Polska nie poprze zmian w Fit for 55 w Radzie Unii Europejskiej. Rząd uważa, że będzie to oznaczało ogromne koszty dla Polaków i polskiej gospodarki. Dobry wieczór, Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie Wiadomości. Stanowcze działania rządu w sprawie ukraińskiego zboża. Polskiego rolnictwa musimy bronić - i obronimy! Kto zapłaci za nowy pakiet klimatyczny eurokratów? Pakiet Fit for 55 dla Polaków oznacza, że ceny paliw będą wyższe. Kolejne zarabianie na nas, zwykłych śmiertelnikach. Niestety nie ma jednego objawu, o którym można powiedzieć: "O, to jest neuroblastoma". Trudna walka z groźnym nowotworem. Obecnie przechodzimy najtrudniejszy i najcięższy okres w leczeniu. Presja ma sens. Stanowcze działania rządu PiS w sprawie tranzytu ukraińskiego zboża zmusiły do reakcji Komisję Europejską. Bruksela wstępnie akceptuje przyjęte przez Polskę i Ukrainę rozwiązania, które sprawią, że żadna tona ukraińskiego zboża nie zostanie w Polsce. Jeszcze do niedawna Bruksela nie widziała lub nie chciała dostrzec problemów z transportem ukraińskiego zboża. Ale stanowcza reakcja Polski w obronie własnego, a zatem i unijnego, rynku odmieniła postawę urzędników. Dzięki polskiemu stanowisku Komisja się obudziła, bo to było wielkie zaniechanie. W tej chwili proponuje w zasadzie to samo, o co Polska zabiegała i inne kraje regionu. W odpowiedzi na list premierów Polski, Rumunii, Słowacji, Litwy i Węgier szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przyznaje, że problem jest poważny i trzeba stanowczych działań. Choć chcemy mieć jak najbliższe stosunki z Ukrainą, być sojusznikami, prawdziwymi przyjaciółmi, to polskiego rolnictwa musimy bronić. I obronimy. Bruksela uruchamia dopłaty w wysokości 100 mln euro dla poszkodowanych unijnych rolników, pomoże Polsce i innym krajom w ścisłym monitorowaniu transportów z ukraińską żywnością i poważnie rozważa zakaz importu pszenicy, kukurydzy, słonecznika i rzepaku z Ukrainy do czasu opanowania sytuacji na unijnych rynkach. Presja ma sens. Komisja Europejska zareagowała i w związku z tym ten napływ będzie mniejszy. To w oczywisty sposób powinno poprawić ceny w skupie, a przede wszystkim rolnikom tym, którzy mają jeszcze zboże, żeby mieli je gdzie sprzedać po godziwych cenach. Już od piątku polscy rolnicy mogą składać wnioski o dopłaty do zbóż: pomoc to 825 zł za hektar pszenicy i 1050 zł za hektar kukurydzy. O dopłaty można się ubiegać do końca czerwca. Polska nie po raz pierwszy pokazała, że można merytorycznie, sprawnie przeprowadzić takie rozwiązanie, które nie szkodzi polskim rolnikom, które pozwala transferować tę żywność. Nasza władza potrafi być zdecydowana, nawet wtedy, kiedy sytuacja jest trudna. Bo naprawdę tu jest trudna. Dziś Bruksela realizuje to, o czym mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński. Polska podjęła stanowcze kroki, ale w porozumieniu ze stroną ukraińską, która zaakceptowała nasze warunki. Priorytetem jest ochrona polskich rolników i polskich interesów, ale nie rezygnujemy z pomocy Ukrainie. Bruksela - najpierw sceptyczna - teraz chętna, by porozumienie zaakceptować. Porozumienie trójstronne między Warszawą, Kijowem a Brukselą i to są decyzje, które wychodzą na przeciw oczekiwaniom Polski, to jest bezwzględnie wiadomość dobra. Szkoda tylko, że oczywiście trzeba było stracić kilka miesięcy, że już widzieliśmy bierność Komisji Europejskiej, że Komisja Europejska bagatelizowała te problemy. PiS będzie broniła interesów polskiej wsi. Żeby na wsi się żyło tak dobrze jak miastach. To będzie zrealizowane. - niewykluczone, że w przyszłości na nowych zasadach będą też do Unii sprowadzane inne produkty spożywcze z Ukrainy. Polska nie poprze przepisów pakietu klimatycznego Fit for 55 przyjętych w tym tygodniu przez Parlament Europejski. Tak w rozmowie z portalem i.pl zapowiedziała minister klimatu i środowiska. Poparty przez europosłów opozycji przy sprzeciwie przedstawicieli PiS pakiet rozszerza system handlu emisjami CO2 na kolejne branże. Będzie się to przekładało na wzrost kosztów ogrzewania i korzystania z transportu zarówno w Polsce, jak i w innych państwach Unii. Obecnie system handlu prawami do emisji CO2 winduje ceny energii. Europarlament rozszerzył parapodatek klimatyczny na transport drogowy i budownictwo. Pakiet Fit for 55 dla Polaków oznacza, że ceny paliw będą wyższe i to o 30% może nawet, że cena gazu będzie o wiele wyższa. Choć większość Polaków chce czystego powietrza i walki z ociepleniem klimatu, to takie radykalne kroki budzą sprzeciw. Kolejne zarabianie na nas, zwykłych śmiertelnikach. Dużo podatków jednak zahamuje gospodarkę. Przeciwko takim dodatkowym opłatom za paliwa czy ogrzewanie głosowali eurodeputowani PiS. Droższe życie, brak konkurencyjności dla przemysłu europejskiego. Te zmiany, przyspieszona transformacja energetyczna, która jest tutaj prowadzona, są - można powiedzieć - takim szaleństwem energetycznym. Takie samo stanowisko ma polski rząd. Polska nie poprze w Radzie UE żadnego z aktów prawnych, Za rozszerzeniem systemu handlu prawami do emisji CO2 głosowali europosłowie Platformy, Lewicy, PSL i ruchu Szymona Hołowni. Takiej decyzji broni rzecznik partii Donalda Tuska. Wielu Polaków ma jednak inne zdanie na ten temat. No ja sądzę, że to nie będzie korzystne dla Polaków - te podwyżki. Korzystne może być dla bogaczy, ale dla zwykłych, prostych ludzi, przeciętnych, to na pewno nie. Żadne podwyżki nie są korzystne dla Polaków. Z analiz ekonomistów Pekao S.A. wynika, że do 2030 roku pakiet Fit for 55 kosztować będzie polską gospodarkę prawie 190 mld euro, czyli 875 mld zł. 4 czerwca pan Grabiec z panem Tuskiem chcą maszerować w sprawie drożyzny. Oni de facto są jej autorami, bo oni poparli gigantyczną drożyznę wobec Polaków w Parlamencie Europejskim. Według polityków Zjednoczonej Prawicy w pakiecie Fit for 55 może chodzić o pogorszenie konkurencyjności polskiej gospodarki wobec krajów Zachodniej Europy. W ubiegłym roku PKB Polski urósł mocniej, niż wcześniej podawał GUS. Tempo wzrostu przekroczyło 5%, a w ciągu ostatniego ćwierćwiecza byliśmy najszybciej rozwijającym się państwem Unii. Teraz Polska będzie krajem najbardziej obciążonym kosztami nowego pakietu klimatycznego. Transformacja dla ludzi, a nie ludzie dla transformacji energetycznej. Nasza filozofia zakłada, że wszelkie zmiany w systemie energetycznym, jakkolwiek szybkie i radykalne, muszą uwzględniać kontekst społeczny. Opór wobec ideologicznych pomysłów eurokratów może przynosić skutki. Bruksela dziesięciokrotnie złagodziła normy tzw. dyrektywy metanowej. Spowoduje, że nie trzeba będzie zamykać w 2027 roku kopalni. Polska sprzeciwia się radykalizmowi pakietu Fit for 55, ale szybko inwestuje w odnawialne źródła energii. Polska Grupa Energetyczna podpisała umowy na dostawy turbin dla farm wiatrowych na Bałtyku. Największa tego typu inwestycja w Europie, jedna z największych na świecie. Jest to największa inwestycja odnawialne źródła energii w Polsce w historii polskiej energetyki. Ostatnie lata to także boom na fotowoltaikę i pompy ciepła. W sobotę rusza 5. edycja programu "Mój prąd". Dotacje mogą sięgać 58 tys. zł. Rozbudowa portu w Elblągu miała być kolejnym krokiem do rozwoju regionu - zaraz po przekopie Mierzei Wiślanej. Przekop jest, ale rozwój portu czeka, bo decyzje o przyznaniu dofinansowania blokują opozycyjni samorządowcy. Im szybciej rozpocznie się inwestycja - tym szybciej miasto i mieszkańcy będą czerpać zyski. Na pewno to się przyczyni do wzrostu ilości miejsc pracy. Jesteśmy na Pomorzu, powinno się rozwijać port. Na pewno przyciągniecie młodych ludzi - bo tu bardzo dużo ludzi powyjeżdżało. Przekop Mierzei dał nowe spojrzenie na to miejsce. By Elbląg stał się 4. portem Rzeczypospolitej, potrzebne jest pogłębienie toru wodnego. Przejąć inicjatywę chce państwo, ale lokalne władze - koalicja składająca się z parlamentarnej opozycji - od kilku miesięcy blokują pomysł i tym samym rozwój miasta. Porty małe - jak port w Elblągu - powinny być w rękach samorządu lokalnego. Wystarczy zrobić tę drogę dostępową od strony morza i położyć się na kanapie i czekać. Pytanie tylko, czy byłoby na co, skoro w budżecie miasta na elbląski port widnieje okrągłe zero złotych. A na stole - z budżetu państwa czeka 100 milionów. 8 lat samorząd elbląski wiedział o tym, że tę inwestycję trzeba przygotować i wykonać. Niestety przez 8 lat nic z tym nie zrobił. Zero zł przeznacza na inwestycje do 2035 roku w planie wieloletnim. Port w Elblągu sam zrobi się 4. portem RP. Nic samo się nie zrobi, to jasne. Tak jak i to, że lepiej współpracować, niż torpedować. Ta synergia jest potrzebna, bo dzięki temu da się zrobić więcej, a na końcu beneficjentami tego wszystkiego są i tak nasi mieszkańcy. Polacy mają też skorzystać na Centralnym Porcie Komunikacyjnym. Postuluję, aby 3 najbardziej kontrowersyjne inwestycje rządu zostały odłożone. Odłożyć m.in. przekop Mierzei Wiślanej. Inwestycję zaciekle krytykowaną także przez innych partyjnych kolegów. Bardzo kosztowny projekt o wątpliwym sensie ekonomicznym przekopania Mierzei, muszę go ocenić, że dzisiaj jest wyłącznie politycznym trikiem. To podejście, krótko mówiąc, flagowe dla rządów PO wraz z PSL - oceniają publicyści. Podobnie jak spojrzenie na mniejsze miasta. Polska lokalna po prostu się nie rozwijała, ludzie uciekali z mniejszych miejscowości, uciekali ze wsi - z wielką szkodą dla rozwoju tych miejscowości i ogólnego potencjału. A potencjał jest. Infrastruktura, szlaki komunikacyjne czy turystyka. Okazją do rozmowy o rozwoju Polski lokalnej jest taki jak ten trzydniowy kongres dla małych i średnich miast. Takie małe miasta nie mają takich możliwości, środków finansowych, żeby poradzić sobie samemu. Dlatego tak ważna jest współpraca. "Prosimy Cię, Boże, o walkę krwawą..." - to tytuł wystawy otwartej w Warszawie, która upamiętnia powstanie w getcie. Hołd bohaterom złożyli wczoraj prezydenci Polski, Izraela i Niemiec. Frank-Walter Steinmeier otrzymał od wicepremiera Glińskiego raport o stratach wojennych, co szybko wywołało negatywne komentarze ze strony opozycji. Aktorzy Teatru Żydowskiego uczcili pamięć powstańców getta warszawskiego. To fragment spektaklu "Pif paf in piach". A pod budynkiem muzeum POLIN zasadzono Drzewo Pamięci. IPN otworzył wystawę "Prosimy Cię, Boże, o walkę krwawą..." przypominającą nierówną walkę polskich Żydów z Niemcami. Historycy przypominają, że powstańcy walczyli pod dwoma flagami - polską i żydowską. Mieli wsparcie Armii Krajowej. Świadczy o tym m.in. operacja wysadzenie muru getta. Ale też słowa premiera rządu polskiego na emigracji Władysława Sikorskiego, który wzywał Polaków do solidarności, do pomocy. W 80. rocznicę powstania do Warszawy przybyli prezydenci Izraela i Niemiec. Frank-Walter Steinmeier przepraszał za niemieckie zbrodnie w okupowanej Polsce. To ważny gest, ważny symbol, rzecz w tym, żeby nie skończyło się tylko na symbolach. Przecież symboliczne nie było wymordowanie 5 mln polskich obywateli, w tym pochodzenia żydowskiego, ani zniszczenie miast i wsi i zagrabienie naszego przemysłu, naszych fabryk, dóbr kultury. Symboliczne nie było wykorzystanie Polaków jako niewolników do budowania niemieckiego bogactwa. Między Polską a Niemcami nie doszło nigdy do uregulowania tej kwestii w formie traktatu pokojowego czy też umowy bilateralnej. Niemieckie władze nie chcą nawet rozmawiać o prawdziwej odpowiedzialności za zbrodnie - o zadośćuczynieniu. Ten temat jest niepomijalny i też bardzo dobrze, że wczoraj wicepremier Piotr Gliński przekazał prezydentowi Niemiec przy okazji spotkania raport. To jest z wielu powodów rzecz dla nas bardzo ważna. Wicepremier wręczył prezydentowi Niemiec raport o stratach, także dzieł kultury. W sumie Niemcy są nam winni ponad bilion euro. Liczymy na dialog dla dobra Europy, dla dobra naszej przyszłości i przyjaźni między naszymi narodami, liczymy na to, że będziemy mogli rozmawiać na ten temat i będziemy mogli rozwiązać tę kwestię. Walka o zadośćuczynienie od Niemiec dla Polski wywołuje systematyczne niezadowolenie u polityków opozycji: Lewicy, Polski 2050 i PO. Takich rzeczy się nie robi. Rocznica powstania w getcie też nie jest najlepszym momentem. A może każdy moment jest dobry, żeby przypominać Niemcom, o czym czasami zapominają. Niech zwoła Gliński konferencję prasową, niech wystąpi. "Gazeta Wyborcza" inicjatywę przedstawiciela polskiego rządu nazwała "wyjątkową niegodziwością". Trwa antypolska narracja w stacji TVN. Wykorzystywana jest do niej rocznica powstania w warszawskim getcie. Polacy, którzy pomagali przecież wtedy Żydom, stawiani są w roli ludzi obojętnych czy nawet pomagających Niemcom. Historycy i eksperci takie kłamliwe podejście do sprawy nazywają hańbą. Kolejny dzień i kolejne absurdalne słowa na antenie opozycyjnej stacji TVN. Żydzi się nieprawdopodobnie rozczarowali co do Polaków w czasie wojny. Polacy Żydom pomagali. Takie są fakty. Które nie przeszkadzają jednak stacji z ulicy Wiertniczej. Naprawdę groziło im na co dzień największe niebezpieczeństwo ze strony Polaków i sąsiadów, którzy mogli każde niebaczne słowo, spojrzenie zinterpretować - i donieść. To aż trudno komentować. Ale milczeć też nie wolno. To, co miało miejsce wczoraj podczas tego programu w TVN, było wielkim zamazywaniem prawdy, było przeinaczeniem rzeczywistości. Tu jeszcze jeden popis - tej samej kobiety. Już lata temu pokazała, jaki ma stosunek do Polski i Polaków. Dla Polaków była to po prostu kwestia biologiczna, naturalna, śmierć jak śmierć, a dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka. Polacy pomagali Żydom w czasie II wojny światowej, choć groziła za to kara śmierci. Powstaje Rada Pomocy Żydom, organizacja utrzymywana przez rząd polski, organizacja, która stawia sobie za cel pomoc Żydom. Ten sam program, ta sama prowadząca, dzień wcześniej. Dlaczego warszawiacy wtedy byli obojętni? Było różnie. Działały również organizacje pomocy Żydom. Tak, ale gdy widzieli ten czerwony dym, kiedy płonęło getto. Wypowiedź Moniki Olejnik w TVN24 jest wypowiedzią skandaliczną i jednoznacznie można ją ocenić jako haniebną. Skąd taka antypolska narracja w telewizji z Wiertniczej? Chcą żeby Polacy nie mieli punktów odniesienia, jasnych, czytelnych, jednoczących nas, takich jak Jan Paweł II, duma z naszej historii w pełni uzasadniona. To jedna z opinii. Mówi, do czego takie słowa... Dlaczego warszawiacy wtedy byli obojętni? ...mogą doprowadzić. Tak jak i ataki na św. Jana Pawła II przy użyciu esbeckich materiałów. TVN to stacja założona przez komunistycznych konfidentów. Być może tu tkwi odpowiedź. Na przynajmniej kilka pytań. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Oto co jeszcze przed nami w programie. Polski rząd inwestuje w bezpieczeństwo Polaków. Małolat, czyli najstarszy windsurfer na świecie. Rosja opracowała plan sabotażu farm wiatrowych i kabli telekomunikacyjnych na Morzu Północnym. To wnioski ze śledztwa przeprowadzonego przez skandynawskie media. Przeanalizowano też rosyjską aktywność wywiadowczą. Wnioski są bardzo niepokojące. Oficjalnie to dziesiątki rybackich kutrów i statki badawcze - takie jak ten. Pod tą przykrywką kryją się jednak rosyjskie urządzenia mapujące dno morza. Chodzi o kluczowe instalacje telekomunikacyjne i energetyczne. Dziennikarze skandynawskich mediów opublikowali szokujące szczegóły śledztwa, z których wynika, że Rosjanie przygotowali plan sabotażu. Uderzenie w tego typu infrastrukturę paraliżowałoby w wymiarze gospodarczym, energetycznym całą Europę. Rosyjskie macki wywiadowcze sięgają bardzo daleko i głęboko. To z kolei efekt śledztwa niezależnych rosyjskich i ukraińskich dziennikarzy. W Europie nie ma rosyjskiej ambasady, która nie służyłaby do prowadzenia nasłuchu radioelektronicznego. Rosja gra w swoją grę - Europa w swoją. W Kijowie z niezapowiedzianą wizytą pojawił się sekretarz generalny NATO. Nie ma chyba bardziej wymownego gestu Zachodu wobec Kremla. Interpretujemy tę wizytę sekretarza generalnego, pierwszą w wojnie na pełną skalę, jako znak, że Sojusz jest gotowy do rozpoczęcia nowego rozdziału w relacjach z Ukrainą. Poza kurtuazją - ta wizyta ma jeszcze jeden wymiar: potwierdzenia gotowości bojowej przed planowaną ukraińską kontrofensywą. Niezwykle ważne jest, aby wszystkie systemy, wszystkie bronie, które są już na Ukrainie, działały tak, jak powinny, co oznacza, że potrzebują amunicji, ogromnych ilości amunicji. Potrzebują części zamiennych, konserwacji, możliwości naprawy. Takim zapleczem remontowo-produkcyjnym ma być m.in. Polska. Nasza zbrojeniówka otrzymuje nowe kontrakty w ramach umów z Kijowem, ale też dofinansowanie z krajów Zachodu, które wspierają Ukrainę. Ale oprócz tego Polska musi inwestować we własne bezpieczeństwo. Właśnie przeprowadzono pierwszy poważny test nowego systemu obrony przeciwrakietowej. Szkolenie odbywało się według przyjętego scenariusza, w ramach którego wykryto możliwość zagrożenia atakiem rakietami balistycznymi oraz rakietami skrzydlatymi, jak również klasycznymi środkami napadu powietrznego. W ramach trójwarstwowego systemu Polska buduje zdolność zwalczania każdego zagrożenia z powietrza. Naszym celem jest zbudowanie interoperacyjności, jest zbudowane poszczególnych warstw, tak żeby je zintegrować, tak żeby stanowiły system spójny. Sercem ma być amerykańskiej produkcji system dowodzenia i kierowania IBCS. Polska jako jedyny kraj poza USA otrzymała zgodę na jego pozyskanie i wdrożenie w siłach zbrojnych. "Nasza granica wschodnia będzie znakomicie przygotowana do wszelkiego typu nielegalnych działań" - zapowiedział minister Mariusz Kamiński ogłaszając, że ruszyła budowa elektronicznej zapory na granicy polsko-rosyjskiej. Ma ona przeciwdziałać przede wszystkim nielegalnej migracji i przemytowi towarów. Na polsko-rosyjskiej granicy praca wre. Ustawiane są pierwsze słupy, instalowane pierwsze kable. Powstaje elektroniczna zapora. Będzie niezwykle nowoczesną zaporą. Jestem przekonany, że będzie to najlepiej zabezpieczona granica UE. Zapora, na budowę której rząd przeznaczy ponad 373 mln zł, będzie składać się z 3 tys. kamer zainstalowanych na 2 tys. słupów. 700 km kabli obejmie 12 odcinków wzdłuż całej polsko-rosyjskiej granicy. Ta perymetria to są takie nasze drugie oczy. Te systemy są wyjątkowo czułe. Reagują na absolutnie każdy ruch. Czy to ruch myszy, czy to ruch liści na drzewie. Ale po to są funkcjonariusze Straży Granicznej, żeby odpowiednio odczytywać te alerty. Bezpieczniej poczują się też mieszkańcy przygranicznych miast. Uważam, że jest to rozsądny krok, bo mamy z tamtej strony duże zagrożenie. Wydaje mi się, że będziemy bezpieczniejsi. Ta zapora jest bardzo potrzebna. Widzimy, że Rosja stosuje broń demograficzną. Stosowała ją przed wojną, stosuje teraz. Rzeczywiście musimy bardzo mocno pilnować tej granicy, która jest newralgiczna, i dla miejscowej ludności przede wszystkim, dla jej bezpieczeństwa. Ale także dla bezpieczeństwa Polski i Europy. Tak jak Polacy korzystali z doświadczenia innych krajów przed budową bariery na granicy z Białorusią, tak teraz to nasze rozwiązania chętnie przyjmują inni i Polskę stawiają za przykład. Budowę zapory na granicy z Rosją rozpoczęła ostatnio Finlandia. To ogrodzenie poprawi naszą efektywność obrony granic. Gdy osoba zbliży się do ogrodzenia, zostanie to wychwycone przez monitoring. Niezależnie od zapory polsko-rosyjskiej granicy non-stop strzegą nasze służby. Mamy do tego specjalny terenowy sprzęt. Mamy patrole w terenie, zmotoryzowane, piesze, quady. Wszędzie są w stanie funkcjonariusze dotrzeć, by monitorować całą granicę. Perymetria nam pozwoli jeszcze skuteczniej działać w terenie. Budowa zapory ma zakończyć się 30 września. Europosłowie opozycji znów skarżą na Polskę w Komisji Europejskiej. Tym razem chcą zablokowania pieniędzy przeznaczonych na budowę murów granicznych. Takie zabezpieczenia skutecznie utrudniające nielegalną imigrację zdaniem opozycji utrwalają podziały i separację między społecznościami. Opozycja sabotuje rozbudowę umocnień na polskiej granicy wschodniej. Jak ustalił portal Niezależna.pl, asystent Danuty Hubner wysłał do europosłów projekt listu adresowanego do Ylvy Johansson, europejskiej komisarz ds. wewnętrznych, w sprawie - tu cytat - "palącego kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej". Zdecydowanie sprzeciwiamy się wykorzystaniu funduszy Unii Europejskiej Do tego by Komisja Europejska nie współfinansowała kosztów muru na wschodniej granicy Polski, wzywają Danuta Hubner, Janina Ochojska, Róża Thun, Robert Biedroń, Łukasz Kohut, Włodzimierz Cimoszewicz i Sylwia Spurek. Zdaniem polityków PiS taka postawa zagraża bezpieczeństwu Polaków oraz wszystkich obywateli UE. Jeśli zadać sobie pytanie, komu to służy, no to temu, kto chce prowadzić z nami wojnę hybrydową przez nasyłanie fałszywych imigrantów. Putin i Łukaszenka. Wcześniej opozycja zorganizowała w Brukseli wystawę przedstawiającą broniących wschodniej granicy Polaków jako szowinistów, którzy nie pozwalają na nielegalną imigrację. Atakowano też żołnierzy Wojska Polskiego. To jest wataha śmieci po prostu. Atakowano funkcjonariuszy Straży Granicznej. Tymczasem większość Polaków popiera działania polskich władz na wschodniej granicy. Wybudowali mur. Jest bezpiecznie po prostu. A z tego, co wiem, to tam mnóstwo ludzi się codziennie próbuje przedostać. Oczywiście, jestem bardzo zadowolona z zabezpieczenia i z tego muru obronnego. Bardzo się z tego cieszę. A NATO uznało nielegalną, masową imigrację za element wojny hybrydowej. Tego typu działania, zwłaszcza na granicy. Przypominamy sobie te skandale, które tam się działy, szkodzą bezpieczeństwu państwa. Politycy opozycji po raz kolejny wezwali do otwarcia polskiej granicy dla nielegalnych imigrantów. Gdyby wybory parlamentarne odbyły się w najbliższą niedzielę, wygrałoby je PiS. Tak wynika z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez pracownię Social Changes na zlecenie portalu wPolityce.pl. Spójrzmy na szczegóły tego sondażu. Na PiS swój głos oddałoby 39% badanych. To o 11 punktów procentowych więcej niż Koalicja Obywatelska, która w tym zestawieniu zajmuje 2. miejsce. Podium zamyka Lewica, którą wskazało 10% respondentów. Dalej Konfederacja i Polska 2050. Ostatnią siłą w Sejmie byłoby PSL, które może liczyć na 5% poparcia. Pozostałe partie według tego sondażu poniżej progu wyborczego. Wielki patriota i przywódca polityczny. Urodzony w skromnej robotniczej rodzinie - stał się bohaterem Śląska i Polski. Wojciech Korfanty przyszedł na świat dokładnie 150 lat temu. Wojciech Korfanty - polityk, patriota, mąż stanu. Jeden z ojców polskiej niepodległości. Postać niezwykle zasłużona dla kształtowania granic II Rzeczpospolitej, odrodzonego państwa polskiego. W okresie powstań śląskich postać absolutnie kluczowa, dyktator III powstania śląskiego w 1921 roku, przywódca polityczny Polaków na Górnym Śląsku. W 150. rocznicę urodzin Wojciecha Korfantego kwiaty przed jego pomnikiem w Warszawie złożył premier Mateusz Morawiecki. To uroczystości w Katowicach. Wybitnego polityka uczczono na Placu Sejmu Śląskiego. Hołd ojcu niepodległości złożyły m.in. władze miejskie, służy mundurowe, wojsko, ale też przedstawiciele rodziny Korfantych. Wywodził się stąd, wiadomo było, pracował także w kopalni, zaznał tej pracy w kopalni, tak że wiedział, co to jest ciężka praca. Decyzją Sejmu Wojciech Korfanty został jednym z patronów roku 2023. To jest ten moment, kiedy można wszystkim młodym ludziom, ale nie tylko młodym, przypomnieć, kim był, o co walczył i że dzisiaj my możemy w tej wolnej, demokratycznej, niepodległej Polsce żyć. O jego znaczeniu i działalności przypomina wystawa na katowickim rynku. Warto poznać jego życie zawarte poprzez tekst, a także bogatą ikonografię. Ekspozycję można oglądać do 8 maja. Jest jednym z najczęstszych nowotworów wieku dziecięcego. W Polsce każdego roku stwierdza się około 70 nowych zachorowań w różnym stopniu zaawansowania. Mowa o neuroblastomie. Choroba rzadka i podstępna, która nie musi być jednak wyrokiem, jeśli w porę się ją zdiagnozuje. Neuroblastoma, czyli nerwiak zarodkowy współczulny. Nowotwór złośliwy, najczęściej rozpoznawany do 5. roku życia. Jego wykrycie często jest bardzo trudne. Niestety nie ma jednego objawu, o którym można powiedzieć: "O, to jest neuroblastoma". Może wystąpić w różnych miejscach w organizmie. Najczęściej jest to lokalizacja brzuszna, w związku z czym stwierdza się guz, natomiast neuroblastoma może też wystąpić w obrębie klatki piersiowej, może być też w okolicy szyi. Choroba ma wpływ na funkcjonowanie całego organizmu. Zupełnie inaczej objawia się u maluszków niż u dzieci starszych. Niestety w momencie postawienia rozpoznania około 50% dzieci ma już 4. stopień zaawansowania, co bardzo pogarsza rokowanie. W Polsce są dostępne wszystkie metody terapeutyczne, które są dostępne też po drugiej stronie Odry, i my możemy u tych dzieci stosować naprawdę nowoczesne terapie, tak że szanse na wyleczenie nasze dzieci mają naprawdę duże. W to wierzą rodzice Maliny Trojan. Ta prawie 3-letnia dziewczynka od roku tuła się po szpitalnych salach, dzielnie walcząc z najbardziej złośliwą wersją neuroblastomy. Przerzuty do prawie każdej kości. Zajęty szpik. Malinka przyjęła już 18 cykli chemii i niezliczoną ilość zastrzyków. Obecnie przechodzimy najtrudniejszy i najcięższy okres w leczeniu, jednak wierzymy, głęboko wierzymy, że ona sobie z tym wszystkim poradzi. Wierzą też dwaj starsi bracia, rodzina i przyjaciele. Malinko, kochamy cię. Którzy pomagają w zebraniu środków na specjalną szczepionkę przeciwko wznowie neuroblastomy. Wierzymy w to, że się uda, że będzie pięknie, że Malinka wyzdrowieje i będzie mogła się cieszyć zdrowiem razem ze swoim rodzeństwem, rodziną. Mówią na niego "małolat", ale niech ta ksywa nikogo z Państwa nie zmyli, bo pan Piotr z Gdyni pobił właśnie rekord Guinnessa i został najstarszym windsurferem na świecie. 89-latek na desce pływa od 40 lat. Szeroko się uśmiechnął, zebrał wsparcie od przyjaciół i ruszył z żaglem w dłoni. Na gdyńskiej plaży poruszenie, dla Piotra Dudka to codzienność. Będąc jeszcze młodzieniaszkiem, mając lat ok. 50, zobaczyłem pierwszy raz deskę pływającą na wodzie i to była sensacja. Po latach serfowania pomyślał, że pobije rekord. By komisja zaliczyła wyczyn, musiał aktywnie pływać przez kolejne 3 miesiące. Zaczął w lutym, skończył teraz. Tam wiatr zaczął kręcić, nierówny był, momentami strzelał i to wymagało mojej uwagi, żeby się nie dać zrzucić. Nie dał się i został najstarszym windsurferem na świecie. My się wszyscy panem inspirujemy, my też chcemy, mając 89 lat, pływać dopiero 89.