Nowy tydzień w Brukseli - to kolejny krok w sprawie rozstrzygnięć traktatowych. Marta Kielczyk, dobry wieczór państwu. Zapraszam na główne wydanie Wiadomości tydzień przed Wigilią. Sprowadza się w istocie do całkowitego podporządkowania naszego kraju Brukseli. Centralizacja Unii coraz bliżej. Jutro sprawdzian dla nowego rządu. Powinna zgłosić wniosek o przedyskutowanie tej kwestii. Nieprawdziwe informacje, które pojawiają się w przestrzeni publicznej, może służyć wyłącznie temu, aby obniżać morale w zespole. Czemu ma służyć fala dezinformacji na temat mediów publicznych? Nie ma legalnego sposobu, żeby zmienić władze bez zmiany ustawy. Opady deszczu, które w połączeniu z wieczornymi przymrozkami mogą doprowadzić do oblodzeń. Odwilż i roztopy. Czy jest szansa na białe Boże Narodzenie? Temperatury oscylować będą w okolicach zera stopni. Planowane przez Bruksele reformy traktatów będą oznaczały całkowite podporządkowanie Polski Brukseli. Tak mówił po Radzie Politycznej Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Chodzi o reformy odbierające Polsce znaczną część kompetencji. Premier Donald Tusk zapewniał kilka dni temu w expose, że nie da się ograć w Brukseli. Nowy tydzień w Brukseli rozpocznie się od zrobienia kolejnego kroku na drodze do zmiany unijnych traktatów. Przepisami, które oddadzą Brukseli decyzyjność np. w kwestii obronności ma zająć się Rada Europejska. Twórcy zmian zaproponowali, aby Rada zaakceptowała je bez debaty państw członkowskich. I tak się stanie, jeśli nikt nie wyrazi sprzeciwu. Zobaczymy, czy przedstawicielka rządu Donalda Tuska, w tym przypadku to powinna być albo pani minister Henning-Kloska, albo ktoś z jej wiceministrów, bo będzie to rada do spraw środowiska, powinna zgłosić wniosek o przedyskutowanie tej kwestii. Podobnych okazji będzie jeszcze wiele, więc nowy rząd będzie miał możliwość spowolnienia lub zablokowania przekazania kompetencji Brukseli także w kwestii edukacji czy polityki międzynarodowej. A to, jak przekonuje PiS, pozbawi Polskę kolejnych elementów suwerenności. Plan stworzenia scentralizowanego państwa, co w wypadku Polski sprowadza się do całkowitego podporządkowania naszego kraju Brukseli, ale ta Bruksela w tym wypadku nazywa się także "Berlin". Premier Donald Tusk, który w przeszłości nie sprzeciwiał się decyzjom Brukseli, w expose zapowiadał, że nie zgodzi się na niekorzystne dla Polski rozwiązania. Tak, obserwowałem wasze wysiłki albo i zaniechania w Unii Europejskiej, w całej polityce zagranicznej. Chcę wam powiedzieć, że mnie nikt nie ogra w UE. Po expose premier Tusk pojechał do Brukseli rozmawiać o pieniądzach dla Polski z Krajowego Planu Odbudowy. Jego gabinet oficjalnie złożył pierwszy wniosek o płatność. Mamy 5 mld, pierwszą transzę wypłaconą już przez Komisję Europejską. W przyszłym roku w styczniu prawdopodobnie kolejne miliardy. To pokazuje, że rząd Donalda Tuska bardzo energicznie działa. Na razie pierwsza transza, czyli wspomniane 5 mld, to pieniądze, o które wnioskował jeszcze rząd Mateusza Morawieckiego. Pierwsze pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy mają szanse wpłynąć już w grudniu albo na początku przyszłego roku. Nie ma to nic wspólnego z działaniami przewodniczącego PO. To pieniądze, które będą musiały sfinansować transformację energetyczną, np. elektrownie wiatrowe. Chwilowe wyciszenie w polityce to tylko przygotowanie do czekającego nas wyborczego maratonu. Teraz pamięć o "Czarnym czwartku". Równo 53 lata temu komuniści wysłali milicję i wojsko przeciwko robotnikom. Strzały padły o świcie na przystanku w Gdyni, gdzie stoczniowcy przyjeżdżali do pracy. Komuniści kazali strzelać także do protestujących w innych miastach, również w Szczecinie. W sumie w grudniowych masakrach 1970 roku zginęły 44 osoby, a ponad 1100 zostało rannych. Co roku to są wspomnienia, które na pewno do końca życia nie zapomnę. Ja byłem najbardziej pobitym uczestnikiem głównego komitetu strajkowego, mnie wieziono do więzienia nieprzytomnego. Bito, przesłuchiwano, później zostałem zwolniony ze stoczni i już nigdy nie mogłem wrócić. Głęboko wierzę, że pamięć o tamtych tragicznych wydarzeniach będzie trwać jako przestroga i zawsze aktualne zobowiązanie do umacniania naszego suwerennego państwa opartego na zasadzie solidarności. Skrajnie różne komentarze po decyzji o likwidacji podkomisji smoleńskiej. Do jutra jej członkowie mają zdać dokumenty. Ale mówią o bezprawiu. Rządzący z kolei o kłamaniu. Kremlowskie media natomiast o porzuceniu przez polskie władze teorii, że Rosja jest odpowiedzialna za katastrofę. To rząd Donalda Tuska był u władzy, gdy rządowy samolot z prezydentem na pokładzie uderzył w smoleńską ziemię. Oto rozmowa z Radosławem Sikorskim... Panie ministrze, mam listę pasażerów. ...który dziś odgrywa tę samą rolę w nowym rządzie. Ekipa, która odpowiadała za oddanie śledztwa Rosjanom, teraz zlikwidowała podkomisję smoleńską. Ta decyzja oczywiście została podjęta po to, żeby przywrócić przyzwoitość. Decyzja rządu Tuska cieszy kremlowskie media. Tak samo chętnie pokazujące peany na cześć Władimira Putina i jego funkcjonariuszy wyrażane przez Ewę Kopacz w Moskwie. Pracujemy jak jedna wspólna rodzina. A to już zdjęcia ówczesnej minister w prosektorium. Rodziny ofiar dowiadywały się potem, że Rosjanie do trumien wrzucali niedopałki i bezcześcili zwłoki. Podziękowaniom jednak nie było końca. Także po rosyjsku. Po likwidacji podkomisji smoleńskiej obowiązującą wersją przebiegu katastrofy i jej przyczyn będzie ta z czasów komisji Millera i Laska. Prawdziwe źródło niepokoju w Polsce to jest, czy to zrobili Rosjanie. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że strona polska uwiarygadnia Putina, to trudno sobie wyobrazić bardziej spektakularną akcję pozytywną w stosunku do człowieka, który jest ścigany listem gończym. Smoleńsk może być jedynie wstępem. Nowym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego ma zostać Krzysztof Dusza. Popijał wódkę czy inny alkohol z oficerami FSB. Co zostało utrwalone na tym nagraniu. SKW współpracowały z FSB, została podpisana umowa, w której szczególnie szokował jeden zapis. Ewidentnie stawiał nas w takiej sytuacji, że będziemy informować o znanych nam operacjach natowskich przeciwko Rosji. Ale te sprawy, ujawnione w serialu "Reset", także nie będą badane. Sejm odwołał pana Sławomira Cenckiewicza... Odwołanie członków komisji do spraw wpływów rosyjskich w Polsce było jedną z pierwszych decyzji nowego rządu. Przyjmuje taką opcję rosyjsko-niemiecką. Będzie powrót do resetu. Moim zdaniem te sygnały są aż nadto czytelne. Trzeba było wojny na Ukrainie, by nawet do Berlina zaczęło docierać, że reset z Rosją nawet za cenę taniego gazu jest ryzykowny. Ale do Warszawy pod rządami Donalda Tuska może nie dotrzeć. Świadczy o tym likwidacja kolejnych polskich instytucji, które sprawdzały, gdzie Kreml zainstalował swoje macki. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Przed nami dziś jeszcze: Wizyta już po wyborach. Tajemnicze kontakty Sikorskiego i Zjednoczonych Emiratów Arabskich? W tym wyjątkowym czasie nie są sami. Wigilie dla potrzebujących w całym kraju. Niemcy chcą skrócenia kadencji swojego parlamentu. Tak wynika z najnowszego sondażu dziennika Bild. 59% obywateli domaga się rozpisania przedterminowych wyborów. Rozwiązania trwającej kadencji Bundestagu chce zdecydowanie ponad połowa Niemców. Sprzeciwia się temu z kolei zaledwie 27% wyborców. Niekorzystne dla Olafa Scholza wyniki sondażu to efekt problemów budżetowych. Rząd zapewnia jednak, że w przyszłym roku nie wprowadzi "stanu nadzwyczajnego", pozwalającego na zwiększenie zadłużenia. Wybory parlamentarne w Niemczech planowo mają odbyć się za 2 lata. Tylko minionej doby rosyjskie wojska zaatakowały Ukrainę 20 dronami typu Shahed. Obronie przeciwlotniczej udało się strącić wszystkie bezzałogowce. Strącić udało się także rosyjski pocisk kierowany. Zdaniem rzecznika ukraińskich sił powietrznych bandyci z Rosji będą stosować przeciwko Ukrainie więcej dronów, a mniej rakiet. Przenosimy się na Bliski Wschód. Tam Izraelska armia zabiła dwie kobiety w jedynym w Strefie Gazy kościele katolickim. W wyniku ostrzału rannych zostało również 7 osób. Kościół i klasztor ostrzelały też izraelskie czołgi. W budynkach parafialnych przebywa kilkuset cywilów, którzy schronili się tam przed wojną. Przedstawiciele parafii Świętej Rodziny podkreślają, że na terenie kościoła nie ma żadnych bojowników. Przed państwem gigantyczny kogut, który, choć nie umie latać, wzbił się w powietrze przy pomocy dźwigu. Tym samym na 96-metrową wieżę katedry Notre Dame powrócił jeden z francuskich symboli narodowych. Nowe dzieło ma w sobie elementy starego artefaktu, który został uszkodzony podczas pożaru paryskiej katedry w kwietniu 2019 roku. Wewnątrz koguta znajduje się także lista prawie 2000 osób pracujących przy odbudowie świątyni. Brytyjską opinię publiczną zbulwersowały informacje o ciągłej działalności rosyjskiego Gazpromu na Morzu Północnym. Mimo wojny na Ukrainie i nałożonych sankcji, rosyjski gigant energetyczny nadal zarabia krocie. Firma wydobywa gaz ze złoża na wodach terytorialnych Wielkiej Brytanii i Holandii. Złoże Silimanite na Morzu Północnym. Teren oddalony około 200 km od wybrzeża Holandii. I właśnie tu, na wodach terytorialnych Wielkiej Brytanii i Holandii, rosyjski Gazprom wspólnie z niemiecką firmą Wintershall, wydobywają gaz, który później trafia do Holandii. I to zbulwersowało brytyjską opinię publiczną. Brytyjczycy od rozpoczęcia pełnoskalowej barbarzyńskiej inwazji Rosji na Ukrainę cały czas stanowczo potępiają Moskwę. A tu okazuje się, że Gazprom bez problemu działa na brytyjskich wodach terytorialnych. Ten sam Gazprom, który jest jednym z największych sponsorów Putina, barbarzyńskiej armii i rosyjskiej inwazji. Całkowicie nie do przyjęcia jest fakt, Według brytyjskich mediów tylko w 2022 roku Gazprom International UK - spółka córka rosyjskiego Gazpromu - na wydobyciu gazu zyskała 45 mln euro, następnie wypłacając 41 mln euro dywidendy spółce Gazprom International Projects BV. Całkowitym właścicielem obu spółek jest Gazprom z siedzibą w Moskwie. Jest to niebywały skandal. Aż dziwne, że Brytyjczycy, którzy przecież przodują w nakładaniu sankcji na Rosję, na Gazprom przepuścili coś takiego. I rzeczywiście, Wielka Brytania - podobnie jak USA i UE - nakładały i wciąż nakładają kolejne sankcje na Rosję. Na brytyjskiej czarnej liście znalazło się ponad 100 rosyjskich firm, około 200 polityków i oligarchów. W tym dyrektorzy Gazpromu, ale sama firma nie. Choć z mniejszym zyskiem, rosyjski gigant energetyczny wciąż dostarcza gaz do Europy kontynentalnej. Podkreślam, że już ponad rok temu, jak Rosja zaatakowała Ukrainę, wtedy powiedziałem, że sankcje niczego nie rozwiążą, są za słabe. Po ujawnionym skandalu władze Zjednoczonego Królestwa już zapowiedziały zwiększenie presji na Rosję. Jest to sprawa, do której już rząd się odniósł, że zamierzają wprowadzić kolejne sankcje. Myślę, że ktoś coś z tym zrobi. W przyszłym roku w Wielkiej Brytanii odbędą się wybory parlamentarne. Niezależnie kto je wygra - Torysi, Partia Pracy czy Liberałowie - na pewno nie zmieni się polityka zagraniczna Londynu. Dla władz w Londynie i polityków zasiadających tu w parlamencie sprawa jest jednoznaczna. Ukraina wciąż może liczyć na wsparcie polityczne , militarne i finansowe. Już w listopadzie 2021 roku w oficjalnym raporcie Brytyjczycy uznali Rosję za największe zagrożenie gospodarcze i militarne bezpieczeństwa Zjednoczonego Królestwa. Nowy rząd - nowa polityka zagraniczna. Do tego ostra krytyka dyplomacji prowadzonej przez poprzedników. 17 października, czyli już 2 dni po wyborach w Polsce, Radosław Sikorski brał udział w spotkaniu Sir Bani Yas Forum, czyli konferencji organizowanej przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Zjednoczonych Emiratów Arabskich - sprawdził portal niezalezna.pl Radosław Sikorski jest utrzymankiem obcego państwa, które jest znane z tego, że pierze rosyjskie pieniądze, że wspiera grupę Wagnera, że bierze udział w operacjach rosyjskich, które pozwalają omijać sankcje Putinowi. Konferencja została utworzona przez Emiraty nieco ponad 10 lat temu jako sposób na prowadzenie międzynarodowej dyplomacji. Za doradztwo to - jak ujawniły na początku roku europejskie media - Sikorski otrzymywał 100 tys. dolarów rocznie od rządu Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Na czym polegało doradztwo Sikorskiego rządowi Emiratów? Tak obecny szef polskiej dyplomacji tłumaczył się w lutym. Doradzanie przy takiej konferencji polega na tym, że mamy cztery spotkania przeważnie w roku. Na początku roku takie planistyczne, jakie w ogóle będą tematy, gdzie ma być konferencja, jakich gości specjalnych chcemy zaprosić. Nie wszyscy dają wiarę tłumaczeniom, że tylko za takie usługi Sikorski miał inkasować 100 tys. dolarów rocznie. Oczekuje od Radosława Sikorskiego - proszę przedstawić dowody pracy, czego dotyczyło to doradztwo, dla kogo i czy miało związek z polską polityką zagraniczną. Dowodów pracy brak. Szczegółów nie zdradza także nowy rzecznik polskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Myślę, że został doceniony jako wybitny ekspert i człowiek, który jest w stanie we właściwy sposób poprowadzić i przedstawić swoją wiedzę, przedstawić swoje sugestie. W tej sprawie zakończyło się dochodzenie, ono chyba będzie w jakiś sposób przedstawione. Paweł Wroński, aby objąć stanowisko rzecznika MSZ, przestał pracować w jakże "niezależnej" Gazecie Wyborczej. Sam do niedawna byłem dziennikarzem, wszyscy wiecie. Sam nie wiem, czy dobrze zrobiłem. Wracając do Sikorskiego. Politycy PiS pytają: Jak Sikorski, będący teraz szefem polskiej dyplomacji, będzie zachowywał się wobec rządu Zjednoczonych Emiratów Arabskich - rządu, który płacił gigantyczne pieniądze obecnemu ministrowi polskiego rządu? Chciałbym też jasnej deklaracji, że nie będzie spotykał się z ludźmi, ze środowiskami, które mogą mieć wpływ na jego decyzje, mając na myśli tych, którzy płacili mu za to doradztwo. Bardzo ważnym jest to, że ten skandal trwa od roku i w żaden sposób nie został wyjaśniony. Nie został i Sikorski szczegółów ujawnić nie chce. Pytanie: Dlaczego? Chwilowe wyciszenie w polityce to tylko przygotowanie do czekającego nas wyborczego maratonu. Przed nami kampania do samorządów i do wybory do Parlamentu Europejskiego. Te ostatnie odbędą się między 6 a 9 czerwca 2024 roku. 2 miesiące wcześniej Polacy zdecydują, jak będzie wyglądała Polska w samorządach. Ledwie zakończyły się wybory parlamentarne, a na horyzoncie kolejna wyczerpująca kampania. Teraz walka toczyć się będzie o samorządy. I chociaż oficjalnie wybory jeszcze nie zostały ogłoszone, to nieoficjalnie już tak. Wszystko wskazuje na to, że wybory samorządowe odbędą się 7 kwietnia. Ogłosił Szymon Hołownia podczas kongresu swojej partii. Tydzień później koalicjant już debatował nad strategią. Tak, Trzecia Droga się sprawdziła, jedziemy dalej Trzecią Drogą, to jest ta decyzja, która zmieniła Polskę. Ta zmieniona Polska ma najsilniejszą w historii opozycję. Jesteśmy w stanie znów odpowiadać za losy naszego kraju, jeżeli dobrze przepracujemy czas w opozycji. Prawo i Sprawiedliwość wybory wygrało, chociaż większości do rządzenia aktualnie nie ma. Stąd dołączenie posłów Partii Republikańskiej do Prawa i Sprawiedliwości. To zjednoczenie jest elementem konsolidacji sił prawicowych, sił patriotycznych. Tych sił, które dzisiaj muszą przeciwstawić się takiemu ewidentnemu zamachowi na Polską demokrację. Wybory samorządowe to będzie swoisty test zderzeniowy dla wszystkich ugrupowań. Sejmowa większość stara się pokazać polityczną sprawczość, aby przed kolejną kampanią wyborczą móc zapewniać o swojej wiarygodności. Jednym z takich chwytów sprawa unijnych funduszy. Zabieganie w przypadku ekipy Tuska ma nie być przenośnią. Na tym filmiku współpracownik Donalda Tuska biega po brukselskich korytarzach z dokumentami ws. pieniędzy, które Polsce przyznano już kilka tygodni wcześniej. Opozycja te aktorskie sztuczki podsumowuje jednoznacznie. Widzimy te zagrywki PR-owskie, widzimy, że pan Donald Tusk jest sprawny w tych filmikach. Sam Donald Tusk też uwielbia uprawiać tiktokową politykę. Chodźmy do gabinetu, czas się rozpakować. Tyle że poza wizerunkową zagrywką, z prawdziwym zarządzaniem państwem ma to niewiele wspólnego. W mediach społecznościowych atencja albo dotarcie do publiczności są najważniejsza rzeczą. A najważniejszą być nie powinno. Nowy rząd przekonywał o konieczności przywrócenia praworządności. Przed wyborami jednym z pomysłów miało być rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Po wyborach pomysł jakoś się rozmył, a Adam Bodnar jest i ministrem, i prokuratorem generalnym. Ten szczególny świąteczny czas najtrudniejszy jest dla tych, Widzą problem z przejęciem siłą mediów publicznych, ruszyli więc z falą fake newsów. Medialni sojusznicy nowej władzy piszą o rzekomej lawinie wypowiedzeń z pracy w TVP i epidemii zwolnień lekarskich. Jaka jest prawda, wystarczy włączyć telewizor. Wojna psychologiczna ma pomóc w skoku na media publiczne. Człowiek jest istotą omylną. Ja się w tej sprawie pomyliłem... Senator Jan Filip Libicki przyznaje się do wpadki. Tydzień temu tak zwrócił się do prowadzącego program Woronicza 17. To jest nasza ostatnia wspólna niedziela w tym programie. A co, nie przyjdzie pan do nas? Nie. Myślę, że raczej pana tutaj nie spotkam. Ot, niespodzianka. Jak widać, ta niedziela nie była ostatnią niedzielą. Wbrew słowom polityka, Miłosz Kłeczek wciąż jest gospodarzem programu. Nie wziąłem pod uwagę dobrego serca pana ministra Bartłomieja Sienkiewicza, bo to on będzie się tym zajmował. Prawdopodobnie jest człowiekiem o gołębim sercu i dlatego podejmuje z takim opóźnieniem swoje działania. Zdaniem senatora obozu rządzącego, to politycy powinni decydować, kto jest dziennikarzem i jakie zadaje pytania. Śpieszcie się państwo zadawać pytania z TVP Info. Te groźby chcą teraz bezprawnie zrealizować. Nie ma legalnego sposobu, żeby zmienić władze bez zmiany ustawy. Liczcie się z odpowiedzialnością. Tego chce Tusk, takich mediów. To jest odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu, Władza wie, że próba przejęcia mediów publicznych wbrew prawu jest ryzykowna. Ruszyła więc inna kampania. Zalew w zaprzyjaźnionych mediach fake newsów na temat rzekomej epidemii zwolnień lekarskich czy fali wypowiedzeń, jakie mieliby składać dziennikarze TVP. Nieprawdziwe informacje, które pojawiają się w przestrzeni publicznej, jakoby część dziennikarzy rezygnowała z pracy, kiedy wiemy, że ci dziennikarze przychodzą i wykonują swoje służbowe obowiązki, może służyć wyłącznie temu, aby obniżać morale w zespole. To strzał kulą w płot. Jak tylko naprawię nogę wracam do naszej drużyny - drużyny Wiadomości. Bartosz Łyżwiński leczy nogę po kontuzji na boisku, Magdalena Ogórek po przeziębieniu wraca właśnie na antenę w programie Minęła 20. A Martę Kielczyk goszczą państwo w swoich domach o 19.30. Fałszywe są też plotki na temat Miłosza Kłeczka. Ja w ostatnich dniach nie przebywałem na L4, chociaż takie informacje też się pojawiły, a już dzisiaj zobaczymy się w programie Strefa starcia. Gdzie jak zwykle na trudne pytania mogą liczyć politycy. My dziennikarze TVP nie jesteśmy tu dzięki dobremu sercu ministra Sienkiewicza ani łaskawości żadnego polityka. Jesteśmy tu, choć niektórzy przebierają nogami, by stanąć na naszym miejscu. Jesteśmy tu, bo od lat to państwo wybierają telewizję publiczną, Każdy powinien mieć wybór, więc powinna być. Dużo osób starszych patrzy na tą telewizję, dużo młodych też patrzy, żeby zobaczyć, co się w kraju dzieje. Media publiczne są potrzebne. W ogóle media są potrzebne i myślę, że ludzie tego potrzebują, takiej prawdy. Informują, edukują, bawią, pełnią misję - media publiczne. Dzięki TVP od wielu lat Polacy dowiadują się o przełomowych wydarzeniach historycznych, takich jak choćby odnalezienie po 80 latach bohaterów z Westerplatte, odnalezieniach kolejnych ofiar systemów totalitarnych. To piękna misja zarówno IPN jak i TVP. IPN władza chce zlikwidować, TVP - bezprawnie przejąć. Państwo mają w tej sprawie prawo głosu. Ten szczególny świąteczny czas najtrudniejszy jest dla tych, którzy na co dzień zmagają się z samotnością czy ubóstwem. Ale jednocześnie właśnie teraz wolontariusze robią wszystko, by do tego nie dopuścić. Nie brakuje miejskich Wigilii i, co ważniejsze, dobrego słowa. Nigdy nam nie zależało, żeby to było tylko wsparcie doraźne, odzież, nakarmić, środki czystości, higieny, ale chcieliśmy, żeby życie tych ludzi zmieniło się naprawdę. Taka doraźna pomoc - to jest wyłapanie takich stanów naglących A i białe święta by się przydały. A tu po mocnym zimowym akcencie mamy w pogodzie odwilż. W wielu miejscach poziom wody w rzekach jest podwyższony. Trudne warunki także na drogach i górskich szlakach. Pogoda lubi zaskakiwać niezależnie od pory roku. Kilka dni przed nadejściem astronomicznej zimy krajobraz w wielu miejscach Polski znacznie bardziej przypomina początek wiosny. Dodatnie temperatury przyniosły za sobą roztopy. Alerty związane z wezbraniem i przekroczeniem stanów ostrzegawczych m.in. na rzekach Huczwa czy Widawa. Odwilż widoczna także na drogach. Te jednak tylko pozornie wydają się suche, szczególnie po zachodzie słońca. Dość często występują opady deszczu, które w połączeniu z wieczornymi przymrozkami mogą doprowadzić do oblodzeń. Ciepłe powietrze dotarło również na górskie szlaki. Ten śnieg zaczyna być z góry mokry, a pod spodem on jeszcze jest przemrożony. W związku z tym mamy sytuację taką, że przy takich śniegach będziemy bardzo głęboko wpadali do tego śniegu. W Tatrach obowiązuje II stopień zagrożenia lawinowego. Do każdej wędrówki tym bardziej należy się dobrze przygotować. Kije przy jakichś zejściach stromych, jakiś ciepły napój w plecaku, jakieś ubranie zapasowe też, jakby człowiek przemókł, i rękawiczki też noszę, jakby zawiało. Odwilż nie przeszkadza natomiast miłośnikom narciarstwa. Ci w większości ośrodków mimo dodatnich temperatur mogą szusować bez przeszkód. Tu na stoku jest bardzo dużo śniegu i to samo z siebie się mrozi. Fajnie trasa zrobiona, natomiast temperatura rośnie, więc pewnie ten śnieg będzie się rozmrażał. Natomiast jest bardzo przyjemnie, ciepło, słoneczko świeci. Wilgotne i stosunkowo ciepłe jak na grudzień powietrze pozostanie z nami także w kolejnych dniach. Tydzień przed Wigilią uzasadnione jest także pytanie: czy w tym roku możemy liczyć na białe Boże Narodzenie? W okolicach Wigilii temperatury zwłaszcza na wschodzie Polski oscylować będą w okolicach zera stopni i pojawią się słabe opady śniegu, więc w niektórych miejscach jest szansa, że te święta będą białe. Najważniejsze, by były radosne. Wigilia już za tydzień, a w Wiadomościach dziś to wszystko. Za chwilę Gośćmi Wiadomości w TVP Info będą poseł Zbigniew Kuźmiuk - PiS - i europoseł Bogusław Liberadzki - Nowa Lewica. Zapraszam, Do zobaczenia.