Pierwsze strzelanie - polskie Patrioty w działaniu. Bilans wizyt - prezydent Karol Nawrocki w Berlinie i Paryżu. Sojusznicza solidarność i antyunijna retoryka prezesa PiS. Dobry wieczór, zapraszam na program 19:30. Tę linię obrony opieramy na Wiśle. Zasięg sto kilometrów, technologia systemu Patriot, 48 wyrzutni rakietowych zdolnych zestrzelić każdy rodzaj pocisku. Rachunek - około 60 miliardów złotych, ale kto na tym oszczędza, zapłaci więcej. System obrony przeciwlotniczej Wisła odbył dziś pierwsze strzelanie, będziemy go budować do 2028 roku. Ale to tylko część batalii o nasze bezpieczne niebo. Chrzest ogniowy, czyli pierwsze bojowe strzelanie polskich patriotów - nowoczesnego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej - w skrócie to obronny parasol Polski. Dla nas bardzo ważne jest, żeby i potencjalni przeciwnicy, i wszyscy sojusznicy widzieli, że jesteśmy przygotowani do działań, i to na tym najwyższym stopniu komplikacji technicznych. Budowa wielowarstwowej obrony przeciwlotniczej jest najdroższym programem w historii Polskich Sił Zbrojnych. Jego najważniejszym elementem jest program Wisła - czyli system średniego zasięgu oparty właśnie na amerykańskich patriotach. Zjeździliśmy praktycznie pół świata, żeby tego wszystkiego się nauczyć. Ta nauka trwała kilka lat. Bo pierwsze baterie trafiły do nas pod koniec 2022 roku i mimo że patrioty są obecne w wielu zakątkach świata, tu u nas są wyjątkowe. Wszystko za sprawą systemu IBCS. Systemu, który jest mózgiem operacyjnym całej obrony powietrznej. Jest zintegrowany. Polska jest jedynym na dzień dzisiejszy poza Stanami Zjednoczonymi użytkownikiem tego systemu. Premier i szef MON przyglądali się dziś w Ustce wojskowym ćwiczeniom. Na własne oczy mogli zobaczyć, co zastępuje stary, poradziecki system rakietowy ziemia-powietrze NEWA. Przejście z systemu troszeczkę anachronicznego na system bardzo nowoczesny, nie możemy państwa wpuścić na system, tam jest, można to porównać do gwiezdnych wojen, do gry komputerowej. Do obsługi baterii Patriot potrzeba kilkudziesięciu osób, a cena jednej rakiety to kilka milionów dolarów. Jest zbyt droga, by stosować go do takich celów jak drony, dlatego on zapewnia najwyższe piętro obrony powietrznej. Czyli zwalcza choćby pociski manewrujące i balistyczne. Niższe piętro obrony powietrznej to program Narew - służy głównie do zwalczania samolotów. Mamy jeszcze system przeciwlotniczy bardzo krótkiego zasięgu - to program Pilica. Przeznaczony jest do niszczenia śmigłowców czy dronów. Ta obrona powietrzna wielowarstwowa ona się buduje dopiero. Rzeczywistość pokazuje, że oprócz tego trzeba budować taki mur przeciwdronowy. Mur, który uchroni przed naruszeniami naszej przestrzeni powietrznej, do jakich doszło tydzień temu. Byliśmy nawet przygotowani na gorszy wariant rozwoju sytuacji. Tak w TVP Info mówił o tym szef Sztabu Generalnego. Według Rzeczpospolitej rakieta, która miała zniszczyć rosyjskiego drona, spadła na dom w Wyrykach na Lubelszczyźnie. Wystrzelona z polskiego F-16 miała mieć dysfunkcję układu naprowadzania i nie zadziałała. Biuro Bezpieczeństwa Narodowego napisało, że prezydent Nawrocki domaga się wyjaśnień od rządu i że nie ma zgody na zatajanie informacji. Do sprawy odniósł się premier. Ci mają się skupić na szkoleniu, bo - jak mówi generał Kukuła - groźba wojny wciąż jest realna. Nie atakuje się kogoś, kto jest przygotowany. Nie atakuje się kogoś, kto się nie boi, więc to są takie podstawowe kanony, które musimy zrozumieć. I po prostu przygotować się na lata życia właśnie w takiej sytuacji. Temu ma służyć uruchomienie kolejnego programu ORKA. Chodzi o zakup okrętów podwodnych. Uchwałę ma jutro przyjąć Rada Ministrów. Prezydent Karol Nawrocki w Berlinie i Paryżu. Ważne wizyty u ważnych partnerów i ważne tematy. Od bezpieczeństwa i energetyki przez handel aż po sprawy wspólnej kłopotliwej i zdaniem polskiego prezydenta nierozliczonej historii. Nawrocki upomniał się o wojenne reparacje, ale od prezydenta Steinmeiera usłyszał, że według strony niemieckiej sprawa prawnie jest zamknięta. Warszawa, Berlin, Paryż, bilans dnia. Po Waszyngtonie, Rzymie, Wilnie i Helsinkach pora na sąsiada - Niemcy. Na pierwszym planie kwestie bezpieczeństwa. One Polskę i Niemcy łączą. Ale wiele dzieli. O czym prezydent Karol Nawrocki rozmawiał z prezydentem i kanclerzem Niemiec w Berlinie, nie usłyszeliśmy. Nie było wystąpień, nie było pytań dziennikarzy. Gdybym miał określić stosunki polsko-niemieckie jednym słowem, tobym powiedział, że to jest taka nowa trzeźwość. W Niemczech, mówię o perspektywie niemieckiej, po ostatnich wyborach parlamentarnych były duże nadzieje, że dojdzie do nowego otwarcia. Po 6 latach przerwy doszło chociażby do polsko-niemieckich konsultacji międzyrządowych, ale trudne tematy - w tym migracja i przede wszystkim kwestia reparacji - pozostały. Wiadomo było, że prezydent Karol Nawrocki ją w stolicy Niemiec podniesie. Berlin zdania w kwestii reparacji nie zmienia. W tym kontekście pojawiała się natomiast propozycja - choć jeszcze bez konkretów - większego zaangażowania w bezpieczeństwo Polski. To jest propozycja. Powinniśmy zastanowić się, jakie możliwości mają Niemcy, aby wspólnie z Polską położyć szczególny nacisk na politykę bezpieczeństwa. W zakresie obrony przed dronami i infrastruktury krytycznej. Z Berlina prezydent Karol Nawrocki poleciał do Paryża, by w cztery oczy porozmawiać z prezydentem Emmanuelem Macronem. Tu trudnych tematów było mniej. Więcej - wspólnych stanowisk. Paryż i Warszawa sprzeciwiają się umowie handlowej Unii Europejskiej z krajami Mercosur. Niemcy chcą, by jak najszybciej została sfinalizowana. Była mowa o bezpieczeństwie. *Gdy europejscy sojusznicy poderwali swoje maszyny w obronie polskiego nieba, Donald Trump nazywał rosyjski atak możliwą pomyłką. A jednak Jarosław Kaczyński, komentując entuzjastycznie proamerykańskie i wyraźnie antyunijne nastawienie prawicy, mówi, że Ameryka to może trudny sojusznik, ale nie żąda od nas naszego państwa. Jeżeli w myśleniu o sojuszach w istocie trafiają się pomyłki, to komu? Chcą nas pozbawić w ogóle suwerenności. Te słowa o Unii Europejskiej Jarosław Kaczyński wypowiedział nieco ponad 20 kilometrów od miejsca, gdzie 5 dni temu znaleziono rosyjskiego drona, który wtargnął w polską przestrzeń powietrzną. Żaden moment nie jest dobry, żeby krytykować członków Unii Europejskiej, którzy przyszli nam z pomocą. W zestrzeliwaniu dronów pomagały Polsce należące do Holandii samoloty F-35. Europejska odpowiedź na zagrożenie z Rosji to wschodnia straż. Dania wspomaga Polskę dwoma F-16 i fregatą, Francja - trzema myśliwcami, Niemcy czterema eurofighterami, podobnie Brytyjczycy, Czesi wysłali trzy śmigłowce do zwalczania dronów. Chciałbym bardzo podziękować przede wszystkim naszym sojusznikom ze Stanów Zjednoczonych, także krajów europejskich. Wszyscy tutaj solidarnie działamy. Jarosław Kaczyński również docenił europejską pomoc i jednocześnie dodał: Oni tak naprawdę są bardzo słabi, w sensie militarnym, a Ameryka w sensie militarnym jest bardzo potężna. Siła i partnerstwo Stanów Zjednoczonych są bezdyskusyjne, lecz Jarosław Kaczyński wykorzystał je do tego, by straszyć Polaków Unią Europejską. To jest sojusznik, który nie żąda od nas, żebyśmy mu oddali nasze państwo, proszę państwa, a inni od nas tego żądają. Na tę wypowiedź tak zareagował szef dyplomacji. Nowy traktat europejski będzie radykalnie ograniczał naszą suwerenność. Jarosław Kaczyński podczas swoich dwóch wystąpień o Unii Europejskiej mówił dużo i źle. Suwerenność po prostu zlikwiduje. A nawet bardzo źle. Używając wojennej retoryki. Musimy bronić naszej suwerenności. W trakcie tego wystąpienia w Kielcach premier Tusk zamieścił taki wpis w internecie. Według rządzących Jarosław Kaczyński po pierwsze antyunijną retoryką sięga po elektorat Konfederacji, a po drugie kreowanie Unii jako zagrożenia ma być odpowiedzią na rosnącą popularność prezydenta Karola Nawrockiego i zdecydowane działania rządu. Nie ma tutaj przestrzeni i miejsca dla Jarosława Kaczyńskiego. Stąd zaostrzenie retoryki i po prostu zaczyna pleść głupoty. Czyli żeby o nim mówić? Żeby przyciągać uwagę wyborców. Problem polega tylko na tym, że to dzieje się ze szkodą dla interesów Polski - słyszymy. To, co robi Jarosław Kaczyński, podoba się Putinowi. Dla niego partyjny interes i budowanie kłamliwej narracji liczy się bardziej niż bezpieczeństwo naszego kraju. I choć Jarosław Kaczyński, narzekając na Unię Europejską, zastrzega... Te dolegliwości w żadnym razie nie są takie, żeby miały prowadzić nas do wniosku, że nie mamy być w Unii. to skutki antyunijnej retoryki mogą być dramatyczne - ocenia posłanka Polski 2050. Pracowałam tam jak inni fizycznie. Która mieszkała w Wielkiej Brytanii i obserwowała brexit. Właśnie od takich narracji się zaczęło, a skończyło się tym, że po referendum Brytyjczycy wyszli z Unii Europejskiej. Według ostatnich badań większość Brytyjczyków opowiada się za powrotem do europejskiej wspólnoty. Jeśli miała to być próba szpiegowskiej infiltracji, to wyjątkowo nieudolna, bo oficerowie Służby Ochrony Państwa uwinęli się ze sprawą w kilkanaście minut. Dron nad Belwederem został unieszkodliwiony, operatorzy ujęci i wiele wskazuje na to, że afery szpiegowskiej z tego nie będzie. Za to jest dobra okazja, by przypomnieć, że nie wszystko i nie wszędzie wolno. Wczorajszy wieczór był testem dla służb bezpieczeństwa. Około godziny dwudziestej nad Belwederem pojawił się dron. To pierwszy taki przypadek. Ten incydent zostanie w każdym możliwym aspekcie wyjaśniony tak, aby wykluczyć wszystkie możliwe interpretacje i żeby poznać prawdę, co było źródłem tej zamierzonej lub niezamierzonej prowokacji. Dron latał nad Belwederem i rezydencją premiera przy ulicy Parkowej. Funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa szybko namierzyli operatorów drona w pobliskich Łazienkach Królewskich. SOP zawsze działa na najwyższym poziomie. Mamy swoje procedury, które zastosowaliśmy, więc tutaj jesteśmy cały czas czujni, cały czas obserwujemy i jesteśmy przygotowani na różne zagrożenia. Jak się okazało, drona pilotowali 21-letni Ukrainiec i jego 17-letnia koleżanka z Białorusi. Oboje są w Polsce legalnie. To są młodzi ludzie, być może to wynikało z beztroski, być może z niewiedzy, być może z tego, że chcieli zrobić jakiś film tutaj nad Łazienkami. Służba Ochrony Państwa zatrzymała tę dwójkę i przekazała w ręce policji. Wykonywane są czynności z artykułu 212 ustawy prawo lotnicze. Za to grozi nawet do pięciu lat pozbawienia wolności. Jak na razie wszystko wskazuje, że byli to przypadkowi ludzie, jednak w związku z rosyjsko-białoruskimi ćwiczeniami wojskowymi Zapad nie można bagatelizować żadnego incydentu. Funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego trzymają rękę na pulsie i też sprawdzają, czym kierowały się te osoby, puszczając tego drona w tej strefie zakazanej. Incydent nad Belwederem może być jednak przestrogą. W Polsce mamy zarejestrowane prawie 400 tysięcy dronów. Nieznajomość prawa szkodzi, a przepisy jasno wyznaczają strefy, w których można latać. Łatwo je sprawdzić na stronie drony.gov.pl i w aplikacji Dron Tower. Na tej stronie można dowiedzieć się wszystkiego o tym, jak latać dronami, gdzie tymi dronami można latać, żeby latać zgodnie z przepisami. Od 12 sierpnia tego roku obowiązują przepisy o zakazie fotografowania obiektów strategicznych. Dotyczy to jednostek wojskowych i terenów należących do służb specjalnych, jeśli są odpowiednio oznaczone. Zakazuje fotografowania obiektów, a także osób znajdujących się na tych obiektach. Choć przepisy złagodzono w stosunku do poprzednich, dalej najważniejsza jest rozwaga. Sąd zdecydował. Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, a obecnie poseł PiS, ma zostać zatrzymany i doprowadzony na posiedzenie sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa. Posiedzenie zaplanowane jest na 29 września. Decyzja sądu to efekt wniosku prokuratora generalnego z lipca. Wcześniej były minister sprawiedliwości osiem razy nie stawił się na przesłuchanie przez sejmową komisją śledczą. Przewodnicząca komisji ds. Pegasusa Magdalena Sroka oceniła, że działanie Ziobry jest świadome i ma uniemożliwić wykonywanie konstytucyjnych obowiązków komisji. W odpowiedzi Ziobro stwierdził, że to komisja jest nielegalna. Kijów, Sumy, Charków, Donieck, Chersoń, Zaporoże. Tam nocą atakowały rosyjskie drony i rakiety manewrujące, zginęli ludzie, spłonęły domy. Ukraina nie ma wyjścia, planuje duże zakupy systemów przeciwlotniczych, przeznaczy na to ogromną część przyszłorocznego budżetu. Kijów nadal wierzy w międzynarodowy nacisk na Moskwę, z nadzieją patrzy na Europę i za ocean. To kolejna ofiara Władimira Putina. W samym Zaporożu słychać było dziesięć potężnych eksplozji. Wysadziło wszystkie okna. No i zabili chłopca. 13 osób zostało rannych, w tym dwoje dzieci. Słychać było eksplozje, ale daleko, więc poszliśmy spać. Potem nastąpił potężny wybuch, który wybił nasze okna. Natychmiast wybiegłem na zewnątrz i pobiegłem do sąsiadów, żeby ugasić pożar. W Charkowie Rosjanie zaatakowali w samym sercu miasta, i to w biały dzień. Po drugiej stronie znajduje się targowisko. Na ulicy było wiele osób. To cud, że nikt nie zginął. Od początku września Ukraina była zaatakowana tysiącami dronów, rakiet i bomb lotniczych. Wołodymyr Zełenski w rozmowie ze Sky News stwierdził, że Władimir Putin próbuje manipulować amerykańskim prezydentem. Zaapelował do Donalda Trumpa, by ten podjął stanowcze działania, żeby Putin się go bał. On nie mówi wieloma językami, ale język siły rozumie doskonale, tak jak rosyjski. Gdy amerykański prezydent wyliczał ofiary wśród żołnierzy, po raz pierwszy nazwał Rosję agresorem. Rosjanie stracili trochę więcej, ale kiedy jest się agresorem, traci się więcej. Ale nowych sankcji brak. Teraz Donald Trump twierdzi, że nałoży je wtedy, gdy Europa przestanie kupować rosyjską ropę i zaostrzy własne restrykcje. Kraje europejskie są moimi przyjaciółmi, ale kupują ropę od Rosji. Nie można więc oczekiwać, że będziemy jedynymi, którzy będą działać na pełnych obrotach. Największymi odbiorcami rosyjskiej energii w Unii Europejskiej pozostają dwa kraje rządzone przez sojuszników amerykańskiej administracji: Słowacja i Węgry. W pełni się z nim zgadzam. Należy natychmiast tego zaprzestać. Jak podaje portal Politico, Unia Europejska na razie wstrzymuje się z dziewiętnastym pakietem sankcji. Chodzi o to, by najpierw przekonać Viktora Orbana i Roberta Ficę do zerwania z Rosją. Prezydent Stanów Zjednoczonych wciąż liczy na wynegocjowanie rozejmu między Kijowem a Moskwą. Gdyby wycofał się lub nałożył sankcje na Rosję i powiedział "koniec", to na świecie nie byłoby nikogo, kto mógłby pośredniczyć w zakończeniu wojny. Donald Trump w przyszłym tygodniu ma się spotkać z Wołodymyrem Zełenskim. Trudno o lepszą tarczę w biologii, ale niełatwo ją wyprodukować, bo najefektywniej powstaje w naturze - w mleku karmiącej matki. Laktoferyna, białko prawie doskonałe, produkują je tylko cztery kraje. Teraz Polska może wejść do gry, i to z najczystszym produktem w Europie. Jak się robi interes na nauce i wiedzy? To pierwsza w Polsce linia produkcyjna, która została zaprojektowana tak, by uzyskać najczystszą na europejskim rynku laktoferynę - białko wspierające odporność. Wygląda to jak różowy proszek, a tak naprawdę to ma prawie magiczne właściwości. Antybakteryjne, walczy ze wszystkim, co jest złe dla naszego organizmu. Wieloetapowy cykl wytwarzania substancji został zamknięty w jednym ciągu technologicznym. Naukowcy liczą, że w Centrum Badawczym Grupy Polmlek w Lidzbarku Warmińskim wyprodukują 98% laktoferyny w białku. Uzyskanie białka najwyższej możliwej czystości, ale też białka, które będzie miało potwierdzoną bioaktywność. Projekt naukowo-badawczy poprzedzający pierwszą w Polsce produkcję laktoferyny jest szansą na rozwój krajowego przemysłu rolno-spożywczego. Inżynierowie i technolodzy wspierani przez naukowców z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu prowadzą badania od dwóch lat. Są już pewni, że polska branża mleczarska jest gotowa do produkcji na skalę przemysłową. Do tej pory laktoferynę produkują tylko cztery kraje. Mamy możliwości rzeczywiście w Polsce wyprodukować tego białka bardzo dużo. Co najistotniejsze, stać się liderem w produkcji tego białka na skalę europejską i światową. Tak w praktyce wygląda współpraca polskiego biznesu z naukowcami. Przyczyni się także do wzmocnienia gospodarczego tej części Polski. Ale będzie dowodem na to, że to jest idealne połączenie biznesu z nauką. Technolodzy i naukowcy szacują, że w kolejnych dwóch latach wprowadzą gotowy produkt na rynek. Projekt wyprodukowania polskiej laktoferyny jest wart 80 milionów złotych. Ponad 30 milionów pochodzi z programu Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki. Wrócił z orbity, przywiózł wyniki eksperymentów, a teraz zaczyna ziemską misję, może ważniejszą niż ta kosmiczna. Doktor Sławosz Uznański-Wiśniewski rusza z opowieścią o świecie na krawędzi kosmosu, który widział, badał, i teraz chce go pokazać młodym tak, by też chcieli poszukać swojego miejsca w gwiazdach. Jaką grawitację ma ta historia? Pełen energii do działania Sławosz Uznański-Wiśniewski zaczyna dziś nową misję - edukacyjną. Mam nadzieję, że te spotkania ze studentami staną się kosmicznym master class, gdzie uda mi się podzielić wiedzą, jak zbudować sprzęt kosmiczny, jak on wygląda, jak wyglądało moje życie na stacji. Na możliwość spotkania na żywo astronauty liczą setki szkół i tysiące Polaków, którzy śledzili jego misję w kosmosie. Od 15 października do 19 grudnia odwiedzi uczelnie techniczne i medyczne w 16 miastach i wszystkich polskich województwach. Chcemy zainteresować młodych ludzi, by nie bali się wybrać trochę trudniejszych studiów, jakimi są studia inżynieryjne, technologiczne czy medycynę, by nie bali się sięgać gwiazd. Pierwsza na trasie będzie Politechnika Warszawska. Jej rektor przekonuje, że już widzi efekty misji Ignis. Widać to po wynikach naboru kandydatów na naszą uczelnię. Mamy kierunek lotnictwo i kosmonautyka, na który mieliśmy o 33% więcej chętnych niż rok wcześniej. Na misję Ignis wydaliśmy 65 milionów euro. Polska Agencja Kosmiczna przekonuje, że to długoterminowa, ale opłacalna inwestycja. Efekt Apollo - na to liczą eksperci, patrząc na doświadczenia Amerykanów sprzed kilku dekad. Misja naszego astronauty ma się przełożyć na zainteresowanie naukami ścisłymi, transfer technologii i pobudzenie gospodarcze. Minister gospodarki deklaruje, że Polska będzie zwiększać wydatki na kosmiczne technologie. Jeśli chodzi o składkę do Esy, będzie ona sukcesywnie rosła. Pytany o eksperymenty z jego misji, czy będą wykorzystane w praktyce, astronauta opowiada o nanoczujnikach. To są czujniki, które mogą być w naszym ubraniu w przyszłości, mogą one zbierać nasz puls, nasze parametry biometryczne, czyli jak funkcjonuje nasze ciało. Wyobraźmy sobie, że takie czujniki mógłby być dystrybuowane wszystkim w koszulkach, wszystkim pacjentom w szpitalu. Nasz astronauta powinien docierać też do najmłodszych - uważa Karol Wójcicki, popularyzator astronomii. Powinny być spotkania, które sprawią, że pokolenie, które wejdzie na rynek pracy, będzie marzyło, by nie zostać youtuberem, tylko astronautą, inżynierem. A eksperymenty, które w kosmosie zrobił Sławosz Uznański-Wiśniewski, będą miały na nas wpływ tym większy, im jesteśmy młodsi. Prawdopodobieństwo, że pod Głogów przywędrował z Afryki, jest raczej znikome, więc należy założyć, że uciekł z hodowli. Albo i nie z hodowli, tylko z czyjegoś domu, bo mieć serwala prawo nie zabrania. Wymaga jednak czegoś więcej niż czystej kuwety, więc czmychnął na gigant i grasuje gdzieś w okolicy. Służby apelują o ostrożność, bo jest łagodny, ale jednak dziki, i o rozsądek, bo mruczek ze schroniska byłby lepszy. Taki widok w lesie pod Głogowem może dziwić. Bo naturalnym środowiskiem serwala, zwierzęcia, które wygląda jak mały gepard, jest afrykańska sawanna. Skąd więc się wziął na Dolnym Śląsku? Widziany był na terenie leśnictwa Wilków, u nas w Nadleśnictwie Głogów, w niedzielę 14 września, najprawdopodobniej był to uciekinier z jakiejś prywatnej hodowli. I jak się okazuje, to nie jedyny uciekinier. W ubiegły weekend na drugim końcu Polski o ucieczce serwala z domu poinformowała jego nowa właścicielka. Prawdopodobnie wyskoczył przez okno dachowe. Kobieta kilka dni wcześniej kupiła tego kota z legalnej hodowli. Bo jak się okazuje, w Polsce serwala kupić może każdy. Nie trzeba specjalnego zezwolenia, bo w przeciwieństwie do lwa czy pumy nie jest wymieniony na liście zwierząt niebezpiecznych w rozporządzeniu ministra środowiska. W efekcie podobnie jak w przypadku innych egzotycznych zwierząt modne stało się trzymanie go w domu. Papugi, które w tropikach latają naprawdę na dużych wysokościach, więzione są w klatkach. Więzione to tutaj nieprzypadkowe słowo, bo dla serwala warunki domowe mają niewiele wspólnego z afrykańską sawanną. A właściciele z hodowlą trudnych zwierząt często sobie nie radzą. Kiedy brakuje im wiedzy, środków, pomysłów na to, żeby to zwierzę dalej utrzymywać, często takie zwierzęta wyrzucają. Polskie prawo precyzuje, jakie minimalne warunki trzeba zapewnić konkretnym gatunkom w zoo. Dla pary serwali to co najmniej 15 m2 woliery i 4 m2 zadaszonego pomieszczenia, w którym mogą się schować. I to zdaniem obrońców praw zwierząt stawia pod znakiem zapytania możliwość trzymania serwali w domu. To są przepisy dotyczące minimalnych warunków utrzymania zwierząt w ogrodach zoologicznych, ale nie możemy domniemywać, że serwal w ogrodzie zoologicznym i w prywatnym domu ma inne minimalne potrzeby. I tej opinii wtórują ci, którzy serwalami profesjonalnie opiekują się na co dzień. One dużo biegają, wysoko skaczą, potrzebują ruchu. W mieszkaniu czy nawet na ogrodzie, czy nawet w jakiejś wolierze zewnętrznej nie jesteśmy w stanie im tego zapewnić. Dlatego przed kupnem egzotycznego zwierzęcia warto rozważyć, czy nasz dom nie będzie lepszym prezentem dla tych, które do szczęścia nie potrzebują sawanny. Krytycy pisali, że jeśli wybrał swoje życie, to z menu deserów. Nazywany złotym chłopcem Ameryki, kalifornijsko przystojny i hollywoodzko zdolny, oscarowy i artystycznie spełniony Robert Redford, ikona najlepszych czasów amerykańskiej fabryki snów, zmarł w wieku 89 lat. Był ikoną kina, uosobieniem złotej ery Hollywood, ale też twórcą, który na zawsze zmienił oblicze filmu. "Żądło", "Wszyscy ludzie prezydenta" czy "Trzy dni Kondora" to tylko kilka tytułów, które uczyniły go legendą. Bardzo ciężko pracował. Twórczo i intensywnie. Debiut reżyserski przyniósł mu nieśmiertelność. Film "Zwyczajni ludzie" został nagrodzony Oscarem. Mówimy o jednej z najjaśniejszych gwiazd w historii całej fabryki snów. Człowieku, którego kariera rozciągała się na kilka dekad i każda z tych dekad była niezwykle spektakularna. Założył Instytut Sundance i festiwal, który stał się kuźnią nowych talentów. Dzięki niemu świat poznał m.in. Quentina Tarantino. Inne głosy, inne historie czekały, by je opowiedzieć, może bardziej ryzykowne. Nie dano im szansy. Był również ambasadorem spraw ważnych: walki o środowisko i ochronę natury. Jego dom w Utah był azylem, w którym znajdował równowagę, z dala od blasku fleszy. Praca to tylko praca. Gdy spojrzysz na całą tę drogę, to właśnie ona mówi wszystko. Wystarczy zobaczyć wszystkie filmy i samemu ocenić. Ja czerpałem ogromną radość z ich tworzenia. Jego życie świadczyło o tym, że sława i uznanie mogą iść w parze z pokorą, odpowiedzialnością i wrażliwością. Redford pozostawił po sobie dziesiątki niezapomnianych ról. Filmy, które wzruszają i inspirują. Przede wszystkim pozostawił dziedzictwo, które będzie żyło w każdym, kto kocha kino. Dziś żegnamy legendę. U nas to wszystko. Już za chwilę prokurator Ewa Wrzosek u Doroty Wysockiej-Schnepf w "Pytaniu dnia".