Cholera w Polsce? Do szpitala w Szczecinie trafiła pacjentka z podejrzeniem zakażenia. Mocny głos kardynała Grzegorza Rysia w sprawie migrantów i pedofilii w kościele. Atak ukraińskich dronów na Moskwę. Panika w stolicy Rosji, lotniska wstrzymały pracę. Monika Sawka, dobry wieczór. W Polsce pojawiło się podejrzenie cholery. Bakterię wykryto u pacjentki szpitala ze Stargardu, w Zachodniopomorskiem. Kobieta została odizolowana. Na kwarantannę lekarze wysłali 26 osób, które miały z nią kontakt. Cholera ze względu na wysoką zakaźność jest uważana za szczególnie niebezpieczną. Specjaliści jednak uspokajają: nie ma powodów do paniki. Podejrzenie cholery - taką niespodziewaną diagnozę wykazały dwa testy u mieszkanki Stargardu. 78-letnia kobieta trafiła do tego szpitala zakaźnego w Szczecinie. Pacjentka jest w stanie ogólnym średnim, stabilnym, nie zagraża jej życiu niebezpieczeństwo. Pani, która zachorowała, nie była za granicą, jej otoczenie najbliższe nie było za granicą, nie jest to osoba bardzo mobilna, w związku z tym źródło prawdopodobnie jest gdzieś wokół jej strefy bezpośredniego kontaktu. Na kwarantannę trafiło 26 osób, które miały bezpośredni kontakt z seniorką. Ponad 80 osób jest na obserwacji sanitarnej. Trwa ustalanie przyczyn zakażenia, bo cholera w Polsce nie występuje. Zachorować można drogą pokarmową lub przez kontakt z innym zakażonym, który nie zachowywał odpowiedniej higieny. Bardzo interesujące jest, co spożywała ta pani. Źródłem cholery może być woda, w której transportuje się na przykład pewne produkty z krajów, w których ta cholera może być. Cholera to ostra choroba zakaźna przewodu pokarmowego, spowodowana przez bakterię przecinkowca cholery. Jej główne objawy to ostra charakterystyczna biegunka i wymioty. Objawy przeważnie postępują bardzo szybko. Charakterystyczna jest olbrzymia ilość oddawanego stolca i kolor tego stolca, który wygląda jak popłuczyny ryżowe. Tutaj mamy do czynienia naprawdę często z niepoliczalną ilością wypróżnień. Te osoby bardzo szybko tracą wodę i elektrolity, co może stanowić zagrożenie dla stabilności układu krążenia. Powikłaniem, które się zdarza najczęściej, jest niewydolność nerek albo właśnie zaburzenia rytmu serca. A to czyni cholerę chorobą śmiertelną. Nieleczona może spowodować zgon połowy zakażonych. Przy odpowiednim leczeniu umrze zaledwie procent. Leczenie cholery oprócz antybiotyku i naprawdę pojedynczych dawek antybiotyku jest leczeniem objawowym z leczenia tak naprawdę odwodnienia. Więc tutaj się osobie podaje bardzo duże ilości płynów, nawadnia, nawadnia, nawadnia. W ostatnich latach cholera występuje głównie w Afryce, Azji Południowej, Bliskim Wschodzie i Ameryce Środkowej. Tylko od początku roku odnotowano 301 tysięcy przypadków w 28 krajach. Zmarło prawie 3,5 tysiąca osób. Zwłaszcza w sezonie wakacyjnym ważna jest profilaktyka. Zachęcam, aby rzeczywiście każdy z nas, kto wyjeżdża w rejony ryzyka, po prostu się zaszczepił. Tym bardziej że mamy dwie w Polsce dostępne doustne szczepionki, więc nie ma tego kłucia W Polsce ostatni przypadek był sześć lat temu, gdy do portu w Świnoujściu przypłynął zakażony marynarz z Indii. Ale jak mówią eksperci - cholera może przestać być egzotyczną chorobą. W związku także m.in. ze zmianami klimatu, z podwyższoną temperaturą przecinkowce cholery mogą znajdować się w wodzie zastoinowej, wodzie słodkiej. Cholera to groźna choroba, ale lekarze uspokajają: nie ma powodów do paniki. W naszym klimacie, ale też przy naszym systemie ochrony zdrowia ryzyko epidemii cholery oceniam na praktycznie zerowe. Wyniki badań, które potwierdzą, czy seniorka ze Stargardu na pewno choruje na cholerę, mają być znane w ciągu kilku dni. Jest stanowczy apel i konkretne działania. Migranci mają prawo wybrać sobie miejsce do życia - usłyszeli wierni z terenu Archidiecezji Łódzkiej. Kardynał Grzegorz Ryś w liście odczytanym w kościołach zaapelował o nawrócenie języka w kwestii uchodźców. Metropolita zapowiedział także powołanie niezależnej komisji, która zbada przypadki wykorzystywania seksualnego małoletnich na terenie Archidiecezji Łódzkiej. Spór o uchodźców i migrantów rozpala publiczną dyskusję. Odczytany w łódzkich kościołach list kardynała Grzegorza Rysia to głośne wołanie o szacunek dla migrantów. O humanistyczną i chrześcijańską postawę. Kardynał Grzegorz Ryś prosi o zaprzestanie hejtu i nawrócenie języka na jezusowy. Mnie się ten list bardzo podobał, był wyważony. Podczas wojny to moja babcia była wysiedlona. Powinniśmy sprawdzać, kto do nas idzie. Wreszcie ktoś z kościoła ma odrębne zdanie, mądre zdanie. My też wyjeżdżamy za granicę, nie chcielibyśmy, żeby nas tak traktowano. Wdzięczny kardynałowi za list jest ksiądz Radosław Rakowski. I dodaje, że ochrona granic i bezpieczeństwo to rola państwa, kościoła - ewangelizacja. Zawsze coś, co jest anty, jest niepokojące. Dlatego że Chrystus jest tym, który łączy. Jeśli ktokolwiek chciałby dzielić, to wiemy, że to pochodzi od złego, od szatana. W kontekście tej fali hejtu swoistego, który się obserwuje także ze strony polityków, jest to bardzo ważny głos. Jestem kardynałowi wdzięczny i jestem pełen podziwu dla jego odwagi. Przypomniał podstawowe zasady stosunku do człowieka. To odmienny głos w sprawie migrantów od słów biskupa Antoniego Długosza. Willkommen, otworzyć granice i dać im socjal. Oraz biskupa Wiesława Meringa. Rządzą nami ludzie, którzy samych siebie określają jako Niemców. Polską rządzą dziś polityczni gangsterzy. Biskup Mering oczywiście wygłosił kazanie, które jest niechrześcijańskie, jest oczywiście bardzo narodowe, raczej w takim duchu narodowego pogaństwa. MSZ wysłało do Watykanu notę protestacyjną. Biskup nie powinien kłamać. Po drugie nie powinien szczuć ani ludzi na siebie, ani narodów na siebie. My nie wtrącamy się w sprawy wewnętrzne Kościoła. Prosimy jedynie, by Kościół nie ingerował w rywalizację partyjną. Wykorzystywanie Pana Boga do polityki zawsze się kończyło źle. Dobro i zło nie ma rasy i narodowości - mówi siostra Małgorzata Chmielewska, która pomaga ubogim, potrzebującym uchodźcom choćby z Ukrainy. I przypomina słowa papieża Polaka. Wy wszyscy zepchnięci na margines - kobiety, starcy, dzieci, migranci, uchodźcy itd. - czekamy na wasze świadectwa, aby uczyć świat, czym jest miłość, zrobimy wszystko, abyście znaleźli godne miejsce w kościele i społeczeństwie. Papież Jan Paweł II. Tak, ten od kremówek. Kardynał Grzegorz Ryś zapowiedział też powołanie w archidiecezji łódzkiej niezależnej komisji do zbadania pedofilii. Dodał, że jeśli powstanie ogólnopolska, to wówczas łódzka włączy się w jej prace. Chodzi o pamięć o tych, którzy zostali skrzywdzeni. Jak będziemy czekać Bóg wie ile, aż się episkopat na coś zgodzi, to ci ludzie też dożywają swoich dni. W czerwcu Konferencja Episkopatu Polski odsunęła prymasa Wojciecha Polaka od tworzenia komisji i zastąpiła go przedstawicielem opcji konserwatywnej w kościele, biskupem Sławomirem Oderem. W reakcji na to w kilku miastach w Polsce odbyły się manifestacje solidarności ze skrzywdzonymi seksualnie w Kościele. A teraz wyścig nienawiści i polityczne kalkulacje. Przez Polskę przeszły ksenofobiczne demonstracje zorganizowane przez Konfederację. Rządzący mówią o mobilizowaniu wyborców przez strach i sianiu dezinformacji. Prawo i Sprawiedliwość na czele z prezesem o legalnych marszach, które nie robią nic złego. Co działo się na manifestacjach i jakie jest ich pokłosie, Polska cała tylko biała! Tak ten jawny pokaz rasizmu i ksenofobii dziś opisują politycy Konfederacji, którzy byli organizatorami antyimigranckich protestów w całym kraju. Zdecydowana większość protestów i przemówień miała charakter bardzo spokojny, merytoryczny. A tak wyglądało to w praktyce. To Katowice. A to Białystok. To nic innego jak mowa nienawiści, język szczucia i pogardy wobec innych ludzi. W wykonaniu tych osób, które tak witał wicemarszałek Sejmu. Witajcie, odważni ludzie, którzy wyrażacie swoje zdanie i nie ulegacie przed szantażami poprawności politycznej. Jarosław Kaczyński nie skrytykował rasistowskich haseł z protestów, odnosząc się do tych wydarzeń z centrum stolicy, tak ocenił protest konfederatów. Legalny i nie robiący nic złego. Te protesty są organizowane przez środowiska skrajnie faszyzujące, prawicowe, przez Konfederację, ponieważ zadaniem Konfederacji jest dzisiaj budowanie kapitału politycznego na strachu, który jest realny, ale który jest wzbudzany w oparciu o głoszone przez nich fake newsy, półprawdy i zwykłe kłamstwa. I to dokładnie było widać podczas sobotnich protestów w całym kraju. To Zamość i pokaz nienawiści w wykonaniu Wszechpolki. Przyjeżdżają tu niektórzy pracować, ale co z tego, jeśli ktoś rano idzie do pracy, a wieczorem morduje młodą dziewczynę. Rozumiem, że ta pani boi się cudzoziemców, ale nasza codzienność to nie jest codzienność, w której cudzoziemcy mordują, gwałcą. Co potwierdzają konkretne dane MSWiA. Kolorem czerwonym zaznaczyliśmy zabójstwa dokonane przez cudzoziemców. Odsetek zmalał względem 2023 roku. Podobnie jest w przypadku gwałtów, których dopuścili się cudzoziemcy. Czy oficjalne liczby Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji nie przeszkadzają wam w sianiu paniki? Oczywiście to są wiecowe wystąpienia. One mają swoją charakterystykę. Pojedyncze przypadki przestępstw popełnionych przez cudzoziemców niezależnie od ich narodowości czy koloru skóry nie mogą być podstawą do rasistowskich twierdzeń. Nie pozwólmy na to, żeby do naszego pięknego Zamościa sprowadzić murzyństwo, sprowadzić islamistów, którzy będą mordować nas i nasze dzieci. Rzecznik rządu zapowiada, że służby dokładnie przeanalizują materiał z wczorajszych wydarzeń. Każde naruszenie zostanie skierowane do prokuratury. Adam Szłapka podkreśla, że nasze granice są szczelne, a procedury wizowe uporządkowane i pod pełną kontrolą. Robimy to, co do nas należy, twarde dane pokazują, że nie ma tu jakiegokolwiek zagrożenia. To jest taka próba wzniecenia takich właśnie nienawiści, żeby wygrywać na tym politycznie. By dobrze zrozumieć, o co toczy się dzisiaj spór na prawicy, wystarczy spojrzeć choćby na ten sondaż CBOS-u. Kaczyński mówił o tym wielokrotnie. Nie możemy mieć nikogo po prawej stronie. Dlatego też oni wspierają Bąkiewicza, dlatego też dzisiaj w antyimigranckim, antyludzkim szale pozostają. W sobotnich protestach Konfederacji wzięli udział tylko nieliczni politycy PiS-u. Wzięła pani udział w tym proteście? Nie, byłam w mediach, dyskutowałam na ten temat. Jeśli rzecz jest tak poważna, jak państwo mówicie, to patrzycie, czy to protest Konfederacji czy PiS? Prowadzimy swoją polityczną działalność. PiS jest niewiarygodne, jeśli chodzi o politykę migracyjną, ponieważ ma bardzo dużo grzechów na koncie. Antyimigrancka retoryka PiS-u i Konfederacji pada na podatny grunt. Tylko w ostatnich tygodniach w Zamościu zwyzywano artystów, którzy przyjechali na festiwal. W Wałbrzychu mieszkańcy napadli i pobili obcokrajowca, który legalnie przebywa w Polsce. Oglądają państwo 19:30. Już za chwilę - ukraińskie drony nad Moskwą, a później jeszcze... Sukces rządowego programu in vitro. To jest 2,5 tys. dzieciaków, 35 tysięcy par, które się zakwalifikowały. To tak naprawdę jest program, który spełnia ludzkie marzenia. Kaski obowiązkowe do 16 roku życia - jeszcze w tym roku. Dziecięca beztroska, nie myślałem o konsekwencjach mojej jazdy bez kasku. Nie można oszczędzać na bezpieczeństwie, głowa nasza jest najważniejsza. Polak lepszy od sztucznej inteligencji. Jestem całkowicie zaskoczony rezultatem, nigdy się tego nie spodziewałem. Mamy szanse stać się globalnym graczem. Moskwa pod ostrzałem ukraińskich dronów. Nad stolicę Rosji nadleciało kilkanaście maszyn bezzałogowych. Na nagraniach zamieszczonych w mediach społecznościowych słychać krzyki przerażonych mieszkańców. Nocny atak, jak stwierdził prezydent Ukrainy, ma być dowodem na to, że Kijów nie zamierza się poddawać. Wołodymyr Zełenski przekonuje, że chce zrobić wszystko, aby doszło do zawieszenie ognia. Kijów wysyła drony na Moskwę i proponuje rozmowy pokojowe w przyszłym tygodniu. Należy zwiększyć dynamikę negocjacji. Trzeba zrobić wszystko, aby osiągnąć zawieszenie ognia. Wymiana więźniów, powrót dzieci i spotkanie na poziomie przywódców to propozycja ukraińskiego prezydenta, a alarm przeciwlotniczy nad rosyjską stolicą ma pokazać, że Kijów nie zamierza się poddać i będzie twardym negocjatorem. Mamy porozumienia z prezydentem Trumpem w sprawie obrony powietrznej i nowej umowy zbrojeniowej z Ameryką. Jesteśmy gotowi zarówno zakupić niezbędną broń, jak i eksportować do Stanów Zjednoczonych ukraińską broń zaawansowaną technologicznie, przede wszystkim drony. To najskuteczniejsza karta przetargowa. Według oficjalnych źródeł Rosjanie ostatniej nocy zestrzelili 140 ukraińskich dronów, w tym blisko 30 nad Moskwą. Lotniska w stolicy na kilka godzin wstrzymały prace, a z Kremla popłynął sygnał, że Putin chce rozmawiać. Wszyscy przyzwyczaili się do dość ostrej i bezpośredniej retoryki prezydenta Trumpa. Jednocześnie potwierdza on, że chce dołożyć wszelkich starań, aby ułatwić pokojowe rozwiązanie. Najważniejsze dla nas jest osiągnięcie naszych celów. Nasze cele są jasne. Dotychczas Moskwa wysuwała niemożliwe do przyjęcia dla Kijowa warunki takie jak bezwarunkowa kapitulacja, całkowite rozbrojenie i wycofanie ze współpracy z zachodem. Na razie korzystając z 50-dniowego ultimatum Donalda Trumpa Rosjanie codziennie atakują Ukrainę. To zdjęcia z obwodów sumskiego i donieckiego. To było silne uderzenie, wybuchł pożar. Sąsiad krzyczał, ale nie trwało to długo. Wynieśli go martwego. Fala uderzeniowa zniszczyła nasz dom. W ubiegłym tygodniu amerykański prezydent zapowiedział ostrzejszy kurs wobec Rosji i obiecał nowe dostawy pomocy wojskowej dla Ukrainy, w tym systemy obrony przeciwrakietowej Patriot. Jestem rozczarowany prezydentem Putinem, ponieważ myślałem, że zawrzemy umowę dwa miesiące temu. Nie wydaje się, żeby do niej doszło. Dlatego będziemy musieli rozważyć nałożenie wtórnych ceł, jeżeli nie zawrzemy umowy w ciągu 50 dni. To zbyt długo - komentował między innymi szef polskiej dyplomacji. Wczoraj wszedł w życie osiemnasty pakiet sankcji nałożonych przez Unię Europejską. Ma uderzyć mocniej w system bankowy, rosyjską flotę cieni i obniżyć zysk Kremla z ropy. 2,5 tysiąca dzieci i tyle samo spełnionych marzeń. Minął rok od uruchomienia bezpłatnego rządowego programu wsparcia in vitro. Zainteresowanie jest ogromne. Tysiące rodzin, które zmagają się z niepłodnością, na refundacje czekały latami. Problemy z zajściem w ciążę dotykają nawet co piątą parę w Polsce. To choroba cywilizacyjna, która wymaga leczenia. Urodziła nam się córeczka, wspaniała córka Wanda, obecnie ma trzy miesiące. Mama czekała na nią 11 lat. Wreszcie razem z mężem zdecydowali się na in vitro. Kiedy już rozpoczęli procedurę, w życie weszła opcja sfinansowania dzięki rządowemu programowi. Jak tylko pojawiła się możliwość skorzystania z tej wizyty kwalifikującej, a że historię mieliśmy już bogatą, więc wiadomo, że do takiego programu zakwalifikowaliśmy się bez problemu, od razu z takiej możliwości chętnie skorzystaliśmy. Takich mam jak pani Patrycja jest w całej Polsce już 2,5 tysiąca. I 2,5 tysiąca maluchów. Mamy chyba o 30 więcej dziewczynek niż chłopców, ale to jest 2,5 tysiąca dzieciaków, to jest 35 tysięcy par, które się zakwalifikowało do programu. Żeby zgłosić się do programu, trzeba mieć stwierdzoną niepłodność lub historię leczenia niepłodności. Dla kobiet chcących wziąć udział w programie, górną granicą są 42 lata, jeśli korzystają z własnych komórek. Jeśli korzystają z komórek lub zarodków dawców, górna granica to 45 lat. Dla mężczyzn - 55 lat. Refundacja przysługuje na sześć prób zapłodnienia pozaustrojowego. Wcześniej przez lata pary były zdane na pomoc niektórych samorządów lub zasobność własnego portfela. Bo Prawo i Sprawiedliwość na początku swoich rządów zlikwidowało refundację in vitro. Przywrócił koalicyjny rząd. Osoby zmagające się z niepłodnością i potrzebujące tego leczenia metodą in vitro przez wiele lat były pozostawione bez żadnej pomocy systemowej i właściwie cały ten ciężar kosztów leczenia dla niektórych nie do uniesienia był na ich barkach. Program działa od czerwca ubiegłego roku. Zupełnie zmienił sytuację i z punktu widzenia par z niepłodnością to jest pełna dostępność, taka jaka jest rzadka w ogóle na świecie, mamy jeden z lepszych programów leczenia niepłodności w tej chwili. Program zmienił stosunek do in vitro, więcej osób zgłasza się bez problemów dotyczących lęku o sfinansowanie tego programu. A każde zmiany, które zachęcą i pomogą Polkom i Polakom mieć dzieci, są na wagę złota. Bo jak podaje Główny Urząd Statystyczny, liczba urodzeń w zeszłym roku była najniższa w całym okresie powojennym i wyniosła 242 tysiące. Daje nam nadzieję na to, że przynajmniej w najbliższych latach spadek liczby urodzeń, bo z tym musimy się liczyć, będzie trochę mniejszy. W Polsce problem niepłodności dotyka około 15 procent par. In vitro nie gwarantuje stuprocentowego powodzenia, ale mama Wandy nie ma wątpliwości, że mimo ryzyka było warto. W zasadzie spędzamy 24 godziny na dobę razem, jesteśmy absolutnie nierozłączne, wspólne spacery to jest coś, co towarzyszy nam każdego dnia, to tak naprawdę jest program, który spełnia ludzkie marzenia. Mogą rozpędzać się nawet do 80 kilometrów na godzinę, choć teoretycznie powinny mieć blokady prędkości. Hulajnogi elektryczne sieją postrach w wielu miastach. Lekarze mówią o lawinowym wzroście wypadków z udziałem nastolatków, które kończą się urazami głowy. Ryzyko można ograniczyć, zakładając na głowę kask. Jeszcze w tym roku będzie to obowiązkowe. Nie miał kasku i wyobraźni, za to teraz będzie miał kłopoty. Do tego wypadku na jednej z ulic w Zielonej Górze doszło przez nieodpowiedzialną jazdę elektryczną hulajnogą. Pieszy idący prawidłowo chodnikiem został potrącony przez użytkownika hulajnogi elektrycznej, który poruszał się z nadmierną prędkością i nie ustąpił mu pierwszeństwa. Pieszemu na szczęście nic się nie stało, ale sprawca wypadku ma złamaną nogę i do zapłacenia mandat, bagatela, 1500 złotych. A to i tak niewielka cena za chwilę nieuwagi, o czym przekonał się kilka lat temu Dominik Rokicki. Krew mi leciała zewsząd, z uszu, z ust, z nosa. To było straszne. Dominik miał 10 lat, gdy jechał na rowerze bez kasku i uległ poważnemu wypadkowi. Złamana kość czołowa, wstrząśnienie mózgu i tydzień spędzony na oddziale neurochirurgii. Lekarze mówili, że miał szczęście, bo mogło być dużo gorzej. Dziecięca beztroska, nie myślałem o konsekwencjach mojej jazdy bez kasku. Nie zapominamy od tego momentu, żeby nosił kask, ilekroć wychodzi z domu na rower. Tym bardziej że noszenie kasku zmniejsza ryzyko poważnych urazów głowy niemal o połowę. Między innymi ze względu na te badania rząd chce wprowadzenia obowiązku noszenia kasków przez dzieci do 16. roku życia podczas jazdy na rowerze i hulajnodze elektrycznej. Przepis ma wejść w życie w tym roku. Choć słuszny w założeniu, wywołuje pewne wątpliwości. I będzie z tym dzieckiem policjant szedł gdzieś do rodziców, dziecko będzie przerażone, że zostało zatrzymane przez policjanta? Jak sądzę, nie będzie takiego problemu. Jak spojrzymy na motorowerzystów czy motocyklistów, tam praktycznie wszyscy w stu procentach korzystają z kasków ochronnych i nie ma takiego problemu, więc nie martwmy się na zapas. Razem z policjantami ze stołecznej drogówki postanowiliśmy sprawdzić, jak teraz o swoje bezpieczeństwo na drodze dbają użytkownicy elektrycznych hulajnóg i rowerów. Trzeźwość kierowcy, stan pojazdu i prędkość. Odkąd na naszych drogach jest coraz więcej elektrycznych jednośladów, takie kontrole można też spotkać na ścieżkach rowerowych. Ta kontrola przebiegła sprawnie. Pani Angelika jechała zgodnie z przepisami, choć przydałby się kask. Nie boi się pani, że coś się może stać? Nie, bo zawsze było wszystko w porządku. Więcej pracy policjanci mieli podczas kontroli tego mężczyzny. Wątpliwości wywołała bateria w elektrycznym rowerze tego mężczyzny. Ostatecznie okazało się, że silnik mieści się w normach, ale sztucznie podrasowane elektryki to zmora. Najczęściej do wypadków dochodzi z pewnej brawury. Dużo młodych osób jeździ bez kasku, z pasażerami, jest to niedozwolone. I przede wszystkim niebezpieczne. A teraz szokujące statystyki dotyczące motocyklistów. W tym roku na drogach zginęło już ponad stu, ponad tysiąc dwustu zostało rannych. Lista grzechów, które popełniają na drogach, jest bardzo długa. A największy to nadmierna prędkość. Policja apeluje o ostrożność, doświadczeni motocykliści o rozwagę. Przypominając, że jazda tym jednośladem to nie tylko pasja, ale przede wszystkim odpowiedzialność. To cud, że w tym przypadku skończyło się tylko na obtarciach i wysokim mandacie. Kierowca tego motocykla zignorował znak stop. Tu już niestety szczęścia zabrakło. Po wypadku na ulicy Warszawskiej w Poznaniu motocyklista zginął na miejscu. Jechał z bardzo dużą prędkością i doszło do zderzenia z samochodem osobowym. Bo prędkość to największy grzech motocyklistów, często niestety śmiertelny. Pojawiają się nagle, bo jak jedzie 200 km/h, a oni tak jeżdżą, to patrzę, nikogo nie ma i nagle jest. Do wypadków oprócz nadmiernej prędkości dochodzi też przez nieustąpienie pierwszeństwa, niezachowanie odstępu czy przez zbyt brawurowe wyprzedzanie. W momencie zderzenia motocyklista jest praktycznie bezbronny. Statystyki są szokujące. W tym roku na drogach zginęło już ponad stu motocyklistów, ponad tysiąc dwustu zostało rannych. A sezon dopiero się rozkręca. Młody człowiek, który kupuje sobie motocykl, chce szybko jechać, nie ma techniki. A druga rzecz, że ten motocykl nie jest przygotowany do jazdy, tak jak powinien być. To jest jak zabawa z odbezpieczonym pistoletem. Jacek Markowski to motocyklista z 40-letnim stażem. W przeszłości przeszedł poważny wypadek, po którym ponad rok wracał do zdrowia. Powodem są najczęściej inni użytkownicy dróg, nie patrzą w lusterka, gadają przez telefon, słuchają radia. Takie popisy nie budują pozytywnego wizerunku motocyklistów. Zignorowanie sygnalizacji, i to w takim stroju, może się skończyć tragicznie. Muszą być odpowiednie zabezpieczenia łokci, kolan, dobry kask na głowę, bo jeżeli już dojdzie do czegoś, to żeby mieć maksymalną ochronę do tego, żeby przeżyć. Daria Rzepecka właśnie rozpoczęła naukę jazdy, na początek wybierze mniejszy motocykl, na który osobne prawo jazdy nie jest potrzebne. Kurs jest po to, żeby nauczyć się jeździć bezpiecznie, bo i na 125 można sobie zrobić krzywdę. Dwadzieścia godzin kursu to czas na wyeliminowanie złych nawyków, które czasami niestety widać na drogach. Źle ułożone nogi, źle te nogi rozstawione, jazda na tzw. kaczkę, czyli te palce są bardzo mocno rozstrzelone. Liczba użytkowanych motocykli każdego roku rośnie. Oznacza to, że na drogi wyjeżdżają coraz częściej osoby bez odpowiedniego doświadczenia. Zrobił to, co wydawało się niemożliwe. Przemysław Dębiak zajął pierwsze miejsce w najbardziej prestiżowych zawodach informatycznych na świecie. Pokonał nie tylko wszystkich zawodników, ale też sztuczną inteligencję. Jest inżynierem, ekspertem w algorytmice oraz analizie danych. Należy do Mensy. Ludzkość zwyciężyła. Na razie - powiedział po wygranej. 12 komputerów i 12 najlepszych programistów z całego świata. Przyjechali do Tokio, by zmierzyć się w morderczym maratonie programowania. Wśród nich pochodzący z Gdyni polski inżynier - Przemysław Dębiak. Jeszcze podczas zawodów przyznawał, że wyzwaniem było nie tylko rozwiązywanie zadania, ale też pokonanie zmęczenia po wielogodzinnej podróży do Japonii. Jestem ledwo żywy, nie wiem, jakim cudem wciąż trzymam się na nogach. Prawie nie wiem, co dzieje się wokół mnie, ale jestem zadowolony z rezultatów, które do tej pory udało mi się uzyskać. A to ostateczna tabela wyników. Po dziesięciu godzinach wszystko stało się jasne. To właśnie nasz programista - znany w branży pod pseudonimem Psyho - okazał się najlepszym z najlepszych. Oceniałem moje szanse na zwycięstwo na mniej niż 5 procent, więc jestem całkowicie zaskoczony. W zawodach programistycznych brał udział wielokrotnie. Choć postanowił od nich odpocząć, to dla AtCoder World Finals - najbardziej wymagającego i prestiżowego turnieju programistycznego na świecie - zrobił wyjątek. Wróciłem z mojej emerytury, by wziąć udział w tych zawodach i nie spodziewałem się takiego rezultatu. Rezultatu, który zadziwił cały świat. Jednym z zawodników była sztuczna inteligencja. Z nią też nasz programista sobie poradził. Ludzkość zwyciężyła, na razie. To jest kolejny raz podkreślenie tego, jak właśnie świetne talenty mamy i jak bardzo szanse mamy stać się globalnym graczem. Sukcesu polskiemu inżynierowi pogratulował sam Sam Altman - dyrektor generalny firmy, która stworzyła kod, z którym zmierzył się nasz programista. OpenAI to amerykański gigant sztucznej inteligencji, jednym z twórców był też Elon Musk. Internet oszalał, w sieci zaczęły pojawiać się takie grafiki pokazujące Polaka walczącego z AI. Ta dziedzina bardzo szybko się zmienia, ale my też jako ludzie nie stoimy w miejscu. Ja liczę jednak na taką wyrównaną walkę, a może w tym top trzy będą już tylko ludzie. Wśród nich znów może znaleźć się Przemysław Dębiak, który już planuje wystartować w przyszłorocznej edycji konkursu. Ja już państwu dziękuję za wspólnie spędzony weekend. Spokojnego wieczoru.