19.30, piątek, 19 lipca, Zbigniew Łuczyński, zapraszam. Nie jest to atak hakerski, to błąd oprogramowania. Globalna awaria komputerowa. Straty pewnie będą wynosić miliardy dolarów w skali świata. Donald Trump oficjalnie idzie po Biały Dom. Chcę być prezydentem wszystkich Amerykanów. Stawka tych wyborów jest bardzo wysoka. Pół tysiąca dni czekania. Nie ma innej szansy niż przeszczep serca. Jest ryzyko i zagrożenie, że to serce się zatrzyma. "Niebieski ekran śmierci" - to zobaczyli dziś użytkownicy komputerów na całym świecie. Awaria na historyczną skalę, po której świat stanął, dziesiątki samolotów zostało uziemionych, karty płatnicze nie działały, a prowadzący programy telewizyjne musieli mówić do widzów z głowy. Na szczęście nie był to cyberatak. Jednak konsekwencje niefortunnych zdarzeń to ogromne starty, liczone w miliardach dolarów. To, że gospodarze stacji Sky News musieli się dziś nagimnastykować i wszystkie informacje przekazywać z głowy, posiłkując się jedynie notatkami na kartce, a wcześniej przez trzy godziny kanał nie nadał żadnego komunikatu, to i tak nic w porównaniu z paraliżem brytyjskich i australijskich supermarketów czy szpitali oraz banków i światowych lotnisk. Nasz lot został odwołany i próbujemy znaleźć jakiś nocleg w Sydney, co nie jest łatwe. Utknęła tam też nasza koleżanka z portalu TVP Info. Nikt nie potrafi mi powiedzieć, o której wylecę, czy będzie to dzisiaj czy jutro rano. O przyczynach awarii wiadomo tyle, że wystąpiły dwa oddzielne problemy. Jeden z nich miał związek z błędem w aktualizacji oprogramowania firmy CrowdStrike. Firmy używają go do ochrony komputerów przed włamaniami i złośliwym oprogramowaniem, w skrócie zwykli użytkownicy nazywają taki program "antywirusem". Drugi problem z kolei związany był z zakłóceniami usługi Azure, czyli tak zwanej chmury. Amerykański gigant technologiczny niemal natychmiast uspokoił, że pracuje nad przywróceniem porządku. Skala tego wydarzenia jest poważna, lecz to nie jest atak hakerski, że jakaś grupa atakuje jakieś podmioty. Wiele osób, które chciało usiąść do komputera i popracować, nie mogło tego zrobić. Jedyne, co użytkownicy widzieli, to posługując się informatycznym żargonem: "niebieski ekran śmierci". Doktor Maciej Kawecki mówi, że gdybyśmy potraktowali jednego użytkownika Facebooka jako całą firmę, to wpływ dzisiejszej awarii moglibyśmy porównać do skutków tej, która trzy lata temu wystąpiła na portalu Zuckerberga. Skutki są takie same. Firmy utraciły dostęp do podstawowego systemu operacyjnego, wyskakuje im błąd, co oznacza, że nie są w stanie wykonywać swoich zadań. Straty będą wynosić miliardy dolarów w skali świata. W tej skali Polska radzi sobie całkiem nieźle. Co prawda terminal kontenerowy w Gdańsku został na chwilę zablokowany, a na lotniskach w Trójmieście, Krakowie, Warszawie czy Poznaniu był niewielki chaos przy odprawach, to do większego paraliżu nie doszło. Przewoźnicy mają problemy z odprawą pasażerów, dlatego te wszystkie systemy, które nie działały, zostały zastąpione manualną formą odprawy. Czyli ręcznie i trochę wolniej. Nasza infrastruktura krytyczna w żaden sposób nie jest zagrożona. Współpracujemy ze służbami i z Microsoftem. Nie ma dużego ryzyka w Polsce, żeby coś poważnego się wydarzyło. Jesteśmy w pełni spokojni. Dzisiejszy paraliż to również dowód na to, jak bardzo zmienił się świat, a my przyzwyczailiśmy się do nowoczesnych technologii. Polska nie jest uzależniona od jednego wielkiego gracza, dlatego skutki awarii są u nas nieporównywalnie mniejsze niż na przykład za oceanem. Donald Trump na konwencji wyborczej Partii Republikańskiej przyjął nominację prezydencką. Jego przemówienie trwało 90 minut. "Stoję tu przed wami tylko dzięki łasce Boga" - zaczął, a potem mówił długo o tym, jak zmieni się Ameryka, jak zmieni się świat i dlaczego to tylko on jest w stanie tego wszystkiego dokonać. Marcin Antosiewicz jest w Milwaukee. Jak to najdłuższe w karierze Trumpa przemówienie zostało odebrane i czy Trump, jak zapowiada, może być prezydentem całej Ameryki? Może, ale na jego zasadach. Zmienił ton, ale nie zmienił treści. Jego stronnicy mówią, że jedność ma się dokonać przez ich zwycięstwo. Wiodącym tematem przemówienia był slogan: Ameryka na pierwszym miejscu. Wszystko, co mówi Trump w kampanii, ma mu zapewnić zwycięstwo. Tematy krajowe rozstrzygną wybory. Tak mówi jego sztab. Republikanie są na fali wznoszącej. Trudno będzie Bidenowi albo komukolwiek innemu przebić tę energię. Donald Trump wie, jak stworzyć telewizyjne show, które przejdzie do historii. Tu akurat do historii politycznych konwencji. Gdy wszystkim innym przed nim na scenie pozwolił się wykrzyczeć, sam zaczął spokojnie i refleksyjnie. Słuchała go żona, która tego wieczoru po raz pierwszy pojawiła się na konwencji. Nie powinno mnie tu być z wami tej nocy. To pierwsze przemówienie po zamachu. Przed milionową publicznością opisał sekundy, które dzieliły go od śmierci. Usłyszałem głośny świst i poczułem, że coś uderzyło mnie naprawdę mocno w prawe ucho. Powiedziałem sobie: "Wow, co to było? To może być tylko kula". Myślę, że zdał sobie sprawę z tego, że Bóg dał mu nowe życie. Sam też powoływał się na Boga. I jak nigdy wcześniej odwoływał do narodowej jedności. Chcę być prezydentem wszystkich Amerykanów, nie połowy Ameryki. Musimy zejść z drogi, na której jesteśmy. Tak bardzo podzieleni. Tyle nienawiści. To jest niedorzeczne. Przecież wszyscy jesteśmy Amerykanami. W ostatnich dniach wszyscy na republikańskiej konwencji mówili o jedności. I zaraz dodawali: "Jedność przez zwycięstwo". Sztab Trumpa słynie z dobrego nasłuchu społecznego. Dlatego przed przemówieniem zapytaliśmy delegatów z różnych stanów, jaki temat rozstrzygnie te wybory. Nie mieli wątpliwości. Gospodarka. Ceny są za wysokie. Inflacja. I koszty życia. Za Trumpa paliwo było po 3 dolary, teraz jest 5. Równie silne emocje, co pieniądze, wywołują imigranci, którzy nielegalnie przekraczają granicę od strony Meksyku. Chcemy mieć pewność, że wjeżdżają do nas legalni imigranci. Potrzebujemy zabezpieczonej granicy, by żyć w bezpiecznym kraju. Chcemy być pewni, że wydalimy nielegalnych imigrantów. Trump zapowiedział masowe deportacje. I obniżenie przestępczości. Dane pokazują jednak, że przestępczość, która wzrosła za jego prezydentury, teraz spada. Ale kampanijne przemówienie ma być oparte na emocjach, nie faktach. Za Busha Rosja zaatakowała Gruzję, za Obamy wzięła Krym, za Bidena całą Ukrainę. Za prezydenta Trumpa - nic. Viktor Orban podobno powiedział mu, że kiedy był prezydentem, wszyscy się go bali i to gwarantowało światowy pokój. Obiecał, że zakończy wszystkie wojny, w tym tę na Ukrainie. W wideo zapowiadającym jego wystąpienie pojawiły się zdjęcia z globalnymi liderami, najdłużej - z Władimirem Putinem. Choć na scenie najwięcej czasu spędził ze swoją rodziną. Na konwencji wystąpili: jego dwaj synowie, synowa i najstarsza wnuczka. Rodzinny wizerunek Trumpa ma przysłonić Amerykanom jego zdjęcia z sal sądowych, na których spędził ostatnio dużo czasu. Rywal Trumpa prezydent Joe Biden z pewnością oglądał wystąpienie republikanina w swoim domu, gdzie leczy się po zakażeniu covidem. Pojawiły się spekulacje, że covid to pretekst do wycofania się z wyścigu do Białego Domu. Jednak szefowa kampanii oświadczyła dziś, że Biden "absolutnie zostaje w wyścigu". Powiedz, czy to ucina spekulacje o wycofaniu się kandydata demokratów? Przez ostatnie 4 dni miałem wrażenie, że ostatnio nigdzie nie spotkałem tak wielu orędowników kandydatury Joe Bidena jak tutaj. Republikanie są pewni, że z nim wygrają. To martwi demokratów. Przybywa polityków Partii Demokratycznej, którzy wzywają prezydenta do ustąpienia. Już 4 kolejnych mówi do prezydenta, żeby odszedł. Media donoszą, że prezydent Biden jest bliżej tej decyzji. Pytanie, komu miałby przekazać poparcie. Najprościej byłoby zrobić to wiceprezydentce Harris. To jest kampania Biden - Harris. Pieniądze dalej pracowałyby w kampanii. Pytanie, kto byłby kandydatem na wiceprezydenta. Nie ma łatwego wyjścia z tej sytuacji. Teraz najgorsze jest tkwienie w zawieszeniu. Z Milwaukee Marcin Antosiewicz, dziękujemy za relację. To jest "19.30", dziś jeszcze o zakazie wstępu do lasów, a także... Transakcja z Iranem pod lupą śledczych. Jedna z poznańskich firm dokonywała wywozu z Polski pomp paliwowych. Lasy z zakazem wstępu. Drzewa są niestabilne i wywracają się samoistnie nawet bez wiatru. Marcin Romanowski, były wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS, twierdzi, że jego zatrzymanie było bezprawne, a odpowiedzialność karną poniesie za to m.in. prokurator generalny Adam Bodnar. Tymczasem minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zapowiada dymisje polskich dyplomatów przy Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy. Bo to ich działania - albo ich brak - spowodowały kłopoty w sprawie immunitetu parlamentarnego Rady Europy, który chroni Romanowskiego. To jest nowa decyzja. Dwie osoby z polskiego przedstawicielstwa przy Radzie Europy w związku ze sprawą Marcina Romanowskiego decyzją MSZ mają wrócić do Polski. Pan minister podjął decyzję o przyspieszeniu powrotu do Polski pana ambasadora, a także drugiej osoby w ambasadzie, jego zastępczyni pani Marcinkowskiej. Jak podała "Gazeta Wyborcza", Magdalena Marcinkowska, zastępczyni polskiego ambasadora związana z Prawem i Sprawiedliwością, poinformowała sekretariat Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy o zatrzymaniu posła Romanowskiego, czego efektem był list przewodniczącego Zgromadzenia do marszałka Sejmu. I nie ostrzegła o tym polskiego MSZ. Badamy, czy zbyt duży był odstęp, od czasu kiedy zostaliśmy poinformowani na ten temat, czy nie. Do sprawy rano odniósł się minister spraw zagranicznych. Ja myślę, że to jest troszeczkę dorabianie ideologii do spektakularnej porażki rządu Donalda Tuska w tej sprawie. Przypomnijmy: były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski został w poniedziałek zatrzymany w związku z nieprawidłowościami w Funduszu Sprawiedliwości. Polityk usłyszał 11 zarzutów. Kilka godzin później decyzją sądu został wypuszczony. Swoją decyzję sąd oparł właśnie na wspomnianym już wcześniej liście przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. W dokumencie czytamy, że immunitet wynikający z członkostwa posła Romanowskiego w Zgromadzeniu obowiązuje nieprzerwanie przez rok. Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że sąd uznał, że ze względu na rozbieżne opinie prawne zmuszony był rozstrzygnąć sprawę na korzyść podejrzanego. Oczywiście czasami się przegrywa przed sądem i to jest wpisane w ten zawód. Przegrywa się nie tylko batalie, ale także całe postępowania. Prokuratura ma czas do wtorku, by złożyć zażalenie, i wtedy sprawę rozpatrzy sąd drugiej instancji. Posłowie PiS przekonują, że aresztowanie Romanowskiego było bezprawne, i składają wniosek o pilne zwołanie posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka. Aby pan minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar wytłumaczył się z ostatnich działań Ministerstwa Sprawiedliwości, prokuratury. Nie sądzę, żeby była taka potrzeba. Sprawą pana Marcina Romanowskiego zajmuje się prokuratura, a nie komisja sprawiedliwości i praw człowieka. Zdaniem PiS pozbawienie wolności było bezprawne, a poseł, któremu przysługuje immunitet, został zniesławiony. Nie może być tak, że osoby, na których ciążą bardzo poważne zarzuty, unikają odpowiedzialności tylko dlatego, że mogą schronić się za tym czy innym immunitetem. Gdyby immunitet Rady Europy okazał się skuteczny, prokuratura - podobnie jak w przypadku tego poselskiego - musiałaby złożyć wniosek o jego uchylenie. Zgromadzenie może najwcześniej podjąć decyzję w tej sprawie pod koniec września. Czy polskie pompy paliwowe do traktorów trafiały do irańskich dronów wykorzystywanych przez Rosjan w wojnie z Ukrainą? Producent zaprzecza, aby takie zastosowanie pomp było w ogóle możliwe. Prokuratura Krajowa i Agencja bezpieczeństwa Wewnętrznego prowadzą jednak śledztwo dotyczące eksportu części produkowanych przez poznańską firmę do Iranu. To irańskie drony Shahed 136. Tu w ataku na Kijów. Do ich produkcji miały być wykorzystywane pompy paliwowe z poznańskiej Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego. Radio ZET podało, że Ukraińscy żołnierze znaleźli taki element wśród szczątków drona zestrzelonego 2 lata temu nad Kupiańskiem. Państwowa spółka w liście otwartym zaprzecza. WSK Poznań Sp. z o.o. nie dostarczała swoich produktów do sektora zbrojeniowego Iranu. WSK Poznań eksportowała do Iranu pompy paliwa, ale do ciągników. Według Prokuratury Krajowej miała to jednak robić bez specjalnego zezwolenia. Są to generalnie produkty, które mogą mieć zastosowanie zarówno dla celów cywilnych, jak i celów wojskowych. Dokonywanie obrotu, a więc również wywozu, tego rodzaju produktów bez zezwolenia lub wbrew jego warunkom, stanowi przestępstwo. Według WSK Poznań ich pompy paliwa są za ciężkie i za drogie jak na zastosowanie w jednorazowych bezzałogowcach. Nie mamy w tym postępowaniu ujawnionego i ustalonego faktu, aby rzeczywiście dochodziło do wykorzystania tych konkretnych pomp w celach wojskowych. Sprawę ma zbadać biegły. Śledztwo jest jednak powodem, by uważniej przyglądać się, co i komu sprzedajemy. Nawet jeśli kupcem jest fabryka ciągników. Na pozór wydaje się to dość bezpieczna transakcja, ale widać, jak bardzo trzeba być wrażliwym na sprzedaż czegokolwiek do państw, które ściśle dzisiaj wspierają Rosję. Krajowa Administracja Skarbowa we współpracy z innymi służbami prowadzi intensywne działania od kilku miesięcy po to, aby sankcje, embarga nie były obchodzone. Rosja takimi dronami kamikadze atakuje obiekty cywilne w Ukrainie. Oficjalnie nie przyznaje się do kupowania shahedów od Iranu. Są na nich rosyjskie oznaczenia i nazwa Gierań-2. To drony mało wyrafinowane technologicznie i stosunkowo powolne, ale bardzo angażujące ukraińską obronę powietrzną. Była prezes WSK Poznań Renata S. jest jednak wśród 4 osób, które usłyszały zarzuty dotyczące obrotu produktami i technologiami mającymi strategiczne zastosowanie dla bezpieczeństwa państwa. W Warszawie Łazienki Królewskie zamknięte do odwołania, a w wielu miejscach w Polsce lasy z zakazem wstępu. Trwa usuwanie skutków zniszczeń po ostatnich nawałnicach. Szczególnie mocno ucierpiały lasy w Warmińsko-Mazurskiem. Teraz służby usuwają powalone drzewa, by nie stanowiły śmiertelnego zagrożenia. Na terenie leśnictwa Mendryny w województwie warmińsko-mazurskim nawałnica zniszczyła około stu hektarów lasu, połowę trzeba będzie wyciąć. Metrów sześciennych w moim leśnictwie około 18 tys. Jest to dwuletni plan mojej pracy, to jest to, co normalnie bym pozyskiwał w przeciągu dwóch lat. W całym kraju straty to 138 tys. m3 drzewa. Gdyby załadować je na samochody ciężarowe, to ponad pół tysiąca pojazdów, które utworzyłyby 66-kilometrowy korek. Ze względu na zagrożenie m.in. zamknięty został obszar w dwóch nadleśnictwach na Warmii i Mazurach. Leśnicy szacując szkody, wykorzystują do tego drony. Powstaje z tego ortofotomapa i na tej podstawie jesteśmy w stanie wskazać te obszary, płaty, drzewostany, które są w jakiś sposób uszkodzone. Gdy powstanie specjalna mapa, leśnicy spróbują zmniejszyć obszar zakazu. Czyli najbardziej uszkodzonych drzewostanów, aby ludzie wypoczywający na Warmii i Mazurach z tych lasów obok mogli korzystać. Na to cierpliwie czekają m.in. harcerze, turyści i mieszkańcy, świadomi zagrożenia. Warto się słuchać służb pod tym względem. Są powalone drzewa, które zagradzają drogi, które są na bieżąco usuwane i też jako harcerze unikamy takich miejsc. Jest zagrożenie duże spadających gałęzi. Mogą też krzywdę komuś zrobić, ale o zakazie nie wiedziałem. O zakazie informują takie znaki. Te pojawiły się także w nadleśnictwie Jędrzejów i Kielce. Wydzieliliśmy te oddziały, gdzie te szkody są największe, będziemy je sukcesywnie usuwać. Do tego czasu leśnicy apelują o rozwagę. Nawet przy dobrej pogodzie ryzyko nadal istnieje. Po przejściu tak intensywnych huraganów systemy korzeniowe drzew, nawet tych, które stoją, są ponadrywane, drzewa są niestabilne i wywracają się samoistnie nawet bez wiatru same z siebie, co może stwarzać zagrożenie. Na terenie kraju zakaz wstępu obowiązuje na terenie 28 nadleśnictw. Ponad 500 dni, tyle średnio czeka dziecko na przeszczep w Polsce. 500 dni to dla wielu z nich zbyt długo. W Uniwersyteckim Centrum Klinicznym przy ulicy Banacha w Warszawie na nowe serce czeka m.in. 1,5-roczny Mikołaj. Jego codzienność to szpitalna sala. Takich dzieci jest w Polsce więcej. Ich rodzice nie tracą nadziei i wierzą, że świadomość społeczna w tej sprawie będzie się zmieniać. Bo zgoda na bycie dawcą to dar życia. To jest jego dom, jego azyl. To jedyny widok, jaki zna. Mikołaj połowę życia spędził w szpitalu. Chłopiec cierpi na kardiomiopatię. Mikołaj miał 7 miesięcy, kiedy dowiedzieliśmy się, że jest chory. Stan dziecka był na tyle ciężki, że lekarze podjęli decyzję o wszczepieniu urządzenia wspomagającego serce chłopca. Wypompowuje mu krew z lewej komory serca, czyli odciąża ją, bo to serce słabo się bardzo kurczy. Ale to rozwiązanie doraźne, jedyną szansą jest przeszczep serca. Dzieci z tym mogą żyć kilka, kilkanaście miesięcy. Na innej sali z podobnymi rozterkami zmaga się tata pięcioletniej Lenki. To jest kardiomiopatia restrykcyjna i nie ma innego ratunku jak przeszczep. Nadziei nie traci też mama 11-letniej Łucji. Dziewczynka jest już po 6 operacjach, bez nowego serca nie może wrócić do domu. Mamy nadzieję, że to serce się znajdzie i że Łucka będzie żyła i bawiła się tak jak wszystkie inne dzieci. W całym kraju na przeszczepienie serca czeka 20 dzieci, ale znalezienie dawcy graniczy z cudem. W ubiegłym roku w Polsce przeprowadzono 180 przeszczepów serca, w tym zaledwie 11 pediatrycznych. W sytuacji, kiedy przeszczepiamy nerkę czy wątrobę, możemy bazować na dawstwie rodzinnym, w sytuacji przeszczepu serca nie mamy takiej możliwości, w związku z tym dzieci musza oczekiwać, aby otrzymać pełne serce od zmarłego dziecka. W Polsce na przeszczep serca dzieci czekają średnio 500 dni. Dla wielu to za długo. To jest loteria, bardzo rzadko to jest kilka dni, czasami kilkanaście miesięcy, a czasami nigdy. Eksperci podkreślają, że kluczowe jest zwiększenie świadomości społecznej, ale też większe zaangażowanie innych lekarzy i szpitali. Wiem, że to są bardzo trudne rozmowy, ale wszyscy mamy świadomość, że taka rozmowa i decyzja ratuje życie innego dziecka. Mamy kilka godzin, żeby od momentu śmierci mózgu pobrać serce. Bywają przypadki, kiedy sami rodzice decydują się na taki krok. Oni mówią, że chcą, żeby narządy ich dzieci pracowały w innych, żeby im ratowały życie. Rodzice Mikołaja mają nadzieję, że znajdzie się rodzina, która w ten sposób uratuje życie ich syna. Ktoś musi się zdecydować przy swojej tragedii, żeby Mikołaj mógł mieć to serduszko, i z tym też jest ciężko się pogodzić. Właściciele zwierząt, zwłaszcza podczas wakacji, często mają problem. Wyjechać ze zwierzakiem czy może poprosić życzliwą osobę o opiekę? A może rozwiązaniem jest hotel dla zwierząt? Jest jeszcze jedno dramatyczne zjawisko, które podczas wakacji staje się powszechne - schronisko. Tylko podczas jednego lipcowego weekendu do schroniska zwierząt w Krakowie trafiło kilkadziesiąt zwierząt. W teorii bezdomnych. Katarzyna Dulnik jest właścicielką Kruszynki i Jurka. Pod jej nieobecność w czasie wakacji opiekę nad kotami przejmuje teściowa. Pomaga nam, przyjeżdża dwa razy dziennie karmić, bawić się. Zawsze znajdzie się ktoś chętny, kto nam pomoże, nakarmi kotki, posprząta kuwetę. Nie każdy właściciel do posiadania zwierzęcia podchodzi tak odpowiedzialnie. Te dwa sfinksy zostały porzucone w oknie życia Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Ktoś zostawił je tam bez słowa. Część ludzi niestety potrafi zostawić na schodach. My wychodzimy, nagle patrzymy, zwierzak jest gdzieś tam porzucony czy nawet przywiązany. Zdarzało się, że ludzie przywiązywali nam do klamki zwierzaki. Nie pomagają mocne kampanie społeczne ani apele. Co roku w polskich schroniskach liczba zwierząt wzrasta o 30-40%. Taka sytuacja jest od lat. Tylko w ostatni weekend do tego schroniska trafiło 50 zwierząt. Teraz na nowego właściciela czeka tu ponad 200 psów i 300 kotów. Nasze potrzeby są takie, że wszelkie ilości szmatek, pościeli, kocy, ręczników, wszystko, co może być w formie podkładu, żeby wyścielić kotom klatkę, jakieś posłanko dla psa też zrobić. Dlatego decyzja o kupnie lub adopcji czworonoga musi być przemyślana. To odpowiedzialność, która nie kończy się w wakacje. Mama, tata, dzieci z uśmiechem na twarzy przyprowadzają tego zwierzaka do schroniska. Nas to boli, że te dzieciaki patrzą na to wszystko i zrobią to pewnie w przyszłości, bo dla nich to będzie coś normalnego. Porzucone zwierzę odczuwa ból tak samo jak człowiek. Po takim przeżyciu może zmagać się z lękami i depresją. Może pojawić się choroba, bo stres rośnie, odporność spada, będzie miał traumy, wiec nowy opiekun - który, miejmy nadzieję, się pojawi - będzie odbudowywał to zaufanie od nowa. Budowanie relacji ze zwierzęciem to m.in. szukanie wakacyjnych miejsc, które są przyjazne czworonogom. A takich na mapie Polski i świata nie brakuje. Możemy zaznaczyć, że jedziemy z psem, jest opłata dodatkowa, ale nie wszędzie. Są różne agroturystyki. Ostatnio popularnością cieszą się także psie hotele i psie nianie. Zwierzę to nie jest zabawka. Każde rozwiązanie, które uwzględnia opiekę nad czworonożnym członkiem rodziny, jest rozwiązaniem dobrym. A teraz fajerwerki piłkarskich emocji. TVP uzyskała licencję na transmisję kolejnych trzech sezonów meczów PKO BP Ekstraklasy. Rozgrywki klubowe będą pokazywane w dwóch stałych pasmach na antenie TVP Sport. Pierwsza transmisja w najbliższą niedzielę. O tytuł Mistrza Polski powalczy 18 drużyn. Jeden mecz z każdej kolejki Ekstraklasy TVP będzie mogła transmitować. Będzie to mecz albo w sobotę o 17.30, albo w niedzielę o 17.30. Tęsknię za ekstraklasą, która moim zdaniem z każdym rokiem jest coraz bardziej atrakcyjna, jest nieprzewidywalna, co też dodaje jakiegoś uroku. Tytułu mistrza Polski będzie bronić Jagiellonia Białystok, a wśród faworytów do wygrania ligi na pewno trzeba wymienić Legię Warszawa, Lecha Poznań i Raków Częstochowę. Pierwsze spotkania nowego sezonu Ekstraklasy już dziś, a my zapraszamy do TVP na mecz niedzielny. O 17.30 w TVP Sport pokażemy spotkanie Lecha Poznań z Górnikiem Zabrze. Po każdym ligowym weekendzie redakcja sportowa zaprasza również na magazyn "Gol", w którym znajdą się najlepsze fragmenty wszystkich meczów rozgrywanych w danej kolejce. W 19.30 to już wszystko, za chwilę "Pytanie dnia". Gościem Doroty Wysockiej-Schnepf będzie marszałek Sejmu Szymon Hołownia.