Wspólny wróg - Polska i Ukraina razem przeciw rosyjskim dronom. Konflikt liderów - szefowie PiS i Konfederacji na wojennej ścieżce. Bez tabu - jak rozmawiać z dzieckiem o wojennym zagrożeniu? Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Władysław Kosiniak-Kamysz z wizytą w Kijowie i zapowiedzią dronowej współpracy z Ukrainą. Ma ją regulować specjalne porozumienie, a minister obrony przyznaje, że potrzebujemy wsparcia w zakresie operowania dronami. W kwestii zagrożenia ze strony Rosji obie strony mówiły dziś jednym głosem - rozdźwięk pojawił się za to wcześniej, po słowach Wołodymyra Zełenskiego o braku gotowości Polski do obrony przed zmasowanymi atakami, które rządzący nazwali niepotrzebnymi i nieprawdziwymi. Wojskowy cmentarz w Bykowni pod Kijowem i oddanie hołdu polskim ofiarom stalinowskich zbrodni - od tego rozpoczął swoją wizytę w Ukrainie wicepremier i szef MON. W lesie, w którym są pochowani nasi rodacy bestialsko zamordowani przez NKWD. Główny cel przyjazdu Władysława Kosiniaka-Kamysza do Kijowa to spotkanie ze swoim odpowiednikiem i podpisanie porozumień o zwiększeniu współpracy wojskowej. Kluczowe było to dotyczące dronów. W ciągu ponad 3 lat wojny wykonaliście epokowy przeskok w zdolnościach dronowych i antydronowych. Chcemy korzystać z waszej wiedzy, waszych umiejętności. To są całe ekosystemy, które tworzą tarczę dronową na ziemi, tarczę na niebie. Tym wszystkim jesteśmy gotowi podzielić się, szkolić naszych polskich przyjaciół, jak koordynować tę pracę. Szkolenia będą się odbywać w Polsce. Drony stały się nieodłącznym elementem wojny w Ukrainie. Jej wojska strącają nawet kilkaset rosyjskich bezzałogowców dziennie. Implementacja doświadczeń z pola walki na poligon będzie dla polskich żołnierzy bezcenna. To nie są tylko testy poligonowe. To nie są testy w laboratoriach. To są testy w realnej walce i dlatego mają podwójną wartość. Drony mają być w przyszłości na wyposażeniu każdego polskiego żołnierza. Systemy antydronowe kupujemy, ale i polski sprzęt będzie strzegł naszego nieba. Jedna z ostatnich decyzji MON to wyposażenie wojska w ten wielolufowy karabin maszynowy z Zakładów Mechanicznych Tarnów, zwany "potworem z Tarnowa". Może wystrzelić ponad 3,5 tys. pocisków na minutę i zniszczyć wiele dronów jednocześnie. Gęstość ognia i prawdopodobieństwo zniszczenia takiego obiektu jest wysokie. Ukraińskie doświadczenie w obronie przeciwdronowej i przeciwlotniczej to rzecz bezdyskusyjna. W wywiadzie dla SkyNews odniósł się do tego prezydent Wołodymyr Zełenski. To nie jest przesłanie do naszych polskich przyjaciół - oni nie są w stanie wojny, więc zrozumiałe jest, że nie są gotowi na takie rzeczy. Ale nawet jeśli porównać 810 dronów, a my zestrzeliliśmy ponad 700, a oni mieli, jak sądzę, 19 dronów i zestrzelili 4. Nie mieli rakiet ani balistyki. I oczywiście nie zdołają uratować ludzi, jeśli nastąpi zmasowany atak. Słowa niepotrzebne i nieprawdziwe. Opinia prezydenta Ukrainy nad Wisłą nie spotkała się ze zrozumieniem. Bez pomocy Polski i sojuszników Ukraina nie mogłaby się odpowiednio bronić - słyszymy. Myślę, że Ukrainie przez ostatnie 3 lata byłoby bardzo trudno. Odnosimy się z przyjaźnią, z sympatią dla naszych ukraińskich sąsiadów, ale też z pewnością naszych umiejętności i zdolności. A te według szefa MON zwiększają się każdego dnia. Także dzięki obecnie trwającym ćwiczeniom Żelazny Obrońca, w których bierze udział ponad 30 tys. żołnierzy polskich i sojuszniczych. Oprócz zawodowych wojskowych szkolą się też Wojska Obrony Terytorialnej. Na poligonie w Nowej Dębie w ramach manewrów odbyły się ćwiczenia Ognista Burza, gdzie ćwiczyli terytorialsi z Podkarpacia. Używamy ostrej amunicji, celem tego działania jest zgrywanie systemu walki, zaprezentowanie poziomu wyszkolenia oraz wykonanie zadania ogniowego. Manewry Żelazny Obrońca potrwają do końca września i są m.in. odpowiedzią na zakończone rosyjsko-białoruskie ćwiczenia Zapad. Te były głównym powodem zamknięcia granicy z Białorusią. Która tylko dzisiejszej nocy dopuściła się prowokacji. Widzieliśmy wzmożoną aktywność dronów, dronów białoruskich, rosyjskich, które próbowały przekroczyć polską przestrzeń powietrzną. Szef MSWiA zapowiedział, że granica zostanie otwarta, gdy ze strony Białorusi nie będzie nam zagrażało żadne niebezpieczeństwo. Na wokandę wróciła sprawa wniosku o uchylenie immunitetu pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej. Wróciła na kilka godzin, bo po południu została umorzona przez skład budzący sporo wątpliwości. Dzisiejsze posiedzenie Trybunału Stanu dla jednych było nielegalne... Nie ma zgody na łamanie prawa. ...dla drugich zupełnie odwrotnie. Jest legalne, bo jest posiedzeniem zespołu, który orzeka. Sprawa dotyczy samej pierwszej prezes Sądu Najwyższego. Prokuratura wnioskowała o uchylenie jej immunitetu. Postanowieniem TS w dniu dzisiejszym postępowanie zostało umorzone. Umorzone - za zamkniętymi drzwiami, w tajnym pomieszczeniu. Decyzję wydał ten trzyosobowy skład sędziów. To jest działanie bezprawne. Jacek Dubois, tak jak Przemysław Rosati, zostali wyłączeni ze sprawy - podobnie jak 10 innych sędziów. Oni o dzisiejszym posiedzeniu dowiedzieli się z mediów. Mamy do czynienia z paraliżem instytucji konstytucyjnej i mamy do czynienia z próbą uchronienia konkretnej osoby przed konferencją z prokuraturą. Manowska realizuje politykę PiS-u - twierdzą rządzący. Manowska w obecnej kadencji ani razu nie zwołała posiedzenia Trybunału Stanu. Posiedzenia domagali się członkowie, chcieli też zmiany regulaminu Trybunału. Zaalarmowana prokuratura chciała postawić prezes 3 zrzuty, w tym niedopełnienie obowiązków. Uchylenia immunitetu nie będzie. A składowi, którzy tak orzekł, przewodniczy Piotr Andrzejewski - to to działacz opozycji w czasach PRL, ale także wieloletni polityk PiS. Był to jednak człowiek zasłużony we wcześniejszych latach, a teraz coś mu się dziwnego dzieje, ja nie rozumiem takiego postępowania. W ten sposób myślę, że niszczy swój wizerunek i swój piękny wcześniejszy dorobek. Obok Andrzejewskiego w 3-osobowym składzie zasiada Piotr Sak - również były polityk PiS. A także wylosowany do tej sprawy Józef Zych. To on złożył zdanie odrębne. To nie może trójka o tym zdecydować. Czyli po prostu nie zgodził się na wyłączenie pozostałych sędziów i na umorzenie sprawy. Pracowałem nad tą konstytucją 5 lat, mój podpis jest pod nią i chciałbym, żeby ona była ściśle przestrzegana tak, jak myśmy zakładali i uchwalili. Bo zdaniem sędziów wyłączonych orzekać w sprawie immunitetu może Trybunał tylko w pełnym składzie. Odmawianie dostępu do akt, ukrywanie dokumentów, przebieg ostatniego posiedzenia, pytania o rzetelność protokołu z tego posiedzenia - to jest szereg okoliczności, które powinna ocenić prokuratura. Już raz sędziowie, którzy zostali wyłączeni, próbowali uczestniczyć w posiedzeniach. Skończyło się to awanturą, a rozprawę odroczono. To jest niegodne tej instytucji i obywatele, widząc takie obrazki jak na weselu, że jeden popycha drugiego, wychodząc, krzyczy, to nie powinno mieć miejsca w Trybunale Stanu. Przewodniczący składu sędziowskiego wskazał, że sędziów wyłączył, bo ci zeznawali w prokuraturze w tej samej sprawie. O decyzjach Andrzejewskiego sędziowie informowali ministra Żurka. Ja badam tę sprawę i prokuratura wtedy się włączy ze swoimi działaniami, jeśli uznamy, że tutaj jest łamane prawo i można konkretnym osobom postawić konkretne zarzuty, ale na pewno to monitorujemy. Waldemar Żurek dziś podsumował swoje 2 miesiące w resorcie. Minister sprawiedliwości m.in. powołał specjalny zespół prokuratorów ds. neosędziów, a także zapowiedział ustawy regulujące kwestie wadliwie powołanych sędziów. Przed wyborami prezydenckimi punktów wspólnych było zdecydowanie więcej, a przed kolejnym wyborczym starciem w perspektywie drogi PiS-u i Konfederacji coraz bardziej się rozchodzą. Poranna gorąca dyskusja polityków obu ugrupowań na antenie TVP to dobry przykład, ale jest ich więcej i słowa też są coraz mocniejsze, jak te o anihilacji czy trupach polityków. Kto jest bardziej na prawo i jak duże mogą być faktyczne szkody z politycznych przepychanek? Historia tego konfliktu dotarła tu, do polskich lasów. Bo prezes PiS, oskarżając jednego z liderów Konfederacji, sięga po znany już z przeszłości argument. Wedle pana Mentzena to jest tak, że trzeba je sprywatyzować. Obok prywatyzacji państwowych lasów Jarosław Kaczyński straszy, że Sławomir Mentzen, którego tak określa... ...politycznym dzieckiem... ...doprowadzi do masowej prywatyzacji tego, co zostało w państwowych rękach. Prywatyzacja wszystkiego: oświaty, służby zdrowia, niewielkiej części gospodarki, która jest jeszcze państwowa. Lider Konfederacji też nie ma litości dla prezesa PiS-u i tak w niego uderza. Ma naprawdę serię osiągnięć i ta seria osiągnięć jest usłana trupami polityków, którzy próbowali z nim współpracować. Kolejnym politycznym trupem nie chce być Sławomir Mentzen, więc on i jego ludzie jak mantrę powtarzają... My się w tej chwili nie zamykamy na współpracę tylko z Platformą czy tylko z PiS-em. Dla Jarosława Kaczyńskiego to oburzające. Czy ktoś uważa, że z Platformą Obywatelską, z obywatelem Tuskiem można działać na korzyść Polski? Nie. Te działania PiS-u i Konfederacji to skrajna nieodpowiedzialność. Niech się kłócą. My zajmujemy się Polakami, a oni niech się zajmują sobą. Wymiana zdań między prezesem PiS-u a liderem Konfederacji odbywa się na odległość. To jest obnażanie i pokazywanie prawdy na temat Konfederacji. Miło się tutaj zrobiło w studiu. A tak kończą się wspólne wizyty polityków tych ugrupowań w telewizyjnym studiu. Pan Mentzen popierał lockdowny. Co pan opowiada za głupoty. To pan nie zna wypowiedzi swojego lidera? Nie no, proszę was. Nie poprzemy służby zdrowia, prywatyzacji edukacji, uczelni wyższych. Ale sprowadzicie setki tysięcy migrantów. Prywatyzacji lasów. Kłamstwo, oszustwo, manipulacja. Nie dajcie się na to nabrać. To polityczny spektakl - oceniają rządzący. Rękę sobie daję uciąć, że Konfederacja z PiS-em pod rękę pójdą, jeżeli tylko będą miały większość. Mówią, że nie. Walka o prawicowy elektorat pomiędzy PiS-em a Konfederacją przynosi bezpośrednie straty Polsce - słyszymy w Sejmie. To jest tylko i wyłącznie wsparcie propagandy kremlowskiej, bo oba ugrupowania się radykalizują. Jarosław Kaczyński straszy sojusznikami z UE. Chcą nas pozbawić w ogóle suwerenności. Sławomir Mentzen od ponad tygodnia, od momentu wtargnięcia rosyjskich dronów do Polski, podważa zaufanie do rządu i wojska. Nie czuję się uspokojony. A jego ludzie na arenie międzynarodowej zamiast mówić jednym głosem, atakują europejskich liderów. Nakręcacie prowojenną histerię w Polsce. I w końcu - zdaniem rządzących - lider Konfederacji takimi wpisami porównującymi rosyjskie drony do "latawców z silnikiem do kosiarki" relatywizuje odpowiedzialność Rosji za niebezpieczeństwo, które spotkało Polki i Polaków. Każde sformułowanie, które bagatelizuje ten bezprecedensowy atak odparty przez siły sojusznicze, krótko mówiąc, gra do muzyki napisanej przez Kreml. Która - jak słyszymy - poprawia nastrój rosyjskiemu satrapie. Oglądają państwo "19:30" w czwartek, za chwilę o protestach we Francji, a co jeszcze przed nami? Miasta bez promili. Po to, żeby ograniczać skutki jego nadmiernego spożycia. Tego typu rozwiązania mają sens. Czesko-polska walka o pasażera. Prywaciarz przełamuje monopol narodowy. Konkurencja jest dobra dla pasażera, oznacza niższe ceny biletów. Czarny czwartek w Paryżu, czyli strajk generalny i frekwencja, jakiej na ulicach - nie oszczędzanej przez protesty stolicy - nie było od miesięcy. Francuzi mówią głośne "nie" polityce budżetowej, służby z wyprzedzeniem zaapelowały do właścicieli o zabezpieczenie budynków i same zmobilizowały dziesiątki tysięcy funkcjonariuszy, a w tle jest pytanie o wpływ protestów na polityczne preferencje. To największe protesty we Francji od blisko 5 lat. W ten czarny czwartek, jak nazwali go już związkowcy, na ulice wyjść miało nawet milion Francuzów. W całym kraju odbyło się blisko 600 manifestacji. Hasło przewodnie ich wszystkich: "stop dla oszczędności", które w przyszłorocznym budżecie chce wprowadzić rząd. Wszystko nam w tym planie przeszkadza. On zakłada więcej pieniędzy dla bogatych, a mniej dla biednych. A to ci najbiedniejsi za to zapłacą. Mówimy temu "stop". Jedyna opcja to dymisja Macrona. To najlepsze wyjście. Musimy zmienić rząd. Dług publiczny to nie nasza wina, tylko ich. Chociaż organizatorzy apelowali o dyscyplinę, a porządku w całym kraju strzegło 80 000 funkcjonariuszy, to w Lyonie, Marsylii, Rennes i tu w Paryżu doszło do zamieszek. Tylko do południa policja aresztowała 150 chuliganów, którzy palili, niszczyli i walczyli z policją. Rannych zostało co najmniej 8 osób. Obowiązkiem państwa jest zapewnienie, aby demonstranci, którzy chcą wyrażać swoje poglądy swobodnie, ale przede wszystkim spokojnie i pokojowo, mogli to robić. Taka jest właśnie rola policji tutaj w Paryżu i w całej Francji. Tydzień temu upadł rząd Francois Bayrou, bo premier, by zmniejszyć rekordowy w strefie euro dług publiczny, zapowiedział warte 44 mld euro oszczędności. Nowy szef rządu Sebastien Lecornu zapowiedział już, że w kalendarzu na 2026 rok przywróci 2 dni wolne od pracy i ukróci przywileje polityków. Ale to Francuzów nie przekonuje. Już zapowiadają, że będą walczyć tak długo, dopóki rząd całkowicie nie zrezygnuje z jakichkolwiek oszczędności. Drugi dzień wizyty amerykańskiego prezydenta w Wielkiej Brytanii. Dziś spotkał się z brytyjskim premierem Keirem Starmerem. Donald Trump przyjmowany jest po królewsku w pałacowych wnętrzach i rezydencjach, są też konkretne umowy dotyczące m. in. nowych technologii. A na ulicach słychać także przeciwników polityki amerykańskiego przywódcy. Windsor zaprezentował jeden z najbardziej widowiskowych pokazów królewskiej ceremonii od lat. Król Karol III chciał olśnić gościa, który, jak wiadomo, ma słabość do przepychu. Cel był jasny: obietnice gospodarcze, silniejsze więzi w sferze bezpieczeństwa i większa presja na Rosję. Nasze kraje łączą najściślejsze w historii relacje w zakresie obrony, bezpieczeństwa i wywiadu. W dwóch wojnach światowych walczyliśmy razem, by pokonać siły tyranii. Dziś, gdy tyrania ponownie zagraża Europie, my i nasi sojusznicy jednoczymy się, by wesprzeć Ukrainę i zapewnić pokój. Łączy nas historia i los, miłość, język i więzy kultury, tradycji, przodków i przeznaczenia. Jesteśmy jak dwie nuty w jednym akordzie albo dwa wersy tego samego wiersza, piękne osobno, ale stworzone, by brzmieć razem. Na takie słowa Londyn liczył najbardziej. Bo za złoconymi komnatami krył się trudny polityczny rachunek. Źródła mówią, że król przymknął oko na protokolarne wpadki Trumpa, wyprzedzanie monarchy czy poklepywanie po plecach. Ważniejszy był cel strategiczny: amerykańskie inwestycje i technologie - tu Wielka Brytania dostała od Trumpa, co chciała. Co do gwarancji bezpieczeństwa dla Europy i wsparcia dla Ukrainy na razie wiadomo tylko, że premier Starmer rozmawiał również o tym z prezydentem Stanów. W ostatnich dniach Putin pokazał swoje prawdziwe oblicze, przeprowadzając największe ataki od początku inwazji, przynosząc jeszcze więcej krwi, jeszcze więcej ofiar i bezprecedensowe naruszenia przestrzeni powietrznej. Putin mnie rozczarował. Po krótkim pobycie w Windsorze ton byłego prezydenta wobec wojny w Ukrainie wyraźnie się zmienił. Pytanie - na jak długo. Wizyta Donalda Trumpa pokazała, że brytyjska monarchia, choć pozbawiona realnej władzy politycznej, nadal pozostaje potężnym narzędziem dyplomacji. Prestiż Korony wciąż otwiera drzwi i pozwala Wielkiej Brytanii osiągać bardzo konkretne cele. Po co jest wojna? To pytanie, które słusznie zadają najmłodsi i na które dorośli nie mają mądrej odpowiedzi. Ale rozmowy o zagrożeniu nie można odkładać na później. Co robić, gdy wyje syrena alarmowa, kiedy trzeba się ewakuować, co powinniśmy ze sobą zabrać. Wyposażeni w wiedzę jesteśmy lepiej przygotowani, jak więc zacząć trudną rozmowę? Najpierw trzeba oddzielić to, co wiemy, od tego, co o tym myślimy lub czego sami się obawiamy. Rodzic musi być stabilny, spokojny, po to, żeby dał to samo uczucie swojemu dziecku. Musimy też stworzyć dobre warunki do rozmowy. Trzeba zadbać o spokojną atmosferę, żeby dziecko czuło się bezpiecznie. Na pewno trzeba mówić prawdę, nie ukrywać faktów, ale nie mówić o drastycznych rzeczach, żeby dziecko się nie bało. Nie możemy też kolorować rzeczywistości. Unikajmy raczej takich stwierdzeń "wszystko będzie dobrze", "nic się nie dzieję", bo będzie to niespójne prawdopodobnie z naszym zachowaniem. Według ekspertów nie powinniśmy też samych siebie zasypywać nadmiarem informacji, zwłaszcza z mediów społecznościowych. Wszystko to, co bazuje na lęku, jest bardzo silnie, kuszące, żeby trochę tym lękiem się nakręcać, żeby katastrofizować. Jaki więc komunikat jest bezpieczny? Robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby było dobrze. Dla starszych dzieci np. możemy przypomnieć, że jesteśmy w NATO, że nasze kraje sąsiadujące dbają. Źródłem dziecięcych niepokojów może być Internet. Sprawdzić, czy te źródła, z których korzystają i z których uzyskują informację, czy to są źródła wiarygodne. To akurat może być trudne, sami dorośli często ulegają dezinformacji. Domysły i hipotezy nie służą niczemu dobremu. Mogą być przyczyną dużego napięcia i odczuwania lęku. Szczególnie wtedy, kiedy dzieci są wrażliwe emocjonalnie. Procentować może dzisiaj to, że najmłodsi już w szkołach i przedszkolach uczą się podstawowych zasad bezpieczeństwa. To zajęcia w przedszkolu w Dąbrowie, na Opolszczyźnie. Pierwsze zasady bezpieczeństwa oraz jak reagować w nagłych sytuacjach, jak wzywać pierwszą pomoc. Przede wszystkim pokazywać i działać. Dzieci najlepiej uczą się poprzez działanie, poprzez zabawę. A efekty obserwujemy często, kiedy kilkulatkowie ratują bliskich, dzwoniąc na 112. Dla starszych są zajęcia survivalowe, jak te w Leżajsku. Przygotowaliśmy punkty szkolenia z pierwszej pomocy przedmedycznej, gdzie młodzież uczy się reagowania na zagrożenie ludzkiego życia. Coś, co warto umieć. Na sytuacje awaryjne, w sytuacji jakichś klęsk. W TVP Info ruszył cykl "Bezpieczna Polska - zapytaj ekspertów", w którym zaproszeni do studia specjaliści odpowiadają na pytania widzów. Dobrze poinformowane społeczeństwo, odporne na dezinformację i właściwe reagujące na komunikaty to jest gwarant tego, że obrona cywilna będzie działać w sposób właściwy. Eksperci z resortów obrony i spraw wewnętrznych są do państwa dyspozycji od 9.00 do 12.00 pod numerem telefonu 225 070 490. Jak rozmawiać z dziećmi o zagrożeniach? To temat, który wróci w programie "Rozmowy nocą" na antenie TVP Info. Nocny zakaz sprzedaży alkoholu obowiązuje w kolejnych miastach, teraz jego przyszłość jest dyskutowana w stolicy. A dyskusja, jak państwo zaraz zobaczą, jest burzliwa. Dlaczego to, co udało się wprowadzić w Gdańsku, Bydgoszczy czy Krakowie, niekoniecznie musi się udać w stolicy? Zamiast rozmów - były krzyki. Tak wyglądała dzisiejsza sesja rady Warszawy. Oburzenie wywołał fakt, że zamiast poddać pod głosowanie nocny zakaz sprzedaży alkoholu w całym mieście - projekt Rafała Trzaskowskiego, rada na jego wniosek zdjęła ten punkt z porządku obrad. Można to samo osiągnąć, wprowadzając inne rozwiązania, w naszym przekonaniu bardziej skutecznie i generujące mniejsze koszty. A jeszcze 10 dni temu tak Rafał Trzaskowski mówił o nocnym zakazie sprzedaży alkoholu. Uważam, że tego typu rozwiązania mają sens, bo one wpływają po prostu na poprawę naszego bezpieczeństwa. W zamian radni Koalicji Obywatelskiej zaproponowali projekt pilotażowego wprowadzenia zakazu nocnej sprzedaży alkoholu w dzielnicach Śródmieście i Praga-Północ. Jest kompromisowe i pozwala, i daje szansę na to, by zobaczyć, jak ten program będzie realizowany w Warszawie. Dla mieszkańców to za mało. Jego ograniczenia oczekiwał - były już - wiceprezydent Warszawy, który w wyniku dzisiejszej sesji zrezygnował z funkcji. Są wszystkie dowody mówiące o tym, że musimy ograniczyć punkty ze sprzedażą alkoholu, po to żeby ograniczać skutki jego nadmiernego spożycia. Z tego założenia wyszło 180 gmin, które takie rozwiązania wprowadziły. Nocna prohibicja działa również m.in. w Gdańsku, Bydgoszczy, Krakowie i w niektórych dzielnicach Katowic. Prohibicja na terenie tych kilku dzielnic ma też swoje przełożenie na inne dzielnice naszego miasta, gdzie również obserwujemy spadki interwencji wobec osób nietrzeźwych. Jesteśmy zaskoczeni wynikami, bo te wyniki są bardzo dobre, jak popatrzymy na to wszystko przez pryzmat 2 lat, to się okazuje, że tych interwencji związanych z piciem alkoholu, ale w ogóle z alkoholem, jest dużo mniej. Nawet o 70% mniej. Z danych Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom wynika, że w Polsce nawet 2,5 mln osób cierpi z powodu nadużywania alkoholu. Nocny zakaz sprzedaży alkoholu zdaniem Centrum to realna zmiana. To przekłada się na zmniejszenie liczby wypadków, urazów, interwencji policji, interwencji pogotowia. Bo procenty to często zagrożenie. Dla siebie i najbliższych. Źródło wielu tragedii. Rząd daje zielone światło dla Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry. Ma powstać w przyszłym roku, po ponad 2 dekadach od utworzenia ostatniego takiego obszaru. Obszar unikatowego w Europie Środkowej torfowiska, na którym występuje ponad 230 gatunków ptaków, obejmie ponad 3800 hektarów. Raj dla żurawi i bielików. Schronienie dla ryb, płazów i ssaków. To właśnie tutaj w Gryfinie w przyszłym roku powstanie pierwszy od blisko ćwierć wieku park narodowy w naszym kraju. Jest to miejsce wyjątkowe w skali całej Europy. Jeśli chodzi o zasoby przyrodnicze, to dorównuje delcie Dunaju. Czyli rumuńskiemu skarbowi wpisanemu na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Polski park obejmie niemal 4 tys. hektarów unikalnej przyrody. Wszystko, co zielone, to nam dodaje mocy, pewności, zdrowia, samopoczucia lepszego. To zawsze dobrze dla przyrody, szczególnie że po niemieckiej stronie jest tam park narodowy. Dolna Odra to także kluczowy korytarz migracyjny dla zagrożonych gatunków: łososi, troci wędrownych i odradzającej się populacji jesiotra ostronosego. Moim mottem jest "przede wszystkim nie szkodzić". My jesteśmy gośćmi na tym terenie dzikim. Dotąd te tereny chronił jedynie park krajobrazowy. Ale katastrofa ekologiczna na Odrze - "złota alga", która zabiła miliony ryb, stała się impulsem do nadania im najwyższej formy ochrony. Park krajobrazowy jest taką formą ochrony, która nie jest zbyt restrykcyjna. Ona pozwala na duży rodzaj działalności. W nowym parku możliwe będzie wędkarstwo amatorskie. Obawy przeciwników dotyczyły sytuacji gospodarczej regionu i żeglugi śródlądowej na Odrze. Ministra klimatu odpowiada, że to mity. Żegluga na Odrze, taka, jaka jest prowadzona, taka będzie prowadzona dalej. To jest absolutny fake news, który ma budować sprzeciw społeczności lokalnej. Parki narodowe zajmują zaledwie 1% powierzchni Polski, rezerwaty - 0,5% procenta. W dobie zmian klimatycznych te miejsca są bezcenne. To także szansa na rozwój turystyki i nowych miejsc pracy. Czeski przewoźnik na polskich torach. Pilotaż na trasie Kraków-Warszawa ruszył. Za kilka miesięcy ruszą regularne połączenia. Konkurencja ma wpłynąć na ceny biletów. Jaką odpowiedź szykuje PKP? To nie jedzie zwykły pociąg, to jedzie kolejowa rewolucja. Równo o 11.54 na Warszawę Centralną wjechał pierwszy pociąg RegioJet z Krakowa. Historyczny moment w historii polskiego kolejnictwa, ponieważ prywaciarz przełamuje monopol narodowy. Historia się dzieje na naszych oczach, ale to nie koniec, bo czeski RegioJet ma plany wielkie jak Państwo Wielkomorawskie. 6 par połączeń w relacji: Warszawa - Poznań - Warszawa, zwiększenia częstotliwości przejazdów z Krakowa do Warszawy, to uzupełnimy do interwału 2 godzin, a niektóre połączenia w tej relacji będą wydłużone do Gdyni. Rozkład znamy, plany też, pytanie, co w menu, bo droga do serca pasażera ma stację pośrednią w żołądku. Czeskie knedliczki są? Niestety, nie ma w aplikacji. Są, ale niestety się wyprzedały. To może coś na osłodę? Serniczek był przepyszny i kosztował jedynie 4 zł. A sam bilet z Krakowa do Warszawy kosztuje 39 zł. Gdzie dwóch kolejarzy się bije, tam pasażer korzysta. Konkurencja jest dobra dla pasażera i po pierwsze oznacza niższe ceny biletów. To już widzimy. PKP Intercity zaczyna wprowadzać więcej promocji niż było dostępne jeszcze jakiś czas temu. PKP Intercity dostrzega konkurencję i stawia też na rozwój połączeń regionalnych. Po wielu latach pociągi pojadą do Czaplinka, Łomży czy Człuchowa. Mam nadzieję, że pasażerowie będą mogli odczuć dużą zmianę i będziemy mogli dalej tę ofertę rozwijać. Ale w wojnie cenowej PKP wytoczyło też ciężkie działa. 18 października - to jest pierwszy przejazd Pendolino do Zakopanego za złotówkę. Sprzedaż ruszyła o 10.00, dostałem informację, że o 10.10 wszystkie bilety się sprzedały. Zakopane już nie może się doczekać. Ludzie powinni mieć takie połączenie znad morza w góry. Będziemy jeździć co najmniej dwa razy w roku. Bo tanie podróże to skarb, a promocja w oczy kolej. W "19.30" to już wszystko. Za chwilę Justyna Dobrosz-Oracz zaprosi państwa na "Pytanie dnia", w którym dziś sędzia Trybunału Stanu Marcin Radwan-Rohrenschef. Ciekawego wieczoru, do zobaczenia.