Kandydaci na prezydenta w najnowszym sonda¼u poparcia. Donald Trump oskar¼a Kij#w o wywo¾anie wojny. "Nie sprzedam Ukrainy" - odpowiada prezydent Zełenski. Czy tajemnicze obiekty na niebie i Ziemi to fragmenty rakiety Falcon? Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Zaczynamy od najnowszego prezydenckiego sondażu dla "19.30" i TVP Info. Stawkę z 33-procentowym poparciem otwiera Rafał Trzaskowski, drugiego, Karola Nawrockiego, od faworyta dzieli 9 punktów procentowych. Podium zamyka Sławomir Mentzen, który dziś mógłby liczyć na 15% głosów. Wybory rozstrzygnęłyby się w drugiej turze, w której Rafał Trzaskowski zdobyłby 49% głosów, a Karol Nawrocki 40%. Sondaż to polityczna fotografia chwili, która nie przesądza o majowym wyniku, ale opisuje wyborcze preferencje na dziś, o czym więcej Magdalena Karpińska. Idę do państwa, by zbierać podpisy. Karol Nawrocki nie zechciał skomentować sondażu telewizji publicznej. Ja w ten rodzaj retoryki i dyskusji nie wchodzę. Przekonam 51% Polaków i zostanę prezydentem RP. Najnowszy sondaż IPSOS na zlecenie TVP nie daje na to żadnych szans - w drugiej turze Karol Nawrocki może liczyć na 40% poparcia. W II turze będzie bardzo blisko i dlatego trzeba przez cały czas prowadzić aktywną kampanię wyborczą, poważną kampanię wyborczą, która koncentruje się na kwestiach bezpieczeństwa. Bezpieczeństwo to dziś dla większości kandydatów priorytet - choć i tu nie ma jednego głosu. zwłaszcza wtedy, gdy padają pytania kto odpowiada za to, co się dzieje na wschodzie, za obecną sytuacje międzynarodową. Przypominam, że Europa jest dzisiaj w chaosie wywołanym decyzjami elit europejskich w stosunku do Władimira Putina, które przyniosły nam wojnę i atak Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Nawołuję do tego, żeby w kwestiach bezpieczeństwa mówić jednym głosem. Dzisiaj próba wykorzystywania kwestii bezpieczeństwa do kampanii wyborczej jest po prostu nieodpowiedzialna i zagraża naszemu interesowi. Do wyborów 3 miesiące - jeszcze sporo czasu, ale rozpędu kampanii nie widać, nie widać go także w sondażach. W najnowszym badaniu na zlecenie TVP pozycja 2 głównych kandydatów jest stabilna, poparcie dla obu tylko nieznacznie wzrosło - gra jest raczej o to, by utrzymać pozycję, reszta prawie cała - też stabilnie - poza Sławomirem Mentzenem - stabilnie daleko od czołówki. Poparcie na poziomie 3% w tej grupie to już dobry wynik. To będzie tak naprawdę trochę kampania kandydatów, którzy popełniają błędy i kto mniej błędów popełni, ten wygra, po prostu. Trzaskowski chcąc wygrać, musi dbać tylko o to, żeby nie znalazł się taki temat, wokół którego PiS mogłoby mobilizować wyborców. Rafał Chwedoruk zwraca uwagę na trend sondażowy. Standardem w wyborach prezydenckich, jak mówi politolog, jest to, że wyniki kandydatów przewyższają wyniki partii, ale Karol Nawrocki nie może na razie na to liczyć. Przeszkadza mu m.in. wspominany Sławomir Mentzen, który zwiększa swoje poparcie, znacznie szybciej niż czołowi kandydaci. Szymon Hołownia liczy na to, że obywatele tu zmienią zdanie. Tutaj trzeba mądrości wyważenia i doświadczenia, a nie bycia wyłącznie sprawną gwiazdą mediów społecznościowych z zawieszoną na szyi kamerą go-pro. Szymon Hołownia w kampanii podkreśla, że Europa musi teraz działać: "mniej słów, więcej czynów". Podobnie mówi Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy. To ostatni dzwonek, żebyśmy stanęli na własnych nogach i zrozumieli, że to Europa musi być odpowiedzialna za bezpieczeństwo w tym regionie, nikt inny. Chęć pójścia do wyborów deklaruje ponad 60% badanych w sondażu na zlecenie TVP. Co 10. respondenta trzeba będzie do tego przekonywać. Kwestia bezpieczeństwa zdominowała kampanię. Trudno, by w obecnych czasach stało się inaczej. Poza tym bezpieczeństwo jest tematem zwyczajnie bezpiecznym, łączy obywateli. Widać wyraźnie, że przynajmniej w I turze kandydaci będą chcieli od kontrowersyjnych kwestii, które dzielą społeczeństwo, trzymać się jak najdalej. Sławomir Mentzen w sondażach rośnie w siłę i nie brakuje pytań, czy to siła na miarę II tury. A jeśli nie, to czy i kogo poparłby polityk Konfederacji. Jego wyborcy w ocenie innych kandydatów nie są zgodni. Pytanie - jaką taktykę ma partia? Mordercza praca, którą wykonuje od końca sierpnia Sławomir Mentzen, przynosi owoce. I skutkuje tym, że Sławomir Mentzen rośnie w siłę. W najnowszym sondażu dla "19.30" i TVP Info kandydat Konfederacji może liczyć na 15%. I to na razie wyklucza go z gry w II turze. Ale to właśnie jego wyborcy stanowią istotną grupę, która w II turze może zdecydować o tym, kto zostanie nowym lokatorem Pałacu Prezydenckiego. Obserwujemy bardzo dużą dynamikę, jeśli chodzi o poparcie dla Sławomira Mentzena i Konfederacji w ogóle w sondażach poparcia partyjnego. I myślę, że wkrótce te wyniki ustabilizują się w wysokości nawet 20%. Zarówno Rafał Trzaskowski, jak i Karol Nawrocki, zdają sobie sprawę, że w II turze każdy głos będzie na wagę złota. Pracownia IPSOS na zlecenie TVP zadała wyborcom Sławomira Mentzena pytanie na kogo oddadzą swój głos, jeśli w II turze znajdą się: Rafał Trzaskowski i Karol Nawrocki. I tak 59% wyborców kandydata Konfederacji deklaruje, że w II turze zagłosuje na kandydata popieranego przez PiS, a 31% na kandydata KO. My jasno mówimy o tych zagadnieniach, które dla wyborców Konfederacji są też ważne. Takich jak rozwój przedsiębiorczości, deregulacje. "Rafał Trzaskowski jest gwarantem tego, że będzie to możliwe do zrealizowania" - mówi członek sztabu Rafała Trzaskowskiego. W PiS-ie mniej propozycji dla wyborców Konfederacji, a więcej pewności... ...Jeśli dojdzie do II tury, to ludzie, którzy głosują na Konfederację, w zdecydowanej większości zagłosują na Karola Nawrockiego, a nie Rafała Trzaskowskiego. Jestem przekonany, że tak będzie. Mniej przekonani są politolodzy... Konfederacja zbiera wyborców tak różnorodnych, bo Sławomir Mentzen takimi wypowiedziami nie podpiszę żadnej ustawy, która podnosi albo komplikuje podatki, skupia wokół siebie wyborców liberalnych, wolnorynkowych, którym bliżej do Rafała Trzaskowskiego. Ale takimi wypowiedziami, jak choćby ta, o liberalizacji prawa aborcyjnego: Nie popieram zabijania małych dzieci. Przekonuje prawicowych wyborców, którym bliżej do Karola Nawrockiego. 5 lat temu wyborcy Bosaka podzielili się mniej więcej po połowie. Kogo poprze Mentzen? Jego partyjny kolega proponuje konkurentom taki układ: Sławomir Mentzen, gdyby do tej II tury nie wszedł, to kogo poprze? Tego kto w I turze obieca, że w II turze zagłosuje na Mentzena gdyby nie wszedł. Oglądają państwo "19.30" w środę. Za chwilę szokujące słowa prezydenta Trumpa o wojnie w Ukrainie, a potem także... Modlitwa za Franciszka. Mamy nadzieję, że szybko wróci do zdrowia. Wierzę, że Bóg go przez to przeprowadzi. Kosmiczny obiekt i ziemskie zmartwienie. Całe szczęście nie uderzyło w dom, nie uderzyło w samochód, nie uderzyło w żadną osobę. Powiadomiliśmy także Polską Agencję Kosmiczną. Szczepienia do kontroli. Chcemy zrobić katalog zaszczepionych dzieci. Musimy wiedzieć jaka jest skala. "Nigdy nie powinni byli tego zaczynać" - mówi amerykański prezydent do Ukraińców o wojnie. I to słowa, które szokują, bo opisują rosyjską perspektywę zamiast rzeczywistości. Rosyjski postulat, by w Ukrainie przeprowadzić wybory, też się Donaldowi Trumpowi podoba. Z Putinem chce się spotkać jeszcze w lutym. Póki co cieszą go efekty rozmów w Rijadzie. "Słaby negocjator" - to określenie, którego używa amerykański prezydent. Pytanie, do kogo najlepiej pasuje. W rosyjskich mediach - zachwyt. Stanowiska Moskwy i Waszyngtonu wydają się być jeszcze bliższe niż poglądy USA i Europy. Coraz częściej pada słowo "odwilż", a rozmowy w Arabii Saudyjskiej o Ukrainie i Moskwa, i Waszyngton podsumowały jako "owocne". Zostałem poinformowany o rozmowach i oceniam je wysoko. Przyniosły rezultat. Rozmowy były bardzo dobre. Rosja chce coś zrobić. Chce powstrzymać to dzikie barbarzyństwo. Donald Trump nie ukrywa zachwytu Rosją, jednocześnie otwarcie okazuje irytację postawą Ukrainy, a prezydenta Zełenskiego w social mediach nazywa dyktatorem. I sugeruje, że to Kijów ponosi winę za wojnę. Powinni byli to zakończyć 3 lata temu. Nigdy nie powinni byli tego zaczynać. Mogliby zawrzeć umowę. Ja mógłbym zawrzeć umowę dla Ukrainy, która dałaby im prawie całą ziemię, wszystko, prawie całą ziemię. I nikt by nie zginął. Prezydent Trump jako pierwszy głośno powiedział, że jedną z głównych przyczyn wojny była nachalna linia poprzedniej administracji - próby wciągnięcia Ukrainy do NATO. To sygnał, że rozumie nasze stanowisko. To powtarzanie rosyjskiej propagandy - podkreślają eksperci. Bo Trump poparł Rosję także w kwestii wyborów w Ukrainie. Moskwa twierdzi, że poparcie dla Wołodymyra Zełenskiego nie przekracza 4%. Mimo że najnowszy sondaż mówi, że Zełenskiemu ufa 57% Ukraińców. Niestety Trump żyje w przestrzeni dezinformacji. Chciałbym, żeby zespół Trumpa kierował się prawdą. To nie ma dobrego wpływu na Ukrainę. Pozwalają Putinowi wyjść z izolacji. Jeszcze w tym miesiącu może dojść do spotkania Putin - Trump. Z niepokojem na negocjacje patrzy cała Europa. Nie da się przeprowadzić tych rozmów bez Ukrainy. Dlatego UE, naciskana przez polską prezydencję, zapowiada kolejne sankcje na Rosję. Mają wejść w życie w 3. rocznicę inwazji Putina na Ukrainę. Będziemy kontynuować presję na Rosję i jej sojuszników, by zakończyć tę wojnę jak najszybciej. Putin udaje, że jest w silnej pozycji, a nie jest. Gospodarka nie jest. Prawdopodobnie załamie się w ciągu najbliższego roku. Wystarczy spojrzeć na liczby. On potrzebuje, aby Ameryka zniosła sankcje. Dziś Kijów odwiedził specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy generał Keith Kellogg. Będziemy słuchać. Rozumiemy potrzebę gwarancji bezpieczeństwa. Pytanie, czy wezmą pod uwagę perspektywę Ukrainy. A w Paryżu drugi raz w ciągu zaledwie 48 godzin spotkanie na szczycie. Na agendzie: Ukraina i bezpieczeństwo w regionie. Anna Kowalska z nami. Kto wziął udział w organizowanym przez prezydenta Macrona spotkaniu i jaki płynie z niego przekaz? Spotkanie zakończyło się godzinę temu. Nie znamy ustaleń. Ten szczyt był raczej przygotowaniem terenu do dalszych rozmów. 22 kraje. Część na żywo. Był premier Kanady. Macron chce sprawdzić kto, jakie gwarancje bezpieczeństwa jest w stanie dać Ukrainie. Kto ile jest w stanie wydać na obronność, żeby niebawem w Waszyngtonie podzielić się konkretami ze USA i zasiąść do negocjacyjnego stołu. Co do gwarancji bezpieczeństwa 11 europejskich krajów byłoby w stanie wysłać swoje wojska w ramach misji pokojowej. Papież Franciszek walczy z obustronnym zapaleniem płuc i od 6 dni przebywa w rzymskiej Poliklinice Gemelli. Kolejny komunikat medyczny w sprawie stanu zdrowia papieża ma się pojawić jeszcze dziś. Oczy katolików na całym świecie zwrócone na rzymską poliklinikę Gemelii. Mamy nadzieję, że będzie z nami jeszcze przez długi czas i szybko wróci do zdrowia. Wielu zaniepokojonych wiernych przyjechało tu specjalnie po to, by przed pomnikiem Jana Pawła II, tuż obok wejścia do kliniki, modlić się w intencji Franciszka. Mieliśmy nadzieję udać się dziś na papieską audiencję, ale została odwołana. Uznaliśmy więc, że musimy tu przyjechać. Na kartkach - życzą szybkiego powrotu do zdrowia. Watykan w lakonicznych komunikatach informuje, że papież ma siłę, by usiąść w fotelu i jest w dobrym nastroju. Jednak przekazana przez Stolicę Apostolską diagnoza wzbudza niepokój. Wczoraj Watykan poinformował, że papież choruje na obustronne zapalenie płuc. Jego stan zdrowia określono jako "złożony". Wiadomo, że Franciszek poddawany będzie dalszej, bardziej skomplikowanej terapii farmakologicznej. Lekarze mówią o polimikrobiologicznej infekcji dróg oddechowych, czyli takiej, która została wywołana przez więcej niż jeden patogen. To diagnoza, której obawiano się najbardziej. W młodości Franciszek przeszedł zabieg usunięcia części prawego płuca, dlatego jest grupie pacjentów szczególnego ryzyka. Istotną kwestią jest też wiek papieża, ma ponad 88 lat. W takich przypadkach choroba może mieć gwałtowniejszy przebieg niż u młodszych pacjentów. Papież do kliniki Gemelli trafił w piątek z zapaleniem oskrzeli. Ale Watykan już wcześniej informował o trwających od kilku tygodni dolegliwościach zdrowotnych. Szczególny niepokój wywołała niedzielna msza 9 lutego. Wówczas Franciszek niespodziewanie przerwał homilię. Proszę lektora o kontynuowanie czytania, mam trudności z oddychaniem. Wikariusz generalny Rzymu zwrócił się do wiernych z apelem o modlitwy w intencji papieża. Te płyną też ze Stanów Zjednoczonych, Europy i krajów Ameryki Południowej, zwłaszcza z rodzinnego Buenos Aires. Tu wizerunki Franciszka widać na każdym kroku. Wierzę, że Bóg go przez to przeprowadzi. Spotkania modlitewne trwają we wszystkich kościołach, także tutaj - gdzie papież osobiście odprawiał msze. Ta zaplanowana na najbliższą niedzielę w Rzymie, odbędzie się bez udziału Franciszka. Niezidentyfikowany obiekt pod Poznaniem i pytanie, czy to fragment rakiety Falcon. Polska Agencja Kosmiczna potwierdza: w nocy nad Polską doszło do niekontrolowanego wejścia w atmosferę członu rakiety. Wielkopolskie służby wyjaśnią, czy jej szczątki trafiły na teren podpoznańskiej firmy. Ten widok dziś przed 5.00 rano zaskoczył mieszkańców dużej części Polski. To niekontrolowane wejście w atmosferę części rakiety Falcon 9 należącej do koncernu SpaceX. Zwykle takie deorbitacje odbywają się w sposób kontrolowany, rakieta jest spychana np. nad ocean, w miejsce, gdzie nie ma ryzyka, że jakiekolwiek szczątki mogłyby dolecieć do naszej planety. To bardzo rzadkie zjawisko, ale jeszcze rzadziej zdarza się, żeby części rakiety nie spaliły się w czasie spadania całkowicie i doleciały do Ziemi. Prawdopodobnie tak było tym razem. Taki widok zastali dziś rano pracownicy hurtowni w Komornikach pod Poznaniem. Na miejscu pracowała straż pożarna i policyjni saperzy. Biorąc pod uwagę fakt, że dzisiaj nad Polską nad ranem przeleciał drugi człon rakiety Falcon, powiadomiliśmy także Polską Agencję Kosmiczną. Polska Agencja Kosmiczna w ciągu dnia potwierdziła, że nad Polską faktycznie rakieta Falcon 9 weszła w atmosferę. Ale na razie nie potwierdza, że to, co spadło pod Poznaniem, to jej szczątki. Jesteśmy w kontakcie z firmą SpaceX. Czekamy na potwierdzenie z ich wyliczeń, że to jest ten człon. Naukowcy podkreślają, że biorąc pod uwagę statystyki, takie rakiety raczej nie stwarzają zagrożenia na Ziemi. Tym razem było inaczej. Całe szczęście nie uderzyło w dom, w samochód, w żadną osobę. Po południu pojawiła się informacja, że w miejscowości Wiry niedaleko Poznania także znaleziono przedmiot przypominający zbiornik. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa tłumaczy, że nie ostrzegało mieszkańców o zagrożeniu, bo nie miało takiego wniosku. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysyła alert RCB na wniosek instytucji, która monitoruje zagrożenie. W tym przypadku możemy tutaj mówić o Polskiej Agencji Kosmicznej, która nie zidentyfikowała tego obiektu jako zagrożenia. Polska Agencja Kosmiczna informuje, że znała trasę przelotu rakiety, ale przewidzenie takiego zjawiska jak dziś jest trudne. To są incydentalne sytuacje, które ciężko przewidzieć. Oba miejsca, w których znaleziono niezidentyfikowane obiekty, zostały zabezpieczone przez policję. Koniec śledztwa i rachunek na 91 mln euro. Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych zakończył dochodzenie dotyczące zakupu generatorów dla Ukrainy przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych za rządów PiS. Efekt? Sztuczne zawyżanie cen, defraudacja europejskich środków, faworyzowanie firm i utrudnianie śledztwa. OLAF zaleca odzyskanie środków. Rządzący pytają, czy to oznacza dłuższą listę oskarżonych? To jest jedna z większych afer III RP, być może największa. Mowa o Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych za czasów PiS. To milionowe straty i prokuratorskie zarzuty, które usłyszało już 8 osób. Kolejną, ma być były szef tej instytucji, Michał K., który przed wymiarem sprawiedliwości uciekł do Wielkiej Brytanii. To sprawa polityczna, to polityczna hucpa. Tak politycy PiS kwitowali ustalenia polskich prokuratorów. Teraz potwierdza je Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych - OLAF. Nasi śledczy ujawnili problemy z procedurami przetargowymi, czyli brak konkurencji, nienależne korzyści dla wykonawców i tego typu rzeczy, które zasadniczo nie są zgodne z prawem UE. Chodzi o blisko pół miliarda złotych, czyli dotację, którą Bruksela przyznała RARS w 1. roku wojny, by wesprzeć walczącą Ukrainę, dostarczając jej m.in. agregaty prądotwórcze. RARS przekazała to zlecenie 2 firmom - odzieżowej Red is Bad i doradczej STOPRO. Obie łączyło to, że pomagały politykom PiS w kampaniach wyborczych. Obie też na pośrednictwie miały zarobić krocie. Red is Bad na agregaty miała wydać 69 mln zł i pobrać za to 281 mln zł marży. Pod hasłem szczytnej pomocy dla walczącej Ukrainy robiono milionowe majątki, to są rzeczy absolutnie skandaliczne. Przed takimi transakcjami rządową agencję bezskutecznie ostrzegało CBA. Chodziło nie tylko o brak doświadczenia pośredniczących firm, także o to, że były one zaangażowane w kampanię polityków PiS. Z podsłuchów wyszło wprost, że politycy PiS, w tym również szef RARS, który kandydował, choć się nie dostał z listy PiS, że były organizowane i były finansowane kampanie wyborcze za pieniądze tych osób, które dostawały zlecenia z RARS-u. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura. Unijny OLAF - który je zakończył - żąda od Polski zwrotu blisko pół miliarda złotych. Za to wszystko będzie płacić obywatel, przecież zwrot tych pieniędzy, to będą pieniądze z budżetu państwa. O odpowiedzialność pytamy polityków PiS, ale według nich unijny OLAF, podobnie jak prokuratura, działa na polityczne zlecenie. Jest pan przekonany, że to co mówi OLAF, okaże się nieprawdą? Tak, jestem przekonany, że się okaże nieprawdą. Tak poseł PiS mówi o wielomiesięcznym śledztwie unijnego urzędu, który od ćwierć wieku zajmuje się ściganiem korupcji i którego rzecznik teraz mówi wprost: Naszą rekomendacją jest odzyskanie całej kwoty. Olaf stwierdził to, co my już wiemy, to jest po prostu zwykłe działanie korupcyjne, które firmowali, akceptowali politycy PiS. Zwłaszcza ten polityk, który bezpośrednio nadzorował Rządową Agencję Rezerw Strategicznych. Były premier do sprawy się nie odniósł, choć dziś był aktywny w sieci, gdzie m.in. krytykował Unię, pytając o to gdzie są pieniądze na bezpieczeństwo. W kontekście tego, co ustalił OLAF... ludzie, którzy zostali powołani przez PMM okradli UE, mówiąc wprost. Odpowiedź na to swoje pytanie, były premier powinien znać. Wakaty w Trybunale Konstytucyjnym są od grudnia i posiedzenie sejmowej komisji, na którym nie odbyła się nawet dyskusja, nie rozwiązuje pata. Rządzący najpierw chcą reformy. Opozycja zgłasza kandydatów, ale lista jest niepełna i bez szans na poparcie. Przed wyborami nie ma też większych szans na rozstrzygnięcia dotyczące tzw. neosędziów. Przyspieszenia domaga się środowisko sędziowskie. Zaskoczenia nie było. Sejmowa komisja sprawiedliwości nie poparła żadnego z kandydatów do TK zgłoszonych przez PiS. Ani posła Marka Asta, ani prof. Artura Kotowskiego, pracownika Biura Studiów i Analiz Sądu Najwyższego. W Trybunale są wakaty, bo w grudniu zakończyła się kadencja Julii Przyłębskiej, Piotra Pszczółkowskiego i sędziego dublera Mariusza Muszyńskiego. Widać, że władza chce całkowicie zdemontować jedną z instytucji demokratycznych, czyli Trybunał Konstytucyjny. Rządzący nie zamierzają nikogo wystawiać do czasu uzdrowienia sytuacji w TK. Koalicja w sposób jednoznaczny powiedziała, że nie będzie wspomagać czegoś, co zostało zdewastowane. I ręki do tego przykładać nie będziemy. Dwie przyjęte naprawcze ustawy o KRS i TK Andrzej Duda odesłał do Trybunału. A to właśnie od zmian w KRS minister sprawiedliwości chce zacząć porządkowanie sytuacji ponad 3000 powołanych po 2018 roku tzw. neosędziów. Chciałbym, aby zaraz po wyborach prezydenckich powołać nową Krajową Radę Sądownictwa, żeby ona miała palmę pierwszeństwa, jeżeli chodzi o przeprowadzanie tego procesu. I też w pewnym sensie odpowiedzialność za ten proces. To dłuższa ścieżka, która zakłada najpierw odpolitycznienie KRS i weryfikowanie przez nią neosędziów. Wyjątkiem byliby asesorzy, referendarze i asystenci. Ale na stole jest też projekt zakładający szybszą ustawową ścieżkę, który za nieważne uznaje powołania sędziów po 2018 roku. Zdegradowani do poprzednich stanowisk sędziowie przez 2 lata pełniliby funkcje na podstawie delegacji. Obecny rząd nie jest demonem prędkości. Za szybszym tempem jest szef komisji kodyfikacyjnej. Wczoraj minister konsultował projekty z prawnikami. Pan minister zapowiedział, że dalej będzie się zastanawiał i że celem jest to, by przed wakacjami parlamentarnymi któryś z tych projektów został uchwalony. Część sędziów nie kryje zniecierpliwienia. Możemy ministrowi dać całą listę spraw, którą można zrobić bez ustawy, mieszcząc się w porządku prawnym, który w Polsce obowiązuje. Minister sprawiedliwości po rozmowach z prawnikami zapowiada też polityczne konsultacje. Mój cel na ten miesiąc to spotkać się z liderami wszystkich partii tworzących koalicję rządzącą. Projekty zakładają też likwidację tych dwóch Izb Sądu Najwyższego złożonych z neosędziów. Zastąpiłyby je Izba Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych oraz Izba Karna. Mija rok naszych rządów, a my nadal nie wiemy, kto jest sędzią, a kto sędzią nie jest. Przeciwne zmianom jest PiS, które stworzyło KRS powoływaną przez polityków, a nie sędziów. Nie ma czegoś takiego jak neosędziowie. Nie można weryfikować sędziów, bo sędzia jest sędzią i kropka. Największym problemem jest hamulcowy w Pałacu Prezydenckim. Ale kadencja Andrzeja Dudy kończy się. Gdyby to ode mnie zależało, ta szybsza ścieżka zaproponowana przez Iustitię byłaby projektem wiodącym. I Sejm przygotowałby wszystko pod podpis nowego prezydenta. Żeby tak się stało, projekt wkrótce powinien trafić do Sejmu. 7,5 mln kart szczepień dzieci do kontroli. Przegląd ruszy w przyszłym tygodniu - zapowiada GIS. Jak słyszymy, nie chodzi o błędy czy nieprawidłowości, ale prawdziwe dane o powodach nieszczepienia najmłodszych. Liczba odmów rośnie lawinowo, podobnie jak kolejnych chorób zakaźnych. Bezpłatne, bezpieczne i najskuteczniejsze w walce z groźnymi chorobami - szczepienia. Warto szczepić dzieci. Przykład mamy z przedszkola. Moja córka jako jedna z dwójki zaszczepionych nie zachorowała na ospę. Mimo to są i tacy, którzy stają na głowie, by przed szczepieniami uciec. Rodzice odmawiają, wymyślają przeróżne sposoby, żeby się nie zgłosić. Od powodów zdrowotnych, poprzez przekonania religijne. A liczba odmów szczepień rośnie: z około 40 tys. w 2018 roku do blisko 90 tys. zaledwie 5 lat później. I choć te liczby już powinny wzbudzić nasz niepokój, to gorsza informacja jest taka, że są to dane mocno niedoszacowane. Dlatego będzie kontrola. Chcemy zrobić katalog zaszczepionych dzieci, chyba pierwszy raz od czasów powojennych, by poznać prawdziwe dane na temat zaszczepienia polskiej populacji przeciwko 13 chorobom zakaźnym. Bo obecny system raportowania, głównie papierowy, nie działa. Mamy do czynienia z ruchami antyszczepionkowymi, z rodzicami, którzy nie chcą szczepić dzieci. Musimy wiedzieć, jaka jest skala. Przegląd kart ma być także krokiem w stronę przejścia z papierowych do elektronicznych kart szczepień obowiązkowych. Efektem kontroli może być ujawnienie nawet kilkuset tysięcy niezaszczepionych dzieci. Spada liczba szczepień przede wszystkim przeciw krztuścowi, odrze, śwince, różyczce, również przeciw gruźlicy. To powoduje zagrożenie nie tylko dla tych osób niezaszczepionych. W tej chwili w wielu rejonach kraju wyszczepialność jest poniżej 90%. Mamy epidemię krztuśca, mamy ogniska zachorowań na odrę. Jeśli nie będziemy się szczepić, to choroby, o których dawno zapomnieliśmy, niedługo powrócą. Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że brakuje skutecznego nadzoru i egzekwowania szczepień, bo nawet jeśli przychodnia zgłasza, że rodzic nie zgadza się na zaszczepienie dziecka, to dalej niewiele się dzieje. Zgłaszamy ich do sanepidu i są tam na pewno jakieś ponaglenia, ale nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby jakieś dziecko z tych zgłoszonych wróciło, rodzic się namyślili i zaszczepili. Trzeba więc ich odnaleźć i do szczepień przekonać. Dziś u Marka Czyża w "Pytaniu dnia" Andrzej Olechowski, były minister spraw zagranicznych i były minister finansów. A o 20.18 na antenie TVP Info debata. Dobrego wieczoru, do zobaczenia.