Strach i przerażenie na greckiej wyspie Kos po brutalnym zabójstwie 27-letniej Polki. Dobry wieczór, Edyta Lewandowska, witam państwa i zapraszam na "Wiadomości", a oto co dziś w programie. My się nie boimy, walczymy o bezpieczeństwo Polaków. Gwałty, pobicia, zabójstwa. Relokacja - zagrożeniem dla Polski i Europy. To jest polityka, która doprowadziła zwłaszcza Europę Zachodnią do skrajnego niebezpieczeństwa. Tusk kłamie coraz mocniej, coraz bardziej cynicznie, bo ucieka przed prawdą i przed brakiem programu. Donald Tusk przekracza kolejne granice manipulacji. To jest instrumentalne wykorzystywanie prostych emocji. Będzie 3:0 i pojedziemy w dobrych humorach do domu. Mecz z Mołdawią, czyli nasz trzeci krok do euro. Musimy zagrać mecz na dobrym poziomie, żeby wywieźć stąd trzy punkty. Od kilku dni nie ma ważniejszej sprawy w greckich mediach. Brutalne morderstwo 27-letniej Anastazji na wyspie Kos wstrząsnęło tamtejszą opinią publiczną. Młode kobiety mówią wprost o swoim strachu w obliczu zbrodni, o która podejrzewani są migranci z Bangladeszu i Pakistanu. Na wyspie Kos jest nasza wysłanniczka Marta Czarnecka-Wojda. Jakie emocje targają tamtejszą społecznością? Chociaż na ulicach widać wielu turystów, czuć ogromną atmosferę napięcia. Także czuć strach. Mieszkańcy mówią wprost: Jak mogło dojść do takiej tragedii w naszym niewielkim miasteczku? Tam, gdzie wszyscy się znają. Znali Anastazję. Przez wiele tygodni poszukiwali Anastazji. Mieli nadzieję, że odnajdą ją całą i zdrową. Turyści mówią, że za rok ponownie 2 razy się zastanowią, czy chcą się pojawić tutaj. Dla wszystkich jest to niewyobrażalne. Historia Anastazji nie schodzi z pierwszych stron greckich gazet. Na greckiej wyspie Kos nie ma osoby, która nie byłaby wstrząśnięta tym, jaki los spotkał 27-latkę. Wydarzenia ostatnich szokują nie tylko rdzennych mieszkańców, ale i tych, którzy - jak Anastazja - przyjechały na Kos, by pracować w branży hotelowej. To straszne i bardzo smutne, jesteśmy zszokowane. To spotkało tak młodą i piękną dziewczynę. O Anastazji mówią nie tylko greckie i polskie media - mówią też bliscy zamordowanej Polki. Tym bardziej że przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, jak okrutną, brutalną śmiercią zginęła młoda kobieta. Jaką szansę miała w spotkaniu ze zdecydowanym mężczyzną. No, podobno to jakiś robotnik był rolny czy co, no to też silny i nie wiem to... Chyba żadnych nie miała, jak się stawiała, no to ją zaczęli bić. Lęk padł na młode kobiety, które pracują w hotelach i ośrodkach wypoczynkowych, a nie mają tu rodziny i znajomych. Na pewno się boję, bo też nie jestem z Kos i też przyjechałam tu do pracy. Powinniśmy być bardziej świadomi, że straszne rzeczy się zdarzają, musimy bardziej dbać o swoje bezpieczeństwo. Dziś osoby zatrudnione w hotelu, w którym pracowała Anastazja, są pogrążone w żałobie. Informacja o brutalnym morderstwie dla wszystkich była szokiem. Przed kamerą, o tym co się stało, rozmawiać nie chce nikt. Do tej pory Kos uchodziła za raj na ziemi. Nie przeszkadzała nawet niewielka odległość od Turcji i dający się coraz bardziej we znaki kryzys migracyjny. Władzom wyspy zależy na tym, by nic się nie zmieniło. A polityczna poprawność nakazuje udawać, że brutalny mord to tylko pojedynczy incydent. Rozmawiałem z właścicielami hoteli i wszyscy wiedzą, że to jedyny taki przypadek, wyjątkowa sytuacja. Przypomnijmy, że grecka policja zatrzymała 32-letniego obywatela Bangladeszu podejrzanego o uprowadzenie i zamordowanie Anastazji. Funkcjonariusze wciąż szukają jego współlokatora z Pakistanu, który miał pomagać w ukryciu zwłok. Zatrzymanych w tej sprawie może być więcej. Szokujące nagranie napadu na 70-latkę i jej wnuczkę na progu domu we francuskim Bordeaux wywołało falę oburzenia we Francji i powrót do debaty o eksperymencie multikulturowości. W obliczu fiaska polityki migracyjnej forsowanej przez Brukselę i Berlin dziś ten problem ma stać się wspólnym dla całej Europy, do czego prowadzi tak zwany pakt migracyjny. Te wstrząsające sceny rozegrały się w biały dzień we francuskim Bordeaux. Według ustaleń policji ciemnoskóry mężczyzna próbował uprowadzić kilkuletnią dziewczynkę. Był doskonale znany służbom - narkotyki, napady i rozboje - a mimo to przebywał na wolności. To z kolei Hiszpania i migranci z Afryki. A to Holandia i atak, jakich w całej Europie jest coraz więcej. To jest polityka, która doprowadziła, zwłaszcza Europę Zachodnią, do skrajnego niebezpieczeństwa, do zagrożenia terrorystycznego, a z drugiej strony do ogromnych problemów dla rdzennych mieszkańców Europy. Imigranckie enklawy, strefy "no go", zabójstwa, pobicia i gwałty tak jak ten we włoskim Rimini przed kilkoma laty, gdzie na plaży 26-letnią Polkę i jej męża dopadło czterech afrykańskich zwyrodnialców. Bruksela nie znalazła rozwiązania problemu. Poza próbą przymusu relokacji migrantów. Politycy polskiej opozycji namawiają do przyjęcia paktu migracyjnego i przekonują, że Polsce nic nie grozi, a referendum nie ma sensu. Budowanie lęku i niepewności związanego z migracją. Tak jak wcześniej przekonywali, że nie grozi nam nic zza wschodniej granicy. "Wpuścicie tych ludzi do Polski, kim są, sprawdzi się później". Postawi mur i płot, i jeszcze jeden mur, i płot i najlepiej, żeby prąd elektryczny podłączyć pod to ogrodzenie. Referendum w sprawie przymusowej relokacji ma być narzędziem, które powstrzyma dyktatorskie zapędy Brukseli w tej sprawie. Komisja najnormalniej w ostatnim momencie może powiedzieć, że nie ma naszej zgody i nie możecie odmówić, będziemy musieli przyjąć nielegalnych imigrantów. A to oznaczałoby, że do Polski mogą trafić przypadkowi, potencjalnie niebezpieczni ludzie. Relokacja ludzi obcych kulturowo o nieznanej tożsamości i przeszłości prowadzi do chaosu. Dziś po niespełna dekadzie widać to chociażby w Szwecji. Gangi, muzułmańskie strefy "no go" i drastyczny wzrost przestępczości to codzienność. Próby rozwiązania tych problemów nie przynoszą efektów. Nie ma pomysłu asymilacyjnego na te enklawy, które w istocie rządzą się swoimi prawami. O tym, jak wygląda świat muzułmańskich enklaw w Szwecji, opowiada serial "Kalifat". To historia przenikania migrantów powiązanych z tzw. Państwem Islamskim do Europy. Premiera pierwszego odcinka w piątek o 20.35 w telewizyjnej Jedynce. Unia Europejska wobec fali nielegalnej migracji pozostaje bezradna. A sytuacja naprawdę z każdym dniem staje się coraz poważniejsza. Bliski Wschód i Afryka to punkty zapalne na mapie świata. O czym z Libanu wysłannik Wiadomości Maksymilian Maszenda. Ma zaledwie 9 lat, ale za sobą już pierwszą próbę przedostania się do Europy. W ubiegłym roku wypłynął z rodziną, łódź zatonęła jeszcze u wybrzeży Libanu - przeżyli on i jego tata. Mama i trzyletni brat utonęli. To wszystko działo się szybko, to było kilka sekund. Zacząłem krzyczeć: Mamo, mamo! Chcieliśmy dostać się do Niemiec. Nadal zresztą chcę, mam tam kuzyna, który przekonuje mnie, że tam żyje się najlepiej. Muhammad, próbując dotrzeć do Niemiec, stracił syna i żonę - była w drugiej ciąży. Utonęli u wybrzeży Libanu. Kogo byś nie zapytał, to chce stąd uciekać. A Niemcy są naturalnym wyborem, bo większość ma tam już kuzynów. Unia Europejska od wielu już lat nie ma pomysłu na rozwiązanie problemu nielegalnej migracji - w tym czasie dziesiątki tysięcy osób straciły życie w falach Morza Śródziemnego. Nasze rozmowy z ludźmi, którzy tracili tu swoich bliskich podczas próby ucieczki, przeprawy, oni dalej chcą jechać do Europy pomimo tego, co ich spotkało. Więc mamy dwa pytania: Czy próbować to jakoś uregulować, pomagać im tu na miejscu, żeby te warunki się poprawiały, czy czasami nieraz nieroztropnie możemy wspierać tych, którzy są handlarzami ludźmi. Afrykę zamieszkuje ponad miliard osób; to kontynent z najwyższym przyrostem naturalnym. Ale do znacznie mniejszej Europy przez Morze Śródziemne chce przedostawać się także coraz więcej osób z wielu państw Azji. Oglądają państwo główne wydanie "Wiadomości". Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Putin chciał rozbioru Ukrainy z polskim udziałem. Dokument "Reset" o haniebnych kulisach współpracy Tuska z Kremlem. Sportowe emocje i promocja Polski. Jutro startują Igrzyska Europejskie. Za niespełna dwa tygodnie wzrośnie płaca minimalna. Pracownicy na etacie będą zarabiali co najmniej 3600 zł brutto. To druga podwyżka najniższego wynagrodzenia w tym roku. Chodzi o to, by wyrównać najmniej zarabiającym wzrost cen. Płaca minimalna to powinna być taka, żeby można było godnie żyć. Dlatego ta kwota znowu rośnie. Od lipca minimalne wynagrodzenie wyniesie 3600 zł brutto, czyli blisko 2800 zł na rękę. Myślę, że to jest bardzo dobre z tego względu, że ceny też są dość wysokie. W takich sytuacja pracownicy nie mogą być pozostawieni samym sobie. Płaca minimalna rośnie także w stosunku do średnich zarobków w kraju. W 2007 roku najniższe wynagrodzenie wynosiło zaledwie jedną trzecią przeciętnej pensji. Teraz to już połowa. W większości państw Unii nierówności dochodowe są większe. Jeszcze niedawno na taki poziom pensji najmniej zarabiający Polacy nie mogli liczyć. Przez lata organizacje pracodawców i liberalni politycy blokowali zdecydowane podwyżki i straszyli. Windowanie płacy minimalnej może pośrednio lub bezpośrednio wpłynąć na wzrost bezrobocia. Obecnie stopa bezrobocia w Polsce jest jednak najniższa w Unii. Z biegiem lat ekonomiści, nie tylko polscy, doszli do wniosku, że jej wpływ na zatrudnienie nie jest tak duży, jak wcześniej się obawiano. Teraz przeciwnicy podnoszenia płacy minimalnej straszą, że zwiększy inflację. Co na to eksperci? Ona w przyszłym roku wzrośnie z tego tytułu o jakieś 0,3%. To niewiele, biorąc pod uwagę, jak ważne są podwyżki dla rodzin zarabiających najmniej. Jak wskazują ekonomiści PKO BP, ostatnie lata przyniosły zmianę także innej ekonomicznej prawidłowości - o niemal całkowitym uzależnieniu polskiej gospodarki od Niemiec. Polska gospodarka jest zdecydowanie bardziej zróżnicowana, jeżeli chodzi o produkcję i kierunki eksportowe. To ważne, bo za naszą zachodnią granicą trwa recesja, a liczba bankructw firm zwiększyła się w skali roku o 18%. Niezależność zyskuje także Świnoujście. Tunel pod Świną pozwoli uniknąć sytuacji, w których najszybsze połączenie tego miasta ze Szczecinem wiodło przez Niemcy. Zostanie otwarty dla pierwszych kierowców na przełomie czerwca i lipca. Zielone światło dla użytkowania przeprawy pod Świną dała już straż pożarna. Do kłamstw w ustach niektórych polityków zdążyliśmy się już przyzwyczaić, ale czegoś podobnego nie było już dawno - tak publicyści i politolodzy komentują wczorajsze wystąpienie Donalda Tuska w Kłodzku. Wystąpienie, w którym dziennikarze dopatrzyli się całej listy kłamstw, półprawd i manipulacji. Tak wygląda wariograf. Czyli - potocznie mówiąc - wykrywacz kłamstw. Takie urządzenie nie jest jednak potrzebne, gdy kłamstwa są widoczne gołym okiem. A właśnie tak zdaniem wielu wyglądało przemówienie Donalda Tuska w Kłodzku. Weźmy kwestię przymusowej relokacji migrantów. Polska może być spokojnie wyłączona z tego mechanizmu europejskiego. Nie ma żadnego problemu. To kłamstwo. Problem jest, i to poważny. Bo Polska, zgadzając się na pakt migracyjny i wnioskując potem o wyłączenie z niego, byłaby w tej sprawie na łasce Brukseli. Wnioskowanie o wyłączenie z mechanizmu o relokacji jest de facto pułapką na legalizację nielegalnego rozporządzenia, bowiem polityka migracyjna należy do kompetencji państw członkowskich. I kolejny przykład. Tusk bez mrugnięcia okiem oskarża politycznych rywali o śmierć polskich kobiet w szpitalach, manipulując wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego z 2016 roku. Jarosław Kaczyński mówił i to jest wierny cytat: "Będziemy dążyć do tego, by nawet przypadki ciąż trudnych, kiedy dziecko jest zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię". Tusk całkowicie pominął następne, kluczowe zdanie, które brzmi: "Oczywiście mowa tylko o tych przypadkach trudnych ciąż, gdy nie ma zagrożenia życia i zdrowia matki". Po tej jawnej manipulacji Tusk przystępuje do ataku. To właśnie takie słowa doprowadziły do sytuacji, w której lekarz zastanawia się, czy ratować życie kobiety. Prawda jest taka, że wyrok TK niczego nie zmienił, jeżeli chodzi o ochronę kobiet, liczba tych zgonów okołoporodowych spada i na tle Europy jest drastycznie niższa. To są fakty. I kolejne kłamstwo lidera opozycji. Jak było dużo pieniędzy tych, które wypracowały moje rządy, z dnia na dzień wystarczyło na 500 plus. W rzeczywistości Tusk i jego partia o 500 plus mówili tak: Jeśli ktoś wie, gdzie te pieniądze są zakopane... Pieniędzy nie ma i nie będzie. Na koniec tego barwnego przemówienia Tusk użył metafory sportowej. Ja jestem Lechia Gdańsk. Lechia Gdańsk przed miesiącem spadła z Ekstraklasy. Po 15 latach klub zniknął z grona najważniejszych polskich drużyn. Słaba pamięć Radosława Sikorskiego, znikające lub pozbawione kluczowych informacji notatki. A za taką należy uznać propozycję rozbioru Ukrainy, jaką Putin złożył Donaldowi Tuskowi. W kolejnym odcinku dokumentu "Reset" autorzy przedstawili kulisy wizyty ówczesnego polskiego premiera w Moskwie. Film obejrzało łącznie aż milion sześćset tysięcy widzów. Spotkanie Donalda Tuska w Moskwie z Putinem miało być nowym otwarciem w relacjach z Rosją. Miało. Chciał, żebyśmy stali się uczestnikami tego rozbioru Ukrainy - mówi Sikorski. Sikorski ujawnił propozycję Putina dopiero sześć lat później, gdy nie był już szefem dyplomacji, a marszałkiem Sejmu. Czy o tej sprawie został poinformowany prezydent RP, nasi sojusznicy z NATO i partnerzy z Unii Europejskiej? Spodziewałem się pytania na ten temat. Sikorski kluczy i nie odpowiada. Także na pytanie, czy zostało to zawarte w oficjalnej notatce. Znajduje się jakiekolwiek odniesienie do tej propozycji, którą Władimir Putin miał złożyć Donaldowi Tuskowi? Rozbioru Ukrainy? Oczywiście nie. Nie ma śladu, bo zdaniem autorów "Resetu" celowo zostało to ukryte przed opinią publiczną. A dwie inne notatki zaginęły. Skoro stawką tych nowych relacji rosyjsko-polskich miałaby być jakaś współpraca z Rosją w zniszczeniu niepodległości Ukrainy, to cały reset nie miałby sensu. Zwłaszcza gdyby tak szokująca informacja dotarła do ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który przestrzegał przed zapędami Putina. Polityka wschodnia Lecha Kaczyńskiego była wzorowa na tle tego, co prezentował Donald Tusk. Znamienne jest także to, kto znalazł się w składzie polskiej delegacji do Moskwy. Pułkownik Rzońca, oficer Agencji Wywiadu od lat 70., funkcjoanriusz SB. Choć oficjalnie w delegacji wpisany był nieobecny w Moskwie Cezary Grabarczyk. Oczywiście nie może się takie spotkanie odbyć bez esbeka, człowieka Moskwy, na służbie III RP. To jest coś obezwładniającego. Obezwładniające okazały się także groźby Putina, który skutecznie zniechęcił Tuska do budowy w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Zagroził, że w wypadku ich powstania Rosja przekieruje część swoich rakiet na cele na terytorium Polski. Swoją wizytę w Moskwie Donald Tusk przedstawiał jako sukces. Była to iluzja. W rzeczywistości Putin wciągał Polskę w grę. Stawką było uwiarygodnianie Rosji takiej, jaką ona była i jest. Polska z nagrodą za bezpieczeństwo na drogach. Przyznała ją Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu, odebrał w Brukseli minister infrastruktury Andrzej Adamczyk. Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu przyznała Polsce nagrodę za poprawę sytuacji na drogach i zmniejszenie liczby wypadków aż o połowę w ostatniej dekadzie. Od Pekinu po Londyn trwa dyplomatyczna ofensywa Antony'ego Blinkena, który naciska na porozumienie pokojowe i odbudowę Ukrainy. Sekretarz stanu USA zapowiedział kolejny pakiet pomocy dla broniącego się przed rosyjską agresją kraju. Blinken w Londynie i Chinach. Antony Blinken do Londynu przyjechał na dwudniową konferencję poświęconą powojennej odbudowie Ukrainy. Chce zachęcać prywatny sektor do inwestowania na Ukrainie po zakończeniu wojny. Zapowiedział jednocześnie kolejny pakiet pomocowy. Będziemy nadal wywiązywać się z naszego zobowiązania, w tym poprzez nowy solidny pakiet pomocy USA, który będę mógł ogłosić jutro. Wczoraj dwudniową wizytę sekretarz stanu USA zakończył w Chinach. Wraz z prezydentem Xi Jinpingiem podkreślili konieczność ustabilizowania wzajemnych napiętych relacji. Zaginiona łódź podwodna. Zaginęła łódź podwodna zmierzająca z turystami do wraku Titanica. Na pokładzie znajduje się pięć osób, w tym brytyjski miliarder Hamish Harding. Zapasy tlenu mogą wystarczyć na maksymalnie 96 godzin, a kontakt z łodzią urwał się w niedzielę. Na pomoc ruszyła francuska ekipa poszukiwawcza. Plac Argentyński w Rzymie otwarty dla turystów. To właśnie tu niegdyś miano zamordować Juliusza Cezara. Należy on do nielicznych zachowanych w Rzymie obszarów z epoki republikańskiej. Do tej pory turyści mogli oglądać plac wyłącznie z góry. Gdy Polska odzyskała niepodległość w 1918 roku, mieszkańców Katowic, Bytomia czy Opola czekała jeszcze kilkuletnia walka o przyłączenie Górnego Śląska do ojczyzny. Trzy powstania i geniusz Wojciecha Korfantego - zaważyły niezwykle cenne ziemie, znalazły się w granicach II Rzeczpospolitej. W ubiegłym roku Sejm ustanowił 20 czerwca Narodowym Dniem Powstań Śląskich. Jeden z najcenniejszych obszarów przemysłowych Europy mógł pozostać w niemieckich rękach. Bieg historii zmienili mieszkający tu Polacy, którzy w 1919, 1920 i 1921 roku podjęli decyzję. Z bronią w ręku należy wywalczyć sobie miejsce w granicach odbudowanej Rzeczypospolitej. Rok po roku przez 3 lata wybuchały powstania narodowe. Takiego epizodu w historii Polski innego nie ma. Zwycięstwo było okupione prawie dwoma tysiącami ofiar walk z Niemcami. Alicja Nabzdyk-Kaczmarek do dziś pamięta słowa mamy, która była sanitariuszką w powstaniu. Idźcie, dziołchy, umyjcie twarze tym powstańcom, co tam leżą w kaplicy, żeby rodziny mogły je rozpoznać, jak przyjadą. Nie ma takiego mocarza na świecie, który by mógł nas okuć ponownie w kajdany germańskie" - zagrzewał do walki przywódca trzeciego zwycięskiego powstania Wojciech Korfanty. Wzięło w nim udział ponad 60 tysięcy Polaków, którzy na tych ziemiach byli zmuszani od wieków mówić po niemiecku. Nigdy nie przestali czuć się Polakami, nigdy nie przestali mieć swej specyficznej kulturowo tożsamości polskiej. A my nigdy nie powinniśmy zapomnieć, że Górny Śląsk, który wywalczyli sobie i nam, był najlepiej uprzemysłowionym terenem państwa zaopatrującym go choćby w węgiel. Młodzi Polacy ryzykowali życiem dla Polski. Była z rodziny, w której te tradycje były oczywiste. 20 czerwca 1922 roku do Katowic wjechało wojsko polskie witane przez wiwatujących mieszkańców. Śląsk stał się nasz. Za nami 22. Festiwal Teatru Telewizji Polskiej i Polskiego Radia w Zamościu. Dwa Teatry i 4 dni pełne artystycznych wrażeń. Nagrodzeni zostali twórcy najlepszych spektakli i słuchowisk radiowych, w tym tych dla dzieci. Judasz z Kariothu. Ten spektakl Teatru Telewizji najbardziej poruszył widzów i jurorów. Mroczna historia z mocnym przesłaniem. Z przekazem, żeby mrokom nie ulegać mimo otaczającego nas szemrania. Nagrodzone zostały też słuchowiska, z których słynie Polskie Radio. Dobry tekst, mądry, próbujący dotknąć tego, co w życiu człowieka najważniejsze. Festiwal Dwa Teatry w Zamościu. Święto dla spragnionych artystycznych wrażeń. Spektakle teatralne, słuchowiska radiowe, spotkania z artystami. Żywy kontakt literatury z widzem. To jest fascynujące, niezwykle inspirujące i sprawiło nam to wielką radość. Taki jest teatr. Łączy ludzi. Trafia w sedno. Teatr jest tym misterium, w którym wspólnota przeżywa i przez którą siebie rozumie. Od jesieni spektakli będzie jeszcze więcej, będą na żywo. To dobra wiadomość dla miłośników Teatru Telewizji. To jest bardzo ważne, górna półka polskiej kultury. Na festiwalu w Zamościu i na antenach Telewizji Polskiej i Polskiego Radia. Już za niespełna godzinę trzeci mecz naszych piłkarzy w eliminacjach mistrzostw Europy. Tym razem rywalem Biało-Czerwonych będzie reprezentacja Mołdawii. Przygotowania do tego spotkania w Kiszyniowie śledzi Mateusz Nowak. Czy czuć głód zwycięstwa u piłkarzy, ale i polskich kibiców? Kiszyniów słoneczny, więc spacer mile widziany. A przy okazji można rozdać kilka autografów. Czas przed meczem z Mołdawią - wypełniony. Meczem, który wygrać trzeba. Mamy mnóstwo szacunku do rywala, wiemy, że już w tych eliminacjach zabrali punkty Czechom, więc musimy zagrać mecz na dobrym poziomie, żeby wywieźć stąd trzy punkty. Tak jak robili to w pięciu z sześciu spotkań z dzisiejszym rywalem. A punkty bardzo nam się przydadzą. Po porażce z Czechami i wygranej z Albanią chcemy umocnić się na drugim miejscu w grupie. Co na to Mołdawianie? Czy w waszym kraju jest jakaś sportowa gazeta? Nie, nie mamy takiej. Czyli niby zainteresowanie sportem małe, ale dziś na trybunach będzie komplet, pierwszy raz od 2019 roku, gdy do Mołdawii przylecieli mistrzowie świata - Francuzi. Dobra frekwencja to też zasługa Polaków. Pierwsze mistrzostwa świata, 2008 rok, mecz Polska - Niemcy w Klagenfurcie. Niektórzy jeżdżą za Biało-Czerwonymi od kilkunastu lat. Są z kadrą na dobre i złe. Miłość do piłki. Mamy fajną grupę znajomych, z którą jeździmy już od lat i dla kadry, ale też dla przyjemności. To, co w wyjazdach najważniejsze, to dzieje się przed meczem. Atmosfera, grupy kibicowskie, zbieranie się w danych miejscach. Dziś też się zebrali. Będzie 3:0 i pojedziemy w dobrych humorach do domu. Początek meczu Mołdawia - Polska o 20.45. Transmisja w Jedynce. Trwa końcowe odliczanie do rozpoczęcia największej w tym roku imprezy sportowej na naszym kontynencie. Igrzyska Europejskie Kraków Małopolska 2023 już jutro. To nie tylko sportowe emocje, ale i wspaniała okazja, by z bliska poznać i podziwiać piękno południowej Polski. Glen i Amanda do Krakowa przyjechali z Anglii na wakacje, a przy okazji na Igrzyska Europejskie. To takie piękne miasto, bardzo kulturalne i zgaduję, że cały świat, cała Europa będzie oglądać igrzyska, które pokażą Kraków w jeszcze lepszym świetle. Igrzyska Europejskie to doskonała okazja dla kibiców, by lepiej poznać Kraków i południową Polskę. Igrzyska odbędą się w aż 13 miastach. Polecam stronę "śląskie travel". Tam znajdziecie państwo wszystkie akweny, w których można spoczywać nad wodą, ale mamy góry, mamy Beskidy, mamy Śląsk Cieszyński. W przerwach między kibicowaniem można znaleźć czas na spacer krakowskim Starym Miastem, zwiedzanie Wawelu, a może nawet na górską wędrówkę. Wioska jest położona właściwie w środku Krakowa, pełna dostępność też do wszystkich atrakcji, jakie daje miasto. Igrzyska Europejskie już jutro. Trzymajcie za nas kciuki, trzymajcie kciuki za sportowców. Oglądajcie, słuchajcie tego, co dzieje się w Krakowie, Małopolsce. Igrzyska - oczywiście w Telewizji Polskiej. Kraków i południowa Polska jak zawsze zachwycają. Można więc spodziewać się, że spora część kibiców i sportowców zachęcona urokami Małopolski powróci kiedyś, by podziwiać to, co w całej Polsce jest piękne. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.