Donald Tusk nie chce słuchać głosów Polek i Polaków. Nie chce pytań o bezpieczeństwo, o wzmocnienie granicy, wiek emerytalny i wyprzedaż polskiego majątku. Szczegóły już za chwilę. Jest 19.30, Michał Adamczyk, witam państwa i zapraszam na Wiadomości. Sejm uchwałę Senatu odrzucił. Referendum w tym samym dniu co wybory możliwe po podpisie prezydenta. Uroczyście przed wami unieważniam to referendum. Unieważniać pan może sobie referendum w Niemczech, jak przyjaciele z Berlina panu pozwolą, tu jest Polska. Czołgi dawały po prostu tak popalić, tak czuć ich moc, taką potęgę. Pokaz siły i dalsza modernizacja armii. Trzy fregaty w programie "Miecznik" będą stanowiły nową jakość w polskiej marynarce wojennej. Wielkie gwiazdy i wielkie pieniądze w piłce nożnej. Saudyjczycy robią show. Wyciągają naprawdę łakome kąski. Liczą na zysk wizerunkowy. Sejm odrzucił weto Senatu w sprawie nowelizacji ustawy o referendum ogólnokrajowym. To oznacza, że przeprowadzenie referendum tego samego dnia co wybory będzie możliwe. O nowelizacji teraz zdecyduje prezydent. Opozycja nie chce jednak pytać Polek i Polaków o zdanie w ważnych dla nich kwestiach. Nie chce poznać opinii milionów ludzi. Chce odebrać ludziom głos. Sejm uchwałę Senatu odrzucił. To oznacza, że przeprowadzenie referendum tego samego dnia co wybory do Sejmu i Senatu po podpisie prezydenta będzie możliwe. Zmian nie poparła opozycja, która nie chce, by Polacy mogli odpowiedzieć na cztery proponowane pytania. wymyślają głupie pytania, nieprzemyślane, i dobrze pan wie, że nikt nie żyje tym. To opinie polityków o takich kwestiach jak bezpieczeństwo, wiek emerytalny czy majątek państwowy. Ważnym referendum będą same wybory, reszta, te pytania, to są bzdury. Odnośnie referendum, dlaczego je bojkotujecie, dlaczego chcecie je zbojkotować? Panie pośle... Donald Tusk chce wręcz storpedować to demokratyczne głosowanie. Uroczyście przed wami unieważniam to referendum. Unieważniać, panie Tusk, to pan może sobie referendum w Niemczech, jak przyjaciele z Berlina panu pozwolą. Tu jest Polska. Cztery kluczowe pytania o bezpieczeństwo, emerytury Polaków i polski majątek przeszkadzają też byłemu szefowi Państwowej Komisji Wyborczej. Wojciech Hermeliński wprost namawia do łamania prawa. Jeżeli ktoś weźmie kartę, a będzie uważał, że nie powinien brać udziału w głosowaniu, nie będzie chciał, żeby jego karta miała znaczenie i żeby podwyższała kworum, może ją całkowicie przedrzeć. Kto niszczy kartę do głosowania, podlega karze pozbawienia wolności i to do lat dwóch. Apeluję, aby nie wprowadzać wyborców w tym zakresie w błąd. Jeśli prezydent zaakceptuje zmiany w prawie, w październiku, wybierając parlamentarzystów, zagłosujemy także w referendum. Wniosek o jego przeprowadzenie jest już w Sejmie. Wiele wskazuje na to, że za niecałe 2 miesiące politycy wszystkich opcji poznają odpowiedzi na cztery ważne pytania. Odpowiedzi, których unieważnić nie będzie mógł żaden partyjny lider. Pokaz siły i sygnał wysłany w świat, który zauważyli i nasi sojusznicy i potencjalni przeciwnicy. Defiladę w Święto Wojska Polskiego i pokazanie potencjału polskiej armii z uwagą śledziły i relacjonowały największe agencje prasowe. Te zachodnie mówią o polskich zbrojeniach z uznaniem, te za wschodnią granicą oczywiście krytykują, powołując się na polską opozycję. Trudno było nie zauważyć tego, co działo się wczoraj na ulicach polskiej Stolicy. Dawno już powinniśmy mieć takie zmiany w wojsku, w armii, lepsze uzbrojenie, to jest pokazanie siły. w ten sposób pokazujemy, że mamy tę armię nowoczesną, że pieniążki idą na dobry cel. Najważniejsze zachodnie media poświęciły polskiej armii sporo miejsca. Były analizy wydatków na zbrojenia i rys historyczny. Będąc krajem NATO, Polska czuje się zagrożona ze strony Rosji i masowo się dozbraja. Oczekuje się, że w nadchodzących latach armia prawie się podwoi. W obliczu zagrożenia ze wschodu kwestia bezpieczeństwa powinna być ponad jakimikolwiek podziałami. Do tego nawet to święto próbowano zepsuć. Dlaczego państwo zasłaniają takie napisy? Co tu w ogóle jest napisane? Do tego cegiełkę dorzuciły też media sympatyzujące z opozycją. Pojawiły się artykuły, w których próbowano umniejszać rangę defilady, wskazując, że sprzęt jest za drogi, używany i jest go za mało. Z kolei posłowie opozycji twierdzą, że zamawiamy za dużo. Trzeba to zrobić sukcesywnie. Kupujemy 100 armatohaubic, bo tyle odesłano na Ukrainę. Patrzymy, czy mamy obsadę, jak mamy, to domawiamy więcej. Problem w tym, że wtedy trzeba by poprosić Moskwę o wstrzymanie się z agresywnymi ruchami na czas realizacji naszych kolejnych zamówień. Opozycja krytykuje też defiladę, co już podchwyciła rosyjska propaganda. Opozycyjne media w kraju defiladę nazywają "przedwyborczym widowiskiem" i krytykują władze za nieprzemyślane i drogie zakupy broni. Niezależnie od narracji rosyjskiej propagandy i polskiej opozycji resort obrony modernizuje armię. Właśnie ruszyła budowa pierwszej fregaty Miecznik. Beda silnie uzbrojone, zarówno jeśli chodzi o bron ofensywna, jak i bron przeciwlotnicza. Łącznie mają powstać trzy fregaty, które wzmocnią nie tylko naszą marynarkę, ale też flotę NATO na Bałtyku. Z Warszawy w świat popłynął jednoznaczny sygnał. Polska armia jest coraz liczniejsza, lepiej wyszkolona i dysponuje lepszym sprzętem niż jeszcze kilka lat temu. Wreszcie jest dofinansowana. Defilada "Dumni z Biało-Czerwonej" pokazała siłę i potencjał Wojska Polskiego. Ale nie zawsze tak było. Przed 2015 rokiem ważne polskie święto, święto polskich żołnierzy, bywało ośmieszane niezrozumiałymi, dziwnymi decyzjami. To najbardziej spektakularny punkt obchodów Święta Wojska Polskiego. Defilada. Demonstracja siły i kunsztu. Możemy światu coś zaproponować, możemy coś pokazać i możemy powiedzieć, że rośniemy w siłę. Ale rośniemy w siłę tylko i wyłącznie dlatego, że jesteśmy razem. My, pierwsza brygada... Dla żołnierzy to bez wątpienia najważniejszy dzień w roku. Stąd obecność prezydenta. Jesteśmy dobrze przygotowani do zapewnienia Polsce bezpieczeństwa. I ministra obrony narodowej. Już dawno minęły czasy, w których nasze wojsko musiało wstydzić się sprzętu, którego używa. Prezydent, marszałek Sejmu, premier i minister obrony narodowej złożyli też wieńce na płycie Grobu Nieznanego Żołnierza. Zabrakło marszałka Senatu z Platformy. W jego imieniu zrobiła to wicemarszałek. Jeśli się odmawia współuczestniczenia w tym święcie, to tak jakby się odmawiało wsparcia polskiej armii. Wielu polityków opozycji zbojkotowało też defiladę. Mamy do czynienia z piknikami, paradami, defiladami, które wikłają wojsko do bieżącej polityki. Była pani może na defiladzie? Kłamiecie i manipulujecie, kłamiecie i manipulujecie. Nie udzielam wam informacji. To nie kłamstwo, a nagranie z 2012 roku. Ówczesny prezydent Bronisław Komorowski nie znalazł czasu na złożenie wieńca przed pomnikiem Józefa Piłsudskiego, tuż przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Znalazł się wieniec. Nie ma kto złożyć wieńca. Tylko żołnierze sami zostali. Prezydent sobie poszedł na lunch. Dajcie spokój. Kto składa wieniec? Sam się wieniec składa. 2 lata wcześniej, w 90. rocznicę bitwy warszawskiej, PO złożyła hołd Armii Czerwonej. W Ossowie, z poparciem Komorowskiego, stanął pomnik żołnierzy bolszewickich. Nas napadli i my mamy jeszcze to czcić? Z kolei w 2013 roku - w Dniu Flagi - zamiast narodowych barw widzieliśmy głównie różowe chorągiewki, a Bronisław Komorowski uczcił ten dzień czekoladowym orłem. Pytanie o zburzenie zapory na granicy polsko-białoruskiej to jeden z głównych wątków trwającej kampanii. Tę kwestię Polacy rozstrzygną już za niespełna dwa miesiące. Politycy opozycji od samego początku byli przeciwko budowie zapory. A dziś uciekają przed odpowiedzią na niewygodne pytania. Kolejny dzień na granicy polsko-białoruskiej. I ponad stu kolejnych imigrantów, którzy próbowali przedostać się do Polski. Na drodze stanęła im zapora i straż graniczna. Obserwujemy wzmożoną presję migracyjną na granicy polsko-białoruskiej. Zapora jest skuteczna. Powstała w rekordowym tempie, pomimo ostrego sprzeciwu niemal całej opozycji, która głosowała przeciwko jej budowie. Od pierwszego dnia kryzysu na granicy polsko-białoruskiej politycy opozycji konsekwentnie sprzeciwiają się budowie zapory. Co więcej politycy opozycji atakowali straż graniczną, a w obronę brali nielegalnych imigrantów. To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi. A gdy zapora już powstała, na opozycji słychać o jej zburzeniu. Te mury trzeba będzie znowu burzyć i przez te mury cierpią ludzie. Dlatego kwestię tę ostatecznie rozstrzygną Polacy w referendum. Jego ogłoszenie sprawiło prawdziwy cud. Politycy PO przed kamerami nagle twierdzą, że wcale nie byli przeciwko zaporze. Najłatwiejszy wjazd do UE to jest zapora, którą postawił PiS. Ale głosowaliście przeciwko, dlaczego? Sienkiewicz: Dlatego, że wiedzieliśmy, jak się to skończy. Wstyd jest, że przemytnicy z całego świata reklamują polsko-białoruską granicę jako najłatwiejsze przejście do Europy. Eksperci mówią coś dokładnie przeciwnego. Coraz częściej na forach widać, że ta droga nie jest już tak pewna, jak kiedyś ją opisywano. Ludzie po prostu piszą, że nie warto, że ciężko, że niebezpiecznie, że łatwo jednak zostać zatrzymanym. Ale politycy opozycji faktami się nie przejmują. Dziś Donald Tusk próbuje się kreować na tego, kto lepiej zabezpieczy polską granicę. To jest hucpa, to jest groteska. Politycy liczą na krótką pamięć wyborców. Wynik referendum będą musieli zapamiętać. Ataki hybrydowe na nasz region nie ustają. Moskwa i Mińsk chcą zdestabilizować także Łotwę. W ciągu tylko jednej doby blisko sto razy na terytorium tego kraju próbowali przedostać się nielegalni migranci. Łotewskie ministerstwo obrony na granicę wysyła wojsko. W Rydze jest Dawid Helsner. Jak Łotwa radzi sobie z presją migracyjną i dlaczego ochrona granic jest dziś tak ważna? Funkcjonariusze Straży Granicznej wracają z urlopów, aby strzec granicy. Jest kierowane tam wojsko i policja. Łotwa wzmacnia swoje granice, bo wie, że to podstawa suwerenności każdego kraju. Dlatego tak ważna jest jej nienaruszalność. Granica łotewsko-białoruska. Strzeżona, ale napór migrantów na ten 170-kilometrowy odcinek nie ustaje. Dlatego bezpieczeństwo było jednym z głównych tematów spotkania prezydentów Polski i Łotwy. Reżim Łukaszenki wykorzystuje migrację do walki. Ponadto na Białorusi pojawiła się grupa Wagnera. Pilnujemy nie tylko granicy naszego państwa, ale także i Wspólnoty Europejskiej, za co ponosimy odpowiedzialność. Wojna hybrydowa Łukaszenki trwa. Kilka dni temu łotewska straż graniczna, aby zatrzymać migrantów, oddała strzały ostrzegawcze. Teraz funkcjonariusze w ciągu jednej doby odnotowali 96 prób nielegalnego przekroczenia granicy. Do jej ochrony zmobilizowano policję i wojsko. Janis Garisons, sekretarz stanu w łotewskim ministerstwie obrony, podkreśla, że przy ochronie granic niezbędna jest współpraca między służbami. To ważne, aby być przygotowanym na różnego rodzaju prowokacje, w tym wojnę hybrydową, psychologiczną czy też dezinformację. Bo zagrożenie ze wschodu praktycznie zawsze jest. To prawda potwierdzona przez historię. Podobnie jak dobra współpraca między Polską i Łotwą. Ponad 100 lat temu bolszewików z części Łotwy wypędził Józef Piłsudski i nasze wojska. To tak zwana operacja "Zima". Późniejszej wielkie zwycięstwo w bitwie warszawskiej otworzyło Łotyszom drzwi do wolności. Zwycięstwo Polski w wojnie z Sowietami umożliwiło Łotwie niepodległość. O czym pamięta się tam do dziś. Historia Polski i Łotwy jest bardzo równoległa, Polacy pomagali Łotyszom w kampanii Łatgalskiej. A teraz razem stoimy naprzeciwko nowego starego wroga, któremu granice zostały wyraźnie postawione. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości w polskiej telewizji. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Rolnicy wciąż odczuwają skutki wyprzedaży zakładów przetwórczych. Nowi koalicjanci Platformy i coraz więcej sprzeczności. Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o emeryturach pomostowych, która uchyla wygasający charakter tego świadczenia. To realizacja porozumienia między rządem a związkiem zawodowym "Solidarność" i realna pomoc dla wielu pracowników. Teresa Kościółek. Matka czworga dzieci. W swoim życiu ciężko pracowała. W 2005 roku przeszła na emeryturę pomostową. Musiałam mieć 30 lat pracy i 55 lat życia. Bardzo mi to pomogło. Obecnie emerytury pomostowe przysługują jeszcze tylko tym osobom, które w szkodliwych warunkach pracowały do 1999 roku. Nowelizacja to znosi. Dopełniliśmy kolejnego wielkiego postulatu. Ta ustawa o emeryturach pomostowych właśnie przywraca sprawiedliwość. Mogą na nią liczyć między innymi górnicy, hutnicy, ratownicy medyczni. Wszyscy, którzy ciężko pracują. Ten postulat był dla nas, dla "Solidarności", bardzo ważny i dzisiaj kolejne grupy, właściwie od 1 stycznia, będą mogły korzystać z tego uprawnienia, które jest bardzo ważne dla nas wszystkich. Podpisana przez prezydenta ustawa wprowadza też inne zmiany. Poszerzenie zakresu ochrony trwałości stosunku pracy, osób, których stosunek pracy już jest chroniony, w tym działaczy związkowych. Dzięki nowelizacji dodatek za szczególne warunki pracy będzie wypłacany obok minimalnego wynagrodzenia i nie będzie wchodził w jego skład. Rosyjska waluta jest najsłabsza od początku inwazji na Ukrainę. W tym tygodniu kurs dolara na rosyjskiej giełdzie przekroczył 100 rubli i od tej informacji zaczynamy krótki przegląd wiadomości ze świata. To z pewnością odczuje cała rosyjska gospodarka. Kurs dolara na giełdzie oscyluje w granicach 100 rubli. Bank centralny, by ratować walutę, podniósł stopę procentową z 8,5 do 12 procent. Tarapaty finansowe Moskwy to pokłosie zwiększania przez władzę wydatków na wywołaną przez Rosję wojnę, ale też nałożonych przez Europę sankcji na eksport dla surowców. Brytyjski rząd mierzy się z rekordową falą nielegalnych migrantów. Jednym z moich priorytetów jest zatrzymanie tych łodzi. Na wyspie przebywa już ponad 100 tysięcy migrantów z Afryki, którzy nielegalnie przedostali się przez kanał La Manche. Przed wojną w ukraińskich szpitalach rocznie przeprowadzano kilka tysięcy amputacji. Teraz skala problemu jest kilkukrotnie wyższa, a żołnierze najczęściej tracą kończyny w wyniku ostrzałów czy po wybuchu min. Pomoc dla rannych, z którymi rozmawiał nasz korespondent Piotr Kućma, to jedno z największych wyzwań przed którymi stoi Ukraina. Oto punkt stabilizacyjny. W takich miejscach kilka kilometrów od frontu lekarze, ryzykując życie, ratują życie żołnierzy. Owinięci w koce termicznie, wstępnie zabezpieczeni pacjenci następnie jadą karetkami do najbliższych szpitali. A potem trafiają do takich centrów rehabilitacji, jak tu w Odessie. Podczas wykonywania misji bojowej w pobliżu Mikołajowa dostałem się pod silny ostrzał moździerzowy, zostałem ranny w kolano, nogę i rękę. Ihor ma nadzieję, że niemal w pełni wróci do zdrowia. Rusłan pod Cherosniem dostał odłamkiem w głowę. Nieprzytomny trafił do niewoli, był torturowany. Świadomość odzyskał na neurochirurgii. Lekarze musieli usunąć fragment czaszki. Nie chcę być ciężarem dla mojej rodziny. Dzieci są małe i chcę spędzić z nimi trochę czasu. Najbardziej przygnębiające jest to, że nie mogę wrócić na pole bitwy. To jest czyjaś noga, wczoraj mieliśmy wiele ramion. Mówi Olga Rudnieva z kliniki we Lwowie, do której trafił ten 24-letni ratownik medyczny. Denis stracił nogi i rękę w wybuchu pocisku przeciwpancernego. Teraz pod bacznym okiem mamy znów stawia pierwsze kroki. Planuję prowadzić samochód, przyzwyczaiłem się do bycia za kierownicą samochodu - lubię to. Szacuje się, że od początku rosyjskiej agresji nawet 50 tys. ukraińskich żołnierzy straciło przynajmniej jedną kończynę. To są naprawdę trudne przypadki, wysokie, często podwójne lub potrójne amputacje, szukamy dla nich rozwiązań, niektórzy nie są gotowi na protezy. Trzeba pomóc wszystkim chłopakom, postawić ich na nogi, żeby się spełnili w tym życiu i nie czuli się niepełnosprawni, bo oni nie są niepełnosprawni, oni są bohaterami. Ołena ma jeden cel - postawić syna na nogi. Wielu matkom, żonom i córkom pozostało zadbać już tylko o siebie. Wypowiedzi Manfreda Webera budzą najgorsze skojarzenia historyczne w Polsce - mówi poseł Rafał Bochenek. Chodzi o słowa niemieckiego polityka i partyjnego szefa Donalda Tuska, który zapowiedział zwalczanie Prawa i Sprawiedliwości. W czwartek sejmowa komisja spraw zagranicznych ma zająć się projektem uchwały w sprawie obcej ingerencji w wybory w Polsce. To nie był tylko zwykły wywiad. Za słowami niemieckiego polityka Manfreda Webera kryje się konkretny plan realizowany od dawna - mówi profesor Ryszard Legutko. Wysadzić z siodła polski rząd i umieścić PO. A powód jest prosty i czytelny. Jeśli znajdzie się rząd polski, tak jak teraz, który nie jest uległy, to jest traktowane przez polityków niemieckich jako anomalia. To jest tak, jakby Ziemia była płaska. Tak chyba myśli Manfred Weber. Miesiąc temu zapowiedział "budowę zapory ogniowej" przeciwko demokratycznemu rządowi w Polsce. Teraz przeszedł do kolejnej ofensywy. Są naszymi wrogami i będą przez nas zwalczani. Dlatego autorzy uchwały przypominają, że władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej należy do narodu, czyli obywateli Polski. I do nikogo innego. Te wypowiedzi Manfreda Webera budzą najgorsze skojarzenia historyczne. Wszyscy pamiętamy tę "praworządność", którą w Polsce wprowadzali Niemcy, naziści w czasie wojny. Teraz ze tę wojnę i straty wyrządzone Polsce Berlin dostał konkretny rachunek. Na razie czekają na wybory, licząc, że może się w Polsce zmieni władza i temat zejdzie z agendy. Ale myślę, że tak się nie stanie. Premier Mateusz Morawiecki wezwał Webera do debaty, ale ten odmówił i delegował Tuska. Z Niemcem rozmawiać chce także prezes Jarosław Kaczyński. Z Weberem - chętnie. Weber to polityczny szef Donalda Tuska. Rządy PO-PSL to wiele bolesnych decyzji, jak podwyższenie wieku emerytalnego. Tym razem to obywatele w referendum mają zdecydować, czy i kiedy będą mogli przejść na emeryturę. Opozycji pytanie to jest zdecydowanie nie w smak. Stąd próba unikania odpowiedzi. Już 15 października w referendum odpowiemy na kluczowe pytania. Wśród nich to dotyczące wieku emerytalnego. Czy chcą pracować tak jak do tej pory: 60, 65. Czy chcą pracować dużo dłużej, może nawet do śmierci, tak jak w niektórych zapowiedziach Platformy. To pytanie jest niewygodne dla polityków Platformy. Reprezentuje pan telewizję publiczną, z telewizją publiczną nie rozmawiam. Do widzenia, żegnam państwa. Sensu pytania o wiek emerytalny nie dostrzegają także przedstawiciele PSL-u. Jest niepotrzebne, bo referendum powinno być szczegółowe. I takie będzie. Dotknie najważniejszych spraw. Narracja opozycji jednak nie dziwi - to właśnie rząd PO-PSL w 2013 roku przeforsował podwyższenie wieku emerytalnego. Projekt podnosi i zrównuje wiek emerytalny oraz dostosowuje przepisy do dłuższej aktywności Polaków. Jestem bardzo wdzięczny panu prezydentowi, że zdecydował się podpisać ustawę o podniesieniu wieku emerytalnego. Wtedy na referendum Platforma nie pozwoliła, a półtora miliona podpisów - zniszczono. Bez kontaktu z wszystkimi, sami sobie po prostu zarządzili i podwyższyli. Obawa, że tajnym planem Platformy jest podniesienie wieku emerytalnego, jest - myślę - w bardzo wielu sercach i umysłach Polaków. Sygnały z Platformy płyną cały czas. Nie są w stanie na nic spojrzeć pozytywnie, oni muszą: będzie dłużej pracować, jak jest strasznie. Gdy Platforma podwyższała wiek emerytalny, głosu Polaków nie słyszała. Sygnału płynącego z referendum politycy Donalda Tuska zagłuszyć już nie będą mogli. Donald Tusk cofnął Polaków o kilka wieków do tyłu - tak niespełna 2 miesiące temu mówił - jak się okazało - polityczny sojusznik Donalda Tuska Michał Kołodziejczak. Dziś ogłoszono start działaczy Agrounii z list Koalicji Obywatelskiej. Zaskoczeń jest więcej - chociażby odsunięcie na boczny tor byłego szefa PO - Grzegorza Schetynę. Nie wejdę do rządu ani z PiS, ani z Platformą. Niektóre deklaracje źle się starzeją. Poproszę na scenę pana Michała Kołodziejczaka z Agrounii. Sojusz Tuska z Kołodziejczakiem nie był oczywisty. Dzisiaj mamy stan wyższej konieczności i ten projekt jest nieszablonowy, ale ja zrobię wszystko, żeby o był wiarygodny. A skoro mowa o wiarygodności... Jesteś podnóżkiem Tuska. Cicho! Ja mówię! ...to oddajmy głos jedynce Koalicji Obywatelskiej z Konina. Pani redaktor, jeżeli ktoś nie pamięta, jak żyło się za PO i że Donald Tusk cofnął Polaków o kilka wieków do tyłu. - Wieków ? - Zrobił z nas kraj koczowniczy. Jak to jest mieć teraz osobę, która mówiła, że Donald Tusk cofnął o kilka wieków Polskę, teraz na listach? Warto mieć taką osobę? Nie rozmawiam z panem. Gdzie był wtedy Tusk, gdzie była opozycja? Wiarygodność każdy może ocenić sam. Jeszcze raz Michał Kołodziejczak. Dziś chcę podziękować wam. Poza wiarygodnością jest kwestia bezpieczeństwa. A tego nie wzmacnia prorosyjskie podejście. My przyjechaliśmy rozmawiać, ale nie będziemy w taki sposób rozmawiać. Z Rosją, co zrobiliście z Rosją? Pokłóciliście nas z Rosją, z największym klientem. My z premierem Putinem przypilnujemy, żeby nikt w te tryby piachu nie sypał. Donald Tusk jest w stanie z każdym podpisać pakt, byleby jednak wygrać i nie oglądając się na to, czy ktoś jest tak naprawdę z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa osobą wiarygodną i nie stanowi zagrożenia. Podobnie można interpretować start z list KO tajnego współpracownika SB - Bogusława Wołoszańskiego. Jego zadaniem jest zdekonspirować lidera tej listy, z którą walczymy, Antoniego Macierewicza. Dlaczego osoba z teczką ma rozliczać osobę, która chciała lustracji? Agencja PR rządu nie musi pytać o takie rzeczy. Ale chcą wiedzieć wyborcy, chcą wiedzieć Polacy, ale to pan odpowiada Polakom. To wprost manifestacja tego, że Donald Tusk wraz z PO popierają tych aktywistów SB, że są przeciwni lustracji. Niechęć Tuska do Schetyny nie jest tajemnicą. Ale takiej degradacji nie spodziewał się chyba sam Schetyna. Były szef PO będzie kandydatem do Senatu. Dla mnie też jako osoby, która z pierwszej linii idzie teraz budować te relacje w Senacie. Ciekawe dla mnie wyzwanie ogromne. Niektórzy mówią o upokorzeniu. Tam zapanowała osobista dyktatura Donalda Tuska i takie jedynowładztwo. Które nie wyklucza sojuszy z osobami z wątpliwymi życiorysami. Polscy rolnicy do dzisiaj odczuwają skutki wyprzedaży zakładów przetwórstwa rolno-spożywczego. To duże zagraniczne koncerny dyktują ceny skupu wielu towarów rolnych. Dużo stabilniej jest na rynkach, na których działają przedsiębiorstwa, które udało się uratować przed prywatyzacją. Ten materiał potrwa około 2 minut. W tym czasie na górze ekranu zobaczą państwo listę przedsiębiorstw przetwórstwa rolno-spożywczego sprywatyzowanych lub zlikwidowanych od momentu rozpoczęcia transformacji ustrojowej. Łącznie to 44 zakłady: cukrownie, chłodnie, producenci oleju, soków, dżemów, keczupów i koncentratów pomidorowych, mąki czy płatków owsianych. Część tych firm zamknęli nowi właściciele, część jeszcze funkcjonuje. Rolnicy wciąż odczuwają skutki wyprzedaży prowadzonej m.in. przez rządy współtworzone przez PSL i polityków działających obecnie w Koalicji Obywatelskiej. W tej chwili przetwórstwo jest w rękach koncernów, wielkich koncernów, i to one decydują o cenach naszych produktów, a szczególnie tutaj, jeżeli mówimy o owocach miękkich. Inaczej jest na rynkach, na których działa Krajowa Grupa Spożywcza. W jej skład wchodzą między innymi cukrownie, które udało się uratować przed wyprzedażą. Jesteśmy punktem odniesienia także dla pozostałych firm, które na tym rynku funkcjonują, i to my narzucamy pewne tendencje, jeśli chodzi np. o ceny. Rolnik Józef Pawela od lat dostarcza buraki do cukrowni w Kruszwicy. Dlatego jego opinia na temat prywatyzacji spółek przetwórczych jest jasna. W Krajowej Grupie Spożywczej do tej pory warunki skupu buraków i opłacalność była najlepsza. Tylko 40% przemysłu cukrowniczego jest w polskich rękach. O stosunek do wyprzedaży majątku państwowego zagranicznym firmom Polacy zostaną zapytani w referendum. Ten rok jest naprawdę udany dla polskich klubów w europejskich pucharach. Najlepiej idzie mistrzowi kraju, bo Raków Częstochowa jest już w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Klub spod Jasnej Góry zapewnił już sobie sporą premię finansową, ale jak pokaże Mateusz Nowak, niektórym może tylko zazdrościć. Tak tworzy się historię klubu! Raków wygrał pięć z sześciu meczów eliminacji Ligi Mistrzów i jest o krok od piłkarskiego raju! Nigdy o tym nie marzyłem, rozpłaczę się zaraz, bo żałuję tylko tego, że mój tata tego nie widzi. Ciężko mi jest, rozklejam się. Sukces dużo znaczy dla piłkarzy, równie dużo dla klubowej kasy. Za awans do ostatniej rundy eliminacji Raków zapewnił sobie już wypłatę od UEFA na poziomie około 10 mln euro. Powiedzą państwo dużo - to prawda. Ale na przykład taki Neymar za rok gry w Arabii Saudyjskiej dostanie 15 razy więcej! Czyli około 150 mln euro. Szeroki uśmiech nie dziwi, bo dwuletni kontrakt zapewni Brazylijczykowi, razem z premiami, 320 milionów. Jak podają media, Neymar będzie miał też do dyspozycji prywatny samolot i posiadłość wraz z obsługą. Za wygraną klubu będzie inkasować kolejne 80 tysięcy, a za każdy wpis w mediach społecznościowych promujący Arabię Saudyjską - pół miliona euro. Te kluby nie liczą, że może im się to zwrócić w gotówce czy w zarobionych pieniądzach na sprzedaży koszulek, biletów na mecze - tylko liczą na zysk wizerunkowy. By "poprawić wizerunek" ligi Saudyjczycy trochę gwiazd już ściągnęli. Pierwszy był Cristiano Ronaldo, w tym roku dołączył do niego m.in. Karim Benzema. Saudyjczycy robią show! Wyciągają naprawdę łakome kąski z europejskich klubów, piłkarzy, którzy nie tylko imponują umiejętnościami i CV, ale też zasięgami w mediach społecznościowych. I Saudyjczycy na pewno nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa na rynku transferowym. I to już wszystko w dzisiejszym wydaniu Wiadomości. A za chwilę gościem Wiadomości będzie pani minister Marlena Maląg. Dziękuję za uwagę, do zobaczenia. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.