Patrole na torach. Wojsko w ochronie infrastruktury krytycznej. Zajęty majątek. Prokurator nakłada hipotekę na domy Zbigniewa Ziobry. 28 punktów. Plan pokojowy brzmi jak żądanie kapitulacji od Kijowa. Joanna Dunikowska-Paź. Dobry wieczór. To ma być częsty widok i jasny sygnał: obywatele mają być bezpieczni, a krytyczna infrastruktura lepiej chroniona. O północy ruszyła operacja "Horyzont", a w Polskę ma ruszyć nawet 10 tys. żołnierzy, by wspólnie z innymi służbami monitorować kluczowe linie komunikacyjne. Premier z rządowej mównicy apelował o opamiętanie w politycznych sporach i dodał, że "to, co w spokojnych czasach jest głupotą, błędem czy grzechem zacietrzewienia, w czasie wojny staje się zdradą". Takie patrole mogą stać się codziennością. Startuje operacja "Horyzont". Wojsko wspomoże policję. Ma na celu też budować takie poczucie coraz większego bezpieczeństwa wśród Polaków. Im więcej patroli policji, patroli wojska, tym Polacy czują się bezpieczniej. W celu zabezpieczenia infrastruktury krytycznej, podniesienia poziomu bezpieczeństwa będą również czy są już od dawna, ale wzmocnione będą działania cyberwojsk. W operacji za zgodą prezydenta weźmie udział do 10 tys. żołnierzy. To policja i służby będą wskazywać, gdzie w danym momencie istnieje realne ryzyko niebezpieczeństwa. Kierowane będą tam nie tylko wspólne patrole, ale też wysyłany wojskowy sprzęt, np. drony czy śmigłowce. Zapewniam, że wojsko jest gotowe na różne scenariusze, a wojsko w połączeniu ze służbami naprawdę zapewnia bezpieczeństwo. Terytorialsów już można zobaczyć na wspólnych patrolach ze Służbą Ochrony Kolei po aktach dywersji na linii kolejowej Warszawa - Lublin. W operacji "Horyzont" uwaga wojska i służb oprócz linii kolejowych będzie skierowana także m.in. na dworce, lotniska, sieci energetyczne i wodociągi. Pod Ostrowem Wielkopolskim ktoś przyczepił ślepe naboje karabinowe do torów. Według służb to prowokacja. Uważamy, że ktoś, kto to zrobił, być może chciał także sprawdzić reakcję policji, służb. Szczególną uwagę Polska będzie zwracała także na ochronę granicy. W życie wchodzi unijny system "Entry/Exit", który pomoże identyfikować osoby spoza Unii wjeżdżające do krajów Wspólnoty. System w 100% elektroniczny, oparty na biometryce, system oparty na odciskach palców, na rozpoznawaniu twarzy. Polska Straż Graniczna jest liderem w Europie we wdrażaniu systemu, bo nasze państwo jest szczególnie zagrożone eskalacją hybrydowych działań ze strony Moskwy. I jak mówił w Sejmie premier, pokazują to inspirowane przez nią akcje dywersyjne. Przekroczyły ostatnio pewną krytyczną granicę. Dziś można już śmiało można mówić o państwowym terroryzmie. Premier po raz kolejny zaapelował do całej klasy politycznej o jedność w obliczu rosyjskiego zagrożenia, by jasno pokazać: na zachodzie mamy przyjaciół, a wróg czai się na wschodzie. Albo jesteś z Polską, albo przeciw niej wobec rosyjskiego zagrożenia. Albo będziemy zjednoczeni, albo nie będzie nas wcale. Prościej nie mogę i mam nadzieję, że wreszcie dotarło. Tego wystąpienia tym razem wysłuchali politycy PiS, którzy ostatnio ostentacyjnie opuszczali salę. Ale w sprawie jedności Jarosław Kaczyński wątpliwości nie pozostawia. Tego w ogóle nie można traktować poważnie. Jedność - tak, ale bez Tuska. Sprawa budzi też takie emocje u polityka Konfederacji. To politycy z partii Donalda Tuska biegali na granicy. To politycy Donalda Tuska na granicy biegali z reklamówkami. Rządzący na postawie PiS-u i Konfederacji nie zostawiają suchej nitki. Ja się dziwię, że oni tak do tego podchodzą, ale być może dla nich ten słupek sondażowy jest ważniejszy niż zdrowie i życie obywateli. A to jedyny jak na razie pokaz jedności Całego sejmu, który bez sprzeciwu przyjął Program Modernizacji służb. MSWiA przewiduje na to rekordowe 13,5 mld zł. Oglądają Państwo "19:30" w piątek, w który ruszyła operacja "Horyzont". Co jeszcze warto odnotować? Seria tajemniczych śmierci młodych kobiet w Krakowie. Trop prowadził do lekarza. Wypisywał masowo recepty dla osób, których nie widział. Mamy taką chorą organizację. Handlował opioidami. 4 osoby nie żyją. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany. Część kolegów zwęszyła łatwy zarobek. Zabezpieczenie majątku byłego ministra sprawiedliwości dla Zbigniewa Ziobry to akt zemsty, dla prokuratury - gwarancja, że przyszłe orzeczenia sądowe zostaną wykonane. Kolejna odsłona rozliczeń osób podejrzanych w aferze Funduszu Sprawiedliwości budzi pytania, czy i jak wpływa to na prognozowany w sondażach układ sił w Sejmie. Choć Zbigniew Ziobro spaceruje wzdłuż Dunaju, to nad Wisłą śledczy nie zwalniają tempa. Zabezpieczenie majątkowe nastąpiło. Ten ruch wynika z zarzutów, które prokurator chce postawić Zbigniewowi Ziobrze. Jest ich 26. Ten najpoważniejszy dotyczy kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, która miała przywłaszczyć ponad 150 mln zł z Funduszu Sprawiedliwości. Nasze działania obecne mają pomóc w przyszłości sądowi w wykonaniu egzekucji ewentualnego wyroku. Stąd nałożenie hipoteki na dom w Jeruzalu o wartości oszacowanej w oświadczeniu majątkowym posła na niespełna 1 mln zł i działki pod Krakowem warte niespełna 0,5 mln zł. Śledczy nałożyli też blokadę w wysokości 143 mln zł na rachunki bankowe Zbigniewa Ziobry. Na tych rachunkach nie było pieniędzy, a więc żadne pieniądze de facto zabezpieczone nie zostały. To oznacza, że były minister sprawiedliwości skorzystał z doświadczeń innego oskarżonego w tej sprawie. Panie Żurek, panie Tusk, weźcie sobie 12 groszy, tylko nie płacz, proszę. Michał Woś, czym chwalił się także w Internecie, dokładnie tyle miał na koncie, gdy zajął je prokurator. Wcale mnie to nie dziwi. Zbigniew Ziobro uciekł z kraju i schował się w Budapeszcie, a także schował pieniądze. Były minister sprawiedliwości zabezpieczenie majątku nazywa kolejnym aktem zemsty. Pisze o bezprawnej decyzji i przekonuje, że jest niewinny. On się boi, ucieka, czyli tej niewinności jest chyba bardzo mało. Kwitują rządzący i dodają. Jak Ziobro byłby w Polsce, to nie trzeba by mu zabezpieczać majątku. Wszyscy są równi wobec prawa. Nie ma innych - wyższych lub niższych - standardów wobec polityków. To niby to samo. Nie ma świętych krów. Ale PiS teraz widzi to tak. Kryminalne przedsięwzięcie ze strony władzy. I wytacza najcięższe działa. To są prześladowania w stylu białoruskim albo nawet znane z innych czasów. Rządzący przypominają, że prokuratura skorzystała z prawa, które przed laty wprowadził PiS. Przecież konfiskata rozszerzona to było ulubione dziecko legislacyjne pana Zbigniewa Ziobry. On uważał, że cwaniaki nie mogą uciekać z majątkiem. Argumentował to wtedy tak. W państwie prawa obywatele powinni mieć poczucie bezpieczeństwa, a przestępcy powinni się bać. Ale teraz PiS przekonuje, że to atak na opozycję. Taki brutalny, bo to jest zajęcie majątku Zbigniewa Ziobry, czyli jednego z liderów opozycji. Dla Koalicji to dowód na podwójne standardy. Każdy normalny obywatel przy tego typu zarzutach byłby dawno aresztowany, a Ziobro chce być człowiekiem ponad prawem, a na dodatek jest zbiegiem. Od wyjazdu Zbigniewa Ziobry na Węgry PiS traci w sondażach. To najnowsze badanie IBRiS dla Onetu. Od notowań Koalicji PiS dzieli prawie 4 punkty procentowe. Czy można mówić o efekcie Ziobry? PiS dzisiaj płaci za Ziobrę, za Wosia, za Romanowskiego. Ten fotel Zbigniewa Ziobry od ponad miesiąca pozostaje pusty. Za miesiąc sąd zdecyduje, czy były minister zostanie aresztowany. Sejm dał zielone światło dla dalszych prac nad likwidacją Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Zamiast CBA w policji miałaby powstać nowa struktura, a część kompetencji trafiłaby do ABW i KAS. Wieczorna gorąca sejmowa debata podzieliła polityków na tych, którzy wymieniają patologiczne działania Biura za czasów PiS-u i przedstawicieli tego ugrupowania odpowiadających, że próba likwidacji służby to polityczna wendeta obozu władzy. Likwidacja CBA coraz bliżej. Projekt trafił do Sejmu. To nadużycie władzy, które miało miejsce, jest dostatecznym powodem do tego, żeby zamknąć tego rodzaju patologiczną praktykę. CBA powinno zwalczać korupcję w życiu publicznym i gospodarczym, w szczególności w instytucjach państwowych i samorządowych. Tyle teoria. A praktyka? CBA przez lata było instytucją, która była przeznaczona do szukania wrogów tam, gdzie jest opozycja, a nie do szukania rzeczywistych przestępców. Przykładem jest Krzysztof Brejza, który podsłuchiwany był przez CBA systemem Pegasus tylko dlatego, że polityk ujawniał informacje niewygodne dla PiS-u. Podsłuchiwanych polityków opozycji było więcej, podobnie jak dziennikarzy czy sędziów. Audyty, które przeprowadziliśmy w 2024 r., pokazały patologię działania CBA. A te audyty zmusiły rządzących do skierowania 13 zawiadomień do prokuratury. Tego fatalnego projektu, który powinien trafić do kosza. Politycy PiS już w pierwszym czytaniu wnioskowali o odrzucenie projektu. Głos w wystąpieniach klubowych zabrały wszystkie ugrupowania oprócz Lewicy. My mamy głębokie przekonanie, że trzeba pracować nad tym projektem. I Konfederacji, która likwidacji CBA przynajmniej na razie nie mówi nie. Wszystko zależy od tego, kto przejmie obowiązki CBA, bo zależy nam na tym, aby w Polsce korupcja była ścigana. Kompetencje CBA miałyby zostać przeniesione w struktury policji, w której powstałaby nowa jednostka: Centralne Biuro Zwalczania Korupcji. Część zadań przejmie także ABW czy Krajowa Administracja Skarbowa. Likwidacja odbywa się w najgorszym momencie narastających kryzysów wojny na Ukrainie, rosyjskiej dywersji. Robicie zamach na CBA w imię politycznej vendetty. Komentuje PiS, a rządzący przypominają im partyjnych kolegów: Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. To oni kierowali CBA i to oni za przekroczenie swoich uprawnień zostali prawomocnie skazani. To wy upolitycznialiście, to wy stawialiście polityków na czele tej instytucji. To wy sprawiliście, że CBA realizowało rozmaite ponure zadania polityczne. A nie taki był cel powołania stania w 2006 roku formacji walczącej z korupcją. Piękne były założenia. Ja przypomnę, że my sami głosowaliśmy lata temu za powołaniem CBA, bo to była piękna idea, ale na idei się skończyło. Ja nawet nie wiem, czy ona kiedykolwiek była niezależna od polityków. Jestem za tym, żeby ta instytucja, służba cieszyła się zaufaniem społecznym i daleko posuniętą niezależnością. Likwidacja CBA zapisana była w umowie koalicyjnej. Ta umowa podpisana została 2 lata temu. Czemu dopiero teraz trafia do parlamentu? To jest trudny i złożony proces. A na końcu tego procesu jest prezydent. Jeżeli pojawi się weto prezydenta, macie plan B? Nie chcę uprzedzać faktów. Będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chce, aby służba, której marka została zniszczona przez polityków PiS-u, czy chce realnie opowiedzieć się po stronie skutecznej walki z korupcją. Sejm zdecydował dziś za dalszymi pracami nad likwidacją CBA. Seria tajemniczych zgonów, 10 osób zatrzymanych, wśród nich 58-letni lekarz. Mrożąca krew w żyłach historia mieści w sobie przerażające fakty. Wykorzystywanie młodych kobiet w kryzysie emocjonalnym, śmierć czterech z nich z powodu przedawkowania psychotropów, do tego grupa przestępcza handlująca m.in. opioidami i wystawiający recepty lekarz. Co dotychczas ustalili śledczy? To moment zatrzymania członków gangu. To oni stworzyli system oparty o nielegalny handel lekami i środkami psychotropowymi. System, który doprowadził do śmierci 4 młodych kobiet. Kiedy we wrześniu ubiegłego roku na krakowskim Kazimierzu odnaleziono ciało 19-latki, która przedawkowała leki, służby potraktowały to jako jednostkowy przypadek. Ale kilka miesięcy później, gdy w windzie jednego z bloków odnaleziono ciało nagiej kobiety, która również była pod pływem opioidów, śledztwo nabrało tempa. Policja dotarła do mężczyzny, który wcześniej podał środki 27-latce i podrzucił jej ciało do windy. Ogromna liczba strzykawek i igieł była w tym mieszkaniu. Tutaj zapaliła się czerwona lampka, która wskazywała, że to było jedno środowisko, to były te same osoby, które się znały. Tak śledczy dotarli do 58-letniego lekarza, który masowo wystawiał recepty na leki, wykorzystując do tego numery PESEL niczego nieświadomych osób. Interesował się tylko honorarium, jakie było mu przekazywane za pośrednictwem aplikacji BLIK. Nie interesowała go historia choroby tych osób. Następnie silnie uzależniające leki były rozprowadzane przez członków gangu, którzy bez skrupułów wykorzystywali młode kobiety w kryzysie emocjonalnym. Niektórych swoich klientów odurzają i wykorzystują seksualnie. Ten biznes przynosił zyski. Zatrzymanych zostało 10 osób, w tym lekarz, który trafił do aresztu. Usłyszał zarzuty fałszowania dokumentacji i udziału w obrocie nielegalnymi substancjami. Zdaniem rzecznika Naczelnej Izby Lekarskiej, by uniemożliwić tego typu proceder, potrzebne są zmiany w prawie. My już od kilku lat mówimy, że przepisy dotyczące handlu receptami i zwolnieniami, w tym receptami na opioidy czy psychotropy, należy uszczelnić. Wiele wątków w tej sprawie jest wciąż niewyjaśnionych, dlatego prokuratura nie wyklucza kolejnych zatrzymań. Ustalane są pozostałe osoby, które w tym procederze uczestniczyły, jako osoby podejrzane, którym zarzuty będą ewentualnie postawione. Na pewno musi być ustalona liczba wszystkich środków, recept, które zostały wypisane. Zatrzymanym grozi od 8 do 12 lat więzienia. Po spotkaniu resortu zdrowia z Naczelną Radą Lekarską pojawiła się nadzieja na wspólne wypracowanie rozwiązania problemów w ochronie zdrowia. Ogromne kłopoty finansowe NFZ powodowały emocje i oskarżenia pod adresem rządu, m.in. brak świadomości problemów, z jakimi mierzą się np. pacjenci onkologiczni. Jaka sytuacja jest w onkologii? Sprawdzała to Małgorzata Wiśniewska. Narodowy Instytut Onkologii w Warszawie. Pacjenci są tu przyjmowani i leczeni bez opóźnień. Zadzwoniłam do rejestracji i miałam na drugi dzień wizytę. Wczoraj miałam operację. Kilka dni temu Naczelna Rada Lekarska informowała o problemach części pacjentów onkologicznych. Załączamy dane NFZ dotyczące daty pierwszego przyjęcia w oddziałach onkologicznych i hematoonkologicznych w Polsce. Część z nich pokrywa się z przekazanymi nam przez lekarzy informacjami dotyczącymi proszenia pacjentów, by rozpoczęli leczenie w innym ośrodku. Zgodnie z informacjami z Krajowego Ośrodka Monitorującego leczenie onkologiczne odbywa się zgodnie z terminami, które narzuca ustawa o Krajowej Sieci Onkologicznej. Od momentu konsultacji zespołu wielodyscyplinarnego 2 tygodnie do rozpoczęcia leczenia. Te terminy muszą być przestrzegane, bo taki jest wymóg. Tak jest we wszystkich ośrodkach onkologicznych w Polsce. Pacjenci nie powinni czuć żadnych obaw, jeśli chodzi kontynuację leczenia. Pacjenci nie powinni czuć obaw, jeśli chodzi o włączanie nowych pacjentów do leczenia. Pacjenci onkologiczni są przyjmowani bez żadnej zwłoki, Po spotkaniu samorządu lekarskiego z ministrą zdrowia wyjaśniono wiele sporów dotyczących dostępu do leczenia i finansowania. Obie strony zadeklarowały gotowość współpracy. Nie mówmy o całym systemie, że jest dramat, mamy świetnych medyków, mamy nowe technologie, mamy dużo nowych terapii lekowych. Szefowa resortu liczy w tym roku na pieniądze z Funduszu Medycznego. Liczę, że te 3,600 zamkną problem finansowy, który pojawił się w tym roku. Pojawiła się też nadzieja na odciążenie NFZ z wydatków m.in. na ratownictwo i transplantologię, którymi poprzedni rząd obciążył NFZ. A to kilka miliardów złotych. Bardzo cieszę się z deklaracji wsparcia resortu odwrócenia skutków tzw. skoku na kasę, którego doświadczyliśmy w 2023 roku. Poprawa sytuacji finansowej przekłada się na poczucie bezpieczeństwa pacjentów. To jest bardzo ważne, żeby czuć, że idziemy naprzód w tej walce, że nie jesteśmy sami sobie pozostawieni. Z informacji NFZ wynika, że przesunięcia terminów leczenia dotyczą niektórych zabiegów planowych, które nie decydują o ratowaniu życia. Małgorzata Wiśniewska została laureatką nagrody Polskiej Grupy Raka Płuca "Vox Pulmonis - Głos Płuc" w kategorii dziennikarstwo telewizyjne. Wyróżnienie trafia do dziennikarzy, którzy poruszają tematykę raka płuca, przyczyniając się do zwiększania naszej świadomości, zwłaszcza w zakresie profilaktyki i wczesnej diagnostyki. Kapituła podkreśliła jej odwagę i rzetelność, które w sposób przystępny przybliżają widzom wyzwania współczesnej onkologii. Materiały tworzone przez Małgorzatę Wiśniewska wyróżniają się wiarygodnym przekazem opartym na faktach i umiejętnością pokazania różnych perspektyw systemu ochrony zdrowia i empatią wobec pacjentów, bez uproszczeń ocen. Tak czytamy w uzasadnieniu. Kijów ma tydzień, by odpowiedzieć na 28-punktowy plan pokojowy. To czas, jaki Ukraińcom daje Waszyngton, który ponad ich głowami punkt po punkcie przygotowywał go z Moskwą. Wśród założeń - zobowiązanie, że Ukraina nie przystąpi do NATO, ograniczenie liczebności wojsk czy oddanie Rosji część terytorium. Jest także punkt dotyczący Polski. Liczne uściski dłoni, wymiana serdeczności, a nawet takich gestów manifestujących zażyłość i wyjątkową bliskość. Tyle zobaczyliśmy w świetle kamer ze spotkania Wołodymyra Zełenskiego z najwyższymi rangą dowódcami wojsk USA. A to pierwszy komentarz tuż po nim. Nie będziemy wygłaszać ostrych oświadczeń. Jesteśmy nastawieni na jasną i uczciwą pracę. Aby nikt na świecie nie powiedział, że zakłócamy dyplomację. Ale to był dyplomatyczny język. Niecałą dobę później Zełenski zwrócił się do narodu z dramatycznym apelem. Ukraina znajduje się w jednym z najtrudniejszych momentów naszej historii. Presja wywierana na Ukrainę jest jedną z największych w historii. Ukraina może wkrótce stanąć przed bardzo trudnym wyborem: albo utrata godności, albo ryzyko utraty kluczowego partnera. Albo trudne 28 punktów, albo niezwykle ciężka zima. Te trudne punkty Zełenski poznał właśnie w trakcie tych rozmów, z ust nie dyplomatów, a wojskowych. Jeśli cofnę się o 20 lub 30 lat, to nie wysyłaliśmy naszych czterech najważniejszych osób nigdzie w celu wykonania takiego zadania. Posłańcy byli nowi, ale plan, który wygląda jak lista życzeń Kremla, już stary. Jego 28 punktów ujawnił portal Axios. Zakłada oddanie Rosji wszystkich zajętych dotąd terytoriów oraz całego Donbasu, w tym tych nigdy niezdobytych ukraińskich fortyfikacji. Kijów miałaby zredukować armię niemal o połowę, wyrzec się aspiracji wstąpienia do NATO, a na jego terytorium nie mogliby stacjonować żołnierze Sojuszu. Do tego rosyjscy zbrodniarze wojenni zostaliby objęci amnestią. Nasze czerwone linie są jasne i niezmienne. Nigdy nie będzie żadnego uznania, formalnego czy nieformalnego, terytoriów Ukrainy tymczasowo okupowanych przez Federację Rosyjską jako rosyjskich. Nasza ziemia nie jest na sprzedaż. Ale o pieniądzach w amerykańskim planie jest mowa. Punkt 10 przewiduje, że USA otrzymają wynagrodzenie za gwarancje bezpieczeństwa. A Ukraina - 100 mld dolarów na odbudowę z rosyjskich aktów, ale za pośrednictwem Waszyngtonu. Moskwa może zaś liczyć na zniesienie sankcji. Prezydent popiera ten plan. To dobry plan zarówno dla Rosji, jak i Ukrainy. Uważamy, że powinien on być do przyjęcia dla obu stron. W planie mowa jest też o Polsce, w której mają stacjonować europejskie myśliwce. Decyzje dotyczące Polski podejmować będą Polacy. Nic o nas bez nas. Z Europą o planie nikt nie rozmawiał. Biały Dom liczy na sukces. Najlepiej do przyszłego czwartku, na Dzień Dziękczynienia. Po potężnym pożarze schroniska w Obłężu na Pomorzu wszystkie zwierzęta udało się uratować, ale zaledwie kilka godzin wystarczyło, by budynek właściwie przestał istnieć. Ale to, czego na szczęście nie udało się zniszczyć, to ogromna chęć do pomagania tych, którzy to miejsce tworzą. To zaangażowanie i miłość do zwierząt, których nie można zmarnować, dlatego na pomoc rusza Fundacja Telewizji Polskiej i Państwo, nasi widzowie. Może tego po nim nie widać, ale to bohater. Wabi się Karol i to jego szczekanie zaalarmowało pracowników schroniska Buba, gdy niecały tydzień temu w budynku głównym wybuchł pożar. W środku było kilkadziesiąt zwierząt. Nie dość, że swoje przejścia miały tragiczne, to jeszcze teraz taka sytuacja, że straciły swoją stabilność. Na szczęście wszystkie zwierzęta udało się ewakuować i żadnemu nic się nie stało. Ale straciły swój tymczasowy dom. Trwa szacowanie strat w schronisku. Skala zniszczeń jest ogromna. Największą potrzebą jest przywrócenie do życia tego miejsca. Ono jest martwe w tym momencie. Cały budynek główny, gdzie mieściło się całe centrum, gdzie był nasz dom dla zwierząt, przestało istnieć. Centrum Pomocy Zwierzętom Buba nie było ubezpieczone, a koszty odbudowy szacowane są na co najmniej 1 mln zł. Zachęcamy przedsiębiorców, może producentów różnych materiałów budowlanych. Potrzebna jest przede wszystkim blachodachówka. Przyda się też drewno konstrukcyjne i wełna mineralna, by odbudować dach. Do pomocy, choć zimno i śnieg, ruszyli wolontariusze i mieszkańcy okolicy. Pomagamy ogarnąć ten cały bałagan, jaki został, płyty, wykładziny, sprzątanie w środku po pożarze. Na terenie schroniska mieszka blisko setka podopiecznych. Koty wszystkie są zabezpieczone u mnie w domu, w domach tymczasowych u wolontariuszy. Ale także zwierzęta gospodarskie: gęsi, kozy, świnie i krowy. Centrum Pomocy Zwierzętom Buba powstało z darowizn i zbiórek. I znów potrzebni są ludzie dobrej woli. Pomoże Fundacja TVP. Pożar to jest nieszczęście. Zwłaszcza w domu tymczasowym dla zwierząt, jakim jest schronisko czy przytulisko, więc jeżeli możemy pomóc, to będziemy się starali. Przekazaliśmy 50 tys. zł na odbudowę. Czekamy też na Państwa wsparcie. Damy radę, ja wiem, jak wyglądają remonty. Da się to odbudować. Numer konta jest na stronie: fundacja.tvp.pl. Prosimy o wpłaty z dopiskiem "na schronisko". Zwierzęta czekają też na domy - takie do końca życia. W których już nic nigdy nie będzie im grozić. To, co aktualnie na mapie pogodowych ostrzeżeń ma kolor żółty, w praktyce oznacza biały krajobraz dla kolejnych regionów Polski. Opady śniegu, oblodzenia i silny wiatr to nasza zima tej jesieni. Spoglądając w prognozy, śmiało możemy powiedzieć, że dopiero się rozkręca. To piękne oblicze zimy. Zimy jesienią. Droga do Zakopanego wygląda jak z bajki. Ale nagła zmiana pogody na południu kraju to też mróz, oblodzone ulice i poważne utrudnienia w ruchu. Tylko na Podkarpaciu doszło do kilkudziesięciu kolizji. Jest kiepsko, ślisko. Drogi są nieodśnieżone. Prognozy były, ale zaskoczenie takie samo jak co roku. Kto nie zmienił opon na zimowe, może mieć problemy. Również na chodnikach trzeba uważać. Pod nogami jest ciężko. Przez okno wygląda pięknie, ale jak się idzie, to nie bardzo już. Za to służby w gotowości. Obecnie pracują 2 pługopiaskarki i 4 ciągniki, które utrzymują drogi i ulice. W Nowym Targu zima jak za dawnych lat. Niestety w pakiecie: kolizje, stłuczki i samochody w rowach. Choć wielu przygotowało się do sezonu. U nas to jest normalne. Na początku listopada często są opony zmieniane. Nie czekamy na pierwszy opad, tylko od razu zmieniamy. Ci, którzy jadą w góry, muszą pamiętać o zimowym sprzęcie. Wyższe partie warto odpuścić. W Tatrach obowiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego. Przede wszystkim ABC lawinowe. Przypominam: sonda, detektor, łopata, raki czekan. Dzień jest krótszy, od 8.00 do 16.00. Ograniczona widoczność, opad śniegu. W ciągu weekendu ma się pojawić jeszcze wiatr. Sytuacja nie będzie się poprawiać. Będzie coraz gorsza. Zgodnie z alertem IMGW intensywne opady śniegu dotkną Podkarpacie, Małopolskę i Lubelszczyznę. W górach może spaść nawet pół metra śniegu. Ostrzeżenie ważne jest do godzin wieczornych w sobotę. Natomiast z soboty na niedziele ponownie spodziewamy się intensywnych opadów śniegu. W Szczyrku śnieg już sypnął mocniej niż zimą. Górale zachwyceni. Na razie dosypało nam 20 cm. I żeby narciarze przyjechali na jutro, bo ruszymy z wyciągiem. Ucieszycie się, bo jest pięknie. Trzeba też uważać, bo prognozowane są zamiecie śnieżne. Ale górale mówią jedno: ważne, że śnieg będzie na święta. Tysiące turystów ruszyło przed dom brytyjskiego króla. Przekonani, że przed pałacem Buckingham będzie na nich czekał spektakularny jarmark świąteczny. Na miejscu błyskawicznie przekonali się, że stali się ofiarami sztucznej inteligencji. Jak łatwo zmanipulować tłumy? Artur Kieruzal. Drewniane budki, migoczące światełka i świąteczne stragany. Tak wygląda prawdziwy bożonarodzeniowy jarmark. W sieci pojawił się jeszcze piękniejszy jarmark tej zimy, tuż przy pałacu Buckingham. Zdjęcia błyskawicznie obiegły TikToka, Facebooka i Instagrama. I nawet jeśli wyglądały zbyt dobrze, by były prawdziwe, tysiące osób w to uwierzyły. Chciałabym odwiedzić coś takiego, wygląda naprawdę pięknie. Ale kiedy londyńczycy i turyści dotarli na miejsce, zamiast świątecznej wioski czekały ich zamknięte bramy i przeciąg między murami. I kilku pilnujących ciszy gwardzistów. Jarmark po prostu nie istniał. Bo zdjęcia, które rozpaliły wyobraźnię internautów, były wytworem sztucznej inteligencji, udostępnionym przez amerykański portal. Niestety to są dwa różne obrazki. Ten jarmark jest sztucznie wygenerowany. W rzeczywistości pałac Buckingham ma tej zimy tylko mały oficjalny kiosk z pamiątkami, ani grzańca, ani kiełbasek. Historia spod pałacu Buckingham przypomina, że w epoce sztucznej inteligencji nasze oczy mogą nas zwodzić częściej, niż nam się wydaje. Ja już bardzo Państwu dziękuję. Za chwilę wystąpienie marszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego. Do zobaczenia.