Prze¾omowa zgoda Bidena: Ukrai$cy mog@ razi^ cele w g¾-bi Rosji. Walka o Pałac Prezydencki. Coraz ciekawsza prekampania. PiS bez milionów? PKW odrzuciła sprawozdanie finansowe partii. Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Zaczynamy "19:30". Na początek przełomowa decyzja USA - nie potwierdzona przez Biały Dom, ale rezonująca na całym świecie. Prezydent Joe Biden miał zgodzić się na użycie przez Ukrainę potężnej amerykańskiej broni dalekiego zasięgu do ataków na terytorium Rosji. O "nowej rundzie napięcia" mówi Kreml, Pekin wzywa do politycznego rozwiązania konfliktu, a otoczenie Donalda Trump komentuje, że tylko on jest w stanie tę wojnę zakończyć. Lecą z prędkością trzykrotnie większą od dźwięku. I pozwalają na precyzyjne rażenie odległych celów. To rakiety balistyczne ATACMS. Dziś wielu mówi w mediach, że otrzymaliśmy zezwolenie na odpowiednie działania. Ale ataków nie zadaje się słowami. Takie rzeczy nie są zapowiadane. Pociski same przemówią. W promieniu rażenia ATACAMS o zasięgu 300 km według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną znajduje się rosyjska infrastruktura militarna obejmująca niemal 250 obiektów o znaczeniu strategicznym - w tym lotniska, kompleksy dowodzenia, zakłady przemysłu zbrojeniowego, węzły logistyczne, składy amunicji oraz kluczowe jednostki sprzętu. Biały Dom sprawy nie komentuje. Za to ostro zareagował syn Donalda Trumpa. "Wygląda na to, że kompleks militarno-przemysłowy Na zmianę decyzji USA miało wpłynąć rozmieszczenie na froncie 12 tys. północnokoreańskich żołnierzy. Ale agencja Bloomberg informuje, że do Rosji może ich trafić nawet 100 tys. Do tego Pjongjang wysyła Rosjanom tony amunicji, rakiety dalekiego zasięgu i systemy artyleryjskie. W Rosji ma być już 50 takich samobieżnych haubic. Te zdjęcia wykonano na terytorium Krasnojarska. Rakiety ATCAMS w pierwszej kolejności mają zostać użyte właśnie przeciwko wojskom północnokoreańskim i rosyjskim w obwodzie kurskim, okupowanym przez Ukrainę od niemal 4 miesięcy. Nie jest jednak jednoznaczne, czy zgoda Waszyngtonu dotyczy atakowania także pozostałego terytorium Rosji. Przed konsekwencjami takiego kroku już we wrześniu ostrzegał Władimir Putin. Będzie to oznaczać, że kraje NATO są w stanie wojny z Rosją. A Rosja będzie zmuszona do podejmowania decyzji w oparciu o stworzone w ten sposób zagrożenie. Po doniesieniach z Białego Domu Będzie to oznaczać, że kraje NATO są w stanie wojny z Rosją. A Rosja będzie zmuszona do podejmowania decyzji w oparciu o stworzone w ten sposób zagrożenie. Po doniesieniach z Białego Domu podobną zgodę na użycie swoich rakiet rozważają także Francja i Wielka Brytania, które dysponują pociskami Skalp i Storm Shadow. Mówiliśmy otwarcie, że to opcja, którą możemy rozważyć, jeśli miałoby to umożliwić uderzenie w cele, z których Rosja obecnie atakuje terytorium Ukrainy. Po raz kolejny powtarzam, że Ukraina powinna móc użyć broni, którą jej dostarczyliśmy, nie tylko po to, by zatrzymać strzały, ale także po to, by móc trafić łuczników. Wciąż wierzę, że to jest to, co należy zrobić. Dziś Wołodymyr Zełenski odwiedził Pokrowsk. To jeden z najbardziej zapalnych punktów na froncie. Jutro mija 1000 dni rosyjskiej agresji. Na doniesienia zza oceanu reaguje także Warszawa, a polityczne oceny z różnych stron są do siebie zbliżone. "To bardzo potrzebna decyzja" - komentuje prezydent, a minister obrony narodowej dodaje, że czerwone linie nie mogą być wyznaczane tylko dla Ukrainy. O amerykańskiej decyzji przez Polskę popieranej od dawna. Dobra decyzja, oczekiwana decyzja. Z satysfakcją przyjąłem tę decyzję Joe Bidena. To jest decyzja, której Ukraina oczekiwała od dawna. Polscy politycy niemal jednym głosem mówią o decyzji amerykańskiego prezydenta. Bo przed takim bestialstwem jak ten rosyjski atak na osiedla w Sumach... i Odessie... musi być możliwość obrony. Nie może być tak, że czerwone linie wyznaczane są tylko dla Ukrainy, a Rosja tych czerwonych linii wyznaczanych w żaden sposób nie ma. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy dzisiaj w XXI w. z założonymi rękami mogli tolerować zabijanie śpiących dzieci w swoich łóżkach, w cywilnych blokach, przy pomocy rakiet balistycznych. To się dzieje tuż za naszą granicą. Rządzący podkreślają wagę decyzji amerykańskiej głowy państwa. I przypominają, że wsparcie z Warszawy dla takiej decyzji było od dawna. Polska opowiadała się za tym, aby Ukraina nie musiała walczyć z jedną ręką zawiązaną z tyłu. Jedyny sygnał czy język, który Rosja rozumie, to język siły. Były minister obrony narodowej z PiS na pytanie o ocenę decyzji prezydenta Bidena - krytykuje polski rząd. Domagam się tego, żeby budować siłę polskiego wojska. Zaczęliśmy ten proces, zaczął ten proces rząd PiS. Teraz ten proces został zahamowany. Mamy największe wydatki na zbrojenia w historii - o 50 mld więcej niż nasi poprzednicy w 2023 r., 4,7% PKB. Eksperci nie mają wątpliwości: umożliwienie Ukrainie ataków amerykańską bronią na cele w głębi Rosji to decyzja spóźniona. Ale wpłynie na sytuację na froncie na korzyść Kijowa. Pozwoli Ukrainie lepiej redukować siłę ofensywną rosyjską, głównie poprzez niszczenie ich logistyki strategicznej. Jeśli Ukraina ma realizować prawo do obrony, to musi mieć zdolność do niszczenia lotnisk, z których startują samoloty i bombardują chociażby elektrownie, muszą mieć zdolność niszczenia odwodów, zgrupowań wojskowych, artylerii. Tylko w ostatnich dniach rosyjskie rakiety spadły na tereny leżące tuż przy polskiej granicy - Polska poderwała myśliwce. Bliskość konfliktu i jego nowy rozdział stawiają pytanie: czy Polska jest bezpieczna? Każdego dnia Polska jest coraz bardziej bezpieczna, bo wydajemy coraz więcej na obronność, prowadzimy transformację polskiej armii. Jesteśmy w najsilniejszym sojuszu świata. Którego Rosja nie zaatakuje mimo gróźb kierowanych w stronę NATO - mówią eksperci. Musimy odróżnić propagandę rosyjską od realnych możliwości i realnych kroków, jakie Rosja może podjąć przeciwko NATO. A te - jak słyszymy - nie pozwalają Rosji na stworzenie zagrożenia dla kolejnych państw. Zwiększenie wsparcia dla Ukrainy i wydatków na obronność europejską to główne tematy poniedziałkowego spotkania ministrów spraw zagranicznych państw Unii w Brukseli. We wtorek w Warszawie będą o tym rozmawiać szefowie dyplomacji w formacie Trójkąta Weimarskiego Plus. A inne polityczne komentarze jak co poniedziałek o 20.18 w programie "Bez retuszu", Marek Czyż i jego goście już na państwa czekają. Oglądają państwo "19.30" w poniedziałek, który przynosi między innymi: Wyścig o Pałac Prezydencki przyspiesza. Wyniki, one pokazują olbrzymią moją przewagę. Jestem łeb w łeb z kandydatem, który funkcjonuje jako taki od 5 lat. Co z pomocą dla powodzian? Dokonałem przelewu 17 mln zł. 10 tys. żeśmy otrzymali - A 200 tys.? - A 200 nie, o tym na razie jest cicho. W PO trwa rywalizacja o nominację na kandydata w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Premier Donald Tusk opublikował dziś wyniki sondażu przeprowadzonego przez Opinia24 na zlecenie PO. Oto one: Rafał Trzaskowski pokonuje kandydata PiS w I turze 40% do 28%, a w drugiej 57 do 43%. Radosław Sikorski w I turze przegrywa z kandydatem PiS 28% do 30%, ale w drugiej wygrywa 54 do 46%. Czy Rafał Trzaskowski ma nominację partyjną w kieszeni? Bardzo proszę o głos w prawyborach. Dziękuję bardzo. Ponad tydzień od ogłoszenia prawyborów i po weekendzie spędzonym w trasie... Rafał, wspieram cię i mam nadzieję, że to ty uczynisz naszą śląska godkę w końcu. Już w sierpniu. Kandydaci komentują wyniki wewnątrzpartyjnego sondażu. Pokazują olbrzymią, druzgoczącą moją przewagę w I turze, również przewagę w II turze. Jestem łeb w łeb z kandydatem, który funkcjonuje jako taki od 5 lat. Zamówiony przez Platformę sondaż pokazuje, że gdyby wystartował Rafał Trzaskowski, to pokonałby kandydata PiS w I turze stosunkiem 40 do 28%. Trzeci byłby Sławomir Mentzen. W II turze prezydent Warszawy pokonałby PiS 57 do 43%. Gdyby z kolei wystartował Radosław Sikorski, to w I turze przegrałby z kandydatem PiS 28 do 30%. Trzeci byłby Szymon Hołownia. W II turze szef MSZ wygrałby z PiS-em 54 do 46%. Szczerze mówiąc, jestem nieco zdziwiony, bo Sikorski przegrywa tutaj w I turze z kandydatem PiS, co jest chyba taką katastrofalną informacją dla Sikorskiego. Liczy się tylko II tura, a w drugiej turze Radek Sikorski ma praktycznie taki sam wynik jak Rafał Trzaskowski. Premier, komentując wynik sondażu, podkreślił, że "ten jest jednoznaczny, ale to wciąż tylko wskazówka. Siłę decyzji ma wasz głos". "Wynik sondażu jednoznaczny, ale to wciąż tylko wskazówka. Siłę decyzji ma Wasz głos". "Wasz", czyli członków Koalicji Obywatelskiej, którzy zdecydują w prawyborach. Czas na przekonywanie jest do piątku. Wtedy odbędzie się głosowanie drogą SMS. Trzaskowski jest odważny. Rafał Trzaskowski o poparcie zaapelował dziś w liście do członków KO. Podkreślał swoje samorządowe doświadczenie, mówiąc, że karierę międzynarodową buduje się na salonach, ale prawdziwe zaufanie zdobywa na ulicach miast i wsi. Karierę międzynarodową można budować na salonach, Radosław Sikorski z kolei opublikował listę priorytetów prezydenta: bezpieczeństwo, odbudowa wspólnoty, silny głos Polski, godność dla wszystkich, ochrona konstytucji. To, iż bym wygrał z kandydatem PiS i że tak szybko dogoniłem Rafała Trzaskowskiego, który funkcjonuje jako kandydat na kandydata już od 5 lat, to naprawdę dobra prognoza na główną kampanię. Rafał Trzaskowski podkreślał, że to jemu dzisiejszy sondaż daje większe szanse na przekonanie wyborców z innych partii niż Radosławowi Sikorskiemu. Zarówno u wyborców KO, jak i wyborców Lewicy, Trzeciej Drogi, Konfederacji i niezdecydowanych - co jest bardzo ważne - wszędzie tam ja mam przewagę. To oczywiście mówi o potencjale wzrostu, który jest fundamentalny. To nie są nasze prawybory. Koalicjanci w I turze stawiają na własnych kandydatów. Szymonowi Hołowni bardzo zależy na przywróceniu wspólnoty i to jest jedna z naszych obietnic. Peleton mniej więcej ułoży się przed wyborami w kwietniu, a tym wszystkim, którzy są przekonani, że ich kandydat już wygrał wybory i może zamawiać meble do Pałacu Prezydenckiego, jeszcze raz przypominam 2015 rok. Własnego kandydata zapowiada Lewica. Ani Trzaskowski, ani Sikorski, tylko kandydat Lewicy. Lub kandydatka. Na giełdzie Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Ja jestem w 100 procentach zainteresowana pracą, którą w tej chwili wykonuję. Największą niewiadomą pozostaje kandydat PiS. Nazwisko kandydata do wyborczego wyścigu to temat numer 1 także w PiS i nie ma jednego pomysłu na najlepszego kandydata. Nad rozwiązaniem jeszcze w tym tygodniu ma pracować ścisłe polityczne grono partii, podpowiedzią mają być kolejne badania. A kto zostaje w ścisłym peletonie? Patetyczna muzyka, oklaski uśmiechniętych ludzi, biało-czerwone flagi - filmy Karola Nawrockiego z mediów społecznościowych coraz bardziej przypominają wyborcze spoty reklamowe. To wy jesteście przyszłością narodu polskiego i państwa polskiego. W tym samym duchu wypowiedzi i nagrania Przemysława Czarnka. Wolność zostanie uratowana. Tobiasz Bocheński stawia na publikowanie fragmentów swoich wypowiedzi medialnych. Na tym etapie to właśnie ta trójka ma największe szanse na to, by zdobyć poparcie prezesa, a co za tym idzie - całego PiS-u. Choć każdy scenariusz jest jeszcze możliwy. Nikt z tego badania nie wypadł, przecież decyzji się nie podejmuje tylko na podstawie badan. Bierze się pod uwagę rożnego rodzaju okoliczności, także te okoliczności zewnętrzne. Jak na razie nie wiadomo nawet, kiedy PiS ogłosi swojego kandydata. Proszę o chwilę cierpliwości. Tobiasz Bocheński sugeruje, że stanie się to jeszcze w tym tygodniu. Nadal jestem w ścisłym peletonie. Były wojewoda, aktualnie europoseł, mówił dziś, że chce być prezydentem i wie, jak ważna dla prezesa PiS-u jest sprawa smoleńska. To był zamach. Kilka dni temu pytany o to, czy podobnie jak Jarosław Kaczyński i Antonii Macierewicz uważa, że przyczyną śmierci 96 osób był zamach, unikał odpowiedzi. Ja się nie zapoznawałem z tym raportem w całości, niektórzy członkowie PiS tak i mają większą wiedzę. Taka odpowiedź nie spodobała się prezesowi, dziś Tobiasz Bocheński odpowiada bez zastanowienia. Pod Smoleńskiem doszło do zamachu - tak czy nie? Tak. Wybór Bocheńskiego lub Nawrockiego oznaczałby, że PiS chce powtórzyć manewr z młodym, mało znanym politykiem - roboczo nazwanym Duda 2.0. Główną zaletą jest to, że oni nie kojarzą się z 8 latami rządów PiS, Przemysław Czarnek to byłby wybór zupełnie innej strategii. Polscy konserwatywni wyborcy mogą szukać takiego Donalda Trumpa i pewnie dzisiaj najbardziej go mogą znaleźć w postaci prof. Przemysława Czarnka. Jednak z badań, które podobno dotarły już do prezesa, wynika, że nieufność zwolenników Konfederacji do Przemysława Czarnka sięga aż 50%. A to właśnie wyborcy Konfederacji mogą okazać się kluczowi w walce o zwycięstwo II drugiej turze. A w czasie gdy w PiS ważą się losy prezydenckiego kandydata, w PKW zapadła ważna dla partii decyzja, która może oznaczać utratę milionów. Komisja odrzuciła sprawozdanie finansowe PiS za ubiegły rok. W wyniku uchwały partia może stracić 3-letnią subwencję na działalność partii, a to ponad 75 mln zł. To atak na demokrację - komentują politycy PiS-u. W południe zebrała się Państwowa Komisja Wyborcza w pełnym składzie. Po 3 godzinach decyzja w sprawie wielu sprawozdań partii, ale na to Prawa i Sprawiedliwości czekano najbardziej. "To sprawozdanie jest odrzucone. Głos Ryszarda Kalisza był jednym z 5 na 9 w Komisji za odrzuceniem sprawozdania PiS. 4 były przeciw. W efekcie PiS może stracić subwencję na najbliższe 3 lata, w sumie 75 mln zł na utrzymanie partii. "Może stracić", nie "traci", bo orzeczenie PKW nie jest prawomocne. PiS może się odwołać do Sądu Najwyższego. Już raz to zrobił - po sierpniowej decyzji PKW, która wtedy odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu wyborczego PiS z ostatnich wyborów parlamentarnych. Sprawą zajęła się Izba Spraw Publicznych i Kontroli Nadzwyczajnej, której nie uznają międzynarodowe trybunały, a po dzisiejszym posiedzeniu nie uznaje jej także PKW. Jeżeli w składzie będą znajdowali się sędziowie czy osoby powołane na sędziów SN po 2017 roku, Izba Kontroli Nadzwyczajnej powinna rozpatrzeć poprzednią skargę PiS w ciągu 60 dni. Termin minął, a nadal nie ma orzeczenia. Dlatego przewodniczący PKW był wśród 4 osób, które nie chciały odrzucać sprawozdania PiS. Chyba pierwszy raz jest taka sytuacja, że nie mamy rozstrzygnięcia SN w zakresie sprawozdania KW, a podejmujemy już decyzję dotyczącą sprawozdania partii politycznej. Trudno o porządek prawny, gdy jedni czekają na orzeczenie Izby, której inni nie uznają. Ale pieniądze nawet w tym chaosie do PiS nie płyną, Te decyzje, które są w tej chwili, to widać gołym okiem, że to są decyzje typowo polityczne, żeby opozycję, tzn. PiS, zepchnąć całkowicie z powierzchni tej politycznej. Metody rodem z Białorusi i można było się spodziewać po tym rządzie, że będzie takie metody stosował. PiS sam jest sobie winien - to głos polityków koalicji, którzy przypominają, jak PiS prowadził kampanię ze środków publicznych. My widzieliśmy, jak zatarty został związek pomiędzy państwem a partią, która startowała w wyborach, widzieliśmy, że cały aparat, spółki Skarbu Państwa, poszczególne ministerstwa, Fundusz Sprawiedliwości działały po to, aby utrzymać władzę PiS-u. Konsekwencje także dla nadchodzącej kampanii wyborczej. Na celu osłabienie kandydata PiS w wyborach prezydenckich, a więc pozbawienie PiS finansowania z budżetu. Będzie to uprzywilejowanie kandydata koalicji 13 grudnia. PiS sobie poradzi, bo to, co wyprawiali ze spółkami Skarbu Państwa czy z innymi instytucjami, czy chociażby z FS, to te środki zgromadzone - naprawdę nie mam żadnej obawy co do ich przyszłości. To będzie trudna kampania nie tylko ze względu na chaos prawny. Już widać, że choć widzieliśmy brutalne kampanie, nadchodząca może być jeszcze gorsza. Może być jedna z najbardziej ostrych, gdyż kiedy braknie pieniędzy na klasyczne metody komunikacji społecznej, pozostaną te, które wiążą się przede wszystkim z czarnym PR-em. PiS ma na odwołanie się od decyzji PKW 7 dni. To proces - wsparcia ma przybywać, ale musi ono zdecydowanie przyspieszyć - tak o pomocy dla powodzian mówi odpowiedzialny za odbudowę minister Marcin Kierwiński. Wypłaconych zostało ponad 300 mln zł, ale są mieszkańcy, którzy nie dostali jeszcze żadnych środków. Tak było do wczoraj w Kłodzku. Dziś burmistrz poinformował, że do miasta trafiło 13 mln zł, które mają pozwolić na wypłatę zasiłków dla 140 rodzin. W wielu miejscach dotkniętego powodzią południa Polski problemy ciągle te same. Tu było wejście do kuchni. Dwa miesiące po powodzi tylko do niewielu dotarły pieniądze na odbudowę i remont mieszkania. To pomoc w wysokości do 200 tys. zł. Ja składałam wniosek 26 września. Do tej pory nic. W podobnej sytuacji są mieszkańcy Radochowa. Tutaj także oczekiwanie. 10 tys. otrzymałem a 100, 200? To nie, o tym jest na razie cisza. Ja nie słyszałem o takich wypłatach. To ma się zmienić. W ciągu najbliższych dni pieniądze dostaną już powodzianie. Dziś przelewy pojawiły się na kontach dolnośląskich gmin. Także w Lądku Zdroju - potwierdzają władze. Dokonałem przelewu środków z konta budżetu gminy na konto ośrodka pomocy społecznej. To było ponad 17 mln zł środków, które są przeznaczone na wypłatę tych świadczeń do 100 i 200 tys. zł. Z Kłodzka pierwsze wnioski o pomoc na odbudowę i remont mieszkań wysłane do wojewody zostały już 6 października. Dziś przed południem, kiedy rozmawialiśmy z burmistrzem, jeszcze na koncie gminy pieniędzy nie było. Były jakieś wiem korekty, jakieś poprawki drobne, które musieliśmy nanieść, ale to zostało jak najszybciej naniesione, więc tutaj pytanie do urzędu, co tam się stało, że rzeczywiście te wnioski czekały tyle na realizację. Wojewoda Dolnośląski tłumaczy to procedurami. Musiały być poprawione, ponieważ jest sytuacja taka, że są pewne podstawowe wymogi. Natomiast udało się dojść do takiego rozwiązania, że zanim gmina składa wnioski, dzwoni do nas. Procedury mają zostać uproszczone. Po południu pierwsze pieniądze trafiły już na konto urzędu gminy w Kłodzku. To 13,5 mln zł, które trafią do 141 rodzin. W dniu jutrzejszym również będziemy prowadzić wypłaty tych środków. Pracownicy OPS-u są przygotowani nawet do tego, żeby pracować po godzinach w urzędzie. Dla mieszkańców, którzy chcą zdążyć przed zbliżającą się zimą, każda godzina jest cenna. 164 wypadki, w których zginęło 17 osób, wśród nich dzieci. To dramatyczny raport z dróg - tylko od piątku do końca weekendu. Jesień to dla kierowców trudny czas - niskie temperatury i oblodzenie wpływają na jazdę, a gdy ta odbywa się w nieprzygotowanym samochodzie, ryzyko rośnie. Śmiertelnie niebezpiecznie na drogach. Wczoraj pod Brodnicą w województwie kujawsko-pomorskim czołowo zderzyły się 2 samochody osobowe. Zostało zadysponowane lotnicze pogotowie ratunkowe do pomocy w ratowaniu życia. Było na miejscu zadysponowane 5 karetek pogotowia ratunkowego. Mimo tych wysiłków ratowników życia 3 osób, w tym 9-letniego chłopca, nie udało się uratować. Troje rannych, wśród nich też dziecko, odtransportowano do szpitali w Brodnicy i Toruniu. Z kolei tu, w okolicach Wrześni, zginął 51-latek, który czołowo zderzył się z ciężarówką. Ofiary śmiertelne na polskich drogach: piątek 5, sobota 7, niedziela 5 Od piątku przez weekend były łącznie 164 wypadki. W szczególności nad ranem, kiedy występują bardzo niskie temperatury, niejednokrotnie występuje też oblodzenie, a to ma duży wpływ na jazdę. Zwłaszcza na drogę hamowania. Dlatego kierowcy muszą patrzeć nie tylko na znaki. Jeżeli jest, załóżmy, 70, a warunki nam nie pozwalają jechać bezpiecznie z tą prędkością, oczywiście należałoby jechać wolniej. Tu trudno zrzucić winę na warunki. W centrum Warszawy kierowca potrącił pieszego na pasach i uciekł. Mężczyzna trafił z obrażeniami do szpitala. W najbliższych dniach pogoda będzie wymagała od kierowców wyjątkowej ostrożności. Zwłaszcza w zachodniej części Sudetów możemy się spodziewać intensywnych opadów deszczu, deszczu ze śniegiem i śniegu. Utrzymywać się będzie silny i porywisty wiatr w całym kraju. Mapa ostrzeżeń meteo obejmuje więcej niż połowę kraju. Będzie ślisko. W takich warunkach jazda na letnich lub starych oponach to igranie z losem. Jeżeli są to stare opony, co najmniej trzyletnie, należy je niezwłocznie wymienić, ponieważ straciły właściwości, przyczepność. Jest to nasze życie, nasze bezpieczeństwo. Nasze i innych osób na drodze. W skrócie to mecz o wszystko, w szczegółach - stawką są baraże o pozostanie w najwyższej dywizji rozgrywek. Już za niespełna godzinę - o 20:45 - Biało-Czerwoni zagrają ze Szkocją na Stadionie Narodowym w ostatniej kolejce Ligi Narodów. Na miejscu jest Marek Ignasiewicz. Marku! Stawka jest jasna. Powiedz, co skład drużyny mówi nam o pomyśle na Szkotów? Selekcjoner Michał Probierz nie zamierza bronić korzystnego wyniku remisowego. To my mamy atakować. Zdominować przeciwnika. Zaczynamy z dwójką nominalnych napastników - Buksa i Świderski. Ten duet ma nam zapewnić gole. Poprowadzić do zwycięstwa. Jedno jest pewne - łatwo nie będzie. Szkoci zdają sobie sprawę z tej stawki. Porażka reprezentacji Polski w meczu ze Szkocją byłaby prawdziwą katastrofą. Selekcjoner chce tego uniknąć. Mecz oczywiście zobaczą Państwo w Telewizji Polskiej, a dodam tylko, że piątkowe spotkanie z Portugalią transmitowane na antenach TVP zgromadziło 3,7 mln widzów. Dziękujemy! Może plan był zuchwały, o wykonaniu można dyskutować. Co wydarzyło się podczas wrześniowych zawodów w Bydgoskim Klubie Strzeleckim? Rąbka tajemnicy uchyla nagranie, które obiegło sieć, a na nim mężczyzna w odblaskowej kamizelce sędziego, który strzela do jednego z zawodników. I ruszyły pytania o charakter wydarzenia, bezpieczeństwo i konsekwencje. Był cel, choć penie nie taki, jak widać, raczej edukacyjny, i wyszło jak wyszło. Film pojawił się w mediach społecznościowych i od strzała zdobył popularność. Była piękna wrześniowa sobota, panom z Bydgoskiego Klubu Strzeleckiego LOK trafił do głowy pomysł, coby postrzelać. Co mogło pójść nie tak? Przecież w teorii strzelanie jest proste, jak słyszymy. Później se stajecie tak, Pełen profesjonalizm. Kamizelki są, napisy "Sędzia PZSS" też - z tym że coś tu nie gra. To nie jest kamizelka sędziowska na pewno. W polskim związku takiej nie używamy. Polski Związek Strzelectwa Sportowego o organizowanym wydarzeniu nie został poinformowany. Co prawda bydgoski klub ma licencję związku. Jeżeli by to była klubowa akcja szkoleniowa, to klub poniesie wszelkie tego typu konsekwencje, łącznie z wycofaniem mu licencji klubowej. Na nagraniu widać, że naruszono zasady bezpieczeństwa. Przede wszystkim skierowano broń w stronę ludzi. Ale jest ryzyko, jest zabawa. Tu jest bezpiecznik przetykowy, ale on wam nie będzie potrzebny. Chyba jednak był. Zapytaliśmy o to instruktora strzelectwa. Właśnie tego bezpiecznika zabrakło w tym wydarzeniu. Gdyby był bezpiecznik użyty, nie nastąpiłby strzał. Wypadkiem na strzelnicy Godawy zajęła się komenda policji w Żninie. Pechowy strzelec poprosił o umorzenie postępowania. Sprawa jest w prokuraturze. 68-letni mężczyzna usłyszał zarzuty nieumyślnego narażania na niebezpieczeństwo utraty życia albo spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Próbowaliśmy dziś rozmawiać z Bydgoskim Klubem Strzeleckim LOK, ale odmówił komentarza. Postrzelony mężczyzna czuje się dobrze i jedno jest tylko w tej sprawie pewne - nikt nie pomylił go z dzikiem, choć z takiego naboju na zwierzynę dostał. I tak kończymy "19:30", bardzo dziękuję. A już za moment Justyna Dobrosz-Oracz zaprosi Państwa na "Pytanie dnia". Będzie na nie odpowiadał Artur Olech prezes zarządu PZU S.A.