To je jest 19:30. Najważniejszy program informacyjny Telewizji Polskiej. Wczoraj obiecaliśmy państwu nową jakość w mediach publicznych. Dziś nie tylko my chcemy wyjaśnić, dlaczego ta zmiana jest konieczna. Dlatego, żeby budować wspólnotę narodową trzeba zmienić język przekazu. Musimy po prostu informować. Marcin Antosiewicz. Ci z państwa, którzy w ostatnich latach oglądali tylko TVP, pewnie nigdy nie dostali szansy, żeby wsłuchać się w argumenty obywateli, którzy od blisko 5 lat codziennie wieczorem protestowali przed siedzibami TVP, domagając się publicznych mediów dla wszystkich i prawdy. Wczoraj byli tu po raz 1363. To pogłębianie podziałów w Polsce. Kopanie nowych rowów, kanionów. Co tak emocjonalnie wyrażali protestujący, potwierdza Andrzej Krajewski, doświadczony dziennikarz. Od kilku lat uważnie śledzi programy informacyjne telewizji publicznej i przygotowuje z nich krótkie relacje dla ludzi, którzy zrezygnowali z jej oglądania w geście protestu. Zupełnie inaczej byli traktowani ludzie swoi i zupełnie inaczej opozycja Opozycja była zakrzykiwana. Celem jest utrzymanie się przy władzy. Cały przekaz był nastawiony na to, żeby zohydzić przeciwnika i pokazać najlepiej swoich ludzi. Według danych publikowanych przez TVP w ostatnich latach zdecydowanie więcej czasu antenowego dawano politykom PiS. Polityków opozycji ostro krytykowano, zwłaszcza w okresie kampanii wyborczej. Ja kandyduję po to, żeby nikt nas nie cofnął. 4 dni przed wyborami w "Wiadomościach" jest pean na cześć pana prezydenta, który startuje. Paski TVP informować, a nie brutalnie atakować. Przeszły do historii propagandy. W raporcie Rady Języka Polskiego uznano, że doprowadzają do rozpadu więzi społecznych. Język był skrajnie tendencyjny. On nie opisywał rzeczywistości, tylko ją kreował. Demokratyczny świat krytycznie oceniał relacje publicznych mediów oraz stan polskiej demokracji. W rankingu wolności prasy Polska z 18. miejsca w 2015 roku spadła na 57. miejsce. Za Kosowem i przed Burkina Faso. Tzw. polskie media publiczne, które uważaliśmy raczej za mało bezstronne, zainspirowała nas do przesłania Polsce rekomendacji wprowadzenia prawdziwie niezależnych mediów. Nowa parlamentarna większość przegłosowała ustawę o konieczności zmiany mediów publicznych. Wezwała do podjęcia działań naprawczych. Uznano za niekonstytucyjną Radę Mediów Narodowych powołaną przez PiS. Minister kultury i dziedzictwa narodowego odwołał rady nadzorcze i zarządy dotychczasowych spółek Skarbu Państwa jakimi są TVP, Polskie Radio i PAP. Powołano nowe rady nadzorcze, które wyłoniły nowe władze mediów publicznych. Te media trzeba zwrócić Polakom. Dlatego zostały wybrane nowe władze. W sposób prawidłowy zostały osadzone w polskim prawie i zaczynają pracę. Prace nad telewizją dla wszystkich Polaków. Rzetelną. Decyzja ministra została ostro skrytykowana przez PiS, którego posłowie masowo weszli do budynków TVP, próbując je okupować. Jedna z posłanek pokazała nawet swoje zdjęcie z telewizyjnej reżyserki, w której decyduje się o treści programów. Także prezydent jest niezadowolony z decyzji rządu. To jest anarchia. Anarchią jest omijanie obowiązującego prawa. Wczoraj została przez pana ministra Sienkiewicza w sposób rażący złamana konstytucja. Sejm nie może wydawać uchwał, zdaniem ministra konstytucyjnego zastępują ustawy. Wszystkie głosy, które zarzucają nieprawidłowość powołania, tak naprawdę są głosami ludzi, którzy stworzyli ten mechanizm zła. Są wściekli. Dlatego że im się ten mechanizm zła odbiera. Rządząca koalicja zapowiada prace nad nową ustawą medialną, która zagwarantuje im odpolitycznienie i niezależność. Do prac nad nowym prawem ma zostać zaproszona opozycja i prezydent. Cały czas będziemy pilnować nowej władzy. Nawet sprzed własnego ekranu. Nie będziemy odpuszczać. Kontrola i zaufanie. Na to liczymy. Teraz nowy budżet w starej odsłonie, ale z dodatkami. Budżet musi być uchwalony. Nowy rząd do projektu poprzedniej ekipy dodaje to, co politycy nowej większości obiecywali w kampanii. Nie tylko nauczyciele szkolni i akademiccy, ale również ci w przedszkolach od przyszłego roku mogą liczyć na podwyżki. Mam nadzieję, że to dojdzie do skutku, bo nauczyciele w przedszkolach byli często pomijani. Nie wiem dlaczego, bo to jest praca w trudnych warunkach. Dziś sprawą budżetu z podwyżkami zajął się Sejm. Wszyscy wiemy jak ważna jest to ustawa. Budżet powstał ekspresowo w 4 dni. Co do jego realizacji minister finansów jest optymistą. Przewidujemy, że po silnym spowolnieniu gospodarki w bieżącym roku w przyszłym roku nastąpi ożywienie. Szacujemy, że w przyszłym roku realne PKB Polski zwiększy się o 3 procent. Jednak deficyt będzie jeszcze wyższy niż planowali poprzednicy. Miał wynieść 165 mld złotych. Deficyt według rządu Donalda Tuska wyniesie 184 miliardy. Projektowaliście rekordowy poziom długu, deficytu, rekordowy poziom wydatków. Chcecie nas łupić podatkami i składkami. To budżet 2 rządów. Przewiduje podwyżki płac dla nauczycieli, podwyżki budżetówki. Uwzględnia też tzw. babciowe oraz zwiększa dotację przedszkolną dla samorządów. Założono także podwójną waloryzację rent i emerytur. Będą pieniądze na 800+, zostają trzynastki, czternastki. Największym zagrożeniem tego budżetu jest to, że już słyszymy zapowiedź jego zmiany. Ten dokument wygląda na szkic. Koalicja rządząca przyznaje, że budżet trzeba będzie jeszcze zmienić, bo aktualny jest w większości spadkiem po rządach PiS. Struktura budżetu jest zła. Za dużo na konsumpcję, za mało na inwestycje. Ale ten budżet będzie nowelizowany. Potrzebne będą cięcia. Oszczędności będą, np. w zamrożeniu inwestycji w CPK. Nie mówię o likwidacji. Budżetowi pomogą środki z KPO. Podwyżki pensji zwiększą deficyt, ale mają też rozpędzić gospodarkę. Wyższe wydatki sektora finansów publicznych będą się dokładać do ożywienia, bo perspektywy gospodarcze przyszłego roku są dobre. Mimo to dziurę budżetową trzeba będzie łatać. Minister finansów zapowiada działania, ale dopiero po audytach. Zostańmy przy rachunkach. Nadzieje na pieniądze w ramach KPO są równie wielkie jak one same, ale nie wszystkie polityczne środowiska w Polsce podchodziły do nich z entuzjazmem. Prawica traktowała je różnie. Obecna większość mówi o szybkich przelewach, ale to nie będzie proces szybki ani łatwy. Kiedy, ile i pod jakimi warunkami Polska może liczyć na te fundusze? Pierwsze 5 mld bezwarunkowej zaliczki z KPO raczej nie będzie prezentem pod choinkę. Ale unijni urzędnicy zapewniali, że zrobią wszystko, żeby środki dotarły do Polski przed Nowym Rokiem zgodnie z zapowiedzią Ursuli von der Leyen. Kolejne 7 mld euro może trafić do nas wczesną wiosną, ale tylko jeśli KE uzna, że nowe polskie władze przywróciły niezależność sądownictwa. Symboliczny prezent minister sprawiedliwości wręczył unijnej komisarz ds. rządów prawa i zapewnił, że ich przywrócenie to priorytety rządu. Chyba po raz pierwszy spotykamy się z Komisją w takim duchu, że chcemy współpracować i przyświecają nam te same wartości. Kamienie milowe to warunki dołączone do KPO, z którego do Polski ma trafić prawie 60 mld euro. Ponad 25 mld dotacji oraz 34 miliardy pożyczek. Na te zablokowane pieniądze od ponad 2 lat czekają polskie samorządy. To są środki bardzo potrzebne samorządowcom, ale przede wszystkim naszym mieszkańcom. Chcielibyśmy też wprowadzić system wymiany ogrzewania w mieszkaniach częściowo komunalnych, ale głównie prywatnych. Pierwsze 5 mld euro zaliczki polscy samorządowcy mogą otrzymać jeszcze w tym roku. To pieniądze na inwestycje w energetykę, żeby uniezależnić Polskę od rosyjskich surowców. Wniosek o te środki złożyły jeszcze poprzednie władze. To oczywiście decyzja i działania polskiego rządu Mateusza Morawieckiego. Przypomnę, że Donald Tusk po prostu to wykorzystał. Szkoda, że nie potrafi powiedzieć, że kontynuuje dzieło. Że nie dobra polityka wygrywa. Chciałbym, żeby nie kontynuował, bo to oznacza izolację Polski na arenie międzynarodowej. KE czeka na rozwiązania, które przywrócą standardy w dyscyplinowaniu sędziów. We wczorajszej uchwale polski Sejm zgodził się z decyzją unijnych sądów. Bardzo szczegółowo przyglądamy się propozycjom ministra Bodnara. Zbyt wcześnie na ocenę czy to wystarczające działanie, by pełnić kamienie milowe. Zmiany w sądownictwie to warunek odblokowania głównej puli z KPO w tym 7 mld euro, które rząd wnioskował w ubiegłym tygodniu. Komisja musi otrzymać przekonujące dowody na to, że ruszył proces przywracania praworządności. To nie muszą być ustawy. Ale jakieś inne wydarzenia, np. rozporządzenie Rady Ministrów. Muszą zdarzyć się fakty. One mają charakter prawno-polityczny. Podobnego zdania są zagraniczni europosłowie, którzy przez ostatnie 8 lat krytykowali zmiany w polskim sądownictwie. Chcemy, żeby te pieniądze dotarły do Polski. Ci, którzy blokowali praworządność, już tego nie robią. Jeśli Komisja uzna, że działania rządu polskiego przywracają niezależność sądownictwa, uruchomi również fundusze z Funduszu Spójności. Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik nie są już posłami. To konsekwencja prawomocnego wyroku za przestępstwo umyślne. PiS protestuje i mówi o politycznym wyroku. Prezydent upomina. Mówi, że przesłanek do wygaszenia mandatów nie ma. Na sejmowej stronie pojawiły się postanowienia. Marszałek Hołownia wygasił mandaty poselskie. To otwiera drogę do odbycia przez nich karę 2 lat więzienia. Decyzja marszałka to konsekwencja prawomocnego wyroku sądu w Warszawie, który skazał polityków za przekroczenie uprawnień w związku z aferą gruntową. W 2015 roku. Mężczyzn ułaskawił prezydent. Sąd uznał ułaskawienie za bezskuteczne. Przenosimy się za ocean. Nie milkną echa decyzji Sądu Najwyższego stanu Kolorado, który wykluczył Donalda Trumpa z prawyborów. Uznano, że Trump nie może być ponownie prezydentem ze względu na udział w powstaniu przeciwko USA. Chodzi na słynny atak na Kapitol. Losy demokracji leżą w rękach najważniejszego amerykańskiego sądu. W tej kwestii zgadzają się zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy Donalda Trumpa. To jest zła decyzja. To naruszenie praworządności. Atak na Kapitol był bezprecedensowym atakiem na siedziby amerykańskiej demokracji. To właśnie rola byłego prezydenta jest podstawą do historycznego wyroku sądu, zgodnie z którym został wykluczony z prawyborów w Kolorado. Nie oznacza to jednak, że Trump wypadnie z walki o urząd prezydenta. Republikanie nadal mogą go nominować. Gdyby to się miało utrzymać, to by spowodowało ogromny kryzys i wątpliwości co do wchodzenia nie do końca uprawnionej instancji w proces wyborczy. Wyrok sędziów z Kolorado to dopiero początek polityczno-prawnego sporu. Desperacko chcą nas powstrzymać. Aby wygrać te wybory, są gotowi naruszyć konstytucję USA. O tym, czy 14. poprawka ma zastosowanie, powinien zdecydować sąd. Ale z pewnością popierał bunt. Nie ma do tego wątpliwości. Tutaj pojawia się paragraf 3. 14. poprawki zabrania sprawowania urzędu osobom, które zaangażowały się w rebelię. Ale nie jest on precyzyjny. Jedna rzecz to jest to, czy poprawka obejmuje prezydenta jako urzędnika państwowego, a druga rzecz czy zachowanie Donalda Trumpa, nawoływanie do ataku na Kapitol, mieści się w ramach definicji słowa rebelia. To oznacza, że przyszłość Trumpa leży w rękach Sądu Najwyższego USA. Dramat na ulicach Pragi. Na zdjęciach widać ludzi ukrywających się na gzymsie wysokiego budynku. Doszło do strzelaniny na praskim uniwersytecie. Zginęło co najmniej 15 osób. Napastnik to 24-letni student. Najpierw zamordował swojego ojca. Zadzwonił na policję i poinformował, że jedzie uzbrojony do Pragi. Pracownicy uczelni dostali maila, że w jednym z budynków jest strzelec. Dostali informację, żeby zabarykadowali się w budynku. Czeski minister spraw wewnętrznych powiedział, że osoba, która otworzyła ogień, nie żyje. Na miejscu nie ma innych podejrzanych. Mieszkańcy Pragi byli proszeni o współpracę z policją. Andrzej Poczobut, polsko-białoruski opozycjonista spędzi w łagrze kolejne święta. Reżim Łukaszenki więzi go już ponad 1000 dni. Poczobut został zatrzymany prawie 3 lata temu, bo chciał, żeby jego kraj był wolny. Miał odwagę krytykować Łukaszenkę. W tym roku usłyszał wyrok: 8 lat łagru. Skazano go na podstawie fałszywych zarzutów o wzniecanie nienawiści. Teraz jest w kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. Cały czas jest w karcerze. To jest fabryka do niszczenia ludzi. Koszmarne warunki. To nie pierwszy raz Poczobut jest więziony przez białoruski reżim. Wcześniej był aresztowany dwukrotnie. Mimo strasznych warunków dziennikarz nie poprosił dyktatora Białorusi o łaskę. Jest nieugięty. Ciągle się stawia, pokazuje swoją moralną wyższość nad systemem białoruskim i jego funkcjonariuszami. O uwolnienie Poczobuta apelowały polski Sejm i Senat, instytucje unijne. Polski MSZ twierdzi, że dotychczas robiło wszystko, żeby doprowadzić do jego uwolnienia. Bez efektów. Uwolnienie Poczobuta z łagru to jedno z najważniejszych zadań stojących przed ministrem Sikorskim. Od czasu do czasu pojawia się ktoś taki jak Andrzej, który niezłomnie pokazuje, na czym polega stanie przy wartościach. Za to wszyscy jesteśmy mu wdzięczni. Każdy, kto chce wesprzeć Andrzeja Poczobuta i jego bliskich może to zrobić za pomocą portalu Patronite. Może wydrukować życzenia dla rodziny Andrzeja. To jest niezłomny dziennikarz. Prawdziwy Polak wierzący w to, co piękne w naszej historii. Nie zapominajmy o Andrzeju Poczobucie, który sam trwa przeciwko całemu aparatowi autorytarnego białoruskiego państwa już od ponad 1000 dni. Ciche święta w Betlejem. Tam ma początki chrześcijaństwo. To miejsce znowu zmieniło się w miejsce duchów. Wojna wystraszyła pielgrzymów i turystów. Dla mieszkańców to groźba katastrofy finansowej. To będzie naprawdę cicha noc w Betlejem. Zamiast śpiewu kolęd i głosu turystów ciszę w Ziemi Świętej przerwać może najwyżej dźwięk wybuchu. Wojna Hamasu z Izraelem zamieniła Betlejem w miasto duchów. To najgorsze święta w moim życiu. Betlejem jako miejsce narodzin Chrystusa to dla wiernych miejsce szczególne. Przed pandemią ruch pielgrzymkowy był podstawą lokalnej gospodarki. Betlejem jest zależne od pielgrzymów i turystów. W mieście mieszka niespełna 90 tysięcy osób. Są tam setki hoteli, lokali usługowych, restauracji. W rekordowym 2019 roku Betlejem odwiedziło około 150 tysięcy osób. 2 lata później sektor turystyczny Betlejem stracił 1,5 miliarda USD. Ubiegłoroczne święta dawały nadzieję na poprawę sytuacji. Betlejem odwiedziło 120 tysięcy osób. Po raz pierwszy widzę takie Betlejem, a mieszkam tu od 35 lat. Na skutek wojny Izraela z Hamasem w 2024 roku palestyńskie PKB ma spaść minimum o 6%. Szczególnie mocno wojna wpływa na turystykę. W Betlejem hotele, restauracje, sklepy znów świecą pustkami. Hotel jest pusty. Nie mamy gości. Mieliśmy rezerwacje na przyszły rok. Wszystkie odwołano. Gości nie ma, więc nie ma pracy. Pracownicy muszą być zwalniani. Mieszkańcy Betlejem mówią, że walczą już tylko o przetrwanie. Nie chcemy tracić wiary. Potrzebujemy nadziei na przyszłość dla naszych dzieci. W tym roku nie będzie obchodów Bożego Narodzenia w Betlejem i Palestynie. Świętowanie nie jest możliwe, gdy w Gazie giną ludzie. Nie będzie świątecznej parady. Ulicami nie będą się przechadzać Mikołajowie. Jest za to żłóbek z Jezusem pod gruzami, bo zdaniem wielu mieszkańców, gdyby Jezus urodził się teraz, przyszedłby na świat w Gazie. Trudno sobie wyobrazić takie święta. Tym bardziej, że u nas świąteczne przygotowania na ostatniej prostej. Należy przygotować się na wydatki. Jest drożej niż przed rokiem, ale nieznacznie. Najwięcej wydamy na produkty spożywcze. Przed świętami znów musimy przygotować się na duże wydatki. Najdroższe są ryby. Najważniejsza jest rodzina. Święta są tylko raz do roku. Każdy sobie zamawia inne ciasto. Już wydałam kupę forsy. Średnio wydamy blisko 1,5 tysiąca złotych. Najwięcej na zakupy spożywcze. Koszt karpia to około 30 złotych za kilogram, czyli podobnie jak rok temu. Pozostałe produkty tylko nieznacznie się zmieniły. W zeszłym roku mówiliśmy o rekordowo drogich świętach. W tym roku jest podobnie jak w zeszłym. Sama kolacja wigilijna będzie nas kosztować nieco ponad złotówkę więcej niż ubiegłoroczna, ale w stosunku do cen sprzed 2 lat mamy wzrost o 30%. Myślę, że większość z nas poczuje, że święta to są święta, ale na pewno z pieniędzmi wydawanymi ostrożniej niż dawniej. Bardzo wiele sieci wie, że w grudniu ruszymy tłumnie na zakupy. Ruszymy na zakupy i wydamy podobne kwoty. Chcemy oszczędzać, ale nie przesadnie. Plecak dla mamy, nauszniki dla dziadka. Płyta dla taty. Strasznie drogo jest. Na pocieszenie mogę powiedzieć, że moim zdaniem choinki specjalnie nie zdrożały. Może nawet staniały. Najgorzej nie jest. Bo tradycja to rzecz święta. Telewizja Polska to nie tylko rzetelne informacje, ale też ulubione państwa seriale, programy, do których nikt państwu prawa nie odbierze. Chcemy wrócić do tych, którzy w ostatnich latach nie widzieli dla TVP miejsca na swoich pilotach. Telewizja publiczna wraca do swoich widzów, czyli do swoich właścicieli, do wszystkich i do każdego niezależnie od światopoglądu, wieku, religii. Oferta ma zapewnić treści dla szerszej grupy odbiorców. Potrzebujemy zgody, żeby telewizja i media publiczne były balsamem na nasze kłótnie. Młodzi mówią, że uciekają od mediów publicznych zrażeni brakiem obiektywizmu. Medioznawca rozumie tę ucieczkę i wierzy, że młodzi wpłyną na zmiany. Żadnej taryfy ulgowej. Oglądamy i krytykujemy. Ale myślę, że gorzej już być nie może niż było. Telewizja należy do obywateli. To musi być telewizja, która ma autorytet. Telewizja, która opiera się politykom. To przestrzeń do dyskusji, dla miłośników różnej muzyki, teatru, filharmonii oraz dla tych, którzy mają inne gusty i potrzeby. Nikt nie będzie zdejmował państwa ulubionych seriali, takich jak "Na dobre i na złe" czy "M jak miłość". Będzie też wiele innych atrakcyjnych pozycji. Pewnych rzeczy na antenach Telewizji Polskiej nie będzie. Nie będzie chamstwa, wykluczania. Będzie budowanie wspólnoty. Nie będziemy dzielić, tylko będziemy łączyć. Takie budowanie wspólnoty zapewniała kiedyś Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Historyczne i dziejowe momenty, takie jak wejście do Unii czy smutek w takim momencie, kiedy byliśmy wszyscy naprawdę zjednoczeni. Telewizja ostatnich 8 lat pracowała nad podziałami. Paski grozy stały się śmieszne. Śmiech stał się głównym antidotum na propagandę. Polacy zasługują na źródło informacji, które będzie niezawodne, będą wiedzieli, że mogą mu zaufać. Sondaż pokazuje jak ostatnie lata zniszczyły zaufanie do telewizji publicznej. W ciągu dekady spadło o połowę. Mam ogromną nadzieję, że będziemy mieli, moim zdaniem, telewizję obiektywną i demokratyczną. Która będzie dla wszystkich obywateli. Wszyscy płacimy na telewizję, ale 8 lat ja nie otworzyłam żadnego kanału publicznego. Dla edukacji media publiczne mają niebagatelne znaczenie. Nauczycielka szkoły podstawowej wskazuje na jej wartość służącą do budowy społeczeństwa obywatelskiego. Przydałyby się programy zaopatrujące naszych uczniów w niezbędną wiedzę. Żeby mogli tutaj w przyszłości stanąć jako pełnoprawni obywatele, którzy znają swoją sytuację. Odbudowa telewizji publicznej będzie wymagała pracy wielu środowisk. Kompleksowej ustawy medialnej. Student dziennikarstwa życzyłby sobie, żeby równać do najlepszych. BBC może stanowić przykład dobrej telewizji publicznej, gdzie każdy ma miejsce dla siebie. Jeśli media nazywają się publiczne, muszą reprezentować całą społeczność. To się osiągnie tylko wtedy, jeżeli są rzeczywiście bezstronne. Niezależne od rządu i opozycji. Musi być publiczność. Bezstronna informacja pozwala na podejmowanie racjonalnych decyzji przez jednostkę i społeczeństwo. Taki przekaz dostaną państwo z telewizji publicznej. Proszę krytykować. Będziemy słuchali. Jak będzie trzeba, będziemy naprawiali. Tyle na dziś. Zapraszam jutro na 19:30.