Czas rozwagi i apele o potrzebie politycznej zgody. Lekcja historii. Rocznica sowieckiej agresji. Droga do schronu. Jak się zachować w chwili zagrożenia? Kancelaria Prezydenta domaga się od rządu wyjaśnień, bo już wiadomo, że na dom w Wyrykach może spadł rosyjski dron, ale nie na pewno, a inna hipoteza mówi o amerykańskiej rakiecie z polskiego F16. Padają podejrzenia o utajnianie informacji, ale też wyjaśnienia ekspertów, że działania w powietrzu tak mają i wystrzelone musi spaść. Jak wzorowa komunikacja między pałacami z chwili dronowego ataku na Polskę wpadła w polityczny poślizg? Stanisławka - wieś oddalona zaledwie 20 km od Zamościa. To tu z dala od zabudowań na drzewie znaleziono drona. Odnotowaliśmy 21 przekroczeń i nie odnaleźliśmy jeszcze wszystkich dronów ani ich szczątków. Sprawę bada prokuratura. Zaledwie sto kilometrów dalej znajduje się wieś, o której mówi dziś cała Polska. Bernard Błaszczuk to wójt gminy Wyryki. To właśnie tu w nocy z 9 na 10 września uszkodzony został dom jednego z mieszkańców. Straszny huk był. Ja się tak wystraszyłam, że nogi mi się aż ugięły. Wtedy - tydzień temu - państwo zdało egzamin. To właśnie w takich momentach pokazujemy, kim jesteśmy jako naród, zjednoczeni, solidarni. Ta solidarność nie trwała jednak długo. W przestrzeni publicznej pojawiają się pytania, co faktycznie uderzyło w dom. Dron czy rakieta. Jest wiele szczegółów, które podlegają teraz analizie. Na pewno bez drona nic by się tam nie wydarzyło. Dron jest sprawcą tego wszystkiego. Wicepremier i szef MON nie wskazał jednoznacznie, co znaleziono w zniszczonym domu. Wiadomo, że sprawę prowadzi prokuratura i to ona po zakończonym śledztwie poinformuje opinię publiczną. Chciałbym w końcu wiedzieć, jak to do końca było. Ale prokuratura prowadzi śledztwo i miejmy nadzieję, że tego też się dowiemy. Jestem tym zaniepokojony. Tak prezydent odpowiada na publikację "Rzeczpospolitej", że na dom spadła rakieta wystrzelona z polskiego F-16, który próbował strącić lecący dron. Rakieta miała mieć dysfunkcję układu naprowadzania. Chwilę po tym artykule w sieci wybuchła ostra dyskusja na linii BBN - MON - premier. Otoczenie prezydenta podkreślało, że prezydent o rakiecie nie był informowany. Czy prezydent Polski dostał informację na ten temat albo czy BBN dostało informację? Tak się nie stało. Te wszystkie informacje, które ja dostaję, dostaje pan prezydent. Odpowiada prezydentowi szef MON, a szef Sztabu Generalnego jeszcze dziś miał rozmawiać z Karolem Nawrockim. Będę pogłębiał dalej informowanie pana prezydenta na ten temat. Chcę powiedzieć, że my jako wojskowi możemy mówić tylko o hipotezach. Winę za to, co spadło na dom w Wyrykach, ponosi Rosja. I z tym zgadza się dziś cała scena polityczna. Premier zaapelował dziś, aby każdy stał murem za wojskiem. Jeśli żołnierz czy strażnik graniczny używa wszystkich dostępnych narzędzi, aby chronić polską granicę, musi mieć pełne poczucie, że państwo stoi po jego stornie. A eksperci jasno podkreślają - jeżeli dom zniszczyła rakieta, to do takich sytuacji w przyszłości może dochodzić. Jeżeli będziemy stosowali takie systemy, jakie stosujemy do zwalczania dronów, to niestety szkody na ziemi będą, bo razem ze szczątkami dronów będą spadały rakiety. Rosyjskie drony, które wleciały na nasz teren, to drony wabiki. Ich główny cel to sprawdzenie naszej obrony przeciwlotniczej. Stosunkowo małe, wykonane ze styropianu, a co za tym idzie trudne do namierzenia cele dla pocisków takich, jakie wykorzystują polskie myśliwce. Dlatego - szczególnie dziś - politycy powinni mówić jednym głosem. To nie czas na panikę ani wzajemne oskarżenia. To czas odpowiedzialności, rozwagi i wspólnoty. Nie dajmy się wciągnąć w grę rosyjskiej propagandy. MON zapowiedział, że zniszczony dom w Wyrykach zostanie odbudowany na koszt państwa. Kiedy polskie wojsko walczyło z Niemcami pod Mokrą, miesiąc później musiało stanąć pod Wytycznem, by bić się z innym wrogiem. 86 lat temu sowiecka Rosja, realizując tajny protokół paktu Ribbentrop - Mołotow, napadła na Polskę. Historia napisze później o tym "czwarty rozbiór Polski". O lekcji wyciągniętej z tamtej tragedii mówił dziś polski premier. Wiemy, gdzie jest wróg, mamy własną siłę i siłę sojuszy. Równo 86 lat temu Polska już 17 dni walczyła z nazistowskimi Niemcami. Wówczas otrzymała cios w plecy - od Związku Sowieckiego. Dziś, w rocznicę ataku ZSRR na Polskę, najważniejsi politycy oddali hołd pomordowanym. Bronili i gotowi byli do tego, by bronić RP. Wspominamy ten tragiczny czas, który był m.in. konsekwencją zdradzieckiego paktu Ribbentrop-Mołotow. Bez ich ofiary, często krwi, życia, a zawsze wielkiej ofiary cierpienia, nie moglibyśmy dzisiaj żyć w wolnej Polsce. Jak słyszeliśmy, dziś inaczej niż wtedy, Polska odrobiła najważniejszą lekcję. Polska nie jest dzisiaj samotna. Polska nie jest dzisiaj obiektem ataku wrogów z dwóch stron. Polska jest dzisiaj osadzona mocno w zachodnim sojuszu. NATO rozpoczęło akcję "Wschodnia Straż", która ma wzmocnić flankę Sojuszu Północnoatlantyckiego, ze szczególnym uwzględnieniem Polski. Zdaniem szefa MON sojusznicy pokazują prawdziwą solidarność. Która jest wysłaniem samolotów, śmigłowców, żołnierzy, systemów, zwiększeniem zdolności operacyjnych. To jest ta różnica. Od ponad trzech lat Rosja na pełną skalę atakuje Ukrainę. Cele Putina są jasne - zdobyć cały kraj. Eksperci mówią jednak, że na tym prawdopodobnie by się nie skończyło. Neoimperializm rosyjski nie jest wymysłem. A to zagrożenie dla integralności całej Europy, zwłaszcza Polski. Polska we wszystkich projektach rosyjskich powinna znajdować się w rosyjskiej strefie wpływów. I w taki czy w inny sposób nie być chroniona. Agresywne działania i prowokacje Kremla coraz częściej dotykają Polski. To nowa rzeczywistość Polaków? Niestety tak. Jak twierdzi generał Jarosław Kraszewski, prowokacje, jak atak dronowy sprzed tygodnia, ale też dezinformacja, to działania, które Rosja może zintensyfikować. Do tego służyły jej manewry przy naszej granicy. Na pewno wykorzystają sytuację przez siebie stworzoną do tego, by eskalować działania sabotażowe, dywersyjne i te prowokacyjne, z którymi ostatnio nasze państwo się borykało. Dziś większość polityków mówi jednym głosem. Siła nas jako narodowej wspólnoty. Także w sprawie innej lekcji, która wciąż jest do odrobienia. Potrzebujemy jedności narodu, chyba dzisiaj nie ma ważniejszego zadania dla nas wszystkich. W tej sprawie prezes PiS ma jednak swoje warunki. Nie jestem gotów robić czegoś, co pan określił jako podpis pod jego tezami, ale abstrahując od osoby, to oczywiście te tezy są prawdziwe. Problem w tym, że osoba - jak nazwał premiera prezes Kaczyński - to szef rządu, który odpowiada za bezpieczeństwo. Jak słyszymy - współpraca z Kancelarią Prezydenta, ale i największymi siłami politycznymi w kraju jest sprawą fundamentalną. Także po to, by polski głos był słuchany przez sojuszników. Jak będziemy się różnić i te różnice podkreślać, to będzie tylko satysfakcja, którą otrzymają nasi wrogowie. Czy polityka wygra z racją stanu i z patriotyzmem? Wierzę, że nie i chcę dalej w to wierzyć i będę robił wszystko, żeby tak się nigdy nie stało. Tymczasem PiS w politycznym geście zaproponowało sejmową uchwałę o wywłaszczeniu ambasady rosyjskiej z centrum Warszawy i oczekuje poparcia rządu. Jego przedstawiciele na razie nie odnieśli się do tej inicjatywy. 19.30 trwa, a my mamy dla państwa jeszcze między innymi... Londyn wita Trumpa honorami. I protestami. Nie powinniśmy go honorować. To historyczna lista. Rekordowa liczba terapii z refundacją. Będzie pozwalało naszym lekarzom. mieć szeroki wachlarz narzędzi. Prezydent Nawrocki apeluje: mówmy o reparacjach od Niemców wspólnym, politycznym głosem, wtedy to będzie do osiągnięcia. Ma nawet propozycję, by Niemcy płacili, zbrojąc Polskę, a przy okazji budując siłę wschodniej flanki NATO. Nie wiadomo, czy chodzi o całe sześć bilionów złotych z górką z raportu posła Mularczyka, tak jak nie wiadomo, czy to realny plan, czy tylko społeczna emocja do zagospodarowania. Po wczorajszych uśmiechach i zapewnieniach, że to było dobre spotkanie, brak konferencji prasowej może świadczyć o czymś innym, sugerują media w Niemczech. I słowa niemieckich władz także - jeszcze raz podkreślają, że sprawa reparacji jest zamknięta, prezydent Nawrocki, że otwarta. Ja jestem przekonany, i to też powiedziałem prezydentowi, że pod względem prawnym sprawa nie jest załatwiona. Różne są opinie prawników i historyków, różne też padają słowa. Karol Nawrocki, wymieniając tematy spotkania z niemieckim prezydentem, pisze o zadośćuczynieniu, mówi, że rozmawiał o reparacjach, a to nie tożsame pojęcia. Zadośćuczynienie tak, reparacje - nie widzę możliwości. Profesor Madajczyk zwraca uwagę, że reparacje to pieniężne odszkodowanie za straty wojenne. Polska co prawda w sposób wymuszony, ale zrzekła się reparacji w '53 roku. PiS trzy lata temu pokazał raport o stratach Polski i sumę, jaką Niemcy powinni nam zapłacić, ponad 6 bilionów złotych. Żądanie mało realne, w przeciwieństwie do zadośćuczynienia. Ten problem nie został przez stronę niemiecką załatwiony, pod względem etycznym jest to rzeczywiście coś, co Republika Federalna Niemiec powinna uregulować. Z pomocą przychodzi kwestia bezpieczeństwa - propozycja Karola Nawrockiego w Niemczech trafiła na podatny grunt, bo politycy za Odrą sami mieli podobne sugestie. To propozycja, że z jednej strony Niemcy mogłyby zacząć spłacać reparacje, budując siłę polskiego wojska, potencjału zbrojnego, a jednocześnie wzmacniając to, na czym nam wszystkim zależy, czyli wschodnią flankę NATO. Trudne do przeprowadzenia, bo jak zwracają uwagę eksperci, Niemcy i tak mają interes w obronie wschodniej flanki NATO i w ramach NATO i tak współpracują. Widzę to dość krytycznie. To zadośćuczynienie powinno wyglądać inaczej, np. trzeba rozpocząć temat zwrotu dóbr kultury. Konkretów wizyty prezydenta w Berlinie jednak brak - ironicznie zauważył szef polskiego MSZ. W sprawie reparacji pan prezydent poniósł w Berlinie zwycięstwo moralne. Jeżeli minister Sikorski wyobrażał sobie, że wczoraj pan prezydent pojedzie i przekaże numer konta z oczekiwaniem, że pan kanclerz Merz naciśnie Enter i nagle pieniądze zostaną przesłane, to jest rzeczywiście porażająca naiwność ministra Sikorskiego. Jarosław Kaczyński uważa, że rozwiązanie tej sprawy będzie wymagać cierpliwości, a pieniądze nie są jedynym celem. Chodzi przede wszystkim o to, żeby Niemcy zrozumieli, że bez załatwienia, podjęcia tej sprawy ich opinia w świecie nie będzie już taka dobra. Jak zdołali, zresztą manipulując i radykalnie mijając się z prawdą w różnych sprawach uzyskać w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Ponad połowa Polaków w różnych sondażach deklaruje, że popiera starania o reparacje. W obozie rządzącym różne opinie. Jeśli pan prezydent próbuje, jeśli mu się uda, to chwała panu prezydentowi, natomiast dzisiaj oceniam te szanse prawie na zerowe. Jeżeli chcemy na prawdzie budować nasze relacje, a tylko wtedy takie relacje mają silny fundament, to powinniśmy tę dyskusję rozpocząć. Zgoda istnieje tylko wobec tego, że nie ma takich gestów i takich pieniędzy, które by zadośćuczyniły temu, co zrobili Niemcy podczas II wojny światowej. Donald Trump w Londynie. Zaproszenie jego królewskiej wysokości Karola III przywiózł do Ameryki premier Starmer jeszcze w lutym, teraz amerykański prezydent z nieukrywanym zachwytem chłonie królewskie splendory, deklarując miłość dla królewskiej rodziny. U Brytyjczyków z zachwytem różnie, bo pamiętają Trumpowi kłopotliwe znajomości z seksualnym przestępcą Epsteinem, ale gospodarzem jest dwór. Na cześć amerykańskiego gościa wystrzelono dziś salwy armatnie, królewscy gwardziści maszerowali w rytm aż 3 orkiestr wojskowych. Karol zaprosił nawet gościa do swojej karocy. Brytyjczycy dobrze wiedzą, że Trumpa trzeba otoczyć przepychem, bo od wrażenia, jakie odniesie, może sporo zależeć. Do dyplomatycznej gry włączono niemal całą rodzinę królewską. Wyjątkiem jest książę Andrzej, nieobecny na państwowym bankiecie w Windsorze, ale widoczny na murach zamku. To właśnie tam przeciwnicy Trumpa wyświetlili serię zdjęć, na których obok niego pojawiają się Andrzej i Jeffrey Epstein, wszystko w kontekście skandalu seksualnego z nieletnimi, który od lat ciąży na młodszym bracie króla. Donald Trump noc spędzi w królewskich apartamentach, z dala od ulicznych protestów, które wylały się dziś na ulice Londynu i Windsoru. Jego działania powodują niestabilność na świecie, burzą porządek świata, do którego przyzwyczailiśmy się. Mógł powstrzymać wojnę w Ukrainie, mógł powstrzymać wojnę w Strefie Gazy, gdyby tylko chciał. Nie rozumiem, dlaczego tego nie chce. Podważa konstytucję, demokrację i rządy prawa w USA. Stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa i dobrobytu wszystkich ludzi na całym świecie. Nie powinniśmy go honorować, biorąc pod uwagę potworną politykę, którą reprezentuje. Jutro już podbudowany atmosferą i królewskim przyjęciem odleci na kilka godzin do Buckinghamshire. W wiejskiej rezydencji premiera, Chequers, tematem rozmów będą nie tylko cła i współpraca gospodarcza, ale też bezpieczeństwo. Mamy się czym bronić i mamy z kim. Potwierdzić to w rocznicę, jak ta dzisiejsza - bezcenna rzecz. W kolejnym dniu ćwiczeń, na poligonie w Orzyszu, Żelazny Obrońca rozwija pancerne zagony ze wsparciem z powietrza. W użyciu najnowsza technologia i przekaz dla potencjalnych napastników - to się może nie opłacać. Poligon, który brzmi jak front. Scenariusz z prawdziwej walki. 6 tys. żołnierzy. Cel - odeprzeć atak przeciwnika. Wykorzystanie doświadczeń z Ukrainy, z których czerpiemy pełnymi garściami i staramy się to wdrażać u nas. To jest bardzo ważna rzecz. Zagrożenie jest realne, dlatego manewry w Orzyszu to też test zdolności operacyjnych i współpracy. Tu stacjonuje Batalionowa Grupa Bojowa NATO, to żołnierze z Wielkiej Brytanii, Rumunii, Chorwacji i USA. Jeden z kluczowych elementów, ta synchronizacja, zrozumienie na polu walki, znalezienie wspólnych mianowników, mowa jednym językiem po to, żeby ten efekt synergii. To jasny sygnał dla Rosji. Polska jest kluczowa dla bezpieczeństwa NATO. Dowództwa ćwiczą się w działaniach operacyjnych, jak również same pododdziały, sami żołnierze mają ćwiczenia na poligonach już na poziomie taktycznym. Szkolą się na nowym sprzęcie. To największe tegoroczne ćwiczenia w Polsce, kryptonim Żelazny Obrońca. Na lądzie, w powietrzu i na wodzie. 30 tysięcy żołnierzy i jeden cel - obrona. To nie tylko ćwiczenia. Tu sprawdza się realną gotowość kraju do obrony - sprzęt, logistykę, wyszkolenie ludzi. Na poligonie widać efekt wielomiliardowych kontraktów. Inwestycje nie na paradę, ale inwestycje w obronę. Lista inwestycji jest długa. Polska wraca do produkcji czołgów. Dzięki umowie z koreańskim koncernem do kraju trafi 180 K2. 61 z nich powstanie w Gliwicach. Do tego modernizacja F-16 i rewolucja dronowa. Ta pozycja na wschodniej flance NATO może być absolutnie kluczowa, ale to wszystko zależy od tego, w jaki sposób wydatkujemy środki i jak kształtujemy i projektujemy nasz przemysł, także obronny i nasz system obronny. Rozbudowa armii to odpowiedź na zagrożenia zza wschodu. Wojna również pokazała to, co wiedzieliśmy wcześniej, że kluczem do zwycięstwa jest przede wszystkim społeczeństwo zmobilizowane, które stawia czoła przeciwnikowi. Polska ma trzecią co do wielkości armię w NATO, ponad 200 tysięcy żołnierzy. Wolność potrzebuje siły. Pokój potrzebuje siły. Polska potrzebuje siły swojej, swoich sojuszników. Siłę mają wzmocnić trzy nowe okręty podwodne. To jeden z najważniejszych programów modernizacyjnych Marynarki Wojennej, która dysponuje jednym przestarzałym okrętem podwodnym. To jest ten program Orka. Oceniamy oferty, jakie wpłynęły, mamy w czym wybierać. Polska wydaje na obronność prawie 5% PKB, najwięcej w NATO. Na wschodniej granicy Europy wybór jest jeden - bezpieczeństwo. Przez całe dekady Europa żyła ze wspomnieniem wojny, ale bez obaw o realne zagrożenie. Polska też rok po roku zapominała o alarmowych sygnałach, schronach i miejscach ukrycia. Ale wojna wybuchła za ścianą, a bywa, że przekracza nasz próg i padają pilne pytania. Gdzie się schronić, jak schronów szukać, ile ich jest, a ile potrzeba. Jak wygląda ten remanent? Takich schronów z prawdziwego zdarzenia jest w Polsce jak na lekarstwo. Trwa właśnie inwentaryzacja - z czego można obecnie schrony zrobić. Łącznie zlecono Państwowej Straży Pożarnej weryfikację ponad 4000 obiektów obronnych. Od czasu zimnej wojny realne zagrożenie militarne w naszej części świata przez dekady malało. Peerelowska infrastruktura obrony cywilnej zdążyła zniszczeć. Widać to na tej mapie opracowanej przez straż pożarną. Znacznie więcej jest na niej innych budowli ochronnych. Nie są to jednak schrony. W czasie II wojny światowej było to miejsce używane jako schron dla mieszkańców. Tu był kiedyś szpital. Planujemy przystosować to miejsce. Bo agresja Rosji na Ukrainie zmieniła wszystko. Także zapotrzebowanie na schrony. We Lwowie jest ich około trzech tysięcy. Wiele z nich powstało w zaadaptowanych i specjalnie wyposażonych już po wybuchu wojny istniejących piwnicach szkół, urzędów czy kamienic. Ludzie wiedzą, gdzie są, jak do nich dotrzeć, ale nie zawsze z nich korzystają. W Polsce, żeby uznać obiekt za schron, spełnione muszą być wyśrubowane warunki. Te miejsca muszą mieć odpowiednią nośność ścian i stropów, miejsca muszą mieć zapewniony system filtro-wentylacji, muszą być zapewnione dwa wyjścia, doporowadzenie zapasowego źródła energii i wody. Powinny też się znaleźć sanitariaty i łóżka polowe. Tak wymogi może spełniać w Polsce zaledwie tysiąc obiektów. Sytuacja nie jest jednak beznadziejna - mówią samorządowcy. To do nich należy wyznaczanie miejsc schronienia. Po wizycie w Kijowie dostaliśmy bardzo prostą instrukcję obsługi, co należy zrobić. Nie budowanie schronów za dziesiątki czy setki milionów złotych, co dostosowanie obiektów już istniejących. Są na to pieniądze - zapewnia MSWiA. Dostaną je samorządy. Pięć miliardów będzie przeznaczanych m.in. na budowę nowych schronów. Czasem adaptacja na schron nie wymaga wiele - nadają się do tego np. hale garażowe. Jesteśmy w tej chwili w kontakcie ze strażą pożarną, która ma skontrolować halę garażową i ewentualnie powiedzieć, jakie poprawki musielibyśmy wprowadzić. Są miejsca, które nawet bez przeróbek mogą być schronieniem. Żeby w sytuacji zagrożenia chronić swoje życie i zdrowie najlepiej, jak najszybciej i jak najbliżej znaleźć obiekt, który po pierwsze jest pod ziemią, po drugie ma mocny strop. Jak ta stacja metra. Ale może to być też po prostu solidna piwnica lub podziemny garaż. Metro, szpitale, urzędy, parkingi to są miejsca, w które powinniśmy od razu się udawać, ponieważ jest tam bardzo mocna konstrukcja. Takie właśnie obiekty na miejsca schronienia typują w wielkopolskiej Słupcy. Jednym z tych miejsc jest piwnica znajdująca się w budynku starostwa powiatowego w Słupcy. Jest to budynek budowany starszą technologią, o grubych murach. Jak się schronić - na takie pytania widzów na antenie TVP Info odpowiedzą eksperci MON i MSWiA dziś w "Rozmowach nocą" o 22.20 i jutro od 9.00 rano. Nowe, na światowym poziomie terapie onkologiczne, nowoczesne leki w hemofilii czy w endometriozie. Od października na nowej liście leków refundowanych pojawi się 51 nowych terapii. Tak bogatej listy z nowymi lekami dotąd nie było. Skorzystają dorośli i dzieci. Oddział chemioterapii dla dzieci. Tu leczy się m.in. glejaka mózgu. Od października będą dostępne terapie biologiczne. To nowa jakość leczenia glejaków u dzieci, w formie pastylek, bez kłucia małych pacjentów. Możliwość skutecznego leczenia choroby, poprawy jakości życia u niektórych pacjentów. Poprawia się także jakość widzenia. To jest bardzo delikatna grupa pacjentów, którzy nie mają tak dedykowanych terapii celowanych, do tej pory było to dostępne tylko pod postacią chemioterapii, więc mocno agresywne. W pediatrii pojawi się też kilka innych terapii, m.in. nowe preparaty na hemofilię, wygodniejsze w codziennym życiu pacjentów. Pierwszy lek do podawania podskórnego pojawi się w szerokiej populacji pacjentów bez ograniczeń, jak również pierwszy czynnik krzepnięcia podawany raz na tydzień. Bardzo cieszymy się, że wchodzą nowe leki dla dzieci chorych na hemofilię, dzięki nim dzieci będą bardziej aktywne, o co zawsze zabiegaliśmy. Na liście pojawią się aż 22 nowe leki onkologiczne, w tym terapia na raka płuca. Chodzi o pacjentów z rakiem niedrobnokomórkowym, o określonych zaburzeniach molekularnych. Nowy lek ośmiokrotnie zwiększa efekty leczenia. To jest rzecz niesamowita, że otrzymaliśmy status refundacyjny i jesteśmy jednym z pierwszych krajów europejskich, który wprowadzi tę technologię do leczenia naszych chorych. Pojawi się też nowa szansa leczenia dla pacjentek z endometriozą. Nie było dotąd takich możliwości leczenia. W raku piersi nowe leki podawane podskórnie. Zamiast ponad godzinnej infuzji dożylnej, zastrzyk, który trwa kilka minut. Pojawią się też terapie zmniejszające ryzyko nawrotu choroby. To jest bardzo ważne, bo to są leki skierowane do pacjentek, które mają szansę na całkowite wyleczenie dzięki temu. Pojawią się też nowe leki w onkologii ginekologicznej. Coraz więcej możliwości leczenia szytego na miarę. Lekarz będzie mógł wybierać, jaki lek jest najlepszy dla danej pacjentki, dla danego podtypu nowotworu, przy którym pacjentka osiągnie najlepszy wynik kliniczny. Przy tak wielu nowych terapiach lekarze pokładają nadzieję w koordynatorach medycznych, którzy mogą odciążyć ich z części obowiązków. Ta dokumentacja obciąża lekarza. Jeżeli to się przełoży na koordynatorów, to my zyskamy nowe moce przerobowe. A pacjenci - nowe terapie, bez względu na to, gdzie się leczą. Kraków tworzy metamorfozy. Zaczął w zeszłym roku i tak się spodobało, że w listopadzie powtórka. To będzie wyjątkowy projekt wizualno-muzyczny, bo zgromadzi na scenie różne pokolenia muzyków gotowych na wymianę repertuarów. Od Smolika i Turnaua, po Zalewskiego i Atom String Quartet. Chcą opowiedzieć, jak ich zmieniła muzyka i jak oni ją teraz zmieniają. To coś więcej niż koncert. Muzyczno-wizualny spektakl. Projekt "To Kraków tworzy metamorfozy" jest dowodem na to, że muzyka może być pomostem między pokoleniami. Zarówno starsi mają do zaproponowania coś młodszym i odwrotnie. To jest świetna wymiana i ja jestem zwolennikiem tego, żeby skłaniać się ku temu. Klasyce, starszym artystom. Artystom, których podziwiałem, będąc dzieciakiem, których podziwiam do dzisiaj. O muzykę zadba Smolik. O obraz - Adam Nyk, który podkreśla, że ma on poszerzać i zmieniać konteksty oraz dopowiadać znaczenia utworom. Artyści zaprezentują piosenki, które staną się wyrazem ich metamorfozy. Każdy z nich, tak jak laureat trzech tegorocznych Fryderyków, Krzysztof Zalewski, przeszedł w życiu przemianę życiową, artystyczną, bądź jest w jej trakcie. Samo słowo w polskiej kulturze i polskim języku jest już ściśle związane z Korą, więc trudno od tego odejść. Natomiast metamorfozy, zmiany - to jest istota życia, wydaje mi się. 10 listopada w Krakowie usłyszymy Grzegorza Turnaua, Melę Koteluk, Katarzynę Nosowską, Piotra Roguckiego, Natalię Przybysz czy Atom String Quartet w nowych aranżach i nieznanych konfiguracjach. Tylko raz. Już od jakiegoś czasu koncerty zaczynają przekraczać standardową formułę siedzenia i słuchania tego, jak zespół gra, i stają się doświadczeniami. Artyści, również i polscy, coraz częściej sięgają po nowe środki wyrazu, bo tylko tak można przejść do historii. Rok 1971 i słynny spektakl Pink Floydów, bez publiczności, w amfiteatrze w Pompejach. Ten występ 14 lat później został uznany za najlepszy koncert rockowy w historii. Ambicją Andrzeja Smolika jest to, by każdy, zgodnie z tytułem koncertu, mógł doświadczyć metamorfozy. Muzyka rockowa musiała wyjść z kinoteatrów. Bernard Błaszczuk, wójt gminy Wyryki u Doroty Wysockiej-Schnepf w "Pytaniu dnia", a potem "Bez trybu" Justyny Dobrosz-Oracz.