113. dzień inwazji na Ukrainę. Rosjanie szturmują Siewierodonieck. Ukraińcy dzielnie się bronią. Szczegóły już za chwilę. Jest 19.30, Michał Adamczyk, witam państwa i zapraszam na Wiadomości. Tego dnia przypominamy sobie jedną z najważniejszych prawd naszej wiary. Boże Ciało, czyli uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Razem z rodziną chcemy to obchodzić, uwielbiać Pana Boga, świadczyć o nim. Rozmawialiśmy o koordynacji wsparcia dla Ukrainy i jej odbudowie. Przywódcy Niemiec, Francji i Włoch zapewniają, że wspierają Ukrainę. Należy wyrazić satysfakcję, że już w czwartym miesiącu wojny ci panowie ustalili wspólną agendę i udali się do Kijowa. Polska jest piękna, polecam naprawdę. Cieszymy się z każdej wolnej chwili. Polacy cieszą się długim weekendem. Katolicy obchodzą dziś uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, czyli Boże Ciało. W wielu miejscach uroczyste procesje z udziałem tysięcy wiernych wyszły na ulice po raz pierwszy od 2 lat - po przerwie wymuszonej przez pandemię koronawirusa. Radosnemu świętowaniu towarzyszyła dziś też modlitwa o pokój na Ukrainie. Jedno z najważniejszych i zdecydowanie najbardziej barwne święto w roku liturgicznym. Tego dnia przypominamy sobie jedną z najważniejszych prawd naszej wiary. To, że Chrystus pozostał z nami pod postacią chleba, pod postacią wina i że ten chleb i wino daje nam, żebyśmy się karmili nim, żebyśmy karmili się Bogiem. W tym roku po 2 latach pandemicznej przerwy na ulice Polskich miast wróciły duże procesje z udziałem wielu tysięcy wiernych. Czekamy na tę uroczystość przez cały rok po prostu, a szczególnie teraz, jak dwa lata nie było takiego święta. Po prostu to jest wielkie przeżycie dla nas. Czekamy na tę uroczystość przez cały rok po prostu, a szczególnie teraz, jak dwa lata nie było takiego święta. Po prostu to jest wielkie przeżycie dla nas. Razem z rodziną chcemy to obchodzić, uwielbiać Pana Boga, świadczyć o nim. Demonstracja tej wiary taka wspólna, kolektywna, z innymi ludźmi. Wszyscy czujemy się razem braćmi, siostrami. Jesteśmy tymi, którzy wierzą w obecność Pana Jezusa w postaciach eucharystycznych i chcemy temu dać wyraz. Do procesji od wielu dni przygotowywali się też najmłodsi wierni. Sypać kwiatkami. Tegoroczne świętowanie było też wyjątkowe z powodu wojny za naszą wschodnią granicą. Co było wyraźnie słychać w dzisiejszych homiliach biskupów. Wraz z okrucieństwami tej wojny, które nie oszczędzają nawet małych dzieci, wraz z ogromem krzywd dotykających niestety ludność cywilną, równocześnie doświadczamy wielkiej obojętności ze strony niektórych państw Europy zachodniej, które tęsknią tylko do tego, aby jak najszybciej mogły powrócić do prowadzenia dawnych interesów. Nie zabrakło też podziękowań za otwartość i serce, jakie Polacy okazali uchodźcom. A także modlitwy o pokój. O sprawiedliwy pokój w Ukrainie, o zakończenie okrutnej wojny, jaką naszym sąsiadom zgotowała Rosja. Niech więcej nie giną i nie cierpią ludzie i niech nie zamiera życie w wioskach i miastach. A sama tradycja procesji Bożego Ciała wywodzi się z włoskiej Bolseny, gdzie w XIII wieku doszło do najsłynniejszego cudu eucharystycznego. Na miejscu jest Magdalena Wolińska-Riedi. Powiedz, jak obchodzone jest dzisiejsze święto w tym wyjątkowym miejscu? Główne uroczystości Bożego Ciała we Włoszech odbędą się w niedzielę. To wtedy uliczki średniowiecznej Borseny znów zamienią się w dywany z kwiatów. Całe miasteczko przyciągnie niezliczone tłumy z całej Europy. Dzisiaj tutaj, w bazylice św. Krystyny, Niewielka malownicza Bolsena zwana jest od wieków Miastem Cudu Eucharystycznego. I właśnie dziś, w Boże Ciało, nabiera ona wyjątkowego znaczenia. Było wiele tego typu cudów, ale to wydarzenie, do którego doszło u nas, doprowadziło do ogłoszenia przez papieża uroczystości Bożego Ciała oficjalnie w całym kościele powszechnym. To ta średniowieczna miejscowość 130 km na północ od Rzymu była jednym z kluczowym przystanków na słynnej via Francigena, czyli szlaku pątniczym, który z Canterbury biegł do grobów Apostołów Piotra i Pawła i dalej aż do Ziemi Świętej. Na tym szlaku znajdowała się stacja Świętej Krystyny, czyli miejsce pochówki tej męczenniczki i zwyczajem pątników była modlitwa w tym kościele w ich drodze do Rzymu. I to tu w 1263 roku cudu doświadczył targany wątpliwościami wiary Kapłan Piotr z Pragi. Podczas podniesienia hostia zaczęła krwawić - na dowód realnej obecności Chrystusa. Po dziś przechowywane są tu relikwie ze splamionej krwią posadzki. Papież Urban IV wysłał do Bolseny Świętych Tomasza z Akwinu i Bonawenture. Po czym bullą Transiturus de hoc mundo ogłosił, ze święto ciała i krwi Chrystusa będzie celebrowane w całym Kościele. I tak jest już od 750 lat. Przyjeżdża tu bardzo wielu Polaków, są tez Niemcy, Holendrzy. Przyjmujemy ich z otwartym sercem i pokazujemy im tradycje naszej Bolseny. W świecie rozsławiają Bolsenę przygotowywane na Boże Ciało dywany z kwiatów. Pamiętam, jak układałam te kwietne dekoracje na kolanach przez wiele godzin z koleżankami i kuzynkami. Teraz już nie daję rady, ale na procesje chodzę zawsze. Uroczysta procesja we Włoszech odbędzie się niedzielę. Bo czwartek to tutaj zwykły dzień pracy. Dla nas w Polsce jednak dzisiejszy dzień to wielkie święto, które swe początki czerpie z maleńkiej Bolseny, z bazyliki z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Ukraina bohatersko odpiera bandycki rosyjski atak. Ciężkie walki toczą się na wschodzie w Donbasie, ale Rosja atakuje też w innych regionach. Sytuację na Ukrainie obserwują nasi reporterzy: w Kijowie jest Karolina Pajączkowska, a w Odessie Piotr Kućma. Atakowaną przez Rosjan Ukrainę odwiedzili dziś przywódcy Niemiec, Francji, Włoch i Rumunii. Jak do deklaracji zachodnich przywódców odniósł się prezydent Ukrainy? Prezydent powiedział wprost: Przez ostatnie 30 dni na ukraińską ludność cywilną spadło ponad 3000 rosyjskich rakiet. Odebrały ludzkie życia. Tak prezydent wyraził niezadowolenie z tak późnej reakcji Zachodu. Rosyjski atak na Ukrainę to też sposób na złamanie całej Europy poprzez Ukrainę. Musiało minąć 113 dni barbarzyńskiej inwazji Rosjan na Ukrainie, by prezydent Francji, kanclerz Niemiec i premier Włoch zdecydowali się na podróż do Kijowa. Dziś w towarzystwie prezydenta Rumunii w ukraińskiej stolicy spotkali się z Wołodymyrem Zełeńskim. Zależy jej na zagarnięciu jak największego skrawka naszej ziemi. To zagrożenie dla całej Europy, bo Rosji zależy na rozbiciu jedności europejskiej i szuka sposobów, żeby zastraszyć Europę. Prezydent Francji przekonywał w Kijowie. Europa od pierwszych dni wojny stanęła po stronie wolnej i suwerennej Ukrainy. Możecie na nas liczyć, będziemy Was wspierać. Problem w tym, że to prezydent Francji i kanclerz Niemiec głośno mówili o tym, by nie upokarzać Rosji, by Putin zachował twarz, a Ukraina oddała część terytoriów w zamian za pokój. Niemcy i Francja strategiczne swoje interesy lokują na kremlu. Tam widzą perspektywy kontaktów gospodarczych, szczególnie w dziedzinie energetycznej. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz dziś zapewniał Ukraińców: Niemcy podobnie jak wiele innych krajów opowiedziały się za Ukrainą. Będziemy nadal wspierać Ukrainę tak długo, jak będzie tego potrzebowała. Olaf Scholz mówi raczej o okrucieństwach wojny niż o okrucieństwach armii rosyjskiej. W taki bezosobowy sposób, że wojnę trzeba zakończyć. Ale to właśnie Niemcy okazały się też największym pozorantem dostaw broni na Ukrainę, bo obiecane przez Berlin czołgi czy wyrzutnie rakietowe nie dotarły na front. To się właściwie dosyć symbolicznie zbiega, że Niemcy, Francja i Włochy to są te państwa, które przede wszystkim dostarczały broń i uzbrojenie Rosji już po aneksji Krymu. Łamiąc tym samym unijne sankcje. Większość w Parlamencie Europejskim odrzuciła wniosek o debatę w sprawie nielegalnego dostarczania broni Rosji po unijnym embargu. Dlatego dzisiejsza wizyta, choć ważna, nie oznacza jeszcze realnej pomocy przywódców zachodniej Europy dla Ukrainy. Należy wyrazić satysfakcję, że już w czwartym miesiącu wojny ci panowie ustalili wspólną agendę i udali się do Kijowa. Wiele głów państw i rządów było tam praktycznie zaraz po dokonaniu tej agresji. Jako pierwsi do Kijowa pojechali liderzy naszego regionu na czele z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim, prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim. Polski prezydent przemawiał w ukraińskim parlamencie jako pierwszy zagraniczny przywódca po rosyjskim ataku. Ta postawa została doceniona nawet w Niemczech. Czego nie można powiedzieć o dzisiejszych gościach Wołodymyra Zełeńskiego. Ukraina wciąż czeka na militarną pomoc - przede wszystkim z Niemiec. Dostarczone lub obiecane przez Zachód czołgi, wyrzutnie rakietowe i haubice nie wystarczają do skutecznej obrony przed wrogiem. Ratunkiem są dostawy z Polski, Wielkiej Brytanii i USA. Amerykanie przeznaczą kolejny miliard dolarów na dozbrojenie Ukrainy. Robimy wszystko, co w ludzkiej mocy. Poruszymy niebo i ziemię, by dostarczyć Ukrainie to, czego potrzebuje. Dziś w Brukseli zakończył się szczyt ministrów obrony państw NATO. Padła ważna deklaracja. Sojusz rośnie w siłę. Rosyjska inwazja na Ukrainie stanowi największe zagrożenie od dziesięcioleci, dlatego w istotny sposób zamierzamy wzmocnić siły i zdolności reagowania NATO. Dlatego najbliższy szczyt w Madrycie będzie przełomowy dla transformacji Sojuszu. Mocno wybrzmiał głos Polski - lidera pomocy Ukrainie i najważniejszego kraju na wschodniej flance NATO. Opowiadamy się bardzo mocno za polityką odstraszania, więc za wzmacnianiem Sojuszu Północnoatlantyckiego. Sami dajemy przykład, gdyż rozwijamy liczebnie polskie siły zbrojne, wyposażamy Wojsko Polskie w nowoczesny sprzęt po to, żeby odstraszyć agresora. Silne sojusze militarne i dyplomatyczne to gwarancja bezpieczeństwa Polski i naszej części Europy. Od wielu tygodni z Ukrainy płynęły informacje niepokojące jeśli nie złe. Ale te z ostatnich dni mogą być pierwszą oznaką przynajmniej częściowego zwrotu na froncie. Pod Chersoniem już oficjalnie Ukraińcom udało się sformować szeroką na 80 km linię natarcia. Zaciekle bronią się też w Siewierodoniecku i wyprzedzają ruchy Rosjan w Donbasie. Miała być błyskawiczna ofensywa i zajęcie miasta najpóźniej do 10 czerwca. Kolejny Blitzkrieg w wykonaniu Kremla utknął w miejscu. Walki o Siewierodonieck toczą się już od niemal miesiąca i wciąż, mimo strat i nawały rosyjskiej artylerii, Ukraińcy utrzymują kontrolę nad częścią miasta. Bombardują ludność. To rosyjskie potwory. Nie da się tego inaczej określić. Nie są nawet żołnierzami, nie mam dla nich słów. Są jak gobliny. W trójkącie między Siewierodonieckiem, Kramatorskiem i Popasną toczą się najcięższe walki - to klucz do przejęcia kontroli nad całym obwodem ługańskim i brama do zajęcia Donbasu. Zadaniem Rosjan jest dotarcie do Słowiańska. Stamtąd do Bachmutu jest maksymalnie 30 km. Odcięli wszelką logistykę, nawet oddziały wspierające, sprowadzając w ten sam sposób wojska z rezerw. To jest teraz najgorętszy kierunek. Ukraińcy rezerwy mają. Kijów mówi o ponad 700 tys. obrońców. Ci, którzy wracają z frontu, są witani jak bohaterowie. Wielu jest też żegnanych. Z najwyższymi honorami. W ciągu 112 dni tej wojny armia ukraińska dowiodła, że odwaga i mądrość na polu bitwy wraz z umiejętnością taktycznego przechytrzania wroga przynoszą znaczące rezultaty. Po raz kolejny ukraińska obrona zlikwidowała rosyjską przeprawę przez Doniec. Kijów otworzył kolejny front na południowym zachodzie, uderzając w kierunku Chersonia. W zasięgu ukraińskiej artylerii jest już tama na Dnieprze i kanał dostarczający wodę na Krym. Kluczowe dla skutecznej obrony jest teraz zwiększenie dostaw ciężkiego sprzętu, którym Ukraińcy będą w stanie posuwać się w głąb okupowanych przez Rosjan terenów. Co istotne, w ocenie analityków rosyjskie siły kontrolują te obszary punktowo i cały czas są nękani przez ukraiński ruch oporu. Codziennie setki ofiar i rannych. Ukraina płaci najwyższą cenę w tej wojnie. Szpitale na wschodzie Ukrainy, gdzie toczą się najcięższe walki, są przepełnione. Ranni trafiają do placówek w całym kraju. Z każdym dniem rośnie liczba inwalidów wojennych. Przenosimy się teraz do Odessy, na miejscu jest Piotr Kućma. Powiedz, jaka jest skala tego problemu? Ukraina zmobilizowała milion żołnierzy. Codziennie ginie nawet kilkuset. Olbrzymie straty. To stało się pierwszego dnia wojny. Do armii poszedł na ochotnika. Ma teraz tylko jedno zadanie - odzyskać siły. Ten żołnierz nie pokaże twarzy, bo obawia się o los swojej rodziny, która jest na terenach okupowanych przez Rosjan. Aleksij odniósł rany w rosyjskim ostrzale rakietowym wojskowej bazy. Był silny wybuch, obudziłem się pod płytą, która przygniotła mi nogi. Próbowali wyciągnąć mnie spod tych gruzów, ale bez specjalistycznego sprzętu to było niemożliwe. Ukraińskie szpitale ratują żołnierzom życie. Potem trafiają do centrów rehabilitacji. Większość naszych pacjentów stanowią wojskowi. Ta wojna jest bardzo brutalna, więc rannych - i żołnierzy i cywilów - jest niestety bardzo dużo. 29-letni Dmytro Kulyk nie wróci już na front i nie chce mówić, jak to się stało. Przychodzę tu 5 dni w tygodniu. 3 dni robię ćwiczenia siłowe, a 2 dni wytrzymałościowe. Każdy krok Dmytra na nowej drodze obserwuje jego żona. Rehabilitacja idzie bardzo dobrze. Mąż ma dobrze dobrane ćwiczenia i jest widoczny postęp. To nie jest tylko problem ukraińskich żołnierzy i ich rodzin. To dotyka nie tylko żołnierzy, naszych obrońców na froncie, ale bardzo często dotyczy także cywilów. Nawet na Odessę spadają rakiety i mamy rannych. Na początku czerwca prezydent Wołodymyr Zełenski informował, że na wojnie z Rosją codziennie ginie 60-100 ukraińskich żołnierzy. Od tego czasu walki szczególnie na Donbasie stały się jeszcze bardziej zaciekłe. Teraz Ukraińcy szacują, że codziennie ginie 200-500 wojskowych. Kolejnych kilkuset odnosi rany. Cała ręka była drętwa, brak czucia od łokcia do palców. Teraz mogę zginąć palce, ale nie mogę wyprostować do końca. Nerw promieniowy został uszkodzony. Eldar odniósł obrażenia w wybuchu rosyjskiej miny podczas ciężkich walk niedaleko okupowanego Chersonia. Żona i córka są w Polsce. On po rehabilitacji wraca na południowy front. Będę jeszcze służyć. Obiecałem to dowódcy kompanii. A kompania potrzebuje ludzi i broni. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Czy eurokraci wpędzą Polaków w ubóstwo energetyczne? Młody koszykarz z Polski zachwycił Amerykanów. Prace potrwają jeszcze 2 miesiące, ale gołym okiem widać, że to już końcowa faza budowy przekopu przez Mierzeję Wiślaną. Przez kanał przepłynęła pierwsza testowa jednostka. Otwarcie kanału zaplanowano na wrzesień, a w przyszłym roku do portu w Elblągu wpłyną pierwsze morskie statki. To historyczny moment. Przez śluzę kanału na Mierzei Wiślanej przepłynęła pierwsza jednostka. Wygląda to naprawdę ekscytująco, duża inwestycja. Przedsięwzięcie jest ogromne, oko cieszy. Kanał umożliwi dostęp do Elbląga statkom morskim o długości do 100 m, szerokości 20 m i zanurzeniu 4,5 m. To, co wydawało się niemożliwe do zrealizowania, ma szansę stać się kołem zamachowym gospodarki. Tym bardziej, że wpływające do Elbląga statki ominą Cieśninę Piławską kontrolowaną przez Rosję. Polska staje się państwem naprawdę suwerennym przy podejmowaniu decyzji stricte gospodarczych, ponieważ otwiera to nam kolejne pola do handlu międzynarodowego. Decyzję o budowie kanału po raz pierwszy ogłosił prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w listopadzie 2006 roku. Postanowiliśmy zbudować kanał, który będzie łączył Zalew Wiślany z otwartym morzem. Z budowy zrezygnował jednak rząd Donalda Tuska. Bardzo kosztowny projekt o wątpliwym sensie ekonomicznym przekopania Mierzei. Muszę go ocenić, że dzisiaj jest wyłącznie politycznym trikiem. Inwestycja wróciła na listę rządowych priorytetów po wyborach w 2015 roku - wraz ze zwycięstwem Prawa i Sprawiedliwości. Budując ten kanał pokazujemy, że jesteśmy państwem do końca suwerennym. Nawet wtedy politycy Platformy Obywatelskiej torpedowali to strategiczne przedsięwzięcie. Nie ma niezbędnych pozwoleń, nie ma decyzji środowiskowej, nie ma przetargu, niejasne jest finansowanie - jest to po prostu lipa. Skoro natura tego przekopu nie zrobiła, to wydaje mi się, że to nie ma sensu. Gdyby natura chciała, żeby był tam przekop, to by był. Postuluję, żeby trzy najbardziej kontrowersyjne inwestycje rządu zostały odłożone. Od 2016 roku prace postępują zgodnie z planem. Przyjdzie taki czas, że będziemy mogli obchodzić - jak to się mówi - wbicie pierwszej łopaty, Od 2016 roku prace postępują zgodnie z planem. Przyjdzie taki czas, że będziemy mogli obchodzić - jak to się mówi - wbicie pierwszej łopaty, no a później także i ten moment, w którym pierwszy statek będzie mógł przepłynąć przez kanał. Od prezentacji wizualizacji przekopu do wbicia pierwszej łopaty minęły 2 lata. Po 4 latach przepłynęła tędy pierwsza jednostka. Pomysły nie powinny kończyć się po kampanii wyborczej, tylko materializować się podczas sprawowania rządów, no i to jest najlepszy chyba przykład - najlepszy, najgłośniejszy i chyba najbardziej symboliczny. To jest doprowadzenie do konkretów obietnic. Otwarcie kanału przez Mierzeję nastąpi 17 września. Bruksela zmienia zdanie co do roli gazu w transformacji energetycznej. Komisja Europejska chce już w najbliższych latach wycofać z rynku piece gazowe. Stabilnej alternatywy brak, bo unijni politycy chcą też zrezygnować z finansowania budowy elektrowni jądrowych. Wielu Polaków w ramach programu Czyste Powietrze wymienia tzw. kopciuchy na piece gazowe. Taki kierunek przez lata narzucała Bruksela, według której gaz miał być "paliwem przejściowym" rozłożonej na dziesiątki lat transformacji energetycznej. Ale nagle unijni biurokraci zmienili zdanie. Teraz chcą, by już za 5 lat nie wolno było montować kotłów gazowych w nowych budynkach, a od 2030 roku taki zakaz miałby wejść w życie również przy remontach. Teraz okaże się, że jedyną formą produkowania energii, ogrzewania mieszkań są technologie fotowoltaiczne i technologie pomp ciepła, które będą dostarczać nam Niemcy. Zwrot eurokratów w sprawie roli gazu w transformacji energetycznej nastąpił, gdy okazało się, że Niemcy najprawdopodobniej nie będą w stanie zarabiać na odsprzedaży innym państwom rosyjskiego surowca z Nord Stream 2. Gazprom właśnie o 60% ograniczył przesył gaz przez Nord Stream 1. Rosja celowo wywołuje kryzys energetyczny i żywnościowy. Polska umiała zabezpieczyć się i odciąć od gazu rosyjskiego, i myślę, że to jest jeden ze sposobów na to, żeby mówić o gazie jako o potencjalnym, przejściowym źródle energii. Ale Unia w planach zielonej rewolucji idzie jeszcze dalej. Parlament Europejski wykreślił z ustalonego w lutym projektu Komisji Europejskiej nie tylko możliwość unijnego finansowania instalacji gazowych, ale i budowy elektrowni jądrowych. Mieszanka ideologicznego szaleństwa z cynicznym planem zarobienia gigantycznych pieniędzy. Efektem będzie bieda bardzo wielu Europejczyków. To prosta droga do utraty konkurencyjności europejskiej gospodarki i wysokich cen energii. Najmocniej ucierpią kraje takie jak Polska, które teraz rozwijają się dużo szybciej niż Niemcy czy Francja. Będzie oznaczać upadek przemysłu, będzie oznaczać biedę w bardzo wielu krajach Europy, będzie oznaczać wielkie bezrobocie. Zwyczajni Europejczycy mają też ponieść największy ciężar zielonej rewolucji w motoryzacji. Parlament Europejski przyjął przepisy unijnego pakietu Fit for 55, które zakazują sprzedaży samochodów spalinowych od 2035 roku. Europosłowie wprowadzili jednak tzw. wyjątek Ferrari: luksusowe marki będą wyłączone z klimatycznych planów. No za tym głosowała Lewica. Nie. Za tym, żeby rzeczywiście te firmy, które stanowią jakiś filar gospodarek - czy to włoskich, czy francuskich - mogły dalej produkować. Na takie zrozumienie sytuacji polskiej gospodarki u zachodnioeuropejskich polityków nie można jednak liczyć. Wkrótce wakacyjne wyjazdy, ale wielu już teraz wykorzystało długi weekend na krótki wyjazd w góry czy nad morze. Hotelarze liczą na dobry sezon, a turyści na wyczekiwany od dawna odpoczynek. Pogoda, szczególnie nad morzem, mogła być lepsza, ale nikt nie narzeka. Chłodno, ale całkiem przyjemnie. Woda zimna, ale dostateczna, żeby się pobawić trochę z dzieckiem. Z Wielkopolski przyjechaliśmy i było wspaniale. Pomimo tego, że pogoda nie była zupełnie plażowa, to super jest. Warto zostać, bo będzie tylko lepiej i cieszyć się prawdziwym latem tuż przed jego prawdziwym początkiem. Cieszymy się z każdej możliwej chwili i czy jest słoneczko, czy nie, mamy co tutaj robić. Na południu Polski pogoda też coraz lepsza. Te góry, te Pieniny, te spływy, te zakręty, te kaczuszki razem z młodymi - no coś wspaniałego, no po prostu się odprężyłam. I tu także coraz więcej turystów. Polska jest piękna, polecam naprawdę. Restauratorzy i hotelarze po czasie pandemii liczą na dobry sezon. Obłożenie jest bardzo dobre, jest napawające optymizmem. Oczywiście w zamku można skorzystać z bonu turystycznego dla całych rodzin. Cały czas goście są, cały czas goście z tego korzystają. Jest to dosyć duży procent. Ci, którzy wciąż nie skorzystali z bonów turystycznych, wciąż mogą je łatwo aktywować i wykorzystać na wakacyjny lub ten krótszy wypoczynek już teraz. Miejsc wolnych jest już coraz mniej, właściwie z godziny na godzinę ich ubywa. To jest bardzo optymistyczne. Ewidentnie po pandemii widzimy, że sporo osób chce po prostu odpocząć, chce zmienić otoczenie. Na długi weekend czy wakacje trzeba jeszcze bezpiecznie dojechać. Tego już pilnują policjanci. Nie tylko w radiowozach nieoznakowanych, ale również w oznakowanych z wideorejestratorami. Oczywiście ci policjanci będą zwracać szczególna uwagę na kierowców, którzy drastycznie łamią przepisy. O bezpieczeństwie nad wodą i podstawowych zasadach tuż przed początkiem wakacji przypominaj policjanci i ratownicy na Mazurach. W zajęciach wzięły udział dzieci z Polski i Ukrainy. Cezary Trybański, Maciej Lampe i Marcin Gortat - lista Polaków, którzy grali w NBA, nie jest zbyt długa, ale w tym roku ma się powiększyć! Kluby najlepszej ligi świata są zachwycone Jeremym Sochanem. Zaledwie 19-letni reprezentant Polski jest faworytem do jednego z pierwszych wyborów w nadchodzącym drafcie. Najlepszy rezerwowy konferencji BIG 12. Najbardziej wszechstronny polski koszykarz od lat. Rzuca, broni, asystuje. Jeremy Sochan za tydzień weźmie udział w naborze najlepszej koszykarskiej ligi świata. Będzie taki trochę stres, ale mam pozytywną energię i będę bardzo luźny i będę trenował dużo, dużo grał i będzie dobrze. Tak jak robił to w tym sezonie. W dniu naboru jako jeden z 16 zawodników został zaproszony przez NBA do tzw. "zielonego pokoju" dla największych nadziei draftu. Połączenie jego wszelkich atutów fizycznych z rozmiarami powoduje, że wiele osób spodziewa się, że zostanie wybrany w pierwszej dziesiątce draftu. Od samego początku powiedzieliśmy, że ma to coś, żeby być w NBA. Jest wysoki, jest atletyczny, z super rzutem, potrafi grać na pozycjach 3-4, jeśli trzeba będzie - 5. Jeśli trzeba, będzie rzucał, tak że jest bardzo utalentowany. Bo już w swoim debiucie w kadrze, 17-letni wtedy Sochan rzucił aż 18 punktów. Polak ma za sobą już treningi z drużynami NBA. M.in. w Portland czy Sacramento. Ważne, żeby trafił do zespołu, gdzie będzie miał szansę gry - to jest raz. A dwa, do dobrej organizacji. Organizacji, która ma dobrą kulturę, dobry kręgosłup moralny, dobrych trenerów i dobry sztab do rozwijania młodych zawodników. Mówił Marcin Gortat, który w NBA rozegrał 13 sezonów, a dziś jego drużyna gwiazd charytatywnie grała z zespołem Wojska Polskiego. San Antonio Spurs, Oklahoma City Thunder, a może legendarni Chicago Bulls - gdzie trafi Jeremy Sochan? Chicago to bardzo duży market i też nie mają czwórki tam i jest szansa, żeby tam grać dużo. Do draftu zgłosił się też Aleksander Balcerowski, który ostatnio trenował z Atlanta Hawks. Dwóch Polaków w NBA w przyszłym sezonie? Nie mamy nic przeciwko. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.