19.30. w czwartek, 18 kwietnia, Zbigniew Łuczyński, zapraszam, a dziś wśród najważniejszych wiadomości... Nie przed komisją, a prokuraturą. Wezwanie mnie tu w charakterze podejrzanego traktuję jako represję polityczną. Byliśmy już więźniami politycznymi. Immunitet wygasł 20 grudnia ubiegłego roku. Miliardy dla Ukrainy. Putin kontynuowałby marsz przez Europę, gdybyśmy mu na to pozwolili. Tankowanie bez alkoholu. Pytanie jest, czemu tak późno. Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik stawili się dzisiaj w prokuraturze, gdzie przedstawiono im zarzut nielegalnego udziału w głosowaniach w Sejmie. Obaj twierdzą, że nadal są posłami Prawa i Sprawiedliwości i odmawiają udziału w czynnościach prokuratury. Ta sama godzina, dwa różne miejsca - w obu oczekiwanie na Mariusza Kamińskiego. O 10.00 polityk PiS pojawił się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie - tam usłyszał zarzuty. Te dotyczą udziału polityków PiS w grudniowych posiedzeniach Sejmu. Odmówiłem udziału w tych czynnościach, złożyłem jedynie oświadczenie wskazujące na całkowitą bezprawność tych działań. W tej samej sprawie wezwany został Maciej Wąsik. Czytano formułę zarzutów, ja nie przyjąłem tego do wiadomości, nie złożyłem podpisu. W ocenie Prokuratury Okręgowej immunitet wygasł 20 grudnia ubiegłego roku, bo zostali prawomocnie skazani. Według prokuratury Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, przychodząc wtedy na sale plenarną czy uczestnicząc kilka dni później w sejmowej komisji, nie zastosowali się do wyroku sądu. Politycy działania prokuratury nazywają polityczną zemstą. Przypomina to stan wojenny, atakowany jestem nie tylko ja czy Mariusz Kamiński, ale i moja rodzina. Traktuje to jako represję. Panie ministrze Kamiński, prokuratura przestała działać na zlecenie polityczne. Początek tej historii sięga roku 2007. Szefem CBA jest Mariusz Kamiński, jego zastępcą - Maciej Wąsik. W Polsce wybucha afera gruntowa. To właśnie przy tej sprawie politycy mieli przekroczyć swoje uprawnienia. W 2015 roku Andrzej Duda, nie czekając na prawomocny wyrok sądu, ułaskawił polityków. Ci w grudniu ubiegłego roku zostali prawomocnie skazani na dwa lata więzienia. I ostatecznie zatrzymani przez policję w Pałacu Prezydenckim. Są, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, pierwszymi w Polsce po '89 roku więźniami politycznymi. Pan Kamiński i Wąsik są więźniami politycznymi. Po ponownym ułaskawieniu politycy wyszli z więzienia. Dziś twierdzą, że ich mandat jest ważny. Dalej jestem posłem. Były szef MSWiA powołuje się na decyzję Izbę Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego, która unieważnia wcześniejsza decyzję Izby Pracy. Mam nadzieję, że pani prokurator wyciągnie z tego wnioski. Konstytucja Rzeczpospolitej Polskiej w artykule 99 stanowi jasno: był wyrok, nie ma mandatu. Mariusz Kamiński miał dziś zeznawać przed sejmową komisją śledczą ds. afery wizowej. Mam podejrzenie, nie wiem, czy tak było, że to było po prostu zaplanowane, po to, żeby dzisiaj grzać spektakl polityczny. To znaczy próbować obciążyć ministra Kamińskiego, że nie ma go w jednym z tych dwóch miejsc. Mariusz Kamiński w tym budynku nie tylko usłyszał zarzuty, ale prokurator wręczył mu kolejne wezwanie przed komisję śledczą. W Sejmie polityk PiS ma być przesłuchany w najbliższy poniedziałek. Przez ostatnie 8 dni unikał listonosza, unikał Poczty Polskiej. Dziś polityk deklaruje, że na przesłuchanie się stawi. Bardzo się cieszę, że będę mógł opinii publicznej przedstawić istotne fakty związane ze sprawą, którą zajmuje się komisja. Kamińskiemu i Wąsikowi grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Prezydent Andrzej Duda spotkał się z byłym prezydentem USA Donaldem Trumpem. Przyjacielskie spotkanie - mówi prezydent. Znakomita atmosfera - wtóruje prezydencki minister Wojciech Kolarski. Ale czy opinie po spotkaniu w Trump Tower są wyłącznie entuzjastyczne? Dużo przyjaznych gestów i dużo ciepłych słów. Jak wiecie, mieliśmy bardzo dobre relacje. Nigdy nie mieliśmy problemu, nawet drobnego. My się znamy także jako ludzie, jako dwóch w jakimś sensie przyjaciół. Rozmowa w mieszkaniu Donalda Trumpa na nowojorskim Manhattanie trwała dwie i pół godziny. To było spotkanie dwóch przyjaciół, którzy wspominali ten czas, kiedy przez 4 lata współpracowali, sprawując urzędy prezydenckie, to był dobry czas, owocny czas dla relacji polsko-amerykańskich. Spotkanie określono jako prywatne. Stąd brak oficjalnego komunikatu o tematach. Pytanie, czy prezydent Duda, czy w ogóle prezydent ma prywatne spotkania. To się tak mówi, wizyta robocza, spotkanie prywatne. Wiadomo, że to ma jakiś wymiar polityczny. W Stanach trwa kampania wyborcza. Republikański kandydat stara się o powrót do Białego Domu. Ważne będą głosy Polonii. Nie mam złudzeń, że to zostanie wykorzystane przez sztab Trumpa. Nie bez znaczenia jest fakt, że Donald Trump i Andrzej Duda to politycy konserwatywni. Jeżeli mogę doradzać cokolwiek panu prezydentowi, żeby tak ostentacyjnie nie popierał jednej bądź drugiej strony. Każdy szanujący się kraj i każdy polityk reprezentujący ten kraj musi mieć dobre relacje ze wszystkimi. Podobny głos słyszymy z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jest normalne, że politycy spotykają się w państwach, które odwiedzają. Zarówno z politykami rządowymi, jak i opozycji. Państwo polskie powinno czasami próbować grać na dwóch fortepianach jednocześnie. Ale były prezydent nazywa to wydarzenie ryzykowną wizytą. Stosunek republikańskiego kandydata do wojny w Ukrainie nie jest jednoznaczny. A prezydencki minister nie udzielił odpowiedzi na pytanie, czy rozmawiano o wsparciu naszego wschodniego sąsiada, bo to spotkanie mogło być do tego świetną okazją. Rozmowa odbyła się kilka dni po rozpoczęciu procesu Donalda Trumpa. Chodzi o potajemne przekazanie pieniędzy aktorce filmów pornograficznych w zamian za milczenie o rzekomych kontaktach seksualnych z politykiem. Jest negatywnie postrzegany w Stanach Zjednoczonych, właśnie w odniesieniu do postawionych zarzutów. Wybory w Stanach Zjednoczonych 5 listopada. Wyzwania gospodarcze, sytuacja na Bliskim Wschodzie i wojna w Ukrainie - w Brukseli trwa nieformalny szczyt Rady Europejskiej w Brukseli. Na miejscu jest Dorota Bawołek. O ścieżce naprzód dotyczącej pomocy Ukrainie mówią też amerykańscy kongresmeni. Powiedz, czy to zielone światło z Waszyngtonu jest komentowane w Brukseli? Tak. UE wyczekuje amerykańskiej decyzji, bo wie, że samo jej wsparcie nie wystarczy, by uratować Ukrainę. Brak wspólnych działań Zachodu, jak przestrzega szefowa KE, może utorować Rosji drogę do zwycięstwa w Ukrainie, ale również poza nią. Bezpieczeństwo - temat numer jeden nadzwyczajnego szczytu Rady Europejskiej. Unia szuka pieniędzy na wsparcie walczącej Ukrainy. Pilnie potrzebna jest broń do strącania rosyjskich rakiet. Na apel Zełenskiego odpowiedziały tylko Niemcy, przekazując Ukrainie 3 systemy Patriot. W samej Unii takich systemów jest około stu. Chcę przekonać innych, aby zweryfikowali, co mają w magazynach i co mogą dać Ukrainie. Musimy działać szybko, a nie kiedyś w przyszłości. Inicjatywę Niemiec popierają Czechy, Dania i Holandia. Wiele krajów posiada duże zasoby wyrzutni rakietowych Patriot, ale nie chcą dostarczyć ich Ukrainie bezpośrednio. Możemy zakupić od nich tę broń i przekazać ją Kijowowi. Mamy na to pieniądze. Kijów liczy na pozytywne głosowanie w amerykańskim kongresie. Stawką jest pakiet pomocy w wysokości 60 miliardów dolarów. Myślę, że Putin kontynuowałby marsz przez Europę, gdybyśmy mu na to pozwolili. Mogą to być Bałkany, może dojść do starcia z Polską lub jednym z naszych sojuszników z NATO. Stąd wezwanie Donalda Tuska, aby Unia nie zapominała o własnym potencjale obronnym. Na brukselskim szczycie zapadła decyzja o powołaniu specjalnej komórki do walki z rosyjską dezinformacją i ingerencją w procesy demokratyczne. To odpowiedź na wykrytą ostatnio siatkę płacącą politykom za szerzenie propagandy Kremla w Unii. PE będzie współpracował ze wszystkimi służbami i instytucjami, żeby zagwarantować, że te wybory nie padną ofiarą żadnych prób manipulacji. Bo to ostatni szczyt przed eurowyborami, po których przywódcy wybiorą nowe unijne władze do rozwiązywania starych problemów w Brukseli. Premier Donald Tusk na liście stu najbardziej wpływowych ludzi magazynu Time w roku 2024. Julia Nawalna otwiera kategorię liderów, w której wyróżniony został polski premier. Donald Tusk jest politycznym maratończykiem - napisała o jedynym Polaku na liście przewodnicząca Komisji Europejskiej. Ranking magazynu Time podzielony jest na 5 kategorii: artyści, ikony, tytani, liderzy, innowatorzy i pionierzy. Premier Donald Tusk znalazł się wśród 24 wyróżnionych liderów. Laudację na cześć polskiego polityka napisała Ursula von der Leyen. W kategorii liderzy nominowano też wdowę po rosyjskim opozycjoniście Julię Nawalna i włoską premier Giorgię Meloni. Inni nominowani to artystki Dua Lipa i Kylie Minogue. To zdjęcie opublikowane w magazynie Time zrobił fotograf Jaap Arriens, Holender mieszkający w Polsce. Pamiętam doskonale to zdjęcie. Donald Tusk pojawił się znikąd w Sejmie i usiadł na ławkach dla publiczności i wszyscy nagle wyskoczyli, żeby zrobić zdjęcie. To był moment, który zaskoczył wszystkich. Najważniejsza nagroda tygodnika Time to człowiek roku. Przyznawana od blisko stu lat i nie tylko ludziom, również organizacjom, ideom, a nawet maszynie, która miała największy wpływ na bieg historii. Nie zawsze pozytywny. Zawsze kluczowy. Może być to w przyszłości AI. Lub idea jak kiedyś me too. Pierwszym człowiekiem roku był amerykański pilot Charles Lindberg. Bez międzylądowań doleciał z Ameryki do Europy. A na liście wyróżnionych znaleźli się Jan Paweł II i Lech Wałęsa, ale także Mahatma Gandhi, Winston Churchill czy Elżbieta II. W '69 roku Time przyznał wyróżnienie Amerykanom z małych miasteczek, w '75 - Amerykankom, a siedem lat później - komputerowi. To jest 19.30, a już za chwilę... Fala zwolnień. Za chwilę nasz zakład pracy zostanie zamknięty. Szlachetni w pomocy. Wiele osób ubogich po prostu podejmuje pracę. W Muzeum POLIN w przeddzień 81. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim wręczono medale przyznawane osobom zasłużonym dla dialogu polsko-żydowskiego. Jutro pod znakiem "Łączy nas pamięć" rozpocznie się akcja społeczna Żonkile. Będzin. Przed wojną większość stanowili tu Żydzi. To tu Karolinie i Piotrowi Jakoweńko udało się uratować żydowski dom modlitwy w tej zabytkowej Bramie Cukermana. Stwierdziliśmy, że takie miejsca powinny być chronione, powinny świadczyć o tej historii, powinny być żywymi przestrzeniami edukacji i poznania tej historii. To właśnie ludzie tacy jak oni zostali dziś uhonorowani medalami Powstanie w Getcie Warszawskim. 10 medali przyznano organizacjom oraz wybitnym osobistościom. Sportowcom, dziennikarzom, działaczom społecznym, ludziom kultury, dyplomatom. Marian Turski - jeden z najstarszych ocalałych z Holocaustu - podkreśla, że pamięć o przeszłości jest niezbędna dla następnych pokoleń. Pomaga ustrzec się przed złem. Zło nie spada nagle, ono powoli się skrada, trzeba umieć powiedzieć, kiedy jemu postawić tamę. Medale poprzedziły akcję Żonkil, która przypomina o 81. rocznicy powstania w getcie warszawskim. Powstanie wydarzyło się tutaj, w Warszawie, na Muranowie. Tutaj ludzie walczyli o godność i o zachowania człowieczeństwa w czasach, kiedy odmawiano im człowieczeństwa. Trwało niecały miesiąc, w kwietniu i maju '43 roku. Żydzi z getta nie chcieli biernie czekać na zagładę. Szans na przetrwanie nie widziano, to żeby umrzeć nie biernie, ale właśnie czynnie, aby wywrzeć odwet na Niemcach, zadać im straty, żeby zaznaczyć swoją podmiotowość. Przed wojną w Polsce żyło 3 miliony Żydów. Dziś - 20 tysięcy. Ten żydowski świat w Polsce zniknął na zawsze, ale naszym obowiązkiem jest pamięć o tym, jaki był i jak został zgładzony. Rośnie liczba firm, które planują zwolnienia grupowe. Prawie 8 tysięcy pracowników może stracić pracę w ponad 90 firmach, które zgłosiły taki zamiar w pierwszym kwartale tego roku. Czy to zapowiada kryzys na rynku pracy? Płock, zakład produkujący ubrania. W tym roku pracę straci tam ponad 600 osób. Trwają negocjacje w sprawie odpraw i poszukiwania nowego pracodawcy na miejskich targach kariery. Za chwilę nasz zakład pracy zostanie zamknięty, więc korzystamy z okazji, że możemy rozejrzeć się na rynku. To już Olsztyn. Producent opon zamknie jedną ze swych fabryk. Pracuje w niej ponad 400 osób. Firma zapewnia, że znajdzie im inne zajęcie. Wszystkie te zmiany opracowaliśmy razem ze związkami zawodowymi, one zostały razem przygotowane i będą wdrażane przez 9 miesięcy. Nie wszędzie pracownicy mogą dostać koło ratunkowe. 1/4 załogi straci pracę w fabryce łopat do elektrowni wiatrowych w Goleniowie. W tym samym mieście ponad stu ludzi zwolniła już fabryka mebli. Plany cięć ma Nokia. Krakowski oddział PepsiCo zredukuje zatrudnienie o 200 osób. Ostatnie miesiące to też masowe zwolnienia w zamykanej fabryce firmy Scania w Słupsku. Istnieje ryzyko, że jeszcze zwiększy się liczba zwolnień grupowych zgłaszanych przez przedsiębiorców, ponieważ niestety firmy mierzą się z szeregiem wyzwań związanych przede wszystkim ze słabym popytem na rynku. Część koncernów przenosi produkcję do innych krajów - Rumunii, Chorwacji lub Indii. Tam pracownik kosztuje mniej. Od stycznia bieżącego roku płaca minimalna wzrosła prawie o 20 procent. To jest spora podwyżka, która nakłada się na inne koszty działalności, które rosną. I niestety konsekwencją tego jest to, że niektóre firmy redukują zatrudnienie. Ale ekonomiści uspokajają. Choć jedne firmy z Polski uciekają, inne zaczynają w niej działalność, więc będą zatrudniać. Nawet jeśli nasze PKB w ujęciu rok do roku potrafiło spadać, nawet w momencie gdy konsumpcja się zatrzymała, to stopa bezrobocia w zasadzie się nie ruszyła. Na horyzoncie nie widać recesji. Według Komisji Europejskiej polska gospodarka urośnie w tym roku o 2,7 procent. Tragedia w Łodzi. 29-latek przewraca się na ulicy i mimo reanimacji prowadzonej przez przechodniów umiera. Zdarzenie dziwi i bulwersuje, bo doszło do niego tuż po tym, jak mężczyzna wyszedł ze szpitala, do którego trafił z urazem głowy. Ulica Kilińskiego, centrum Łodzi. To tu około trzeciej w nocy z wtorku na środę młody mężczyzna nagle się przewrócił. Mimo późnej pory kilku przypadkowych przechodniów próbowało udzielić mu pomocy. Bezskutecznie. Gwałtownie upadł na chodnik, doznał urazu, który najpewniej doprowadził do obrażeń skutkujących śmiercią. Wypadek budzi emocje, bo mężczyzna wracał ze szpitala. Trzy godziny wcześniej trafił tu z powodu urazu głowy. Placówka odmówiła wypowiedzi przed kamerą. W przesłanym oświadczeniu zapewnia, że wstępne postępowanie nie wykazało naruszenia procedur. Wiadomo, że mężczyzna przeszedł badania, a później został wypisany ze skierowaniem do poradni specjalistycznej. Apeluję o powściągnięcie emocji aż do czasu, kiedy będziemy znali wyniki wszystkich ekspertyz, opinii biegłych. 29-latek miał do przejścia niespełna dwa kilometry. Kilka kroków od domu doszło do tragedii. Dla mnie nie powinno takiego czegoś być. W sprawie jest wiele wątpliwości. Najistotniejsze znaczenie ma ustalenie, w jakim stanie ten mężczyzna zgłosił się do szpitala, jaką diagnostykę podjęto i w jakim stanie wypisano go ze szpitala. Niewykluczone - takie teorie też są brane pod uwagę - że mężczyzna miał problemy zdrowotne, które mogły ostatecznie przyczynić się do jego upadku i śmierci. Pewne informacje co do jego wcześniejszych schorzeń, leczenia posiadamy, niemniej tych danych przekazać nie mogę. Prokuratura rejonowa w Łodzi prowadzi w tej sprawie postępowanie o nieumyślne spowodowanie śmierci. To przestępstwo jest zagrożone karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Sprawa wymaga gruntownego wyjaśnienia, czekamy na wyjaśnienia placówki medycznej, podjęliśmy też współpracę z prokuraturą. Sekcja zwłok zostanie przeprowadzona jutro. Obcokrajowcy są wszędzie - pod takim hasłem rusza tegoroczne Biennale Sztuki w Wenecji. Polski pawilon to wspólne dzieło polskich i ukraińskich artystów. Wideoinstalacja głosami cywilów opowiada o wojnie na Ukrainie. Pawilon otworzył minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz. Sztuka nie przeciwdziała wojnie, ale sztuka budzi emocje, które pozwalają nam nie być obojętnym. I 2 miliony uchodźców w Polsce potwierdziło nam to, co tak naprawdę jest najważniejsze w życiu. Ludzka solidarność, współczucie, empatia. Pan Tomasz po walce z covidem nie mógł wrócić do pracy i stał się bezdomny, pan Grzegorz zmagający się z alkoholizmem znalazł pracę i próbuje stanąć na nogi - tysiące takich historii. Łączy je jedno - Szlachetna Paczka, która ludzi na krawędzi dostrzega i pomaga. To było ciężkie zakażenie covidem. Pandemia całkowicie zmieniła życie pana Tomasza. Kilka miesięcy w szpitalu skończyło się operacją serca, niezdolnością do pracy, plastikowe serce jeszcze namnożyło się chorób. Jestem w trakcie leczenia. Z normalnego człowieka, normalnie funkcjonującego stałem się wrakiem. Choroba i brak pracy doprowadziły do utraty mieszkania. Teraz pan Tomasz żyje w olsztyńskim schronisku dla bezdomnych. Mimo kryzysu nie traci nadziei. W pewnym momencie życie się kończy, zaczyna się coś innego. To nie jest powód do tego, żeby się położyć pod płotem i czekać na śmierć. W ubiegłym roku tylko na Warmii i Mazurach było 1316 osób bezdomnych, o 150 więcej niż dwa lata wcześniej. W tej grupie jest 11 dzieci. To nie jest tak, że te dzieci są niezaopiekowane i one są gdzieś na ulicy. To są dzieci, które przebywają z matkami w domach dla matek z małoletnimi dziećmi. Życie na skraju ubóstwa według analizy Szlachetnej Paczki dotyczy nie tylko osób bez pracy. Często mamy takie stereotypy o ubóstwie, że ubóstwo jest czymś zawinionym. Natomiast wiele osób ubogich po prostu podejmuje pracę i to nie jedną podejmuje kilka prac. Na kilka etatów. Na części etatów. Ale są to stanowiska nisko opłacane. W efekcie w Polsce jest milion osiemset tysięcy osób, które dysponują średnio kwotą 20 złotych dziennie. Trzy procent Polaków nie stać na podstawowe zakupy. Pięć procent nie kupuje mięsa, ryb i owoców. Siedem procent Polaków nie stać na bieżące opłaty, a osiem procent ma problemy z regulowaniem czynszu. Wydatkiem poza zasięgiem dla szesnastu procent Polaków jest pralka, dla siedemnastu procent lodówka. To pan Grzegorz z Elbląga. Dzielnie walczy z chorobą alkoholową i ubóstwem. Dzięki pracy wychodzi z kryzysu bezdomności. Na chwilę obecną wystarcza mi, tylko że po prostu mam komornika. Sprawy alimentacyjne, zaległości. Ale staram się wiązać koniec z końcem. Według szacunków Ministerstwa Pracy w tym roku prawie cztery miliony osób w Polsce będzie pracowało za najniższą krajową. Zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych? Taką możliwość rozważa premier, a poinformowała o tym Izabela Leszczyna. Szefowa Ministerstwa Zdrowia dodaje, że do wprowadzenia zmian potrzebna jest zgoda wszystkich partii koalicyjnych. Choć ceny paliw pną się w górę, właścicielom stacji coraz trudniej związać koniec z końcem. Marże na paliwie to mamy groszowe, jest ciężko utrzymać ludzi. I chcąc utrzymać jakiś poziom jakości produktów i stacji, to niestety na alkoholu coś tam jeszcze zarabiamy. A stacje benzynowe przestały zarabiać tylko na tym, co zatankujemy. Ze wszystkich innych sprzedawanych produktów prawie połowę stanowi właśnie alkohol. To może ulec zmianie, bo rząd rozważa wprowadzenie ograniczenia sprzedaży. Takim miejscem, gdzie alkohol wcale nie musi być sprzedawany, jest stacja benzynowa. Stąd pomysł zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych i w tej chwili w Ministerstwie Zdrowia trwają analizy nad taką propozycją. A ta już dziś wśród opozycji wywołuje mieszane uczucia. Bardzo dobry pomysł, tylko chciałbym, żeby pani minister nie chciała, tylko to zrobiła. Jestem zwolennikiem wolności gospodarczej, nie podoba mi się nadmiar regulacji, natomiast też jak słyszę o problemach z alkoholizmem, to mi ciarki po plecach przechodzą, jak pomyślę ile osób cierpi przez alkohol. O czym coraz głośniej mówią terapeuci uzależnień. Czymże jest alkohol, jeśli nie narkotykiem? Jest ciężką, silną substancją narkotyczną, o czym świadczą badania naukowe. Alkoholizm to dziś jeden najpoważniejszych problemów społecznych. Prawie 12 procent Polaków przyznaje, że nadużywa alkoholu, a to jedna z trzech najważniejszych przyczyn przedwczesnej śmierci. Dlatego specjaliści przychylnie patrzą na pomysł resortu zdrowia. Ja oczywiście z odtrąbieniem sukcesu wstrzymam się do momentu, kiedy to już będzie fakt, a nie tylko idea. Największe od 75 lat deszcze nawiedziły Zjednoczone Emiraty Arabskie. Zalane ulice, domy, ludzie uwięzieni w samochodach. Woda opadła, ale spekulacje na temat przyczyny ulewy nie milkną. W Dubaju trwa wielkie sprzątanie. Po powodzi, jakiej tu jeszcze nie widziano. Powoli wracamy już do życia. Zaczęło już działać metro. Część ulic jest przejezdnych, ale nie wszystkie. Myślę, że potrzebujemy jeszcze trzech, czterech dni na posprzątanie tego bałaganu. Władze miasta wysłały na ulice cysterny i łodzie, bo potrzebujących pomocy jest wciąż wielu. Ja takiej burzy nigdy nie przeżyłam. Zawsze myślałam, że widziałam już potężne burze w Polsce. To naprawdę wyglądało bardzo groźnie, strasznie. To były największe od 75 lat opady deszczu w tym kraju. W ciągu 12 godzin spadło go tyle, ile zwykle przez rok. Pod wodą znalazły się dwunastopasmowa autostrada i międzynarodowe lotnisko. Setki ludzi utknęło w terminalach, w korkach i zalanych wieżowcach - nawet na ponad 30 godzin. A miasto, choć był środek dnia, wyglądało, jakby nagle zapadła noc. Ucierpieli najbiedniejsi. Po historycznej ulewie pojawiły się spekulacje, że winę za powódź ponoszą władze, które z powodu niedoborów opadów sztucznie wywołują deszcze. Nie jesteśmy w stanie zasiewaniem chmur spowodować takiej ulewy i powodzi błyskawicznej. Ekstremum wiążemy niestety z pogłębiającym się kryzysem klimatycznym. W Emiratach zginęła jedna osoba. W sąsiednim Omanie co najmniej 18. Z lokalnymi powodziami walczył Bahrajn oraz Katar. W 19.30 to wszystko, a już teraz rozmowa Justyny Dobrosz-Oracz z Borysem Budką. Do zobaczenia.