Biznes ma jechać do McDonalda czy KFC? To jest normalna rzecz. We Wrocławiu aż iskrzy. Podobnie w Poznaniu, Rzeszowie czy Krakowie. Tam szykują się najciekawsze pojedynki. Przed drugą turą wyborów samorządowych to już ostatnie godziny walki o głosy. Polityczne napięcie rośnie nie tylko na poziomie lokalnym. To, co łączy wszystkich, to apel o udział w głosowaniu. To już ostatnia kampanijna prosta. On was nie zawiedzie. Włoszczowa. Toruń. Rzeszów. W sumie w 748 miejscowościach w niedzielę odbędzie się samorządowa dogrywka. To 60 miast prezydenckich i 9 wojewódzkich. Mamy kilkunastu kandydatów, którzy wejdą do 2 tury, już samo to jest dla nas dużym sukcesem. Chcemy wygrać w tych wszystkich miejscach, w których konkurujemy. Do pojedynku kandydatów PiS-u i Koalicji Obywatelskiej dojdzie w Rzeszowie, Kielcach i Poznaniu, choć w tym ostatnim Zbigniew Czerwiński startuje z logo Zjednoczonej Prawicy, a nie Prawa i Sprawiedliwości. Obserwuję, że mam coraz lepszy odbiór. Jego kontrkandydata Jacka Jaśkowiaka dziś wspierali prezydenci innych miast, którzy już zapewnili sobie reelekcję. Muszę się od nich trochę nauczyć. Nie znam żadnego pojedynku bokserskiego, który by się skończył w 1. turze. W większości dużych miast dojdzie do pojedynków kandydatów koalicji rządzącej z tymi, którzy startują bez partyjnego logo. Tak będzie w Toruniu. Kandydat Koalicji Paweł Gulewski dziś ze wsparciem prezydenta Warszawy. Toruń zasługuje na zmianę. Po tylu latach, kiedy tego dialogu brakowało, Jego kontrkandydat to dotychczasowy prezydent Michał Zalewski. Który ze względu na to, z kim walczy, może liczyć na wsparcie PiS. Proszę, abyście głosowali w całej Polsce według tylko jednego klucza, żółta albo najlepiej czerwona kartka dla kandydatów KO, dla PO. To są różne wybory samorządowe i tego nie da się sprowadzić do jednego mianownika. To widać w Krakowie, gdzie walka o głosy trwa do ostatniej chwili, a przedwyborcze sondaże nie są jednoznaczne. Dziękuję, dziękuję. Aleksander Miszalski to kandydat Koalicji Obywatelskiej, wspierany przez Donalda Tuska. Jego przeciwnik Łukasz Gibała startuje z własnego komitetu. Mam nadzieję, że uda się wygrać. Ale posłanka PiS Małgorzata Wasserman deklaruje, że go nie poprze. Nie wyobrażam sobie, abym mogła oddać swój głos na Łuksza Gibałę. We Wrocławiu toczy się walka w ramach obozu rządzącego. Prezydent Jacek Sutryk startuje co prawda z własnego komitetu, ale z poparciem Koalicji Obywatelskiej. Dziękuję za wspólną pracę, dziękuję za poparcie. Izabela Bodnar... Go girl! ...to kandydatka Trzeciej Drogi. Zmiana jest Wrocławowi potrzebna - zróbmy ją razem. Tu sondaże też nie wskazują zwycięzcy. Według IBRIS-u przewagę ma Izabela Bondar, według Opinii 24 - Jacek Sutryk. Nie zostańmy w domach w tę niedzielę, pójdźmy i zagłosujmy. O to dziś - ponad podziałami - apelują wszyscy. Kto wygra? Wieczór wyborczy w niedzielę w Telewizji Polskiej. Prezes Orlenu mówi, że jest śledzony i czuje się zagrożony. Ma się czego obawiać - przyznaje minister aktywów państwowych. Znowu chodzi o gigantyczne wydatki. Tym razem na obiady w restauracjach i delegacje. Według Borysa Budki jeden z członków zarządu spółki, w czasie kiedy Obajtek był szefem, wydał ponad milion złotych z karty kredytowej. Miał być narodowy czempion, jest czempion kłopotów. Na przykład na 400 tys. na obiady w restauracjach, blisko 200 tys. na obiady za granicą. Nie mieli żadnych hamulców. Minister aktywów państwowych Borys Budka rozlicza byłe władze Orlenu. I ujawnia, że jeden z członków zarządu miał wydać ponad milion złotych z karty kredytowej. Daniel Obajtek nie ma sobie nic do zarzucenia. Pan uważa, że biznes ma jechać do McDonalda czy KFC? To jest normalna rzecz. Borys Budka mówi też o niedoszłej delegacji władz koncernu do krajów arabskich. Tylko tak zorganizowali to spotkanie, że zostało odwołane w ostatniej chwili. Orlen zapłacił za to ponad pół miliona złotych, bo nie dało się już anulować ich prywatnych lotów. Dziś były prezes Orlenu przekonuje, że padł ofiarą nagonki. Dziennikarze Radia Zet właśnie opublikowali, że Orlen miał zapłacić 111 tys. dolarów amerykańskiej firmie za prześwietlenie Bartłomieja Sienkiewicza przed wyborami parlamentarnymi. Jak trzeba było, to gazety kupił panu prezesowi, jak jeszcze było mało, to kioski z parówkami i z gazetami, jak jeszcze było mało, to jak się okazało, prowadził działalność wywiadowczą dla pana prezesa. Według raportu Sienkiewicz miał być w latach 2003-2013 "szarą eminencją" koncernu i zarobić na tym miliony złotych. Pan Sienkiewicz był przedstawicielem spółki, której się zlecało konsulting w sprawie zakupu ropy, i tak się składa, że spółka miała prawo być sprawdzona. Prowadziłem firmę, która była oczami i uszami Orlenu w regionie i moim głównym zadaniem było ostrzeganie ich przed rosyjskimi próbami zdominowania polskiego rynku. To jest klasyczna sytuacja, w której złodziej krzyczy, że go okradziono. Sprawę bada teraz prokuratura. Sprawdzana ma być też każda złotówka wydana w samym Orlenie. Jeśli doszło do popełnienia przestępstwa, to prokuratorzy dostaną gotowe materiały. A wydatków było sporo. M.in. ponad pół miliona euro na loty prywatnymi samolotami tylko w 2022 roku. Jeżeli nie byłbym odpowiednio ubrany i nie przyleciałbym odpowiednim samolotem, to nie szanowaliby nas jako firmy, nie szanowaliby nas jako kraju. Ani Daniel Obajtek, ani jego ekipa niczym zadziwić nie są w stanie. Byłego prezesa Orlenu broni prezes PiS. Coś, co jest ogromnym sukcesem polskiej gospodarki, jest przedmiotem wręcz fanatycznego, oszalałego ataku. Skala poraża, ale to tym bardziej motywuje nas, żeby wszystkie patologie ujrzały światło dzienne. Your excellency, thank you. Daniel Obajtek według nieoficjalnych informacji ma wystartować z list PiS do europarlamentu. Polak aresztowany pod zarzutem wspierania Rosji. Piotr K. miał pomóc w zamachu na prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Dla kolaborantów rosyjskich służb nie będzie żadnej pobłażliwości, zdradę wypalimy żelazem - mówi premier. Prokuratura Krajowa stawia zarzut zgłoszenia gotowości do działania na rzecz obcego wywiadu. To, co Paweł K. miał do zaoferowania Rosjanom, to informacje na temat zabezpieczeń lotniska w Rzeszowie. To przez nie przechodzi pomoc wojskowa dla Ukrainy, to tędy także podróżują delegacje państwowe. Był właściwie w trakcie przygotowań do zamachu na prezydenta Zełenskiego. Wiadomo o jego próbach kontaktów z rosyjskim wywiadem. Mówił premier podczas lotu z Brukseli. Paweł K. usłyszał już zarzuty. Pawłowi K. my zarzucamy zadeklarowanie chęci współpracy, a nie jej realizacji, i to jest taki typ uprzywilejowany przestępstwa szpiegostwa - przygotowanie do szpiegostwa. Mężczyzna jest już w areszcie. Grozi mu do 8 lat więzienia. Państwo działa - mówią politycy od prawa do lewa. Jeżeli w Polsce znajdują się takie osoby, które chcą angażować się po stronie zbrodniarzy, to powinny być bardzo surowo ukarane. Ten przykład pokazuje, że zadziałały służby. Mam ogromne zaufanie do tego, że służby są postawione w najwyższej gotowości i robią wszystko to, co do nich należy, żeby w jak największym stopniu zapewnić bezpieczeństwo Polsce. Dobrze, że służby zareagowały i że ta reakcja doprowadziła do neutralizacji zagrożenia. Polska prokuratura wszczęła śledztwo na podstawie dowodów zebranych przez Ukraińców. My otrzymaliśmy materiały ze służb ukraińskich, bo to te właśnie dokumenty zainicjowały postępowanie w Polsce. Szpiedzy rosyjscy są wśród nas, to jest wiadome od wielu lat, ale w ostatnim czasie z pewnością wzmocnili swoje działania. Tak uważa też ekspert ds. przestępczości zorganizowanej i terroryzmu. Zdaniem Andrzeja Mroczka wykryte przypadki to wierzchołek góry lodowej. Jest tzw. ciemna liczba, czyli są osoby, o których służby jeszcze nie wiedzą. Skala może być bardzo duża. Rosjanie wykorzystują przede wszystkim nastroje społeczne, które są w Polsce, pozyskują osoby z różnych środowisk, które są przychylne działaniom Federacji Rosyjskiej na terenie Ukrainy. Do aresztu trafiło także 2 Polaków podejrzanych w sprawie pobicia rosyjskiego opozycjonisty Leonida Wołkowa. Do tej napaści doszło w połowie marca w Wilnie. Polacy byli ścigani Europejskim Nakazem Aresztowania. Realizowany będzie jedynie wniosek strony litewskiej o przekazanie tych osób na terytorium Litwy, ponieważ to postępowanie nie toczy się w Polsce. Wkrótce, po przeprowadzeniu czynności procesowych, osoby te zostaną poddane ekstradycji do Republiki Litewskiej. I to na Litwie mają zostać osądzeni. Tak dziś informacje o zatrzymaniach w bardzo mocnych słowach skomentował premier Tusk. Rosjanie zaatakowali Dniepr. Zginęło co najmniej 8 osób, kilkadziesiąt jest rannych. Wśród ofiar są małe dzieci. Sytuacja z każdym dniem jest trudniejsza - przyznaje prezydent Wołodymyr Zełenski. Jeśli Stany Zjednoczone nie wyślą broni, Ukraina może przegrać wojnę do końca roku - alarmuje szef CIA. Jutro Izba Reprezentantów ma głosować nad pomocą wojskową dla Ukraińców. Rosyjskie rakiety spadły na miasto Dniepr i obwód dniepropietrowski. Znów Kreml precyzyjnie wycelował w budynki cywilne i infrastrukturę. Zniszczony jest dworzec kolejowy i bloki mieszkalne. Paliło się na balkonie. Nie wiem, czy płomienie pojawiły się z balkonu. Nie wiem, co się tam dzieje. W tym domu dorastałam, w tym domu wychowało się moje dziecko i jest mi bardzo przykro, przykro mi to widzieć. Obudziłam się po eksplozji, bo niestety nie słyszałem syreny w nocy. Moje mieszkanie jest na piątym piętrze. Wyleciały okna na balkonie. Rosjanie uderzyli też w położone kilkadziesiąt kilometrów od Dniepra miasto Synelnykowe. Wśród zabitych jest dwoje małych dzieci. Uderzenie było silne, zostałam przygnieciona, sama ledwo wydostałam się spod gruzów. Nie wiem, co powiedzieć. To straszne. To po prostu straszne. Na froncie w okolicy Doniecka pojawił się Wołodymyr Zełenski, a Ukraińcy pochwalili się zestrzeleniem rosyjskiego bombowca. Ukraina potrzebuje sukcesów, bo sytuacja z każdym dniem jest coraz trudniejsza. CIA ostrzega, że Kijów może przegrać tę wojnę do końca roku, a ukraiński prezydent apeluje niezmiennie o pilną pomoc. Rosję trzeba pociągnąć do odpowiedzialności za ten terror, Do apelu dołączył polski premier. Moment jest krytyczny, być może rzeczywiście najbliższe tygodnie mogą rozstrzygnąć o losach tej wojny. Szefowie dyplomacji państw G7 po spotkaniu na włoskiej wyspie Capri obiecali wzmocnić obronę powietrzną Ukrainy, co więcej - będą sprawdzać, czy można wykorzystać zamrożone rosyjskie aktywa. Antony Blinken podkreślił, że nie ma na co czekać. Pomoc musi nadejść natychmiast. Ministrowie obrony NATO zgodzili się zapewnić dalsze wsparcie wojskowe, w tym na więcej systemów obrony powietrznej. Jeśli nie pomożemy albo to jeszcze potrwa, to tak, jest ryzyko, że nadejdzie za późno. Dodatkowe wsparcie dla ukraińskich systemów powietrznych zadeklarowało NATO. Na jutro spiker amerykańskiej Izby Reprezentantów zapowiedział głosowanie nad długo blokowanym pakietem pomocy dla Ukrainy. Chodzi o ponad 60 miliardów dolarów. Oglądają państwo "19.30", już za chwilę... Hołd dla powstańców. Naszym obowiązkiem jest przekazać to dalej młodszemu pokoleniu. Otwock jak włoski Neapol. Nasze śmietniki są niestety przepełnione i się wysypuje. Izrael zaatakował Iran. To miał być odwet po tym, jak kilka dni temu Teheran przeprowadził atak na Izraelczyków w odpowiedzi na zbombardowanie ambasady Iranu w Syrii. Do uderzenia doszło tuż obok obiektu nuklearnego w Isfahanie. Według izraelskich mediów to miało być ostrzeżenie, że następnym razem cel może być inny. W bazie lotniczej w mieście Isfahan doszło do serii eksplozji. Irańskie wojsko twierdzi, że zestrzeliło trzy drony. Rządowa telewizja przekazuje, że nic się nie stało i jest bezpiecznie. Władze w Teheranie nie komentują tego, co się stało, a prezydent Ebrahim Raisi nie przerwał podróży do prowincji Semnan. Daj spokój, to nieważne. Atak na Isfahan? To niedorzeczne. Jeden z dowódców irańskiej armii stwierdził, że atak został przeprowadzony z terytorium Iranu i nie ma dowodów na to, by stały za nim obce państwa. Izrael milczy. Amerykańska prasa pisze jednak, że w czwartek Tel Awiw ostrzegł administrację Bidena o planowanym ataku. Miała to być odpowiedź na ostrzał Izraela sprzed tygodnia. Izrael zawęził działania do czegoś bardzo ograniczonego i dobrze przemyślanego. Moim zdaniem zdecydowanie był to rodzaj porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi. Wszyscy arabscy członkowie koalicji antyirańskiej zostali poinformowani z wyprzedzeniem. Waszyngton zapewnia, że z atakiem nie miał nic wspólnego. USA nie brały udziału w żadnych operacjach ofensywnych. To, na czym się koncentrujemy, to praca nad deeskalacją potencjalnego konfliktu. To, że za atakiem na Isfahan stoi Izrael, zasugerował jedynie Itamar ben Gvir, skrajnie nacjonalistyczny minister bezpieczeństwa. Na platformie X napisał po prostu: "Słabo!". To jedno słowo wywołało lawinę komentarzy - politycy opozycji i eksperci zgodnie stwierdzili, że szef resortu obrony nie tylko potwierdził izraelską operację, ale też ją wyśmiał. To komentarz lidera opozycji Yaira Lapida: Atak nie spowodował dużych strat, miał jednak znaczenie strategiczne. Pokazał, że Izrael może skutecznie uderzyć w każdy punkt Iranu, nawet w jego centrum. I nawet w infrastrukturę nuklearną. Spokojna reakcja Teheranu może sugerować, że obie strony nie chcą eskalacji konfliktu. Jeśli utrzyma się obecna narracja ze strony Izraela, czyli brak oficjalnego przyznania się do ataku, oraz ze strony Iranu, który nie oskarża Izraela o ten atak, to sprawa zostanie zakończona na tym etapie. Iran zapewnia, że ataku dokonali nieznani sabotażyści, a odwet na Izraelu już był. Kolejnego Teheran ma nie planować. Kiedy 81 lat temu rano do warszawskiego getta wkroczyły odziały Waffen-SS, w ich stronę poleciały granaty i butelki z benzyną. Tak zaczęło się 1. powstanie w czasie II wojny światowej. Jego bohaterowie nie mogli mieć nadziei na zwycięstwo - chcieli godnie umrzeć jako wolni ludzie. Dziś, w rocznicę tych wydarzeń, w stolicy zawyły syreny. Pamięć o tych, którzy przeżyli piekło. Wśród nich rodzina Grażyny Majer. Mama niechętnie wracała do tych lat. Kiedy to robiła, rysował się przerażający obraz. Bała się wszystkiego i to było najgorsze. Ona leżała w węglu całą noc, bo uciekła z transportu. Getto zajmowało 2 warszawskie dzielnice. Przebywało tam 50 tys. Żydów. 19 kwietnia 1943 roku rozpoczęła się jego likwidacja. Kilkaset osób przeciwstawiło się hitlerowcom. 1. powstanie miejskie w Europie. Największy żydowski zryw w czasie II wojny światowej. Nie miał jednak szans powodzenia. Zginęło 12 tys. osób. Ci, którzy przeżyli, trafili do obozów koncentracyjnych. Była to wola ludzi, wola walki o wolność. Tak mówią warszawiacy, którzy dziś otrzymali od wolontariuszy symbol tej walki - żonkile. Pojawiły się również podczas głównych uroczystości zorganizowanych tradycyjnie przy pomniku ofiar. Zostaje tylko pamięć i naszym obowiązkiem jest przekazać to dalej młodszemu pokoleniu. Stąd marsz śladami najważniejszy miejsc związanych z warszawskim gettem. Piotr Skiba jest uczniem jednego ze stołecznych liceów. Przyszedł, bo chce wiedzieć więcej o tym, co wydarzyło się 81 lat temu. Cieszę się, że tu jestem. Myślę, że naprawdę dużo można wyciągnąć z takich spotkań. Ten przekaz powinien również trafić do przywódców. Przerażające sceny z podkijowskiej Buczy czy Strefy Gazy pokazują, że świat ciągle nie odrobił lekcji po tym, co wydarzyło się w warszawskim getcie. Przekonuje o tym także aktor Andrzej Seweryn. Naturą człowieka jest zło. Zło było jest i zawsze będzie. Gaza. Iran. To wygląda trochę jak beznadzieja. Dlatego zdaniem uczestników ważne jest jedno. Żebyśmy my wszyscy swoją obecnością mogli ostrzegać świat. Jest nadzieja dla osób z otyłością olbrzymią. W 19:30 wracamy do sprawy finansowania jednej z najskuteczniejszych metod walki z tą chorobą. Operacja bariatryczna i pomoc zespołu specjalistów to jeden z najlepiej działających programów opieki koordynowanej w Polsce. Nie jest już finansowany, a nowi pacjenci nie są przyjmowani. Ministerstwo Zdrowia zapowiada rozwiązanie problemu. 7 tys. km biegiem i kilkanaście tysięcy na rolkach. Tyle zrobił Marcin Sajnóg w ciągu 2 lat po operacji bariatrycznej. Wcześniej nie uprawiał sportu. Jego zdrowie zmieniło się diametralnie. Biorę tylko jeden lek zapobiegawczo na nadciśnienie, reszta została odstawiona. Moje wyniki krwi i wszelkie wyniki są bardzo dobrze. Dla Małgorzaty Nowickiej operacja była jedyną szansą leczenia choroby otyłościowej. Wszystkie jej wcześniejsze diety tylko pogarszały sytuację. Chudłam 10 kg, waga się zatrzymywała, traciłam motywację, waga wzrastała - plus 20. Program koordynowanej opieki w bariatrii zapewniał nie tylko operację na NFZ, ale też konsultacje z dietetykiem, psychologiem, fizjoterapeutą i innymi specjalistami. Kamila Dłużny w zeszłym roku skorzystała z tego programu. Ja naprawdę bardzo szybko chudłam, bo ja mam 65 kilo za sobą. Tylko w warszawskim szpitalu Orłowskiego z operacji bariatrycznych skorzystało 300 osób. W całej Polsce - 3 tysiące. Był na to oddzielny budżet. Teraz specjalistyczny sprzęt stoi, a kolejka chętnych rośnie. Wiele oddziałów znalazło się w takiej sytuacji, że nie będzie w stanie zoperować tylu ludzi, ilu można było, kiedy KOS-BAR szedł. Ministerstwo Zdrowia w liście do nas zapewnia, że projekt zakładający wydłużenie programu został skierowany do konsultacji publicznych. Jest na to czas do 8 maja. Na tę chwile czekamy na pacjentów. Miejmy nadzieję, że program będzie trwał dalej, bo naprawdę jest tego wart. Niemal wszyscy, którzy przeszli leczenie bariatryczne, mówią, że ta decyzja dała im nowy początek życia. Sama operacja jest tylko pomocą. To nie jest tabletka, to nie jest antidotum, my po prostu musimy zmienić styl życia i być w tym rygorze. Mazowiecki Otwock jak włoski Neapol. Miasto zalewają śmieci. Firma odbierająca odpady z dnia na dzień zrezygnowała. Śmieciarki przestały jeździć, urzędnicy awaryjnie podstawiają kontenery. Mieszkańcy są przerażeni. O śmieciowym kryzysie Arkadiusz Pogłud. Mieszkańcy Otwocka koło Warszawy biją na alarm. Od kilku dni miasto tonie w śmieciach. Nasze śmietniki są niestety przepełnione i się wysypuje. Tak jak może pan tam zauważyć, tak naprawdę w każdym śmietniku tak jest. Władze miasta doskonale wiedzą o problemie. Jak informują urzędnicy, mimo ważnej umowy firma nagle przestała odbierać odpady od mieszkańców. Przyczyny nie są do końca jasne. Po części mają problemy z pozwoleniami, a także problemy chyba finansowe, ale to są takie rzeczy nieoficjalne, więc trzeba dopytywać bezpośrednio u właściciela firmy Progres. Pytaliśmy przedstawiciela firmy o powody wstrzymania odbioru śmieci. Usłyszeliśmy tylko krótkie "bez komentarza". Na razie mieszkańcy mogą wywozić śmieci na własną rękę do czynnego dłużej niż zwykle lokalnego Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Tam, gdzie są duże osiedla, miasto ustawiło więcej pojemników. Ja jeszcze takich kontenerów nie widziałam, ale podobno tak jest. Niefajnie się zrobi, bo zwierzęta zaczną rozszarpywać te worki, jeśli ludzie sami nie będą ich wywozić. Władze miasta zapewniają, że do tego nie dojdzie, i pracują nad rozwiązaniem tymczasowym. W tej chwili podpisujemy umowę z nową firmą. Myślę, że jutro, pojutrze nowa firma rozpocznie odbiór odpadów komunalnych, więc mam nadzieję, że problemu już wkrótce nie będzie. Urzędnicy dopiero za kilka tygodni mają ogłosić przetarg, który wyłoni nowego odbiorcę odpadów. Trzeba będzie sprzątać i chować w worki, ale damy radę. To nie pierwszy śmieciowy problem w Otwocku. Jedna z firm zajmujących się gospodarką odpadami złożyła w sądzie pozew przeciwko miastu. Domaga się ponad 600 mln zł odszkodowania za - jej zdaniem - blokowanie przez prezydenta Otwocka rozbudowy składowiska. Piraci drogowi na celowniku policji. Na drogi w całej Polsce wyjechały policyjne grupy Speed. Drogówka kontrolowała prędkość zwłaszcza tam, gdzie najczęściej kierowcy jeżdżą zdecydowanie za szybko. Podczas akcji "Prędkość" patroli było dużo więcej niż na co dzień. Mandatów również. To nieprzyjemny moment dla każdego kierowcy. Śpieszę się. Ale to jak zawsze wymówka taka sama. Wymówka, która tym razem nie pomoże. Takich kontroli w całym kraju dokonuje dzisiaj drogówka w ramach zorganizowanej akcji "Prędkość". Codziennie mierzymy prędkość, natomiast dzisiaj chcemy po raz kolejny spowodować tę dyskusję. Pokazać, jak ona ma duże znaczenie i przełożenie na chociażby powodowanie wypadków drogowych. W akcję zaangażowane są nie tylko radary ręczne, czyli tak zwane suszarki, ale także policyjne drony i patrole nieoznakowanych pojazdów. Czy polscy kierowcy jeżdżą za szybko? O to zapytaliśmy samych zainteresowanych. Niektórzy lubią się popisać na drodze. A niektórzy z umiarem jeżdżą, nie? Więcej rozsądku i będzie wszystko w porządku. Młodzi ludzie uważają, że to są jakieś zawody. Ci, którzy zawodowo się ścigają, rozumieją to najlepiej. Prawo jazdy jest pewnego rodzaju pozwoleniem na broń. Trzymanie kierownicy w połączeniu z pracą nóg ma duże znaczenie w tym, czy dojedziemy do przysłowiowej mety. Tylko w zeszłym roku doszło do ponad 20 tys. wypadków drogowych, w których zginęło prawie 2 tys. osób. Ponad 25 tys. zostało rannych. Wielu tych zdarzeń można było uniknąć, gdyby kierowcy zdjęli nogę z gazu. Bo czasem mandat za przekroczenie prędkości, nawet ten, który mocno uderzy po kieszeni, to najmniejszy wymiar kary. Dzisiejsza akcja, w której uczestniczy około 5 tys. funkcjonariuszy, jest częścią większego programu. Organizacja "Roadpol" zrzeszająca drogówki z całej Europy takie kontrole przeprowadza regularnie. W Polsce jest to akurat dzień 19 kwietnia, natomiast to nie znaczy, że 20, 21 kwietnia na drogach zabraknie policjantów mierzących prędkość. A to czego nie powinno przede wszystkim zabraknąć na drogach, to zdrowego rozsądku ze strony kierowców. Ja już państwu dziękuję. Czas na "Pytanie dnia". Dziś u Doroty Wysockiej-Schnepf koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. Do widzenia.