Polscy wolontariusze ranni w ostrzale na Ukrainie. Stan jednego z nich jest poważny. Marta Kielczyk, dobry wieczór państwu. Zaczynamy główne wydanie Wiadomości. Rolą odpowiedzialnego rządu jest dbać o bezpieczeństwo Polski. Bezpieczeństwo wśród tematów rozmów z Polakami. Będziemy bronić każdego centymetra naszego kraju. Zabrali dzieci z internatu pod przymusem i wywieźli do Czeczenii. Nakaz aresztowania Putina za zbrodnie wojenne. Takie podejście można zaleźć tylko u faszystów z XX wieku. Jedynym Polakiem, o którego emeryturę zadbał Donald Tusk, jest sam Donald Tusk. Fala komentarzy po informacji o emeryturze szefa PO. Podniósł wiek, to mógł pracować do 67 lat, tak jak proponował. Na początek polityczny weekend. Najpierw ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego. Bezpieczeństwo to główny tematem serii spotkań polityków PiS w kraju. Dla partii to drugi weekend trasy programowej. Efektem rozmów z Polakami mają być propozycje wyborcze. Wielu Polaków dobrze ocenia dotychczasowe rządy PiS, ale inwazja Rosji na Ukrainę przyniosła nowe wyzwania. Ten rząd na te czasy jest wręcz idealny. Ja sobie nie wyobrażam wręcz, żeby rządzili ludzie pokroju Tuska. Nie mamy chleba po 30 zł, mamy węgiel poniżej 2 tysięcy. Jakoś nikt zimą u nas nie zamarzł. Politycy PiS pytają Polaków, jak dalej powinni rządzić. Ja jestem sołtysem od 31 lat. To spotkanie sprzed tygodnia. Kilka dni później posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt ustawy o dodatku do emerytury sołtysów w wysokości 300 zł. W gminach, w sołectwach są różne problemy, od rozwiązania których zależy bezpieczeństwo, zależy komfort życia mieszkańców. Chcemy docenić po prostu pracę wszystkich sołtysów. Dziś głównym tematem spotkań było bezpieczeństwo. Wicepremier Mariusz Błaszczak nawiązywał do papieskich słów. Każdy ma swoje Westerplatte. Dla nas takim zadaniem jest Polska. My nie zdezerterujemy. My się nie wycofamy. My będziemy dbać o to, żeby Polska była silna, żeby Polska trwała. Rząd PiS odwrócił trend likwidowania jednostek wojskowych we wschodniej Polsce. Nie będziemy bronić się na Wiśle. My będziemy bronić każdego centymetra naszego kraju. Limanowa była dziś jednym z miejsc, gdzie przysięgę złożyli żołnierze dobrowolnej służby wojskowej. Bardzo ważne, że młodzi ludzie decydują się stać tarczą Rzeczypospolitej. Jednocześnie odbudowywany jest polski przemysł obronny. Przykład: fabryka prochu w Pionkach koło Radomia. Przeznaczyliśmy kilkaset milionów na odtworzenie zdolności produkcyjnych tego zakładu. Odwracany jest też trend wyprzedaży państwowych magazynów towarów rolnych. W Braniewie podpisano pierwszą umowę na rozbudowę i modernizację tamtejszego elewatora zbożowego. Przedstawiliśmy konkretny projekt - Spichlerz Północy. 250 mln zł planujemy zainwestować w modernizację i budowę obiektów magazynowych. W całym kraju politycy PiS rozmawiają z Polakami. W ten weekend takich spotkań jest kilkadziesiąt. Inne partie też aktywne. Na spotkaniach z wyborcami nie brakuje mniej wygodnych pytań i mniej planowanych, a więc bardziej spontanicznych odpowiedzi. A te urastają do wiodących tematów późniejszych komentarzy. Jak ten dotyczący reparacji, które według Donalda Tuska mogłyby się należeć tylko urodzonym przed końcem wojny. Bytom. W czasie agitacji Donalda Tuska jeden z wyborców zapytał o reparacje od Niemiec, przytaczając historię swojej rodziny. Moja mama się urodziła we Francji, ciotki też. Wiadomo, to była wojna. Wzięli ich do Niemiec na roboty, wszystkie tam pracowały. Powiedział, że ciotki, które po wojnie osiedliły się we Francji, otrzymały należne im odszkodowania. Jego matka, która wróciła do Polski - nie. To co? My jesteśmy jakimś gorszym gatunkiem? Żeby Polska chociaż dostała te pieniądze. Już nie dla mnie, dla Polski. Niemcy moim zdaniem powinni za to jakoś odpowiedzieć i reparacje dać. Wzruszająca historia tego mężczyzny nie zrobiła wrażenia na Donaldzie Tusku. Z jakiej paki miałby pan dostać reparacje wojenne? My nie możemy nie dochodzić tych reparacji, bo gdybyśmy nie dochodzili, to mówimy całemu światu, że Polaków można zabijać, można nas mordować, bo to nic nie kosztuje. Donald Tusk właśnie takie zdanie wypowiedział. Lider PO zakpił też z polityków PiS, którzy zabiegają o niemieckie reparacje na arenie międzynarodowej. Ja się śmieję z Mularczyka. PiS-owscy frajerzy z Mularczykiem na czele biegają z papierami na temat reparacji, a de facto finansują miliardami polskich złotych niemiecką gospodarkę, bo Niemcy wzięli te pieniądze z KPO, a my tam je wpłacimy. Tusk już wcześniej podkreślał, że reparacje wojenne mogą być zastąpione i tak należnymi Polsce pieniędzmi z KPO. Chodzi o to, żeby konsekwentnie i skutecznie odzyskiwać to, co Polsce się należy, żeby korzystać ze środków, które mamy dzięki temu, że wojna się dawno zakończyła, i żeby te pieniądze pracowały w Polsce. Nie ma ważniejszego zadania niż to, żeby pieniądze - w tym niemieckie - z KPO pracowały już dzisiaj. Nie wspomniał jednak, że wypłatę należnych nam funduszy blokują jego sojusznicy. W Parlamencie Europejskim bardzo mocno gardłowaliśmy, żeby nie dawać rządowi przynamniej części tych pieniędzy. W Bytomiu Donald Tusk stwierdził też, Skutki zniszczeń wojennych spowodowanych przez Niemców do dziś odczuwają jednak wszyscy Polacy. Wszyscy, którzy narodzili się przed wojną i w czasie wojny, to są w jakimś sensie ofiary napaści niemieckiej. Dlaczego Donald Tusk to redukuje? Być może w jakiś sposób chce się odróżniać od PiS-u, a jednocześnie nie denerwować zbytnio Niemców. Łączna wartość szacowanych strat poniesionych przez Polskę w czasie II wojny światowej to ponad 6 bilionów złotych. Był Kaddafi, al-Baszar, teraz Putin. To kolejny dyktator na celowniku Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. Nakaz aresztowania i oskarżenia o odpowiedzialność za zbrodnie wojenne oficjalnie nie zrobiły wrażenia na Moskwie, ale decyzja kończy pewną epokę w relacjach z nią. Co oznacza? To pytanie do Piotra Kućmy, który jest w Odessie. Czy nakaz aresztowania oznacza, że Putin stanie przed sądem? Putin jest podejrzany o udział w procederze uprowadzania dzieci z Ukrainy do Rosji. Moskwa nie uznaje jurysdykcji Międzynarodowego Trybunału Karnego. Kolejny alarm bombowy odwołany. Ten komunikat rozchodzi się po pustych salach jednej z najstarszych szkół w Odessie, gdzie polskiego uczy pani Ludmiła Potapova. Kiedy odbyła się ostatnia lekcja z udziałem dzieci w tej szkole? W tej szkole to przed wojną. Od ponad roku jest pusta. Nie mamy schronu, dlatego lekcje odbywają się zdalnie. A to już Warszawa. Stąd nauczycielka matematyki Antonina Moskalenko prowadzi lekcje dla ukraińskich uczniów. Tych, którzy zostali w kraju, i tych, którzy przez wojnę wyjechali, na przykład do Polski. Polska daje szanse, żeby pracować systematycznie. Ponieważ jest tu Internet i światło, nie tracimy żadnej lekcji. Oczywiście nie mówimy o lekcjach, które zostały przełożone przez alarmy. Zdalne lekcje przerywane alarmami. Tak nie powinno wyglądać dzieciństwo. Rozumiemy, że lekcje online są dobre, ale brakuje nam naszej szkoły i naszych kolegów. Jeśli chodzi o mnie, naprawdę chcę wrócić. W ten sposób uczą się również dzieci, którym udało się z rodzicami uciec z terytoriów okupowanych przez Rosjan. A stamtąd docierają dramatyczne doniesienia - o porwaniach dzieci. Zabrali dzieci z internatu pod przymusem i wywieźli do Czeczenii. Nawet Kadyrow chełpił się tym, że ma ukraińskich chłopców, z których zrobi wojowników. Oni tych nastolatków będą wychowywać w nienawiści do Ukrainy. Na podstawie oficjalnych zgłoszeń od rodzin, wiadomo o ponad 16 tys. zaginionych dzieci. Z Chersonia Rosjanie porwali 13-letnią Hannę, a z Ługańska 14-letniego Illię. Wschodnia Grupa Obrony Praw Człowieka zbiera informacje z Donbasu. Wynika z nich, że Rosjanie prowadzą tam selekcje dzieci pod kątem ich stanu zdrowia. Dzieci chore pozostają na terenach tymczasowo okupowanych, podczas gdy dzieci zdrowe są deportowane do Rosji. Takie podejście można znaleźć tylko u faszystów z XX wieku. Sędziowie Międzynarodowego Trybunału Karnego uznali, że są realne podstawy, by sądzić, że ten człowiek jest odpowiedzialny za zbrodnie wojenne. Trybunał w Hadze wydał nakaz aresztowania Władimira Putina i rosyjskiej komisarz do spraw dzieci Mari Lwowej-Biełowej. Popełnienie zbrodni wojennych, w tym przymusową deportację dzieci z terenów okupowanych na Ukrainie do Federacji Rosyjskiej. Prawo międzynarodowe zabrania przymusowej deportacji cywilów do innego państwa. Zgodnie z konwencją genewską dzieci podlegają specjalnej ochronie. Po ponad roku od wybuchu wojny rozpoczyna się długi proces pociągnięcia Władimira Putina do odpowiedzialności. Dwóch polskich wolontariuszy zostało rannych w ostrzale w obwodzie donieckim. Rosyjski pocisk trafił w busa, którym jechali Polacy. Stan jednego z nich jest poważny, ale stabilny. Wolontariusze mają zostać przetransportowani do Polski, jak tylko pozwoli na to ich stan zdrowia. Tak wygląda bus, którym podróżowało dwóch wolontariuszy z Poznania. Obaj zostali ranni, jeden z nich poważnie. Samochód Polaków został trafiony w okolicach Czasiwego Jaru w obwodzie Donieckim. To jeden z najgorętszych rejonów na froncie. Rosyjskie ostrzały są coraz mniej precyzyjne. W ubiegłym tygodniu rakiety wystrzelone z rosyjskiego Biełgorodu zamiast polecieć w kierunku Ukrainy spadły na osiedle mieszkaniowe. Do tego na front trafia coraz ciekawszy z punktu widzenia historyków wojskowości sprzęt, liczący niejednokrotnie ponad pół wieku. Rosjanie mobilizują cały sprawny sprzęt, tak aby przerzucić ludzi na te odcinki, na których są najbardziej potrzebni, tam gdzie trzeba wzmocnić atak, wzmocnić defensywę. W tym samym czasie Ukraińcy wzmacniają swoje wojsko sprzętem z zachodniej pomocy. I tak na polu walki mogą spotkać się pojazdy z dwóch różnych epok. Rosja nie ma bowiem innego wyjścia - oczywiście poza ogłoszeniem kapitulacji. W związku ze skalą zniszczeń musi używać sprzętu zbudowanego jeszcze za czasów sowieckich, np. czołgów skonstruowanych w latach 60. Symboliczne jest jednak to, co dzieje się na Morzu Czarnym, gdzie na poszukiwanie amerykańskiego drona Żniwiarza strąconego przez rosyjskie myśliwce może wyruszyć statek Komuna, który opuścił stocznię w 1913 roku. Zestrzelonego drona wyprodukowano mniej więcej sto lat później. Wyposaża swoich żołnierzy poborowych w byle co, wysyła ich z tym zdezelowanym sprzętem, który bardziej się nadaje do złomowania niż na pole walki, a oni po prostu walczą i giną. Ukraińcy szykują wiosenną kontrofensywę, która w rosyjskich mediach społecznościowych wywołuje panikę. Wielu rosyjskich ekspertów coraz głośniej mówi o tym, że dla Rosji będzie ona katastrofalna. Za chwilę w głównym wydaniu Wiadomości o emeryturach. Paryż protestuje. Macron wbrew parlamentowi podniósł wiek emerytalny. "Polowanie na ćmy" - premiera historycznego serialu już jutro w Jedynce. Nowoczesny sprzęt, najnowsze technologie, setki żołnierzy i młodzi. Zakończyły się pierwsze Wojskowe Targi Służby i Pracy. Dla wielu była to okazja, żeby bliżej poznać wojsko i podjąć decyzję o wstąpieniu do służby. Obecnie w wojsku służy ponad 167 tysięcy osób. W całym kraju trwają szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej, 16-dniowe podstawowe i 8-dniowe wyrównawcze dla tych, którzy mieli już do czynienia z armią. To szkolenie wyrównawcze jest przepustką, taką furtką do wejścia do docelowego szkolenia żołnierzy, naszych ochotników, w WOT. Na Podkarpaciu do liczącej ponad 3,5 tys. żołnierzy brygady dziś wcielono kolejnych kilkuset ochotników. Budujemy nowoczesną armię, stawiamy na ludzi, na sprzęt i na szkolenia, ponieważ dzięki tym dwóm składowym możemy realizować różnego rodzaju przedsięwzięcia. Na brak chętnych nie można narzekać także w przypadku dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej. W dwa dni 3 tys. 300 żołnierzy, którzy zakończyli swoje 28-dniowe szkolenia, złożyło przysięgę. Zasadnicza służba wojskowa to jest przepustka do dalszej kariery zawodowej lub - jeśli ktoś zdecyduje - to do rezerwy pasywnej. Ci, którzy jeszcze się wahają, mieli okazję bliżej poznać armię podczas pierwszych Wojskowych Targów Służby i Pracy. Dzisiaj oferta sił zbrojnych jest naprawdę szeroka. Żeby zwiększyć liczebność, potrzebujemy Polaków. Zachęcamy ich do wstąpienia do Wojska Polskiego. Wojska, które będzie wzmacniane kolejnymi jednostkami. Nie chcemy, żeby Olecko było drugą Buczą. Jeszcze w tym roku w Olecku powstanie jednostka wojskowa. Nie będzie to byle jaka jednostka wojskowa, bo będzie dywizjon, który będzie wchodził w skład 1 Warmińskiej Brygady Artylerii. Dowództwo tej brygady mieści się w Węgorzewie. Obecnie armia liczy 167 tys. osób. Rząd zakłada, że do 2035 roku liczba żołnierzy wzrośnie do 300 tys. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zapowiada wsparcie dla pszczelarzy. Teraz pomoc z Polski dla Aleppo w Syrii, zniszczonego przez ostatnie trzęsienie ziemi i wojnę, która wybuchła 12 lat temu. Wsparcie organizuje papieskie stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie. Konwoje z transportem humanitarnym wyruszają z Bejrutu w Libanie, gdzie jest Maksymilian Maszenda. Jak wygląda ta pomoc i co jest w tej chwili najbardziej potrzebne? Skala zniszczeń i potrzeby są ogromne. Trudno o precyzyjne dane. To tereny konfliktu. O tym, co jest najbardziej potrzebne, informują księża i siostry zakonne. To dostarcza papieskie stowarzyszenie. Teraz to przede wszystkim żywność dla dzieci i całych rodzin. Pierwsze ciężarówki już dotarły do Aleppo. Kolejne dotrą wkrótce. Ogromny magazyn w centrum Bejrutu wypełniony pomocą z Polski dla Syrii. To ubrania, żywność czy środki higieniczne, które wkrótce trafią do dotkniętego trzęsieniem ziemi Aleppo. O ile media światowe skoncentrowały się głównie na Turcji, to nikt praktycznie nie mówił o Syrii, a jest w jeszcze gorszej sytuacji, bo to kraj od 12 lat pogrążony w wojnie. Tragiczne trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii dotknęło ludzi żyjących w skrajnym ubóstwie, bez perspektyw i szans na godne życie. Pierwsze ciężarówki z pomocą z Polski już dotarły do Syrii. Często potrzeba tak niewiele. Dzieci cieszą się, że mogły zjeść płatki kukurydziane. Staramy się dostarczać im wszystko, co jest teraz najbardziej potrzebne, ale chcemy, żeby było też przemyślane. Pomoc zorganizowało Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie przy wsparciu wicepremiera i ministra Aktywów Państwowych Jacka Sasina, a także prywatnych darczyńców. To było coś niesamowitego zobaczyć uśmiechnięte twarze dzieci. Tam naprawdę wszyscy są wam niezmiernie wdzięczni. Wkrótce do Syrii dotrą kolejne transporty z pomocą z Polski. Produkty są kupowane w Libanie, co jest tańsze i przyśpiesza pomoc. Międzynarodowe organizacje alarmują, że pojawiają się choroby typu cholera czy inne tzw. choroby brudnych rąk, więc przy braku wody trzeba też wysłać środki dezynfekujące, środki opatrunkowe, to wszystko, co jest potrzebne w przypadku prowizorycznych warunków, by uniknąć wybuchu epidemii. Pomóc może każdy poprzez Fundację Przyjaciel Misji lub Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie, które organizuje już kolejne transporty humanitarne. Kamienie, metalowe pręty, gaz łzawiący, armatki wodne i regularna bitwa demonstrantów z policją. Tak wczoraj wieczorem wyglądało centrum Paryża. Francuski prezydent siłą przepchnął ustawę podwyższającą wiek emerytalny, co wywołało wściekłość protestujących. Są już wnioski o wotum nieufności dla rządu, ale pojawiły się też żądania dymisji prezydenta. Chaos, przemoc i walki z policją na ulicach Paryża, które na kilka godzin zamieniły się w pole bitwy. Funkcjonariusze użyli wobec niezadowolonych z reformy emerytalnej ludzi gazu łzawiącego i armatek wodnych. Ci ruszyli na policjantów z kamieniami i fragmentami rusztowań. A wszystko w centrum francuskiej stolicy niedaleko siedziby parlamentu. Macrona interesowało tylko utrzymanie się u władzy. Jego nie obchodzą problemy zwykłych ludzi. Ceny poszybowały, sytuacja w kraju jest bardzo trudna, a on jeszcze każe nam pracować dwa lata dłużej. A co z młodymi ludźmi, którzy nie mogą znaleźć pracy? Francuska policja zatrzymała 61 demonstrantów, 5 policjantów zostało rannych. Ludzie nie mogą pogodzić się z tym, że Emmanuel Macron po raz kolejny siłą wprowadził niepopularną ustawę podwyższającą wiek emerytalny z 62 do 64 lat. Francuski prezydent użył kontrowersyjnej procedury, która pozwala wprowadzić przepisy z ominięciem parlamentu. Dla wielu to zaprzeczenie demokracji, ale Bruksela na razie nawet nie zauważa problemu z praworządnością we Francji. Ludzie są wściekli, bo protestują od tygodni, a władze siłą każą im pracować dwa lata dłużej. Czują się oszukani. To kolejny wielki protest przeciwko władzy, która siłą narzuca niekorzystne dla społeczeństwa zmiany. Pięć lat temu Francją wstrząsnęły brutalnie rozbijane protesty żółtych kamizelek, które domagały się dymisji Macrona za jego nieudolną ich zdaniem politykę społeczną czy migracyjną. Wbrew obywatelom przepycha nie tylko wiek emerytalny, a również kwestie deregulacji rynku czy na przykład ograniczenia praw pracowniczych ludzi, jak również chce przerzucać koszty np. bardzo kosztownej polityki klimatycznej na zwykłych ludzi. Stąd ich gniew, na który Pałac Elizejski reaguje, wprowadzając zakaz protestów w centrum Paryża, ale demonstranci zapewniają, że to ich nie powstrzyma. Donald Tusk dołączył do milionów beneficjentów polityki rządu PiS - tak premier Mateusz Morawiecki komentuje medialne doniesienia o tym, że szef PO na emeryturę przeszedł w wieku 65 lat. Było to możliwe dzięki ustawie rządu PiS, bo kiedy rządził Tusk, to wiek emerytalny podwyższono do 67. roku życia. Zrównanie i podwyższenie wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn - to inicjatywa rządu Donalda Tuska. To bardzo trudna decyzja, przed jaką stoimy, decyzja, co do której nie będzie entuzjazmu. To jest decyzją, którą ktoś wreszcie musi podjąć. Decyzję podjął Tusk, wyrzucając do śmieci 1,5 miliona podpisów Polaków pod wnioskiem o referendum w tej sprawie. Wiem, że my tą ustawą dość drastycznie wkraczamy w te prywatne plany, marzenia o spokoju, o emeryturze, o wypoczynku. Szef PO wmawiał Polakom, że podwyższenie i zrównanie wieku emerytalnego jest jedyną słuszną opcją. Powody są poważne, właściwie nie ma alternatywy dla podnoszenia wieku emerytalnego i zrównywania wieku emerytalnego. Po przyjęciu ustawy było straszenie. Przyjęliśmy ustawę, która przyjmuje podniesienie wieku emerytalnego do 67. roku życia dla mężczyzn i kobiet. Tłumaczyliśmy, dlaczego jest to konieczne, z jakimi zagrożeniami wiąże się ewentualne nieprzyjęcie tych zmian. Zagrożeniem dla Polaków okazały się rządy Tuska, bo rząd PiS przywrócił niższy wiek emerytalny. Z czego skorzystał szef PO w wieku 65 lat, pobierając ponad 30 000 zł brutto. Mam wysoką europejską emeryturę. To dziwi, bo przecież Tusk kazał Polakom pracować do 67. roku życia. Odszedł wcześniej, a powinien siedzieć do tych 67 lat. Podniósł wiek, to mógł pracować do 67 tak, jak proponował. - Czyli czysta hipokryzja? - Chyba tak. Wszystkim Polakom podniósł wiek emerytalny do 67 lat, a sam szybciutko skorzystał z tego, że PiS wyrzuciło do śmieci jego podwyżkę wieku emerytalnego. Donald Tusk dołączył do milionów beneficjentów polityki rządu PiS. Może w ogóle dołączy do PiS? E, lepiej nie. Jak się okazuje, były premier kłócił się ze swoim koalicjantem - PSL. Kiedy my współrządziliśmy z PO, też mówiliśmy o dodatku dla strażaków i tak dalej, ale nic nie można wtedy było załatwić. Rząd PiS obiecał obniżenie wieku emerytalnego i te obietnice zrealizował. Dla mojego rządu liczy się wiarygodność i odpowiedzialność. Dlatego wielu nie wierzy w obecne zapewnienia Tuska, że znowu nie podwyższy wieku emerytalnego, albo że nie zlikwiduje 500+. Tym bardziej po takich słowach polityków PO. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zapowiada wsparcie dla pszczelarzy. Będzie można je przeznaczyć m.in. na odbudowę pasiek po zimie. W pasiekach przednówek, czyli ostatnie prace przygotowawcze do sezonu i wyprzedaż zapasów miodu. Wkrótce słońce wywabi pszczoły. One już się budzą. Już taką rodzinę mam, która sobie nowy otwór zrobiła w ulu, i już widziałem, że parę pszczółek latało, ale szybko uciekły z powrotem do ula. Przez duże wahania temperatur zimą zdarzają się pasieki, gdzie ubytki wśród pszczelich rodzin sięgają nawet 30-40 procent. Dużym wyzwaniem jest też warroza. Czyli roztocz, który pasożytuje na pszczołach. Bardzo je osłabia, skraca im życie, jednocześnie przenosi wiele wirusów, które są dla pszczół śmiertelne. Na walkę z warrozą, odbudowę i poprawę wartości użytkowej pszczół oraz modernizację gospodarstw pasiecznych pszczelarze, indywidualni i zrzeszeni, otrzymają pomoc. Warunkiem jest zarejestrowanie się w ARiMR na dany numer gospodarstwa i zaewidencjonowana hodowla pszczół. Pierwszy nabór wniosków zaplanowano od 3 do 18 kwietnia. Stawka dopłaty do rodziny pszczelej wyniesie 50 zł. To jest dwa i pół raza więcej niż w roku ubiegłym. Każda pomoc dla pszczelarzy jest istotna. Pszczelarze mogą lepiej inwestować w swoje pasieki, mogą odbudować po zimowli, mogą zakupić dodatkowy sprzęt. Ta pomoc jest potrzebna, pszczelarze czekają na tę pomoc. Wsparciem zostaną objęci też rolnicy uprawiający rośliny miododajne. Ma to ogromne znaczenie dla hodowli pszczół, bo wtedy te pszczoły mają zapewniony pożytek. Na Zamku Królewskim na Wawelu zainaugurowano Rok Jana Matejki, prezentując nieznany dotąd szkic "Hołdu pruskiego". Dzieło, które jest własnością prywatną, po raz pierwszy od 150 lat zostało udostępnione szerokiej publiczności. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wspomogło Wawel kwotą 38 mln zł. A już w tym roku do zamku trafią 22 mln zł, m.in. na realizację projektu "Wawel podziemny". Będzie to okazja do pokazania miejsc, które do tej pory nie były udostępniane zwiedzającym. Mamy rok Matejkowski, 185. rocznica urodzin, 130. rocznica śmierci genialnego polskiego malarza, ale także przede wszystkim ikony polskiej kultury, więc dzisiaj "Hołd pruski", zaprezentowany w postaci szkicu. W sierpniu będzie prezentacja w warszawskiej Kordegardzie. Również innego dzieła tego malarza. Staramy się otworzyć Wawel, udostępnić te przestrzenie, które nigdy wcześniej nie były pokazywane. Zwiększamy w ten sposób, rzecz jasna, atrakcyjność turystyczną tego miejsca. Niemniej pamiętajmy o tym, jak ważne jest to miejsce i dlaczego prowadzimy te wielkie inwestycje przy wsparciu ministerstwa. "To historia, której się do tej pory nie opowiadało" - mówią twórcy, którzy postanowili przenieść na ekran losy Polaków i ich dążenia do odzyskania niepodległości. Już jutro premiera serialu historycznego "Polowanie na ćmy". Czyli rok 1905 w Warszawie i walka z rosyjskim caratem. Wybuch bomby podłożonej przez młodego rewolucjonistę otwiera tę opowieść. Niezwykła dbałość twórców serialu o detale przenosi nas do epoki. Czegoś takiego od dawna nie było, jeżeli w ogóle, z takim rozmachem, z takim przygotowaniem. To jest historia, która nas wszystkich zainspirowała, bo to też historia, której się nie opowiadało, która skutecznie była zapominana. Pracujecie w policji, ale żyjecie w symbiozie z szumowinami całej Warszawy, a ja potrzebuję kogoś, kto potrafi zasiać tu chaos. Intrygi zaborców, rewolucyjne nastroje Polaków, a w tle interesy warszawskiego półświatka, afery kryminalne i zamachy. W samej Warszawie ten rok 1905 pod wpływem właśnie coraz większych antycarskich nastrojów doprowadził do rozpoczęcia buntu. Ten bunt jest tak duży, że szef carskiej tajnej policji postanawia przekierować uwagę tłumu i prowokuje w mieście zamieszki na tle obyczajowym. Postać Marcela to głos rewolucyjny, który walczy o niepodległą, niezależną Polskę i lepsze prawa robotników, pracowników. Kim wy jesteście, gdzie jest Józef? Ja muszę wiedzieć. Historię śledzimy przez pryzmat 3 kobiet. Jedna z bohaterek - Yvette - zostaje wykupiona z rąk zaborców przez sutenera. Ta siła kobiet i jak warto zawalczyć o siebie nawet w najtrudniejszych sytuacjach, to jest dla mnie najważniejszy temat tej historii. Kto cię tu wpuścił? Won - powiedziałam, bo jeszcze wszy naniesiesz. Scenariusz serialu powstał na podstawie powieści Wacława Holewińskiego "Pogrom 1905". To jest kawał naszej historii, i to historii ważnej. Bez niej, w moim odczuciu, bez 1905 r. nie byłoby niepodległej Polski. Niezwykli bohaterowie, scenariusz, ale i kostiumy, scenografia przeniosą państwa do tamtych czasów już jutro o 20.20. Pierwszy odcinek serialu "Polowanie na ćmy" tylko w TVP1.