Minister sprawiedliwości pisze do marszałka Sejmu. Chodzi o wątpliwości wokół wyborów. Bulwersujące słowa posła Konfederacji. Rządzący mówią o przestępstwie. Polska ma dostać najwięcej z Unii - ponad 120 mld euro. Część krajów szykuje się do walki o cięcia. Monika Sawka. Dobry wieczór. Adam Bodnar pisze do Szymona Hołowni w sprawie wyborów prezydenckich. W liście wylicza kwestie budzące wątpliwości prawne, które wystąpiły przy stwierdzeniu ważności głosowania. Jedną z nich jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego orzekająca o legalności wyborów, która nie może być uznana za sąd. Czy prokurator generalny sugeruje wstrzymanie się ze zwołaniem posiedzenia, na którym zaprzysiężony ma zostać Karol Nawrocki? Jesteśmy w takiej sytuacji, którą można określić: kości zostały rzucone. Tak minister sprawiedliwości odpowiada na pytanie, dlaczego napisał list do marszałka Sejmu. Skoro Szymon Hołownia na 6 sierpnia zwołał już Zgromadzenie Narodowe, na którym Karol Nawrocki zostanie zaprzysiężony na prezydenta. Moją odpowiedzialnością jako prokuratora generalnego jest to, żeby zostało świadectwo tego, co się wydarzyło w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej. Adam Bodnar wskazuje, że uchwałę o ważności wyborów wydała Izba Kontroli, która w świetle konstytucji i prawa unijnego nie może być uznana za sąd. Wydanie uchwały w przedmiocie ważności wyborów prezydenckich przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która w świetle Konstytucji RP i prawa UE List ministra do marszałka to efekt zbliżającej się rekonstrukcji rządu. Tak postrzegamy te wnioski prokuratora generalnego, jako próbę wykazania się politycznego. W podobnym tonie list komentuje PiS. To, co robią, to hucpa, która ma delegitymizować urząd Prezydenta. Aktualnie prowadzonych jest 17 śledztw, w ramach których prokuratorzy referenci przeprowadzają czynności procesowe w postaci oględzin kart do głosowania i protokołów głosowania łącznie w 249 obwodowych komisjach wyborczych. W wielu apelacjach już policzono głosy. Pisze też, jak o protestach wyborczych mówili rzecznik Sądu i pierwsza prezes. Rzecznik prasowy SN porównał protesty wyborcze do ataku hybrydowego Łukaszenki, a niektóre protesty były nazywane w odniesieniu się do nazwisk niektórych polityków. Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. Nie można dopisywać niczego do uchwały Sądu Najwyższego. Przepisy stanowią o obowiązku publikacji uchwały. Nie ma tam mowy o żadnych dopiskach. Zawiadamia prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez Kancelarię Premiera. Jeżeli władza wykonawcza podejmuje decyzję, że będzie ingerować w treść uchwały Sądu Najwyższego, jest to pogwałcenie zasady trójpodziału władz. Taka adnotacja jest niezbędna w przypadku tych uchwał Sądu Najwyższego, ktore były podjęte niezgodnie z europejskim prawem. To PiS upolitycznił KRS i obsadził neosędziami, m.in. zatwierdzającą wybory Izbę Kontroli. Przypomina sędzia Krystian Markiewicz. To była pewna szopka. Państwo przyszli, założyli togi sędziów, byli w budynku Sadu Najwyższego. Teatrzyk był fajny, tylko nie mieliśmy do czynienia z sędziami Sadu Najwyższego. Konfederacja chce resetu konstytucyjnego. Żebyśmy przecięli ten węzeł gordyjski, który się coraz bardziej zaciska z każdą decyzją organów władzy. Rządzący mówią o uporządkowanie statusu sędziów. Musimy jako klasa polityczna podjąć wspólnie decyzję, która raz na zawsze rozstrzygnie ten proces. W jaki sposób ma być uznawana legalność przeprowadzonych wyborów. Kolejne wybory - parlamentarne - za ponad 2 lata. Politycy Konfederacji podsycają antyimigranckie nastroje i zbijają na nich polityczny kapitał. Jeden z nich twierdzi, że ksenofobia to ważny element wspólnoty narodowej. Politycy Lewicy odpowiadają: takie słowa to przestępstwo. Paliwo daje im kryzys na granicy. I chociaż żadne liczby o tym nie świadczą, to Konfederacja razem z PiS-em przekonują, że do Polski wlewa się fala migrantów, a rząd nic nie robi. Jest bezpiecznie. Przekonują służby i na dowód przedstawiają dotychczasowe efekty kontroli. Na ponad 100 tys. sprawdzonych osób na zachodniej granicy wjazdu do Polski odmówiono 39. Nie są dane polityków. To są dane Straży Granicznej, funkcjonariuszy, którzy uczciwie i rzetelnie służą. Ale samozwańczy obrońcy granic wiedzą swoje. Nie wiemy, o co tu chodzi, ale sami zobaczcie, sami oceńcie. To według nich dowód na to, że nielegalni migranci zalewają Polskę. Politycy PiS w taki sposób tropią ich na granicy. Poseł Konfederacji poszedł jeszcze dalej, zachwalając ksenofobię w wywiadzie dla TOK FM. Ksenofobia w Polsce jest ważnym elementem wspólnoty narodowej, Powinien odpowiedzieć karnie za swoje słowa? Oczywiście, że tak. To przede wszystkim przestępstwo. Konfederacja nazywa to akademicką dyskusją. Traktowałbym to określenie Konrada Berkowicza jako odwołanie do myśli prof. Broniewicza, który opisywał ksenofobię jako jeden z czynników wspólnototwórczych. Byli tacy, co mówili, że rasizm to czystość. Komentują rządzący. I wskazują na ten paragraf w polskim Kodeksie karnym. Ksenofobia w Polsce jest zakazana. Nie można szczuć na innych ludzi. To nie jest zabawa. Mam wrażenie, że dzisiaj Konfederacja bawi się ludźmi i wraca do czasów sprzed 100 lat. Po co to robi? Bo próbuje zbić kapitał polityczny. I robi to ramię w ramię z politykami PiS, którzy dziś postulują powrót do wewnątrzunijnych granic. Wybudujmy zaporę wspólnie z Niemcami na granicy polsko-niemieckiej. Próbują wykorzystywać politycznie tę sytuację, wykorzystują do tego nieprawdziwe informacje. Politycy Konfederacji... Uderzy w nas tsunami migracyjne. ...nie pozostają w tyle. Kiedy PiS otworzyło wszystkie możliwe granice i konsulaty i sprzedawała wizy za łapówki, Konfederacja milczała. Szef komisji wizowej mówi o końcówce rządów PiS, kiedy wyszło na jaw, że Polska wydała blisko 400 tys. wiz osobom z krajów muzułmańskich. My protestowaliśmy przeciwko temu. Twierdzi dziś Konfederacja, ale wtedy nie organizowała takich protestów. Chwała wielkiej Polsce. I nie powoływała w Sejmie takich zespołów ds. nielegalnej migracji. Sytuacja będzie się tylko pogarszała. Robi to teraz. Próbują zbić kapitał polityczny na takiej narracji, kto jest bardziej ostry, jeszcze bardziej wulgarny, bardziej kontrowersyjny. Wobec Grzegorza Brauna prokuratura prowadzi kilkanaście postępowań. Najgorsze jest to, co on mówi o ludziach, do czego się czuje uprawniony jako już prorok w tym kraju. To słowa siostry Grzegorza Brauna. Ich ciąg dalszy dopisuje dziś Stowarzyszenie Wietnamczyków w Polsce. Jesteśmy imigrantami, ale Polska to nasz dom i ojczyzna. Piszą w oświadczeniu i apelują o odrzucenie języka nienawiści. Komisja Europejska zapowiadała rewolucję budżetową i dotrzymała słowa. Dla Polski przewidziano rekordową kwotę ponad 123 mld euro. Przedstawiony projekt to na razie jednak pierwszy krok, bo przyjąć go muszą jeszcze państwa członkowskie. Reakcje z europejskich stolic potwierdzają, że negocjacje będą trudne. Polska będzie największym beneficjentem tego budżetu. Zgodnie z opublikowanym projektem do Polski mają trafić ponad 123 mld euro, najwięcej z całej Wspólnoty. Groziło nam, że w kolejnym budżecie europejskim zostaniemy płatnikiem netto, tymczasem znowu będziemy największym beneficjentem. Tylko Polska przekroczy 100 mld euro. Na 2. miejscu Francja, która ma otrzymać nieco ponad 90 mld, na trzecim zaś - Hiszpania, 88 mld. Na pieniądze dla Polski składają się: fundusze z polityki rolnej i spójności, ponad 110 mld euro, pieniądze na migrację i bezpieczeństwo, ok. 2 mld euro, Społeczny Fundusz Klimatyczny ok. 9 mld euro. Dla komisarza, który się zajmuje budżetem, pana Piotra Serafina, należą się podziękowania. Opozycja tego optymizmu nie podziela. Były premier z PiS Mateusz Morawiecki mówi wprost: to najgorszy budżet od momentu przystąpienia Polski do UE. Podłożyli się jak prosiaki pod nóż von der Leyen, całej tej sitwy europejskiej. Co dzisiaj złości pisowców? To, że Polska wywalczyła w Brukseli najwięcej pieniędzy ze wszystkich państw Unii. PiS zwraca jednak uwagę, że rolnicy dostaną mniej pieniędzy, bo środki mają być przesunięte na inne dziedziny. Chodzi o to, by Unia zwiększyła swoją konkurencyjność. Mateusz Morawiecki ogłosił: rząd został ograny. Tak ograny, że dostaniemy górę pieniędzy. - Pan premier kłamie? - Nie pierwszy raz. Aby rekordowy budżet - 2 biliony euro - został przyjęty, potrzebna jest zgoda wszystkich państw członkowskich. Głośne "nie" już słychać z Berlina. Kompleksowe zwiększenie budżetu Unii może zostać osiągnięte jedynie przy większym zadłużeniu i zdaniem Komisji przy opodatkowaniu przedsiębiorstw, a to nie jest ścieżka, którą jesteśmy gotowi podążać w Europie. Niemcom wtóruje Holandia i Szwecja. Te 3 kraje zapowiedziały, że będą domagać się cięć wydatków. Na horyzoncie także sprzeciw Węgier. Ten budżet zrujnowałby UE. Mówiąc wprost, kraje europejskie nie zaakceptują tego budżetu brukselskiej biurokracji. Bo zdaniem węgierskiego premiera propozycja Brukseli to budżet zbyt przyjazny Ukrainie, bo pieniądze mają być przeznaczone na obronność. Węgrom może się też nie podobać większy nacisk na praworządność. Przedstawienie projektu to pierwszy krok w negocjacjach. A te raczej nie będą ani łatwe, ani szybkie. Oglądają Państwo "19:30". Już za chwilę... Przełomowa zmiana. Nowe badania dla kobiet. Ten test pozwala wykryć wirus, który może dopiero spowodować, że będziemy chore. Niedźwiedzie z Bieszczad uratowane. Na takie systemowe rozwiązania czekaliśmy. Są kolejne ataki na granicy z Białorusią. W stronę funkcjonariuszy poleciały kamienie i koktajl Mołotowa. Butelka zapalająca eksplodowała tuż przy polskich patrolach. Na granicy z Litwą pogranicznicy zatrzymali 7 migrantów, którzy nielegalnie próbowali przedostać się do Polski. Agresja narasta - przyznaje szef MON. Grad kamieni, szklane butelki wypełnione piaskiem, konary drzew. Cokolwiek wpadnie w ręce osób próbujących nielegalnie przekroczyć granicę polsko-białoruską, staje się bronią. Bronią wymierzoną w naszych pograniczników. W tym tygodniu napastnicy użyli koktajlu Mołotowa. Ta butelka upadła tuż przed patrolami ochraniającymi granice naszego państwa, ale też przed migrantami, którzy zostali ujawnieni chwilę wcześniej po nielegalnym przekroczeniu granicy. W tym roku doszło już do ponad 17 tys. nielegalnych prób przedostania się do Polski z kraju Łukaszenki. Na miłość boską, co jeszcze się ma stać? Już jeden zginął rok temu. Co jeszcze się ma stać, żeby wszyscy w Polsce zrozumieli, że trwa regularna napaść na Polskę i trzeba się bronić? A bronić się w tej wojnie hybrydowej musimy nie tylko na wschodzie. Od 7 lipca przywrócono wyrywkowe kontrole graniczne na przejściach z Litwą i Niemcami. W niektórych punktach, np. w Świecku, utworzyły się korki. Żeby tego uniknąć, dziś zmieniono organizację ruchu. Kierowcy ze zrozumieniem starają się podejść do sytuacji. Zatrzymują, sprawdzają dokumenty, pakę. Jest to uciążliwe w jakiś sposób? Dla mnie nie. To słuszna inicjatywa. Jak byli ci protestujący, pilnujący granic, to wtedy było zamieszanie. Mowa o samozwańczym Ruchu Obrony Granic, którego członkowie od kilku tygodni patrolują pogranicze polsko-niemieckie, robiąc to bez uprawnień. Być może to ich dzieło. Kukła migranta z przyczepionym przedmiotem przypominającym pocisk ma przestrzegać przed przejściem do Polski. Według członków ruchu nasza zachodnia granica jest nieszczelna, czemu służby zaprzeczają. Zwalczamy przestępczość transgraniczną. Przykładem tego jest zatrzymanie wczoraj obywatela Ukrainy, który przewoził 6 obywateli Afganistanu, którzy chcieli się nielegalnie przedostać na terytorium Niemiec. Ponieważ wiemy, że istnieje zorganizowana migracja do Niemiec przez Rosję, Białoruś, Litwę i Polskę, z zadowoleniem przyjmuję fakt, że polski rząd przeprowadza obecnie kontrole graniczne. Kontrole były jednym z głównych tematów szczytu migracyjnego zorganizowanego dziś w Alpach Bawarskich przez niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Polski głos był tutaj szczególnie słyszalny. Gdy uszczelnimy granicę zewnętrzną, nie będą potrzebne kontrole na granicach wewnętrznych. Nie da się rozwiązać problemów nielegalnej migracji jeden kosztem drugiego. Ministrowie podkreślali, że migracja to problem, który należy wspólnie rozwiązać. UE zdecydowała o kolejnych sankcjach wobec Rosji. Nowy, jeden z najsurowszych do tej pory, unijny pakiet ma objąć firmy powiązane z gazociągiem Nord Stream, rosyjskie banki oraz statki z tzw. floty cieni. Unia wprowadza również zakaz eksportu produktów krytycznych. Ukraina zaoferowała Amerykanom swój największy skarb technologiczny. Co takiego? 10-letnia Oksana sterowanie dronem opanowała do perfekcji. Najważniejsze, żeby mieć kontrolę nad prędkością. Od przyszłego roku szkolnego uczniów z takimi umiejętnościami w Ukrainie będzie więcej. Nauka obsługi bezzałogowców stała się częścią obowiązkowego programu nauczania. Podkreślamy - najważniejsze jest, żeby nie robić z dzieci żołnierzy. Nie chcemy powielać modelu naszego wroga. Chodzi o znajomość technologii. Ukraina stała się jej światowym liderem. Jest w stanie wyprodukować nawet 10 mln dronów rocznie. To skuteczne narzędzie do przeprowadzania ataków. A to tego przykład - misja Pajęczyna. Na początku czerwca Kijów upokorzył Moskwę, uderzając w rosyjskie bazy bombowców i zadając straty szacowane na 7 mld dolarów. Ten potencjał został doceniony przez doradcę amerykańskiego prezydenta podczas wizyty w Ukrainie. Widziałem na własne oczy, W wywiadzie dla New York Post Wołodymyr Zełenski zdradził, że z rozmawiał z prezydentem USA o zakupie amerykańskiej broni w zamian za sprzedaż Stanom bezzałogowców. Amerykanie potrzebują tej technologii. Powinniście mieć ją w swoim arsenale. Ukraińcy chcą też umożliwić zagranicznym firmom zbrojeniowym testowanie broni na froncie. Pomagamy sojusznikom Ukrainy udoskonalać i pilotować ich technologie Uczestnicy programu "Test w Ukrainie" będą otrzymywali raporty dotyczące wysłanego sprzętu i opinie ukraińskich żołnierzy. Ci, którzy odpierają ataki Rosjan, czekają na dostawy patriotów. Choć Donald Trump zapewniał, że rakiety do systemów są już w drodze na Ukrainę. Przyjadą z Niemiec. To Berlin ten entuzjazm studzi. Może to potrwać miesiące. Nie można po prostu wyciągnąć takiego systemu z półki. Amerykanie chcą zmusić Moskwę do negocjacji, nie tylko dając zielone światło dla dostarczenia Kijowowi broni. Straszą też sankcjami. 18., a zarazem najostrzejszy jak dotąd pakiet, nałożyła właśnie Bruksela. Sankcje na 105 statków floty cieni transportujących rosyjską ropę, limit cenowy na rosyjską ropę, Restrykcjami objęto ponad 100 statków tzw. floty cieni, transportujących rosyjską ropę. Wprowadzono też limit cenowy tego surowca i całkowity zakaz transakcji związanych z gazociągami Nord Steram. Kreml też zareagował. Twierdzi, że do tej porty radził sobie z unijnymi sankcjami i teraz też tak będzie. To przełomowe narzędzie w walce z rakiem szyjki macicy. Pacjentki mogą już korzystać z darmowego testu molekularnego. To metoda dwukrotnie skuteczniejsza od tradycyjnej cytologii. Wykrywa nie tylko zmiany nowotworowe, ale też wirusa, który dopiero może je spowodować. Badaniu poddała się Małgorzata Wiśniewska. To poradnia profilaktyki raka szyjki macicy w Centrum Onkologii. Już teraz można tu wykonać badanie, które wykryje obecność wirusa HPV. Wirus brodawczaka ludzkiego HPV - przyczyna raka szyjki macicy, ale też nowotworów głowy, szyi czy odbytu. Jego wykrycie w organizmie nie musi oznaczać choroby, ale jej zwiększone ryzyko. Jego obecność daje gwarancję, że my możemy wcześnie pomóc osobie, która się zakaziła, pomóc w zakresie nadzoru. Teraz z badania molekularnego na obecność wirusa będą mogły skorzystać kobiety od 25. do 64. roku życia. Przyszłam za badanie cytologiczne, ale spotkałam panie tutaj i przekonały mnie, żeby zrobić HPV. Pobrany od pacjentki materiał trafia do pracowni HPV. Badanie molekularne jest bardziej precyzyjne niż klasyczna cytologia, której wynik bywa fałszywie ujemny. To badanie daje nam gwarancję, że mamy czułość 95-98%, a więc praktycznie nie ma błędów. Wynik dodatni wskazuje na obecność wirusa i konieczność pogłębienia badań. Jeżeli test będzie pozytywny i będzie potwierdzenie zakażenia, to z tego samego materiału zostanie wykonana cytologia na podłożu płynnym. To zmienia dotychczasową filozofię badań profilaktycznych. Test na HPV wykrywa ryzyko choroby, a nie jej objawy, wykrywane przez klasyczną cytologię. 90% pacjentek nie będzie wymagało badań cytologicznych, dlatego że ujemny test HPV daje olbrzymią dozę pewności, że choroba w ciągu 5 lat się nie rozwinie. Ten test pozwala wykryć wirus, który może dopiero spowodować, że będziemy chore, więc zachęcam wszystkie kobiety: róbcie sobie test HPV HR. Personel medyczny musi mieć możliwość zajrzenia do systemu, sprawdzenia, czy pacjentka była, zachęcić ją i od razu zapisać na konkretny dzień w konkretne miejsce. Bo dotychczas na cytologię finansowaną z NFZ-etu zgłaszało się zaledwie 11% kobiet. Badanie wygląda tak samo jak zwykła cytologia, ale jest dwa razy bardziej skuteczne. A przez to dające poczucie bezpieczeństwa. Wielka Brytania chce zezwolić 16- i 17-latkom na udział w wyborach powszechnych. To obietnica wyborcza Partii Pracy. Zmiana wymaga jeszcze zatwierdzenia przez parlament. Na razie możliwość oddania głosu przez osoby poniżej 18. roku życia przysługuje jedynie w Szkocji i Walii. Już w kolejnych wyborach w 2029 roku, jeśli reforma przejdzie przez parlament, głos mogłoby oddać dodatkowe 1,5 mln młodych ludzi. Na taki zastrzyk elektoratu liczą wszystkie partie, zwłaszcza rządzący laburzyści, którzy rewolucyjną zmianę chcą przegłosować jeszcze tej jesieni. Skoro są wystarczająco dorośli, by płacić podatki, powinni być wystarczająco dorośli, by mieć wpływ na to, kto tymi podatkami zarządza. W ostatnich wyborach głos mogło oddać nieco ponad 48 mln osób. Po zmianach byłoby niemal 50 mln. To właśnie nastolatkowie są jedną z najaktywniejszych grup na platformach takich jak TikTok, gdzie polityczną gwiazdą numer 1 wciąż jest Nigel Farage. Zawsze mówiłem, że tego nie popieram, ponieważ uważam, że nie powinieneś mieć możliwości głosowania w wyborach, jeśli nie możesz kandydować. Nie wyobrażam sobie 16-latków w parlamencie. Choć bije rekordy popularności wśród młodych w Internecie, Farage obawia się nowego elektoratu. Jego zdaniem szkoły promują lewicową narrację, która szkodzi jego partii. Zmusimy 16- i 17-latków do głosowania na nas. Wiecie dlaczego? Bo tak jak ja chcą, aby Wielka Brytania znów stała się wielka. Młodzi już zacierają ręce na taką zmianę. Wielu młodych ludzi pewnie skorzysta, wielu - nie. Ja w wieku 16 lat nie myślałem o parlamencie i polityce, ale część się skusi. To dobry pomysł, choć ma swoje minusy. W tym wieku ludzie mogą nie mieć wystarczająco dużo doświadczenia życiowego. 16-latkowie już dziś mogą głosować w wyborach lokalnych w Szkocji i Walii oraz do lokalnych parlamentów. Podobny trend widoczny jest także na świecie. Niemcy właśnie obniżyły wiek głosowania w eurowyborach, a Kanada i Nowa Zelandia prowadzą intensywne prace nad podobną zmianą. Czy 16-latkowie wywrócą polityczne kalkulacje do góry nogami i zmienią przyszłość brytyjskiej polityki? A może to politycy będą musieli zmienić sposób, w jaki mówią do najmłodszych wyborców? Jedno jest pewne: walka o młode głosy właśnie się zaczęła. Nie żyje Felix Baumgartner. Austriacki rekordzista w skokach spadochronowych podczas lotu paralotnią we Włoszech dostał zawału serca. 56-letni spadochroniarz, znany z wykonywania szczególnie niebezpiecznych akrobacji, spadł z paralotnią do basenu hotelowego, raniąc turystkę. Spojrzałam w górę i zapytałam: "Co się dzieje?". Myślałam, że ląduje, ale zobaczyłam najpierw spadochron, a potem - jak spada. Felix był bardzo odważnym, ale także wrażliwym charakterem. Inspirował wszystkich, którzy z nim pracowali. Ja pracowałem z Felixem i jestem w wielkim szoku, ktoś tak odważny... I ten sposób w którym skróciło się jego życie. Nie mogę w to uwierzyć. Nie będzie odstrzału niedźwiedzi z Cisnej w Bieszczadach. Zamiast tego ruszy program monitoringu i ochrony tych zwierząt. Władze zapowiadają powołanie specjalnej grupy oraz zmiany w prawie, które mają poprawić bezpieczeństwo. Niedźwiedzie dostaną specjalne obroże. Dzięki temu służby będą je śledzić i w razie potrzeby szybko reagować. Tyle pytań, tyle wątpliwości co robić, gdy miś przyszedł w gości. Z tym mierzą się mieszkańcy gminy Cisna w Bieszczadach. Niedźwiedzie wchodzą do miasta średnio co 3 dni. 3 może 5 takich osobników, które są całkowicie zdegenerowane, które mieszkają tutaj, które nie wychodzą do lasu, tylko siedzą gdzieś tu między domami cały czas. A spotkanie z niedźwiedziem zdemoralizowanym może się skończyć zadyszką. Albo jeszcze gorzej. To jest największy drapieżnik europejski, który dochodzi do 400 kg masy, więc jeżeli ten niedźwiedź będzie chciał wymusić od człowieka pożywienie, to może to się skończyć nawet tragicznie. Niedźwiedzie do miasta przychodzą chętnie, bo pożywienie kusi, a śmietniki to darmowa uczta. Gmina więc poprosiła o zgodę na odstrzał 3 osobników. Zgodę Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydała i zawrzało. Były protesty, były petycje, żeby zwierzętom dać spokój. I dano, bo po fali krytyki w sprawę zaangażowało się Ministerstwo Klimatu. Zamiast odstrzału czy przeprowadzki w Tatry będą rozwiązania dobre i dla ludzi, i dla zwierząt. Niedźwiedzie najchętniej bywające w Cisnej dostaną obroże. Będzie można na żywo śledzić, gdzie są. Powstanie też grupa interwencyjna, która ma odstraszać zwierzęta. Będzie 11 osób na miejscu tylko w woj. podkarpackim, plus dwoje weterynarzy, którzy będą mieć za zadanie stworzyć taki zespół monitorujący. Będą też niemal pancerne kosze na śmieci. Specjalne pojemniki antyniedźwiedziowe, które będą sfinansowane. Nim to wszystko zacznie działać, władze gminy Cisna ma wspierać policja. Obrońcy przyrody odetchnęli z ulgą. To dobrze, że zwierzęta nie zostaną ani odstrzelone, ani relokowane w Tatry, ponieważ obie te decyzje były bardzo złe. Szkoda, że musiało dojść do tego zamachu na przyrodę, jaką była decyzja GDOŚ o odstrzale, by wreszcie wdrożono dobre rozwiązania. Na Podkarpaciu w 2023 roku odnotowano dwa ataki niedźwiedzi na ludzi, a w zeszłym roku jeden. Ale najczęściej do takich sytuacji dochodzi nie w terenie zabudowanym, a w lasach, gdy człowiek zaskoczy niedźwiedzia. Przed nami trzeci przystanek wakacyjnej trasy Lata z Radiem i Telewizją Polską. Jutro Stadion Śląski zamieni się w tętniące życiem centrum muzyki, nauki i rozrywki. Wieczorem na scenie wystąpią gwiazdy polskiej sceny muzycznej, m.in. Zakopower, Kombii czy Majka Jeżowska. W Chorzowie trwają ostatnie przygotowania do koncertu. Na scenie plejada gwiazd i muzyka, która łączy pokolenia. Ale koncert to nie wszystko. Przed Stadionem Śląskim warto już pojawić się rano, bo będą tam różne atrakcje dla całych rodzin. Plenerowe studio rozstawi "Pytanie na śniadanie". Będzie też piknik edukacyjny "Ale kosmos!" i potańcówka. Transmisja wieczornego koncertu o 20.00 w TVP2 i TVP VOD. Ja już państwu dziękuję. Czas na "Pytanie dnia". U Doroty Wysockiej-Schnepf dziś Marcin Kierwiński, minister ds. odbudowy po powodzi.