Ruch Europy. Liderzy o pokoju w Ukrainie. Na minusie. Polska zmaga się z mrozem. Nieziemskie pierogi. Z Kielc w kosmos. Oglądają państwo "19:30", Joanna Dunikowska-Paź, zapraszam. "Bezpieczeństwo w regionie potrzebuje Europy i USA" - mówił Donald Tusk przed wylotem do Paryża i dodał: "Nie wyślemy żołnierzy do Ukrainy". We francuskiej stolicy zakończył się nieformalny szczyt europejskich przywódców w sprawie bezpieczeństwa. Jutro w Arabii Saudyjskiej amerykańsko-rosyjskie rozmowy o zakończeniu wojny w Ukrainie. Jaki komunikat płynie po spotkaniu w Paryżu? To pytanie do naszej korespondentki Anny Kowalskiej. To spotkanie cały czas trwa, ale my wiemy, że padły już choćby propozycje dotyczące dodatkowych funduszy na europejską obronność. Liderzy chcieliby także, by za przyszłość Ukrainy odpowiedzialni byli nie tylko Europejczycy, ale też Amerykanie. Ci ostatni cały czas negocjują. Ale nie z Ukraińcami czy Europejczykami, ale sam na sam z Rosją. Spotkanie kryzysowe, by nie dopuścić do najgorszego. Emmanuel Macron w trybie pilnym do Paryża zwołał liderów siedmiu europejskich państw, by wraz z UE i NATO przygotować wspólny front wobec gróźb Amerykanów. Polska będzie wspierała Ukrainę tak jak do tej pory organizacyjnie, zgodnie z naszymi możliwościami finansowo, humanitarnie i jeśli chodzi o pomoc militarną, nie przewidujemy wysyłania żołnierzy do Ukrainy. Według Paryża armie Francji, Wielkiej Brytanii i Polski jako największe w Europie miałyby jako pierwsze pilnować zawieszenia broni. Taką opcję wykluczył Donald Tusk, za to skłaniają się ku niej Niemcy, Szwedzi i Brytyjczycy. Chodzi o nasze bezpieczeństwo narodowe. Myślę, że musimy zrobić więcej. Mam na myśli pełne zaangażowanie się w obronę suwerenności Ukrainy w przypadku zawarcia porozumienia pokojowego. Szczyt w Paryżu to pierwsze, ale nie ostatnie takie spotkanie. O efektach europejskich rozmów na bieżąco informowane mają być Kijów i Waszyngton. Już jutro w Warszawie pojawi się specjalny wysłannik USA do spraw Ukrainy i Rosji generał Keith Kellogg. Równolegle w Arabii Saudyjskiej rozpoczną się pierwsze amerykańsko-rosyjskie konsultacje. Sekretarz stanu Marco Rubio rozmawiać ma z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem. To pierwsze takie spotkanie od lat. I chociaż Amerykanie uspokajają... Są inne strony, które również mają swoje zdanie na ten temat. Więc jedno spotkanie nie rozwiąże problemu. to według Rosjan Europejczycy także z dalszych negocjacji powinni zostać wykluczeni. Nie wiem, co mieliby robić przy stole negocjacyjnym. Jeśli zamierzają wymyślać chytre pomysły na zamrożenie konfliktu, podczas gdy sami będą mieli na myśli kontynuację wojny, to po co ich tam zapraszać? Tym bardziej że spotkanie Rubio - Ławrow to przedsmak rozmów na najwyższym szczeblu. Też w Rijadzie spotkają się prezydenci Donald Trump i Władimir Putin. Według Białego Domu - już niebawem. Czy Putin chce całej Ukrainy? Albo po prostu czego on chce? Myślę, że on chce przestać. To było moje pytanie do niego. Bo jeśli miałby kontynuować, byłby to dla nas duży problem, a to spowodowałoby duży problem dla mnie, ponieważ po prostu nie można na to pozwolić. Myślę, że on chce to zakończyć. Obaj chcą. Zełenski też chce to zakończyć. Wołodymyr Zełenski dziś w Zjednoczonych Emiratach Arabskich potwierdził, że Ukraina nie została zaproszona do pierwszej fazy rozmów. On w Rijadzie pojawi się dopiero dzień później. Strona ukraińska nic o nich nie wiedziała. Uważam wszelkie negocjacje w sprawie Ukrainy bez Ukrainy za takie, które nie przyniosą żadnego rezultatu. A to ponownie budzi obawy, że Stany Zjednoczone i Rosja same właśnie decydują o tym, jak wyglądać ma przyszłość Europy. To Warszawa, a nie Paryż powinna wziąć odpowiedzialność za Europę - mówi opozycja. To nie rotacyjna prezydencja prowadzi unijną politykę zagraniczną - odpowiada premier. I dodaje: mamy szczególną pozytywną rolę do odegrania za sprawą dobrych relacji ze Stanami Zjednoczonymi, wypełniania z nadwyżką sojuszniczych zobowiązań i zaangażowania w pomoc Ukrainie. Kiedy ten polityk proponuje rozejm na warunkach Moskwy i w negocjacjach pomija Europę, słowo "jedność" waży więcej niż zwykle. Bezpieczeństwo kraju - w tej sprawie działamy razem. Tak powinno być w państwie w tym miejscu Europy. Ale w polskiej polityce - wciąż dwie wizje rzeczywistości. Te poranne słowa prezydenckiego ministra wystarczyły, by politycy PiS zaczęli wprost mówić o wysłaniu polskiego wojska do Ukrainy, czemu premier jeszcze przed wylotem do Paryża stanowczo zaprzeczył. Nie przewidujemy wysłania polskich żołnierzy na teren Ukrainy. To samo kilka godzin później powtórzył minister obrony narodowej. Nie planujemy wysłania żołnierzy polskich na Ukrainę i nie przygotowujemy się do wysyłania żołnierzy polskich na Ukrainę. Ale politycy PiS - jakby tego nie słyszeli - dalej powtarzali swoje. Jest to absurdalne budowanie strachu i przerażenia w obywatelach Polski. Jest to skandalem, czego dopuszczają się przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości. Te słowa dotyczą także narracji związanej z bezpieczeństwem Polski. Według PiS jego jedynym gwarantem jest Donald Trump. Koalicja rządząca przypomina, co w zamian za rozejm zaproponował Moskwie prezydent USA. W ciągu półtorej godziny oddał wszystko, co chciał, na dobrą sprawę Putin na Ukrainie, nie tylko ziemię, tereny, ale również nadzieję wejścia do NATO. Fundamentalną rzeczą dla nas jest to, że Ukraina w tej wojnie musi zwyciężyć, a nie zostać pokonana, dlatego że Putin się nie zatrzyma. Dlatego rząd chce stawiać i na NATO, i na europejskie sojusze. Tutaj nie może być miejsca na takie "albo, albo", że albo UE, albo Stany Zjednoczone. Stąd udział premiera w dzisiejszym paryskim szczycie europejskich przywódców. Dla PiS to porażka. Przewodzimy w tym półroczu Radzie Europejskiej, więc jeśli przywódcy unijni uznali, że potrzebne jest takie spotkanie, to Polska powinna je zorganizować w Warszawie. Tyle tylko że rada UE - której przewodniczymy - z dzisiejszym spotkaniem nie ma nic wspólnego. W Radzie zasiadają przedstawiciele 27 unijnych państw. W Paryżu było 7 z nich i dodatkowo premier Wielkiej Brytanii, szefowa Komisji Europejskiej oraz sekretarz generalny NATO. Kiedy prezydent Francji pytał mnie, czy jest sens organizować taki szczyt w Paryżu, nie miałem wątpliwości, że to jest właściwy czas i moment. PiS jednak dalej pisze o marginalizowaniu polskiej prezydencji i zarzuca premierowi posłuszne wykonywanie pomysłów pisanych w Berlinie i Paryżu. Takie głosy są emitowane przez ludzi, którzy źle życzą Rzeczpospolitej, którzy nie rozumieją polskiej racji stanu. Jutro z prezydentem Andrzejem Dudą spotka się specjalny wysłannik Donalda Trumpa do spraw Ukrainy i Rosji. W tym przypadku i rząd, i opozycja zgodnie mówią o silnej pozycji Polski. Lista propozycji pierwszych zmian prawnych i specjalna strona internetowa, na której można zgłaszać kolejne. Ruszył zespół "Sprawdzamy - Inicjatywa Przedsiębiorcy dla Polski". Wolontariusze, eksperci i urzędnicy mają wypracować wizję zmiany biurokratycznej machiny. Co już zaproponowali? Od ponad trzech dekad Jan Skubisz prowadzi przedsiębiorstwo. Trzyma kciuki, żeby pomysły deregulacji, które zrodziły się pod przywództwem Rafała Brzoski na wniosek premiera, weszły jak najszybciej w życie. Nim przedsiębiorca wyprodukuje, sprzeda, dostanie pieniądze, to się okazuje, że potem różne instytucje tak go wymęczą, że on po prostu już nie ma z czego produkować. Państwo ma przestać męczyć - nad tym w błyskawicznym tempie pracował zespół ekspertów. Mamy to po siedmiu dniach. Ja dołączyłem w piątek. Robert Gwiazdowski przypomina, że na razie są to projekty ustaw i rozporządzeń, które mają pomóc likwidować absurdalne regulacje i posłużyć wszystkim. One są dla ludzi, którzy nie byliby w stanie zorganizować się w taki sposób, jak potrafią przedsiębiorcy, żeby pokazać rządzącym, co oni zrobili źle. Deregulacja to więcej miejsc pracy, wyższe wynagrodzenia i mniej barier dla tych, którzy chcą rozwijać swoje biznesy, ale także dla pracowników, konsumentów, którzy korzystają z efektów zdrowej gospodarki. Wśród pomysłów np. zasada domniemania niewinności podatnika. Dla przedsiębiorców jedna z kluczowych kwestii - chcą więcej zaufania. Jak przychodzi kontrola, jak przychodzi urząd skarbowy, to to jest tak, żeby coś udowodnić, ale udowodnić winę, i oni już zakładają, że ta wina gdzieś jest. Nie jest to takie podejście, które miałoby coś wyjaśnić albo pomóc przedsiębiorcy w wykonywaniu jego obowiązków lepiej, tego po prostu nie ma Inne przepisy to niekaranie podatników i księgowych za niecelowe błędy i pomyłki. Nienaliczanie odsetek za zwłokę w konkretnych przypadkach. Zmiana agresywnej praktyki egzekucji. Na stronie sprawdzamy.com każdy może zgłosić swój pomysł. W ciągu jednej doby spłynęło ich ponad tysiąc. Politycy opozycji krytykują, przypominając, że sprawą zajmuje się od dawna Ministerstwo Rozwoju i Technologii i specjalny zespół do spraw deregulacji. Wolałbym, żeby procedura była taka: państwo przygotowuje w konsultacji z przedsiębiorcami coś i to przyjmujemy, a nie, że przedsiębiorcy przygotowują i teraz będzie jak? Rząd zgodzi się ze wszystkim? Czy też będzie polemizował? Zespół Rafała Brzoski ma współpracować z zespołem ministerstwa. Wspólnie zrobimy wszystko, żeby te kajdany z przedsiębiorców zdjąć jak najszybciej w jak najszerszym zakresie. Można się zastanawiać, czy tym samym właśnie nie zwiększa się biurokracji. Fakt, że funkcjonują dwa zespoły, rzeczywiście jest trochę bez sensu. A przedsiębiorcy czekają z nadzieją. Im mniej się nam przeszkadza, a więcej nam się pomaga, to my osiągniemy lepsze wyniki. Tym samym cała gospodarka, a to oznacza, że wszyscy. Oglądają państwo "19:30" w poniedziałek, za chwilę inwestycje giganta z Doliny Krzemowej w Polsce. A potem także... Mróz trzyma mocno. Musimy się wstrzymać z remontem. Noce będą bardzo mroźne, bardzo niebezpieczne. Pierogi w kosmosie. Jest grzyb i kapusta. To jest coś takiego, część naszej kultury. Inwestycje Microsoftu w Polsce. Wiceprezes firmy po spotkaniu z premierem deklaruje, że w liczbach to blisko 3 mld zł na nowoczesne narzędzia, cyberbezpieczeństwo i sztuczną inteligencję. Brad Smith mówi o krytycznym partnerstwie i wotum zaufania. W marcu rząd ma się spotkać z polskim sektorem IT. Technologiczny gigant ze Stanów Zjednoczonych ogłasza utworzenie centrum danych i inwestycje w rozwój sztucznej inteligencji w Polsce. Ta inwestycja to wotum zaufania dla Polaków i Polek, dla polskiej gospodarki i dla polskiego rządu. Nie inwestujemy tak wielkich kwot ot tak. Jesteśmy przekonani, że ta inwestycja przyniesie owoce. Wartość projektu - 700 mln dolarów, czyli prawie 2 mld 800 mln zł. Jest to inwestycja w naszą przyszłość, w nasze bezpieczeństwo, w naszych młodych, w nasze startupy, w naszych uczonych. W ocenie ministra obrony dzięki podpisanemu dziś porozumieniu polska armia wejdzie na wyższy poziom wykorzystania innowacyjnych technologii. Poziom automatycznego reagowania na zagrożenie i budowanie odporności. Najpierw armii polskiej, przez co całego sojuszu NATO, a w konsekwencji budowanie odporności obywatelskiej, odporności społecznej. W 2023 roku Microsoft za miliard dolarów uruchomił już w Polsce pierwszy w Europie Środkowo-Wschodniej region przetwarzania danych w chmurze. To trzy niezależne centra danych niedaleko Warszawy. Miliard złotych planuje wydać też Google. Projekt, nad którym pracujemy wspólnie z PFR-em i chmurą krajową, koncentruje się na 3 obszarach. To jest transformacja energetyczna, cyberbezpieczeństwa i ochrona zdrowia. Pierwsze efekty prac i konkretne kwoty inwestycji będą znane najpóźniej za pół roku. Im więcej amerykańskich inwestycji w Polsce, tym Polska staje się bardziej bezpieczna. Generalnie potrzebujemy miliardów złotych. Mówi profesor Tomasz Trzciński, który naukowo zajmuje się sztuczną inteligencją, jest też twórcą technologicznych start-upów. W jego ocenie wsparcie technologicznych gigantów jest niezbędne. W skali Europy są to już kwoty, które mają sens i mają potencjał, żeby nas wesprzeć w tym nierównym wyścigu, bo jest to wyścig nierówny, bo Chiny i Ameryka inwestują dziesiątki miliardów. Luty jest miesiącem spotkań z największymi globalnymi partnerami, głównie amerykańskimi. W marcu premier spotka się z Polakami zaangażowanymi w sektor IT. Jak skrócić kolejki do lekarzy? Czas oczekiwania liczy się w miesiącach. Rozwiązaniem ma być zmiana w finansowaniu poradni specjalistycznych, aby te przyjmowały więcej pierwszorazowych pacjentów. Niespełnienie wymagań to finansowanie niższe. NFZ publikuje projekt rozporządzenia, ruszyły konsultacje. Nie jest łatwo. Paulina Krasnopolska od 4 lat zmaga się z rakiem. Czas gra tu kluczową rolę, a system nie pomaga. Ostatnio miałam gastroskopię i kolonoskopię na cito i powiedziano mi, że najwcześniej to będzie lipiec tego roku. To nie jest odosobniona historia. 18% ankietowanych na diagnozę czekało powyżej 6 miesięcy, to jest niedopuszczalne. Na wizytę do specjalistów czekamy średnio ponad cztery miesiące. Najdłuższe są kolejki do angiologia, endokrynologa i chirurga naczyniowego. Bardzo długo, z pierwszym skierowaniem do 2 lat. Takie są kolejki. Ja chodzę do gastrologa, czekam dwa lata. Pacjenci też nie są bez winy. Nagminnie blokują kolejkę, nie odwołując wizyt. Coraz dobitniej widać też braki kadrowe wśród lekarzy. Na 120 lekarzy specjalistów mamy 50 w wieku emerytalnym, jeżeli oni by odeszli, to będzie katastrofa. NFZ ma pomysł na skrócenie kolejek - zapowiada taki system finansowania, który będzie premiował poradnie przyjmujące większą liczbę nowych pacjentów. Placówki, które nie sprostają tym wymaganiom, będą musiały liczyć się z obniżeniem finansowania o 1/4. Oszacowaliśmy, że jeżeli te zmiany zadziałają, wówczas o 11% w skali Polski zwiększy się liczba porad pierwszorazowych. Środowisko lekarskie przyznaje, że to krok w dobrą stronę, ale nie rozwiąże problemu. Niestety nie jesteśmy w stanie rozwinąć z gumy tego czasu, ucierpią pacjenci, którzy mają wizyty kontrolne. Sama zachęta do przyjmowania pacjentów pierwszorazowych jest ważna, ale tylko jako element szerszego pakietu zmian, np. wprowadzenia e-rejestracji. Zaproponowany przez NFZ projekt zmian jest w trakcie konsultacji społecznych, nowe zasady mają obowiązywać od listopada przyszłego roku. Siarczysty mróz trzyma się mocno. Za nami najzimniejsza noc, a IMGW ostrzega przed nadchodzącymi godzinami. Na Lubelszczyźnie i na południu Polski temperatura spadnie miejscami do nawet -17 stopni, a w obszarach podgórskich lokalnie do -20. Mroźne oblicze zimy może być wyjątkowe niebezpieczne m.in. dla osób w kryzysie bezdomności. Liciszewy w Kujawsko-Pomorskiem. Ta historia zakończyła się tragicznie. Dwaj mężczyźni w wieku około 50 lat weszli na lód, niestety tafla nie wytrzymała - obaj wpadli do wody. Mimo szybkiej akcji ratunkowej mężczyzn nie udało się uratować. Służby w całym kraju są w stanie ciągłej gotowości i ostrzegają przed wchodzeniem na lód. Ratownicy nieustannie patrolują te akweny, choć wiadomo - nie zawsze się udaje być wszędzie naraz. Wyjątkowo aktualne są także apele, żeby nie być obojętnym wobec osób w kryzysie bezdomności. Zdroworozsądkowo oceniamy sytuację. Jeżeli zagraża jakoś nam albo nie jesteśmy przekonani, mamy jakieś obawy, to nie podchodzimy, ale możemy spokojnie z dystansu zadzwonić. W całym kraju policjanci i strażnicy miejscy sprawdzają pustostany i miejsca, w których mogą przebywać potrzebujący pomocy. To było kilkadziesiąt interwencji, gdzie musieliśmy zareagować ze względu na osoby będące w kryzysie bezdomności, mieszkańcy są bardzo wrażliwi, jeśli chodzi o tę kwestię. Mroźna zima to też problem tutaj - w dotkniętych powodzią Głuchołazach. W domu Danuty Czajkowskiej non stop pracują trzy osuszacze i kominek, a ściany nadal są wilgotne. To nas wstrzymuje, dopóki nie będzie odpowiedni stopień wilgotności, to musimy się wstrzymać z remontem. Tej nocy wyjątkowo zimno było w Tatrach. W Litworowym Kotle naukowcy z Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu zanotowali temperaturę -41,1 stopnia Celsjusza. Ta wartość, którą udało nam się zmierzyć, faktycznie jest rekordowa, jeżeli chodzi o takie standardowe warunki, w których są wykonywane pomiary temperatury. W najbliższym czasie mrozy nie odpuszczą. Jeszcze noce będą bardzo mroźne, bardzo niebezpieczne i dopiero mniej więcej od czwartku, a właściwie piątku zacznie do nas napływać ciepła masa powietrza. Która przyniesie ze sobą marznące opady deszczu i oblodzenia. 42 osoby na ławie oskarżonych. Wśród nich Tomasz K. znany jako agent Tomek i jego żona. W olsztyńskim sądzie okręgowym ruszył proces w sprawie Helpera. Zdaniem prokuratury stowarzyszenie prowadzące środowiskowe domy pomocy dla seniorów i osób chorych zamiast wspierać podopiecznych, przeznaczało pieniądze na inne cele. Sprawa stowarzyszenia Helper założonego przez żonę Tomasza K. to najbardziej obszerna sprawa, jaką zajmuje się sąd okręgowy w Olsztynie. To 500 tomów akt, a sam akt oskarżenia liczy ponad 2 tys. stron. Głównych oskarżonych Tomasza K. i jego żony nie było na sali. Mimo to sąd rozpoczął proces. Prokurator rozpoczął od oskarżenia Katarzyny K. Zorganizowała i kierowała grupą przestępczą, której celem było popełnianie przestępstw przeciwko mieniu. Jej mąż Tomasz K. odpowiada między innymi za udział w tej grupie. Stowarzyszenie prowadziło środowiskowe domy pomocy dla seniorów i osób chorych. Z ustaleń prokuratury wynika, że już podczas rejestracji stowarzyszenia jego władze wykorzystały podrobione dokumenty. Te miały posłużyć także do kolejnych wyłudzeń. Wyłudzanie dotacji. Kwota sięga 70 mln zł. Na ławie oskarżonych znaleźli się również przedstawiciele 4 samorządów, którzy ze stowarzyszeniem zawarli umowy. Odpowiadają za brak kontroli nad działalnością Helpera. Moi urzędnicy nie są policjantami, moi urzędnicy nie są prokuratorami, moi urzędnicy nie są urzędnikami kontroli skarbowej, gdzie dopiero w kontroli krzyżowej okazało się, że oczywiście faktury były podrabiane, że rachunki vatowskie były zawyżane. Akt oskarżenia obejmuje łącznie 146 zarzutów, które oprócz działania w zorganizowanej grupie przestępczej obejmują również wyłudzenia, poświadczenie nieprawdy w dokumentach i pranie brudnych pieniędzy. Rozpoczęła się konferencja Donalda Tuska. To był nieformalny format. Skala zniszczeń jest niestety duża. Ogień niestety uszkodził dach, który uległ destrukcji i zawaleniu się do środka. W tej części, gdzie był pożar, mówimy o całkowitym zniszczeniu. To około 2/3 budynku. Ogień na szczęście nie rozprzestrzenił się na sąsiadujące budynki. Ale dla właścicieli spalonego klubu straty są ogromne. Ogień się rozprzestrzenił błyskawicznie. Połknął dużą przestrzeń budynku. Budowaliśmy lokal 27 lat od zera, od podstaw. To jest interes nasz rodzinny. Włożyliśmy w ten lokal całe nasze serce. Poświęciliśmy całe życie. Na miejscu od rana pracowali nie tylko strażacy, ale i policjanci. Musieli przesłuchać właścicieli klubu oraz świadków pożaru. Jego przyczyny nie są jeszcze znane. Na warszawskich Powązkach spoczął Wojciech Trzciński. Komponował dla największych gwiazd polskiej sceny muzycznej jak Anna Jantar, Zdzisława Sośnicka czy Zbigniew Wodecki. Artysta został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W Londynie odbyła się 78. ceremonia wręczenia nagród Brytyjskiej Akademii Sztuk Filmowych i Telewizyjnych. Niedzielny wieczór w Royal Festival Hall to było prawdziwe święto kina, a do kogo trafiły brytyjskie Oscary? Oscarowi faworyci - pokonani. Niedzielny wieczór należał do twórców filmu "Konklawe", opowieści o wyborach nowego papieża. Żyjemy w czasach kryzysu demokracji, a instytucje, które mają łączyć, są wykorzystywane do dzielenia. Dlatego nakręciliśmy ten film. Obraz w reżyserii Edwarda Bergera zwyciężył w najważniejszej kategorii: najlepszy film. Zgarnął też statuetkę za wybitny film brytyjski. Powtórzył tym samym sukces dramatu wojennego "1917" sprzed 6 lat. A to nie koniec. Jury doceniło "Konklawe" także za montaż i scenariusz napisany na podstawie powieści Roberta Harrisa. To wspaniałe. To absolutnie wspaniałe uczucie. Wspaniałe, bo film "Konklawe" pokonał zarówno "Emilię Perez", jak i "Brutalistę" - rekordzistów pod względem tegorocznych nominacji do Oscara. Opowieść o węgierskim architekcie żydowskiego pochodzenia, który emigruje do USA, również zwyciężyła w 4 kategoriach, ale nieco mniej prestiżowych: reżyser, aktor pierwszoplanowy, zdjęcia i muzyka. Próbowaliśmy go nakręcić przez kilka lat, a on rozpadał się raz po raz. Jestem więc podekscytowany już samym faktem, że ten film powstał. Ekscytacji nie kryła też Zoe Saldana nagrodzona Złotą Maską za rolę w filmie "Emilia Perez". To prawdziwy zaszczyt, ponieważ zawsze, gdy starałam się o rolę z brytyjskim akcentem, trener dialektu mówił: to ci się nie uda. Ale pozostali członkowie ekipy "Emilii Perez" wieczór zakończyli tylko z dwiema statuetkami. Mimo tak skromnego wyniku to nie oni okazali się największymi przegranymi tegorocznej gali. Polskie pierogi w menu historycznej misji. Odliczamy tygodnie do wyprawy Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego w kosmos i coraz więcej wiemy o szczegółach, tym razem kulinarnych. Polski astronauta zabierze ze sobą pierogi z kapustą i z grzybami z Kielc. Pierogi są w orbicie zainteresowań niejednego łasucha, teraz wraz z polskim astronautą trafią na okołoziemską orbitę. Bo pierogi to kosmiczna potrawa. Zna ją dużo ludzi na całym świecie, ale też to jest coś takiego, część naszej kultury, którą możemy się podzielić już nie tylko na Ziemi, ale z astronautami w kosmosie. Na międzynarodowej stacji kosmicznej gościły już włoskie risotto, hiszpańskie tortille czy japoński ramen. Kulinarną inspiracją do pierogowej misji międzygwiezdnej był street art. Wysłał nam zdjęcie muralu, na którym astronauta trzyma tabliczkę "send pierogi" i powiedział, że to jest produkt, który koniecznie musi zabrać ze sobą. Oprócz pierogów w kosmos polecą również polskie klasyki - zupa pomidorowa z makaronem, leczo z kaszą gryczaną i wariacja na temat szarlotki, czyli jabłka z kruszonką. Żeby astronauci z innych krajów, Węgier, Hindus, Amerykanie, mieli możliwość spróbowania polskiej kuchni, tak jak ona naprawdę smakuje. Jak chodzi o pierogi, z całej gamy smaków polski astronauta postawił na tradycję. Jeśli chodzi o farsz, który jest typowo nasz, to na pewno zawsze jest grzyb i kapusta. Te bym stawiał najwyżej, bo każde inne farsze powtarzają się wśród innych krajów. Żeby pierogi nie straciły swojego niepowtarzalnego smaku i bezpiecznie trafiły na orbitę, muszą być liofilizowane, czyli w specjalnym procesie usunie się z nich niemal całą wodę. Pytanie, jak takie jedzenie odgrzać w kosmosie. Tutaj ciachnięty jest rożek, w którym jest zamontowany taki specjalny zawór, do którego na stacji kosmicznej podłącza się dystrybutor z gorącą wodą, żeby ona wlewała się do środka. Z oczywistych powodów nie jesteśmy w stanie zalać jej czajnikiem. Bo woda w kosmosie jest na wagę złota, a zjedzenie pierogów z takim widokiem jest bezcenne. A za chwilę "Pytanie dnia". Dziś u Doroty Wysockiej-Schnepf europoseł, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka. Do zobaczenia. Dobry wieczór. To jest Pytanie Dnia. Ze mną Borys Budka, europoseł. Czy nieformalny szczyt w Paryżu daje szansę Europie na powrót do gry po tym, gdy USA próbowało zepchnąć Europę na margines? Wysyłamy sygnał. Pokazujemy, że jesteśmy partnerem w tych rozmowach. Spotykamy się w kluczowym dla negocjacji momencie. Europa musi być zjednoczona. Musi mówić jednym głosem. Dlatego inicjatywa, w której bierze udział premier Tusk, jest tak pozytywnie odbierana. Jesteśmy partnerem dla USA, ale jesteśmy silnym partnerem wtedy, gdy jesteśmy zjednoczeni. Francja, Niemcy, Polska, Hiszpania, plus Wielka Brytania. Mało kto zauważa ten z pozoru szczegół, ale tak naprawdę jasny sygnał wysyłany USA, że Wielka Brytania w tych kluczowych negocjacjach stoi ramię w ramię z państwami UE. Czy w sprawie wysłania wojsk będziemy mówić jednym głosem? Wielka Brytania mówi, że jest w stanie wysłać żołnierzy, Szwecja o tym wspominała. Premier Tusk mówi jasno, że Polska nie. Słowa Donalda Tuska przecinają spekulacje. Ważne jest, żeby podkreślać, jak wielką pomoc Polska niosła Ukrainie na samym początku tej rosyjskiej inwazji. Przecież to my przyjmowaliśmy uchodźców pod swój dach, to my nieśliśmy pomoc. To w Rzeszowie jest hub, z którego dystrybuowana jest pomoc. To jest doceniane. To widać w rozmowach w Unii. Natomiast trzeba podkreślać, że to, co dziś wyrabiają politycy PiS-u, próbując narracją wystraszyć Polaków, to jest gra, która nie powinna się zdarzyć. PiS albo powinien stanąć po stronie rządu, albo zamilknąć. Podważanie wagi dzisiejszego szczytu to jest coś, co pokazuje małość ludzi, którzy dziś są w opozycji. Donald Tusk jako premier bierze udział w jednym z najważniejszych spotkań chyba ostatniej dekady. Jest przy tym stole, przy którym jeszcze do niedawna przedstawicieli PiS-u nie było, bo ten antyeuropejski rząd, który był w Polsce jeszcze trochę ponad rok temu, nigdy do takich rozmów nie zostałby dopuszczony. To nie jest tylko podważanie wagi szczytu. O wysłaniu polskich żołnierzy też mówią w dziwny sposób. Mówią "oni chcą wysłać polskich żołnierzy ". Czy PiS chce coś ugrać w ten sposób? Dla PiS nie ma granicy, której nie mogliby przekroczyć w politycznym sporze. To bardzo źle, gdy nawet w sprawach zagranicznych opozycja pod wodzą Kaczyńskiego gra w swoją brudną grę. Narracja, która jest sumowana z pseudomediów propagandowych Sakiewicza czy braci Karnowskich, to jest straszenie obywateli czymś, co się nie wydarzy. Ale dziś znowu Putin może zacierać ręce i cieszyć się, że PiS jest... To pokazuje, jak ważne są wybory prezydenckie. Żeby w Pałacu Prezydenckim był silny polityk, który wie, jak współpracować. To przecież pan Nawrocki zaczął podważać naszą dotychczasową politykę wobec Ukrainy. To kandydat PiS-u, pan Nawrocki, mówił, że nie ma dla Ukrainy miejsca w NATO. To są słowa pisane na Kremlu. Jeśli mówimy o bezpiecznej Polsce, to musimy pamiętać, że gwarancją bezpieczeństwa Polski jest współpraca zarówno z USA, ale również w ramach Unii. Ten szczyt i rola premiera Tuska to pokazują. Dziękujemy widzom Jedynki. Dalsza część rozmowy wkrótce w TVP Info.