Dziś rozpoczęła się wypłata wyprawki szkolnej w ramach programu "Dobry start". Ci, którzy nie złożyli jeszcze wniosków, mogą to zrobić do 30 listopada. Dobry wieczór Państwu, Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie Wiadomości. Nie ma lepszych czołgów, bardziej nowoczesnych na świecie. Pierwsze Abramsy dla naszej armii już w Polsce. Zostaniemy armią, która będzie wyposażona w jedne z najnowocześniejszych czołgów w XXI w. Sytuacja wygląda tak, że codziennie mają miejsce ostrzały. Po różnych miejscach, różnych dzielnicach. Na ratunek mimo ostrzału. Strażacy z Charkowa wciąż na służbie. Patrzy się na żywego człowieka, na jego oczy, na reakcję. I on żyje. Tego się nie zapomina. Jestem zawodnikiem, który lubi wygrywać nie tylko mecze, ale przede wszystkim tytuły. Barcelona chce wrócić na zwycięską ścieżkę. Dlatego tu jestem. Robert Lewandowski przywitany przez Barcelonę! Jest w doskonałej formie fizycznej, więc myślę, że walka o tytuł króla strzelców będzie sprawą otwartą. Pierwsze przeznaczone dla naszych żołnierze czołgi Abrams już w Polsce. Łącznie nad Wisłę z USA ma ich trafić 250 w najnowszej wersji. Do tego ponad sto używanych w trochę starszej wersji. Będą stacjonować na wschód od Wisły, ale wcześniej czas na szkolenie polskich żołnierzy. Pierwsze Abramsy dla naszej armii już na polskiej ziemi. Na razie 7 plus 2 wozy wsparcia. Kolejne mają przekroczyć granicę na początku sierpnia. Nie ma lepszych czołgów, bardziej nowoczesnych na świecie. To jest skok, powiedziałbym, epokowy w porównaniu ze sprzętem, którym dziś dysponuje Wojsko Polskie. Abramsy z dzisiejszej dostawy mają trafić do Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Biedrusku koło Poznania. Polscy żołnierze będą się szkolić na 28 czołgach. Później wszystkie Abramsy zostaną przeniesione na wschód od Wisły. Na wyposażenie 18 dywizji zmechanizowanej, czyli tzw. "Żelaznej dywizji". Wszystkie, czyli 250 Abramsów w najnowszej wersji i 116 trochę starszych, używanych. Te zastąpią czołgi, które przekazaliśmy Ukrainie. Możemy powiedzieć dzisiaj, że jeżeli skutecznie zostanie przeprowadzona ta operacja wymiany sprzętu, zostaniemy armią, którą będzie wyposażona w jedne z najnowocześniejszych czołgów w XXI w. Łącznie 366 sztuk. Koniec tej operacji to rok 2026. Dla nas polisa bezpieczeństwa w postaci tych najlepszych, najnowocześniejszych na świecie czołgów będzie stanowiła gwarancje odstraszania rosyjskiego agresora. Rosyjska agresja na Ukrainę pokazuje, jak ważny w tej sytuacji jest ciężki sprzęt. I jak nieobliczalna jest Rosja ze swoimi imperialnymi zapędami. Więc chyba nikt nie ma wątpliwości, że właśnie na wschód od Wisły stacjonować powinny nowoczesne czołgi. Przez ostatnie dziesięciolecia ta flanka wschodnia była osłabiana, jednostki były zamykane, więc tutaj trzeba tę flankę wschodnią wzmocnić i tam powinny rzeczywiście te czołgi trafić. Zwijanie jednostek wojskowych to zdaniem ekspertów jeden z głównych grzechów rządu PO-PSL w dziedzinie wojskowości, a więc i bezpieczeństwa Polski. A przecież w obliczu najazdu Rosji na Ukrainę nie ma teraz tematu ważniejszego niż bezpieczeństwo Polaków. Czołgi z głównego zamówienia, na które czeka polska armia, to M1A2 SEPv3, czyli najnowocześniejszy wariant Abramsa. Jego poprzednie wersje przeszły swój chrzest bojowy trzy dekady temu w czasie operacji "Pustynna Burza". Maszyny cieszą się sławą "niezniszczalnych" i są jednym z symboli potęgi amerykańskiej techniki wojskowej. Czołg ma silnik o mocy 1500 KM - turbinę gazową - i może być zasilany różnego rodzaju paliwami. Jego prędkość maksymalna ok. 70 km/h. Abrams waży ponad 60 ton. Postrach sieje jego główne uzbrojenie, czyli armata kalibru 120 mm, a wyposażenie dodatkowe stanowią 3 karabiny maszynowe. Załoga Abramsa to 4 żołnierzy. Wojska Władimira Putina nawet na jeden dzień nie przerywają ostrzału miejscowości wzdłuż linii frontu na Ukrainie. Rakiety spadają też na nadmorski Mikołajów i Odessę. Tymczasem władze w Kijowie walczą z agresorem nie tylko w terenie, ale również z dywersją w swoich własnych szeregach. W ukraińskiej stolicy jest nasz korespondent Tomasz Jędruchów. Tomku, o co konkretnie chodzi? Chodzi o wczorajsze zawieszenie szefa ukraińskiej służby bezpieczeństwa. Nikt nie podaje oficjalnych przyczyn, ale od tygodni spekulowano, że z jednej strony służba bezpieczeństwa nie do końca działa jak powinna. Dowodem ma być nieudolna obrona obwodu chersońskiego czy aresztowanie kolejnych kolaborantów, pracowników pracujących na rzecz Rosjan. Precyzyjny atak na rosyjskie magazyny broni w okupowanej Nowej Kachawce i zestrzelony przez siły ukraińskie Su-34 w obwodzie ługańskim. Ukraińska obrona, a niekiedy kontrofensywa przynosi wymierne efekty. Od początku inwazji zabitych lub rannych zostało 50 tys. rosyjskich żołnierzy. Rosja planowała anektować ukraińskie miasta w ciągu 30 pierwszych dni inwazji. Chciała wywrzeć presję na NATO, chciała zburzyć porządek świata. Ale poległa i dziś jest krajem znacznie słabszym niż w momencie ataku w lutym. Zniszczonych prawie 1700 rosyjskich czołgów i 4000 pojazdów opancerzonych. W dużej mierze dzięki broni dostarczonej z Zachodu, głównie USA, Wielkiej Brytanii i Polski. Kluczowe są artyleryjskie systemy zachodnie, na zachodnich kalibrach, które są uniwersalne. Np. polski Krab może używać amunicji francuskiej, amerykańskiej. Te systemy artyleryjskie są ważne, ponieważ artyleria jest odpowiedzialna za większość strat na tej wojnie. Na Ukrainie powstała już nawet piosenka o skuteczności HIMARSÓW na froncie: Ukraińskie władze demaskują też zdrajców. Ponad 60 ukraińskich prokuratorów, urzędników i funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy podjęło współpracę z wrogiem na okupowanych przez Rosję terenach. Mamy 651 postępowań karnych wobec pracowników prokuratury i organów ścigania w związku ze zdradą stanu i kolaborowaniem z Rosją. Działają przeciwko naszemu państwu. Prezydent Wołodymyr Zełeński zdymisjonował Szefa Służby Bezpieczeństwa i Prokurator Generalną Ukrainy. Do najważniejszych służb napadniętego kraju od lat przenikali rosyjscy agenci. Trzeba szybko zacząć budowę odporności ukraińskich służb na penetrację i infiltrację ze strony Rosjan oraz budowę obrony kontrwywiadowczej tego kraju. Bo walka o wolność i suwerenność toczy się nie tylko na froncie. Kiedy na ukraińskie miasto spadną rosyjskie rakiety, do pracy ruszają strażacy i ratownicy. Pojawiają się na miejscu pomimo trwającego ostrzału, wchodzą do płonących budynków, nawet gdy te runęły pod wpływem siły uderzenia. Karolina Pajączkowska spędziła dzień ze strażakami, którzy dziś w ogarniętej wojną Ukrainie są niczym żołnierze codziennie ryzykujący życie. W Charkowie wstaje nowy dzień. Zespół strażaków-ratowników wysokościowych stawia się na dyżurze. Ruszają do prac rozbiórkowych i zabezpieczania tego, co zniszczyły rosyjskie rakiety. Betonowe elementy elewacji spadają z dużą siłą za ziemię. Po kilku godzinach pracy koordynujący zadanie ogłasza odwrót. W czasie wojny służba jest podwójnie niebezpieczna. W miejscu, w którym wciąż występuje zagrożenie uderzenia rakietą ze strony Rosji, Siergiej i Iry pracują na wysokościach. Właśnie skończyli swoje zadanie. Pakują się, tak aby przygotować się na kolejny dzień, w którym znowu będą musieli zabezpieczać budynki takie jak ten, aby ci mieszkańcy, którzy tutaj zostali, mogli przeżyć w jakichkolwiek warunkach. Młodzi mężczyźni pracują codziennie od wielu miesięcy. Te prace rozpoczęliśmy jeszcze w marcu, gdy zrobiło się już bezpieczniej i nie było nieustannych ostrzałów. W innej części miasta swój wieczorny dyżur rozpoczyna Aleksander. Gdy nad miastem powoli zachodzi słońce, Rosjanie szykują się do kolejnych aktów barbarzyństwa. Sytuacja wygląda tak, że codziennie mają miejsce ostrzały. Po różnych miejscach, różnych dzielnicach. Cierpi ludność cywilna. Oczywiście również ich mienie - domy, ogrody, garaże - ale też przedsiębiorstwa, szkoły, przedszkola i budynki administracyjne. Sasza po chwili dodaje, jak kilka dni temu sam przeżył ostrzał. Rakieta spadła tuż obok remizy. Pokażemy teraz to miejsce, w które uderzył odłamek rakiety. Sasza pokazuje, jak ostry jest ten pocisk. Ekwipunek czeka w gotowości. W każdej chwili mogą zawyć syreny. Denis pokazuje nam, jak szybko jest w stanie ruszyć na pomoc. Dokładnie 36 sekund - właśnie tyle potrzebuje strażak tutaj w tym oddziale w Charkowie, by ubrać się i przygotować do wyjazdu. Oni nie mają chwili do stracenia. W grę wchodzi ludzkie życie. Podczas akcji mężczyźni nie zwracają uwagi na to, że wszystko wokół płonie. Liczy się tylko to, aby wydostać żywą osobę - dodaje Władysław. Patrzy się na żywego człowieka, na jego oczy, na reakcję. I on żyje. Tego się nie zapomina. Zapada noc. W mieście wybucha pożar. Kolejna rakieta uderzyła w dom wielorodzinny ok. 3.00 nad ranem. Rozpoczyna się wyścig z czasem. Na miejscu strażacy zastają ścianę ognia i kłęby dymu. Kilku strażaków gasi pożar, inni przeczesują stojący w płomieniach budynek, aby i tym razem uratować ofiary rosyjskiego bestialstwa. Nad ranem akcja dobiega końca. Bohaterowie Ukrainy kończą służbę. Jutro będą musieli zmierzyć się z tym samym. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Oto co jeszcze przed nami w programie. Mężczyzna, który zaatakował ekipę TVP, z zarzutami. Pasażerowie lecą, walizki zostają. Braki kadrowe paraliżują lotniska. Rozpoczęły się wypłaty pieniędzy w ramach programu "Dobry Start". Tak zwane 300 Plus to jednorazowe świadczenie na zakup wyprawki szkolnej. Przed nami jeszcze półtora miesiąca wakacji i błogiego wypoczynku. Ale nadchodzące tygodnie to dla niektórych także czas na przygotowanie się do szkoły. Trzeba kupić nowy plecak, piórnik, książki, zeszyty, ołówki i kredki. I jak co roku lista jest długa. W jej zrealizowaniu pomoże świadczenie z programu "Dobry Start". Przysługuje ono wszystkim uczniom w szkołach podstawowych i średnich do ukończenia przez nich 20. roku życia, chyba że są to uczniowie z orzeczoną niepełnosprawnością, wtedy to do 24. roku życia. Polacy złożyli już wnioski o finansowe wsparcie dla 2 mln dzieci. Wnioski składamy tylko drogą elektroniczną, a więc poprzez bankowość elektroniczną, poprzez system Empatia ministerstwa rodziny, poprzez platformę usług elektronicznych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Czas na złożenie wniosku upływa 30 listopada. Ale im wcześniej zostanie złożony, tym wcześniej pieniądze trafią na konto. Będziemy wnioskować o to świadczenie. Jeszcze nie złożyliśmy wniosku, ale zamierzamy. O tym, jak ważne jest to wsparcie, wiedzą rodzice dzieci w wieku szkolnym. Zawsze lepiej mieć te pieniądze, niż nie mieć w ogóle, tak że plecaki, zeszyty częściowo kupujemy za tę kasę. Według szacunków z wyprawki szkolnej skorzysta blisko 4,5 mln dzieci. Dokładnie 78 lat temu II Korpus Polski dowodzony przez generała Władysława Andersa wyzwolił włoskie miasto Ankona. Zwycięstwo nad Niemcami umożliwiło aliantom prowadzenie dalszej ofensywy i skrócenie działań wojennych we Włoszech. Bitwa o Ankonę - samodzielna operacja Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w czasie II wojny światowej. Operacja zwycięska. Zdobycie portu w Ankonie było bardzo ważne z punktu widzenia dalszych działań, czyli marszu aliantów w kierunku na północ, a więc przełamania Linii Gotów, ponieważ był to strategicznie ważny port nad Adriatykiem. Walki pokazały w pełni wartość bojową II Korpusu Polskiego, którym dowodził generał Władysław Anders. To byli żołnierze doskonale przygotowani. Co więcej, mieli bardzo wysokie morale, czyli chcieli zrobić wszystko, aby pokonać Niemców, stąd ich wielkie sukcesy. Pamięć poległych bohaterów uczczono na cmentarzu w Loreto, gdzie pochowanych jest ponad 1000 polskich żołnierzy, którzy swoim życiem świadczyli, że chcą walczyć o to, aby Polska była wolna, aby Europa, aby świat był wolny. W uroczystościach wzięli udział m.in. weterani armii generała Władysława Andersa, którzy dokładnie tędy, przez Bramę Świętego Stefana, 78 lat temu wkroczyli do Ankony. To dwa miesiące po wiktorii pod Monte Cassino, a więc ten szlak bojowy Polaków wcale nie zatrzymał się na wzgórzach wokół klasztoru Monte Cassino. Polacy w dalszym ciągu szli na północ. W trakcie uroczystości odsłonięto tam pomnik Pułku Ułanów Karpackich. Oni właściwie byli tymi, którzy wkroczyli przez tą bramę, i to jest wielka rzecz, bo my się staramy o ten pomnik od kilku lat. To wielki sukces dla nas. I godne upamiętnienie niezłomnych żołnierzy, którzy o Polskę walczyli na wszystkich europejskich frontach II wojny światowej. To tam skutki transformacji ustrojowej odczuwane są do dziś. Gminy, w których kiedyś były PGR-y, mają większe bezrobocie i mniej pieniędzy na samorządowe inwestycje. Teraz domagają się europejskiej solidarności, a wcześniej prowadzili politykę energetycznej naiwności. Niemcy i Komisja Europejska drżą przez zimą i zbliżającym się wielkim kryzysem energetycznym. Wszystko przez politykę prowadzoną przez Berlin i Brukselę, która uzależniła Europę od rosyjskich surowców. Widmo energetycznej katastrofy w Niemczech coraz bardziej realne. Teoretycznie w czwartek po serwisie gazociąg Nord Stream 1 powinien z powrotem z pełną mocą przesyłać gaz do naszego zachodniego sąsiada. Ale coraz więcej wskazuje na to, że tak nie będzie. Rosjanie wykorzystali pretekst z brakiem turbiny, która jest serwisowana w zakładach Siemensa w Kanadzie, do tego, żeby ograniczyć o ponad 60% podaż gazu. Berlin obawia się braków surowca, dlatego wymusił na Kanadzie zdjęcie sankcji na jedną z sześciu turbin gazociągu serwisowanych za oceanem. Takie podejście mocno skrytykował prezydent Ukrainy. Ten problem nie dotyczy tylko turbiny. To kwestia przestrzegania sankcji. Jeśli teraz jest jedno naruszenie, to tylko kwestia czasu, zanim pojawią się inne. Wojna na Ukrainie dobitnie pokazała, jak fatalna w skutkach okazała się polityka prowadzona przez Berlin przez ostatnie lata. Niemiecka uległość przyniosła Putinowi pieniądze na rakiety, a Europa drży przed katastrofą energetyczną. Gdybyśmy zaczęli 10 lat temu, gdybyśmy postępowali tak, jak przez ostatnie 10 tygodni, mogliśmy znacznie zmniejszyć tę zależność, ale tego nie zrobiliśmy. Teraz brakuje nam czasu, aby nabyć gaz i napełnić magazyny. Dlatego w obliczu braku dostaw gazu z Rosji, Niemcy domagają się europejskiej solidarności. O solidarności nie myśleli jednak, gdy siłą zaczęli likwidować górnictwo czy zwalczać elektrownie atomowe. To wszystko razem spowodowało po pierwsze bardzo głębokie uzależnienie całej Unii Europejskiej od rosyjskich surowców i w sytuacji konfliktu na Ukrainie ta zależność staje się ciężarem dla nas wszystkich. Gdy zaledwie 4 lata temu nasi zachodni sąsiedzi byli ostrzegani przed konsekwencjami ich polityki... Niemcy będą całkowicie uzależnione od rosyjskiej energii, jeśli nie zmienią się od razu. ...wówczas szydzili, mając za sobą wsparcie brukselskich urzędników. Komisja Europejska jest winna dzisiejszego kryzysu energetycznego, już nie mówiąc o Niemczech, ale Polska wyciągnęła z tego wnioski, jak tylko mogła, to znaczy kiedy nastąpiły rządy Prawa i Sprawiedliwości i dzisiaj jest gotowa. M.in. dzięki gazoportowi w Świnoujściu czy budowie gazociągu Baltic Pipe. Budowa tego gazociągu w tej sytuacji, którą mamy teraz, gwarantuje to, że Polska będzie mogła otrzymywać dostawy gazu, żeby czuć się bezpiecznie. Napastnik, który zaatakował operatora TVP, przyznał się do winy. To tam skutki transformacji ustrojowej odczuwane są do dziś. Gminy, w których kiedyś były PGR-y, mają większe bezrobocie i mniej pieniędzy na samorządowe inwestycje. Wyrównaniu szans służy Program Inwestycji Strategicznych Polski Ład. Dzięki jego trzeciej edycji do takich gmin trafią 4 mln zł. Pasym w województwie warmińsko-mazurskim ma problem z przestarzałą infrastrukturą wodną i sanitarną. To już jest stare i nie spełnia swoich wymogów. Tak jak latem było w ubiegłym roku dużo turystów, no to ten zapach tam szedł z tej oczyszczalni na całe miasteczko, bo to nie dało rady przerobić. Słabszy rozwój tej części kraju to do dziś odczuwana konsekwencja polskiego modelu transformacji ustrojowej. Czy nazwisko Leszka Balcerowicza, czy gdyby sięgać politycznie Donalda Tuska - to są przecież osoby, które już wtedy były odpowiedzialne za taki a nie inny model, który został przyjęty w Polsce. Te różnice od kilku lat są stopniowo wyrównywane. Pasym wyremontuje instalację wodno-kanalizacyjną i oczyszczalnię ścieków dzięki specjalnej edycji Programu Inwestycji Strategicznych. Na Warmię i Mazury trafiło łącznie 320 mln zł. W województwie wielkopolskim dotacją sięgnęła 440 mln. To jest aż 98%, czyli tak atrakcyjnych dofinansowań nigdy wcześniej nie było. W całym kraju do takich gmin trafią kolejne 4 mln zł. Teraz też stoimy przed wyzwaniami gospodarczymi, takimi jakie się pojawiały w latach 90. Teraz jednak reakcja rządu na kryzys jest inna niż zwykle w III RP. Nareszcie ktoś się nami zainteresował. Jesteśmy bardzo, bardzo wdzięczni, że ktoś się nami zajął. Odpowiedzią na kryzys są inwestycje, które pobudzają gospodarkę i zwiększają komfort życia w takich miejscach jak Rogów w Małopolsce, który będzie miał nową drogę. W całym kraju to jest 18 tys. km takich dróg, które zostały przebudowane, zostały wybudowane. Równomierny rozwój to także przenoszenie części działalności instytucji publicznych ze stolicy do mniejszych ośrodków. W Nisku na Podkarpaciu swój oddział uruchamia Generalna Inspekcja Transportu Drogowego. W ramach decentralizacji w 2017 roku otwieraliśmy podobny oddział GITD w Białej Podlaskiej. Pierwotnie zatrudnionych było 20 osób, a teraz w Białej Podlaskiej pracuje ok. 120 osób. Napastnik, który zaatakował operatora TVP, przyznał się do winy. Jak informuje policja, zarzuty zostaną mu postawione z urzędu. Nie ma zgody na takie zachowanie i szerzenie spirali nienawiści, którą, jak podkreślają komentatorzy, nakręcają politycy. Ostatnio gróźb użycia siły wobec politycznych przeciwników nie brakowało szczególnie w przemówieniach Donalda Tuska. Ekipa Telewizji Polskiej zaatakowana. Wulgaryzmy... ...i groźby. Nieoficjalnie wiadomo, że sprawca zgłosił się na policję i przyznał do winy. A prokuratorskie zarzuty zostaną postawione z urzędu. Nie ma zgody na takie zachowanie, które może się skończyć tragedią. Nie ma zgody na takie zachowanie, które może się skończyć tragedią. Ten typ emocji można wyhodować politycznie i Donald Tusk, jeżeli coś się stanie, osobiście za to odpowiada. Tak samo jak osobiście odpowiada za to, co się stało przed Telewizją Polską. To jest jego dzieło, to są jego silni ludzie. Straszenie silnymi ludźmi. Przyjdą silni ludzie i go przekonają i wyprowadzą z NBP. I groźby użycia siły. Na ulicy też się wszyscy zorganizujemy, jeśli ta władza nie zniknie! Politycy Platformy Obywatelskiej z Donaldem Tuskiem na czele formułowali ostatnio pod adresem prezesa Narodowego Banku Polskiego. Gościa wyprowadzić z NBPu i ja to zrobię, ja to wam gwarantuje. Szokujące, przecież politycy dzisiaj doskonale zdają sobie sprawę, że to, co mówią trafia do milionów osób, i te podziały, które wynikają z tych ich słów, z tej agresji, z tej spirali nienawiści, jaką budują, to przecież wszystko przenosi się na ludzi. Trudno się więc dziwić, że coraz częściej w przestrzeni publicznej padają pytania o zależność pomiędzy tym, co mówią politycy... Na ulicy też się wszyscy zorganizujemy! ...i tym, co potem na ulicy się dzieje. Je*** Telewizję Polską! Trzeba będzie te instytucje zlikwidować! Śpieszcie się zadawać pytania z TVP Info, bo niewiele tygodni Wam zostało. Trzeba zrobić wszystko, żeby tego typu zwyrodnienia jak dzisiaj TVP Info czy telewizja publiczna zmieniły zasadniczo swój charakter. Przyjdzie panu kiedyś odpowiedzieć przed sądem. Tylko czekam na te czasy, kiedy nie będzie za panem stała telewizja. Z politycznym atakiem ostatnio do czynienia ma także Gazeta Lubuska. Marszałek województwa z Platformy Obywatelskiej ma domagać się zwolnienia dziennikarza za artykuły o nieprawidłowościach i mobbingu w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego. Na to reakcji Donalda Tuska, podobnie jak na wulgarne ataki, nie ma. On gra tak naprawdę na jakąś rewolucję, na zamieszki, na destabilizację. Ma chyba przekonanie, że w takiej debacie uczciwej na argumenty prezentując różne racje przegrywa. Widać to od lat. Lempart! Jazda na ulicy! Przekleństwa! Wyginiecie jak dinozaury. Musimy was opiłować z pewnych przywilejów, bo inaczej znowu podniesiecie głowę. Strząsnąć ze zdrowego drzewa naszego państwa PiS-owską szarańczę! Wypowiedzi typu "jechać PiS", by nie cytować dokładnie, mają być zachętą do tego, żeby doszło do rękoczynów. A to z demokracją nie ma nic wspólnego. Strajki i braki kadrowe paraliżują europejskie lotniska. Najgorsza sytuacja jest w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Islandzki przewoźnik zdecydował nawet, że razem z jego pasażerami będzie latać obsługa bagażowa, bo tys. walizek piętrzy się na lotniskach. To turyści, którzy chcieli wylecieć ze słonecznej Majorki. Właśnie zmierzyli się z tym, z czym mierzą się podróżni na kontynencie. Mieliśmy dziś lecieć do Bordeaux na cały tydzień i nasz lot odwołano. Lotniska w Paryżu też lepiej unikać. Kolejki i zagubione bagaże. Powiedziano mi, że moje rzeczy utkwiły na lotnisku Charles'a de Gaulle'a, ale nie mam pewności. Zastanawiam się, czy nie wróciły do Londynu, informacje są sprzeczne. To lotnisko w Amsterdamie i tysiące walizek, którzy nie ma kto segregować. Islandzka linia lotnicza lata tu 2 razy dziennie, dlatego zapowiedziała, że będzie zabierała ze sobą obsługę bagażową. Ile minie czasu, zanim sytuacja wróci do normy? Myślę, że zajmie to co najmniej miesiąc. Na londyńskim Heathrow też paraliż. Władze lotniska zwróciły się do linii lotniczych, by przestały sprzedawać bilety na okres letni i ograniczyły przepustowość portu do 100 tys. odlatujących dziennie. Manchester ma problemy, Heathrow z pewnością ma obecnie duże trudności. Wakacyjny koszmar podróżujących to efekt zwolnień w trakcie pandemii i strajków pracowników zarówno lotnisk jak i linii lotniczych. Porty lotnicze w zachodniej Europie borykają się głównie z niedoborami personelu, czyli pakowanie i rozładowywanie bagaży, odprawa pasażerów, kontrola bezpieczeństwa. Na warszawskim lotnisku Chopina takich problemów nie ma. Jednak w ostatnim czasie 50% lotów była opóźniona, ale tylko 3% opóźnień zależało od lotniska. Opóźnienia, z jakimi mamy teraz do czynienia, wynikają z ograniczeń w międzynarodowej przestrzeni powietrznej lub z opóźnień powstałych na innych europejskich portach. Jest to efekt domina. W porównaniu do innych europejskich lotnisk radzimy sobie znacznie lepiej. Opóźnienia rzędu 60-70% notują m.in. takie porty jak Bruksela, Frankfurt, podlondyńskie Luton i Paryż. Polskie Linie Lotnicze LOT z powodu problemów operacyjnych na lotniskach w zachodniej Europie musiały zredukować siatkę o ok. 2,5%. To niewiele, gdy spojrzymy na liczbę odwołanych lotów British Airways, Ryanaira czy Lufthansy. Dla Roberta Lewandowskiego rozpoczyna się nowy rozdział w karierze. Kapitan reprezentacji Polski pożegnał się z Bayernem Monachium i teraz będzie strzelał gole dla Barcelony. Polski napastnik jest już w Miami, gdzie na zgrupowaniu przebywa jego nowy zespół. Na miejscu jest też nasz specjalny wysłannik Marek Ignasiewicz. Marku, powiedz proszę, czy wszystko jest już uzgodnione i kiedy możemy spodziewać się debiutu Lewandowskiego w barwach Barcelony? Robert przeszedł testy medyczne. W najbliższym czasie prawdopodobnie oficjalnie zostanie zaprezentowany jako nowy piłkarz Barcelony. Debiut Roberta w nowych barwach ma nastąpić w prestiżowym meczu przeciwko odwiecznemu rywalowi Realowi Madryt 23 lipca w Las Vegas. Jeszcze do niedawna idolem kibiców Barcelony był Messi. Argentyńczyka w barwach Barcelony już nie ma. Robert Lewandowski w końcu jest tam, gdzie być chciał, o co walczył od kilku miesięcy. Bardzo cieszę się, że dołączyłem już do Barcelony. Ostatnie dni były dla mnie długie, ale udało się. Zawsze chciałem grać w lidze hiszpańskiej, w wielkim klubie. To będzie dla mnie zupełnie nowe wyzwanie, także w życiu prywatnym. Tak "świeżaka" wita prezydent klubu. Tak koledzy z drużyny. Bo nazwisko Lewandowski to na świecie uznana marka. Synonim profesjonalizmu i kilkudziesięciu bramek w sezonie. Bardzo się cieszę, że dołączył do nas Robert Lewandowski. Wiemy, jaką prezentuje jakość. Fakt, że jest z nami, to coś niezwykłego. Coś, co może pomóc Barcelonie wrócić na piłkarski szczyt. Jestem zawodnikiem, który lubi wygrywać nie tylko mecze, ale przede wszystkim tytuły. Barcelona chce wrócić na zwycięską ścieżkę. Dlatego tu jestem. Chcę pomóc Dumie Katalonii wygrać jak najwięcej. Zaczyna się od tournee po USA. Lewandowski może zagrać już jutro w meczu z Interem Miami, choć dużo bardziej prawdopodobny jest debiut w spotkaniu z Realem 24 lipca. Pierwszy mecz ligowy Barcelona zagra 13 sierpnia. Jest w doskonałej formie fizycznej, więc myślę, że walka o tytuł króla strzelców będzie sprawą otwartą, a ponieważ tego tytułu jeszcze nie ma, więc liczę na to, że zdobędzie tytuł króla strzelców. Ten tytuł razem z trofeami zdobytymi przez Barcelonę może przybliżyć Polaka do zrealizowania innego marzenia. Ostatni rok, kiedy ktoś dostał Złotą Piłkę nie będąc w danym roku zawodnikiem Barcelony czy Realu, to bodajże rok 2008 i Cristiano Ronaldo w Manchesterze United, więc kawał czasu. Życzmy sobie tego wszyscy, bo to by oznaczało, że w roku mundialowym dobrze poszło również naszej kadrze. A to element niezbędny, by Lewy sięgnął po Złotą Piłkę. Plan jest więc prosty: sukces kadry w Katarze i tytuł króla strzelców w LaLiga i Lidze Mistrzów. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.