Sobota, 16 listopada, w programie mi-dzy innymi... Prezydencki poker - Rafał Trzaskowski i Radosław Sikorski walczą o nominację. Zastój w składaniu wniosków i wypłacaniu pieniędzy poszkodowanym po powodzi. Blamaż w Porto - Polska reprezentacja przegrała z Portugalią 1:5. Za tydzień o tej porze będziemy już znali wyniki prawyborów w Koalicji Obywatelskiej. Miejsce w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego jest jedno, kandydatów - dwóch: Radosław Sikorski i Rafał Trzaskowski. Walka o głosy jest zacięta. Prezydent Warszawy dziś w Krakowie, szef MSZ między innymi w Zielonej Górze i Gorzowie. Atmosferę podgrzał premier Donald Tusk, umieszczając w internecie ankietę. Rafał, liczymy na ciebie. Prawybory w Platformie trwają w najlepsze. Kandydaci kolejny dzień są w trasie. Rafał Trzaskowski był dziś w Krakowie, Radosław Sikorski w Zielonej Górze, Gorzowie i Rokietnicy. Stawką wyborów jest bezpieczeństwo międzynarodowe Polski i ja uważam, że po prostu mam mocniejsze doświadczenie. Rafał jeszcze ma czas. Prezydent Warszawy z kolei przekonywał, że to on jako włodarz stolicy sprawdził się w czasie pandemii i po wybuchu wojny w Ukrainie. Nam jest potrzebny sprawdzony prezydent. Nam zależy na tym, żeby każdej polskiej rodzinie żyło się dostatniej i żeby każda polska rodzina była bezpieczna. Radosław Sikorski twierdzi, że może pozyskać nowych wyborców. Mam większe szanse, bo w elektoracie na prawo od nas ja mam dwa razy więcej poparcia niż Rafał. Rafał Trzaskowski uważa, że prawybory dadzą mu dodatkowy wiatr w żagle. Będę miał supermocny mandat, będę miał pewność, że za mną stoi superzdecydowana, zdeterminowana armia. Kandydaci kuszą i rywalizują. Ale - jak podkreślają - pokojowo. Jeśli wygra, nie będzie miał lepszego partyzanta i zwolennika ode mnie. Ja o Radku Sikorskim mówię tylko dobrze. Nie stać nas w tych prawyborach, żeby ktokolwiek z nich wyszedł osłabiony. Prawybory już w piątek. Członkowie Koalicji Obywatelskiej oddadzą głos drogą SMS. Cyfra jeden to głos na Rafała Trzaskowskiego. Dwa - na Radosława Sikorskiego. Głosowanie będzie trwało od 8 rano do 24:00. 23. do godziny 12.00 mamy otrzymać wyniki. Po spisaniu protokołu zrobimy konferencję i ogłosimy, kto te prawybory wygrał. Premier opublikował na platformie X ankietę, w której każdy może wskazać faworyta. Do godziny 18.00 więcej głosów internautów miał Radosław Sikorski. Kandydaci o poparcie w prawyborach proszą w sieci. Ja jestem gotów. Od dawna. A ty? Jesteśmy w tym razem. Głosujmy w prawyborach i ruszajmy w Polskę. Potrzebujemy mocnego kandydata na trudne czasy. Radosław Sikorski napisał też list do członków KO. Apel o poparcie zakończył hasłem #BoCzasySięZmieniły, które wywołało dyskusję między stronnikami obu kandydatów. Uważam, że prekampania jest na razie Wersalem, a główna kampania będzie bardzo brutalna. Wejdziemy z taką dynamiką i takim szwunkiem w kampanię wyborczą, to PiS i wygramy wybory prezydenckie. Tyle że wciąż nie wiadomo, kogo wystawi Prawo i Sprawiedliwość. Mam nadzieję, że do końca listopada wskażemy. Chociaż to nie jest wyścig, to nie jest kwestia tego, kto pierwszy tego kandydata pokaże. Im szybciej ogłasza się kandydata, tym więcej ma on czasu na przekonywanie wyborców. Start w tym tygodniu ogłosił Szymon Hołownia, który chce być kandydatem niezależnym. Nie zamierzam przerwać pełnienia funkcji marszałka Sejmu, zamierzam nadal służyć Polsce na tym stanowisku. Jeżeli będą rzeczy, które będą w mojej pracy nie do pogodzenia, to oczywiście będę brał urlop normalnie jak każdy. Wcześniej kandydatów ogłosili już Kukiz'15 i Konfederacja. Wybory w maju. Prezydent Ukrainy podaje warunek negocjacji w sprawie zakończenia wojny. Według Wołodymira Zełenskiego ewentualne rozmowy z Rosją są możliwe, ale nie, jeśli Kijów będzie pozostawiony sam na sam z Putinem. Zapewnia też, że jest też gotowy na spotkanie z Donaldem Trumpem, ale w tym przypadku rozmawiać chce wyłącznie w cztery oczy. Moim zdaniem telefon Olafa to puszka Pandory. To reakcja prezydenta Ukrainy na rozmowę kanclerza Niemiec z Władimirem Putinem. Pierwszą od niemal dwóch lat. Podczas godzinnej rozmowy telefonicznej w obecności rzecznika rządu i doradcy do spraw obrony Olaf Scholz mówił o niezachwianym wsparciu Niemiec dla Ukrainy. Putin miał też osobiście usłyszeć słowa, które trzy dni temu padły w niemieckim parlamencie. To musi być jasne - nie ma decyzji bez Ukrainy, oni mogą polegać na naszym kraju i na naszej solidarności. O przebiegu rozmowy Scholz poinformował sojuszników, także szefa polskiego rządu. Ale Scholz mówił też o osiągnięciu sprawiedliwego i trwałego pokoju poprzez negocjacje. Kanclerz wezwał Rosję do przygotowania się do rozmów z Ukrainą. Rosja jest gotowa, prawda? Tak, ta gotowość była wielokrotnie powtarzana. Putin miał powiedzieć Scholzowi, że każde porozumienie w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie musi uwzględniać rosyjskie interesy i odzwierciedlać "nowe realia terytorialne". Prezydent Wołodymyr Zełenski stawia sprawę jasno - siadanie do stołu negocjacyjnego z Putinem na niewiele się zda. Tak jak spotkania na Kremlu przy tym sześciometrowym stole na kilka dni przed wybuchem wojny. Putin od dawna tego chciał: osłabienia swojej izolacji, izolacji Rosji i przeprowadzenia negocjacji, które do niczego nie doprowadzą. Tak jak robił to przez dziesięciolecia. Pozwoliło to Rosji niczego nie zmienić w swojej polityce i to właśnie doprowadziło do tej wojny. Prezydent Ukrainy mówi wprost - kolejnych porozumień mińskich nie będzie. Ale o rozmowach pokojowych z Rosją wspomina nie tylko niemiecki kanclerz, ale też prezydent elekt Donald Trump. To musi się skończyć. Rosja i Ukraina muszą zakończyć wojnę. Donald Trump otoczył się ludźmi, którzy sprzeciwiają się pomocy Ukrainie. Chce utworzyć długą na ponad tysiąc kilometrów strefę zdemilitaryzowaną, za ochronę której odpowiadać ma Europa. W planie jest też mowa o zablokowaniu na 20 lat starań Ukrainy o wejście do NATO. Dzięki polityce tej ekipy, która teraz będzie kierować Białym Domem, wojna skończy się szybciej. Nie tylko dla dobra Ukrainy. Mówię szczerze, nie tylko dla dobra Ukrainy. O sytuacji w Ukrainie - także w obliczu nowej amerykańskiej administracji - w przyszłym tygodniu będzie mowa w Warszawie. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w ramach Trójkąta Weimarskiego Plus spotka się z między innymi z szefami MSZ Francji, Niemiec i Ukrainy. Oglądają państwo 19:30, już za chwilę reforma szpitali do poprawki, a później jeszcze... Gdzie te pieniążki utknęły? One już powinny być. Powodzianie wciąż czekają na pomoc. Bez pieniędzy po prostu sobie nie poradzę z tym. Wypłata tych zasiłków musi być realizowana szybciej, sprawniej. Oddali hołd tragicznie zmarłemu ratownikowi medycznemu. Nieszczęśliwy wypadek, tak się stało. Tak bywa, ale do tej pory boli serce. Lepiej jest dawać, niż brać. Ruszyła kolejna edycja Szlachetnej Paczki. Możemy gdzieś tam naszą radość, naszą chęć pomocy przekuć w coś naprawdę dobrego. To miała być kluczowa reforma szpitalnictwa, ale są wątpliwości. Resort zdrowia zdecydował o skierowaniu przepisów dotyczących zmian w szpitalach ponownie do konsultacji społecznych. Szefowa resortu zdrowia wyjaśnia - łączenie oddziałów między szpitalami będzie dobrowolne. Najwięcej kontrowersji budził pomysł, by to liczba porodów decydowała o likwidacji porodówki. Pacjenci nie mają wątpliwości. Od czego powinna się rozpocząć terapia służby zdrowia? Co by pani podpowiedziała minister zdrowia? No przede wszystkim dostęp do lekarza, do specjalisty, bo do dermatologa czeka się trzy, cztery miesiące. To jest już stan przewlekły. Mimo że wydatki na leczenie z roku na rok rosną i sięgają obecnie 200 miliardów złotych rocznie. To tyle co 1/3 dochodów państwa. Za te pieniądze w naszej ocenie można stworzyć skuteczniejszą służbę zdrowia, można lepiej wydatkować te pieniądze. Tak, by trafiały tam, gdzie kolejki są najdłuższe. Stąd temat porodówek w szpitalach powiatowych, w których ze względu na spadającą liczbę urodzeń często to lekarz czeka na pacjenta. Według wyliczeń ekspertów do działalności takiej porodówki samorząd dopłaca około 5 milionów złotych rocznie. Za pieniądze, które starostwo dokłada do tego nierentownego oddziału, na którym rodzi się 200 albo 300 dzieci, można by było sfinansować bezpłatny transport dla mamy oczekującej na swoje potomstwo, być może dodatkową wyprawkę, a pozostałym obywatelom zapewnić dostęp do badań diagnostycznych i do opieki specjalistycznej. Ale zanim będą efekty leczenia, trzeba przejść bolesną terapię. I zdecydować, którą porodówkę przekształcić. Ministerstwo Zdrowia pierwotnie mówiło o limicie 400 porodów rocznie, ale po konsultacjach wycofało się z tego pomysłu. O tym będą decydować samorządowcy, właściciele szpitali. Nie będę o tym decydować ja z pozycji Warszawy. Chodzi o to, by sąsiadujące ze sobą szpitale powiatowe nie rywalizowały o lekarzy i pacjentki. I zamiast utrzymywania dwóch zostawiły jedna porodówkę. Warunkiem ma być dobry dojazd, ale nie tylko. Musimy zapewnić maksymalnie wysoki standard opieki dla kobiety, która rodzi. W miejsce zlikwidowanych porodówek mają powstać inne oddziały specjalizujące się w takim leczeniu, na które czas oczekiwania jest najdłuższy. Polskie społeczeństwo się starzeje, potrzebujemy więcej oddziałów opieki długoterminowej, więcej oddziałów geriatrycznych. Ale także miejsc, w których pacjent będzie mógł uzyskać poradę specjalistyczną. Lub bez konieczności leżenia w szpitalu wykonać zabieg chirurgiczny. Taki profil działalności preferuje resort zdrowia. Ale tu też decydować będzie samorząd. Medycyna się zmienia i musimy iść z duchem czasu i z duchem nauki. Receptą ma być plan reformy szpitali, który właśnie jest konsultowany. Opozycja mówi "nie". Nie możemy robić jednego kosztem drugiego. Musimy zapewnić zarówno te porodówki, jak i opiekę dla osób starszych. Ze strony resortu słyszymy, że to myślenie życzeniowe, które doprowadziło do kolejek liczonych nawet w latach. Szpitale funkcjonują nieefektywnie nie ze swojej winy, tylko ze względu na system, jaki funkcjonuje, on nie został niestety w ostatnich latach naprawiony. Skutki dziś odczuwa niemal każdy pacjent publicznej służby zdrowia. Zastój w składaniu wniosków i wypłacaniu pieniędzy poszkodowanym po powodzi. Samorządy tłumaczą się niewystarczającą liczbą urzędników lub blokującym się systemem. Brakuje im także specjalistów, którzy są potrzebni nie tylko do szacowania szkód. Rządzący apelują do wojewodów o przyspieszenie wypłat. A mieszkańcy mówią - byle zdążyć przed zimą. Woda w moim mieszkaniu była do sufitu, tutaj była moja kuchnia. Katarzyna Wrona od dwóch miesięcy nie może wrócić do swojego domu. Jej mieszkanie zostało kompletnie zniszczone przez wodę, która 15 września wdarła się do Kłodzka. Proszę mi wierzyć, ludzie nie mają gdzie wracać. Na zalanych terenach trwa wyścig z czasem. Skuwają tynki, osuszają ściany, ale powoli kończą im się środki na remont. Z państwa dostałem 44 tys. pierwszej transzy i za te 44 tys. zrobiłem to, co widać. Tynki nałożone na ściany, podłogówki i czekam na kolejną transzę. Dostaliśmy 8 tys. pomocy doraźnej na wymianę pieca i tak brakło, dopłaciliśmy ze swoich, ale zawsze to lepiej niż nic. I złożyliśmy wnioski o dofinansowanie na remont. O ile wypłata pomocy doraźnej do 10 tysięcy złotych idzie sprawnie, gorzej wygląda realizacja zasiłków do 200 tysięcy złotych na remont i odbudowę domów. Jesteśmy po dwóch miesiącach w tym samym miejscu, w jakim byliśmy po powodzi. Zdążyliśmy tylko wynieść muł i szlam z piwnic i to jest wszystko. Do dziś przelewu nie ma, to, że wojewoda mówi, że poszły przelewy, może czeka, aż wszyscy złożą, ale nie o to chodzi. Wojewoda dolnośląski wskazuje na zaniedbania samorządów i apeluje, by przyśpieszyły zbieranie i przesyłanie wniosków o wypłaty dla powodzian. Jest część samorządów, które trzeba trochę popychać i o które trochę się martwię. Te ponad 50 mln, które leży na kontach, zamiast być wypłacane, jest to dla mnie kompletnie niezrozumiałe. Samorządy opóźnienia tłumaczą brakiem pracowników pomocy społecznej, którzy przygotowują wnioski o pomoc finansową dla powodzian. Takich osób mamy zaledwie 12, ale proszę pamiętać, część z nich też jest powodzianami, OPS także wykonuje swoje zadania. Problem dotyczy zwłaszcza województw dolnośląskiego i opolskiego. Szacujemy, że tych wniosków powinno być co najmniej 10 razy więcej, problem leży jednak w procedurze realizacji tych zadań przez ośrodki pomocy społecznej. Dlatego pełnomocnik rządu do spraw odbudowy po powodzi Marcin Kierwiński i szef resortu spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak wezwali wojewodów na spotkanie i zaapelowali o przyspieszenie wypłaty zasiłków. Wypłata tych zasiłków musi być realizowana szybciej, jeżeli do wypłaty tych zasiłków potrzeba więcej ludzi, to oni mają być przesuwani i oni są przesuwani z innych miejscowości, ale może w skali niewystarczającej. Do tej pory osobom poszkodowanym przez powódź wypłacono ponad 407 milionów złotych. Ratownicy medyczni z całego kraju oddali hołd zmarłemu koledze, Piotrowi Mierneckiemu. Mężczyzna zginął w tragicznym wypadku w Jedlińsku koło Radomia. Ambulans, który wracał z wezwania bez pacjenta, zderzył się na skrzyżowaniu z osobówką i dachował. Przyczyny tragedii wyjaśnia prokuratura. Białystok, Lublin, Kielce, Łódź. W samo południe, ratownicy medyczni w całym kraju oddali hołd swojemu tragicznie zmarłemu koledze. To nie była jego pora. Nieszczęśliwy wypadek... No tak się stało, tak bywa. Do tej pory boli serce. Do tragicznego wypadku doszło w środowy wieczór w Jedlińsku na Mazowszu. Karetka poruszała się od Radomia w kierunku Warszawy. Na skrzyżowaniu, podczas wykonywania manewru w lewo wjeżdżał Peugeot z przeciwnego kierunku jazdy. W tym momencie doszło do zderzenia tych dwóch pojazdów. Kierowcy Peugeota i dwójce jadących z nim dzieci nic się nie stało. Kierowca karetki z ciężkimi obrażeniami ciała trafił do szpitala. Piotr Miernecki, który jechał wraz z nim, zginął na miejscu. Można powiedzieć że śmierć jest naszym "kolegą" kolokwialnie mówiąc. Ale tutaj, mnie osobiście, zwaliło z nóg. Moich kolegów to samo. Był wielkim człowiekiem i dobrym ratownikiem, w tym co robił, dążył zawsze do perfekcji. Przede wszystkim przyjaciel. Zawsze mogliśmy na niego liczyć, czy to pod kątem szkoleniowym, czy nawet spędzenia wspólnego czasu. Wiecznie uśmiechnięty, wiecznie wesoły. I jak podkreślają koledzy, którzy nie mogą pogodzić się z tą stratą, niebywale pracowity. Piotr Miernecki był przede wszystkim ratownikiem w Białobrzegach na Mazowszu, ale działał także w Polskim Czerwonym Krzyżu jako wolontariusz, był pielęgniarzem i instruktorem. Wyszkolił rzeszę strażaków z ochotniczych straży pożarnych, z całego powiatu kieleckiego a może i województwa. Jeszcze dwa tygodnie temu szkolił naszych kolegów... Policja bada przyczyny wypadku w którym zginął ratownik medyczny. Eksperci przypominają, że pojazdy uprzywilejowane zazwyczaj poruszają się z dużą prędkością i nigdy nie wiemy, kiedy możemy spotkać je na drodze. Podczas przejeżdżania przez skrzyżowanie, kiedy mamy zielone światło, i drogę z pierwszeństwem, to nie znaczy, że już nie musimy o niczym pamiętać. Musimy pamiętać o tej zasadzie szczególnej ostrożności i troski o innych uczestników ruchu drogowego. Piotr Miernecki miał zaledwie 34 lata. To była dramatyczna walka o życie. Jeden rybak nie żyje, dwóch udało się uratować, po tym jak na Bałtyku w okolicach Ustronia Morskiego wywrócił się kuter rybacki. Rano nad morzem wiał silny wiatr. Przyczyny zdarzenia ma wyjaśnić Izba Morska w Gdyni. Do wypadku doszło nad ranem, sto metrów od brzegu. Trzech rybaków wracało z połowu do przystani. Ich łódź się wywróciła. Dwóch mężczyzn uratowali z wody ratownicy. Trzeciego, nieprzytomnego, morze wyrzuciło na plażę około kilometra od miejsca zdarzenia - był w głębokiej hipotermii. Trafił do szpitala w Szczecinie. Nie udało się go uratować. Miał 34 lata. Dwaj pozostali mężczyźni trafili do szpitala w Kołobrzegu, ich życiu nic nie zagraża. Do przerwy ich gra dawała nadzieję. Ale... druga połowa to całkowity blamaż Polaków. Biało-Czerwoni przegrali w Porto z Portugalią 1:5 w meczu piątej kolejki Ligi Narodów. W kadrze zawiodło niemal wszystko. Kompromitacją była też sprawa Karola Świderskiego, który nie mógł wejść na boisko, bo nie został wpisany do protokołu meczowego. Pierwsza połowa meczu na Estadio de Dragao nie zwiastowała tragedii. Polacy nie odpuszczali i pomimo braku w ataku Roberta Lewandowskiego stwarzali sytuacje. W pierwszej połowie mieliśmy to wszystko poukładane, wychodziliśmy z kontry, mieliśmy kilka fajnych sytuacji, no ale w drugiej połowie się dużo posypało. Głównie posypały się bramki dla Portugalczyków, którzy w drugiej połowie byli bezlitośni. Ozdobą spotkania był ten gol Cristiano Ronaldo, numer 135 w jego reprezentacyjnej karierze. Reprezentacja Polski jak w meczu z Chorwacją nagle zamarła... i w kwadrans straciła cztery gole. Jest wielki problem z naszymi obrońcami, że po stracie jednej bramki wpadają w popłoch, popełniają dziwne błędy, popełniają koszmarne błędy. Błędy zdarzyły się nie tylko na boisku, ale i w sztabie szkoleniowym. W drugiej połowie meczu wiele rzeczy nie pasowało do siebie, jak spodenki Marcina Bułki, ale poziom absurdu przekroczyła sytuacja z Karolem Świderskim, który nie mógł wejść na murawę, bo nie został zgłoszony w protokole meczowym. W tym wypadku mogę przeprosić tylko Karola, i to na pewno jest istotne, ale jesteśmy tylko ludźmi i każdy ma prawo do popełnienia błędu. Nie pomylił się za to Dominik Marczuk, który w swoim debiucie, zdobył bramkę honorową dla Polski. Na pewno jestem zadowolony z tej bramki, no ale bardziej byłbym zadowolony gdybyśmy wygrali, tak jak powiedziałem wynik jest taki, że nie może cieszyć. Piątkowe wyniki Ligi Narodów zmieniły układ sił w naszej grupie. Około godziny 20.00 mogliśmy jeszcze gdybać, czy uda nam się wyprzedzić Chorwatów. Dziś już wiemy, że poniedziałkowe starcie ze Szkotami z meczu o awans zmieniło się dla nas w mecz o wszystko. Przegrana oznacza spadek z grupy A. Szkoci z kolei z pewnego spadku wracają do gry. Szkoci, którzy byli skazywani na pożarcie w tej grupie, teraz na Narodowym zagrają tutaj w Warszawie mecz o wejście do ćwierćfinału. Przed Michałem Probierzem trudne zadanie sklejenia polskiej obrony, zwłaszcza że w kadrze plaga kontuzji. A Mecz Polska-Szkocja już w poniedziałek. Transmisja od 20.25 w TVP. Paryska katedra Notre Dame gotowa do otwarcia. Pięć lat temu świat z przerażeniem patrzył, jak jeden z najcenniejszych i najbardziej charakterystycznych światowych zabytków płonie... Dzwony katedry zabiły po raz pierwszy od pożaru. Do budynku wróciła najważniejsza rzeźba, czyli figura Matki Boskiej. Notre Dame powoli budzi się do życia. Ponad pięć lat po pożarze, dzwony katedry po raz pierwszy zabiły na nowo. 15 kwietnia 2019 roku był dniem ogromnej tragedii i smutku, dlatego nie mogło mnie tu dzisiaj zabraknąć. Okazja była szczególna, bo do katedry, po godzinnej procesji ulicami miasta, powróciła jej najważniejsza rzeźba: czyli figura Matki Boskiej. Przed pożarem zajmowała centralne miejsce w Notre Dame. Matka Boska wraca do katedry, wraca jako pierwsza, pokazując drogę do środka ludziom z Francji i z całego świata. Wokół Notre Dame wciąż dostrzec można pracujących w pocie czoła robotników, ponowne otwarcie zabytku dokładnie za trzy tygodnie. Arcybiskup Paryża drzwi katedry uroczyście otworzy 7 grudnia, dzień później odbędzie się tam pierwsza msza święta. To nie było łatwe, ale udało się odbudować Notre Dame w ciągu pięciu lat. Pokazaliśmy, że jeśli jednoczymy się wokół jednego celu to uczynimy niemożliwe - możliwym. Po pożarze z 15 kwietnia 2019 roku całkowicie zrekonstruowany został dach i iglica katedry. Konserwatorzy oczyścili też kamienne sklepienie, ściany i posadzki Notre Dame, odnowili witraże, obrazy i rzeźby. Te zdjęcia - z sierpnia - pokazują postęp prac, ale efekt końcowy trzymany jest w ścisłej tajemnicy. Turyści nie mogą się już doczekać. W ciągu pierwszego roku zabytek odwiedzić ma 15 mln osób. Właśnie mówiłam mojemu chłopakowi, że teraz nie możemy wejść, ale musimy koniecznie tu wrócić, by zobaczyć ją w środku. Na remont od darczyńców udało się zebrać prawie 850 mln euro. To więcej niż potrzeba. Do dyspozycji inżynierów pozostaje 150 mln euro. Dlatego do widoku rusztowań przy katedrze Notre Dame musimy się przyzwyczaić. Nadwyżka budżetowa przeznaczona zostanie na nieplanowane wcześniej prace, między innymi odrestaurowanie apsydy. Prace potrwają kolejne trzy lata. Lekarze mówią o nich "mali wojownicy". Od pierwszych chwil życia muszą walczyć o każdy kolejny oddech, dzień i kilogram. Rodzice wcześniaków od dawna walczyli o wydłużenie urlopu macierzyńskiego o czas, który tuż po urodzeniu spędza się z dzieckiem w szpitalu. Dodajmy - czas pełen stresu i nadziei. W przyszłym tygodniu w Sejmie pierwsze czytanie ustawy w tej sprawie. Taki uśmiech to największa nagroda dla rodziców Stasia. Tu, w warszawskim szpitalu przy Karowej, przyszedł na świat 11 tygodni przed terminem. Najtrudniejsze chwile już za nim. Widać w oczach jak rośnie, zmienia się całe jego ciało, Zaczyna reagować na nas, uśmiecha się, odwdzięcza się uśmiechem, tak jak teraz... W opiece nad wcześniakiem chodzi o to, żeby nie uszkodzić płuc i mózgu, które muszą się rozwijać tak, jakby dziecko było jeszcze w łonie matki. Żeby ta neonatologia była jak najmniej agresywna, żeby była delikatna. W tym pomagają nam rodzice, bo kiedyś neonatologia była zamknięta dla rodziców. Neonatologia to jedna z najbardziej dynamicznie rozwijających się dziedzin medycyny. Wiele zmieniła rewolucja sprzętowa, także dzięki Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. ten okres ich dochodzenia do rozwoju ich rówieśników urodzonych o czasie jest dłuższy, ale jednak po wielokroć się udaje. Ostatnie 20 lat to coraz większe szanse dla najmniejszych wcześniaków. Bez nowoczesnej technologii nie byłoby to możliwe, ale największy sukces to zapewnienie najmniejszym dzieciom warunków najbardziej zbliżonych do naturalnych. Te, które podrosły - to prawdziwy żywioł, co widać wśród bohaterów teledysku o wcześniakach, który miał dziś premierę w sejmie. Julka przeszła w swoim 6-letnim życiu wiele, ale chce pomagać innym. Jest członkiem ochotniczej młodzieżowej straży pożarnej. Bardzo lubię się uczyć. Mamy zajęcia logopedyczne, chodzimy na basen, jak na taka małą istotę tych zajęć jest dużo. Czterolistna koniczyna - symbol tegorocznej kampanii Koalicji dla Wcześniaka, autorstwa Andrzeja Pągowskiego. Bo każdy z małych bohaterów to szczęście. Jest to szczęście, że to dziecko się urodziło i jest to też szczęście, że medycyna jest na takim poziomie, że tym dzieciom można pomóc. Teraz tej bliskości rodziców będzie więcej, dzięki wydłużonym urlopom macierzyńskim. Chodzi o czas, który dziecko spędziło w szpitalu. O te zmiany rok temu apelowali specjaliści i organizacje społeczne. To dla nas wielka radość i nadzieja, że ta ustawa przejdzie szybką ścieżkę legislacyjną. Jest szansa, że rodzice wcześniaków, które już na świecie, będą mogli z niej skorzystać. Startuje Szlachetna Paczka. Od dziś można zostać darczyńcą i wybrać potrzebującą rodzinę. Na wsparcie czekają samotni seniorzy, samodzielni rodzice, rodziny dotknięte chorobą, niepełnosprawnością czy skutkami na przykład powodzi. Historie potrzebujących rozdzierają serce. Dla wielu z nich paczka, którą dostają na święta, to coś więcej niż pomoc. No co zrobić? Urodziła się zdrowa. Na co dzień jest dobrą wróżką, która przez całą dobę opiekuję się cierpiącą na SMA, czyli rdzeniowym zanik mięśni, córką Marysią. Same rachunki to 1300 zł. Dlatego "Szlachetna paczka" to dla pani Marleny Czech coś więcej niż pomoc. Jestem sama. Świadczenia tylko dostaje na Marysię i nie jestem w stanie opłacić rachunków. Muszę po prostu pożyczać pieniądze, żeby przeżyć. Takich potrzebujących rodzin są w Polsce tysiące. Samotni seniorzy, chorzy, osoby z niepełnosprawnościami, żyjący w biedzie i ubóstwie. Świętym Mikołajem może zostać każdy z nas. Wystarczy wejść na stronę www.szlachetnapaczka.pl. - poznać historie rodziny, która liczy na wsparcie, i wybrać tę, dla której przygotujemy prezent. Na początku byłam wolontariuszką, teraz jestem darczyńcą. Wybiera się rodzinę na podstawie opisu. Na podstawie tego, co cię chwyci za serce. Jak wielu potrzebujących jest wśród nas i jak piękny może być listopadowy poranek, kiedy paczkę przygotujemy w grupie znajomych. Warto zmobilizować również kolegów ze szkoły czy pracy... Dla kogoś maszyna do szycia będzie mądrą pomocą, a dla kogoś zapas żywności i czystości na najbliższe miesiące. Dla kogoś innego ciepłe buty i ciepła kurtka. W szlachetnej paczce piękne jest to, że oprócz serca dajemy to, czego potrzebuje dana rodzina. Kluczową role w rozwiezieniu paczek odgrywają później wolontariusze... Mówi się, że dobro wraca dobrem. Niekoniecznie fizycznym. Może wracać psychicznym. Człowiek jeśli komuś pomaga czuje się lepiej. Tak jak obdarowywany. Szczególnie, kiedy tej pomocy potrzebuje - jak Pan Józef Świerz, który w ubiegłym roku otrzymał między innymi kuchenkę gazową. Jego jedyni towarzysze to pies i kot... On sam na co dzień opiekuje się sąsiadem ze stwardnieniem rozsianym. Było miłe zaskoczenie no bo aż szoku dostałem, bo tutaj było z 10 paczek. Nasze serca są coraz większe. W ubiegłym roku pobiliśmy rekord. 74 mln zł to wartość podarunków przekazanych w ramach szlachetnej paczki. Wywołały uśmiech na twarzach 17 tys. rodzin. Pora na kolejny rekord. Bardzo dziękuję za wspólnie spędzony czas. Do zobaczenia jutro o 19.30. Spokojnego wieczoru. A już teraz w TVP INFO "100 pytań do". Dziś gościem jest Wojciech Malajkat.