Dobry wieczór. Piątek, 20 grudnia. W programie m.in.: Romanowski mówi o represjach politycznych, premier, że tylko ci, którzy czują się winni, uciekają. Prokuratura zapowiada kolejne zarzuty. Ostra reakcja MSZ. Nie będzie polskiego ambasadora na Węgrzech, został wezwany do Polski. Spotkanie w Pałacu. Marszałek Hołownia rozmawiał z Andrzejem Dudą o wyborach prezydenckich. Dobry wieczór, zaczynamy "19:30". Poseł PiS Marcin Romanowski z ochroną międzynarodową na Węgrzech - deklaruje, że w każdej chwili może stanąć przed sądem, ale, jak przekonuje, dopiero jak w Polsce skończy się reżim. Wszyscy, którzy wyobrażają sobie, że będą mogli korzystać z trików, mylą się - odpowiada premier. A zdaniem ministra sprawiedliwości cała sytuacja jest absolutnie bezprecedensowa. Nasze państwo jest wystarczająco silne. Deklaruje premier po tym, jak poszukiwany listem gończym były wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS odnalazł się na Węgrzech. Wszyscy ci, którzy wyobrażają sobie, że będą mogli korzystać z tych trików, ucieczek i pozostać bezkarni, mylą się. Marcin Romanowski, choć składał takie deklaracje: Nie mam zamiaru się ukrywać. uniki stosował wielokrotnie. Najpierw zasłonił się immunitetem Zgromadzenia Rady Europy, potem wyjazdem służbowym do Budapesztu, wreszcie chorobą. Jednak w momencie, gdy politycy PiS publikowali jego szpitalne zdjęcia, pisząc o stanie zagrożenia życia, był już na Węgrzech. Dziś wiemy, że była to inscenizacja, być może politycy PiS celowo chcieli wprowadzić w błąd organy ścigania. Absolutnie nie wypełnia to znamion przestępstwa poplecznictwa, także uważam, że nic takiego się nie stało. Ale kilka dni poszukiwań wystarczyło, by Marcin Romanowski zyskał na Węgrzech ochronę i zamieścił w sieci nagranie, w którym nazywa siebie politycznym emigrantem i w taki sposób tłumaczy ucieczkę przed wymiarem sprawiedliwości. Żeby zwrócić uwagę społeczności międzynarodowej na sytuację w Polsce i na te represje polityczne. To nie represje, a zarzuty kryminalne - odpowiadają śledczy. Prokurator nie może zważać na to, że to dotyczy tego czy innego polityka, prokurator ma za zadanie postawić temu politykowi zarzuty. Marcin Romanowski usłyszał ich 11, a śledczy zapowiadają kolejnych siedem. Wśród tych już postawionych udział w zorganizowanej grupie przestępczej, za co grozi do 20 lat więzienia. Doskonale wie, co go czeka i próbuje z ludzi robić idiotów. Chodzi o nadzorowany przez Marcina Romanowskiego Fundusz Sprawiedliwości, czyli kilkaset milionów złotych rocznie, które miały wspierać ofiary przestępstw. Jednak większość tych pieniędzy, jak wynika z raportu NIK, trafiała do organizacji powiązanych z PiS. To potwierdzają także te nagrania. 100 milionów złotych przyznano fundacji Profeto na te inwestycje. Według umowy miał tu działać azyl dla ofiar przestępstw. Ale tylko przez rok. Później, co również potwierdzają nagrania, planowano działalność medialną. Chodzi o to, żeby była kasa na zakup już takiego w pełni profesjonalnego wyposażenia, w sensie sprzętowego, sali nagrań. Nie może być tak, że jeśli ktoś ma wpływowych protektorów, to jest traktowany lepiej. To archiwalna i już nieaktualna wypowiedź Zbigniewa Ziobry, bo kiedy chodzi o jego partyjnego kolegę i protektora z Węgier, pisze o bezprawnych i motywowanych polityczna zemstą działaniach. Podobnie wypowiada się Jarosław Kaczyński. Marcin Romanowski nie może liczyć na jako taki sprawiedliwy proces. Ci, którzy czują się winni przestępstw, uciekają i będą uciekali. Tak sprawę widzi premier. Poprosił o azyl polityczny, w ten sposób zdradzając własne państwo. Marszałek Sejmu podkreśla, że skoro Romanowski jest na Węgrzech, to nie może być tutaj, a także w swoim okręgu wyborczym. Skoro nie chce wykonywać swojego mandatu poselskiego, to znaczy, że nie chce też pobierać poselskiego uposażenia, bo dlaczego mielibyśmy za to płacić. W tej sprawie została podjęta uchwała sejmu. W planach także zapis ustawowy regulujący sytuację posłów uciekających przed wymiarem sprawiedliwości. Może się okazać, że przed Sejm zostanie podstawiony bus i wszyscy ci, którzy są o coś oskarżeni, wyjadą na Węgry. O tym, czy Marcin Romanowski zostanie wydany polskiej stronie, zdecyduje węgierski sąd. W przypadku odmowy resort dyplomacji zapowiada skargę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Relacje Polski i Węgier nie są dobre - przekonuje Victor Orban. Na pytanie, czy będzie respektował europejski nakaz aresztowania posła PiS, jednoznacznej odpowiedzi nie daje. Rzecznik Komisji Europejskiej wątpliwości nie ma. Nakaz powinien być wykonany przez Węgrów. MSZ decyzję o ochronie międzynarodowej dla Marcina Romanowskiego uznał za akt nieprzyjazny wobec Polski. Dlatego zdecydował, że w Budapeszcie ambasadora nie będzie. "Marry Christmas and Happy New Year!". Bruksela pożegnała się z półroczną węgierską prezydencją w Unii Europejskiej. Ale to nie oznacza końca sporów z Viktorem Orbanem, który tak zareagował na pytanie naszej korespondentki Doroty Bawołek, czy będzie respektował europejski nakaz aresztowania Marcina Romanowskiego. Chwilę później Orban stwierdził, że nie zna szczegółów udzielenia ochrony międzynarodowej posłowi PiS. Trwa proces prawny. On się musi toczyć. O co wam chodzi? I oskarżył polski rząd, że ten traktuje Węgry jak wroga. Jedyne, co wiem, to że relacje Polski z Węgrami nie są dobre. Zwłaszcza że dwa dni temu minister sprawiedliwości Polski brutalnie zaatakował węgierski rząd w "Politico". Ci, którzy kradli, byli skorumpowani, szukają schronienia pod skrzydłami podobnych sobie. To jest solidarność skorumpowanych proputinowskich polityków i środowisk politycznych. Nie spodziewałem się, że ci urzędnicy, którzy uciekają przed wymiarem sprawiedliwości, mogą już wybierać między Łukaszenką a Orbanem. Viktor Orban to jedyny europejski polityk, który tak otwarcie wspiera Władimira Putina i Rosję. Także w jej zbrodniczej wojnie przeciwko Ukrainie. To jego niespodziewana lipcowa wizyta w Moskwie, tuż po rozpoczęciu unijnej prezydencji. A to - szefa węgierskiego MSZ w Mińsku, który w obecności białoruskiego dyktatora przemawiał po rosyjsku. Na przestrzeni ostatnich lat widzieliśmy, jak działania Orbana oddalały nasz kraj od Unii Europejskiej i NATO poprzez nawiązywanie relacji z krajami, które nie są naszymi sojusznikami, a są wręcz naszymi wrogami, jak Rosja czy Białoruś. Na zakończonym unijnym szczycie Orban zadeklarował, że nie zgodzi się na przedłużenie sankcji wobec Moskwy. O Donaldzie Trumpie - w kontekście Ukrainy - mówi: prezydent pokoju. Jego wygrana wyraźnie ośmieliła węgierskiego polityka. Taki film opublikował wczoraj wieczorem w swoich mediach społecznościowych. Mówi w nim o nadchodzącej erze Trumpa i twierdzi, że Bruksela powinna zostać przejęta przez prawdziwe siły patriotyczne z rąk lewicowych liberałów. Rzecznik Komisji Europejskiej potwierdził, dziś że państwa członkowskie mają obowiązek wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania. Ale w przeszłości zdarzały się przypadki nie wypełniania tych wymogów. Polskie MSZ uznało decyzję o ochronie międzynarodowej za akt nieprzyjazny wobec Polski. Działanie rządu węgierskiego, działanie Węgier jest niedopuszczalne nie tylko jako działanie wrogie wobec RP, ale również uchybiające obowiązkom państwa członkowskiego Unii Europejskiej. Wezwany do resortu węgierski ambasador otrzymał notę protestacyjną. A Radosław Sikorki zdecydował, że w Budapeszcie nie będzie ambasadora Polski, którego zaprosił na bezterminowe konsultacje w Warszawie. Ostateczną decyzję w sprawie przyznania azylu Marcinowi Romanowskiemu podejmie węgierski sąd. Szymon Hołownia ma receptę na ambaras prawny, który kładzie się cieniem na przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Chce zaproponować ustawę, która powierzy stwierdzenie ważności wyborów prezydenckich całemu Sądowi Najwyższemu. Dlatego dziś spotkał się z prezydentem. Opozycja mówi stanowcze nie. Nie nie mówią koalicjanci. A prawnicy wyjaśniają. To nie takie proste. To narada u marszałka Sejmu szefów klubów i kół poselskich w sprawie ustawy o ważności wyboru prezydenta, nazywanej "incydentalną". Jedna kartka, trzy akapity. Projekt niedługi, ale problem poważny. Nie da się już głębiej tego chaosu pogłębić. Będziemy mieli dwa państwa, dwa ustroje, dwie konstytucje, dwóch prezydentów, tylko czy to będzie jeszcze jedna Polska. Wszystko dlatego, że o ważności wyborów prezydenckich decyduje ta izba Sądu Najwyższego - kontroli nadzwyczajnej i spraw publicznych. Ta sama, która uchyliła decyzję PKW w sprawie subwencji dla PiS. I której nie uznają europejskie trybunały, bo zasiadają w niej tak zwani neosędziowie, wyłonieni przez upolitycznioną KRS. Propozycja Hołowni zakłada wyłączenie spornej izby. O ważności wyborów prezydenckich ma decydować skład wylosowany spośród wszystkich sędziów Sądu Najwyższego. Nie powinniśmy toczyć sporu o neosędziów, paleosędziów. Wszystkie kluby i koła, nikt nie powiedział nie, Wszyscy powiedzieli, ze chcą się tej ustawie przyjrzeć. Co innego mówił po spotkaniu szef klubu PiS. - Dla zatwierdzenia wyborów prezydenckich nie warto byłoby tego kompromisu poprzeć? - To nie jest żaden kompromis. Jak można zawierać kompromis w sytuacji, w której większość łamie prawo. To PiS zniszczył wymiar sprawiedliwości - ripostują rządzący. Jarosław Kaczyński odpowiada za to, że w Polsce został zdeptany ustrój, a dzisiaj przez swoje ręce w Pałacu Prezydenckim, swojego namiestnika, który pełni rolę prezydenta, próbuje ten ustrój dalej betonować. Ale żeby przerwać pat, trzeba się porozumieć. Marszałek Sejmu chce, by projekt ustawy wpłynął do laski marszałkowskiej jeszcze przed świętami. Być może już w poniedziałek. Ale nawet jeśli uda się w Sejmie znaleźć dla niego większość, to i tak kluczowa będzie decyzja prezydenta. Bez jego zgody żadnych zmian nie uda się wprowadzić. Po południu marszałek Sejmu spotkał się z prezydentem. Pan prezydent powiedział mi, że zastanowi się nad ustawą, kiedy do niego wpłynie. Generalnie jest krytycznie nastawiony do tego, co dzieje się w PKW. Wczoraj u prezydenta była Konfederacja i przekonywała do swojego pomysłu - resetu konstytucyjnego. Zielone światło projektowi Hołowni dał już premier. Ja jestem z tym okej. Podobnie koalicjanci: Ukłon w stronę prezydenta, bo nie wyklucza z tego sędziów, których on powołuje. Daje próbę wyjścia z tego kryzysu. O szansie na kompromis mówi też były prezes Trybunału Konstytucyjnego. To jest dobra droga, ale przy losowaniu nie powinni brać udziału te osoby, które są w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej. To nie jest sąd. Zastrzeżenia ma Iustitia. Bo ponad połowa składu Sądu Najwyższego to neosędziowie. Czym będzie się różniło takie orzeczenie na przykład od orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych - jedno będzie bardziej złe, a drugie będzie całkowicie złe? Projekt Hołowni zakłada, że strony mogą wnioskować o wyłączenie sędziego. Co już zapowiedział minister sprawiedliwości. Będę składał wnioski o wyłączenie sędziów powołanych po 2018 roku. Innym pomysłem, o którym mówi minister, jest powrót do zatwierdzania wyborów przez Izbę Pracy. Tak było, zanim zmienił to PiS. Teraz najnowszy sondaż. Koalicja Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość - łeb w łeb. Tak wynika z sondażu Ipsos dla Telewizji Polskiej. Na kandydata jakiej partii/komitetu wyborczego zagłosowałby Pan/Pani w wyborach do Sejmu? Na tak postawione pytanie 29% badanych wskazało Koalicję Obywatelską i Prawo i Sprawiedliwość. Na trzecim miejscu Konfederacja - 15% Później Trzecia Droga - 10%, Nowa Lewica - 6%, 3% oddałoby głos na Partię Razem. 1% wskazało inny komitet/komitet lokalny. 7% wciąż nie wie. Są szokujące zarobki i przełomowa decyzja. czyli pierwszego pełnego miesiąca piastowania funkcji szefa polskiego olimpizmu, Radosław Piesiewicz zarobił ponad 1,3 mln zł. Tak wynika z kontroli w Polskim Komitecie Olimpijskim. Nie chcę, żeby cenę ponosili sportowcy, ale nie widzę innego wyjścia - mówi minister sportu i ogłasza koniec finansowania PKOl-u. Polski Komitet Olimpijski bez pieniędzy z budżetu państwa. Służy działaczom, służy prezesowi, politykom PiS-u, a nie służy sportowcom. To wnioski po kontrolach, od których zaroiło się w PKOl-u po igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Finansom organizacji przyjrzeli się: NIK, władze Warszawy, Krajowa Administracja Skarbowa, a także wewnętrzna komisja rewizyjna. Ta ostatnia ustaliła, że prezes PKOL-u Radosław Piesiewicz w ciągu roku miał zarobić 1,35 mln zł. Jego poprzednicy pracowali za darmo. Wynagrodzenie zaczęli dostawać też członkowie zarządu. Jak podkreśla minister sportu, pieniędzy zabrakło za to na nagrody dla medalistów olimpijskich. Sportowcy dostali tylko takie karteczki, że mają pieniądze. A pieniędzy nie dostali. Mało tego, są zmuszani do tego, żeby podpisywać porozumienia, na mocy których PKOl nie musi płacić im tych pieniędzy teraz, tylko gdzieś w przyszłości. Nie tylko medaliści z Paryża czekają na przelewy od PKOl-u - przyznaje prezes Polskiego Związku Gimnastycznego. Nie jesteśmy rozliczeni od sierpnia z PKOl-em, gdzie daliśmy pełną sprawozdawczość, nie było do nas żadnych uwag, a teraz okazuje się, że te środki do nas po prostu nie popłyną. PKOl miał za to gest wobec gości, którzy przyjechali obserwować igrzyska w Paryżu. Jak ustalili dziennikarze Onetu, wydał 34 tys. euro na apartamenty w luksusowym hotelu w stolicy Francji. Nocleg proponowano prezydentowi, ale Andrzej Duda odmówił. Skorzystał za to m.in. polityk PiS Tomasz Poręba - wówczas wiceprezes Polskiego Związku Badmintona. Już sam jego służbowy pobyt w Paryżu dziwił. Bo na igrzyska nie zakwalifikował się ani jeden polski badmintonista. Niesamowite rzeczy tam się chyba w tym PKOl-u działy i bardzo dobrze, że minister Nitras próbuje robić porządek tam, gdzie ten porządek zrobić trzeba. Nitrasizm w rozkwicie. Oprócz piłowania katolików będzie piłował sportowców. Polskich sportowców może zabraknąć w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim. Na wniosek Radosława Piesiewicza zarząd PKOl-u rekomenduje Andrzeja Dudę na niezależnego członka MKOl-u. Polityka. Polskę w Komitecie może reprezentować jedna osoba. Aktualnie jest to multimedalistka w kolarstwie górskim Maja Włoszczowska. Kolejna zagwozdka dla prawników i organizacji, czy faktycznie w ten sposób pani Maja Włoszczowska może zostać odwołana. Nie jest to z korzyścią dla polskiego sportu, więc uważam, że jak najszybciej należałoby sytuację wyczyścić. Przyszły rok to ostatnia prosta przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi w 2026 roku. Resort sportu zapewnia, że odcięcie PKOl-u od państwowych pieniędzy nie sparaliżuje przygotowań polskich sportowców. Mam nadzieję, że ten rok przyniesie również tę zmianę, że pana Piesiewicza nie będzie w PKOl-u i wszystko wróci do normy. Z Radosławem Piesiewiczem... Wybrany abonent jest w tym momencie nieosiągalny. ...nie udało nam się skontaktować. Mija rok od czasu, gdy do TVP wróciły standardy dziennikarskie, które przez 8 lat były łamane. W rocznicę tego wydarzenia w TVP pokażemy reportaż - a w nim dramatyczne historie tych, o których powstawały materiały. To m.in. te osoby zgodnie z wyrokiem sądów kilkanaście razy już przepraszaliśmy. I przepraszać będziemy za to, co przeżyły za naszych poprzedników. Wtedy zaczęły się pierwsze pogróżki i to były pogróżki - groźby śmierci, groźby pobicia. Wtedy, czyli po emisji materiałów w TVP w 2020 roku. Maciej Rauhut z Krapkowic miał zaledwie 14 lat. Te materiały były przecież też stosowane wobec zwykłych, szarych ludzi, którzy odważyli się wyjść na ulicę. 14-latek z Krapkowic, który w mediach społecznościowych zachęcał do udziału w strajku kobiet, boi się, że trafi do poprawczaka. Maciej, uczeń 8. klasy szkoły podstawowej. To mogło dotknąć każdego, kto był niewygodny. W TVP świat był czarno-biały, a granica wielokrotnie przekraczana. Materiały w TVP w latach 2016-2023 wielu naraziły na ostracyzm, skomplikowały sytuacje zawodową i prywatną. Niektórym złamały życie. Retoryka wojenna, język militarny. Słowa o bojówkach, puczu, dewastacji czy chamstwie. To widać było doskonale nie tylko w wypowiedziach pracowników i gości, ale też na paskach TVP. Które z definicji mają być zapowiedzią materiału. Informacją. W telewizji publicznej pod rządami PiS były czymś zupełnie innym. Dzieliły. I pokazywały świat takim, jaki był akurat potrzebny do wzmacniania politycznego przekazu. Poprzednia telewizja jasno mówiła: ten jest dobry, ten jest zły, ten jest głupi, ten jest mądry. Do "tych złych" zaliczono twarz protestu początkujących lekarzy - doktor Katarzynę Pikulską. Powiedziano, że wyjazd, na którym byłam, na misji zagranicznej, na misji humanitarnej, to są egzotyczne wakacje. Przemknięto do naszego prywatnego życia, wykopując zdjęcia sprzed 6 lat. Granica po raz kolejny została przekroczona. Dostałam setki informacji, że jestem ku***ą, że jestem zdrajcą narodu, że mam wyp***ać - cytuję je świadomie. Dostawałam maile na prywatnego maila z moim adresem, że ludzie mówili, że wiedzą, gdzie ja mieszkam. Czarnym bohaterem kilkunastu wydań "Wiadomości" był Paweł Adamowicz. Przedstawiany jako oszust, polityk walczący z polskością. Materiały powstawały na kilka tygodni przed zabójstwem prezydenta gdańska. Atakowano także społeczność LGBTQ+, a jedną z ofiar był aktywista Bart Staszewski. Wielokrotnie oczerniany i ośmieszany. Wytoczyłem TVP sprawę sądową za dziesiątki materiałów na mój temat, które pojawiały się w ostatnich latach. Już wiele razy widzieli państwo, że nowy program informacyjny TVP "19.30" zaczyna się od przeprosin. To przeprosiny za naszych poprzedników. Nakazuje stronie pozwanej - TVP S.A. w likwidacji z siedzibą w Warszawie - publikację przeprosin. Łącznie może ich być 120, a kwota roszczeń za naruszenie dóbr osobistych przekracza 10 mln zł. Od roku, gdy doszło do zmian w mediach publicznych, budujemy telewizję na nowo. Telewizję wolną od manipulacji, uprzedzeń, nienawiści i nagonki. Potężne eksplozje w stolicy Ukrainy. Rosjanie zaatakowali nad ranem Kijów. Jedna osoba nie żyje, a 12 zostało rannych. Szczątki rakiet spadły na kilka budynków, doprowadzając do pożarów. W ogniu stanęły również samochody zaparkowane na ulicach. Fala uderzeniowa pocisków uszkodziła też rzymskokatolicki kościół św. Mikołaja. Syreny obudziły Kijów. Po chwili było słychać pierwsze eksplozje. Odłamki rakiet spadły w samym centrum ukraińskiej stolicy. Zginęła jedna osoba, 12 zostało rannych. Infrastruktura jest poważnie uszkodzona. Fasady domów - zniszczone. Ale mogę powiedzieć, że konsekwencje mogły być znacznie gorsze. Ukraińskiej obronie powietrznej udało się strącić wszystkie pociski. Rosjanie wykorzystali łącznie 5 rakiet balistycznych - własnej i północnokoreańskiej produkcji. Rosja nieustannie kontynuuje swój terror energetyczny i terror wobec ludności cywilnej. Dzisiejszy dzień i poranek nie są wyjątkiem. Jestem pusta w środku. Nie rozumiem, dlaczego to wszystko się nam przytrafia. Fala uderzeniowa uszkodziła m.in. zabytkowy kościół św. Mikołaja. Zniszczone są budynki i samochody w 4 dzielnicach Kijowa. W naszej restauracji nie przetrwało ani jedno okno. Odłamki rakiet uderzyły również w ten budynek. W środku mieszczą się ambasady i placówki dyplomatyczne. Tu widać samochód z tablicą dyplomatyczną należący do jednej z placówek. A tak wygląda wnętrze ambasady. Bez prądu i ogrzewania pozostają placówki medyczne, szkoły, przedszkola, a także ponad 600 budynków mieszkalnych. Nie tylko stolica stała się celem rosyjskich rakiet i dronów. Minionej doby w atakach na obwód charkowski i chersoński zginęło w sumie 5 osób. Kolejny dzień z rzędu pod ostrzałem znalazł się Krzywy Róg - rodzinne miasto Wołodymyra Zełenskiego. Tu na piętrze było moje mieszkanie. Było. Nadchodzące święta Bożego Narodzenia będą kolejnymi pod rosyjskim ostrzałem. Koszmar cywilów trwa. 15-miesięczny Leon i jego lekarze postanowili zawalczyć i udało się. Kardiochirurdzy z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka przeprowadzili pierwszą w Polsce i jedną z pierwszych na świecie skomplikowaną operację serca. Dzięki autotransplantacji chłopiec święta będzie mógł spędzić w domu. Mina Leona najlepiej oddaje dzisiejszy nastrój. Za nimi 15 miesięcy niepewności i lęku, przed nimi nadzieja, że szpital będzie już tylko wspomnieniem. Ten okres operacyjny to jest najgorszy czas w naszym życiu. Leon przyszedł na świat w 32. tygodniu ciąży, ważył zaledwie kilogram. Urodził się ze złożoną wadą serca - dwupłatkowym ujściem prawej komory oraz postępującym zwężeniem żył płucnych, które nie pozwalało na prawidłowy przepływ krwi. Leoś w zasadzie co miesiąc lądował u nas w ciężkim stanie, u nas na oddziale intensywnej terapii kardiologii dziecięcej. Jego stan się pogarszał, dlatego lekarze zdecydowali się na nowatorską operację. Na początku byliśmy w szoku, wiadomo, usłyszeć takie słowa, ale na szczęście wszystko się dobrze skończyło i jesteśmy tutaj wszyscy razem. 12-godzinny zabieg polegał na czasowym wyjęciu serca z klatki piersiowej, by naprawić złożoną wadę wrodzoną. Zostało wyjęte z klatki piersiowej na niespełna 3 godziny. W tym czasie jeden zespół pracował nad żyłami płucnymi, które były tą wadą przewodnią i one prowadziły do tego, że to życie Leona było zagrożone. Zabieg był skomplikowany, bo serce tak małego dziecka ma zaledwie 3 centymetry. Dodatkowo u dziecka tak małego, jak ten pacjent na Śląsku, żyły mają bardzo małą średnicę, mówimy tu o milimetrach, to wszystko w połączeniu z utrudnionym dostępem powoduje, że trudno zoperować takiego pacjenta. Operacja odbyła się 3 tygodnie temu, ze względu na potencjalne ryzyko powikłań lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka dopiero teraz ogłosili sukces. To pierwszy taki zabieg w Polsce i jeden z pierwszych tego typu na świecie. Tak naprawdę był to zabieg autotransplantacji. To, co wykonuje się przeszczepiając serce, to był dokładnie ten sam zabieg, tyle że to serce było wszczepione ponownie do tego samego człowieka. Leon spędzi święta w domu, pierwsze wspólne. Czekamy na wyniki badań kontrolnych, i uciekamy do domu żyć i cieszyć się sobą w ten świąteczny dla nas i wyjątkowo magiczny czas. Chłopca czeka jeszcze zabieg przywrócenia dwukomorowej funkcji serca, ale po tym, co przeszedł, i lekarze, i rodzice są już spokojni, że wszystko dobrze się skończy. A teraz coś, co nurtuje wielu z nas. Czy tegoroczne święta będą białe? Na razie na pewno musimy pożegnać się z wiosennymi temperaturami. A teraz coś, co nurtuje wielu z nas. Czy tegoroczne święta będą białe? Teraz plejada gwiazd w ostatnią noc roku na Stadionie Śląskim, czyli Sylwester z Dwójką. W legendarnym kotle czarownic wystąpi prawie 40 artystów. Będą ponadczasowe przeboje muzyki rozrywkowej i podwójna scena, jakiej jeszcze nie było. To wszystko będzie można oczywiście zobaczyć także, nie ruszając się z domu. To zaledwie ułamek tego, co będzie działo się na Stadionie Śląskim. Energetyczny dancefloor z międzynarodową plejadą gwiazd. Od grupy The Kolors, przez Loonę czy DJ-a Bobo, po Blankę, Tribbsa i Versow. Dla mnie sylwester to przede wszystkim scena. To, że ja się mogę spotkać w tym wyjątkowym dniu, w tym przejściu w nowy rok z moimi słuchaczami, i tak naprawdę to jest mój wymarzony sposób na spędzanie sylwestra. 39 gwiazd reprezentujących różne style i pokolenia. To rekord. To, co daje publiczność, która albo zaczyna z tobą śpiewać, albo sobie tańczy, a w ogóle tyle energii zgromadzonej w jednym miejscu, to się czuje. Tańca na pewno nie zabraknie. Ten ze spotu to jedynie zapowiedź tego, co nas czeka. Każdy artysta ma trochę inny gatunek muzyczny, więc żeby dostosować się ruchem pod charakter danego utworu, to też doświadczenie i jednak trochę pracy. Rzeczywiście dużo tańca, bo mam nadzieję, że taki będzie Sylwester i takim tanecznym krokiem wejdziemy w nowy rok. Do tego przestrzeń. 119 m parkietu, który transportowało 80 tirów. Czyli imponujące dwie sceny. Pomiędzy nimi kula przypominająca o imprezowym vibe'ie. O nasze dobre humory zadbają też gospodarze imprezy: Michalina Sosna, Krystyna Sokołowska, Błażej Stencel i Janek Dąbrowski. Na tym nam zależy, żeby przez te 300 minut świetnej muzyki, świetnej zabawy było mnóstwo tańca, żeby jak najbardziej rozgrzać Stadion Śląski. Wszystkie karty nie zostały jeszcze odkryte. Codziennie pojawiają się niespodzianki. Na pewno dużo energii, uśmiechu i czegoś, co ludzie znają. Tak że mam nadzieję, że zaśpiewają razem z nami przed telewizorami, nie będziemy tego widzieć, ale na Stadionie Śląskim będzie gołym okiem. Jest zabawa sylwestrowa, więc wszyscy chcemy się dobrze bawić, a jak dobra zabawa, to muszą być przeboje. Na pewno będzie "Hulali po polu i pili kakao", "Najpiękniejsza w klasie", "A ja wolę moją mamę", "Marzenia się spełniają". A "Magiczna noc" to nie tylko hasło tej imprezy. Wystarczy pojawić się na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Miejsca wystarczy nawet dla 85 tys. osób. Impreza, przypominamy, jest darmowa. Dojazd też zostanie zorganizowany. Bądźmy razem. Ja już państwu dziękuję. Czas na Pytanie Dnia. U Justyny Dobrosz-Oracz dziś Adam Szłapka, minister do spraw UE.