Ukraina, przynajmniej na razie, nie dostanie tomahawków. Polityczne echa ataku koktajlem Mołotowa na biuro Platformy Obywatelskiej. Tunel na granicy z Białorusią. Odkryli go funkcjonariusze Straży Granicznej. Monika Sawka, dobry wieczór. Donald Trump znów mówi o końcu wojny i o tym, że Putin chce się dogadać. Jednocześnie blokuje, przynajmniej na razie, sprzedaż Ukrainie pocisków dalekiego zasięgu tomahawk. Po trudnych rozmowach prezydent Wołodymyr Zełenski wraca z Waszyngtonu z niczym. Amerykański prezydent czeka teraz na spotkanie z Putinem w Budapeszcie. Wyglądasz pięknie w tej marynarce. Mam nadzieję, że ludzie to zauważą. Jest dobra, naprawdę stylowa. Przed kamerami ciepłe słowa i pochwały, zarówno na początku, jak i na końcu, po 2,5-pół godzinnej rozmowie w Białym Domu. Ufamy prezydentowi, że chce zakończyć tę wojnę. Bardzo dobre, serdeczne spotkanie. Zabrakło jednak: wspólnego oświadczenia i konkretnych ustaleń. A Wołodymyr Zełenski Waszyngton opuścił bez tomahawków, na które liczył najbardziej. Nie chcę się wypowiadać na ten temat. Postanowiliśmy, że o tym nie będziemy mówić, bo nikt nie chce... To znaczy USA nie chcą eskalacji. Donald Trump podczas spotkania w Białym Domu mówił, że chce "konflikt rozwiązać dyplomatycznie". Kolejny raz też powtórzył... Potrzebujemy tomahawków i wielu innych rodzajów broni, które wysyłamy na Ukrainę. Niełatwo nam je dać. Mówimy o ogromnej liczbie bardzo potężnej broni. Na jego decyzję wpływ miała prawdopodobnie rozmowa telefoniczna z Władimirem Putinem. Dzień wcześniej Trump przyznał, że rosyjski prezydent odwodził go od tego pomysłu. No jasne. Co innego miał powiedzieć? Proszę. sprzedajcie im tomahawki? Dla Kijowa sprzedaż pocisków to krok w kierunku pokoju, co podczas spotkania prezydent Ukrainy wielokrotnie podkreślał. Putin nie jest gotowy, myślę, że nie jest gotowy na pokój, ale myślę, jestem przekonany, że z waszą pomocą możemy powstrzymać tę wojnę. Tomahawki to symbol potęgi amerykańskiej armii i postrach dla Rosji. Pocisk manewrujący może być wystrzeliwany z wody i z lądu, do tego ma zasięg sięgający nawet 2500 kilometrów. Rosja miałaby się czego obawiać, gdyby te pociski zostały dostarczone. Chodzi o ich zasięg, ale też ogromną precyzję uderzenia i trafienia w różny rodzaj celów. Zaraz po spotkaniu w Białym Domu z Donaldem Trumpem Wołodymyr Zełenski skontaktował się z europejskimi partnerami. Tak do jego wizyty odniósł się polski premier. Kolejne rozmowy o pokoju prawdopodobnie za dwa tygodnie. Donald Trump ma spotkać się twarzą w twarz z Władimirem Putinem w Budapeszcie. Oczekujemy prezydenta Putina. Dopilnujemy, aby wjechał na Węgry, przeprowadził tu udane negocjacje, a następnie wrócił domu. Nie ma potrzeby żadnych konsultacji z kimkolwiek. Ukraińskie wojsko regularnie odpowiada na rosyjskie ataki na infrastrukturę energetyczną. Wczoraj w nocy drony z Kijowa uderzyły w fabrykę Awangard w południowo-zachodniej części Rosji. W tej chwili jeden z budynków został zniszczony. Niestety możemy potwierdzić, że zginęły trzy osoby. Wszystkie to kobiety. Rosyjska Fabryka zajmuje się produkcją materiałów wybuchowych oraz ich utylizacją. W USA protesty przeciwko administracji Donalda Trumpa. W małych miasteczkach i wielkich metropoliach miliony Amerykanów na ulicach. Uważają, że ich kraj zmierza w stronę autorytaryzmu. W Nowym Jorku taką demonstrację z bliska obserwuje Marcin Antosiewicz. Jak oceniana jest postawa Trumpa w sprawie Ukrainy? Tutaj bardzo krytycznie. Przeciwnicy Trumpa, którzy dziś po raz kolejny wyszli na ulice w całym kraju, w setkach miejsc, uważają, że skapitulował przed Putinem. Że dyktatora z Kremla ceni bardziej niż broniącego swojej suwerenności Zełenskiego. Protestują, jak mówią, przeciwko autorytarnym rządom Trumpa, ograniczaniu wolności prasy i masowym deportacjom migrantów. Zwolennicy Trumpa powtarzają za nim, że przekazanie tomahawków doprowadziłoby do eskalacji, a Trump chce zakończenia wojny. Zełenski po rozmowach powiedział, że do tematu rakiet nie będzie już wracał, bo jest realistą, ujawnił także, że na rozmowy o nowych sankcjach na Rosję nie starczyło czasu. Połowę Ameryki to przeraża, dlatego wychodzą na ulice i protestują. Oglądają państwo 19.30. Już za chwilę poszukiwani sprawcy ataku na biuro PO, a później jeszcze: Koniec futrzarskiego biznesu w Polsce? To wielki sukces. Na całym świecie konsekwentnie spada popyt na futra. Niszczymy konkretne gospodarstwa, konkretne historie ludzkie. Sejm uchwalił zakaz hodowli. Państwo polskie pokazało swoją ludzką twarz. Początek końca okrucieństwa. Nie ma zgody na cierpienie zwierząt. Jakiś rodzaj konsensusu znaleziono w parlamencie. Teraz decyzja pana prezydenta. Pan prezydent Nawrocki jest miłośnikiem zwierząt. Policja szuka sprawcy, politycy przyczyn ataku koktajlem Mołotowa na biuro PO w Warszawie. Premier apeluje o powstrzymanie się od mowy nienawiści, która prowadzi do przemocy, i wskazuje na słowa Roberta Bąkiewcza, które padły na wiecu PiS. PiS w jego sprawie milczy, ale atak na biuro Platformy potępia. Sprawcy ataku na biuro krajowe PO przy ulicy Wiejskiej wciąż poszukiwani. Tak może wyglądać jeden z nich według ustaleń TVP Info. Zabezpieczono dowody i przesłuchano świadków. Nadal będą trwały te czynności operacyjne, w których biorą udział policjanci pionu prewencji i kryminalnego celem zatrzymania osoby lub osób biorących udział we wczorajszym incydencie. Jeden ze sprawców rzucił butelką z substancją łatwopalną w drzwi siedziby PO, drugi próbował ją podpalić. Interweniował gość restauracji. Według moich informacji typ był dość agresywny i motywowany politycznie. Świadczyć miał o tym okrzyk cytowany przez posła Zembaczyńskiego: "Ty je**ny Platformersie". Zdaniem premiera atak na siedzibę PO to pokłosie słów Roberta Bąkiewicza na wiecu PiS. Słów, które pod lupę wzięła już prokuratura. Te chwasty trzeba z polskiej ziemi powyrywać i napalm na tę ziemię rzucać, żeby nigdy nie odrosły. Jeśli tacy goście, a oni dostają teraz głosy od Kaczyńskiego, jeśli tacy goście będą decydowali o postepowaniu istotnych sił politycznych, to naprawdę będziemy mieli przemoc i bardzo ostry konflikt. Nikt tego nie usprawiedliwia, nikt tego nie pochwala, więc naprawdę robienie z tego zagadnienia politycznego przez Donalda Tuska to już jest o pięć mostów za daleko. Tyle że PiS od słów Roberta Bąkiewicza się nie odciął - odpowiadają politycy PO. Na początku zawsze jest słowo. Przemówienie Roberta Bąkiewicza zapowiadał sam prezes PiS. Bardzo ważnego, mądrego człowieka... Pan Bąkiewicz jest tylko marionetką, pacynką pana Kaczyńskiego. Więc to nie jest apel do pana Bąkiewicza, ale do Jarosława Kaczyńskiego. Panie Jarku, niech się pan opamięta. Ze strony PiS słychać potępienie ataku na biuro PO... Każda eskalacja przemocy wymaga zdecydowanej reakcji policji. ...ale jednocześnie polityk obwinia Platformę, przywołując protesty przed biurami poselskimi w poprzedniej kadencji. Sabaty. Nie chcę powiedzieć, że czarownic. Tusk rozkładał ręce i się cieszył, że walczymy o demokrację. Protesty organizowano m.in. przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego czy w obronie praworządności. Według Bąkiewicza jestem chwastem. Dlaczego PiS pozostawia to bez komentarza? Bo to im odpowiada. Ja bym tak nie powiedział, ale myślę, że określenie "mowa nienawiści" jest tutaj za daleko posunięte. Współpraca PiS-u z Robertem Bąkiewiczem to gra o skrajnie prawicowy elektorat. Faktycznie politycy PiS w jakiś sposób migali sie od odpowiedzi, bo politycznie jest im potrzebny Bąkiewicz. Ale należy zdawać sobie sprawę, że jeżeli sieje się wiatr, to zbiera się burzę. A szukanie wroga wewnątrz osłabia nas na zewnątrz. Premier pytany, czy atak na biuro PO mógł być elementem wojny hybrydowej, odpowiada "tak". Najgorsze jest to, że wszędzie na świecie i w Polsce też to się zaczyna przenikać. Jeśli ktoś nienawidzi, chce konfliktu albo wojny domowej, zawsze znajdzie wsparcie z Rosji. Inspirację albo wsparcie. Na tym polega problem. Atak na siedzibę PO skomentował były prezydent. Te zwyczaje czy obyczaje stają się po prostu dzikie. Trzeba zrobić wszystko, żeby wykluczyć tego typu akty. Ale żyjemy w świecie, który staje się coraz bardziej agresywny. Tym ważniejsze jest obniżenie temperatury wewnętrznego sporu. Szef węgierskiego MSZ, znany z prorosyjskich sympatii, uderza w Polskę. "Polska nie tylko wypuściła terrorystę, ale wręcz go celebruje" - tak odniósł się do decyzji sądu, który odmówił wydania Niemcom Wołodymyra Żurawlowa, podejrzewanego o wysadzenie gazociągu Nord Stream. W ostrych słowach zareagował wicepremier Radosław Sikorski. Żurawlow w rozmowie z Telewizją Polską zapewnia, że gazociągu nie wysadził. Choć wczoraj czekały na niego w sądzie dziesiątki kamer telewizyjnych, po ogłoszeniu decyzji... Jest pan wolny. ...i chwili radości Wlodymyr Żurawlow do mediów nie podszedł. Dopiero pod wieczór pojawił się między innymi w naszej stacji. Przyjechał do Polski wraz z żoną tuż przed wybuchem wojny dla bezpieczeństwa trójki dzieci. Skończyło się, gdy do jego domu pod Warszawą rok temu weszła, jak mówi, ABW wraz z niemieckimi policjantami. Były zajęte wszystkie moje rzeczy do nurkowania, wszystko. Nie wiem, po co im moje płetwy, maski do nurkowania. Takie rzeczy, które nie wiem dlaczego... Tak, przyznaje. jako nurek techniczny byłby w stanie zejść na 80 metrów, ale Nord Stream nie wysadził - dowiedział się o tym z mediów. Zdaniem śledczych na pokładzie turystycznego jachtu Andromeda byli doświadczeni nurkowie i to oni założyli 4 ładunki wybuchowe. Decyzja, która zapadła w Polsce, stanowi policzek dla wszystkich kolegów zaangażowanych w tę sprawę. W Niemczech za akt terroryzmu groziłoby Ukraińcowi do 15 lat więzienia. Polski sędzia nie zajmował sie odpowiedzią na pytanie, czy ścigany wysadził Nord Stream. Niezależnie od tego, kto dokonał wysadzenia gazociągów Nord Stream 1 i 2, to o ile działał w ramach sprawiedliwej wojny obronnej na rzecz Ukrainy, nie popełnił przestępstwa. Podobnie nazywa to szef polskiej dyplomacji w ostrej wymianie na X z węgierskim kolegą. Sędzia zaznaczył, że wysadzenie rurociągu nie miało miejsca na terenie Niemiec, ale na wodach międzynarodowych, a niemiecka kwalifikacja czynu i jego opis są wątpliwe. Nie rozumiem, dlaczego ja w ogóle w tym sądzie w tej sprawie jestem oskarżony. Polski sędzia Dariusz łubowski już trzy lata temu odmówił ekstradycji białoruskiego opozycyjnego blogera. A teraz niepokojące odkrycie przy granicy z Białorusią. Ktoś wykopał tunel, który miał około 20 metrów po polskiej stronie. Jego celem było ominięcie zapory. Podczas patrolu na jego trop wpadli pogranicznicy. Nie wiadomo, ilu migrantów przedostało się nim do naszego kraju. To jasny sygnał, że Białorusini testują nas coraz bardziej. Białoruskie służby się nie poddają. Wiemy, że strona białoruska jest nieprzewidywalna i będzie próbować nowych metod nielegalnego przekraczania granicy. Taką metodą jest tunel odkryty w piątek w okolicach podlaskiej miejscowości Kondratki w gminie Michałowo. On się zaczynał po stronie białoruskiej, prowadził pod barierą fizyczną, pod drogą techniczną prowadzącą przy barierze i swój wylot miał około 20 metrów od linii granicy. Ma dwa metry głębokości. Jest wąski, ale bez trudu zmieściłby się w nim człowiek. O jego odkryciu poinformował minister spraw wewnętrznych w mediach społecznościowych. Nie tylko, jak twierdzi podlaska straż graniczna, podkop udało się wykryć dzięki zastosowanej przy barierze technologii oraz zaangażowaniu funkcjonariuszy. Zaledwie dwa dni wcześniej na granicy był szef MSWiA. Zastaliśmy tę granicę chronioną płotem. Teraz mamy naprawdę prawdziwą zaporę, której skuteczność szacowana jest na 98%. Ale to nie pierwszy tego typu podkop wykryty w ostatnim czasie przez straż graniczną. Poprzedni zlokalizowano niespełna miesiąc wcześniej w okolicach Narewki. Korzystający z niego migranci wyszli wprost na polskich funkcjonariuszy. Zapora spełnia swoje zadanie. Bo przez wschodnią granicę przedostaje się coraz mniej nielegalnych migrantów. Próbują jednak codziennie - nawet 100, 120 osób na dobę. Czasem w dużych, liczących kilkadziesiąt osób grupach. Też z agresywnym zachowaniem ze strony osób znajdujących się po białoruskiej stronie. Tutaj i kamienie są rzucane w stronę polskich patroli, i różne elementy mające uszkodzić pojazdy nadjeżdżające do interwencji. Te elementy to zazwyczaj konary drzew, a raz nawet przenośna toaleta. Tylko w ciągu minionej doby straż graniczna udaremniła 100 prób nielegalnego przekroczenia granicy. W tym roku - blisko 27 tysięcy. 53-letni właściciel psów, które zagryzły 46-latka w Zielonej Górze, najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie - tak zdecydował sąd. Mężczyźnie grozi nawet dożywocie. To były policjant, który prowadził też sportową strzelnicę. Owczarki już wcześniej atakowały ludzi. Według specjalistów agresja zwierząt wynika z wychowania lub warunków, w których żyją. Problemem jest też brak odpowiednich szkoleń dla opiekunów. 46-latek nie miał żadnych szans w starciu z trzema agresywnymi owczarkami belgijskimi. Ponad 50 ran szarpanych i gryzionych. Nogi zostały ucięte następnego dnia nad kolanami. To jakie były rany? Niech sobie pani wyobrazi. Właściciel psów najbliższe trzy miesiące spędzi w areszcie. To były policjant, aktualnie prowadzi strzelnicę i szkolenia. 53-latek usłyszał wczoraj zarzuty. Spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu, której następstwem jest śmierć pokrzywdzonego. Prokurator dowodzi, że podejrzany miał świadomość, że te psy stanowią realne zagrożenie. Bo psy już wcześniej atakowały ludzi. Rok temu rzuciły się na syna pana Sławomira. Cudem przeżył. Pojechałem do szpitala, zdjęcia przesłałem makabryczne. Usunięte małżowiny uszne. Zgłoszone na policję i do dnia dzisiejszego wszystko zamiatane pod dywan. Tej sprawie też ponownie przyjrzy się prokuratura. Nie ustają pytania, dlaczego psy zaatakowały, dlaczego były aż tak agresywne. Pies nie powinien być agresywny i nie jest agresywny, to trzeba w nim wyzwolić. Zdaniem behawiorystów mogą ugryźć, gdy są skrajnie zaniedbane albo są do tego szkolone. W tych sprawach, w których mamy śmiertelne pogryzienia, tam wcześniej mamy już historie pogryzień. W ubiegłym roku zgłoszono ponad 35 tysięcy takich przypadków. To prawie sto dziennie. Z moich doświadczeń wynika, że policja bardzo często bagatelizuje sprawy dotyczące dobrostanu zwierząt i pogryzień. W Polsce istnieje jedynie oficjalny wykaz ras psów uznawanych za agresywne, ale nie nakłada on na właściciela na przykład obowiązku szkoleń. Przepisy obejmują obowiązek uzyskania zezwolenia na posiadania takiego zwierzęcia. A właścicielem psa może zostać każdy. Zdaniem ekspertów przede wszystkim brakuje określonych regulacji prawnych. Nie ma żadnych wymogów, nie trzeba pozyskiwać żadnych uprawnień. Należałoby się zastanowić, jakie szkolenia powinni przechodzić opiekunowie zwierząt, nie tylko właściciele tych psów, które są uznawane za agresywne. Behawiorystka Dorota Wiland wskazuje, że stosowne szkolenia powinny obejmować przede wszystkim właścicieli dużych psów. Te psy, które pogryzły tego pana, nie są rasowe, to były mieszanki różnych ras. Istotą jest masa psa, ponieważ to duży pies stanowi zagrożenie. Owczarki, które śmiertelnie pogryzły 46-latka, na razie są pod obserwacją biegłych behawiorystów. Właścicielowi psów grozi od pięciu lat więzienia do dożywocia. Sejm, przy ponadpartyjnej zgodzie, zagłosował za zakazem hodowli zwierząt na futra. W ciągu najbliższych ośmiu lat z Polski ma zniknąć jeden z najbardziej okrutnych przemysłów. Za byli i szef rządu i prezes największej opozycyjnej partii. Przeciwko posłowie Konfederacji i część posłów PiS. Przedsiębiorcy prowadzący fermy będą mogli liczyć na odszkodowania. Ale to ich nie pociesza, mówią wprost: to niszczenie naszych gospodarstw. Taki widok za kilka lat ma być już historią. Hodowanie lisów, norek czy szynszyli tylko dla ich futer zostanie w Polsce zakazane. Jest to gigantyczny sukces. W ciągu ostatniej dekady prowadziliśmy ponad 30 spraw dotyczących znęcania się nad zwierzętami na fermach futrzarskich. To jest tak naprawdę siódma próba wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt na futra w ostatnich kilkudziesięciu latach. Jedną z nieudanych prób pięć lat temu podjął nawet Jarosław Kaczyński. Tzw. piątka dla zwierząt przepadła przez opór partyjnych kolegów, z ówczesnym ministrem rolnictwa na czele. Minister Ardanowski został zawieszony. Dziś PiS w sprawie zwierząt wciąż podzielony: 100 głosów - "za", 55 - "przeciw". Są zwolennicy tego, żeby taka ustawa była od wielu lat, kierując się tymi kwestiami natury humanitarnej. Polska jest w europejskiej i światowej czołówce eksporterów futer. Jednocześnie liczba polskich ferm zwierząt futerkowych przez dekadę spadła z 800 do 200. Dzięki ustawie przyjętej przez Sejm do końca 2033 roku spadnie do zera. Wielki, ważny dzień dla wielu setek tysięcy zwierząt. Początek końca okrucieństwa. Nie ma zgody na cierpienie zwierząt. Oczywiście trzeba zadbać też o tych, którzy prowadzili te fermy, hodowali te zwierzaki. Właściciele ferm mogą liczyć na odszkodowania. Im szybciej zakończą biznes, tym więcej pieniędzy dostaną. Maksymalnie do 25% średniego rocznego przychodu. Po 2030 roku rekompensata przepadnie. Dostajecie odszkodowania za wygaszenie działalności, więc nikt nie może powiedzieć, że państwo zignorowało tych, którzy dziś się tą działalnością zajmują. Branża futrzarska tego zdania nie podziela. Niszczymy konkretne gospodarstwa, konkretne historie ludzkie, w związku z czym hodowcy nie widzą nic dobrego i nic optymistycznego w tym konkretnym projekcie ustawy. I z nadzieją spoglądają na Pałac Prezydencki, licząc na weto. Nie dla piątki dla zwierząt. Mówił u Sławomira Mentzena jeszcze wtedy kandydat na prezydenta Karol Nawrocki. Teraz na jego biurko może trafić podobna ustawa. Prezydent, wiem, że śledził prace legislacyjne nad tą ustawą w Sejmie, w komisjach. Ale z decyzją czeka na ewentualne poprawki Senatu. 11 ambasadorów, 11 murali, 11 koncertów i wyjątkowy 11 listopada w Lublinie. A teraz "Polska na TAK!" w jesiennej odsłonie. Trwa ogólnopolska akcja Polskiego Radia i Telewizji Polskiej z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Ma pokazać nasz kraj jako pełen energii, różnorodności i pozytywnych zmian. Swoimi małymi ojczyznami mogą pochwalić się także widzowie. Do czego zachęca Maciej Gąsiorowski. Akcja Telewizji Polskiej i Polskiego Radia ma łączyć pokolenia, regiony i środowiska w duchu dumy, pozytywnej energii oraz nowoczesnego patriotyzmu. Nie można żądać, byśmy byli zachwyceni, ale można zachęcać, byśmy spojrzeli na to otoczenie, Polskę takim świeżym okiem, bez złości i pretensji, z takim odkryciem, że dużo rzeczy nam się udało. Grzegorz Markowski jest jednym z 11 ambasadorów akcji "Polska na TAK!". A wsparli ją przedstawiciele różnych dziedzin życia publicznego: Adam Małysz, Kamil Bednarek, Jacek Cygan czy Andrzej Pągowski. Każdy z nich będzie mówił o regionie Polski, z którym czuje się najbardziej związany. Jak ktoś pyta, gdzie jadę i mówię: do Szczecina - "Boże, na koniec świata!". Nie, to jest początek i tam się Polska zaczyna. Jest to najpiękniejszy region naszego kraju do odkrycia, który się niesamowicie od 20 lat zmienił. Warto jeździć, zwiedzać i warto promować. Siostry Kafar to gwiazdy mediów społecznościowych, których filmiki oglądają setki tysięcy internautów. Promują swój ukochany Piotrków Trybunalski. Gdyby nie to, że w Piotrkowie się działo dużo, mieliśmy możliwość rozwoju, projekty, koncerty, to nie byłybyśmy w miejscu, w którym jesteśmy. Każdy z ambasadorów wybiera jedno miasto i inicjatywę, która stanie się częścią ogólnopolskiej mapy "Polska na TAK!". Propozycje mogą też przesyłać widzowie. Dotarły do nas już m.in. fotografie mieszkańców wsi Stary Nart na Podkarpaciu. Chcieli pochwalić się pięknem swojej małej ojczyzny. Stary Nart ma 300 mieszkańców. Teren czysty, czyste powietrze, lasy, sarny, jelenie, dziki, a nawet pojawiły się wilki ostatnio, zbieramy też borówki, grzyby. Zwieńczeniem akcji będzie Święto Niepodległości w Lublinie. 11 listopada odbędzie się koncert, zagrają m.in. Natalia Kukulska, Maciej Musiałowski czy OSTR. Nad oprawą muzyczną pracuje już Wojciech Urbański - autor muzyki do filmu "Ministranci", zwycięzcy Festiwalu Filmowego w Gdyni. To będą piosenki, które raczej pozytywne nas opisują jako społeczeństwo, które pokazują radosne chwile naszej historii, rzeczy, które ukształtowały pokolenie naszych dziadków, nas. Ambasadorowie akcji przekonują, że gdy przypomnimy sobie, jak wyglądała Polska 10 czy kilkadziesiąt lat temu, to są powody, by powiedzieć, że Polska jest na tak. W "19.30" to już wszystko. Za chwilę "Pytanie dnia". Mariusz Piekarski i jego gość są już w studiu. Ja już państwu dziękuję za uwagę i do zobaczenia jutro. Mariusz Piekarski. Witam i zapraszam na "Pytanie dnia". W naszym studiu wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski.