PiS bez pieniędzy - PKW odracza decyzję o partyjnej subwencji. Tysiące smsów - hakerzy w wyborach, śledztwo ABW. Na podsłuchu - są nowe przepisy o kontroli operacyjnej. Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór, Zaczynamy "19:30". Dyskusja była burzliwa, a jej efekt to bezprecedensowy i niespodziewany ruch. Państwowa Komisja Wyborcza odroczyła decyzję w sprawie subwencji dla PiS-u do czasu systemowego rozwiązania sprawy tzw. neosędziów. "Nasza cierpliwość się skończyła" - odpowiada prezes PiS i zapowiada kroki prawne. Co decyzja komisji oznacza w praktyce? To, czy PiS wydawało pieniądze z budżetu państwa na partyjną agitację, może ocenić każdy, odsłuchując archiwalne przemówienia z takich pikników organizowanych przez MON. Idźcie na wybory, głosujcie na PiS. Większość członków PKW uznała to za finansowy doping. Dlatego nakazała partii oddać ponad 3,5 mln zł i zmniejszyła jej dotację o blisko 11 mln. PiS, kiedy rządził, wykorzystywał środki państwowe, z różnych instytucji państwa, na wspieranie swoich kandydatów. To jest absolutnie nielegalne i powinno być potępione. PiS jednak twierdziło, że to: Po pierwsze iść, po drugie głosować na PiS. ...agitacją za rządowe pieniądze nie jest. To decyzje polityczne, żeby opozycję zepchnąć z powierzchni politycznej. Stąd odwołanie do Sądu Najwyższego, które rozpatrzyła Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Wyrok był na korzyść PiS. W 7-osobowym składzie orzekającym byli: Joanna Lemańska, znajoma Andrzeja Dudy. Tomasz Demendecki, powiązany z byłym wiceministrem sprawiedliwości w rządzie PiS, Marek Dobrowlski, członek rady legislacyjnej za rządów PiS, Krzysztof Wiak, związany z Ordo Iuris, i Grzegorz Pastuszko, autor opinii dla byłej marszałek Sejmu, według której ta decyzja... Zarządzam reasumpcję. ...była zgodna z prawem. PiS tak zmieniał prawo, żeby to ich ludzie na końcu oceniali ich decyzję, to był jeden z elementów bezpieczników, które sobie budował PiS. Podobnego zdania są unijny Trybunał Sprawiedliwości, Europejski Trybunał Praw Człowieka i Sąd Najwyższy. Według nich utworzona przez PiS Izba nie jest sądem. I to właśnie na te orzeczenia powołała się dziś PKW, odraczając decyzję w sprawie pieniędzy dla PiS. Postanowiliśmy nie rozpatrywać tej kwestii do czasu, jak władze ustawodawcze i wykonawcze uregulują kwestię statusu sędziów w Sądzie Najwyższym. To jednak potrwa miesiące. By ustawowo uregulować sytuację sędziów, potrzebny jest podpis prezydenta. Andrzej Duda... Nie pozwolę. ...już zapowiedział, że go nie złoży. Na pytanie, czy to oznacza, że pieniądze dla PiS zostaną zablokowane, w PKW padają dwie - wykluczające się - odpowiedzi. Na pytanie, czy to oznacza, że pieniądze dla PiS zostaną zablokowane, w PKW padają dwie - wykluczające się - odpowiedzi. W tym momencie te pieniądze powinny być wypłacane. Ta decyzja należy do ministra finansów. Wątpliwości po dzisiejszej decyzji PKW jest więcej. Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych - po zmianach wprowadzonych przez PiS - orzeka też o ważności wyborów. Decyzje w sprawie tych z zeszłego i tego roku nie były podważane. Co teraz przypomina PiS. Kiedy władzy nie przeszkadzają te decyzje, to ona je uznaje, i uznaje, co za tym idzie, także tę Izbę, to jest jeszcze dalej niż łamanie praworządności. Taki mamy dzisiaj stan w Polsce. Do tego stanu doprowadził PiS - odpowiadają rządzący i przypominają, że to Zbigniew Ziobro reformował sądownictwo. Zniszczone zaufanie do państwa, zniszczone zaufanie do instytucji jest, jak widać dzisiaj, krytyczne dla PiS-u. Tyle prawne zawiłości. Na koniec przypomnimy. Chodzi o pytanie, czy takie słowa: Po pierwsze idźcie na wybory i głosujcie na PiS. ...były agitacją wyborczą. Ważą się losy ministra nauki Dariusza Wieczorka z Lewicy. Trwa spotkanie premiera Donalda Tuska i przewodniczącego Nowej Lewicy Włodzimierza Czarzastego. Chodzi o serię publikacji medialnych ukazujących kolejne błędy ministra nauki. Dariusz Wieczorek jest krytykowany za ujawnienie sygnalistki, która opisała nieprawidłowości, do których jej zdaniem dochodziło na Uniwersytecie Szczecińskim. Żona ministra zajmuje tam stanowisko dyrektorskie. Wirtualna Polska napisała, że do niedawna, aby zostać dyrektorem, konieczny był stopień doktora. Żona ministra Wieczorka go nie miała. Rektor zmienił regulamin i kryterium zniknęło. Wcześniej minister nieprawidłowo wypełnił oświadczenie majątkowe. Nie wpisał dwuhektarowej działki oraz wartego kilkadziesiąt tysięcy złotych miejsca garażowego. Tłumaczył, że doszło do błędu, który skoryguje. Dariusz Wieczorek zapowiedział, że sam nie zamierza rezygnować ze stanowiska. W ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych rozsyłali smsy z agitacją wyborczą i przejęli kontrolę nad ekranami w galeriach handlowych. To działania hakerów w Polsce, ale podobnych przykładów nie brakuje - ostatnio m.in. w Gruzji, Rumunii czy USA. "Nie pozwolimy na obcą ingerencję w nasze wybory. Sprawą zajmie się na najbliższym posiedzeniu Kolegium do Spraw Służb Specjalnych" - pisze w mediach społecznościowych premier, a Arkadiusz Pogłud pyta, jaka jest skala dezinformacji w Polsce. 3 dni przed wyborami do parlamentu takiego smsa dostało ponad 180 tys. osób. Dzień przed wyborami - podczas ciszy wyborczej - takie komunikaty pojawiły się na ekranach w kilkudziesięciu galeriach handlowych w Polsce. O sprawie powiadomiono ABW. Jak podaje Gazeta Wyborcza, służby potwierdziły przypuszczenia, że były to ataki hakerów. Prawdopodobnie inspirowane przez służby rosyjskie. Niestety część polityków, naukowców i komentatorów uwierzyła, że to są autentyczne smsy, mimo że politycy PiS od razu to dementowali. Sprawa budzi niepokój. Premier zapowiedział, że będzie omawiana podczas posiedzenia Kolegium do spraw służb specjalnych. Polska będzie bezpieczna też wtedy, jeśli będziemy wiedzieli, że nikt nie ma szans na to, żeby wtrącać się w nasze wewnętrzne sprawy. Takie wtrącanie się może mieć poważne skutki. Pokazały to wybory prezydenckie w Rumunii. I turę wygrał antyzachodni nacjonalista dzięki nagłej aktywności tysięcy fałszywych kont na TikToku. Podejrzenia padły na Rosję. Głosowanie unieważniono. Otrzymałem informacje ze służb, że kampania tego kandydata była wspierana przez państwo obce interesom Rumunii. Aspekt cybersieci, cyberbezpieczeństwa w kontekście wyborów nabiera coraz większego znaczenia w każdych kolejnych wyborach. Widzimy to w innych krajach i oczywiście u nas też się będzie to działo. Bo dla obcych służb specjalnych sieć to doskonałe narzędzie do siania zamętu i dezinformacji. Tutaj nie trzeba przerzucać ludzi przez granicę po to, żeby czynili jakieś operacje. Oni działają przez internet, ze swojego miejsca, niezależnie, czy znajdują się, siedząc na Łubiance, czy w jakimkolwiek innym kraju. Ataki są i będą, to znak czasów - podkreślają eksperci od cyberbezpieczeństwa. A państwo będzie mieć problem, żeby im w pełni zapobiegać. Fejkowe smsy sprzed październikowych wyborów wysłano po włamaniu się do systemu prywatnej firmy. Administracja publiczna nie może bezpośrednio oddziaływać na podmioty prywatne i firmy, niektóre ataki wykorzystywały to, że w jakiejś firmie była dana podatność, i to jest w 100% nie do uniknięcia. Edukacja to najlepsza recepta. Trzeba wiedzieć, jak weryfikować treść tajemniczego maila lub smsa, by jego autorzy nie osiągnęli celu. Czasami są zbudowane w sposób nie do końca poprawny gramatycznie albo z użyciem słów, którymi osoba mówiąca od urodzenia po polsku normalnie by się nie posługiwała. To jednak też nie daje gwarancji. Przed wyborami do europarlamentu w Polskiej Agencji Prasowej pojawiła się fałszywa depesza, która informowała o rzekomej mobilizacji żołnierzy ogłoszonej przez premiera. Tu konieczne było dementi samej agencji, ale też przedstawicieli rządu, którzy przyznali, że prawdopodobnie doszło do rosyjskiego cyberataku. Początek tygodnia obfituje w polityczne wydarzenia. komentarze dziś w programie "Bez retuszu". Marek Czyż i jego goście czekają na państwa. Początek o 20.18. Oglądają państwo "19:30" w poniedziałek, za chwilę u nas... Nowe zasady podsłuchów. Obowiązek, żeby służba podała, jakie metody kontroli operacyjnej będą stosowane, jakie narzędzia. Decyzje, które pozwolą zakreślić obszar tej kontroli operacyjnej. Rząd bez zaufania. Moim celem jest przyspieszenie wyborów do Bundestagu. Kruchy, błyszczący biznes. Mamy klientów w Norwegii, Danii, także sprzedajemy do Niemiec, Włoch. To jest piękny prezent i warto inwestować. Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił w całości pozew byłego dziennikarza TVP Michała Adamczyka przeciwko Telewizji Polskiej o uchylenie lub uznanie za nieważne bądź nieistniejące uchwał Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z 19 grudnia 2023 roku. Na mocy tych uchwał odwołano poprzednie władze TVP - prezesa zarządu Mateusza Matyszkowicza i ówczesnych członków Rady Nadzorczej, oraz powołano nowych członków Rady Nadzorczej. Adamczyk w tym samym pozwie kwestionował również powołanie przez nową Radę Nadzorczą nowego prezesa zarządu TVP Tomasza Syguta. Sąd w uzasadnieniu wyroku wskazał na brak legitymacji czynnej powoda do złożenia powództwa w tej sprawie, co było zgodne ze stanowiskiem prezentowanym przez TVP. Spółka wskazywała m.in., że Adamczyk nigdy nie został skutecznie powołany na prezesa zarządu TVP. Wyrok nie jest prawomocny. Przełomowe zmiany w stosowaniu kontroli operacyjnej jako konsekwencja inwigilowania Pegasusem. Służby będą musiały ujawnić sądowi informacje o narzędziach i pobieranych danych, a sąd - uzasadnić każdą decyzję. Rządowe zmiany, które zastąpią kodeks pracy operacyjnej, mają zwiększać odpowiedzialność służb, a nadzór sądów nad nimi ma być faktyczny, a nie jak dotąd - iluzoryczny. Dziennie do sądu trafia kilkadziesiąt takich wniosków. To puste krzesło powoli staje się symbolem. Jak bardzo politycy PiS-u i ludzie z nimi związani nie chcą wyjaśnić afery Pegasusa. Mają nieczyste sumienie, bo gdyby mieli czyste sumienie, to przyszliby, odpowiedzieliby, przecież my tortur nie stosujemy, my po prostu przesłuchujemy. To są pytania do Andrzeja Stróżnego. Były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego na żądne nie odpowiedział, bo na wezwanie komisji się nie stawił. Puste krzesło jest symbolem buty, arogancji, stawiania się ponad prawem. Jest wyrok Trybunał Konstytucyjnego, który stanowi, że uchwała Sejmu w sprawie komisji Pegasus została podjęta w sposób wadliwy, a zatem nie ma komisji Pegasus. Tyle że ten wyrok Trybunału... Zaprzestać swej działalności. ...jest nieopublikowany, a w składzie był sędzia dubler. Tu nie ma przypadków, to strategia opracowana na Nowogrodzkiej - słyszymy. To politycy PiS-u złożyli wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, wtedy Julii Przyłębskiej, dzisiaj Bogdana Święczkowskiego, który na dzisiejszym posiedzeniu komisji został przegłosowany jako świadek, który również zostanie wezwany przed oblicze komisji. wezwany został też Grzegorz Ocieczek, były wiceszef CBA. Sekretariat komisji rozmawiał z nim, ale dziś przed komisję się nie stawił. To jest żołnierz Zbigniewa Ziobro, to jest człowiek, który brał udział w przygotowywaniu wniosków o użycie Pegasusa. w tym wniosku, który zezwalał na inwigilację Krzysztofa Brejzy, ówczesnego szefa kampanii Koalicji Obywatelskiej. Byłem inwigilowany przez pół roku narzędziem do walki z terroryzmem przez PiS, było to robione tak, żeby nigdy nie wyszło. Służby śledziły każdy mój krok, każdego maila, każdą wiadomość. I co istotne w tej sprawie - kontrola operacyjna, czyli w tym przypadku inwigilacja szpiegowskim oprogramowaniem Pegasus, odbywała się za zgodą sądu. Tyle że tu pojawia się bardzo ważne "ale". W chwili obecnej organy ścigania występują z bardzo ogólnikowym wnioskiem. Nie jest wskazana ściśle precyzyjnie technika operacyjna, która będzie wykorzystywana przez służby. Czyli mówią wprost: sądy nie wiedziały, jakie narzędzia służby wykorzystają do kontroli operacyjnej. To ma się zmienić, bo rząd wprowadza obostrzenia dla służb. To są bardzo radykalne decyzje, które pozwolą w prokuraturze, a przede wszystkim sędziemu, który w praktyce podejmuje tę decyzję, wiedzieć i ocenić, i tym samym swoją decyzją zakreślić obszar tej kontroli operacyjnej. Tak, aby nie dochodziło do nadużyć ze strony służb - jak w przypadku inwigilacji Pegasusem. Obowiązek, żeby służba podała, jakie metody kontroli operacyjnej będą stosowane, jakie narzędzie będzie stosowane, jest ważne, bo sąd, który niezawiśle o tym orzeka, musi wiedzieć dokładnie nie tylko, kogo kontroluje, ale jakie będą metody. Zmiany dotyczące kontroli operacyjnej rząd wprowadził w drodze rozporządzeń. Mężczyzna w kajdankach kopany w głowę, duszony i kilkukrotnie rażony taserem. Do bulwersującej i dramatycznej w skutkach policyjnej interwencji doszło w maju Inowrocławiu, ale dziennikarze Polsat News właśnie dotarli do nagrania z przebiegu zdarzenia. 27-letni Michał Sylwestruk nie żyje, rodzina mówi o morderstwie z premedytacją, a policja o poruszającym materiale, który zaprzecza temu, czym jest służba. 23 maja, mieszkanie w Inowrocławiu. To nagranie z kamery nasobnej policjantów wezwanych na interwencję do agresywnego mężczyzny. Na filmie, do którego dotarł Polsat News, widzimy, jak starszy sierżant Przemysław D. i posterunkowy Radosław P. interweniują w mieszkaniu zdemolowanym przez 27-letniego Michała Sylwestruka. Akcja początkowo przebiega spokojnie, jednak w pewnym momencie mundurowi używają wobec mężczyzny paralizatora, potem kopią go i duszą. Znałam go, gdy był jeszcze takim młodym chłopcem. Uważam, że to powinno wszystko inaczej wyglądać. To była tragedia. Był w kajdankach i jeszcze go tym paralizatorem? Po co to potrzebne, człowieka męczyć jeszcze. Po kilkunastu minutach policjanci wzywają wsparcie oraz karetkę do Michała Sylwestruka. Mimo próby reanimacji mężczyzna zmarł. Eksperci, zarówno byli, jak i obecni policjanci, to nagranie komentują jednoznacznie. Tutaj funkcjonariusze przesadzili. Chwyty, które tutaj zastosowali, były nieadekwatne, bo one chyba przyczyniły się do tego zgonu. Jest absolutny zakaz, jeżeli osoba jest obezwładniona, nie stawia żadnego oporu, a w dodatku to, co widzieliśmy na nagraniu, ma założone kajdanki, to tutaj nie ma żadnego powodu, żeby taki paralizator stosować. Policjanci, którzy od początku byli obecni na interwencji, zostali wydaleni ze służby i trafili do aresztu. W wyniku zdarzenia posadę stracił zastępca komendanta powiatowego policji w Inowrocławiu, a karę dyscyplinarną otrzymał dyżurny pełniący tego dnia służbę. Wszyscy mamy w pamięci sprawę Igora Stachowiaka, Nie ma i nie będzie zgody na takie działanie. Policja działa w ramach prawa i absolutnie nic nie będziemy tuszować i zamiatać pod dywan. Wszyscy mamy w pamięci sprawę Igora Stachowiaka, ja już jako szef MSWiA wielokrotnie spotykałem się z ojcem Igora, więc z komendantem Boroniem i kierownictwem policji jesteśmy bardzo wyczuleni, bo takie sytuacje nie mają prawa się wydarzyć. Aresztowani policjanci, jak wynika z ustaleń dziennikarzy Polsatu, nie przyznają się do winy. Kanclerz Olaf Scholz bez wotum zaufania. Popołudniowe głosowanie w Bundestagu oznacza otwartą drogę do przedterminowych wyborów. Sam Scholz uzasadniając swój wniosek podkreślał, że właśnie to jest jego celem. Kanclerz Scholz nie ukrywał i powtórzył to dziś, że jego celem są przyspieszone wybory do Bundestagu. To, że przegrał wotum zaufania sprawia, że nic nie stoi na przeszkodzie ku temu. Prezydent ma 21 dni, żeby rozwiązać parlament, a potem 160 dni na przeprowadzenie wyborów. Odbędą się 23 lutego. Nie tylko przeciwnicy polityczni Scholza mówią, żaden wyborca nie mógł podczas ostatnich wyborów do Bundestagu przewidzieć wyzwań, z którymi musieliśmy się mierzyć w ostatnich trzech latach. Dziś silnie uzbrojona potęga nuklearna prowadzi wojnę w Europie, dwie godziny lotu stąd. Mijają 43 lata od pacyfikacji strajku katowickiej kopalni Wujek. 16 grudnia 1981 roku w Katowicach doszło do masakry górników strajkujących przeciw ogłoszeniu stanu wojennego. Zginęło wówczas 9 górników, a 23 zostało rannych. Andrzej Duda złożył wieniec przed Krzyżem-Pomnikiem. Prezydent podkreślił, że pacyfikacja "Wujka" to jedno z najtragiczniejszych wydarzeń w dziejach polskiego Górnego Śląska. W Gdańsku dziś uroczystości Grudnia '70. Dokładnie 54 lata temu uzbrojeni żołnierze i milicjanci na zlecenie komunistycznej władzy strzelali ostrą amunicją do ludzi, którzy wyszli na ulicę sprzeciwiając się drastycznej podwyżce cen żywności. Dotkliwe skutki wichur i ostrzeżenia przed kolejnymi. Silny wiatr łamie drzewa, zrywa linie energetyczne i dachy, a strażacy z trudem próbują nadążyć z usuwaniem szkód, zaczynając od tych najpilniejszych. Ostrzeżenia IMGW obowiązują w całym kraju - najpoważniejsze dla części województw podlaskiego, warmińsko-mazurskiego, pomorskiego i zachodniopomorskiego. 120 km/h - z taką prędkością wiał dziś wiatr nad otwartym morzem. Na lądzie też spokojnie nie było. Wiało nawet z prędkością ponad 100 km/h. Tylko na Pomorzu strażacy interweniowali już ponad 500 razy. W ciągu dnia ponad 20 tys. domów było bez prądu. Wszystkie interwencje to powalone drzewa, połamane konary, uszkodzone billboardy. Ale też zerwane dachy. Strach zasnąć, aż huczało, aż gwizdało. Zawiało - tak po prostu można powiedzieć. Ja patrzę, a dach - poleciała całość na tę stronę. W Chwaszczynie silny wiatr przewrócił ciężarówkę. Auto wylądowało w rowie, ale kierowca nie odniósł żadnych obrażeń. Mniej szczęścia miała kobieta w powiecie ełckim. Na jej samochód przewróciło się drzewo. Kobieta ta została ranna i w wyniku tego zdarzenia została zabrana do szpitala. Warmia i Mazury to również ponad 500 interwencji strażaków. Lawinowo napływają zgłoszenia. Zerwana w Barczewie elewacja na budynku szkoły, z budynku starostwa powiatowego w Olsztynie zerwane zostały panele fotowoltaiczne. Choć teraz jest już spokojniej, to synoptycy zapowiadają, że w nocy znów będzie silnie wiać. Proszę uważać, bo do godzin późnowieczornych, a na północy nawet w nocy i jutro jeszcze będzie wietrznie. Warto więc unikać otwartych przestrzeni. Na stokach na razie o tłumach nie ma mowy, ale są dobre zwiastuny początku sezonu. W Karpaczu czy Istebnej stacje narciarskie działają na pełnych obrotach, ponad metrowa pokrywa śniegu to efekt pracy armatek śnieżnych, ale właściciele narciarskich biznesów liczą, że zima rozkręci się na dobre, a turyści nie zawiodą także na popowodziowych terenach. Najpierw trzeba zadbać o odpowiednio dobrany sprzęt i można ruszać na stok. Szukam butów i nart, bo buty i narty poprzednie są już za małe. W wielu ośrodkach narciarskich można już swobodnie szusować. Mimo trudnych warunków pogodowych w Szczyrku w weekend oficjalnie wystartował sezon narciarski. Więcej słońca by się przydało na pierwsze jeżdżenie. Najważniejsze, że w grudniu już mamy śnieg. Na razie dobrze, parę razy spadłem nie mocno, to jeszcze mogę jeździć. Na pełnych obrotach działają też stacje narciarskie w Karpaczu, Czarnowie i Istebnej. W Świeradowie-Zdroju pokrywa śniegu miejscami ma już ponad metr. To zasługa armatek śnieżnych. To pozwoliło otworzyć najdłuższą w Górach Izerskich 2,5-kilometrową nartostradę. Pierwszy sezon i chyba lepiej nie mogliśmy wybrać. Frajda też jest z tego, jak się już umie, i to ogromna. - Warto się pouczyć? - Warto. Na to, że turyści w tym sezonie nie zawiodą, liczą też ośrodki narciarskiej położone w rejonach zalanych podczas wrześniowej powodzi. Sezon narciarski ruszył m.in. na Czarnej Górze. Na razie liczba rezerwacji jest znacznie niższa niż w poprzednich latach. Apelujemy cały czas o to, aby do nas przyjeżdżać. Mój biznes stoi, niestety stoi. Wierzymy, że zima nam trochę nadrobi tutaj obroty i przychody. Przedsiębiorcy zapewniają, że komunikacja w rejonie nie jest problemem. W dodatku do końca grudnia powinien być gotowy tymczasowy most w Stroniu Śląskim. Ostatnio zostały wprowadzone pewne ulepszenia, ruch jednokierunkowy. Więc nie korkują się te objazdy. Także chciałbym jasno powiedzieć, że wszystkie miejsca w okolicy są przejezdne. Na razie na stokach nie ma tłoku, a dzięki wcześniejszym rezerwacjom możemy zaoszczędzić. W porównaniu do zeszłego sezonu ceny wzrosły o ok. 5%. Za dwudniowy karnet w zależności od ośrodka trzeba zapłacić co najmniej 200 zł. Do tego dochodzi jeszcze opłata za parking i sprzęt. Jeżeli chodzi o Włochy, a szczególnie Austrię czy Szwajcarię, to trzeba się liczyć z większymi wydatkami, chociaż z drugiej strony mamy tam większą liczbę tras i pewniejsza pogodę. Według instytutu meteorologii szanse na białe święta w całym kraju są małe, ale górale zapewniają, że na południu Polski pogoda będzie wymarzona i przez cały sezon. U nas zawsze jest dobra pogoda, jakakolwiek by nie była, jeno się trza odpowiednio pooblekać i jest fajnie. Teraz w "19:30" bombkowy biznes z Polski, który podbija świat. W Europie nasz eksport plasuje się na 3. miejscu, globalnie jesteśmy zaledwie dwa oczka niżej. Choinki zdobimy na potęgę, a co w tym roku będzie w trendach i jak można na tym zarobić? Jabłka, ogórki, krewetki, buty, fortepiany - to nie świąteczna lista zakupów, to wzory bombek. Najbardziej ciekawe to są klejonki, czy też jajeczka Faberge, czy też kolekcja bombek z reflektorami. W bombkowym wzornictwie jedyne, co nas ogranicza, to wyobraźnia. Każdy pomysł jest bomba. Stosujemy różne dodatki, np. tak jak futro jak chodzi o zwierzęta, piórka jeśli chodzi o ptaki, koraliki szklane, kulki szklane, żeby ten efekt bombki był 3D. Nie ma bombki bez ognia, choć sprawa wydaje się dęta, to takie precjoza potrzebują trochę ciepła. 300-600 stopni. Jeżeli jest grubsze szkło, to jest potrzebna wyższa temperatura, analogicznie. Polskie bombki są gorącym towarem na całym świecie. Jesteśmy 3. największym eksporterem w Europie, a globalnie zajmujemy 5. miejsce. Rok temu za granicę trafiły bombki i ozdoby świąteczne warte prawie 70 mln euro. Te z Piotrkowa Trybunalskiego są sprzedawane w luksusowych domach towarowych w Europie. Harrods znany pewnie w Polsce, Le bon Marche w Paryżu. Mamy klientów w Norwegii, Danii, także sprzedajemy do Niemiec, Włoch. W Polsce też są kolekcjonerzy bombek jak np. pani Monika Maślanka, która ma ponad 3500 sztuk z okresu PRL-u. Ciągle widzę, że są nowe wzory, których nie mam, które chcę zdobyć. Aczkolwiek trochę to spowolniło, bo jest ograniczona liczba tych bombek, kolekcjonerów też jest trochę. To dla miłośników klasycznego wzornictwa, ale jakie dziś mamy trendy? Zdania są podzielone. Brązy, pomarańcze, pomarańcze żywe, przygaszone, ale też brązy czekoladowe, także wszystko to, co związane jest z podłożem. Biel i złoto w tym roku, w tamtym roku, jeśli pamiętam, to była biel i czerwień. Co do złota, zostańmy przy pieniądzach, ceny takich bombek wahają się między 5 a 150 zł. Cena zależy od stopnia złożoności małych arcydzieł. Wydaje mi się, że to jest piękny prezent i warto inwestować. Bo piękne świąteczne wspomnienia nie mają ceny. W "19:30" to już wszystko. Justyna Dobrosz-Oracz zaprasza Państwa na "Pytanie dnia". Dziś to rozmowa z komendantem głównym policji nadinspektorem Markiem Boroniem. Do zobaczenia.