Dramat Afganistanu, tragiczne próby ucieczki i chaos. Świat krytykuje Stany Zjednoczone. A prezydent Biden nie czuje się odpowiedzialny. Dobry wieczór, Edyta Lewandowska, witam państwa i zapraszam na Wiadomości. A oto co dziś w programie: Musimy pamiętać, że ludzie, którzy najbardziej ucierpieli, to niewinni cywilni mieszkańcy. Wielka ewakuacja po przejęciu Afganistanu przez talibów. Świat krytykuje USA. Prawda jest taka, że ofensywa talibów przebiegła dużo szybciej, niż się spodziewaliśmy. Okazało się, że nasi strażacy są bardzo potrzebni na miejscu, na prośbę Greków zostajemy dłużej. Walka z żywiołem trwa. Polscy strażacy kontynuują misję i pomagają w okolicach Aten. Sytuacja pożarowa jest bardzo poważna. Przywróciła nam pani Maria wiarę w to, że zdążymy... Wywalczyła medal, teraz walczy o życie małego Miłosza. Znam Marysię. Wspaniała osoba o wielkim sercu i dużej sile. 3 polskie samoloty wojskowe uczestniczą w misji ewakuacyjnej w Afganistanie. Według ostatnich informacji mają zabrać na pokład ok. 200 osób, które współpracowały z wojskami koalicji. W grupie chętnych do wyjazdu jest też kilku obywateli Polski. W nocy udało się opanować sytuację na lotnisku w Kabulu i wznowić ewakuację. Lotnisko w Kabulu zostało zamknięte wczoraj po południu po starcie amerykańskiego samolotu wojskowego. Na pokład dostało się ponad 600 osób. Niemal 5 razy więcej niż dopuszczalna liczba. 7 osób zginęło, próbując utrzymać się na zewnątrz samolotu. Możemy mieć do czynienia, już mamy do czynienia, a będziemy mieć jeszcze bardziej, z ogromną katastrofą humanitarną, tego należy się obawiać, bo ci ludzie po prostu boją się tam zostać. Chaos na lotnisku udało się opanować dopiero w nocy. Lotnisko zabezpieczają amerykańscy żołnierze. Od rana w Kabulu lądują kolejne samoloty ewakuujące pracowników ambasad i współpracowników sił koalicji. W drodze są też samoloty z Polski. 3 samoloty lecą do Afganistanu, te maszyny lecą ze śródlądowaniem, jak tylko to będzie możliwe, to wylądują w Kabulu i będą zabierały osoby, które są gotowe do ewakuacji. W tej chwili lista tych osób to jest ok. 200 obywateli Afganistanu i kilku obywateli Polski. Miejsc w samolotach wystarczy, stąd deklaracja zarówno o poszerzeniu listy o wszystkich, którzy współpracowali z Polakami, nawet kilkanaście lat temu. To Afgańczycy, którzy współtworzyli polską misję, z rąk talibów czekałaby ich śmierć. Takie misje wymagają szeregu uzgodnień. Staramy się to robić we współpracy z sojusznikami. W Kabulu nowe porządki i obietnica amnestii. Islamski Emirat Afganistanu z pełną uczciwością ogłosił całkowitą amnestię dla całego Afganistanu, także dla tych, którzy wspierali okupantów przez ostatnie lata. Tyle zapewnienia. Relacje z przejętych prowincji wskazują, że w rzeczywistości wszyscy, którzy chcieli kraju wolnego od talibów, dziś są w śmiertelnym zagrożeniu. Amnestia ma objąć również kobiety, które, jak deklarują talibowie, będą miały prawa, ale oparte na szariacie. Talibowie jeszcze przez kilka tygodni będą prawdopodobnie udawali, że są względnie umiarkowani, dlatego że będą szukali dla siebie pewnego rodzaju międzynarodowej akceptacji. Mimo wszechobecnych bojowników na ulice wychodzą aktywistki i dziennikarki, które sprzeciwiają się okupacji. Do oporu wezwał też wiceprezydent, który przejął obowiązki głowy państwa i z garstką wojska ukrywa się kilkadziesiąt kilometrów na północ od stolicy. Klęska. Dramatyczne sceny. Sajgon na sterydach. To tylko niektóre określenia opisujące fatalne w stylu i w skutkach wycofanie amerykańskich żołnierzy z Afganistanu. Prezydent Joe Biden próbuje tłumaczyć, za sytuację winić innych, a nawet porażkę przekuwać w sukces, ale chyba mało kogo słowa prezydenta przekonują. W czasie, gdy Joe Biden postanowił zlekceważyć dziennikarzy i nie odpowiadać na pytania, przed Białym Domem kolejny już protest Afgańczyków. Jestem po prostu ciekawa, chcę usłyszeć, co ma do powiedzenia. On teraz mówi o tej sytuacji. Talibowie opanowali już w zasadzie cały kraj, ze stolicą włącznie. To efekt decyzji Amerykanów o wycofaniu stąd żołnierzy. Po 20 latach. Uważam, że podjąłem właściwą decyzję. Tyle tylko, że akurat nie sama decyzja wzbudziła oburzenie niemal całego świata. Nie o sam fakt decyzji opuszczenia Afganistanu przez USA toczy się spór, tylko o styl tego opuszczenia, o gwałtowność załamania się wspieranych przez Amerykanów władz. Efektów tego stylu nie trzeba komentować słowami. Wystarczą obrazy z Kabulu. To, co się teraz dzieje jest tragedią, mieliśmy z Donaldem Trumpem na to zupełnie inny plan. Biden wycofał wojsko, zanim wycofał cywilów, dyplomatów, pracowników ambasad. Nasi ludzie narażeni są na ryzyko. Biden przyznaje.. Prawda jest taka, że ofensywa talibów przebiegła dużo szybciej, niż się spodziewaliśmy. To chyba jedyny fragment wystąpienia, w którym amerykański prezydent próbuje się tłumaczyć. W pozostałych wini afgańską armię, a porażkę próbuje przekuć w sukces. Poważnie osłabiliśmy Al-Kaidę w Afganistanie. Dopadliśmy Osamę Bin-Ladena - to już 10 lat temu. Naszą misja w Afganistanie nie miało być budowanie kraju, nie było tworzenie jednolitej demokracji. Szczególnie te ostatnie słowa Afgańczyków, którzy uwierzyli USA, musiały zaboleć w sposób szczególny. Ameryka jest zaangażowana w Afganistanie od 20 lat i porzucają nas teraz, kiedy najbardziej ich potrzebujemy. Tysiące żołnierzy NATO przypłaciło misję życiem. 20 lat zniweczone w ciągu kilku chwil. Musimy pamiętać , że ludzie, którzy najbardziej ucierpieli, to niewinni cywilni mieszkańcy Afganistanu. Oburzenia nie kryją weterani wojny w Afganistanie. Rozumiem to uczucie rozpaczy, kiedy zadajesz sobie pytanie: Czy było warto? Skoro sprawy układają się tak, jak się układają, czy było warto? I nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Dobrze znają rzeczywistość i dobrze wiedzą, co stanie się z Afgańczykami, którzy przez lata współpracowali z Amerykanami. Myślę, że czeka nas rozlew krwi. Chciałbym zobaczyć bardziej skoordynowane działania rządu USA, by pomóc tym, którzy pomagali nam. To nagłówki z amerykańskich mediów. To porównanie nie jest przypadkowe. Ucieczka przez dach to symbol amerykańskiej klęski. Choć jeszcze kilka tygodni temu Joe Biden zapewniał, że nie ma takiej możliwości, aby historia się powtórzyła. Joe Biden musi sobie zdawać sprawę, że znalazł się w sytuacji arcykryzysowej. Chodzi przede wszystkim o zaufanie świata do USA. O wiarygodność. Które, delikatnie mówiąc, zostały wystawione na bardzo poważną próbę. To idealny przykład europejskiej solidarności. Polscy strażacy pozostali w Grecji, by walczyć z pożarami. Ich ogromne doświadczenie w międzynarodowych akcjach znane jest od lat, dlatego od lat nasi strażacy niosą pomoc nie tylko w Polsce, ale i na kontynencie. Niszczycielskie pożary w Grecji nie ustępują. Kolejne wybuchły nieopodal Aten. I właśnie tam dotarli dziś polscy strażacy, którzy mieli już wracać do kraju. Ta miejscowość to nowy obszar działania polskich strażaków. Wczoraj władze greckie poprosiły, żeby strażacy pozostali w kraju. To nieoceniona pomoc. Zaledwie w ciągu 10 dni pożar strawił niemal 51 tys. ha greckiej wyspy Eubea. Te działania to nie tylko poprawa bezpieczeństwa, ale także ogromne doświadczenie, jakie zabieramy ze sobą do kraju, by chroniło naszych rodaków. Te polskie jednostki to już w Europie marka. Niezawodności, profesjonalizmu i skuteczności. Na tym polega solidarność europejska, pomaganie sobie w potrzebie, Grecy znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Gdy 3 lata temu w podobnej sytuacji byli Szwedzi, Polacy od razu ruszyli na pomoc. I byli bardzo serdecznie witani. Stanowili najliczniejszą grupę strażaków wysłanych do walki z szalejącym ogniem. Czuliśmy, że przygotowujemy się na coś wielkiego. Polska dysponuje 6 wyspecjalizowanymi zespołami ratownictwa, które działają w ramach europejskiego mechanizmu ochrony ludności. Są one w pełni samowystarczalne, składają się z samochodów gaśniczych i specjalnych. Formacja sama organizuje swój pobyt i zaplecze logistyczne. Takie jednostki przed rokiem poleciały do Libanu, by pomagać w akcji poszukiwawczej po wybuchu w porcie w Bejrucie. Niecały miesiąc temu polscy strażacy nieśli pomoc humanitarną mieszkańcom wschodnich Niemiec poszkodowanym przez powódź. Mamy bardzo dobre wyszkolenie naszych strażaków oraz sprzęt, który zakupujemy. Ćwiczenia, które przeprowadzamy cyklicznie, pozwalają na prowadzenie profesjonalnych działań ratowniczo-gaśniczych. Co budzi uznanie nie tylko w kraju, ale i za granicą. Powrót do szkół w trybie stacjonarnym jest niezagrożony - zapewnia Minister Edukacji i Nauki. W tym samym trybie na uczelnie powrócą też studenci. A lekarze zachęcają do szczepień wszystkich powyżej 12. roku życia i zaszczepienia się jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. To jeden z najbardziej nietypowych skutków pandemii. Dzieci twierdzą, że nie mogą się już doczekać powrotu do klas. Przez ten rok, co siedzieliśmy na lekcjach online, bardzo mi brakowało tego kontaktu ze znajomymi, z nauczycielami, i tych normalnych lekcji. Normalne lekcje wracają do wszystkich szkół - to już pewne. 1 września wracamy w trybie stacjonarnym do szkoły. Mamy różne inne scenariusze, ale w ogóle ich nie bierzemy pod uwagę na ten moment, ani w krótszym, ani w dłuższym horyzoncie czasowym nie widzimy żadnych zagrożeń dla nauki stacjonarnej. O zagrożeniu wzrostem zachorowań we wrześniu mówią lekarze. Bo już teraz do szpitali zakaźnych trafia coraz więcej dzieci. U wszystkich dzieci, które w tej chwili są hospitalizowane, w tym miesiącu stwierdzamy wariant Delta. Tempo szczepień wśród dzieci w ostatnich tygodniach wyraźnie spadło. Zdecydowanie to zainteresowanie było większe przed wakacjami. W chwili obecnej widzimy bardzo małe zainteresowanie nastolatków, jeżeli chodzi o zainteresowanie szczepieniami. Dlatego za kilka tygodni liczba nowych przypadków zacznie rosnąć - przewidują epidemiolodzy. W połowie września - wtedy, kiedy zaczną dzieci wracać do szkół. Ale lekarze przypominają też, że szczepiąc się teraz, zdążymy jeszcze uodpornić się przed nadejściem jesieni. Podstawową rzeczą, żebyśmy nie musieli mówić o lockdownie edukacyjnym, gospodarczym, społecznym, kulturalnym, są oczywiście szczepienia. W rozpoczynającym się za 2 tygodnie roku szkolnym większy nacisk będzie położony na kwestie ekologiczne dzięki współpracy resortów edukacji oraz klimatu i środowiska. Chcemy, żeby uruchomione zostały lekcje wychowawcze, które będą właśnie poświęcone problematyce klimatycznej. Przed uczniami jeszcze 14 dni wakacji. Rośnie tragiczny bilans ofiar śmiertelnych na Haiti. Do tej pory w wyniku sobotniego trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,2 w skali Richtera zginęło 1419 osób. Ta liczba może jeszcze wzrosnąć, ponieważ wciąż przeszukiwane są gruzowiska zawalonych budynków. Płacz. Strach. Niepewność. Mieszkańcy Haiti są bezradni wobec niszczycielskiego kataklizmu, który nawiedził południową część kraju. Wszystko, co mieliśmy, znalazło się pod gruzami. Całe nasze życie. Śpimy na ulicy, sytuacja jest dla nas tragiczna. Nie mamy gdzie się podziać. Ponad 35 tys. domów zniszczonych, 1419 osób zabitych, ok. 6900 rannych - to najnowszy bilans sobotniego trzęsienia ziemi, które odczuwano także na Dominikanie i na Kubie. Ściany mojego domu runęły. Żeby się wydostać, musiałam ręką przebić ścianę. Bardzo dużo osób wciąż czeka na pomoc medyczną, gdyż szpitale są przepełnione. Pracujemy dzień i noc. Robimy co w naszej mocy, aby ratować ludzi. Niestety, pod gruzami może znajdować się jeszcze wielu Haitańczyków. Na domiar złego akcję poszukiwawczo-ratowniczą utrudnia przechodząca przez Haiti tropikalna burza Grace. Sytuacja jest bardzo trudna. Trzęsienie ziemi, ale dodatkowo jeszcze ten kryzys polityczny z ostatnich dni, to wszystko razem powoduje naprawdę duże zamieszanie i chaos. 7 lipca został zamordowany prezydent Jovenel Moises, sprawcy zostali ujęci, ale nie wiadomo, kto wydał zlecenie zabójstwa prezydenta. Haiti nie ma żadnych zasobów, aby pomóc ludziom poszkodowanym w tym trzęsieniu ziemi. Stąd z wielu stron świata napływa pomoc. Towary pierwszej potrzeby wysyłane są głównie drogą lotniczą, ponieważ drogi łączące stolicę kraju z południem są opanowane przez gangi napadające na konwoje humanitarne. Wszystkich Polaków, którzy mają otwarte serca na ludzi, którzy znaleźli się w kryzysie, zachęcamy do wysyłania SMS-ów charytatywnych o treści HAITI pod numer 72052. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Kolejny kryzys migracyjny coraz bardziej realny. Rodzinny kapitał opiekuńczy kolejnym wsparciem dla polskich rodzin. Nowe opinie prawników potwierdzają: marszałek Witek mogła złożyć wniosek o reasumpcję głosowania. Wokół ubiegłotygodniowego posiedzenia opozycja rozkręca nieuzasadnioną awanturę. Co najgorsze - ignorując sejmowy regulamin oraz szereg ekspertyz i dokumentów. Kolejni prawnicy nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek, zgłaszając w ubiegłym tygodniu wniosek o reasumpcję głosowania, postąpiła zgodnie z prawem. Bez wątpienia zarządzenie reasumpcji głosowania przez panią marszałek spełniało wymogi formalne. Dr Andrzej Pogłódek jest autorem jednej z najnowszych ekspertyz w tej sprawie. Czytamy w niej, że posłowie opozycji złożyli 2 wnioski o odroczenie posiedzenia, które różniły się terminem. Podczas głosowania nie wiadomo było, jak długa ma być przerwa w posiedzeniu. Sami posłowie opozycji, w tym Borys Budka, nie wiedzieli, za jakim terminem głosują. W związku z zamieszaniem z prośbą o powtórzenie głosowania zwróciła się grupa ponad 30 parlamentarzystów. Złożenie takiego wniosku do marszałek było spełnionym wymogiem powtórzenia głosowania. Stenogram sam dowodzi, że posłowie, w tym np. Borys Budka i Janusz Korwin-Mikke, na sali plenarnej w trakcie tego głosowania pytali, nad którym z wniosków o odroczenie obrad się głosuje. Marszałek Witek po zasięgnięciu opinii Konwentu Seniorów i analizie opinii prawnych uznała, że podnoszone przez posłów wątpliwości są uzasadnione. Takie prawo daje jej uchwała Sejmu z 2003 r., pod którą podpisał się ówczesny wicemarszałek Donald Tusk. Marszałek Sejmu jest organem sejmowym uprawnionym do rozstrzygania o dopuszczalności dokonania reasumpcji głosowania, a to oznacza, że marszałek decyduje o tym, czy taka reasumpcja się odbędzie, czy też nie. Jeszcze dalej idą ekspertyzy z 2018 r. autorstwa prawników będących obecnie doradcami marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. Eksperci pisali wręcz, że marszałek Sejmu nie może odmówić poddania pod głosowanie wniosku o reasumpcję, jeżeli został on prawidłowo złożony. Mimo to opozycja nie ustaje w atakach na marszałek Witek. Na każdym kroku jest krzyk, awantura, kompletnie nieuprawniona, ponieważ nie stało się nic, co byłoby sprzeczne z regulaminem Sejmu. 6 lat temu bezprecedensowej reasumpcji dokonał ówczesny marszałek Sejmu Radosław Sikorski. Wbrew regulaminowi izby zarządził powtórkę głosowania, nie zbierając nawet podpisów od posłów pod wnioskiem o jego ponowne przeprowadzenie. Już głosujemy. Co jest? USA odmówiły Izraelowi wspólnego potępienia Polski w związku z nowelizacją Kodeksu Postepowania Administracyjnego - informuje jedne z największych izraelskich dzienników "Israel Hayom". Co więcej, Amerykanie mieli być zbulwersowani słowami i działaniami szefa dyplomacji Izraela wobec Polski. Seria wypowiedzi szefa izraelskiej dyplomacji Lapida spotkały się z ostrą odpowiedzią również w samym Izraelu. Lapid oskarża polski rząd o negowanie Holokaustu. Jair Lapid, który słynie z niezbyt mądrych wypowiedzi, próbuje zyskać jakiś punkt, próbuje wzmocnić swoją pozycję, właśnie mobilizując niewielką część opinii publicznej, która ma antypolskie poglądy. Co więcej, autor tekstu w izraelskim dzienniku "Israel Hayom" informuje, że słowami i działaniami Lapida wobec Polski oburzeni są przedstawiciele amerykańskiej dyplomacji. Na razie Amerykanie są zszokowani agresją, która płynie z niektórych kręgów izraelskich. I chyba mają świadomość, że to nie jest prawdziwy obraz sytuacji. Szef izraelskiego MSZ Jair Lapid od początku ostro krytykował nowelizację Kodeksu Postępowania Administracyjnego w Polsce, mijając się z prawdą, ale prawdziwy skandal wywołał, gdy nazwał ją "niemoralną" i "antysemicką". Niedopuszczalna jest sytuacja, w której instrumentalnie wykorzystuje się tragedię Holokaustu, milionów Polaków, milionów polskich Żydów zamordowanych przez Niemców, żeby wykorzystywać to w krajowej polityce. Przy okazji oskarżeń izraelskiego polityka także część polityków opozycji w Polsce oskarżyła Polaków o udział w Holokauście. Obozy koncentracyjne, w których mordowało się Żydów i Polaków, powstały na terenie Polski dlatego, że w Polsce był największy antysemityzm przed II wojną światową. Polacy brali udział w Holocauście także jako sprawcy. Przeciwko wymazywaniu roli Niemców wielokrotnie protestował już m.in. Edward Mosberg, polski Żyd, który przeżył Holokaust. Nie powinniśmy zapominać, że nie było polskich obozów zagłady ani polskiego Holokaustu. Te słowa Edward Mosberg wypowiedział w 2018 roku w czasie Marszu Żywych, przestrzegając przed fałszowaniem historii i krytykując wykorzystywanie ofiar Holokaustu w polityce. Po przejęciu władzy w Afganistanie przez talibów wielu ludzi próbuje wydostać się z kraju za wszelką cenę. Eksperci mówią jasno - to może doprowadzić do nowego kryzysu migracyjnego. Sytuacja na naszej wschodniej granicy, szczególnie tej z Białorusią, też nie jest łatwa. Tylko w sierpniu nielegalnie przekroczyć granicę próbowało prawie 2000 osób. Uciekać z kraju za wszelką cenę. Ta myśl towarzyszy dziś dziesiątkom tysięcy ludzi w Afganistanie. Ograniczenie tzw. operacji wojskowej, operacji NATO może spowodować kryzys, którego skali i zasięgu nawet nie jesteśmy w stanie dziś oszacować. Europa już raz miała do czynienia z kryzysem migracyjnym w 2015 roku. Wtedy Berlin forsował "politykę otwartych drzwi". Dziś ci, którzy byli jej największymi propagatorami, mówią wprost: Dla nas jest jasne, że rok 2015 nie może się powtórzyć. Nie rozwiążemy problemu Afganistanu poprzez migracje do Niemiec. Dla unijnych polityków stało się jasne, że na falę imigrantów należy się odpowiednio przygotować. Myślę, że Europa nieuchronnie musi przygotować korytarze humanitarne Eksperci są zdania, że sytuacja w Afganistanie może się okazać narzędziem, które Rosja z Białorusią będą starały się wykorzystać do destabilizacji granicznych państw Unii. To nagranie, które trafiło do sieci i ma pochodzić z granicy polsko-białoruskiej. Widać na nim, że białoruscy strażnicy siłą zmuszają ludzi do nielegalnego wchodzenia do Polski. W realnych problemach, dramatach ludzi uczestniczą grupy przestępcze, mafie, które ich przerzucają za olbrzymie, gigantyczne pieniądze, nie gwarantując im nic więcej poza niebezpieczeństwami. Do tych mafii dołączył teraz Aleksander Łukaszenko, który, jak inni satrapowie, używa migracji jako broni masowego rażenia. Od początku sierpnia polska Straż Graniczna odnotowała prawie 2 tys. prób nielegalnego przekroczenia granic. Strażnicy po krótkim pościgu zatrzymali busa, kierowcą był 25-letni Polak, który przewoził 10 Afgańczyków, którzy chwilę wcześniej przekroczyli granicę z Ukrainą. W związku z napiętą sytuacją rząd postanowił zareagować, dostosowując przepisy. Chodzi o usprawnienie postępowania w sprawie zobowiązania cudzoziemca do opuszczenia Polski. Donald Tusk zamiast przerwać ostatnią falę nienawiści, jeszcze bardziej ją podsycił - mówią komentatorzy i podkreślają, że ich zdaniem podczas wystąpienia w Gołdapi Tusk obraził wyborców. Zamiast programu wyborczego był atak na polski rząd, który konsekwentnie realizuje swoje obietnice. 12 tys. zł na 2. i kolejne dziecko. Po 1000 zł miesięcznie przez rok lub po 500 zł miesięcznie przez 2 lata. Rodzinny kapitał opiekuńczy, jak obiecaliśmy w Polskim Ładzie, przyjmujemy dzisiaj na Radzie Ministrów i na najbliższe posiedzenie Sejmu skierujemy tę ustawę do przeprocedowania. To kolejna spełniona obietnica. Z tej drogi nie zejdziemy, bo przede wszystkim wsparcie polskiego państwa powinno służyć polskim rodzinom. Inwestycja w przyszłość, inwestycja w nasze dzieci. Przez 5 lat funkcjonowania programu 500+ do polskich rodzin trafiło ponad 141 mld zł. Do tego 300+, Maluch+, Mama4+. 13. czy 14. emerytura. Aż 38% pytanych Polaków odpowiedziało, że najlepiej zwykłego obywatela rozumie właśnie PiS. Jeszcze więcej ankietowanych, bo 46% odpowiedziało, że PiS jest najbardziej wiarygodne w spełnianiu obietnic wyborczych. To jest wielki atut formacji rządzącej, że ona jest tak postrzegana. Oczywiście wypracowała sobie ten atut - to nie jest za darmo. To wymagało przełamania wielu oporów. Stoczenia wielu bitew i takiej wielkiej determinacji w realizacji tych zobowiązań. Z kolei brak wiarygodności to zarzut najczęściej formułowany wobec przedstawicieli opozycji. Kłamstwo jest nadużywane, hejt jest nadużywany, nienawiść... A wszystkie te emocje negatywne, które wywołuje szczególnie Donald Tusk po powrocie do Polski, mają cel jeden - sparaliżować myślenie ludzi. Trudno dostrzec konkretne programowe propozycje Donalda Tuska. Za to obecny lider Platformy coraz mocniej atakuje polski rząd. Walcząc o zdobycie władzy, rozpala społeczne emocje. Tak jak podczas wystąpienia w Gołdapi. Uczciwych, przyzwoitych, takich normalnych Polaków jest więcej niż tych, którzy wspierają te władzę w tych największych łajdactwach. To szokujące i skandaliczne słowa, które brutalnie obrażają wyborców myślących inaczej niż Tusk - komentują politycy. Kolejna próba dzielenia i zastraszania Polaków. Tych, którzy nie popierają Tuska. Źle oceniają rządy PO. To rodzi komentarze wskazujące, że Tusk, zamiast przerwać ostatnią falę nienawiści, jeszcze ją podsycił. Wpisując się w falę hejtu, która spadła ostatnio na posłów Kukiz'15... Kukiz jest albo kompletnym durniem, który nie rozumie, co się dzieje, albo sprzedajną szmatą. ...tylko dlatego, że zagłosowali zgodnie z programem wyborczym ogłoszonym już 6 lat temu. Już nie tylko słowna, ale niestety także i fizyczna. Agresja sympatyków totalnej opozycji narasta. Krzyczcie wszyscy, po co tu przyszliście. J***ć PiS! J***ć PiS! J***ć PiS! Zdaniem ekspertów chodzi o dehumanizację przeciwnika, która ułatwi kolejne brutalne polityczne ataki. Skoro nie można wygrać na polu i na niwie bitwy na argumenty, bitwy na programy, no to sięga się po język nienawiści. A teraz w Wiadomościach niezwykła historia. Licytacja srebrnego medalu olimpijskiego Marysi Andrejczyk zakończyła się wielkim sukcesem. Zebrane środki decyzją naszej oszczepniczki pomogą małemu Miłoszkowi powalczyć o życie. Znicz olimpijski zgasł już jakiś czas temu. Ale nie wielkie emocje. Wszystko za sprawą tej kobiety. Liczę na to, że jak najszybciej ten bilet do USA uda się Miłoszkowi kupić. W tym celu Maria Andrejczyk wystawiła swój medal na licytację. Zwycięzca aukcji zapłacił 200 tys. zł. Ale na tym nie koniec. Nowy właściciel zdecydował, że krążek zostanie u naszej wicemistrzyni olimpijskiej. Dobro wraca. To jest sentencja, która się świetnie sprawdza w przypadku Marysi. Wspaniała osoba o wielkim sercu, dużej sile. Gest naszej oszczepniczki poruszył nie tylko polskich kibiców. Należy jej się szacunek i wielkie uznanie za to, czego dokonała. Za to, jaką jest osobą, bo tak naprawdę można być sportowcem, ale przede wszystkim trzeba być człowiekiem. A to już główny zainteresowany. I pewnie też najwierniejszy kibic Marii Andrejczyk. Zakończona sukcesem licytacja to dla Miłoszka szansa na życie. Przywróciła nam pani Maria wiarę w to, że zdążymy. Bo choć pieniądze, które na tym etapie są potrzebne, udało się zebrać, to błyskawicznie pojawił się inny problem. Brak wolnego terminu operacji. Może to być w następnym roku. Nawet w grudniu. A chłopiec dłużej już czekać nie może. Ma coraz większą duszność, coraz większy wysiłek oddechowy, pojawiają się bezdechy. Będziemy wysyłać maile do Stanford. Chcemy przedstawić sytuację, jaka w tym momencie jest. Wszyscy kibicujemy Miłkowi, by dzielnie walczył. Tak jak robi to Maria Andrejczyk, która w drodze na olimpijskie podium pokonała groźną kontuzję i nowotwór kości. Po tych wszystkich przejściach, po 4 operacjach przez te 5 lat, cholera jasna, jestem z siebie dumna! I nie tylko ty. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.