Europa u Trumpa - w Białym Domu rozmowy o pokoju na Ukrainie. Bez Polski - dlaczego nie bierzemy udziału w rozmowach w Waszyngtonie? Co prezydent Trump ma do powiedzenia ukraińskiemu przywódcy po rozmowach z Putinem, co mogą usłyszeć europejscy przywódcy w Waszyngtonie? Lista obecności tego szczytu już sprawdzona, uczestnicy rozmów na miejscu. Najpierw Wołodymyr Zełenski w cztery oczy z Donaldem Trumpem, potem do rozmów siądą, w Białym Domu, Donald Trump i europejscy liderzy. Na miejscu Witold Tabaka. Witaj, powiedz, jaka jest waga tych spotkań? Nikt się nie łudzi, że efektem będzie zawieszenie broni. Chodzi o gwarancje bezpieczeństwa, których Ukrainie może udzielić nato i kraje unijne. Zbliżone do tego, co jest zapisane w traktatach NATO-wskich. Artykuł 5. mówi: 1 za wszystkich, wszyscy za jednego. Dzisiejsze spotkanie jest bardzo ważne. Spotyka się 7 bardzo wpływowych liderów z Europy. Będziemy się z nimi spotykać po naszym spotkaniu. Dziękuję, że jest pan z nami. Dziękuję bardzo za zaproszenie. Za pańskie wysiłki. Osobiste wysiłki na rzecz tego, żeby ustała ta wojna i zabijanie ludzi. Dziękuję bardzo USA. Został wysłany list z Ukrainy na temat dzieci uprowadzonych z Ukrainy. Moja żona przekazuje ten list do pana. Temat bardzo delikatny. Dziękuję również naszym partnerom za to, że pan wsparł ten format. Po naszym spotkaniu odbędzie się spotkanie liderów europejskich. Wszystkich partnerów wspierających Ukrainę. Dziękujemy panu za zaproszenie. Teraz Biały Dom otoczony jest kordonem. Rozmawiałem z uczestnikami pikiety. Protestują i mają nadzieję, że w Białym Domu nie dojdzie do takich scen, do jakich doszło w lutym. Europejscy liderzy muszą zaprezentować wspólny front, aby pokazać, że Europa i USA chcą razem zmusić Putina do wycofania wojsk z Ukrainy. Po spotkaniu na Alasce byłam rozczarowana Trumpem, ale to było do przewidzenia. To zdrada narodu ukraińskiego i było mi naprawdę przykro widzieć, jak łatwo Trump uległ Putinowi. Politycy rozmawiają o gwarancjach bezpieczeństwa. Z Moskwy przychodzi komunikat: nie zgodzimy się na obecność wojsk NATO-wskich w Ukrainie Jakie będą warunki i jaka cena za pokój w Ukrainie? Czy ceną mogą być terytorialne ustępstwa Kijowa w zamian za gwarancje bezpieczeństwa? A jeśli tak, to kto miałby być gwarantem? Pytań jest więcej i bywają bardziej skomplikowane, jak choćby to, co ma na myśli Donald Trump, twierdząc, że wojnę może zakończyć prezydent Zełenski. Te zdjęcia mówią wszystko - o niby pokojowych zamiarach Władimira Putina. To jedna z jego ostatnich ofiar - dwuletni chłopiec. Ratownikom nie udało się go uratować. W dniu rokowań w Waszyngtonie Rosja wystrzeliła setki dronów i rakiet balistycznych. Uderzyły m.in. w Sumy, Odessę, Zaporoże i w ten blok mieszkalny w Charkowie. Mieszkało tu wiele rodzin, małe dzieci. Był plac zabaw. Mieszkaliśmy tu spokojnie, w naszych domach. Tylko dziś na Ukrainie zginęło kilkanaście osób, kilkadziesiąt zostało rannych. Donald Trump twierdzi, że to zabijanie można powstrzymać. Ale ma to zrobić nie Putin, a Wołodymyr Zełenski. To jego wpis - jeszcze przed spotkaniem w Białym Domu. "Prezydent Ukrainy Zełenski może zakończyć wojnę z Rosją niemal natychmiast, jeśli zechce, albo może kontynuować walkę. Pamiętajcie, jak to się zaczęło. Wykluczył przy tym powrót Krymu do Ukrainy oraz członkostwo tego kraju w NATO. To część rosyjskiej wizji "pokoju". Putin przekonywał do niej Trumpa na spotkaniu na Alasce. Gdzie prezydent USA przed rosyjskim dyktatorem rozwinął czerwony dywan, zamiast nakreślić mu czerwone linie. Krytycy prezydenta Trumpa zawsze znajdą coś do skrytykowania, ja już nawet nie zwracam na to uwagi. Ale powiem wam jedno - Putin jest już na światowej scenie. Nie uda się zakończyć wojny między Rosją a Ukrainą bez porozumienia z Putinem. Ten miał zażądać też, by Kijów wycofał się całkowicie z Donbasu, w tym budowanych od dekady przez Ukraińców umocnień w obwodzie donieckim. W zamian za zamrożenie linii frontu na południu i oddanie zdobyczy na północy - mniejszych niż powierzchnia Warszawy. Celem Putina niezmiennie jest całkowita wasalizacja Ukrainy, bez względu na ofiary. Putin będzie dokonywał demonstracyjnych zabójstw, aby utrzymać presję na Ukrainę i Europę, a także upokorzyć wysiłki dyplomatyczne. Rosja nie może otrzymać żadnej nagrody za tę wojnę. Wojnę trzeba zakończyć. I to Moskwa musi usłyszeć "stop". Aby tak się stało, u boku Zełenskiego są europejscy przywódcy. Chcą, by Trump wywarł presję na agresora, a nie ofiarę agresji. Jak to miało miejsce podczas ostatniej wizyty ukraińskiego prezydenta w Białym Domu. A Zełenski tuż przed spotkaniem z amerykańskim przywódcą mówił o tym, że trwały pokój wymaga jasnych gwarancji ze strony Zachodu. Będziemy mieli czas, aby porozmawiać o architekturze gwarancji bezpieczeństwa. I to właśnie jest moim zdaniem najważniejsze. To, że tak wielu przywódców w tak krótkim czasie zdecydowało się na podróż przez Atlantyk, jest bezprecedensowe i podkreśla niezwykle wysoką stawkę wydarzeń. Przy waszyngtońskim stole rozmów o pokoju w Ukrainie nie będzie ważnego sąsiada - Polski. Nie poleciał ani premier, ani prezydent, a ich kancelarie wymieniają się komunikatami o tym, kto kogo zaprosił, kto ma większe prawo, kto większy obowiązek, a kto ma lepszą chemię z Trumpem. Jeśli jesteśmy w koalicji chętnych, to czy na pewno? To głos przedstawiciela rządu. Wydaje mi się, że dobrze by było uczestniczyć w takich spotkaniach. A to prezydent. Apeluję o rodzaj spokoju i rozwagi. Ale faktem jest, że o Ukrainie w Białym Domu rozmowy toczą się bez Polski. To jest porażka Donalda Tuska. Twierdzi opozycja i daje taki argument. Pan mówi, że powinien być Donald Tusk, to dlaczego nie ma prezydenta Nawrockiego w Waszyngtonie? Dlatego, że w formacie koalicji chętnych, swoją drogą to dobre pytanie, do czego ta koalicja jest chętna, Polska była reprezentowana przez Donalda Tuska. Koalicja chętnych została zawiązana na początku marca. Głównym jej celem jest opracowanie kompleksowego planu wsparcia dla Ukrainy. Czy Polska jest w koalicji chętnych? Tak. To dlaczego nas tam nie ma w Waszyngtonie dzisiaj? Polska jest w koalicji chętnych, tak jak 32 inne kraje. A ostatnie spotkanie w tym formacie odbyło się wczoraj. W wideorozmowie brał udział szef dyplomacji. Radosław Sikorski na zarzuty PiS odpowiada w sieci. I zaznacza, że do Białego Domu zaprasza prezydent USA, a z nim uprzywilejowane relacje ma Karol Nawrocki. Szefowi MSZ szybko odpowiedział szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej. Informuję, że dyskusja co do udziału we wspólnej z prezydentem Zełenskim wizycie tzw. koalicji chętnych w USA odbywała się z udziałem ministra Sikorskiego. Minister Spraw Zagranicznych RP nie zgłosił gotowości Polski do udziału w tej wizycie. Prezydent RP planuje wizytę w USA 3 września. I to do niej priorytetowo ma przygotowywać się Karol Nawrocki. To pan prezydent Zełenski zapraszał tych liderów europejskich, którzy mają być dzisiaj w Waszyngtonie. Twierdzi prezydent. Co innego twierdzi strona amerykańska. Zaprosiliśmy ich. Prezydent ich zaprosił. Z internetowych wpisów członków rządu wiemy też, że dzisiejsze spotkanie w Waszyngtonie odbywa się w tym samym gronie, co ostatnie telefoniczne rozmowy. Wtedy Polskę reprezentował prezydent Nawrocki. Bądźmy konsekwentni. Jeżeli prezydent Trump, który jest gospodarzem tego spotkania, już wcześniej wyznaczył czy wybrał na swojego interlokutora pana prezydenta, to siłą rzeczy tak to wygląda. W temacie braku polskiego reprezentanta w Waszyngtonie - głuchy telefon. Dosłownie i w przenośni. Z premierem Donalda Tuskiem, z rządem jesteśmy w kontakcie, bo w kwestiach bezpieczeństwa państwa polskiego i sytuacji międzynarodowej nie ma miejsca i nie ma czasu na pewne polityczne emocje. Usiłowałem skontaktować się z biurem prezydenta. Nie mam informacji ze strony prezydenta, żeby ktoś jechał do Waszyngtonu. Kancelaria Prezydenta nie odpowiedziała nam, czy prezydent Nawrocki otrzymał zaproszenie od Donalda Trumpa. Więcej o rozmowach w Waszyngtonie w specjalnym programie w TVP Info, tuż po "Pytaniu dnia". To jest 19.30, co jeszcze przed nami? To działanie miało charakter chuligański. Robert Bąkiewicz z zarzutami. To żenujący spektakl. To jest oszust patriotyzmu i kanciarz patriotyzmu. Zatrważające statystyki. Prędkość to w dalszym ciągu jeden z głównych elementów powodujących wypadki drogowe. Nie ma taryfy ulgowej dla kierowców. Prezydent Trump raczej oryginalnie pojmuje takie słowa jak "wspaniały" i "szanowany", bo jak komunikuje, odbył wspaniałą rozmowę z bardzo szanowanym prezydentem Białorusi Aleksandrem Łukaszenką. W Europie z tym szacunkiem dla Łukaszenki mają pewien problem, choć różnie bywało, bo i słowa o ciepłym człowieku nawet w Polsce padały. Co więcej może wynikać z rozmów o więźniach politycznych przywódcy wolnego świata z postsowieckim satrapą? Nie tylko Władimir Putin. Donald Trump przywraca rangę innemu politycznemu pariasowi - Aleksandrowi Łukaszence. Miałem wspaniałą rozmowę z szanowanym prezydentem Białorusi. Tę wspaniałą telefoniczną rozmowę Trump przeprowadził w piątek, w drodze na spotkanie z Władimirem Putinem. Widać, że jakaś gra z Łukaszenką się toczy na linii USA-Białoruś. To kolejny sygnał zmiany w amerykańskiej polityce wobec Białorusi. Joe Biden nakładał na reżim Łukaszenki sankcje i dążył do pogłębienia jego izolacji na arenie międzynarodowej. Trump tuż po inauguracji wysłał na Białoruś wysoko postawionych urzędników swojej administracji. A w czerwcu Keitha Kellogga, specjalnego wysłannika Białego domu ds. Ukrainy i Rosji. Cieszymy się, że widzimy pana w tym dobrym miejscu. Bo Łukaszence zależy na zniesieniu amerykańskich sankcji, dobijających stojącą u progu kryzysu gospodarkę Białorusi. Łukaszenka będzie do tego dążył, kupcząc, w pewien sposób targując się za pomocą więźniów politycznych, bo to jest główna przeszkoda w zniesieniu sankcji. Tuż po tej wizycie Łukaszenka - jak twierdzi, na prośbę Trumpa - wypuścił z więzień 14 osób, w tym Siarhieja Cichanouskiego. Prezydent Trump może jednym słowem uwolnić wszystkich więźniów politycznych na Białorusi. I proszę go, aby wypowiedział to słowo. A Trump najwyraźniej je wypowiedział. W lipcu Łukaszenka ułaskawił 16 kolejnych więźniów, w tym politycznych. To właśnie z tego powodu Trump miał wykonać piątkowy telefon. Dziękuję Białorusi i jej potężnemu liderowi. Mam nadzieję, że wkrótce zostanie uwolnionych kolejnych 1300 więźniów. Nadzieję, którą wielu odczytuje jako ultimatum. Łukaszenka ma teraz trudną sytuację, bo piłka jest po jego stronie. Trump dwukrotnie zwrócił uwagę na to, że wszyscy więźniowie polityczni w Białorusi powinni zostać uwolnieni. Jeżeli Łukaszenka tego nie zrobi, to piłka może trafić do bramki. Według organizacji broniącej praw człowieka "Wiasna" w białoruskich więzieniach przebywa obecnie ponad 1100 osób skazanych w procesach politycznych. Wśród nich Andrzej Poczobut - dziennikarz skazany na 8 lat więzienia w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za krytykę reżimu Łukaszenki. Andrzej Poczobut jest symbolicznym więźniem. On chce poprzez wyzwolenie Andrzeja Poczobuta osiągnąć jak najwięcej od Polski. M.in. uznanie Łukaszenki za legalnie wybranego prezydenta Białorusi i propozycję zniesienia sankcji. Murem za polskim mundurem - pan Bąkiewicz jeszcze nie tak dawno wykrzykiwał ten slogan z wielkim entuzjazmem. Kłopot w tym, że mundur się nie zmienił, za to entuzjazmu ubyło. Prokuratura w Gorzowie postawiła Bąkiewiczowi zarzut znieważenia funkcjonariuszy Straży Granicznej i Żandarmerii Wojskowej. W czerwcu miał ich nazwać zdrajcami, grozi za to kara do roku pozbawienia wolności. Ja nie mam za co przepraszać, jestem dumny z tego, co robię. Brawo! Brawo, Robert! To Robert Bąkiewicz, lider samozwańczych obrońców granicy polsko-niemieckiej, tuż po wyjściu z prokuratury, gdzie usłyszał zarzut. W sposób rażąco lekceważący dla porządku prawnego znieważył dwoje funkcjonariuszy Służby Granicznej i dwie funkcjonariuszki Żandarmerii Wojskowej, nazywając ich zdrajcami. Bąkiewicz dostał też policyjny dozór i nie może zbliżać się do przejść granicznych z Niemcami na bliżej niż kilometr. Odmówił składania zeznań i nie przyznał się do zarzutów. Mamy milczeć, mamy mordy w kubeł wsadzić, przepraszam za kolokwializmy, i nie bronić własnego narodu, własnej ojczyzny. Śledczy wskazują na takie zachowania Bąkiewicza w stosunku do pilnujących bezpieczeństwa funkcjonariuszy. Macie wy honor, ile macie tego honoru? Bąkiewicz mówił, że służby podejmują nielegalne działania. Wiele podobnych słów pogranicznicy przeczytali w Internecie. Zauważamy tę aktywność w Internecie. To tak naprawdę fake newsy i dezinformacja, która może godzić w bezpieczeństwo państwa i polskiej granicy. Wzmożone działania ochronne są na granicy z Białorusią, którą tylko od czwartku do niedzieli próbowało nielegalnie przekroczyć blisko 700 osób. Jednak Ruch Obrony Granic i Bąkiewicz przez tygodnie pojawiali się w pobliżu granicy z Niemcami. Przyjeżdżali tam też politycy PiS i Konfederacji. Twierdzili, że nasi zachodni sąsiedzi masowo przerzucają nam migrantów. To jest po prostu atak. Choć to za rządów PiS do Polski z Niemiec trafiało więcej migrantów w ramach procedury readmisji, co potwierdzają te statystyki, które zna też Robert Bąkiewicz. To jest oszust patriotyzmu i kanciarz patriotyzmu. Wystarczyło tylko prześledzić tę prowokację dziennikarską, w której został nagrany, i wyszło, że jest patriotą tylko dla zasięgów internetowych, jest użytecznym bojówkarzem Kaczyńskiego. Rządzący przypominają tę prowokację dziennikarza portalu Goniec, który wcielił się w członka Ruchu Obrony Granic i nagrał Bąkiewicza z towarzyszącym mu komentatorem prawicowej telewizji. Teraz jak zaczniesz krzyczeć, że jesteś patriotą, flagą, k***, to flaga, "Jeszcze Polska nie zginęła", stary, idzie to w dwa miliony. Dziś politycy PiS nadal wspierają Bąkiewicza, także w pikiecie przed gorzowską prokuraturą. Nie zostały mu przedstawione żadne dowody. W pełni wspieramy działania i poczynania Roberta Bąkiewicza. To pan Robert Bąkiewicz jest twórcą hasła "murem za polskim mundurem". Murem za polskim mundurem wtedy, kiedy można uznać, że ten mundur służy władzy PiS. Za znieważenie funkcjonariuszy Robertowi Bąkiewiczowi grozi 1,5 roku więzienia. Długi weekend za nami, a policja ze zgrozą wypełnia statystyki. Są znacznie tragiczniejsze niż ubiegłoroczne, ale liczby to jedno, a opis zdarzeń to drugie. Pijani, zbyt szybcy, lekkomyślni, brawurowi. Policja karze mandatami, ale czasem pozostaje już tylko przypomnieć: gdy się jedzie wolniej, to więcej można zobaczyć. Krzyży przy drodze też. Ten motocyklista przeżył. W policyjnej statystyce jest jedną z ponad 400 osób rannych w wypadkach w miniony długi weekend. A był on wyjątkowo tragiczny. To jest nadmierna prędkość, nieostrożność, to jest też nieprawidłowe wyprzedzanie. To jest wtedy, kiedy się śpieszymy gdzieś, np. jadąc w podróż gdzieś daleko, chcemy jak najszybciej dotrzeć i ten pośpiech nas gubi. Tyle zostało z kampera po zderzeniu z pociągiem na niestrzeżonym przejeździe kolejowym pod Toruniem. Samochodem podróżowało dwoje 67-latków. Kobieta zginęła na miejscu, mężczyznę przetransportowano śmigłowcem LPR do szpitala. Tutaj jest znak stopu, tutaj kierowca powinien zachować szczególną ostrożność i wjechać na ten przejazd w momencie, kiedy pociągu oczywiście nie ma. A to Wozławki niedaleko Bartoszyc w Warmińsko-Mazurskiem. I wrak samochodu, w którym po zderzeniu z innym autem zginął 37-letni strażak ochotnik i jego dwuletni syn. Ranna matka, która kierowała samochodem, trafiła do szpitala. To nie ona spowodowała wypadek. Sprawca tego wypadku zbiegł z miejsca wypadku. Został on po niedługim czasie zatrzymany przez policjantów. Był pijany. Nietrzeźwi kierowcy to plaga, zwłaszcza w długie weekendy. Piją alkohol i oszukują wszystkich, że jest wszystko okej, że jestem już trzeźwy, minęło pięć, sześć godzin, mogę kierować samochodem. I wtedy podejmujemy tę błędną decyzję. Według ekspertów i policji to też efekt przymykania oka przez współpasażerów pijanych kierowców. Warto tutaj podkreślić, że nawet najmniejsza ilość alkoholu powoduje obniżenie koncentracji i opóźnia czas reakcji kierującego. Ten samochód prowadziła 38-letnia kobieta w ciąży. Miała dwa promile. Wiozła jeszcze dwuletnie dziecko. Jeszcze więcej wydmuchała kierująca w Parczewie na Lubelszczyźnie. Kobieta kierowała oplem, a w organizmie miała ponad trzy promile alkoholu, dodatkowo w takim stanie w swoim aucie przewoziła dwójkę małych dzieci w wieku 7 i 8 lat. Od czwartku do niedzieli w Polsce było aż 360 wypadków. O 72 więcej niż w długi sierpniowy weekend rok temu. Zginęło w nich 41 osób, aż o 17 więcej niż przed rokiem, więcej było też rannych i więcej kierowców przyłapanych na jeździe po pijanemu. Paradoksalnie dobra pogoda nie sprzyjała bezpieczeństwu. Kiedy mamy ciepły dzień, słoneczną pogodę, droga jest pusta, to często powoduje, że kierowcy czują się zbyt chętni, żeby wciskać pedał gazu, a jak wiemy, prędkość to jest w dalszym ciągu jeden z głównych elementów powodujących wypadki drogowe. Licznik wypadków śmiertelnych się nie zatrzymuje. W Opaleńcu już w poniedziałek w tym zderzeniu osobówki z cysterną zginęły cztery osoby. Dziecko w życiu płodowym tej decyzji nie podejmuje. Ani tej, ani innej, bo jest zdane na matkę i to ona musi wiedzieć, że ciąża i alkohol nie dają się połączyć w żaden akceptowany przez medycynę sposób. Ale problem jest i, co gorsza, dotyczy często świadomości zagrożeń. W Muzeum Sztuki Współczesnej na specjalnej sesji zdjęciowej zebrały się kobiety, które chcą przekonać, że trzeźwa ciąża jest nie tylko zdrowa. Kreacje są. Profesjonalny makijaż też. Do tego sesja zdjęciowa we wnętrzach Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. No i jak? Są emocje? Ekscytacja? Są. A najbardziej chyba z tego powodu, że to wszystko jest takie profesjonalne. Przede wszystkim modelki. Kilkanaście kobiet w zaawansowanej ciąży, dla których abstynencja w tym czasie to podstawa. Do tego samego chcą inspirować inne panie. Najgorsze, co może się zdarzyć, to poronienie i poważne wady rozwojowe. Nie pijcie, dziewczyny, w ciąży. Oliwia Dzwonnik na co dzień pracuje jako neurologopedka. Do jej gabinetu wielokrotnie trafiały kobiety, które same przyznawały się do picia alkoholu w ciąży. Zdarzało się też, że przychodziły mamy adopcyjne nieświadome, że dzieci, którymi się opiekują, były narażone na alkohol już w życiu płodowym. Pamiętam mamę, która adoptowała chłopca, gdzie dziecko już w łonie matki miało złamany nos i prawie pełne spektrum objawów zespołu FAS. To było maleńkie dziecko z opóźnionym rozwojem mowy. FAS, czyli alkoholowy zespół płodowy. To nieodwracalne uszkodzenia, m.in. wady serca. Doskonale wiedzą o tym pracownicy Fundacji Dom w Łodzi, organizatorzy akcji "FAS OFF", w ramach której zorganizowano sesję. Nasze dzieci przede wszystkim borykają się z odrzuceniem w środowisku rówieśników. Nie potrafią znajdować sobie przyjaciół, mają problemy z nauką, są agresywne. Nie z własnej winy. Według danych Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie połowa kobieta w ciąży sięga po alkohol. 11% robi to regularnie i w dużych ilościach. Postanowiliśmy trochę odwrócić uwagę. Nie mówić o trudnych rzeczach, ale wejść w świat mody i kreować modę na ciążę bez alkoholu, w taki radosny sposób. Tak, by jeszcze mocniej podbić przekaz. To już chyba taki schemat, że po igrzyskach zawodniczki zachodzą w ciążę. Wśród ambasadorek akcji uczestniczka Igrzysk Olimpijskich, florecistka Julia Walczyk-Klimaszyk. Nie wiedziałam, że to jest aż taki problem na taką skalę, dlatego stwierdziłam, że muszę wziąć udział w takiej kampanii, jak najbardziej to nagłośnić. Dla mnie to było naturalne, żeby nie pić w ciąży. Nawet kropla stanowi ryzyko. Od poronienia po trwałe uszkodzenia mózgu i problemy z koncentracją. Alkohol to nie tylko wódka, ale też wino czy piwo. Telefon zaufania dzwoni często jak nigdy. Eksperci biją na alarm, bo kryzysy psychiczne dopadają w każdym wieku, ale w młodym o uraz łatwiej, bo życie nie dało jeszcze pancerza z doświadczeń i wiedzy. Dopada depresja, rówieśnicza przemoc, niska samoocena. Potrzebna jest pomoc eksperta, bo z takich problemów nie wychodzi się chałupniczo, a bez fachowej pomocy sprawy mogą zajść śmiertelnie daleko. Dzięki terapii odzyskał siłę i równowagę. Jan Pieniążek jako nastolatek potrzebował pomocy. Korzystałem z niej w liceum, już kilka lat temu, kiedy wyprowadziłem się z domu, mając 17 lat. Więc było to bardzo ważne i myślę, że bez tego nie byłbym w stanie na takim poziomie funkcjonować. Młodych osób w kryzysie psychicznym są w Polsce dziesiątki tysięcy. Pokazują to liczby. Od początku roku pracownicy Telefonu Zaufania Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę odebrali prawie 44 tys. połączeń. W całym zeszłym roku interwencji było ponad 64,5 tys. Prawie 940 to interwencje ratujące życie. Najczęstsze tematy pojawiające się w telefonie zaufania to jest temat zdrowia psychicznego, czyli depresji, obniżonego nastroju, nieradzenia sobie z własnymi emocjami, pojawia się również temat przemocy rówieśniczej i tematy związane z przemocą domową. Numer 116 111 jest anonimowy, bezpłatny i całodobowy. Dostępny w każdym europejskim kraju dla osób poniżej 18. roku życia. Po drugiej stronie słuchawki - psycholodzy i pedagodzy. Często są pierwszymi osobami, do których dzieci i młodzież zwracają się po pomoc. I jest niezastąpiony szczególnie w mniejszych miejscowościach, gdzie młodzież jest narażona na brak wsparcia. Takich gmin w Polsce w zeszłym roku było aż 308, gmin, w których nie było ani jednego psychologa bądź psycholożki w szkole, a wiemy, że to jest najbliższa pomoc młodemu człowiekowi. Podobny telefon zaufania działa też przy biurze Rzecznika Praw Dziecka. Są to rozmowy trudne, ponieważ wymagają skupienia i opanowania. Każde słowo może sprawić, że dziecko poczuje się lepiej albo gorzej, są to momenty, w których dosłownie walczy się o życie i zdrowie dziecka. Poprawić sytuację dostępu do pomocy psychologicznej dla młodych miał projekt ustawy, który ostatniego dnia kadencji zawetował Andrzej Duda. W myśl przepisów każda osoba powyżej 13. roku życia samodzielnie mogłaby skorzystać ze wsparcia psychologicznego w ramach publicznej służby zdrowia. Rodzic dowiadywałby się o konsultacji w ciągu 7 dni od jej przeprowadzenia. Musimy sobie uświadomić, że są rodziny, gdzie dziecko nie czuje się bezpiecznie, gdzie nie może powiedzieć o tym, jak się czuje. Są to też przypadki, gdzie np. rodzic jest przyczyną problemu. Pomoc na początku kryzysu psychicznego może zapobiec najgorszemu. Samobójstwu. W zeszłym roku życie odebrało sobie 127 osób poniżej 19 lat. To ludzie, do których pomoc nie dotarła na czas. W 19.30 to wszystko. Wiceszef MSZ Marcin Bosacki w "Pytaniu dnia" u Aleksandry Pawlickiej. Zapraszam.