Nie aborcja, a podejrzenie próby samobójstwa kobiety, było przyczyną przyjazdu policji. Dlaczego w tej sprawie pojawiło się tyle kłamstw i manipulacji? Dlaczego kobieta jest wykorzystywana do celów politycznych przez opozycję? O tym za chwilę w Wiadomościach. Dobry wieczór, Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie Wiadomości w Telewizji Polskiej. Nie wiem, boję się. Mam syna w wojsku. Wagnerowcy szkolą białoruskich żołnierzy kilka kilometrów od granicy z Polską. Ludzie całkowicie niebezpieczni, nieobliczalni. Z dachu obserwowaliśmy, jak handlują narkotykami, a policja udawała, że nic nie widzi. Ostatni dzień kampanii przed wyborami w Hiszpanii. Przedłużenie umowy, jeśli będzie seks z przełożonym. Kolejna odsłona afery w lubuskim ośrodku ruchu drogowego. Jestem lekceważona bardzo przez polityków PO, wręcz czuję się tak, jakby dostawała cały czas w policzek. Czternastki będą wypłacane co roku. Prezydent podpisał ustawę o kolejnym dodatkowym rocznym świadczeniu pieniężnym dla emerytów i rencistów. Programy społeczne to wizytówka rządu Zjednoczonej Prawicy. ZUS rozpoczął właśnie wypłaty w ramach programu Dobry Start. To już 120 mln zł, które trafiło od wczoraj do polskich rodzin. Taka liczba puzzli niektórych może zaskoczyć. Na szczęście państwa Najgrodzkich nie zaskoczą koszty tegorocznej wyprawki szkolnej. Zamierzają skorzystać z programu Dobry Start, a doświadczenie już mają. Zaczęliśmy w zeszłym roku, kiedy nasz pierwszy syn poszedł do szkoły, dostaliśmy wtedy 300 plus na jego wyprawkę. We wrześniu do I klasy pójdzie ich drugi syn. Umiem już pisać i liczyć - do miliona! Co prawda rodzice na milion liczyć nie mogą, ale przyznają, że 300 zł na wyprawkę jest rzeczywistym wsparciem rodzinnego budżetu. Przybory szkolne i piśmiennicze, typu zeszyty, ołówki, kredki i farby, to wszystko będzie zakupione z tych pieniążków. A pieniądze już trafiają na konta rodziców. Od wczoraj 400 tys. rodzin otrzymało w sumie 120 mln zł. Teraz wszystko jest tak bardzo drogie, więc zawsze taki przypływ gotówki jak najbardziej się przyda. Możemy kupić choćby podręczniki do szkoły, a to chyba najdroższa sprawa jest. Wniosek o 300 plus można złożyć najpóźniej do 30 listopada. Warto nie zwlekać ze złożeniem tego wniosku, dlatego że osoby, które złożą wniosek do końca sierpnia, mogą się spodziewać tych środków z ZUS do końca września. Wnioski o Dobry Start można składać wyłącznie drogą elektroniczną. Przez portal Empatia, bankowość elektroniczną, portal PUE ZUS lub w aplikacji mZUS. Wniosek jest prosty, intuicyjny, składałam go przez bank, generalnie nie było żadnego problemu, żeby go wypełnić. Świadczenie Dobry Start przysługuje raz w roku na dziecko uczące się w szkole do ukończenia przez nie 20. roku życia, a na dziecko z niepełnosprawnością do ukończenia 24. roku życia. Najemnicy z grupy Wagnera ćwiczą na poligonie brzeskim białoruskich żołnierzy. Informacje oficjalnie potwierdziło ministerstwo obrony Białorusi. Poligon znajduje się zaledwie kilka kilometrów od granicy z Polską, tak blisko, że mieszkańcy przygranicznych miejscowości słyszą strzały i wybuchy. Kołpin-Ogrodniki w województwie lubelskim. Dosłownie kilka kilometrów stąd grupa Wagnera szkoli białoruskich żołnierzy. Nie wiem, boję się. Mam syna w wojsku, jest wojskowym, boję się o niego, o wnuki. Tylko słyszymy, jak helikoptery latają, to jak strzelają, to aż okna się trzęsą. Oficjalnie wagnerowcy szkolą białoruskich żołnierzy. Ale zdaniem analityków w rzeczywistości chodzi o próbę destabilizacji regionu. Nie wyobrażam sobie, że najemnicy pokroju grupy Wagnera będą siedzieli grzecznie w koszarach i malowali trawę na zielono, są to psy wojny, splamione zbrodniami wojennymi, ludzie całkowicie niebezpieczni, nieobliczalni. Polskie Ministerstwo Obrony Narodowej zdecydowało o przerzuceniu części wojsk z zachodniej części naszego kraju na wschód. Jesteśmy bardzo dobrze przygotowani na tego typu zagrożenia o charakterze hybrydowym, o charakterze asymetrycznym. Kluczowa w takich sytuacjach jest także współpraca z sojusznikami. Na Centralnym Poligonie Lotniczym polsko-amerykańskie ćwiczenia. Obok naszych śmigłowców amerykańskie apache. Na początku sierpnia pierwsi polscy piloci rozpoczną szkolenie na tym sprzęcie. Pierwsze 8 śmigłowców z zasobów amerykańskiej armii trafi do Polski wkrótce. Wojsko Polskie będzie z nich korzystać do czasu dostaw zakupionych maszyn. Wojsko Polskie docelowo będzie mieć 96 sztuk tego sprzętu. W trakcie ćwiczeń na stanowisko dowódcy 2. Korpusu Polskiego powołano generała dywizji Adama Joksa. Korpus będzie zorganizowany na wzór amerykański. Doprowadzimy do tego, że abramsy i apache zamkną bramę brzeską, ten kierunek potencjalnego ataku na Polskę będzie niemożliwy. A co za tym idzie, mieszkańcy takich miejscowości jak Kołpin-Ogrodniki będą mogli czuć się bezpieczniej. Putin chce, by Rosja zaopatrywała Afrykę w zboże, dlatego wycofał się z umowy zbożowej, próbując kolejny raz odciąć Ukrainę od światowych rynków. Tak twierdzą informatorzy "Financial Times", a Biały Dom mówi o zaminowaniu przez Rosjan podejścia do ukraińskich portów na Morzu Czarnym. Nikt nie ma wątpliwości, że Moskwa chce wywołać światowy kryzys żywnościowy. Wszystkie statki, które płyną do ukraińskich portów, zostaną potraktowane jako transport wojskowy - straszy Kreml, próbując odciąć w ten sposób świat od ukraińskiego zboża. Wycofanie się Rosji z umowy zbożowej stawia świat przed kolejnym sztucznie wywołanym problemem bezpieczeństwa żywnościowego. Putin używa głodu jako broni. Jednak Bruksela nie potrafi rozwiązać tego problemu, zarazem zabezpieczając interes państw członkowskich. Bo jeśli zamknięcie przez Rosję morza dla taniego ukraińskiego zboża, tak jak rok temu, spowodowałoby niekontrolowane otwarcie dla niego granic lądowych, rolnicy z Rumunii, Słowacji czy Polski zbankrutują. My jako wioski, tutaj miejscowości przygraniczne, najbardziej żeśmy cierpieli z powodu tytułu tych przerzutów. Pamiętajmy, że jeśli Komisja się czymś zajmuje, to przede wszystkim tym, co martwi Francję czy Niemcy, a nie co jest problemem dla Polski. To są rzeczy, które słabo rozumieją biurokraci europejscy. Dlatego Polska zawiązała nieformalną koalicję pięciu państw, które niezależnie od działań Komisji Europejskiej nie pozwolą na niekontrolowany napływ ukraińskiego zboża. Wszystko to, co jest dla polskiego rolnictwa złe, musi być albo zablokowane, zmienione albo zrekompensowane. Jasne stanowisko Polski wywołało negatywne komentarze premiera Ukrainy. To nieprzyjazny i populistyczny krok. Sposobem prowadzenia polityki nie powinny być agresywne wpisy na Twitterze, a raczej przeanalizowanie tego, co rzeczywiście Polska dla Ukrainy zrobiła. Kijów już złagodził swoje stanowisko. A na forum Rady Europejskiej przedstawiciele polskiego rządu walczą o to, by za wszelkie straty, które ponoszą państwa europejskie, w tym Ukraina, szczególnie wywołane zerwaniem umowy zbożowej, poniosła Rosja. Ostatni dzień kampanii przed wyborami parlamentarnymi w Hiszpanii. Według sondaży rząd socjalistów i skrajnej lewicy straci większość. Władzę mogłaby przejąć koalicja liberałów z Partii Ludowej i konserwatystów z VOX. To właśnie ta partia przedstawia się jako prawdziwa alternatywa dla lewicy w sprawach imigracji, bezpieczeństwa i chrześcijańskiego charakteru kraju. Co dzieje się z nielegalnymi imigrantami, gdy już dotrą do wybrzeży Hiszpanii? Sprawdziliśmy to. To miejsce, w którym imigranci przebywają przez dwie doby. Potem są wypuszczani, nawet jeśli nie mają dokumentów albo mają pełne kartoteki policyjne w swoim kraju. Następnie mafie przemytników przenoszą ich w takie miejsca, które niewiele mają wspólnego z wyobrażeniami o życiu w Hiszpanii czy w ogóle w Europie. Puche w Almerii niegdyś było dzielnicą robotniczą, dzisiaj zwykli Hiszpanie boją się tu wchodzić. Może odważyłbym się pójść tam w dzień. W nocy samemu - na pewno nie. To slumsy. Pełno tam muzułmanów i handlarzy marihuaną. Niegdyś była to lepsza dzielnica, ale teraz całkowicie upadła. Tę przemianę obserwował Manuel, który od pół wieku mieszka w okolicy. Moi koledzy kupili tam piękne domy. Ale kiedy urodziły im się dzieci, natychmiast stamtąd uciekli. Raz powybijali szyby we wszystkich autach. Mnie ukradli wszystko ze środka. Manuel pracował w dzielnicy Puche na budowach. Z dachu obserwowaliśmy jak handlują narkotykami, a policja udawała, że nic nie widzi. Nawet policja boi się tu wjeżdżać. Na pewno nie rządzi tu hiszpańskie prawo. Raczej inne rodzaje prawa: od szariatu, przez prawo zwyczajowe, po prawo silniejszego. Doprowadzenie do takiej sytuacji może kosztować rządzącą lewicę utratę władzy. Politycy VOX przekonują, że to oni są jedyną realną alternatywą dla socjalistów i komunistów. Z organizacją chrześcijańskich prawników wytykają szefowi prowadzącej w sondażach liberalnej Partii Ludowej sprawę usuniętego pomnika Jana Pawła II w Galicji. Gdy tym regionem rządził Alberto Nunez Feijoo, obiecał przywrócić statuę po remoncie, ale słowa nie dotrzymał. Służba zdrowia w Wielkiej Brytanii została sparaliżowana. Po strajku młodszych lekarzy, teraz protestują specjaliści i przez dwa dni zajmują się wyłącznie nagłymi przypadkami. To największy taki strajk od niemal 50 lat. I od tej informacji zaczynamy przegląd pozostałych zagranicznych wydarzeń. Lekarze mówią dość. Żądają podwyżek i lepszych warunków pracy. Wszystko w związku z rosnącymi kosztami utrzymania na Wyspach. To kolejna odsłona strajków brytyjskiego personelu medycznego, które trwają od 8 miesięcy i spowodowały odwołanie już ponad 600 tys. wizyt i zabiegów. Przez niemal trzy miesiące żył wraz z psem na Pacyfiku, Po tym, gdy jego łódź została uszkodzona przez sztorm, 54-letniego australijskiego żeglarza odnalazła załoga śmigłowca. Znajdował się niemal 2 tys. km od lądu. Przeżył, żywiąc się surowymi rybami i pijąc deszczówkę. W tym niewielkim markecie w Los Angeles szczęściarz kupił los i został miliarderem, o ile wygraną odbierze w ratach rozłożonych na 30 lat. W gotówce od razu może zgarnąć nieco ponad 500 mln dolarów. Sześć zwycięskich liczb udało się wytypować po 39 losowaniach. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Oto co jeszcze przed nami w programie. Kolejne manipulacje TVN. Kto i dlaczego oszukuje polskie kobiety? Szokujące ustalenia w sprawie śmiertelnego rajdu w Krakowie. Dziennikarze lokalnych mediów mówią o zmowie milczenia i zamiataniu pod dywan afery w szeregach Platformy Obywatelskiej. W Wiadomościach kolejna odsłona afery w lubuskim ośrodku ruchu drogowego, w którym miało dojść do mobbingu i seksualnego szantażu. Szczegóły tej sprawy są szokujące. Mimo że mijają kolejne miesiące, Magdalena Szypiórkowska wciąż przeżywa traumę. Jestem lekceważona bardzo przez polityków PO, wręcz czuję się tak, jakbym dostawała cały czas w policzek, w twarz, zastanawiam się czasami, ile jeszcze i kiedy jeszcze dostanę. Kobieta do mediów zgłosiła się nieprzypadkowo. Żeby dostać pracę, musiała przyjąć legitymację partyjną Platformy Obywatelskiej, a kiedy kończyła się jej umowa, otrzymała propozycję: będzie przedłużenie umowy, jeśli będzie seks z przełożonym. Swoje przeżycia spisała i jak twierdzi, poinformowała o nich posłankę PO Krystynę Sibińską, szefową tutejszych struktur PO. Według dziennikarzy "Gazety Lubuskiej" posłanka przekazała pismo na prywatny adres dyrektora w Urzędzie Marszałkowskim, a następnie w nieoficjalnej rozmowie poinformowała o sprawie wicemarszałka. Bez efektu. W tej sprawie kluczową rolę miały odegrać media. To do nich w końcu zgłosiła się poszkodowana kobieta po kilku miesiącach milczenia ze strony partyjnych kolegów. I to dziennikarze, nagłaśniając sprawę, mieli, jak mówią, niejako wymusić pierwsze zdecydowane reakcje ze strony władz. Urzędnicy twierdzą, że o niczym nie wiedzieli do czasu pierwszych medialnych publikacji. Nigdy pismo od pani Magdy Szypiórkowskiej... Nie pytam o pismo, tylko pytam o wiedzę, samą wiedzę, że coś w WORD-zie niedobrego się dzieje. Tak jak powiedziałem, pani marszałek o sprawie dowiedziała się 20 czerwca, po 3-tygodniowym urlopie. Wtedy też o sprawie miała poinformować najwyższe władze w strukturach Platformy Obywatelskiej. Próbuje odciąć się od całej sprawy, pozywa dziennikarzy, to się w głowie nie mieści, to jest naprawdę najlepszy komentarz do tej sytuacji. Praca za seks. Śledztwo trwa. A politycy Platformy Obywatelskiej ofiarę podali do sądu. Podobnie jak dziennikarzy, którzy zajęli się sprawą. Na jaw wychodzą kolejne manipulacje TVN w sprawie historii pani Joanny, która dokonała aborcji. Po upublicznionych przez policję nagraniach już wiadomo, że to nie aborcja, a podejrzenie próby samobójstwa było przyczyną przyjazdu policji. Niewiele jest też faktów w przedstawianej przez TVN wersji wydarzeń w gabinecie ginekologicznym. Kto i w jakim celu oszukuje? Pani Joanna nie czuła troski, kiedy przesłuchiwano ją w trakcie badania ani wtedy, kiedy kazano jej się rozebrać. W historii, którą TVN usiłował przedstawić jako policyjną obławę na kobietę po dokonaniu aborcji nie zgadza się wiele faktów. Zacznijmy od początku, czyli telefonu pani Joanny do psychiatry. Dzwoniąc do lekarki jasno to powiedziałam: nie zamierzam sobie nic zrobić. Zarówno psychiatra, jak i policja podkreślają: To co było głównym powodem działania policji w tej sprawie, a więc zgłoszenie o możliwości popełnienia samobójstwa. W sytuacji zagrożenia życia policja miała obowiązek asystować kobiecie. Miała też obowiązek sprawdzić, skąd pochodziły środki, które zażyła. Bardzo dobrze, że policja zadziałała, po to, by uniemożliwić dalszy handel takimi środkami. Choć TVN, pani Joanna i jej prawniczka powtarzają słowo "aborcja". Aborcja farmakologiczna, którą wykonałam. To działa tak na hasło aborcja. Są to próby wywołania takich negatywnych emocji, pokazania tego, że kobiety są zastraszane, że źle się im żyje, ale to wszystko nie jest oparte na faktach, jest oparte na manipulacji. Nie zgadza się też przebieg wydarzeń w szpitalu i gabinecie ginekologicznym. Kazali mi się rozebrać do naga, robić przysiady i kaszleć. Po informacji od pani doktor, że przed chwilą przeprowadziła badanie tych okolic odstąpiła policjantka od tych czynności. Ale TVN powiela z góry ustaloną tezę: Właśnie ta aborcja najbardziej zainteresowała policję. To Kamila Ferenc, pełnomocnik pani Joanny i lewicowa aktywistka. W tej sprawie chodzi o wywoływanie skrajnych emocji społecznych po to, żeby forsować aborcję na życzenie. Przedstawiona przez TVN historia pani Joanny od razu stała się wiodącym tematem w kampanii Donalda Tuska. Media zaczęły się interesować kobietą, także jej życiem prywatnym. Ale przewodniczący PO już zdążył nie tylko zaatakować policję i lekarzy, ale też zapowiedzieć marsz. 1 października zorganizujemy marsz miliona serc. Donald Tusk i wspierające go media próbują na wszelkie sposoby manipulować tą historią, zakłamywać ją. Nie ma naszej zgody, jako ugrupowania politycznego, ale też jako kobiet, matek, babć na to, żeby uprzedmiatawiać kobiety. Donald Tusk i TVN już zdążyli wciągnąć sprawę pani Joanny do politycznego sporu. Pani Joanna została użyta, zinstrumentalizowana i kiedy się okaże, że cała ta historia jest jakoś ustawiona to o pani Joannie zapomną. Dobro kobiety to w tej historii zaledwie poboczny wątek. Recepta wypisana, pacjent zmarł. Dwie sprawy w prokuraturze, inne kontrolowane przez Ministerstwo Zdrowia. Receptomat w ofercie internetowej to szansa na szybkie leczenie, w praktyce zagrożenie zdrowia i życia pacjenta. Lekarz zamiast badać sprzedaje receptę. Pacjent receptę realizuje, ale o skutkach ubocznych nie ma mu kto opowiedzieć. O patologii z systemem e-recepty w tle opowie Adam Giza. Leki przeciwbólowe, przeciwzakrzepowe, a nawet antydepresanty. Powstające jak grzyby po deszczu wirtualne receptomaty stały się prawdziwym zagrożeniem dla zdrowia i życia pacjenta. Taki system, że ktoś wpisuje swoje dane, wpisuje lek jaki chce i jakie ma objawy może być śmiertelnie niebezpieczny. O tym, że receptomat może być śmiertelnie niebezpieczny, przekonują nie tylko lekarze, ale i Ministerstwo Zdrowia. Do prokuratury trafiły dwie sprawy. Pierwsza to zgon pacjentki. Zażyła lek przeciwbólowy z innymi, które przyjmowała wcześniej. Nikt się tej kobiety nie zapytał, czy bierze jakieś inne leki, jakie leki i nikt nie zasugerował, że te leki, które przyjmuje wchodzą w interakcje z tym lekiem przeciwbólowym. Pacjentka zmarła. Drugi przypadek - też śmierć. Pacjentka zażyła lek antydepresyjny, źle dopasowany przez receptomat. Dolegliwości, jakie pacjent może mieć po zażyciu leku, który jest niewłaściwy jest tak wiele, jak długa jest ulotka danego leku. Wzmocnienie dolegliwości bólowych, omdlenie, migotanie komór, poronienie, a nawet trwałe uszkodzenie ciała. Lek przyjmowany bez diagnozy może trwale uszkodzić nasze ciało. Jeżeli pacjent niekontrolowanie stosuje leki, czy to na receptę czy bez recepty to szkodzi przede wszystkim sobie. Ministerstwo Zdrowia reaguje. Nie tylko współpracuje z organami ścigania. Zmianie ulega także system. Po pierwszych doniesieniach medialnych o nadużyciach lekarzy już w lipcu zostało wprowadzone ograniczenie do 300 recept dziennie. Od sierpnia dodatkowym uszczelnieniem będzie obowiązek spotkania lekarza z pacjentem w przypadku konieczności stosowania leków psychotropowych - co najmniej raz na 3 miesiące. Leki powstają po to, aby pomóc nam w cierpieniu. Leki odpowiednio stosowane potrafią ratować zdrowie i życie pacjenta. Problem pojawia się wtedy, kiedy zamiast rzetelnej diagnozy idziemy na skróty. Zamawiając leki w receptomacie powinniśmy mieć świadomość, że źle dopasowane medykamenty potrafią nawet zabić. Ponad 2 promile alkoholu we krwi miał kierowca samochodu, który w sobotę odbył śmiertelny rajd ulicami Krakowa. 24 latek zginął na miejscu, a wraz z nim trójka pasażerów. Okoliczności tragedii bada prokuratura. Nagranie z tego tragicznego wypadku wstrząsnęło całą Polską. Dziś wiemy już, że kierowca - 24 letni Patryk P. był pijany. To 2,3 promila alkoholu we krwi. Alkohol wykryto też we krwi dwóch pasażerów. Czwarta osoba była trzeźwa. Wcześniej kierowała samochodem. Ale zamieniła się za kółkiem z Patrykiem P. tuż przed wypadkiem. Odcinek pomiędzy skrzyżowaniem alei Krasińskiego z ul. Piłsudskiego, a skrzyżowaniem z ulicą Zwierzyniecką, to jest dokładnie 500 metrów - samochód pokonał w 12 sekund. A to oznacza, że pędził około 150 km/h. Prędkość, alkohol, brawura, głupota. Bardzo wybuchowa mieszanka. Mieszanka wybuchowa, która wstrząsnęła całym Krakowem. Szkoda mi tych młodych ludzi, aczkolwiek brawura zrobiła swoje. Wszystkie ofiary to młodzi mężczyźni między 20 a 24 rokiem życia. PO ma najwidoczniej jakiś problem, gdy samorządy dostają rządowe wsparcie. Bo chce je kontrolować. Pismo z pytaniami o szczegóły takiego wsparcia otrzymali wójtowie gmin z zachodniego Śląska. Wysłała je posłanka Gabriela Lenartowicz z PO. Ponad 160 mln zł. To kwota rządowego wsparcia na odbudowę zabytków w województwie śląskim. To jest bardzo ważne. Zabytki to jest dziedzictwo naszej kultury. To jest nasza tożsamość. Jest to nasz majątek narodowy. Musimy wszyscy na to pracować. Pieniądze cieszą mieszkańców, ale nie polityków PO. Posłanka Gabriela Lenartowicz w ramach kontroli poselskiej domaga się od wójtów wyjaśnienia, dlaczego rządowe pieniądze trafiły do ich gmin. Odpowiedział jej przedstawiciel rządu. To jest podstawowe zadanie rządu, żeby pieniądze, które ludzie płacą w podatkach, wracały do gmin, wracały do samorządów, do powiatów. I my pomagamy samorządom niezależnie od barw politycznych. Wsparcie dotyczy 258 zabytków w województwie śląskim i niemal 5 tys. w całej Polsce. Politycy Zjednoczonej Prawicy podkreślają, że zamiast straszyć wójtów kontrolami, samorządowcy i posłowie PO sami powinni przygotować i złożyć wnioski. Te dobrze uzasadnione z pewnością miałyby dużą szansę na realizację. W tym miejscu warto odrobinę cofnąć się w czasie. I przypomnieć, jak publicznymi pieniędzmi dysponował rząd PO-PSL. Nie dość, że tych pieniędzy było bardzo mało, nie dość, że nie były przeznaczane na inwestycje samorządowe, to na dodatek jeżeli już dochodziło do przekazywania pieniędzy, to na bardzo konkretne inwestycje związane z Platformą Obywatelską. Dziś jest inaczej. Program odbudowy zabytków z budżetem sięgającym 3 mld zł to jedynie część rządowego wsparcia dla samorządów. Tylko w tym roku do gmin, powiatów i województw trafi ponad 13 mld zł na inwestycje lokalne. Oficjalnie grają do jednej wyborczej bramki, w rzeczywistości każda partia opozycyjna gra na siebie. Na kilkanaście tygodni przed wyborami są i kłótnie o możliwe miejsca na listach, i o ewentualnych kandydatów na te listy. Liderzy zapewniają, że opozycja jest zjednoczona, ale trudno im ukryć, że to tylko słowa. Ważne jest to, kto liczy głosy. Tak Platforma Obywatelska straszy Polaków przed nadchodzącymi wyborami i nawołuje do kontroli podczas głosowania. Dla PO październik to niewykluczone być albo nie być na politycznej scenie. Dlatego mimo pozornej współpracy pomiędzy opozycyjnymi partiami toczy się ostra walka. Każdy chce ugrać jak najwięcej, Platforma Obywatelska chce oddać jak najmniej. A do tego zagospodarować i elektorat pozostałych partii, i podkraść ich posłów. Trwają namowy, aby PSL poszedł do wyborów z KO. Przyjęliśmy jednak kierunek pójścia w koalicję z Polską 2050. PSL też liczy na cudzych posłów na swoich listach. Dołączyła do klubu już trójka z dawnej partii Jarosława Gowina, teraz PSL liczy na posłów Konfederacji. Prowadzimy rozmowy z panem posłem Arturem Dziamborem. Artur Dziambor jest wartościowym parlamentarzystą, z którym chciałbym startować w najbliższych wyborach. O co chodzi z tym kuszeniem posła Dziambora? Ale nie ma żadnego kuszenia. Rozmawiamy. Liderzy opozycji cały czas zapewniają też, że rozmawiają ze sobą nawzajem, ale narracja nie jest spójna. Donald Tusk na fali zmanipulowanej historii pani Joanny ogłosił marsz: Spotkamy się 1 października, na kilka tygodni przed wyborami, żeby już nikt nie miał wątpliwości, że ludzi dobrych jest więcej. Dwa dni później Lewica ogłasza swój marsz. Chciałbym zaapelować w imieniu wszystkich ludzi dobrej woli, żeby we wtorek spotkali się ponad podziałami w Krakowie. PSL sceptycznie patrzy na te apele. Myślę, że próba wykorzystywania jakiejkolwiek tragedii zaszkodzi politycznie tym, którzy próbują to robić. Na poprzednim marszu Donalda Tuska pozostali liderzy partii opozycji nie dostali głosu na scenie. Są trzecią drogą. Nawet nie trzecią drogą, a trzecią nogą Tuska, bo ośmieszył ich i upokorzył niesamowicie. Jak widać, ta krzywda nie została PO zapomniana. Opozycję, którą wielu polityków chętnie nazywa zjednoczoną, coraz więcej dzieli, niż łączy. Bo trudno za zjednoczenie uznać polityczne kłusownictwo i kuszenie polityków z konkurencji czy pojedynki na kolejne marsze. Wielkimi krokami zbliżają się Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie. To święto tych, którzy chcą przeżywać swoją wiarę wspólnie z ludźmi ze wszystkich zakątków ziemi. W Portugalii nie zabraknie pielgrzymów z Polski. Część już jest w drodze, a przed niektórymi ostatnie przygotowania. Przed Jakubem już drugie Światowe Dni Młodzieży. W Krakowie, jak sam podkreśla, przeżył duchową przemianę. Ja wracam dlatego, że wtedy doświadczyłem takiego działania Ducha Świętego, ale też żeby podbudować moją wiarę i relacje z Bogiem. Jakub znajdzie się wśród 25 tys. pielgrzymów z Polski, którzy przyjadą do Lizbony. Wielu z nich już jest w drodze do stolicy Portugalii. Wyruszyła też już grupa rowerowa. Motywacji do takiej wyprawy jest wiele. Spotkanie z ludźmi, spotkanie z Bogiem. I chęć przeżywania swojej wiary pośród półtoramilionowego tłumu. Przede wszystkim doświadczyć tej wspólnoty, zobaczyć, że nie jesteśmy sami, Ludzie na całym świecie, dalej wiara jest dla nich ważna. Od 26 do 31 lipca niemal w całej Portugalii organizowane będą tzw. "dni w diecezjach". Po tym "przygotowaniu", w Lizbonie rozpoczną się wydarzenia centralne, które potrwają do 6 sierpnia. Młodzi spotkają się tam z papieżem Franciszkiem. Słoneczne miasto już czeka na przybyszów z całego świata. To jest jedno wielkie święto młodego kościoła. Młodzi ludzie, którzy chcą się spotkać z papieżem, ale też chcą poznać innych katolików, swoich rówieśników. To będzie czas spotkania z Panem Bogiem. I to będzie czas na poznanie Jego w tamtym miejscu. Miejscu wyjątkowym, w którym jak na dłoni będzie można zobaczyć siłę żywego kościoła. To był pokaz mocy. Polscy siatkarze w ćwierćfinale Ligi Narodów rozbili wielką Brazylię 3:0! Dominacja Biało-Czerwonych praktycznie ani przez chwilę nie była zagrożona, a swoją dużą cegiełkę do sukcesu, tradycyjnie, dołożyli fenomenalni polscy kibice. Koniec! Polska w półfinale! Polacy pokazali, że wygrana z Brazylią sprzed dwóch tygodni nie była dziełem przypadku. Znowu nie dali szans trzykrotnym mistrzom świata i są w strefie medalowej Ligi Narodów. Na pewno cieszy to, że weszliśmy na swój bardzo dobry poziom sportowy i to wystarczyło, żeby pokonać Brazylię. Mam nadzieję, że to utrzymamy. Wejść na ten poziom pomogli oni. Tego, co dzieje się na trybunach na meczach naszych siatkarzy, nie zobaczymy i nie usłyszymy nigdzie indziej. Tutaj przychodzą malutkie dzieci, tu przychodzą rodzice, koleżanki i koledzy, babcie, ciocie, wujkowie i jest naprawdę jedna wielka rodzina. Emocje są niesamowite, szczególnie przy śpiewaniu hymnu a cappella. Ja płaczę za każdym razem. Bez nich o sukcesy byłoby zdecydowanie trudniej. Kibice są niesamowici, kibice są najlepsi na świecie. To jest naprawdę coś pięknego, cieszyć się i móc cieszyć się z nimi, grać w takiej atmosferze, jaką nam fundują. To, że Polacy chwalą - można było przewidzieć. Pytamy Brazylijczyków. To szalone. Grałem w Polsce już wiele razy, hale zawsze są pełne. To piękne, ale dla nas trudne, bo ta publiczność daje waszemu zespołowi bardzo dużo dobrej energii. Zawodnicy są bez wyjścia - muszą się odwdzięczyć. Udało się zdjęcie? Tak, udało się. Długo pani polowała? Nie, chwileczkę. Tak sobie zrobiłam rundkę. To z kim zdjęcia się udały czy autografy? Z Marcinem zdjęcie i autograf, Śliwka - autograf, Kamil - autograf i zdjęcie, no i Norbert. Czyli łowy udane. Okazja na zdobycie kolejnych autografów już jutro - po półfinale z Japonią. Nasi siatkarze i kibice tworzą idealną drużynę. Jedni i drudzy nie mają sobie równych. Przed Biało-Czerwonymi w ten weekend jeszcze dwa mecze i nie ma żadnych wątpliwości, że będzie się działo na parkiecie i na trybunach. To wszystko w Wiadomościach. Za chwilę na antenie TVP info Gość Wiadomości i minister rodziny Marlena Maląg.