Będzie nowy program mieszkaniowy - zapowiada rząd. Będzie skierowany do osób do 45 lat. Warunek - musi to być pierwsze mieszkanie. Dobry wieczór państwu, Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie "Wiadomości". W wielu obszarach funkcjonowania państwa zwiększamy nakłady. Państwo pomoże Polakom w zakupie mieszkania. Bezpieczeństwo, stabilność to jest właśnie posiadanie mnieszkania. Na skutek wybuchów nienawiści na ówczesnej scenie politycznej został zamordowany. 100 lat po zamordowaniu prezydenta Gabriela Narutowicza znów niebezpiecznie rośnie skala politycznej nienawiści. To jest niestety efekt w dużej mierze narracji, którą stosuje Donald Tusk i PO. Noc z soboty na niedzielę będzie najbardziej mroźna. Atak zimy. Możliwe nawet 20-stopniowe mrozy. Śniegu jest tak dużo, że możemy spodziewac się lawin. Rząd ma nowy plan pomocy w zakupie pierwszego mieszkania. W przyszłym roku ma ruszyć system dopłat, który pozwoli spłacać kredyt po stałym i niskim oprocentowaniu. Z kolei oszczędzający na własne lokum będą mogli liczyć na rządowe premie. Zakup pierwszego mieszkania to w III RP jedno z największych wyzwań dla młodych ludzi. Ceny są wysokie, podobnie jak obecne stopy procentowe. Jest duży problem teraz z mieszkaniem i dosyć duże koszty. Pomóc w rozwiązaniu tego problemu może rządowy program Pierwsze Mieszkanie. Przez 10 lat będzie można spłacać kredyt oprocentowany na zaledwie 2% plus marża banku. Resztę dopłaci państwo. Różnica w wysokości raty w porównaniu z warunkami rynkowymi w przypadku najpopularniejszych kredytów będzie wynosiła od ponad 1000 do blisko 3000 złotych. Maksymalna wysokość kredytu to 500 tys. złotych, a dla małżeństw i osób z dziećmi 600 tys. zł. Kupować ze wsparciem będzie można na rynku pierwotnym i wtórnym. Nie będzie limitu ceny za metr kwadratowy. Z programu będzie można skorzystać do 45. roku życia. Wyszliśmy z założenia, z zasady, która powinna być powszechnie przyjmowana, że mieszkanie to jest prawo, a nie towar. Rząd chce uruchomić też specjalne konta dla oszczędzających na mieszkanie. Regularne wpłaty będą oznaczały premię w wysokości inflacji lub rynkowego wzrostu cen nieruchomości. Nie będzie pobierany też podatek Belki. Wzrost nakładów na politykę mieszkaniową idzie w parze ze skokiem wydatków na służbę zdrowia, wojsko czy kulturę. W wielu obszarach funkcjonowania państwa zwiększamy nakłady dzięki temu, że przede wszystkim nastąpiło bardzo mocne uszczelnienie systemu podatkowego. Taki poziom wydatków jest możliwy dzięki rekordowym dochodom, które od zmiany władzy w Polsce wzrosły z 290 do ponad 600 mld zł. Skąd takie duże wzrosty? Ewidentnie jest tutaj uszczelnienie systemu podatkowego, uzdrowienie finansów publicznych i ukrócenie tej ogromnej grabieży, co tu dużo mówić, jaka miała miejsce na vacie. Rolnicy od połowy marca będą mogli składać wnioski o unijne dopłaty z Krajowego Planu Strategicznego. Połączenie hodowli z uprawą roślin to jest to, co będziemy wspierać. Nigdy takiego wsparcia do hodowli nie było i powiem państwu, że w żadnym kraju nie ma takiego wsparcia dla hodowców, jak jest teraz w polskim planie strategicznym. Unia włączyła też do europejskiej sieci transportowej kolejowe połączenia z CPK. Możemy dodatkowe środki dla Polski pozyskać. To również pokazuje, że mamy ogromny sukces polskiej dyplomacji, polskiej administracji. Pojawiła się również szansa na odblokowanie pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. O propozycjach zmian w systemie dyscypliny sędziowskiej prezydent ma rozmawiać z ministrem ds. europejskich, premierem i marszałek Sejmu. Kontakowali się ze mną. Jesteśmy umówieni. Wierzę w to, że te konsultacje, tak jak powiedziałem, spokojnie się odbędą. Prezydent podkreśla, że w jego ocenie propozycji negocjowanych z Brukselą kluczowa będzie zgodność z konstytucją. 16 grudnia 1981 roku, 3 dni po wprowadzeniu stanu wojennego przez Wojciecha Jaruzelskiego, komuniści czołgiem rozjechali Solidarność. Do strajkujących w kopalni Wujek górników wyjechało 5 kompanii ZOMO, wozy bojowe i czołgi. Krwawo gasła kolejna po wojnie rewolta skierowana przeciwko sługusom Moskwy. Zastrajkowali, broniąc aresztowania kolegi, szefa Solidarności, w ich zakładzie pracy. Sprzeciwiali się wprowadzeniu stanu wojennego. Górnicy z kopalni Wujek zapłacili najwyższą cenę. Nie wiedzieliśmy, skąd strzelają, widzieliśmy tylko, że padają ranni, wśród nich są i zabici. Do protestujących Polaków komuniści posłali nie tylko czołgi i wozy opancerzone, ale także pluton specjalny ZOMO, który nie miał pałek ani tarcz, a jedynie pistolety maszynowe. Bardzo byliśmy wszyscy zdziwieni, że Polak strzela do Polaka, to była pierwsza rzecz. ZOMO-wcy strzelali w głowy i klatki piersiowe. Zamordowali 9 górników, ranili 23. To był początek gehenny rodzin protestujących. Niestety nie dostałam przepustki żeby być na pogrzebie, tylko mama i siostra moja mogły przyjechać. Bliscy ofiar byli prześladowani. Stan wojenny, który posłużył Jaruzelskiemu do tego, by zdławić pokojową rewolucję Solidarności, tak tłumaczył ówczesny rzecznik rządu. Mamy coraz silniejsze i liczniejsze przejawy aprobaty dla tego, co się zdarzyło. "Urban: Jestem złym człowiekiem". Film o tym tytule już dziś o 22.10 w telewizyjnej Jedynce. Nie udało się podniesienie społeczeństwa przeciwko władzy. Komuniści za każdym razem po 1945 roku, gdy czuli się zagrożeni, strzelali do protestujących, bezbronnych Polaków. Wojsko dostało również rozkaz użycia broni. Gdy w grudniu 1970 roku, po drastycznych podwyżkach cen, zastrajkowało Wybrzeże, na ulice wyjechało 550 czołgów, 27 tys. żołnierzy i 5 tys. milicjantów. Biuro Polityczne KC PZPR, w którym zasiadał już Wojciech Jaruzelski, zadecydowało, by strzelać do demontrujących. Partia, która nazywała się robotniczą, strzelała do robotników. To była jedyna sowiecka metoda, którą potrafiły zastosować PRL-owskie władze z nadania Moskwy. Sekretarza wyprowadzić nawet kosztem rozpiep**enia komitetu! Rzeź niewinnych pochłonęła ponad 1000 rannych i 41 ofiar. W tym uczniów, Zygmunta Glinieckiego - lat 15, Jerzego Skonieczkę - lat 15. I 18-letnigo Zbyszka Godlewskiego. Znanego z "Ballady o Janku Wiśniewskim". Kat Trójmiasta, Stanisław Kociołek, nie poniósł żadnej odpowiedzialności karnej. Władzysław Gomułka ani Wojciech Jaruzelski także nie ponieśli kary za tę zbordnię. Zabici i ranni cywile, zniszczone budynki energetyczne i ponad połowa kraju bez prądu - to konsekwencje porannego ostrzału na Ukrainie. Wojska Putina po raz kolejny skierowały rakiety i pociski manewrujące przeciwko ukraińskim cywilom. W Kijowie, na który wystrzelono dziś 40 rakiet, jest nasz korespondent Tomasz Jędruchów. W Mikołajowie - Tomasz Grzywaczewski. Zaczynamy od Kijowa. Jak w tej chwili wygląda sytuacja? Większa część miasta jest pogrążona w ciemności. Nie udało się też uruchomić metra. Dostawy prądu są mocno ograniczone. Problemy są też z mediami. W wielu miejscach nie ma wody i łączności. Energetycy praktycznie natychmiast ruszyli do pracy. Ale nie wiadomo, kiedy uda się przywrócić energię. Rosyjski ostrzał Ukrainy widoczny z samolotu lecącego nad Mołdawią. Z okien samolotu widać było słupy dymu po odpalonych na Ukrainę pociskach. W porannym ataku rakietowym na Ukrainę Rosja wystrzeliła rakiety głównie z okrętów na Morzu Czarnym. Okupanci nie mogą pokonać naszej armii, więc fizycznie niszczą każde miasto i wieś, tak, że nie ma żadnych budynków, nawet murów, które można by wykorzystać do jakiejkolwiek obrony. Dziś od rana w Kijowie słychać było serię eksplozji. Większość rosyjskich rakiet przechwytuje ukraińska obrona przeciwlotnicza. Z 76 rosyjskich rakiet wystrzelonych w cele cywilne i infroastrukturę krytyczną, Ukraińcy strącili 60. Jedną z rakiet, której celem była elektrownia, zestrzelił też oddział ukraińskiej obrony terytorialnej. Reakcja była natychmiastowa. Z pocisku leciały zielone iskry, potem zaczął wirować i opadać. Barbarzyńscy Rosjanie atakują głównie cywilów i infrastrukturę krytyczną. Ich celem jest pozbawienie zwykłych ludzi dostępu do wody i ciepła. Na okupowanych terenach Rosjanie rozkradają wszystko, co znajdą w ukraińskich miastach. Wywieźli część autobusów miejskich. Wszystko nowe. Mówię tylko o tym, co widziałem. Wywieźli 10 wozów strażackich. To też były nowe maszyny. Zachodniej produkcji. Z fabryk zabierali sprzęt. Widzieliśmy, jak na otwartych platformach wywozili maszyny produkcyjne ze stoczni. Nawet wózki widłowe. We wschodnich obwodach trwa ukraińska kontrofensywa, która ma uwolnić okupowane tymczasowo ziemie z rąk wroga. Najbliższe tygodnie, miesiąc, może trochę więcej, to jest takie okno możliwości dla Ukrainy, dla wojsk ukraińskich, aby odzyskać jakieś duże terytoria. Bruksela uzgodniła 9. pakiet sankcji na Rosję, obejmujący kolejnych oligarchów, firmy i ograniczenia w eksporcie. Amerykanie przygotowują się do wysyłki systemów obrony przeciwlotniczej Patriot. Nawet Azerbejdżan - budząc oburzenie Kremla - wysłał na Ukrainę transformatory energetyczne i generatory prądu. Polska jest liderem pomocy Ukrainie. Przez nasz kraj przechodzi wsparcie dla Ukraińców, także w trudnym, zimowym okresie. Już teraz, w czasie dla Ukrainy najtrudniejszym, ale jest to też zapowiedż naszej woli współdziałania w wymiarze gospodarczym także po wojnie. Celem jest wolna i niepodległa Ukraina, która z pomocą Polski i krajów Zachodu stawia opór zbrodniczej Rosji. Głodne, zmarznięte, chore. W rosyjskich atakach cierpią nie tylko ludzie, ale również zwierzęta. Czworonożnych przyjaciół ratują wolontariusze i zwykli Ukraińcy, z którymi spotkał się nasz wysłannik Tomasz Grzywaczewski. Jak wygląda ich praca? W zniszczonych przez rosyjskich barbarzyńców miejscowościach pozostały tysiące zwierząt, których właściciele uciekli lub zostali zabici. Wolontariusze niemal z narażeniem życia roznoszą karmę lub ewakuują zwierzęta. Zwierzętom pomagają też żołnierze i zwykli ludzie. Olena z wyzwolonej wioski Ruskie Tiszki pod Charkowem w trakcie ostrzałów straciła mieszkanie, ale pomimo tego wspólnie z sąsiadami opiekuję się zwierzętami pozostawionymi przez właścicieli, którzy uciekli przed rosyjską okupacją. Całą wojnę, 9 miesięcy, przeżyliśmy w tej piwnicy. Ukrywaliśmy się tutaj, słysząc wybuchu. Teraz w mieszkaniu nie ma okien, jest wilgotno i zimo, brakuje elektryczności i ogrzewania. Dlatego mieszkamy tutaj, gdzie przynajmniej jest sucho. Niektóre zwierzęta na początku wojny przyszły do nas i teraz żyją z nami. Inne zostały w porzuconych domach i tam je dokarmiamy. Kobieta opiekowała się czworonożnymi przyjaciółmi nawet podczas ciężkich bombardowań, w których na 4 dni przed wyzwoleniem zginął pomagający jej wolontariusz. Miał 34 lata, żył razem z nami w piwnicy. Prosiliśmy go, żeby wyjechał, ale on powiedział, że nie może nas porzucić. Teraz Olena ma pod swoją opieką prawie 100 psów i ponad 200 kotów. Codziennie razem z sąsiadami roznosi po ulicach karmę i wodę, leczy chore zwierzęta, a ostatnio przygarnęła suczkę, która się oszczeniła. Tutaj na ognisku gotujemy dla nich kaszę. Czasami wolontariusze przywożą nam karmę. Jednym z nich jest Dmitrij z organizacji Kharkiv Animals Help, który jeździ od wioski do wioski i wspólnie z kolegami ratuje zwierzęta na terenach wyzwolonych od rosyjskich okupantów. Jest bardzo dużo porzuconych zwierząt, które potrzebują jedzenia, leków, a przed zimą schronienia, żeby jakoś przeżyły mrozy. Wolontariusze, z którymi jesteśmy, nie tylko przywożą pomoc dla zwierząt, ale również ewakuują zwierzęta z najbardziej niebezpiecznych miejsc, w tym takich, jak to, znajduje się zaledwie kilka kilometrów od linii frontu. Wyjeżdżając na pozycje, znaleźliśmy porzucone koty i postanowiliśmy je uratować. Tutaj jest wiele rannych zwierząt. Kilka godzin przed naszym przyjazdem na budynki przy drodze wjazdowej do tej wioski spadły pociski. W każdej chwili może dojść do nowych ostrzałów artyleryjskich. Tutaj jest bardzo niebezpiecznie się zatrzymywać. Musimy jechać! Takich małych-wielkich bohaterów opiekujących się bezbronnymi zwierzętami można odnaleźć w każdym zakątku Ukrainy. Swietlana przygarnęła papużki. W jej domu nie ma ogrzewania i bardzo się martwi, że ptaszki zachorują. Dlatego próbuje ogrzewać klatki kocami i butelkami z gorącą wodą. One są bardzo wesołe. Jak śpiewają, to na chwilę zapominam, że trwa wojna. Oglądają państwo główne wydanie "Wiadomości". Oto co jeszcze przed nami w programie. Polityczny atak na PKN Orlen za wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego Polski. Narodowe Muzeum Techniki zaprasza na podróż w czasie. Utrudnianie śledztwa, usuwanie śladów, dowodów i podawanie nieprawdziwych informacji. To zarzuty, jakie usłyszał Paweł P. - zatrzymany w związku z zaginięciem Iwony Wieczorek. Po 12 latach od zaginięcia wówczas 19-letniej kobiety śledczy liczą na przełom tym bardziej, że do sprawy zaangażowano zespół z krakowskiego Archiwum X. Lipiec 2010 roku. W medialnym szumie po katastrofie smoleńskiej i powodzi z maja, która spustoszyła południe kraju, pojawia się informacja o zaginionej w Gdańsku nastolatce. Mimo że pozornie podobnych przypadków co roku były setki, a nastolatkowie po kilku godzinach odnajdywali się cali i zdrowi - sprawa zaginięcia Iwony była od początku zupełnie inna. Była ubrana w biało-granatową bluzkę w poprzeczne paski z krótkim rękawkiem, granatową wąską spódnicę przed kolano z wysokim stanem, niebieskie zamszowe szpilki wysokie. Hipotezy - najpierw ta o noclegu u kolegów, później o zagranicznym wyjeździe, w końcu o ucieczce z domu - upadały jedna po drugiej. Sprawa stawała się coraz głośniejsza, ale po Iwonie nie było śladu. Kolejne wnioski, przesłuchania i rzekome dowody. Przez 12 lat nie było żadnego konkretu. Aż do teraz. 3 lata po wznowieniu śledztwa przez Archiwum X w krakowskiej prokuraturze śledczy zdecydowali się na zatrzymanie dwóch osób. Wśród nich jest Paweł P. 34 latek, który 12 lat temu miał się bawić z Iwoną w tym samym klubie. Śledczy postawili mu zarzuty. Dotyczące utrudniania postępowania karnego polegające na usuwaniu dowodów, zacierania śladów i dowodów oraz przekazywania nieprawdziwych informacji w sprawie dotyczącej Iwony Wieczorek. Czy można mówić o przełomie? Paweł P. miał być osobą zaangażowaną w poszukiwania Iwony. Wielokrotnie zaprzeczał, by miał jakikolwiek związek z jej zaginięciem i tej wersji trzyma się do dzisiaj. Z drugiej strony śledczy musieli mieć mocne dowody, stawiając tak precyzyjne zarzuty. Wobec Pawła P. zastosowano dozór, zakaz opuszczania kraju i zatrzymano mu paszport. Orlen zwieksza wydobycie gazu i ropy w Norwegii - poinformował prezes Daniel Obajtek. To wzmacnienie energetycznego bezpieczeństwa Polski. Także dzięki dokonanym fuzjom Orlenu z Lotosem i PGNiG. Fuzji, która nie wszystkim się podoba. Z oczywistych względów nie jest na rękę Moskwie i Berlinowi. Chodzi o interesy. Ale dlaczego także polskiej opozycji? To już zdecydowanie mniej zrozumiałe. Więcej norweskiego gazu i ropy w Polsce. Taki jest plan. To recepta na energetyczne bezpieczeństwo. Niezależność od Rosji. Chodzi o fuzje PKN Orlen z innymi państwowymi spółkami. Lotosem i PGNiG. To jest bardzo ważny energetyczny proces, jaki trwa w Polsce od kilku lat i to się nie podoba po prostu konkurencji, nie podoba się to Rosjanom, nie podoba się to Niemcom. Nie podoba się również polskiej opozycji. Dużo mówiliśmy tutaj o ewidentnych szkodach państwa polskiego związanych z tą transakcją, o wątpliwościach co do jej legalności. Chodzi o sprzedaż 30% Rafinerii Gdańskiej Saudyjczykom. Czyli to, co polski rząd musiał zrobić - było to warunkiem antymonopolowym Unii Europejskiej. Fuzja z Lotosem była przeprowadzona i wspierania przez najlepsze kancelarie prawnicze i prawne w Polsce i w Europie, pod bardzo ścisłym nadzorem Komisji Europejskiej. Te senackie debaty to w sporej części efekt medialnych ataków. W telewizji TVN lansowana jest nawet teza, że Saudyjczycy "będą mogli blokować decyzje polskiego rządu". W telewizji TVN lansowana jest nawet teza, że Saudyjczycy "będą mogli blokować decyzje polskiego rządu". Komentują te umowy, nie znając ich tak naprawdę dokładnie. Mogę powiedzieć wprost, to jest skandal i to jest narażenie bezpieczeństwa tego państwa. To jest wielka presja. Presja mediów wspierających opozycję. Presja jej polityków. Mieliście swój czas, swój okres, kiedy braliście bardzo duże pieniądze, również z budżetu państwa, za kierowanie chociażby Orlenem, Lotosem, mieliście szansę rozwijać te firmy. Te państowe firmy - to fakt - za rządów PO-PSL były w dużo gorszej kondycji finansowej. Lotos - niewiele zabrakło - znalazłby się nawet w rosyjskich rękach. Nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, aby mówić w kategorycznie "nie" inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji. Cała politykla energetyczna była zgoła odmienna. Była to całkowicie błędna koncepcja, koncepcja wasalizmu państwowego, która miała doprowadzić do tego, że Polska na wiele lat, na kilkadziesiąt lat, stałaby się poddanym państwem, jeśli chodzi o surowce energetyczne Rosji. A do czego prowadzi takie uzależnienie, widzimy dziś po tym, co dzieje się na Ukrainie. Dokładnie sto lat temu zamordowany został prezydent II Rzeczypospolitej Gabriel Narutowicz. Polityczny mord był zwieńczeniem rozpętanej przez oponentów Narutowicza fali nienawiści. Dziś - w setną rocznicę tych tragicznych wydarzeń - prezydent Andrzej Duda apeluje do polityków o stonowanie emocji i szukanie porozumienia. Te słowa padają zaledwie dzień po tym, jak zwolennik opozycji napadł i pobił senatora PiS. To zabójstwo polityczne wstrząsnęło Polską. Dokładnie sto lat temu, zaledwie kilka dni po zaprzysiężeniu, zginął w zamachu prezydent Gabriel Narutowicz. Na skutek wybuchów nienawiści na ówczesnej scenie politycznej został zamordowany. To jest takie swoiste memento dla nas wszystkich, dla Polaków, ale także dla ludzi ze sceny politycznej, że powinniśmy zawsze rozmawiać w spokoju, powinniśmy zawsze szukać porozumienia. Zabójcą był Eligiusz Niewiadomski, który zastrzelił prezydenta po trwającej wiele dni kampanii nienawiści wobec Narutowicza. To zabójstwo to głęboka rana polskiej historii, to także świadectwo tego, do czego może prowadzić polityczna nienawiść. Polityczna nienawiść doprowadzała do morderstw także w najnowszej historii. W październiku 2010 roku do łódzkiej siedziby PiS wtargnął były członek PO Ryszard Cyba. Zamordował pracownika biura - Marka Rosiaka. Chciałem zabić Kaczyńskiego, tylko za małą broń mam. Dziś fala agresji w polityce znowu wzbiera. W ostatnich miesiącach doszło do wielu ataków, m.in. na biura polityków PiS. To się nie bierze znikąd. To jest niestety efekt w dużej mierze narracji, którą stosuje Donald Tusk i PO. Tego języka nienawiści, który obserwujemy obecnie i polaryzacja niestety prowadzi właśnie do takich skutków. Lider PO zaostrzył swój język od czasu powrotu do polskiej polityki. Furii dostaję. Wychodzimy na pole, żeby się bić. Trzeba mieć determinację, mięśnie i gotowość do poważnego starcia. Gościa wyprowadzić z NBP i ja to zrobię, ja to wam gwarantuję. Przyjadą silni ludzie i go przekonają to tego, że nie jest prezesem Narodowego Banku. Potrzebna jest i wyobraźnia, i determinacja, odwaga i siła. Jak się pani Przyłębska przykuje do fotela, to co? To trzeba odkuć. Po prostu. Choć takie wypowiedzi w PO mają długą tradycję. Wyginiecie jak dinozaury. Jeszcze jedna bitwa, jeszcze dorżniemy watahy. Strząsnąć ze zdrowego drzewa naszego państwa pisowską szarańczę. Musimy was opiłować z pewnych przywilejów, dlatego, że jeżeli nie, to znowu podniesiecie głowę. Do najnowszego ataku doszło wczoraj. W biały dzień, w sklepie, podczas świątecznych zakupów fizycznie zaatakowany został senator PiS Stanisław Karczewski. Sprawca został zatrzymany przez policję. Politycy Zjednoczonej Prawicy potępiają ten akt agresji i apelują o to samo do liderów pozostałych partii. Do wszystkich liderów, liderów partii opozycyjnych na czele z Donaldem Tuskiem o to, aby również oni potępili tego typu agresywne zachowania, aby nie napędzali spirali nienawiści, hejtu, bo to wszystko prowadzi do olbrzymiej tragedii. Obserwatorzy politycznej sceny widzą w wydarzeniach ostatnich miesięcy liczne analogie do kampanii nienawiści, która doprowadziła do zabójstwa prezydenta Gabriela Narutowicza. Kolejny bardzo niedobry sygnał narastania pewnej takiej kuli śnieżnej z przemocą. Jest to niewątpliwie wynikiem działania opozycji, w szczególności Donalda Tuska, który przekroczył w swoich wypowiedziach już absolutnie wszystkie granice. PiS cieszy się najwyższym zaufaniem Polaków - tak wynika z najnowszego sondażu pracowni Social Changes zrealizowanego na zlecenie portalu wPolityce.pl. Na PiS swój głos oddałoby 38% badanych. Na drugim miejscu jest Koalicja Obywatelska, na którą zagłosowałoby 27% respondentów. Na Polskę 2050 swój głos oddać chce 10% ankietowanych. Konfederacja cieszy się 9-procentowym poparciem. Na Lewicę zagłosowałoby 8% badanych. Według badania pozostałe ugrupowania nie przekroczyłyby progu wyborczego. Kupcy z targowiska w Oświęcimiu protestują przeciwko prezydentowi miasta. Zostali beatyfikowani ponad 20 lat temu w Warszawie przez Jana Pawła II. W większości pozostają jednak nieznani w zbiorowej świadomości społeczeństwa. 108 męczenników II wojny światowej. We Fromborku zakończył się kongres poświęcony ich pamięci. Brat Stanisław Komar, ksiądz Stanisław Felczak, ksiądz Stanisław Bednarski i wielu, wielu innych kapłanów, kleryków, biskupów, osób duchownych, a także świeckich w gronie 108 meczennikow polskich. To właśnie na ich temat, na temat ich historii i postawy heroicznej, debatowano podczas II wyjątkowego kongresu, który odbył się we Fromborku. To były osoby z krwi i kości, tak jak my. Popularyzacja postaci błogosławionych męczenników jako alternatywa do tezy, że brakuje autorytetów - to główny cel wydarzenia, w którym udział wzięło wielu prelegentów i moderatorów reprezentujących różne środowiska i punkty widzenia. Przybliżamy tak naprawdę nie tylko postaci z brązu tudzież marmuru, ale osoby, które żyły Ewangelią, które mają konkretny przekaz, który jest nadal aktualny. Mnóstwo ważnych myśli i zwócenie uwagi na postaci, które są kompletnie nieznane szerszej publiczności. Wśród nich Marianna Biernacka - patronka teściowych, która oddała swoje życie za synową będącą w stanie błogosławionym. Bronisław Kostkowski - kleryk. Mając możliwość uratowania swojego życia w zamian za wyrzeczenie się kapłaństwa, wybrał wierność Bogu i ojczyźnie. Czy Natalia Tułasiewicz - patronka polskich nauczycieli. Więziona i torturowana, poniosła śmierć w obozie koncentracyjnym w Ravensbruck tuż przed wyzwoleniem. Tych 108 meczenników czynem świadczyło o wierze, czynem. Kongres odbył się w historycznych budynkach Zespołu Katedralnego we Fromborku. Frombork, ktory znany jest nam z życia i pracy kanonika Mikołaja Kopernika, jest też zwiazany z życiem kanonika Władysława Switalskiego, który tu, we Fromborku zginał śmiercią męczeńską z rąk czerwonoarmisty. Kolejne spotkanie poświęcone polskim męczennikom z czasów wojny pod koniec kwietnia w Kaliszu. Zachować. Zaprezentować. Zainspirować. To trzy cele działalności Narodowego Muzeum Techniki w Warszawie. Placówka dokumentuje i promuje polską myśl techniczną, ale także sprawuje opiekę nad zabytkami z dziedziny przemysłu. Dziś uroczyście otwarto tam m.in. wystawę główną. Narodowe Muzeum Techniki w Warszawie. Zwiedzający od jutra na wystawie głównej będą mogli poznać najważniejsze osiągnięcia inżynieryjne i naukowe Polaków pomiędzy XVII a XX wiekiem. Warto przyjść do Muzeum Techniki, żeby te wszystkie ciekawostki zobaczyć, bo one są prezentowane i multimedialnie, ale także poprzez artefakty. W muzeum zobaczymy też ekspozycję dotyczącą historii paliw kopalnych oraz przybliżającą sylwetkę pioniera przemysłu naftowego - Ignacego Łukasiewicza. To jest praca odkrywcza. Chcemy pokazać, przede wszystkim młodym pokoleniom, kim jesteśmy. Jesteśmy tym, kim byli nasi przodkowie, tacy jak Ignacy Łukasiewicz. W weekend wystawy dostępne dla zwiedzających za darmo. Warto przypomnieć, że Muzeum Techniki powstało jak feniks z popiołów. W czerwcu 2016 roku zarząd Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie wypowiedział umowę najmu. Potem placówkę postawiono w stan likwidacji. To właśnie z inicjatywy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego muzeum prawdziwie odżyło. Wraz z miastem oraz Ministerstwem Edukacji i Nauki powołano nową placówkę - Narodowe Muzeum Techniki. Zbiory trafiły do nowotworzonego Narodowego Muzeum Techniki i dzisiaj część z tych obiektów pokazujemy na nowych wystawach, tak że jest to ogronna zasługa i dosyć ciekawy przykład współpracy, który daje pozytywny efekt. To dobra historia, która pokazuje, w jaki sposób z sukcesem można wykorzystywać potencjał tego typu instytucji. Przykładem sprawnego działania z pewnością nie jest Sala Kongresowa - jeden z najsłynniejszych tego typu obiektów w Polsce. Od 8 lat nieczynna, z powodu przeciągającego się w nieskończoność remontu. Odkąd rządzi PO, najpierw pani Hanna Gronkiewicz Walt, potem pan prezydent Trzaskowski, no to ten remont pochłania duże pieniądze, ale jego końca nie widać. To będzie mroźny weeekend. Synoptycy alarmują - temperatura może spaść nawet do -20 stopni, ale już w poniedziałek czeka nas ocieplenie. Warto więc ten czas wykorzystać na białe szaleństwo. Bo prawdziwa zima ma do nas wrócić dopiero po świętach. Nawet w centrum Warszawy pomysłów na taką pogodę jest mnóstwo. Mamy łyżwy, mamy śnieżki, czego chcieć więcej. Można też bardziej ekstremalnie. Najpiękniej zima wyglada tu, ale jak spacery, to tylko w dolinach, bo wysoko panują bardzo złe warunki. W Tatrach III stopień zagrożenia lawinowego. Tego śniegu jest tak dużo, że możemy się spodziewać lawin dużych lub bardzo dużych. Większość stoków sezon zaczyna jutro. Warunki? Wymarzone. A już dziś w Zakopanem... Zawody! Świetna okazja dla dzieciaków do wystartowania, do sprawdzenia się, nie ma żadnej presji, jest super zabawa, atmosfera. Dzieci się bawią. Najważniejsze: nie wywal się i się nie poddaj. To cenne rady. Także tu... - Była juz pierwsza wywrotka? - I to niejedna. Ale i na to są sposoby. Wystarczy dobrze się uzbroić. Ja mam specjalne buty, do tego z takim protektorem, tak że nie obawiam się. Ale poza tym jest bardzo fajnie. - Lubi pan zimę w mieście? - Uwielbiam. Jeżeli pada śnieg.