PiS kontra prokuratura. Polityczna awantura po śmierci Barbary Skrzypek. PO liderem. Za chwilę najnowszy sondaż partyjny. Policja rekrutuje. Dlaczego warto być stróżem prawa? Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Na początek "19.30" pytania o przesłuchanie i śmierć byłej bliskiej współpracowniczki prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Partia i jej zwolennicy nie przebierają w słowach i o śmierć Barbary Skrzypek oskarżają prokuraturę i politycznych przeciwników. "To taniec na trumnie" - odpowiada prowadząca sprawę "dwóch wież" Ewa Wrzosek. I dodaje - stan zdrowia Barbary Skrzypek nie był przeszkodą i sama zainteresowana tej kwestii nie podnosiła. Prokurator zapowiada zdecydowane kroki wobec osób kierujących oskarżenia i groźby pod adresem śledczych. Mamy w Polsce demokrację walczącą i mamy pierwszą ofiarę śmiertelną tej demokracji walczącej. Prezes PiS nie potrzebował sądu. Sam znalazł winnych śmierci swojej byłej współpracowniczki. Co spowodowało straszne zdenerwowanie i to z całą pewnością prowadziło do tragedii. Otóż osoba pani prokurator Wrzosek, jej opinia. To prokuratorka Ewa Wrzosek prowadziła przesłuchanie Barbary Skrzypek, która - przypomnijmy - przez ponad 20 lat kierowała sekretariatem Jarosława Kaczyńskiego. 12 marca została przesłuchana w charakterze świadka w sprawie tak zwanych dwóch wież. Przesłuchanie trwało ponad 4 godziny. 15 marca, trzy dni później, Barbara Skrzypek zmarła. PiS obwinia w tej sprawie prokuraturę i rząd. PiS nie ma żadnych skrupułów, wszystko jest dla niego politycznym złotem i to obserwujemy. Politycy PiS-u zarzucają prokuraturze szereg nieprawidłowości. Dlaczego sprawa, skoro jest tak ważna rzekomo zdaniem rządzących, nie była rejestrowana, nie było wideorejestracji tego postępowania, tego przesłuchania. Tego rodzaju czynności procesowe nie są rejestrowane z założenia z urzędu, żadna ze stron, również Barbara Skrzypek i jej pełnomocnik takiego wniosku o rejestrowanie audio-wideo tego przesłuchania nie zgłosili. Błędem było to, że nie został dopuszczony pełnomocnik. Pani Wrzosek mówiła dzisiaj, że nie było takiej podstawy prawnej do tego, żeby miał zostać dopuszczony pan pełnomocnik. No to ja się tutaj nie zgadzam, jest artykuł 87 KPK. Podstawa prawna, żaden interes faktyczny ani żaden interes prawny ze strony Barbary Skrzypek nie istniał. Była ona przesłuchiwana wyłącznie na okoliczności, które są jej wiadome bądź nie. Prokuratura Okręgowa tłumaczy, że nie było zażalenia na czynności procesowe. Absolutnie nic takiego się nie pojawiło, nie mieliśmy żadnych zastrzeżeń przez kilka dni od czynności. Posłowie PiS się mylą - komentuje zarzuty poseł Polski 2025 i adwokat Paweł Śliz. Ten interes strona musi wykazać. Jeżeli strona go nie wykaże, to prokurator ma prawo odmówić udziału w tych czynnościach. Ja jako adwokat naprawdę wielokrotnie byłem wypraszany z tych gabinetów. PiS oskarża prokuratorkę Wrzosek także o to, że konfrontowała się razem z dwójką adwokatów strony przeciwnej ze schorowaną osobą. Prezydent chce, by Rzecznik Praw Obywatelskich sprawdził działanie prokuratury. Była emerytką, od pięciu lat bardzo przejmowała się tą sytuacją. Tak pan prezes mówił, że była schorowana już 5 lat temu, że miała codziennie krwotok. Nie miała żadnego związku z tą sytuacją, która ma charakter polityczny. Nie wiążmy sytuacji przesłuchania ze śmiercią. Dochodziłoby do tego, że względu na wiek niektórych ludzi nie można w ogóle przesłuchiwać. Jeżeli były wątpliwości, to można powołać biegłego, opierać się na zaświadczeniach lekarskich, że nie wolno, nie można. Zaświadczeń lekarskich - jak mówi prokuratura - nie było. Zdaniem "Gazety Wyborczej", która od początku zajmuje się sprawą "dwóch wież" i spółki Srebrna, zeznania Barbary Skrzypek, która miała udziały w spółce - mogą być, tu cytat - Niewygodne dla Jarosława Kaczyńskiego, bo mógł posługiwać się nieważnym pełnomocnictwem w spółce Srebrna. Zeznała, że nie podpisywała Jarosławowi Kaczyńskiemu pełnomocnictwa. W sprawie "dwóch wież" austriacki biznesmen Gerald Birgfellner, który prowadził interesy ze spółką Srebrna, zarzuca Jarosławowi Kaczyńskiemu przyjęcie 50 tys. tysięcy łapówki. Sprawa została wznowiona po umorzeniu za rządów PiS - zdaniem rządzących - ze względów politycznych. Prowadzi ją Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Sprawa śmierci Barbary Skrzypek trafi do Prokuratury Regionalnej. Jaki byłby układ politycznych sił w parlamencie, gdyby wybory odbywały się w najbliższą niedzielę? Odpowiedź na to pytanie przynoszą wyniki sondażu przeprowadzonego przez pracownię IPSOS na zlecenie TVP INFO i "19:30". Na czele stawki Koalicja Obywatelska z poparciem 31% ankietowanych. Tuż za nią PiS i 28% głosów. Na Konfederację wskazało 16% respondentów. Kolejne miejsca zajmuje Trzecia Droga z poparciem na poziomie 8% i Nowa Lewica, która uzyskała 6 punktów procentowych. Na ostatnim miejscu uplasowała się Partia Razem z 3-procentowym poparciem. 7% badanych nie podjęło jeszcze decyzji co do wyboru, a 1% odmówił odpowiedzi. Obok sondażu są także wyniki senackiej dogrywki w Krakowie. Koalicja rządząca obroniła tam mandat po Bogdanie Klichu, ale przy okazji wyników są ważne pytania o preferencje wyborców i ich mobilizację. Gdyby wybory do Sejmu odbyły się w ostatnią niedzielę, wygrałaby je Koalicja Obywatelska. To dla rządzących nie jest zły wynik, lepszy, niż myślałam. Pomimo dość słabej oceny rządu jako takiego, co niestety jest ceną za rząd szeroko koalicyjny, widzimy, że na prowadzeniu nadal pozostaje główny partner tego rządu. Najnowszy sondaż IPSOS na zlecenie TVP pokazuje, że do Sejmu weszłoby 5 partii - w tym wszystkie z koalicji rządowej. 31% poparcia ma Koalicja Obywatelska. Ja bym chciał 40%. Poseł Michał Szczerba sukcesu Koalicji Obywatelskiej upatruje w polityce międzynarodowej, bezpieczeństwa i kandydacie na prezydenta. Rafał Trzaskowski ma pozycję lidera w tym wyścigu, więc też generuje i kreuje jakiś monopol po demokratycznej stronie. Poseł zwraca uwagę, że wyniki koalicjantów mogłyby być lepsze. Porównując ten sondaż z wyborami z 2023, najwięcej straciła Trzecia Droga. Podejrzewam, że trochę uciekło do populistów z Konfederacji, którzy mogą opowiadać najpiękniejsze bajki, historie, nie ponosząc za to odpowiedzialności, jak niskie podatki, silna armia, tylko z czego to sfinansować? Gorszy wynik niż ten z ostatnich wyborów w sondażu dla TVP notuje też Lewica. Robimy swoje. Krzysztof Śmiszek oddech opozycji na plecach traktuje jak mobilizację. Mamy nadzieję, że w najbliższym czasie te kluczowe obietnice zostaną spełnione, jak prawa kobiet, prawa człowieka, związki partnerskie czy budownictwo mieszkaniowe. Tego od nas chcieli wyborcy i to musimy dowieźć. W porównaniu z ostatnim sondażem, który IPSOS robił na zlecenie naszej redakcji i TVP Info w lutym, lepszy wynik notuje Koalicja Obywatelska. PiS z gorszym wynikiem o dwa punkty procentowe. Sondaż pokazuje, że na trzeciej pozycji umacnia się Konfederacja, która jednak studzi emocje. Mieliśmy już wzrosty sondażowe w trakcie kampanii wyborczej, a później zimny prysznic w dniu ogłoszenia wyników wyborów, tak że podchodzimy do tego naprawdę na spokojnie. Mniej spokojnie podchodzą politolodzy. Myślę, że temu trzeba się przede wszystkim przypatrywać, jaki będzie wzrost dla konfederatów, jak mógłby być tworzony rząd w 2027 roku. To okazałoby się, że Konfederacja przy takim wyniku jest tak zwanym king makerem, znaczy jest tym, kto może zdecydować. która z dużych partii może stworzyć rząd. Posłowie Pis już o tym myślą. Myślę, że długodystansowo PiS też może myśleć o współpracy chociażby w ramach przyszłego rządu. Już nie sondaże, ale rzeczywiste poparcie pokazały uzupełniające wybory do Senatu w Krakowie. Wygrała je kandydatka Platformy Obywatelskiej Monika Piątkowska. Jest to mocna wygrana, bo uzyskałam więcej głosów niż kandydat PiS i Konfederacji razem wzięci. I teraz uwaga - jak można porażkę przekuć w sukces. Takie rzeczy tylko w polityce. PiS odniosło tam historycznie wysoki wynik, zdobywając ponad 31% głosów. To też pokazuje pewną tendencję, nastroje społeczne. Cieszy się zatem i PiS, i Platforma, a radość tonuje Jarosław Flis, politolog z Krakowa. Nie jest to realna namiastka prawdziwych wyborów, to jest to, w jaki sposób w jednym konkretnym miejscu zagłosowali ci, którzy naprawdę żyją polityką. Czyli 16 procent. Rosja stoi za podpaleniem sklepu IKEA w maju ubiegłego roku w Wilnie - poinformowała litewska prokuratura. Z kolei litewska policja informuje, że osoby "zidentyfikowane przez służby" są związane z przestępstwami popełnionymi w Polsce. Do pożaru sklepu w Wilnie, hali targowej przy Marywilskiej w Warszawie i fabryki farb we Wrocławiu doszło w podobnym czasie. Premier Donald Tusk na platformie X napisał: Oglądają państwo "19.30" w poniedziałek. Za chwilę u nas: gigantyczny przemyt kokainy i Polak za kierownicą, a potem także... Chwilowy powrót zimy. Nocne cięcie mrozem jest dramatyczne. Te temperatury poniżej zera mogą być bardziej dotkliwe dla jabłoni. Akcja rekrutacja. Gdyby nas - policji - zabrakło, wszyscy szybko by zatęsknili. Moje marzenie, żeby wstąpić w mundur, pojawiło się już w liceum. W "19.30" teraz Francja i ciężarówka po brzegi wypełniona kokainą, a za kierownicą... Polak. Na trasie łączącej Marsylię z Lyonem francuskie służby celne zatrzymały do kontroli kierowcę ciężarówki z ładunkiem, który w liczbach - nie tylko na celnikach - zrobił ogromne wrażenie. Bo niecodziennie trafiają na niemal 830 kg kokainy o wartości około 24 mln euro. Francuska policja mówi o rekordowym przemycie. Celnicy w sobotę zatrzymali kierującego ciężarówką Polaka. W swojej przyczepie ukryte miał aż 826 kg kokainy. Jej wartość rynkowa to nawet 50 mln euro. Mężczyzna zatrzymany został podczas kontroli, na parkingu przy autostradzie A7 łączącej Marsylię z Lyonem. Ma około 50 lat, do Francji przyjechał z Hiszpanii i kierował się na północ kraju. Jak potwierdziła nam policja, wciąż jest przesłuchiwany. Mogę potwierdzić, że aresztowany kierowca jest obywatelem polskim. Śledczy będą musieli ustalić, czy zatrzymany Polak jest częścią grupy przestępczej i czy w ogóle wiedział o tym, że przewozi narkotyki. Trzeba sprawdzić, jaką ten mężczyzna naprawdę odgrywał rolę. Czy przemycał narkotyki za własną zgodą, czy ktoś groził mu i jego rodzinie? Szefowie gangów nie mają żadnych hamulców, w grę wchodzi nawet ludzkie życie. Przemyt i spożycie kokainy we Francji rośnie lawinowo. W 2024 roku służby przejęły ponad 50 ton kokainy i to wzrost o prawie 3000% w ciągu ostatnich 30 lat. Francuskie władze jesienią wypowiedziały wojnę narkotykowym gangom, zapowiadając nowe środki dla policji oraz nową prokuraturę, która zajmować ma się jedynie ściganiem przestępstw narkotykowych. Śnieg, noce z minusową temperaturą i mapa z żółtymi alertami oznaczającymi przymrozki. Pogoda daje się we znaki rolnikom, którzy z niepokojem spoglądają na prognozy i pytają, jak wpłyną na wegetację. Przymrozki dla roślin oznaczają stres, często uszkadzając te uprawiane właśnie wiosną. Jakie rośliny są najbardziej zagrożone? Pierwsze zielone części pąków. Jabłkowy sad Marcina Lisa. Przez kilkanaście dni pogoda sprzyjała wegetacji. Ale przyszły nocne przymrozki i jeśli będą się powtarzać, mogą wpłynąć na drzewa. Im dalej wchodzimy w sezon wegetacyjny i tym robi się cieplej w ciągu dnia, tym te temperatury poniżej zera mogą być bardziej dotkliwe dla jabłoni. W zeszłym roku przymrozki przyszły później, pod koniec kwietnia i na początku maja. I to było bardzo groźne. Sadownicy nocą ogrzewali drzewa. Był problem nie tylko z przemarzniętymi kwiatami. Miałem tutaj u siebie w sadzie pożyczone od kolegi ule z pszczołami, to przychodziłem zobaczyć, czy coś się dzieje. One nawet nie chciały wyjść. Niebezpieczne są przymrozki po ciepłej i mało śnieżnej zimie. To zachęca rośliny do rozwoju, a to nagłe nocne cięcie mrozem jest dramatyczne. Tej nocy temperatury spadną do nawet -8 stopni. Z niepokojem na pole patrzy Przemysław Figran. Uprawia rzepak, zboże i rośliny strączkowe. Liczę, że się nic nie stanie, ale to są tylko moje obliczenia. Mamy wzrost średniej temperatury miesięcznej i rocznej i ten okres wegetacji troszkę się nam przesunął do przodu, wcześniej rozpoczynał się nam od połowy kwietnia. Do tego susza, z którą rolnicy zmagają się już od miesiąca. Przymrozek nie pozwoli na wchłanianie wody, nawet jeśli spadnie deszcz. Straty minimalizują odszkodowania. W tym roku pomoc - jeśli będzie potrzebna - również zostanie uruchomiona. Wakaty liczone są w tysiącach, lista zadań jest długa, ale liczby z ostatnich miesięcy dają powody do optymizmu. Rośnie liczba podań o przyjęcie do policji. Dwa pierwsze miesiące tego roku w porównaniu do poprzedniego to wzrost o ponad 80%. Początkujący funkcjonariusz może liczyć na mniej więcej 5500 zł na rękę. Zarobki są istotne, a na co jeszcze mogą liczyć ci, którzy decydują się na służbę? Ręce, ręce! Łapanie bandytów, rozbijanie gangów, ściganie piratów drogowych. Nudy nie ma, jest cel - by w Polsce było bezpiecznie. Gdyby nas - policji - zabrakło, wszyscy szybko by zatęsknili. Braki w policji są od lat. Rok temu było 16 200 wakatów. Teraz jest ich 14 400. Nadal dużo. Ale widać, że chętnych do służby zaczyna przybywać. Czołem, policjanci! Czołem, panie inspektorze! Także tu, w Olsztynie, gdzie przysięgę złożyło 20 nowych policjantów. Szukałem stabilizacji zawodowej i pomyślałem właśnie o tej formacji. Moje marzenie, żeby wstąpić w mundur, pojawiło się już w liceum. Nie tylko Maja Banasiak chce realizować swoje policyjne marzenia. Porównując styczeń tego roku do poprzedniego, to możemy porównać dwie liczby. 43 podania i 105 podań. Więc to jest wyraźny i bardzo duży wzrost. I nie jest to tylko lokalny trend. W tym roku w całej Polsce liczba podań o przyjęcie do służby wzrosła o 81%. Bo poprawiły się zarobki - słyszymy w Komendzie Głównej Policji. W ubiegłym roku w sposób znaczący zostały podniesione wynagrodzenia, o około 20%. Początkujący funkcjonariusz może teraz liczyć na mniej więcej 5500 złotych na rękę. Po ukończeniu szkoły kwota może przekroczyć 6000. Do tego dochodzą różne dodatki. Od lipca będzie kolejny - świadczenie mieszkaniowe. To maksymalnie nawet 1800 złotych. W tym miesiącu podpisano porozumienie w tej sprawie. Będziemy wspólnie pracowali nad tym, żeby status funkcjonariuszy się poprawiał, będziemy szukać nowych rozwiązań. To porozumienie przybliża nas do żołnierzy, do wojska, jeśli chodzi o sferę socjalną. Co może przekonać do służby tych do tej pory nieprzekonanych. Ale też ucieszyć już pracujących w policji. Na całym świecie jest tylko 10 takich egzemplarzy, a tym, którzy z nich korzystają, dają nadzieję na powrót do sprawności. Najnowocześniejszy model egzoszkieletu do rehabilitacji jest już w Gdańsku i są pacjenci, którzy z powodzeniem z niego korzystają. Jest lekki i wyjątkowo mobilny, a modułowa budowa umożliwia idealne dopasowanie do pacjenta. Jest już ze mną dużo lepiej. Martyna Bartkowiak od roku zmaga się ze skutkami pęknięcia tętniaka mózgu. Obrót jeszcze. Ma problemy z mówieniem i nie jest w stanie samodzielnie chodzić. Jeszcze nie, ale już niedługo, ja w to wierzę. Wiara, że kiedyś odzyska pełną sprawność, wróciła dzięki rehabilitacji z użyciem takiego nowoczesnego egzoszkieletu. Jak przeniosłam się na egzoszkielet, to mogłam iść tu i tam, gdzie chciałam. Trzy, cztery, odpalam. Łukasz Kostro od sześciu lat jest przykuty do wózka. W wypadku samochodowym doznał urazu rdzenia kręgowego. Moim marzeniem jest to, że któregoś dnia stanę na nogi, dlatego ćwiczę codziennie. Wcześniej uprawiał lekkoatletykę, teraz na nowo uczy się chodzić. Każdy dzień to jest nowe wyzwanie, nowy trening, jakbyśmy przygotowywali się do olimpiady. Zakładamy teraz szelki, które przytrzymają plecy Franka. Franciszek Domański cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Dla niego ezgoszkielet to również ogromna szansa, przede wszystkim na wzmocnienie mięśni. Dobrze, bardzo dobrze. Urządzenie znajduje zastosowanie m.in. u pacjentów ze stwardnieniem rozsianym czy sparaliżowanych po udarach. W Polsce znajduje się kilkadziesiąt egzoszkieletów. Egzoszkielet działa tak, że wpinamy w niego pacjenta na siedząco, po czym dzięki elektrycznym silnikom podnosimy pacjenta do pozycji pionowej i zaczynamy chodzenie. Ten konkretny model to najnowszy egzoszkielet wyprodukowany przez hiszpańską firmę. Na świecie jest tylko 10 takich urządzeń. Z jednego z nich od kilku tygodni mogą korzystać pacjenci z Gdańska. Który obecnie jest też najlżejszym w Europie, waży jedynie 17 kg, jego innowacyjnością jest też zastosowanie smartfona do sterowania, oczywiście przy aktywnym udziale fizjoterapeuty. Kolejny krok to egzoszkielet sterowany myślami - taki stworzyli już Francuzi. Są szanse, że ta technologia w przyszłości z klinik trafi do codziennego użytku. Mówimy o wspaniałych rozwiązaniach - takich, które reagują na nasze myśli. Możemy zgasić światło, włączyć telewizor, ale też sprawić, że maszyna poda nam leki. Dla sparaliżowanych pacjentów takich jak Martyna Bartkowiak to nowa nadzieja na odzyskanie sprawności. Mam takie marzenia, że chcę być zdrowa, chcę, żeby było tak jak kiedyś, bo mam córeczkę malutką i bym chciała z nią pójść na plac zabaw. Wysyłają w głąb ziemi krótkotrwałe wibracje, by sprawdzić, jak bogaty w złoża wód geotermalnych jest Poznań. Na ulice stolicy Wielkopolski wyjechały ciężarówki do badań sejsmicznych. Jak miasto może wykorzystać tę wiedzę i ewentualne zasoby? W stolicy Wielkopolski w nocy zatrzęsie się ziemia. Będą to jednak wstrząsy kontrolowane i bezpieczne. Na ulice miasta wyjadą ciężarówki generujące krótkotrwałe wibracje. Zatrzymują się w wyznaczonych miejscach i faktycznie generują drgania do wnętrza ziemi, trwają one około 10, 20 sekund, są rejestrowane i jadą dalej. Oczywiście słychać silniki, czuć wibracje, natomiast jest to takie łaskotanie po stopach jakby. Pod Poznaniem znajdują się gorące zasoby wodne. Jeśli ich wielkość się potwierdzi, to za cztery lata 1/5 miasta mogłaby być ogrzewana wodami termalnymi. Poznań byłby pierwszym dużym miastem w Polsce czerpiącym energię z geotermii. Pierwsza tego typu instalacja powstała 33 lata temu na Podhalu. Dzięki takim instalacjom, takim inwestycjom jesteśmy w stanie co najmniej 120 tys. ton zaoszczędzić i cieszyć się zieloną energią. To tak, jakby z miasta zniknęło 30 tys. samochodów. Badania potrwają dwa tygodnie i będę realizowane pod osłoną nocy, by uniknąć utrudnień w ruchu. W Europie jest blisko 400 takich instalacji, geotermią ogrzewany jest chociażby Paryż czy Monachium. O tym, czy Poznań ma potencjał na własną geotermię, dowiemy się latem. To nie jest opowieść o statystykach, a w tej tragedii liczby robią ogromne wrażenie i każą zadać ważne pytania. W pożarze dyskoteki w Macedonii Północnej zginęło 59 osób zginęło, są dziesiątki rannych, kilkanaście osób w stanie krytycznym walczy o życie. Właściciel klubu posługiwał się sfałszowaną licencją na prowadzenie działalności, a w wyniku pierwszych zatrzymań do aresztu trafiło 15 osób. Rozpacz i niedowierzanie. W wielu miastach w całym kraju ludzie gromadzą się, by upamiętnić ofiary pożaru. Najstarsza miała 24 lata, najmłodsza zaledwie 14. Po tym, co się tu stało, nie ma już nic. Wraz z tymi młodymi ludźmi umarło całe miasto. Do tragedii doszło w jednym z klubów w mieście Koczani na wschodzie Macedonii Północnej. Była 3.00 w nocy, gdy 1500 osób bawiło się na koncercie zespołu hip-hopowego. Towarzyszył mu pokaz pirotechniczny. To moment, w którym pojawił się ogień. Szybko rozprzestrzenił się na cały dach. Wybuchła panika. Widziałem ludzi zmiażdżonych... Niektórzy udusili się od dymu. Większość z nich zmarła z powodu poparzeń. Maria jest jedną z ocalałych, ale w pożarze straciła siostrę. Ludzie krzyczeli "Uciekajcie!", ale było tylko jedno wyjście, a w środku tłum. Wszyscy moi przyjaciele zostali uratowani, moja siostra - nie. 59 osób zginęło, a ponad 150 zostało rannych, kilkanaście jest w stanie krytycznym. Zostali przewiezieni do szpitali w całym kraju. Ci najbardziej poszkodowani trafili do specjalistycznych klinik m.in. w Bułgarii, Grecji, Turcji i Chorwacji. Większość ma oparzenia drugiego stopnia. Trafiło do nas też siedmioro dzieci, które niestety nie dawały oznak życia. Przed szpitalami tłum zrozpaczonych rodziców. Miałem jedno dziecko i je straciłem. Nie mam już po co żyć. Od władz domagają się odpowiedzi na pytanie, co doprowadziło do tragedii. Pierwsze ustalenia już są. Pożar został spowodowany przez pirotechnikę zastosowaną podczas koncertu. Właściciel klubu posługiwał się sfałszowaną licencją na prowadzenie działalności. Śledztwem objęło ponad 20, osób 15 trafiło do aresztu. Władze oskarżają o korupcję przedstawicieli poprzedniego rządu i pokazują dowody. To fałszywa licencja. Została wydana 13 marca 2024 r. i podpisana przez byłą sekretarz stanu Ministerstwa Gospodarki. Lokalne media donoszą, że za fałszywą licencję wręczono 7000 euro łapówki. To narodowe i religijnego święto, ale 17 marca wszyscy stajemy się bardziej irlandzcy. W św. Patryka zieleń zalała ulice, mnożą się koniczyny, parady i festiwale. To była wielka impreza na samym starcie wakacji i te wakacje zakończyły się twardym lądowaniem. Samolot lecący z Katowic do egipskiego Marsa Alam hucznie świętował początek urlopu, był alkohol, spacery po pokładzie, i, jak na suto zakrapianej imprezie, była też awantura. I tylko załoga nie bawiła się tak dobrze jak część pasażerów, dla których ból głowy zdaje się teraz najmniejszym problemem. Alkoholowy odlot zaczął się jeszcze przed właściwym odlotem samolotu - na lotnisku Katowice Pyrzowice. Pasażerowie rejsu z Katowic do Marsa Alam na pokładzie samolotu rozpoczęli spożywanie alkoholu w dużych ilościach, jednocześnie to wpłynęło na ich fatalne zachowanie w stosunku do załogi. To był huczny początek urlopu. Wiele osób wstawało z miejsc, chodziło po pokładzie samolotu. Niekończące się toasty sprawiły, że załoga samolotu musiała interweniować. Stewardesa podeszła do pasażerów i poinformowała ich, że jeżeli ich zachowanie nie ustąpi, to pilot będzie musiał zastosować wobec nich środki prawne, i tak właśnie się stało. Po wylądowaniu w Marsa Alam pilot zablokował drzwi i kazał pasażerom zostać na miejscach. Na pokładzie pojawiły się egipskie służby. Czterem wyprowadzonym z samolotu amatorom podniebnych degustacji grozi dożywotni zakaz podróży linią Enter Air. Po odpoczynku i wytrzeźwianiu w Egipcie bilety powrotne muszą kupić u innego przewoźnika. Pijani pasażerowie to coraz częstszy widok w samolotach. Przekonała się o tym pani Izabela. Dwa tygodnie temu także leciała do Egiptu. Pan powiedział: "Lej wszystko, co masz. Nieważne co, lej!". Na świecie rocznie dochodzi do nawet 10 tys. alkoholowych incydentów w samolotach. Chcemy obciążać tych pasażerów kosztami związanymi ze śródlądowaniem, wynagrodzeniem dla załóg i odszkodowań dla innych pasażerów. Jednak według ekspertów kary za takie incydenty są zbyt niskie. W Polsce z reguły wynoszą 500 złotych. Najsroższą kara jest dożywotni zakaz latania daną linią lotniczą. Chodzi o to, żeby ta kara nie dotyczyła tylko tej linii dożywotnio, ale każdej innej linii, to może podziałać na ludzi jako odstraszający element od tego typu wygłupów. Może wtedy spadnie poziom alkoholu, a wysoko wzniesie się kultura pasażerów. To wszystko w 19.30. Za chwilę Dorota Wysocka-Schnepf zaprosi państwa na "Pytanie dnia".