Kandydaci do Pałacu. Długa lista niepewnych nazwisk. Sprawniejsze sądy. Ambitny plan naprawy wymiaru sprawiedliwości. Ostre hamowanie. Gospodarcze problemy zachodnich sąsiadów. Marek Czyż. "19.30". To miała być rycerska rywalizacja i może taka będzie, ale też może dlatego, że został jeden dzień. Rafał Trzaskowski i Radosław Sikorski walczą o partyjną nominację w prezydenckich prawyborach. Głosowanie jutro, werdykt w sobotę. Tyle w PO. W PiS nikt nic nie wie, a jeśli wie, to ewentualnie sam prezes, co zresztą prominentni politycy prawicy przyznają. Kto na pałac? Chwila cierpliwości. Tak politycy PiS kwitowali dziś pytania o kandydata na prezydenta. Ogłoszone będzie. Proszę się nie niecierpliwić. Kandydat zostanie wyłoniony już wkrótce. Jeszcze wczoraj Ryszard Terlecki zapowiadał, że PiS ogłosi go w weekend. Mówi się o sobocie. Faworytami mieli być Przemysław Czarnek i Karol Nawrocki. Jeśli będzie trzeba, to pan wystartuje? Tak, oczywiście. Po wczorajszej naradzie władz PiS słychać, że decyzji wciąż nie ma. Karol Nawrocki jest cały czas w grze? Tak, oczywiście. - Przemysław Czarnek? - Też. - Mariusz Błaszczak? - Też. - Mateusz Morawiecki? - Też. - Beata Szydło? - Też. Wszyscy bardzo dobrzy kandydaci są rozpatrywani. Co się dzieje w PiS? O Jezu! Proszę pani. Poszukiwania kandydata trwają. Byle jakiego. Oni już nie myślą o dobrym, tylko byle jakiego. PiS nie miał jednego pewnego kandydata. Na giełdzie od początku było wiele nazwisk. Nobody is perfect. Zadaniem organu, który dokonuje żmudnej selekcji, jest to, żeby wybrać kandydata najmniej niedoskonałego. W PiS-ie mamy 1287. odcinek sagi. Ale nikt nie ma wątpliwości, że jej zakończenie napisze Jarosław Kaczyński. Poprę na pewno. To jest kandydat, którego wskaże PiS. - Wszystko jedno który? - Wszystko jedno. Ja jestem frakcja PiS, a prezesem PiS jest Jarosław Kaczyński. Kampania prezydencka i wypromowanie kandydata kosztuje. Tu PiS też ma problem - wstrzymana subwencja. Niby Kaczyński chce Czarnka, ale nie jest przekonany, Nawrocki świeży, a teraz doszedł jeszcze problem finansowania kampanii wyborczej. W moim przekonaniu do gry może wrócić Mateusz Morawiecki, bo to człowiek, który ma pieniądze. Temu niechętny od początku był Jarosław Kaczyński. W tle - walka o wpływy i przyszłe przywództwo w partii. W PiS poszukiwanie kandydata na prezydenta wciąż trwa. KO szykuje się do jutrzejszego głosowania w ramach prawyborów. Dziś w Sejmie pojawili się zwolennicy jednego i drugiego kandydata. To zwolennicy prezydenta Warszawy. Był blisko bardzo 5 lat temu. Mam nadzieję, że teraz wygra te wybory. Jego doświadczenie samorządowe jest gigantyczne. A to sympatycy Radosława Sikorskiego. Jako bardzo dobry minister spraw zagranicznych będzie dobrym prezydentem. Ma największe doświadczenie międzynarodowe. Rafał Trzaskowski dostał wsparcie od młodzieżówek. Współorganizuję Campus Polska Przyszłości z tymi młodymi ludźmi. Staramy się, żeby wszystkie problemy, które dla młodych są ważne, znajdowały się w naszych programach. Wieczorem spotkał się z mieszkańcami Piaseczna. Radosław Sikorski był w Chrzanowie i w słynnych Końskich. Ktoś, kto jest w stanie stworzyć koalicję od Giertycha do Kwaśniewskiego, jest w stanie pogodzić i połączyć Polaków. Jutro prawyborcze głosowanie jutro. Kandydata KO poznamy w sobotę. Jak już wiemy, Antoni Macierewicz będzie musiał nabrać pewnego dystansu do motoryzacji, ale to nie jest jego największy problem. Prokuratorski zespół, który bada działalność tzw. komisji smoleńskiej, doszukał się powodów do wszczęcia 5 śledztw. Są w nich wątki dotyczące bezpośrednio byłego ministra obrony. Co wygląda w tej sprawie zza różnych paragrafów? To już tradycja: kiedy o Antonim Macierewiczu robi się głośno, ten zwołuje konferencje. I za pomocą barwnych prezentacji próbuje obalić ten liczący 800 stron raport MON w sprawie działań podkomisji smoleńskiej. To dzięki jego ustaleniom prokuratura wszczęła 5 śledztw. Teraz zobaczymy, do jakich wniosków dojdzie ten zespół śledczy. Jeżeli dojdzie do takich wniosków, że należy stawiać zarzuty, to wtedy naturalną konsekwencją będzie wniosek o uchylenie immunitetu. Sprawą zajmuje się specjalnie powołany zespół śledczy. Chodzi o 20 czynów karalnych, w tym: przekroczenie uprawnień, niedopełnienie obowiązków czy fałszowanie dokumentów. Jaki będzie finał tej sprawy? To zależy od niezależnego sądu. Niech Macierewicz i posłowie PiS cieszą się, że to nie politycy odpowiadają za wymiar sprawiedliwości, jeżeli chodzi o sądy, bo jeżeli to zależałoby ode mnie, to powinien trafić do więzienia natychmiast. Sam Macierewicz trafił na razie do prokuratury, gdzie złożył zawiadomienie na obecne szefostwo MON. Nie obawiam się działania tych osób, które są winne za to, że pozwolili Rosjanom fałszować cały przebieg wydarzenia. I wraca do swojej klasycznej retoryki. Komisja smoleńska była eldorado dla Macierewicza, stąd te liczne kilometrówki, lipne badania, a efekt pracy żaden. Wspomniane kilometrówki też są pod lupą prokuratury. W sumie prywatnymi pojazdami członkowie podkomisji okrążyli Ziemię 20 razy. Tylko Marta Palonek miała przejechać 130 tys. km, za co pobrała zwrot pieniędzy. I teraz uwaga: jej samochód według badań technicznych w tym samym czasie miał przejechać niecałe 24 tys. km. To jest nie tylko nieetyczne, niemoralne. To jest łamanie prawa. Pytanie zasadne, bo Macierewicz prawo jazdy straci. Dowód to nagranie dziennika Fakt, który opublikował rajd polityka po stolicy. Efekt to 3 mandaty i 21 punktów karnych. Ten rajd niezależnie od tego, jak szybko będzie gnał ulicami Warszawy i innych miast, pan Macierewicz nie ucieknie przed wymiarem sprawiedliwości. I w końcu dopadnie go kara. Podkomisja smoleńska kosztowała nas ponad 81 mln zł. Myślę sobie, jaką trzeba być świnią, żeby zarabiać na czyjeś śmierci, ohydnie zarabiać, Komisję nadzorował ówczesny szef MON Mariusz Błaszczak. W jego sprawie też prokuratura wszczęła śledztwo. Ostatnia reforma sądownictwa była sztandarem prawicy i trwała 8 lat. Jej skutek jest taki, że procedury trwają dłużej, trybunały nie są uznawane w Europie, wybory do nich upolitycznione, a odkrycia towarzyskie i bliscy przyjaciele polityków wydają wyroki, których nikt nie szanuje. Minister sprawiedliwości zapowiada dziś własny plan na reformę. Ma być sprawniej, szybciej i cyfrowo. Co stanie na 10 filarach ministra Bodnara? Codzienność polskich sądów. Oczkujemy niestety 4-5 miesięcy na pierwszy termin rozprawy. Sprawne sądy - hasło brzmi jak pobożne życzenie, ale to plan - ambitny. Chcemy te punkty wdrażać w latach 2025-2026. Żeby przyśpieszyć postępowania, będzie więcej asystentów sędziów. Dzisiaj jest tak, że 5-6 sędziów dzieli między siebie jednego asystenta. To jest tak, jakby tego asystenta w ogóle nie mieli. Minister Bodnar chce zatrudnić studentów ostatnich lat prawa. Cel: jeden asystent na dwóch sędziów. Więcej spraw ma trafiać do mediatorów. Dziś to niewielki procent. Mediacja jest szybkim, skutecznym i tanim sposobem na zakończenie sporu, a jeżeli sądy będą kierowały sprawy, które już są na wokandzie, to też nastąpi odciążenie. Zwłaszcza że ugodę zawartą przed mediatorem zatwierdza sąd i ma ona moc wyroku. Kolejne pomysły dotyczą uproszczenia spraw frankowych. Wymagania dowodowe będą mniejsze. Pracę sądów usprawni też cyfryzacja. Część sądowych rejestrów ma być dostępna w telefonie. Chcemy powiązać Krajowy Rejestr Sądowy z pewnymi funkcjonalnościami, dostępnością przez mObywatel, tak samo elektroniczne księgi wieczyste, dążyć do powiązania tego z mObywatelem. Zmiany obejmą też biegłych sądowych. Powstanie centralny rejestr, a certyfikacją zajmie się komisja. To od ich opinii w dużej mierze zależy, jak długo trwa proces. Teraz na opinię biegłego trzeba czasami czekać lata. Więcej pism procesowych będzie można wysyłać i odbierać przez portal. Do czasu wyłonienia nowej KRS do orzekania wrócą sędziowie wizytatorzy. Będą też nowe przepisy wykonawcze w sprawach rodzinnych i uproszczenie skarg na przewlekłość postępowania. Wszystko to wyzwanie - ocenia ekspert. Czy tego nie jest za dużo? I czy np. samo ministerstwo udźwignie pracę nad tyloma rzeczami naraz. Gra jest warta świeczki - słyszymy wśród sędziów. Jeżeli osiągniemy efekt tych reform, nawet w późniejszym czasie, to i tak będzie z korzyścią dla społeczeństwa. W sprawie zmian przepisów mniej optymizmu wśród opozycji. Nie trzeba ich zmieniać, żeby państwo było praworządne, demokratyczne. Musimy naprawić wymiar sprawiedliwości. To, do czego doprowadziło PiS, to przewlekłość postępowań, to również pewien chaos. Resort sprawiedliwości proponowane zmiany konsultował z sędziami i organizacjami pozarządowymi. Wotum nieufności nie będzie, bo w Sejmie nie znalazła się na to większość. PiS złożyło wniosek o odwołanie Izabeli Leszczyny. Zarzuty kierowali byli ministrowie zdrowia. Jest pani najgorszym ministrem zdrowia w XXI wieku. Tłumaczy się pani tym, że nie wszystko da się zrobić od razu. Ale pani nie naprawiła nic. Nie ma pani wizji, politycznej mocy. Przespała pani 11 miesięcy. I pani czas się skończył. Płacimy wszyscy wielką cenę za 8 lat złodziejstwa. Macie tylko pieniądze na uwadze, zawsze tak było, nawet jeśli chodzi o zdrowie. Na szczęście dzisiaj mamy kogoś, kto nie handluje maseczkami i respiratorami, kto zajmuje się jednym: jak system zdrowia naprawić. To jest główny zarzut: nie ma pieniędzy na to czy tamto. Pytanie jest do was: jak mogliście zostawić tak beznadziejny plan finansowy na 2024 rok? Bo my realizujemy wasz plan finansowy. To jest "19.30". Już za chwilę przeciwlotnicze alarmy w Ukrainie, a potem... Kradzieże spotykają się z surowszą represją karną. To są jej nogi po prostu. Haniebna kradzież. Dlaczego ludzie kradną takie rzeczy? Ja tego nie rozumiem. Owoc za 6 mln dolarów. Bądźmy szczęśliwcami, bo wszyscy mamy dzieło sztuki w domu. Rosja użyła rakiety balistycznej do ostrzału Ukrainy. Pocisk może przenosić broń atomową na odległość kilku tysięcy kilometrów, więc atak był oczywistą manifestacją i ostrzeżeniem. Skierowanym z pewnością nie tylko do Ukraińców. Równolegle rzeczniczka rosyjskiego MSZ mówi, że antyrakietowa baza w Redzikowie trafiła na listę rosyjskich celów strategicznych. Czy wojna poszła o krok dalej? Dniepr. Wśród 9 rosyjskich rakiet skierowanych na to miasto miał być też pocisk zdolny do przenoszenia ładunków nuklearnych. Wszystkie jego cechy - prędkość, wysokość - są charakterystyczne dla międzykontynentalnego pocisku balistycznego. Kijów mówi o pierwszym takim ataku od początku pełnoskalowej wojny. Międzykontynentalna rakieta balistyczna miała zostać wystrzelona z poligonu Kapustin Jar w obwodzie astrachańskim, a do ataku wykorzystano 50-tonowy pocisk o zasięgu 6 tys. km. Nasz szalony sąsiad po raz kolejny pokazał, jak bardzo się boi. Boi się tak bardzo, że używa nowych rakiet. Jak donoszą media, celem miało być największe ukraińskie przedsiębiorstwo przemysłu rakietowo-kosmicznego - Jużmasz. Alarm powietrzny dwukrotnie ogłaszano na terytorium całej Ukrainy. Polska poderwała myśliwce. Wszystko zaledwie kilkadziesiąt godzin po pierwszym ataku Ukraińców amerykańskimi rakietami ATACMS i brytyjskimi Storm Shadow. To nieodpowiedzialne stanowisko ustępującej administracji USA. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ stwierdziła, że liście priorytetowych celów potencjalnego rosyjskiego ataku znalazła się amerykańska baza przeciwrakietowa w Redzikowie. Prowadzi do podważenia stabilności strategicznej, zwiększenia ryzyka strategicznego, a w rezultacie do wzrostu ogólnego poziomu zagrożenia nuklearnego. Polska prowadzi rozmowy w NATO o rozszerzeniu działalności bazy w Redzikowie. W Szczecinie nowym dowódcą natowskiego korpusu został polski generał. Wzmacnianie obecności sojuszniczej w Polsce tak jak baza w Redzikowie, Korpus Północny Wschód, obecność 10 tys. żołnierzy wojsk sojuszniczych to są dla nas sprawy fundamentalne. W Finlandii niedaleko rosyjskiej granicy obronę wschodniej flanki NATO ćwiczy 5000 żołnierzy Sojuszu. Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze Niemcy, przez dziesięciolecia symbol jakości i innowacyjności w gospodarce, pogrążają się w ekonomicznym kryzysie. Sprawy zaszły daleko. Dziś odbyła się kolejna runda rozmów między Volkswagenem a pracownikami, których propozycje mają zapobiec ewentualnemu zamknięciu 3 zakładów. Trudno sobie wyobrazić Niemcy bez Volkswagena czy Audi. Ale żeby nie trzeba było, Niemcy muszą wiele nadrobić. W tym warsztacie w centrum Berlina praca wre. Przeżyliśmy już wiele kryzysów. To jest najlepszy okres dla warsztatów. Po niemieckich drogach jeżdżą coraz starsze samochody. Średnio mają ponad 10 lat. To jak na ten kraj rekord. Nasi klienci wydają więcej pieniędzy na naprawy. Samochody co 40 tys. km potrzebują przeglądu i nie są już tak trwałe jak kiedyś. Pracy jest więcej. To, co jednych na razie cieszy, innym spędza sen z powiek. W największym koncernie samochodowym w Europie, Volkswagenie, problemy widać jak w soczewce. Trzem niemieckim zakładom grozi likwidacja, a to dla tysięcy pracowników oznacza zwolnienia. Najpierw był strach, potem rozczarowanie. Nigdy czegoś takiego w Volkswagenie nie było. Eksperci jako główny powód wymieniają ten: niemieckie koncerny zbyt długo zwlekały z przejściem na samochody elektryczne. Konkurencja im odjechała. Niemieccy producenci budowali samochody, które były bardziej innowacyjne niż te konkurencji, dlatego te auta mogły być też droższe. Teraz widzimy, że konkurencja np. z Chin jest również innowacyjna, ale tańsza. W Niemczech zamiast innowacji jest stagnacja. Obok motoryzacyjnej problemy mają: branża chemiczna, budownictwo i handel detaliczny. Powodem są głównie wysokie koszty energii, nadmierna biurokracja czy brak pracowników. Gdy w USA i ogólnie w Europie gospodarka w ostatnich 4 latach rosła, w Niemczech niemal nie ruszyła z miejsca. Co to oznacza dla Polski, dla której Niemcy są najważniejszym partnerem handlowym? Kiedy gospodarka w Niemczech słabnie, a popyt na niemieckie produkty spada, mniejsze jest też zapotrzebowanie na podzespoły, części i surowce, które w dużym stopniu są importowane właśnie z Polski. Coraz wyraźniej widać to w statystykach. Polski eksport do Niemiec do niedawna rósł, dziś pojawiają się pierwsze oznaki spowolnienia. Kryzys ważnego partnera handlowego jest zawsze trudny, ale Polska w ostatnich latach wyjątkowo dobrze się gospodarczo rozwinęła, wiele przedsiębiorstw jest bardziej innowacyjnych. Jeżeli Niemcy chcą zachować status wiodącego światowego gracza, muszą sporo nadrobić. Wiele problemów ma charakter strukturalny. Kraj, który przez długi czas był europejską potęgą gospodarczą, obecnie przypomina kolosa na glinianych nogach. I nawet jeśli kolejny rząd nada nowy impuls, nastąpi to najwcześniej latem. Ameryka Łacińska spogląda na europejskie rynki i ma dla nich ofertę. Komisja Europejska negocjuje umowę o wolnym handlu, ale unijni rolnicy mają w tej sprawie swoje zdanie i góry obornika wysypane na ulicach w proteście. Nie ten standard, nie te warunki produkcji i nieuczciwa konkurencja ma grozić europejskim farmerom. Urzędnicy zapewniają o mechanizmach ochronnych, ale uspokajają chyba tylko ich. Rolnicy znowu na ulicach Francji. Powód: umowa o wolnym handlu między UE a krajami Ameryki Łacińskiej. To będzie śmierć francuskiego rolnictwa, bo nie będziemy mogli uczciwie konkurować, ponieważ ci ludzie nie przestrzegają tych samych praw środowiskowych co my. To niedopuszczalne. Unia chce podpisać negocjowaną od ponad 20 lat umowę z krajami zrzeszonymi w organizacji Mercosur, takimi jak Argentyna, Paragwaj, Brazylia czy Urugwaj. Chodzi o współpracę handlową i gospodarczą, w tym liberalizację handlu. Na pewno dla UE zyskuje przemysł, jeśli ta umowa w takim charakterze, jak jest teraz, wejdzie w życie. Przede wszystkim dotyczy to przemysłu motoryzacyjnego, a także chemicznego. Komisja Europejska przekonuje, że na takiej umowie Europa więcej zyska, niż straci. Musi szukać nowych rynków zbytu, bo pod znakiem zapytania stoją relacje z głównym partnerem - USA. Najwięcej emocji budzi kwestia rolnictwa. Umowa z Mercosur pozwoli na bezcłową sprzedaż europejskich aut, farmaceutyków czy napoi. Na argentyńskie czy brazylijskie mięso i cukier, jak zapewnia Bruksela, mają być nałożone kwoty, a ich producenci zostaną zobowiązani do przestrzegania standardów obowiązujących w Europie. W te zapewnienia nie wierzą francuscy rolnicy. Nie rozumiemy, jak we Francji możemy nadal akceptować to, że nasze dzieci, nasi obywatele jedzą importowane produkty, których my we Francji nie mamy prawa produkować. Wątpliwości budzi utrzymanie europejskich standardów przez kraje Mercosur - mówi nam wiceminister Michał Kołodziejczak. Będą odbiegały. To jest inny standard, to jest inna produkcja, to są inne wymogi, inne rolnictwo. To jest rolnictwo, które nie powinno być wpuszczane do UE. A liberalizacja uderzy w polskich producentów, bo nasze rolnictwo to głównie eksport. Stanowisko ministerstwa już jest. Jesteśmy przeciwni akceptacji umowy w takiej formie, jak została wynegocjowana. Z punktu widzenia polskich rolników jest niekorzystna. Kraje Mercosur obowiązywałyby limity, by import nie wypierał europejskiej żywności. Dla przykładu - wołowiny mogłoby przyjechać 180 tys. ton. Unia rocznie produkuje jej 13 mln ton. Ale chodzi też o sprawiedliwą konkurencję, bo europejscy rolnicy muszą spełnić rygorystyczne wymagania klimatyczne - słyszymy od wiceministra Kołodziejczaka. Czy my wiemy, jakie tam są wymogi środowiskowe, czy to nie urosło na miejscu wyciętego lasu równikowego? Obawy mają też rolnicy w Polsce. Żeby UE i rząd polski zliberalizował produkcję w Polsce czy w Europie. Koalicja rządząca przypomina, że uzgodnienia dotyczące umowy zawarto za rządów PiS i premiera Mateusza Morawieckiego. Uczestniczył w zgodzie politycznej na dalsze procedowanie umowy Mercosur, której się dzisiaj obawiają polscy rolnicy. Te reakcje były zbyt małe i jakoś wtedy nie było nawoływania przez PiS do rolników: sprzeciwiajcie się, protestujcie. Na razie decyzji Komisji Europejskiej w sprawie Mercosur nie ma. By weszła w życie, potrzebna jest jednomyślna zgoda wszystkich państw. Miały po 15 lat i świętowały urodziny. Nikt nie przypuszczał, że ostatnie. Dobrze się bawiły, próbując wyjść z domu zagadek, ale po chwili już tylko ratowały życie, nie udało się. Dziś zapadł wyrok w sprawie tragedii w Koszalinie, gdzie prawie 6 temu w pożarze escape roomu zginęło 5 nastolatek. Zapadły wyroki więzienia. Uznaję oskarżonego Miłosza S. za winnego. 50 rozpraw, 130 świadków, 40 tomów akt. Dziś Sąd Okręgowy w Koszalinie ogłosił wyrok. Skazuje go na karę 2 lat pozbawienia wolności. Prokuratura chciała 8 lat więzienia. Miłoszowi S., organizatorowi escape roomu, sąd zaliczył na poczet kary czas spędzony w areszcie. Jeśli wyrok się uprawomocni, do odsiadki zostaną mu 2 miesiące. Jeżeli to ma być wzorzec kary za doprowadzenie do śmierci 5 dziewczynek, to ja nie chcę tego dosadnie komentować, bo brakuje mi słów, żeby to dosadnie określić. Na 2 lata więzienia sąd skazał pracownika escape roomu. Kary w zawieszeniu usłyszały matka i babka Miłosza S., które formalnie prowadziły działalność. Rodziny zmarłych mają otrzymać po 200 tys. zł nawiązki. Pełnomocnicy rodziców nie wykluczają apelacji. Drobniejsze przestępstwa, kradzieże spotykają się z surowszą represją karną, dlatego wymiar tej kary nas dziwi. Obrońcy skazanych wyrok przyjęli z radością. Baliśmy się, że ten wyrok będzie pisany emocjami. Na szczęście przeważyło prawo. Karolina, Julia, Wiktoria, Małgosia i Amelia były przyjaciółkami. Escape room, w którym świętowały urodziny jednej z nich, okazał się śmiertelną pułapką. Pożar wywoła butla z gazem. Jedyne okno w obiekcie było zabite deskami, na zewnątrz - kraty, drzwi zamknięte. Dziewczynki dzwoniły po straż pożarną i do rodziców. Pomoc przyszła za późno. Zatruły się tlenkiem węgla. Mój ból, tęsknota i pokłady miłości do Wiktorii są przeogromne, ale jej nie mam. Ja nie mogę jej przytulić, pogadać. Teraz to już 21-letnia młoda osoba. Spoczęły obok siebie. Mama Wiktorii na koszalińskim cmentarzu jest niemal codziennie. To jest wegetacja, życie z dnia na dzień. Po tragedii ruszyły kontrole w escape roomach. Kwestie bezpieczeństwa przeciwpożarowego w tego typu obiektach znalazły się także w znowelizowanym prawie budowlanym. Oskarżeni nie przyszli dziś do sądu. Wyrok jest nieprawomocny. Tego wózka pani Kasia potrzebowała bardzo. Dzięki ludzkiej życzliwości udało się zebrać niemałą kwotę i kupić elektryczny, lekki, zgrabny wózek inwalidzki. Mieścił się do samochodu i otwierał świat, a już rodzinny Brwinów - z pewnością. Teraz pani Kasia znów została w domu, bo wózek skradziono. Policja w działaniach, mieszkańcy też i znowu zbierają na wózek. O tych z sercem i tych bez serca. Tak absurdalna sytuacja, że ja nie mogę uwierzyć, że to się wydarzyło. Katarzyna Dudka stała się więźniem we własnym domu. Od urodzenia cierpi na mózgowe porażenie dziecięce, nie jest w stanie samodzielnie się poruszać. Wózek inwalidzki z elektrycznym napędem był jej przepustką na zewnątrz. Wózek, który został skradziony. Zrobić taką krzywdę temu dziecku... Wielka szkoda. To są jej nogi. Ona tak się w tym dobrze czuła, była taka szczęśliwa. Do kościoła jeździła, wszędzie, gdzie była potrzeba. 15 tys. zł na zakup wózka udało się zebrać dzięki zorganizowanej zbiórce i dofinansowaniu z NFZ. Był nowoczesny i funkcjonalny. Katarzyna Dudka cieszyła się nim zaledwie kilkanaście miesięcy. 17 listopada w godzinach porannych dyżurny komisariatu w Brwinowie otrzymał zgłoszenie o kradzieży wózka inwalidzkiego na szkodę jednej z mieszkanek. Policja wciąż szuka sprawców, którzy w nocy z soboty na niedzielę włamali się do tej komórki. Zabrali tylko nowoczesny sprzęt. Starym, niedziałającym wózkiem inwalidzkim nie byli zainteresowani. Ona jest od tego wózka uzależniona. Inaczej nie będzie się poruszać, bo ona nie będzie chodzić bez wózka. Codziennie wstaje i zaglądam, a wózka jeszcze nie ma. Bo myślę, że ktoś go przyniesie. Znajomi pani Katarzyny wzięli sprawy w swoje ręce i postanowili zorganizować zbiórkę na zakup nowego wózka. Pieniądze można wpłacać na konto Towarzystwa Przyjaciół Brwinowa. To nasza brwinowska dziewczyna, która porusza się na wózeczku. Wszyscy jej współczują. Wszyscy ją znają. I chcemy jej wszyscy wspólnie pomóc. Katarzyna Dudka wciąż wierzy, że zdarzy się cud i wózek uda się odnaleźć. Jeżeli ktoś wie o tym, proszę o informację. Na policję, na mój numer telefonu. Niech zadzwoni, niech powie. Oby taka rzecz nie spotkała nigdy nikogo więcej. Rolka tej taśmy klejącej kosztuje około 20 zł. 1 kg bananów - jakieś 8 zł, w hurcie - 4,7 zł. Ale niejaki Maurizio Cattelan przykleił banana taśmą do ściany, a pewnemu chińskiemu przedsiębiorcy wyszło, że teraz warto za to zapłacić ponad 6 mln dolarów, i zapłacił. Jak współczesna sztuka przekracza granice i co za nimi jest? Kupiony w sklepie kosztuje mniej niż ćwierć dolara. Jednak przyklejony plastrem do ściany w domu aukcyjnym Sotheby's może być znacznie droższy. Zaczynamy od kwoty 800 tys. dolarów. Praca o nazwie "Komediant" była już sprzedana 5 lat temu za 120 tys. dolarów. Wczoraj to dzieło wylicytowano za 5 mln 200 tys. dolarów. Z dodatkowymi opłatami kupujący musiał wyłożyć grubo ponad 6 mln. Żadne inne dzieło sztuki ostatnich stu lat nie wywołało takiej reakcji jak "Komediant" Maurizio Cattelana. To włoski rzeźbiarz w Nowego Jorku. W Polsce znana jest jego instalacja La Nona Ora przedstawiającą Jana Pawła II przygniecionego meteorytem. Ten banan to podobno dzieło definiujące artystę i nasze pokolenie. Opiera się na koncepcji. Z technologią, techniką i wszystkim tym, co należało kiedyś do sztuki pięknej, nie ma nic wspólnego. Taką sztuką artyści szokowali publiczność już sto lat temu. Marcel Duchamp wysyłał na wystawę nawet pisuar. Dla mnie jest to niedorzeczne, ale tak działa biznes, skoro ktoś to kupił, to tak to działa. Jan Matejko, Malczewski - to jest dobre. A to my nie rozumiemy, co to jest. Na polskim rynku sztuka konceptualna na razie nie ma wzięcia. Jest najmniej przewidywalnym rynkiem. Nigdy nie wiadomo, czym się kierują licytujący. Dziełem sztuki może być dziś wszystko, co znajdzie się w galerii - mówią eksperci. A nabywca słynnego banana zapowiada, że go zje w ramach unikalnego doświadczenia artystycznego, oddając szacunek jego miejscu zarówno w historii sztuki, jak i kultury popularnej. To wszystko w programie. Wicemarszałek Senatu Michał Kamiński gościem Aleksandry Pawlickiej. Zapraszam. Do widzenia.