Szczepienia mogą uchronić przed wzrostem nowych zakażeń. Dobry wieczór, Edyta Lewandowska, witam państwa i zapraszam na Wiadomości. A oto co dziś w programie. Polski Ład, czyli szansa na realizację marzeń Polaków. Dzieci mają i po 500, i wszystko. Kiedyś tego nie było, prawda? A teraz jest. Donald Tusk to, co miał zrobić, już zrobił i powinien odejść, Oszukał Polaków. Czy Donald Tusk wykorzysta kampanię kłamstw, żeby odzyskać władzę? On się zachowuje proniemiecko po prostu, a my powinnniśmy dbać o siebie, a nie o innych. Woda, morze, można się opalać, bawić w piasku. Wszystko tu jest najlepsze. Rekordowe zainteresowanie wakacjami w Polsce. Nasze tereny krajowe bardzo lubimy. Jest tu po prostu tak ładnie. Lokalne inwestycje i walka z wykluczeniem mieszkańców małych miejscowości. To ważne założenia Polskiego Ładu. Rusza wielki program odbudowy polskiej gospodarki po pandemii. A zaczyna się od projektów, które ułatwią życie mieszkańcom takich gmin jak Miedziana Góra w województw świętokrzyskim. Polski Ład w praktyce to inwestycje takie jak ta. Miedziana Góra w Świętokrzyskiem. Ponad 1000 mieszkańców tej urokliwej gminy zyska dostęp do sieci wodno-kanalizacyjnej dzięki wsparciu rządu Prawa i Sprawiedliwości. To jest bardzo potrzebna inwestycja i bardzo się cieszymy, że doszła do skutku i wreszcie na Porzeczu takie rzeczy będą wykonane. Widać już wszystko dobrze idzie, końcówka blisko. Walka z wykluczeniem w małych miejscowościach to nie tylko poprawa życia mieszkańców. Coraz lepsze warunki do życia, lepsza infrastruktura drogowa będzie przyciągać przedsiębiorców. Ci z kolei będą tworzyć razem z państwem, razem z samorządami nowe miejsca pracy. Te miejsca pracy będą podnosić wynagrodzenia. Inwestycje napędzają dobre dane gospodarcze. Jak informuje Główny Urząd Statystyczny Wynagrodzenia rok do roku w górę o niemal 10%, a zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w tym czasie o niemal 3%. To jest właśnie klucz tego Polskiego Ładu, żeby równomiernie rozwijać całą Polskę i tworzyć warunki atrakcyjne dla wszystkich. Stąd zachęty i wsparcie dla takich firm jak ta w Radomsku. Ale też ważne inwestycje drogowe jak tu na S7 w Małopolsce. Strategiczna inwestycja dla Krakowa, dla Małopolski i dla całej Polski. Tzw. suchy polder zalewowy, który będzie zlokalizowany tu nieopodal, przyczyni się do tego, że w przyszłości w przypadku wezbrania wód będzie mogła się woda rozlać w sposób kontrolowany. Bezpieczeństwo to kluczowe założenie Polskiego Ładu. To wsparcie nie tylko dla firm czy samorządów, ale także dla polskich rodzin. Rodzina jest w centrum życia i w centrum uwagi, ale to nie mogą być tylko słowa. To muszą być konkretne działania, które realizujemy już od ponad 5 lat. Polski Ład dla rodzin to oprócz znanego już programu 500 Plus także miejsca opieki dla najmłodszych w ramach programu Maluch Plus. Dzieci mają i po 500, i wszystko. Kiedyś tego nie było, prawda? A teraz jest. Mieszkania bez wkładu własnego czy możliwość budowy domu do 70 m2 bez formalności. A także wsparcie dla seniorów czy opiekunów osób niepełnosprawnych. Według mnie to są decyzje słuszne i prawidłowe. Dobre wiadomości także dla mieszkańców Kłodzka. Tutejszy sąd pracy nie zostanie zlikwidowany. Sąd Pracy w Kłodzku jest i nadal będzie funkcjonował. Mam nadzieję, że tutaj mieszkańcy znajdą sprawiedliwość, znajdą wsparcie. Swoje projekty w ramach Polskiego Ładu mogą zgłaszać samorządy. To szansa na 95% bezzwrotnego dofinansowania. Wnioski przyjmuje Bank Gospodarstwa Krajowego. Swój pomysł na wykorzystanie środków ma gmina Grabów nad Prosną w Wielkopolsce. Rewitalizacja rynku w Grabowie nad Prosną, fotowoltaika na budynkach użyteczności publicznej. Lokalne inwestycje to klucz do rozwoju Polski i państw naszego regionu. Ministrowie spraw zagranicznych Grupy Wyszehradzkiej dyskutowali na Węgrzech o odbudowie gospodarek po pandemii. My jesteśmy motorem gospodarczym UE. To, jak my wyjdziemy z tej pandemii gospodarczo, będzie miało wpływ nie tylko na nasze gospodarki, ale na gospodarkę UE. Polski Ład jest szansą na wyjście na prostą po pandemii. Już za dwa lata w 2023 roku III Igrzyska Europejskie odbędą się w Krakowie. W trakcie imprezy zawodnicy będą mogli zdobyć kwalifikacje olimpijskie w wybranych sportach. Udział w zawodach w sumie planuje ok. 5000 zawodników z 50 europejskich państw. Dziś samorządowcy z przedstawicielami rządu uzgadniali szczegóły organizacji imprezy. Igrzyska Europejskie już za dwa lata odbędą się w Polsce. M.in. w Krakowie rywalizować będzie blisko 5000 zawodników z 50 europejskich państw. Bardzo dobry pomysł. Nawet byłbym za i bym przyjechał. Na pewno jest to duża atrakcja i przyciągnie wielu turystów i da rozgłos miastu dodatkowy. No na pewno kraj dużo na tym zyska. Wszyscy na tym skorzystają. Bardzo się cieszę. Polski rząd sfinansuje z budżetu państwa wszystkie niezbędne inwestycje potrzebne do przeprowadzenia zawodów. Budżet państwa weźmie na siebie zapłacenie tych wszystkich kosztów, które są kosztami organizacyjnymi związanymi z prawem do zorganizowania Igrzysk, te wszystkie koszty, które muszą być wniesione do Europejskiego Komitetu Olimpijskiego. Mowa o kwocie 160 mln zł. Do tego finansowanie budowy wszystkich potrzebnych obiektów sportowych, dróg i połączeń kolejowych. Mamy już pełen pakiet zadań, które należy w związku z igrzyskami zrealizować. Nie tylko w Krakowie, nie tylko w Małopolsce, ale również także i na Śląsku, także w Katowicach. Bo oprócz Krakowa zawody mają być rozgrywane w innych miastach w Małopolsce i na Śląsku. Na pewno to jest prestiż dla każdej miejscowości, w której się te zawody będą odbywać, również dla Zakopanego. Najlepsi sportowcy Starego Kontynentu będą rywalizować w 23 dyscyplinach. W Zakopanem będzie zorganizowany m.in. konkurs skoków narciarskich na igielicie. Najprawdopodobniej jeszcze w sierpniu zostanie podpisana umowa pomiędzy organizatorami tych igrzysk - samorządami - a Europejskim komitetem olimpijskim. Ta umowa, która uruchomi cały proces już organizacji igrzysk. Do tego czasu rząd deklaruje uchwalenie specustawy w sprawie organizacji igrzysk. Rośnie liczba ofiar powodzi, jaka dotknęła Niemcy. Wciąż trwa poszukiwanie zaginionych i usuwanie skutków tej katastrofy. Straty spowodowane przez ulewy są wstępnie szacowane na kilka miliardów euro. Tysiące osób dzień i noc pomaga powodzianom. W Erftstadt w Nadrenii-Północnej Westfalii jest Marta Czarnecka-Wojda. Marto, jak przebiegają prace? Niemcy nie mają wątpliwości, że to narodowa tragedia. Setki doszczętnie zniszczonych domów i tysiące osób bez dachu nad głową. Zerwane mosty i osuwiska ziemi. Do tego nadal ponad tysiąc osób poszukiwanych. Taki jest bilans tej wielkiej tragedii. To powódź określana największą katastrofą naturalną od czasów II wojny światowej. Ze skutkami trzeba się będzie mierzyć lata. Straty najlepiej widać z powietrza. Trudno uwierzyć, że tu jeszcze kilka dni temu toczyło się normalne życie. To było straszne. Fala przyszła bardzo szybko. Wiele osób próbowało uratować dobytek albo wypompować wodę z piwnic. Wielu z nich zginęło. Według wstępnych szacunków w Niemczech życie straciło ponad 150 osób, ale wiele jest zaginionych. Tylko z tych terenów koło Kolonii ewakuowano tysiące mieszkańców. Część miasta po prostu się zapadła. Budynki zawaliły się, a rury gazowe popękały. Ulice zostały wymyte, a gaz ulatniał się na terenie całego miasta. To skomplikowało akcję ratunkową. Tysiące ludzi zostało bez dachu nad głową. Inni nie mają prądu lub ich domy są poważnie uszkodzone. Nie wiem, co mam robić. Mam czwórkę dzieci. To jest prawdziwa katastrofa. Nikt nie powiedział nam nawet, jak długo zajmie usuwanie szkód. W wielu miejscach z pomocą ruszyli zwykli ludzie, którzy na własną rękę pomagają poszkodowanym. Przywiozłyśmy trochę wody, jedzenia i ubrań. Wszystko, czego teraz ludzie tutaj potrzebują. Pomoc rządową i ponad 300 mln euro zapowiedziała niemiecka kanclerz, która przybyła na tereny dotknięte powodzią. Wszelka pomoc techniczna i finasowa zostanie natychmiast uruchomiona. Ale zdaje sobie też sprawę z ogromnego bólu wszystkich, którzy stracili swoich bliskich. Niemiecka kanclerz musi teraz naprawiać wizerunkową wpadkę swojego potencjalnego następcy. Szef CDU Armin Laschet w weekend towarzyszył prezydentowi Niemiec w miejscach najbardziej dotkniętych przez żywioł. Podczas wystąpienia Steinmeiera, mówiącego o ogromnej tragedii, Laschet śmiał się i żartował z innymi politykami. Przez niemieckie media przetoczyła się dyskusja na temat zachowania Lascheta, który jest też premierem Nadrenii Północnej-Westfalii - landu najbardziej dotkniętego przez powodzie i nawałnice. Laschet na Twitterze przeprosił za swoje zachowanie. Mimo to na kandydata na kanclerza w jesiennych wyborach wylała się fala krytyki. Polska nie uniknęła niszczycielskiej siły żywiołu. Choć woda już opadła, mieszkańcy małopolskich miejscowości Głogoczowa, Skawiny czy Jawornika dopiero teraz ujrzeli, co stracili. Mimo niezwykle szybko udzielonej pomocy ze strony służb i rządu ostatnie dni zapamiętają do końca życia. Między 5.00 a 6.00 woda zaczęła przelewać się przez wały. Zalała całą naszą posesję, 2 kondygnacje w domu. Woda zabrała dobytek nie tylko mieszkańcom Głogoczowa. Takiej powodzi jeszcze nie było, żeby metr wody w centrum we wsi było na asfalcie. Wdarła się do kilku miejscowości w okolicach Myślenic. To już Skawina. Cała droga to wyglądała jak rzeka! Na ratunek ruszyło ponad 1200 zastępów ochotniczej i państwowej straży pożarnej. Wyczerpanie ludzi było jednak dość znaczne. Działaliśmy praktycznie od 1.30 w nocy i do późnych godzin wieczornych. Gdy woda opadła, nikt nie odetchnął. Zaczęło się sprzątanie i liczenie strat. Pomagają nam jak widać pracownicy, żołnierze, uczniowie. Do powiatu myślenickiego zostało oddelegowanych 100 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Jesteśmy wyszkoleni, mamy możliwości, sprzęt i przede wszystkim chęci. Działamy i potrafimy to robić. Mało mówią, dużo robią i wbrew takim ocenom sprzed lat... Trzeba zlikwidować Wojska Obrony Terytorialnej, bo one nie służą naszemu społeczeństwu. Nie widzimy efektów ich działań. ...mieszkańcy dotkniętych powodzią miejscowości są im po prostu wdzięczni. Nam wczoraj wojska terytorialne przyjechały i posprzątały. Żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej już od wczoraj służą pomocą poszkodowanym w powiecie myślenickim w województwie małopolskim, ale także w innych częściach naszego kraju. A zainteresowani służbą wciąż mogą wstąpić w szeregi WOT-u. Dla nich powstał właśnie nowy portal z kontaktem do rekruterów. Można naprawdę śmiało do nich zadzwonić, zadać każde pytanie, jakie się narodzi, a rekruterzy rozwieją wątpliwości. Dla właścicieli podtopionych domów i gospodarstw najbliższe dni i tygodnie będą najtrudniejsze. Liczy się każda godzina. Muł, szlam, mokre rzeczy, zamoczone meble - to trzeba wynieść, wyrzucić, uprzątnąć, zanim to zacznie butwieć, zanim zacznie gnić. Z pomocą poszkodowanym w wyniku ulew w Małopolsce ruszyli nie tylko strażacy i żołnierze, ale także rząd. Jako administracja rządowa przygotowaliśmy już szybką ścieżkę wypłat tej pierwszej pomocy. Faktycznie środki popłynęły błyskawicznie. Są wyceny, tak że pierwsze pieniądze już są przelane na koncie. Wciąż jest niebezpiecznie - podkreślają meteorolodzy. Silne burze i deszcze z gradem mogą wystąpić w lubelskim, małopolskim i podkarpackim, powodując kolejne zniszczenia. Nie lekceważmy SMS-a z alertem Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, apelują służby. To jest ten moment, kiedy powinniśmy zabezpieczyć te wszystkie elementy, które mogą zostać porwane przez wiatr. W ten sposób możemy zapewnić bezpieczeństwo sobie, a strażakom i żołnierzom ułatwić pracę, jeśli spotka nas takie nieszczęście. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Ideologia zamiast dobrobytu, czyli nowy kontrowersyjny pomysł Komisji Europejskiej. Po raz pierwszy od końca trzeciej fali liczba zakażeń w Polsce zaczyna rosnąć. Tydzień do tygodnia notujemy wzrost o kilkanaście procent. Czwarta fala zbliża się do Polski - mówią lekarze i apelują: zaszczepmy się, by ją powstrzymać. Po 480 dniach rząd Wielkiej Brytanii zniósł niemal wszystkie obostrzenia epidemiczne. Wracają m.in. imprezy masowe, festiwale czy kluby nocne. Właśnie teraz jest odpowiedni moment, ale musimy być ostrożni i pamiętać, że wirus ciągle istnieje, a liczba zakażeń rośnie. Jak to możliwe, że Brytyjczycy znoszą restrykcje notując tak dużo nowych przypadków? Odpowiedzią jest wysoki procent zaszczepienia społeczeństwa - mówią lekarze. Tam zachorowań jest kilkadziesiąt tysięcy więcej, niż w Polsce mieliśmy kiedykolwiek w czasie najgorszym, nawet u szczytu fali. To tam tyle jest dzisiaj zakażeń i z tego wynika niewiele zgonów. A tak wygląda to w liczbach. Ostatniej doby odnotowano na Wyspach 48 tys. zakażeń. Dokładnie tyle samo co w połowie stycznia. Wtedy przełożyło się to na ponad 1200 zgonów w ciągu doby. Teraz na zaledwie 25. A zdecydowana większość ofiar to osoby niezaszczepione. Jeżeli ktoś dzisiaj odchodzi z powodu COVID-19, to na 100 osób 98 będą to osoby niezaszczepione. Brytyjczycy podejmują tak odważne kroki, bo na Wyspach co najmniej jedną dawkę przyjęło już prawie 70% populacji. W Polsce 46%. Co więcej, utrzymująca się w Polsce od kilku tygodni niska liczba zakażeń własnie zaczyna rosnąć. Ten okres stabilizacji widzimy, że dobiegł końca. Tydzień do tygodnia po raz pierwszy notujemy wzrost. To jest wzrost rzędu 13%. Wirusolodzy przewidują, że czwarta fala dotrze do nas najprawdopodobniej w sierpniu lub we wrześniu. Za kilka tygodni będzie wzrost zakażeń zdecydowany, chyba że Polacy uprzedzą tę czwartą falę, uprzedzą wzrost zachorowań i masowo się zaszczepią. Nie tylko w celu ochrony przed kolejnym lockdownem, ale przede wszystkim dla własnego bezpieczeństwa. Zakażenia w czwartej fali tak naprawdę to będą wyłącznie zakażenia osób niezaszczepionych. Tak więc szczepmy się, aby zapobiec czwartej fali. Szczepmy się, aby ta fala była jak najmniejsza. Paliwo po 8 zł za litr, a do tego podwyżka cen niemal wszystkich produktów i usług. Tak mogą wyglądać koszty nowego kontrowersyjnego pomysłu Brukseli. Komisja Europejska proponuje krajom członkowskim rewolucję klimatyczną, która uderzy w portfele wszystkich Europejczyków. Choć latanie po Europie już jest bardziej skomplikowane niż przed pandemią, to za kilka lat może być prawdziwym wyzwaniem dla chcących wylecieć na urlop. Komisja Europejska planuje bowiem objąć transport systemem praw do emisji CO2. Wprowadzenie takiego systemu w przypadku energii sprawiło, że dziś w wielu europejskich krajach w górę idą ceny prądu. Uważam, że mamy teraz pakiet, który może doprowadzić nas do celu, co jest obecnie prawnym obowiązkiem redukcji naszych emisji o co najmniej 55% do 2030 roku. Za tymi liczbami kryje się radykalny zwrot Unii Europejskiej w kierunku zeroemisyjnych źródeł energii. Tutaj jest duże starcie tych, którzy bronią interesów obywateli, również ekonomicznych bezpośrednio, i tych, którzy chcą z przyczyn ideologicznych takie wysokie cele wytyczać. Objęcie transportu nowym systemem oznacza, że wzrosną ceny połączeń lotniczych, a tanie linie lotnicze przejdą do historii. Co więcej, za 14 lat w Unii Europejskiej nie będą mogły być sprzedawane samochody z silnikami spalinowymi. Zanim wszystkie kraje przejdą na elektryczne czy wodorowe pojazdy, wzrosną koszty korzystania z obecnego transportu. Emisja CO2 musi mieć swoją cenę. Cena CO2, która zachęca producentów, konsumentów i innowatorów do wyboru czystych technologii. Zrobimy system handlu uprawnieniami do emisji dostępny dla lotnictwa i transportu morskiego. Potrzebujemy tego. Wiadomo ze wstępnych wyliczeń, że benzyna może kosztować nawet 8 zł za litr, a do każdej ceny węgla trzeba będzie dodać 100 zł, jeśli chodzi o jednostkową cenę, więc może to być bardzo zauważalne. Kontrowersyjny pomysł Brukseli zakłada, że także budownictwo będzie objęte systemem handlu prawami do emisji CO2. W tym wariancie drastyczne podwyżki czekają wszystkich, bo dziś większość nieruchomości jest ogrzewana w sposób, który przeszkadza Brukseli. Koszty utrzymania przeciętnego gospodarstwa domowego mogą wzrosnąć wielokrotnie, a posiadanie auta czy domu na własność będzie luksusem, na który będzie stać nielicznych. Dodatkowo Bruksela rozważa wprowadzenie ceł na produkty z krajów, które nie będą miały tak rygorystycznej polityki klimatycznej, np. z Azji, co potencjalnie zwiększy koszty produkcji w wielu europejskich fabrykach. To nie tylko kwetia tego, że poszczególne kraje członkowskie nie będą miały na to pieniędzy, ale to uderzy bezpośrednio w obywatela, dlatego jest to pakiet pełen nakazów, zakazów i podatków. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans ogłosił swoje propozycje w czasie, gdy wielu Europejczyków jest na wakacjach i dzięki temu temat na razie nie przebił się w mediach. Donald Tusk powrócił już z urlopu, ale nadal nie przedstawił konkretnego programu i realnej oferty dla Polaków. Po jego powrocie do polskiej polityki pojawiła się za to eskalacja konfliktów i agresji. Zamiast konkretnych działań, na których mogliby skorzystać Polacy, jest atak i nagonka na polski rząd. Trudno to nazwać udanym powrotem do polskiej polityki. Amber Gold - raz. Linie lotnicze - dwa. Wiek emerytalny - trzy. Polacy doskonale pamiętają bilans rządów Donalda Tuska. Nigdy nie dotrzymywał słowa. Nie ufałabym mu do końca. Nie mam zaufania i uważam, że to jest bardzo zły polityk. Ciągle nie było pieniędzy, nie było i nie było, a teraz są. Wraz z powrotem Donalda Tuska powróciły nie tylko obawy, ale także polityczny hejt i kampania nienawiści. Prezentując Polski Ład, a jeździmy po całej Polsce, Zwolennicy totalnej opozycji zagłuszali ostatnie spotkanie marszałek Sejmu z mieszkańcami oraz wulgarnie ją prowokowali. Krytykowali program 500+ i sugerowali, że powinien zostać zlikwidowany. Dlatego w obronie programów społecznych marszałek Sejmu zadała im krótkie pytanie: dlaczego tak ostro krytykują programy społeczne, z których sami chętnie korzystają. Na tych spotkaniach występują osoby, które kwestionują nasz program społeczny. Wtedy sensowne i na miejscu jest pytanie, czy korzystają z tego wsparcia rządowego. Jednak wypowiedź marszałek Elżbiety Witek wyrwano z kontekstu. Apelowałbym jednak o dokładne cytowanie pani marszałek, a nie wkładanie w jej usta słów, które nie padły. Interpretacje sugerujące, że pani marszałek chciałaby cokolwiek komukolwiek ograniczać, są głęboko niesprawiedliwe. Także wspierające opozycję i Donalda Tuska media próbowały deprecjonować wprowadzone przez PiS programy społeczne. Te pieniądze pochodzą nie z budżetu PiS, ale państwa. Tyle tylko, że jak przypominają komentatorzy, za rządów Donalda Tuska... Pieniędzy nie ma i nie będzie. ...pieniędzy dla Polaków nie było. Nie ma i nie będzie. To prawda, że rząd nie ma własnych pieniędzy. Donald Tusk, co miał zrobić, już zrobił, i powinien odejść. Oszukał Polaków. Nie był dobrym włodarzem. Dajcie spokój z tym Donaldem Tuskiem. Niech on do Brukseli wraca. Wielu Polaków uważa, że Donald Tusk wrócił do Polski tylko dlatego, że skończyły się intratne stanowiska w Brukseli. Zachowanie Tuska. On się zachowuje proniemiecko po prostu, a my jesteśmy swoim narodem. Po prostu powinniśmy dbać o siebie, a nie o innych. Opozycja nie ma lidera, przyjechał jeden zza granicy i chce być namiestnikiem cesarstwa niemieckiego. Donald Tusk po swoim powrocie nadal nie przedstawił konkretnego programu dla Polaków - mówią komentatorzy. Polacy oczekują realnych propozycji, a lider PO na razie eskaluje konflikty i awantury. Zaproponował powrót do najbardziej wulgarnej jatki, do najbardziej wulgarnego sposobu uprawiania polityki. Trudno to nazwać polityką. Powrócił wraz z Donaldem Tuskiem przemysł pogardy. Wraz z powrotem Tuska nasilił się również spór o kompetencje między rządem a TSUE. Lider Po nawiązał do tego podczas swojego wystąpienia w Gdańsku. Nie brakowało mocnych słów i nagonki na polski rząd. Oni chcą być suwerenni wobec polskich sądów, żeby nie odpowiadać prawnie za zło, łajdactwo, jakie robią na co dzień w Polsce. Dziś Tusk kreuje się na obrońcę wolności. Tyle tylko, że to wtedy, gdy premierem był Donald Tusk, na dziennikarzy nasyłano funkcjonariuszy ABW. W redakcji tygodnika "Wprost" publikującego niewygodne nagrania z rozmów czołowych polityków PO próbowano siłą odebrać dziennikarzom laptopa. Agenci ABW wkroczyli też do mieszkania twórcy portalu AntyKomor.pl. Ówczesna władza naciskała też na zmianę redaktora naczelnego "Faktu". Dzielenie Polaków na lepszych i gorszych, na młodych i starych. Takie totalne szczucie. Budowanie obozu politycznego nie wokół pozytywnych haseł i merytorycznego programu, ale wokół emocji bardzo negatywnych. Donald Tusk zarzuca również rządowi brak odpowiednich projektów, które mają zapobiegać powodziom. Odblokowanie projektów, takich jak tereny zalewowe, żeby każda powódź nie zalewała gospodarstw, miasteczek polskich i wsi. Problem w tym, że dziś reakcja jest natychmiastowa, działają WOT i służby. Za to kiedy premierem był Donald Tusk, w obliczu powodzi zdesperowani mieszkańcy mieli do czynienia z arogancja władzy. Ja wam wójta nie wybierałem. Tusk oskarża również rząd o rzekome masowe wycinanie lasów. Natychmiast zatrzymać wyrąb lasów wysokogórskich. Już nie mówię o większych operacjach ratowania polskich lasów przed tym pisowskim obłędem wyżynania lasów. Problem w tym, że to za rządów koalicji PO-PSL portal WikiLeaks ujawnił notatkę amerykańskiego ambasadora w Polsce, z której wynikało, że Donald Tusk naciskał na podległych mu ministrów, portal WikiLeaks ujawnił notatkę amerykańskiego ambasadora w Polsce, z której wynikało, że Donald Tusk naciskał na podległych mu ministrów, żeby przeprowadzili akcję prywatyzacji lasów. Pozyskane w ten sposób środki miały zostać przeznaczone na zaspokojenie żydowskich roszczeń dotyczących majątków, które Polakom żydowskiego pochodzenia odebrali lub zniszczyli Niemcy i Sowieci. Teraz Tusk obwinia polski rząd nawet za skandal związany z występem polskich pływaków na igrzyskach olimpijskich. Problem w tym, że polscy pływacy nie wystąpią na igrzyskach z powodu błędów popełnionych przez Polski Związek Pływacki, którym kieruje Paweł Słomiński. To bliski współpracownik Joanny Muchy z czasów, kiedy była minister sportu w rządzie Donalda Tuska. Zdaniem komentatorów to kolejny dowód na to, że Tusk realizuje strategię kłamstwa, przygotowaną przez jego byłego współpracownika Janusza Palikota, który wprost apelował do polityków PO: musicie kłamać, bo w uczciwej, demokratycznej rywalizacji nie macie szans na wygraną z PiS. Według sondaży blisko 75% Polaków planuje wakacje w kraju. To sprawia, że możemy spodziewać się rekordowego sezonu turystycznego w Polsce. Tradycyjnie najchętniej wybieranymi kierunkami są morze, góry i Mazury. Polskie morze oblegane przez turystów. Polskie morze jest przepiękne. Ja uważam, że Polska to jest najładniejszy kraj, no i nigdzie się nie wybieram. Nic nie jest gorsze od wakacji za granicą. Tłum turystów także w górach. To Karkonosze. Obserwujemy wyraźnie wzrost ruchu turystycznego. Możemy nawet porównać to do czasu przed pandemią. Bardzo pięknie jest tutaj. Uważam, że okolica Szklarskiej Poręby, Karpacza, Jeleniej Góry po prostu jest rewelacyjna do wypoczynku. Totalnie można się wyluzować, baterie naładować. A to już cieszące się ogromną popularnością mazurskie jeziora. Jesteśmy z Wielkopolski i nam się tutaj bardzo podoba, pogoda wymarzona. Olsztyn ma znakomite warunki turystyczne do wypoczynku. Można i wybrać się na rower, na plażę, tak że mysle, że kazdy znajdzie tutaj cos dla siebie. Wielu Polaków przy okazji wakacyjnego wypoczynku korzysta z bonu turystycznego. Do tej pory skorzystali z niego opiekunowie ponad 3,5 mln dzieci. To cieszy także przedsiębiorców. Z pewnością do oddechu finansowego jeszcze nam daleko, mamy do odrobienia dość długi okres zamknięcia i restrykcji, natomiast jakieś światełko w tunelu pojawia się. Ten bon jest bardzo dużą pomocą w realizowaniu płatności. To działa w dwie strony - i dla nas, ponieważ no jednak goście przyjeżdżają, no i dla ludzi. To, który obiekt realizuje płatność bonem, można sprawdzić na specjalnym portalu turystyka.gov.pl lub w specjalnej aplikacji TurystykAPP, która startuje od dziś. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.