Temperatura w Polsce sięgnęła dziś 33 stopni, a upały dopiero przed nami. "Polsko-niemieckie relacje muszą być oparte na prawdzie" - mówił Andrzeja Duda w czasie wizyty niemieckiego prezydenta w Warszawie. Dobry wieczór, Edyta Lewandowska. Prezydent Niemiec w Warszawie, czyli 30 lat traktatu o dobrym sąsiedztwie. Dobre stosunki wymagają wzajemnej wiedzy o sobie, szacunku i prawdy. Nie są możliwe bez szczerości. To dobre sąsiedztwo nie jest oczywistością. Nam udało się wspólnie je wypracować. Strategia demograficzna jest przede wszystkim wyzwaniem. To musi być stabilne, kompleksowe działanie. Rząd zwiększa wsparcie dla polskich rodzin. Jeśli chodzi o mnie, jest to bardzo pomocne, zdecydowanie poprawia nasz budżet. Myślę, że będziemy odnosić sukcesy. W finale zagrają. Zwycięska passa polskich siatkarzy. Chłopaki są głodni gry. Widać, że do każdego meczu podchodzą zmotywowani. Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier z wizytą w Warszawie z okazji rocznicy podpisania polsko-niemieckiego traktatu dobrosąsiedzkiego. Ten traktat miał w naszej historii charakter przełomowy i był podpisany w niezwykle przełomowym okresie - podkreślił Andrzej Duda. Teraz szczegóły nie zawsze przecież łatwych relacji polsko-niemieckich. 30. rocznica podpisania traktatu o dobrym sąsiedztwie i 30 lat wspólnych relacji na nowych zasadach. Stało się to dla dobra nas wszystkich, dla dobra obu narodów i innych narodów Europy, dla Niemców, Polaków, było to także dzieło polskiej Solidarności. Traktat między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Federalną Niemiec został podpisany tuż po upadku komunizmu i późniejszym zjednoczeniu Niemiec - w Bonn 17 czerwca 1991 roku. Sąsiedztwo polsko-niemieckie także z mojego przekonania należy do wielkich osiągnieć historii sukcesów Europy ostatnich 30 lat. Tę historię chcemy opowiadać wszędzie w Europie. W ciągu 30 lat relacje między Polską a Niemcami zmieniły się wielokrotnie. Dziś wzajemnie jesteśmy dla siebie strategicznie ważnymi partnerami gospodarczymi, a partnerstwo w UE m.in. otworzyło granice. To jednak wcale nie oznacza braku problemów i tylko przyjaznej współpracy. Zależy, jak definiujemy przyjaźń. Na pewno bardzo się do siebie zbliżyliśmy i znamy się bardziej niż przed 30 laty. Prezydenci rozmawiali także o wielu niezrealizowanych kwestiach jak choćby status mniejszości dla żyjących w Niemczech Polaków, nauka języka polskiego w tym kraju, polskie straty wojenne, czy oczekiwane od dawna powstanie pomnika polskich ofiar II wojny światowej w Berlinie. Czy gdyby w Berlinie było już wcześniej takie miejsce przypominające polskie ofiary II wojny światowej, to lider partii AfD, Alexander Gauland, odważyłby się na to, żeby nazwać w Bundestagu pakt Ribbentrop-Mołotow słuszną decyzją? Myślę, że to jest pytanie retoryczne. Problemy we wspólnych relacjach to także takie decyzje jak budowa przez Niemcy wspólnie z Rosją gazociągu Nord Stream 2 wbrew głosom sprzeciwu, interesom i bezpieczeństwu innych państw regionu, w tym także Polski. Polska prowadząc tę politykę antyputinowską, automatycznie jest w klinczu z Berlinem, ten Nord Stream 2 to taki klastyczny przykład. To widać w szczególności, gdy Niemcy są po prostu wściekli na postawę Polski. Przez 30 lat zmieniły się także Niemcy, które dziś, ponad 80 lat od rozpętania II wojny światowej, znów muszą się mierzyć z powracającym problemem antysemityzmu czy rosnącymi w siłę ugrupowaniami skrajnymi. "Władimir Putin nie zasługuje na kredyt zaufania" - piszą światowe media po zakończonym wczoraj szczycie w Genewie. Spotkanie prezydentów USA i Rosji trwało kilka godzin, jednak skończyło się przed czasem. Na miejscu jest nasz wysłannik Maciej Sawicki. Jakie komentarze dominują po szczycie? Te komentarze są różne. W zależności od tego, z jakiego kraju pochodzą. Światowe media analizują każdy szczegół szczytu. Eksperci dyskutują, kto wizerunkowo i merytorycznie stracił, kto zyskał. W amerykańskich mediach burzę wywołały rozbieżności w wypowiedziach prezydentów. Władimir Putin pewny siebie. Joe Biden spięty i nerwowy. Wydaje mi się, że stracił przynajmniej na początku. Pokazał Putina jako równorzędnego sobie partnera, którym tak naprawdę nie jest. Znaczenie miał tu każdy gest. Choć Biały Dom zaprzecza, że skinięcie głową prezydenta Bidena było odpowiedzią na pytanie dziennikarza o zaufanie do prezydenta Rosji. Trudnych momentów dla amerykańskiego przywódcy było jednak więcej. W amerykańskich mediach - burza. Do postawy amerykańskiego prezydenta krytycznie odniósł się także "The Washington Post". Rozmowy w Genewie toczyły się, kiedy cały czas trwają aresztowania rosyjskich opozycjonistów. Z kolei krótko przed spotkaniem 500 km od Hawajów prowadzono rosyjskie manewry wojskowe z udziałem okrętów podwodnych i bombowców. W odpowiedzi Amerykanie musieli poderwać swoje myśliwce. Moim zdaniem i także zdaniem części komentatorów w takich okolicznościach, jakie są w tej chwili, do tego spotkania nie powinno dojść. Mam na myśli coraz ostrzejsze postępowania z opozycją w Rosji, a także to wszystko, co się dzieje na Białorusi, która jednak jest od Rosji w pełni uzależniana. I właśnie w takim momencie zdaniem komentatorów zamiast sankcji Władimir Putin dostał od Joego Bidena prezent. Czas na autopromocję i spektakl rosyjskiej propagandy. Czy zobowiązał się pan do tego, że nie będzie pan już atakować i niszczyć opozycji w Rosji, co było widać na przykładzie Aleksieja Nawalnego? Lista zamordowanych lub uwięzionych rosyjskich opozycjonistów jest coraz dłuższa, a Putin na pytanie o Aleksieja Nawalnego nie tylko parska śmiechem, ale także kpi z Amerykanów. Na ulicach amerykańskich jest ktoś zabijany każdego dnia. Tam nie zdążysz nic powiedzieć, już strzelają. A Afganistan? Tam jednym strzałem 120 osób jest zabijanych. Najwyraźniej na prezydencie Rosji wcześniejsze rozmowy podczas szczytu nie zrobiły większego wrażenia. Powiedziałem prezydentowi Putinowi, że będziemy mówić głośno o takich przypadkach, jak sytuacja Aleksieja Nawalnego, i podkreśliłem to wyraźnie. Poruszono także kwestię sytuacji na Ukrainie. Prezydent Rosji podkreślił, że w tej sprawie trzeba wypełnić postanowienia mińskie. O ewentualnym przystąpieniu Ukrainy do NATO, jak to ujął Putin, "na razie mowy nie ma". Musimy robić swoje, musimy cierpliwie alarmować świat w sprawie zagrożenia i rosyjskiego imperializmu. Mamy do tego mandat. Musimy przeczekać w jakiejś mierze tę trochę gorszą koniunkturę. Jeszcze przed szczytem w Genewie amerykański prezydent zamroził sankcje na szkodliwy dla Europy rosyjsko-niemiecki projekt gazowy Nord Stream 2. To szczególnie niebezpieczne dla Polski i naszego regionu. O skutkach pandemii, a także wspólnych projektach infrastrukturalnych, w tym drodze Via Carpatia, Wojska Obrony Terytorialnej rozpoczynają formowanie grup niszczycieli czołgów. Wyposażone będą m.in. w drony uderzeniowe krótkiego zasięgu, a także w przeciwpancerne pociski kierowane Javelin. Wojsko Polskie tych zestawów użyło po raz pierwszy w historii. Uzbrojenie pocisku następuje bardzo szybko, więc można używać go na bardzo bliskich odległościach. Możemy np. walczyć w mieście. Przeciwpancerne javeliny wykorzystywane są przez wiele armii na świecie. Teraz trafiły w ręce polskich terytorialsów, w pierwszej kolejności tych stacjonujących na wschodzie kraju. Operator tego pocisku Javelin po wystrzeleniu praktycznie nie musi się martwić, czy on dotrze do celu, gdyż głowica jest naprowadzana laserowo bądź termowizyjnie. System ten został sprawdzony w warunkach bojowych. Pierwszy raz Amerykanie wykorzystali go podczas operacji Iraqi Freedom. Ma możliwość zniszczenia każdego rodzaju pancerza w chwili obecnej użytkowanego na świecie. Umowa, którą podpisano rok temu, zakłada dostawy 60 wyrzutni oraz 180 pocisków wraz z pakietem logistycznym i szkoleniowym. Moim priorytetem jako ministra obrony narodowej jest doprowadzenie do tego, żeby Wojsko Polskie było liczniejsze, żeby było wyposażone w nowoczesny sprzęt, żeby warunki służby w Wojsku Polskim były jak najlepsze. W ostatnich latach proces modernizacji armii wyraźnie przyspieszył. Zamówiliśmy m.in. system Patriot, wyrzutnie Himars, samoloty F-35, a ostatnio uderzeniowe bezzałogowce - Bayraktar TB2. O skutkach pandemii, a także wspólnych projektach infrastrukturalnych, w tym drodze Via Carpatia, będą rozmawiali podczas 2-dniowego spotkania w Krakowie ministrowie infrastruktury państw Grupy Wyszehradzkiej - Czech, Słowacji, Węgier i Polski. Via Carpatia - trasa, która połączy polskie i litewskie porty nadbałtyckie z portami Morza Czarnego, Morza Egejskiego i Adriatyku. To jedna z kluczowych tras dla państw Grupy Wyszehradzkiej. Dziś fragment przebiegający przez Małopolskę odwiedzili ministrowie i wiceministrowie transportu grupy V4, którzy przez najbliższe 2 dni będą debatować w Krakowie. Doskonałym przykładem odpowiedzi na wyzwania XXI wieku, które stoją przed nami, jest współpraca w zakresie realizacji kolei dużych prędkości, która połączy Węgry, Słowację, Czechy i Polskę. Jest ona już w stadium przygotowania dokumentacji. Współpraca Polski z państwami Grupy Wyszehradzkiej jest ważna nie tylko z punktu widzenia transportowego. Niezmiernie ważne jest nawiązywanie i rozwijanie sojuszy, tym bardziej w postaci inicjatywy Trójmorza, która skupia już bardzo dużą grupę państw, które mogą stanowić przeciwwagę społeczną, polityczną, ale i gospodarczą wobec Rosji. Polska buduje też dobre relacje z Turcją, gdzie pojechał właśnie szef naszej dyplomacji. Stany Zjednoczone będą bronić stabilności. Z całą stanowczością będą występować przeciwko tym działaniom, które stabilność podważały. Turcja jest ważnym dla Polski sojusznikiem. Trzeba pamiętać, że to jest największa armia w Europie, to jest potentat militarny. Także jeśli chodzi o produkcję zbrojeniową - ważny gracz regionie, państwo, z którym wszyscy muszą się liczyć. Dzięki bliskiej współpracy można rozwiązywać najtrudniejsze problemy. Dobrym przykładem jest polsko-czeski spór o kopalnię Turów. Jest świadomość po obu stronach granicy, że kwestia kształtowania miksu energetycznego jest ważnym elementem funkcjonowania państwa. Dziś w Pradze rozpoczęły się negocjacje zmierzające do zakończenia sporu i wycofania czeskiego wniosku z TSUE. Naszym celem jest porozumienie, a nie sąd. Mamy z Polską bardzo dobre stosunki sąsiedzkie. Współpracujemy w ramach Grupy Wyszehradzkiej, ale też poza nią. Rozważamy możliwość wycofania skargi, jeśli Polska spełni pewne warunki. Szczegóły muszą jeszcze zostać wynegocjowane. W czasie gdy polski rząd rozmawia z Czechami o tym, jak uratować kopalnię Turów i tysiące miejsc pracy, ze strony opozycji padają takie deklaracje. Trzeba zamknąć Turów. Turów jest do zamknięcia. Jest orzeczenie sądowe i rządzący muszą się zastosować, niezależnie od tego, jak ono jest bolesne i jak trudne. W tym kontekście warto przypomnieć: działająca przy kopalni elektrownia Turów dostarcza około 7% krajowego zapotrzebowania na prąd. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. 350 mln zł na wsparcie terenów po PGR-ach. Córka Nowaka złożyła za niego 1 milion zł poręczenia. Prokuratura w Warszawie poinformowała, że nie sporządzono protokołu przyjęcia środków ze względu na sprzeciw. Śledczy uważają, że Nowak powinien trafić do aresztu. Do tej pory Nowak usłyszał 17 zarzutów. M.in. korupcji i prania brudnych pieniędzy. Sąd Apelacyjny zdecydował, że ma wrócić do aresztu, chyba że wpłaci milion złotych. Prokuratura złożyła sprzeciw. Kolejne rządowe wsparcie adresowane do polskich rodzin. Mowa o tzw. strategii demograficznej dla Polski będącej jednym z elementów Polskiego Ładu. Zakłada m.in. zmiany w Kodeksie pracy, w tym elastyczny czas pracy dla kobiet w ciąży i rodziców małych dzieci, ochronę przed zwolnieniem po powrocie z urlopu macierzyńskiego. Pani Danuta z Koła w Wielkopolsce ma 2 dzieci. Co miesiąc dostaje na nie 1000 zł. Program "Rodzina 500+" jest realizowany od 5 lat. Strategia demograficzna jest przede wszystkim wyzwaniem. To musi być stabilne, kompleksowe działanie, które zabezpieczy i da bezpieczeństwo polskim rodzinom. Stąd przedstawiony dziś plan będący jednym z elementów Polskiego Ładu. Przewiduje rozwój sieci żłobków i przedszkoli, bony mieszkaniowe dla rodzin czy centra leczenie niepłodności. Rodzina jest oczkiem w głowie naszej polityki, naszego ładu. Ułatwienie życia polskim rodzinom to dla nas warunek nieodzowny. Wśród założeń zmiany w Kodeksie pracy. M.in. gwarancja elastycznej pracy dla kobiet w ciąży i rodziców dzieci do lat 4. Osoby przed czterdziestką będą miały zagwarantowane, że 3. umowa o pracę będzie zawierana już na czas nieokreślony. Matki, które wrócą do pracy po urodzeniu dziecka, będą objęte roczną ochroną przed zwolnieniem. Absolutną nowością jest ochrona ojców. Chcemy, by w 1. roku życia również byli chronieni przed zwolnieniem w pracy. To kolejny element wsparcia polskich rodzin przez rząd Zjednoczonej Prawicy. W ciągu ponad 5 lat tylko w ramach programu 500+ do portfeli Polaków trafiło prawie 150 mld zł. W 40-lecie powstania NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" Fundacja Solidarna Wieś przyznała związkowi prestiżową nagrodę im. bp. Romana Andrzejewskiego. Legalizacja związku zarejestrowanego w 1981 r. dokonała się po 9-miesięcznej walce. Mamy zaszczyt przeżywać ten piękny, wzruszający dzień. To jest praca dwóch pokoleń. Na zwycięstwo rolnicy musieli czekać naprawdę długo. Jako syn jednego z rolników dyżurujących na strajku w Rzeszowie pamiętam, jaki panował niepokój w rodzinach. Gdy po sierpniu '80 r. rozpoczął się festiwal Solidarności, ludzie wsi, chcący założyć własny związek zawodowy, zaczynali prawdziwą walkę. Jest 40 tys. wsi, 3 tys. gmin, tysiące ludzi. Jak do nich dotrzeć? Nie było telefonów, najwyżej jeden u sołtysa. Największym problemem byli oczywiście komuniści, którzy robili wszystko, by do zjednoczenia rolników nie dopuścić. W tym zrywie, w tych dążeniach do wolności były też chwile bardzo przykre, wywołane stanem wojennym, aresztowaniami, odosobnieniami. Podczas rewizji u mnie w domu pobito moją żonę, straciła przytomność. To były szantaże dotyczące nawet dzieci. Był problem, żeby pójść do szkoły średniej. Mimo szykan, szantaży i morderstw rolnicy dopięli swego. Po serii ogólnopolskich strajków komuniści złamali się i pozwolili na rejestrację Rolników Indywidualnych "Solidarność". To zagwarantowało m.in. nienaruszalność własności chłopskiej, co było ewenementem w bloku sowieckim, a także uznanie praw religijnych. Nie byłoby zwycięstwa, gdyby nie Kościół, gdyby nie kard. Stefan Wyszyński - podkreślają związkowcy. Nagrodą im. bp. Romana Andrzejewskiego jest statuetką w kształcie kłosów zboża. Honorujemy tych, którzy wbrew przeciwnościom dochodzą do celu i coś sensownego robią. Rolnicy w 1981 r. obronili polską ziemię. Od kilkuset tysięcy do nawet kilku milionów otrzymają popegeerowskie gminy w całej Polsce. Dziś promesy odebrali samorządowcy z województwa warmińsko-mazurskiego i mazowieckiego. W sumie to 350 mln zł rekompensat, które pozwolą na budowę boisk, dróg czy remont wodociągów. Popegeerowskie gminy. Małe ojczyzny. To właśnie do nich trafi pomoc w ramach Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Biskupiec, Olecko, Kętrzyn, Pozezdrze, Reszel, Rybno czy Szczytno to dzisiejsi beneficjenci. Promesy to w sumie 340 mln zł dla popegeerowskich gmin w całej Polsce. Wierzę, że te środki pomogą dalej wyrównywać te deficyty, ale też przyczynią się do tego, aby te małe ojczyzny nasze były jeszcze piękniejsze. Dla tych gmin to szansa na rozwój. Swoje promesy odebrali też dziś samorządowcy z Mazowsza. Dzisiaj dochodzimy do próby częściowej przynajmniej rekompensaty za pewne błędy, które zostały popełnione w Polsce w przeszłości. Lata 90. Terapia szokowa ówczesnego ministra finansów Leszka Balcerowicza zostawiła mieszkańców PGR-ów samych. W biedzie i bez żadnych perspektyw. Z czego żyć? Z czego poopłacać? Nas się nikt nie będzie pytał. Tyle mamy z demokracji płaczu, co z tego mamy? Żadnej godności. Niszczą do tej pory Polskę. Co zrobili? Mieliśmy pracę, mieliśmy wszystko. Teraz co mamy? Nic. Jak ktoś ma bardziej rozwalone buty, to mama temu kupuje, a ten drugi czeka na swoją kolej. To smutna rzeczywistość lat 90. Ale ówczesna polityka Leszka Balcerowicza ma dziś swoich naśladowców. Sam Balcerowicz wspiera opozycję. Zatrzymamy tę dobrą zmianę. A jego wychowanek, profesor Andrzej Rzońca, jest głównym ekonomistą PO. Dlatego zdaniem publicystów ewentualny powrót do władzy dzisiejszej opozycji... Pieniędzy po prostu nie ma i nie będzie. ...może skutkować ograniczeniem lub nawet likwidacją programów społecznych takich jak 500+. Alternatywną jest zaproponowana przez rząd Zjednoczonej Prawicy pomoc dla ludzi poszkodowanych przez terapię szokową sprzed 30 lat. To naprawdę nie koniec. Obiecuję. Pewnie wygrali 2 pierwsze mecze na Euro, zapewnili sobie wyjście z grupy i stali się jednym z głównych faworytów do zdobycia mistrzostwa. Reprezentacja Włoch zachwyca swoją grą kibiców nie tylko na Półwyspie Apenińskim, a ich selekcjoner mówi, że zespół nie pokazał jeszcze pełni swojego potencjału. Włoska maszyna ruszyła i nie zamierza się zatrzymywać. Gol, ależ to pograli! Italia - 1, Szwajcaria - 0. 2. mecz na Euro, 2. zwycięstwo, 2. bez straconej bramki. Jest Locatelli! Ależ gol! Za to z aż 3 strzelonymi. Szansa, gol, 3:0. Jestem szczęściarzem, mając w drużynie ludzi, którzy kochają grać w piłkę i podejmować ryzyko. Możemy być jednak jeszcze lepsi. Takie słowa po 2 pewnych zwycięstwach z Turcją i Szwajcarią muszą budzić respekt wśród rywali. I jeszcze większą euforię wśród włoskich kibiców. Jesteśmy gotowi, by wygrać Euro. Mamy świetny i zgrany zespół. To wspaniałe, że nasz zespół radzi sobie na tych mistrzostwach tak dobrze. Po 2 spotkaniach Włosi są już pewni gry w fazie pucharowej turnieju. Już przed Euro Azzurri byli w fenomenalnej formie. Wystarczy powiedzieć, że ostatni raz przegrali prawie 3 lata temu. Dokładnie 10 września 2018 r. z Portugalią. Od tego czasu mają serię 29 meczów bez porażki. Co więcej, wygrali ostatnie 10 spotkań, strzelając w nich w sumie 31 bramek, nie tracąc ani jednej. Dla mnie to, jak świetnie pracuje Roberto Mancini, jest takim wyrzutem sumienia dla naszej reprezentacji, dlatego że on i Jerzy Brzęczek zaczęli dokładnie w tym samym meczu - w Bolonii. 3 dni później Włochy przegrały z Portugalią i to jest ostatnia porażka Włochów, to było w 2018 r. A przecież w pamiętnym meczu w Bolonii zremisowaliśmy. Co więcej, to my byliśmy bliżej zwycięstwa. Ostatnie 3 lata pracy Roberto Manciniego pokazały, że w futbolu taka długofalowa współpraca jest bardzo opłacalna i rzeczywiście Włosi są teraz jedną z najlepszych drużyn świata. Myślę, że poza Francją to główny faworyt do medalu. W tym miejscu są teraz Włosi, a my - na drugim biegunie. Po porażce ze Słowacją. Czy wyjdziemy z grupy, czy nie wyjdziemy z grupy... Paulo Sousa - ja go na pewno nie zwolnię. Oby w meczach z Hiszpanią i Szwecją drużyna dostarczyła argumentów za pozostaniem Paula Sousy. Miliony kibiców przed telewizorami. Tak było, jest i będzie przy okazji wielkich imprez sportowych, takich jak trwające właśnie piłkarskie mistrzostwa Europy. Ogromna oglądalność to konkretne wpływy z reklam. Tyle tylko, że pomiary oglądalności przeprowadzane przez firmę Nielsen drastycznie różnią się od tych przeprowadzanych metodą modelu oglądalności rzeczywistej. Dlaczego i jaki jest tego efekt? Zobaczmy. Koncertowa gra Włochów, więc także koncert na ulicach Rzymu i emocje przed telewizorami. Dobrze grali Włosi. Mecze - jest po prostu na co popatrzeć. Piłeczka chodzi. W TVP, na pierwszym programie, czasem na drugim. Dzisiaj też mam zaplanowane. TVP do Euro 2020 ma prawa na wyłączność. Stąd - delikatnie mówiąc - dziwią pomiary oglądalności firmy Nielsen, które nie od dziś i nie tylko w Polsce budzą zastrzeżenia i wątpliwości. To przykłady z ostatnich dni. Piłkarski szlagier: Francja - Niemcy. Według modelu oglądalności rzeczywistej średnio mecz obejrzało na 2 antenach w TVP prawie 7 mln widzów. W Nielsenie - 3,5 mln. Spotkanie Węgry - Portugalia. Tu też różnica jest ogromna. MOR - prawie 4 mln. Nielsen - niecałe 2. Tu największa rozbieżność. Mecz Holandia - Ukraina. Prawie 2,5 mln widzów różnicy między jednym a drugim badaniem. Uogólniając, jeśli porównać 2 badania, w modelu oglądalności rzeczywistej oglądalność jest wyższa o 76%. 3 lata temu, podczas mundialu w Rosji, Nielsen też wykazywał niższą niż MOR widownię meczów, ale różnica była mniejsza - wynosiła 44%. Dane alternatywne potwierdzają, że te mecze dalej się dobrze oglądają. W przypadku oficjalnej telemetrii widać, że jest spadek. TVP nie od dziś zgłasza swoje zastrzeżenia wobec badań firmy Nielsen. Władze TVP chciały, aby zewnętrzna, niezależna firma przeprowadziła audyt. Żeby dowiedzieć się, w jaki sposób przeprowadzane są badania oglądalności. Ale Nielsen - jak słyszymy - piętrzył problemy. Finalnie ten audyt do dziś nie został przeprowadzony, w związku z czym nie wiemy do dziś, w jaki sposób skonstruowany jest panel. Wiemy za to, że oglądalność tych samych wydarzeń mierzona w modelu rzeczywistym i w Nielsenie to 2 różne rzeczywistości. Oto kolejny przykład, niedawny mecz Polska - Słowacja. Według modelu oglądalności rzeczywistej widowisko na obu antenach, w TVP1 i TVP Sport oglądało średnio ponad 12 mln widzów. Według Nielsena - niespełna 7,5 mln. Różnica jest więc ogromna. Ponad 4,5 mln widzów. Według Nielsena ten mecz oglądał zaledwie co piąty widz w Polsce. Przeczą temu dane MOR oraz wyniki sondy telefonicznej, którą w czasie spotkania przeprowadzili reporterzy TVP. Niemal połowa widzów, którzy udzielili odpowiedzi, potwierdziła, że właśnie ogląda mecz w TVP. Zastanawiające jest również porównanie oglądalności meczów Euro 2020 według Nielsena z danymi tej firmy z poprzednich piłkarskich mistrzostw. Według Nielsena od mundialu w 2018 r. ubyło kilka milionów kibiców oglądających Biało-Czerwonych przed telewizorami. Przeanalizujmy widownię pierwszych meczów rozegranych przez polskich piłkarzy na dużych imprezach. Euro 2016. Spotkanie Polska - Irlandia Północna pokazuje TVP i Polsat. Łączna liczba widzów według Nielsena - prawie 12 mln. 2 lata później spotkanie Polska - Senegal na mundialu według Nielsena obejrzało ponad 11 mln widzów. I mecz sprzed kilku dni, Polska - Słowacja, który pokazała tylko TVP. Nielsen oszacował liczbę widzów na niespełna 7,5 mln. I tu pojawia się pytanie: co stało się z prawie 4 mln widzów, którzy cyklicznie przez lata śledzili mecze kadry? Nagle przestali interesować się piłką nożną i polską reprezentacją? Problem jest bardzo poważny, bo na podstawie danych Nielsena wyceniane są reklamy. Ma to też oczywiście skutki finansowe, gdyż w takim przypadku TVP jest ograbiana z pieniędzy. Oczywiście w interesie pewnych grup medialnych też może być, żeby konkurencję osłabiać i przez to powodować konkretne straty finansowe. Zaniżenie wyniku oglądalności o pojedyncze punkty procentowe to są dziesiątki milionów zaniżonych wpływów reklamowych w skali roku. A te pieniądze są potrzebne np. po to, żeby Polacy bez dodatkowych opłat mogli się cieszyć takimi wielkimi sportowymi imprezami, jak piłkarskie mistrzostwa Europy. Równolegle do piłkarskich mistrzostw Europy we włoskim Rimini trwają rozgrywki siatkarskiej Ligi Narodów. Nasi reprezentanci radzą sobie bardzo dobrze. Po wczorajszej gładkiej wygranej z Japonią dziś wieczorem kolejny mecz Biało-Czerwonych - z reprezentacją Niemiec. 11. mecz Polaków, 9. zwycięstwo, z czego po raz siódmy wynik 3:0. Polacy w Lidze Narodów we włoskim Rimini idą jak burza. Jeśli gramy w Lidze Narodów tak dobrze, a patrząc w przyszłość to igrzyska mają być najważniejszą imprezą, to naprawdę możemy patrzeć na lipiec, sierpień, kiedy odbędzie się impreza w Tokio, z wielkim optymizmem. Świetnie teraz. Ten optymizm udziela się również kibicom. Myślę, że będziemy odnosić sukcesy. W finale zagrają. Wierzę w naszych sportowców, że pokonają wszystkich innych. A już dziś kolejny mecz Biało-Czerwonych w Lidze Narodów. Rywalem reprezentacja Niemiec. 12. zespół na 16 drużyn grających w Lidze Narodów, przeciwnik doskonale nam znany, przede wszystkim z najbardziej historycznych bojów. Myślę, że wygramy to spotkanie zdecydowanie. Chłopaki są głodni gry. Widać, że do każdego meczu podchodzą zmotywowani, skoncentrowani. Tak prezentuje się obecna sytuacja w tabeli. Do fazy pucharowej awansują 4 najlepsze drużyny. Cały turniej Ligi Narodów Vital Heynen - trener naszej reprezentacji - traktuje jako swego rodzaju poligon doświadczalny, gdzie może przetestować wszystkich zawodników w różnych wariantach, w różnych konfiguracjach. Z 19 grających zawodników w Rimini na igrzyska olimpijskie do Tokio pojedzie tylko 12. Zdaniem wielu żadna drużyna na świecie nie ma obecnie tak bogatego i tak szerokiego składu, jak reprezentacja Polski. To daje nam ogromną nadzieję, że już niebawem historia zatoczy koło i nasi siatkarze po 45 latach zdobędą olimpijskie złoto. A dziś w TVP1 transmisja spotkania naszych siatkarzy z reprezentacją Niemiec.