Donald Tusk w Strasburgu o priorytetach polskiej prezydencji. Amerykański prezydent grozi Rosji wysokimi cłami i sankcjami. Szkolny kalendarz z perspektywy rodzica. Joanna Dunikowska-Paź. Dobry wieczór. Zapraszam na "19:30". Debata europarlamentu o polskiej prezydencji i polski premier o jej priorytetach. "Jeszcze Europa nie zginęła, póki my żyjemy" - mówił Donald Tusk i sięga po jeszcze jedną parafrazę: "Nie pytajcie Ameryki, co może zrobić dla naszego bezpieczeństwa. Pytajcie, co my możemy zrobić". Premier bezpieczeństwo odmieniał przez wszystkie przypadki i podkreślał, że to wydatek, na którym Europa nie może oszczędzać. W Strasburgu jest Dorota Bawołek. Debata pełna była emocji. Jakie wątki ją zdominowały? Potrzeba wiary w siebie, w siły Europy. Polski premier podtrzymywał na duchu zdezorientowanych zmianą władzy w Waszyngtonie unijnych polityków. Sami do siebie prowadzić z równowagi krytykującym go eurodeputowanym polskiej opozycji. Przekonywał, że wierna swoim wartościom Europa potrafi stawić czoło wyzwanie. Te słowa Donalda Tuska nawiązujące do wypowiedzi Donalda Trumpa o wielkiej Ameryce w europarlamencie przyjęto owacjami na stojąco. Polski premier namawiał europejskich polityków, by uwierzyli w siłę i potencjał Europy i wzięli odpowiedzialność za jej losy. Możemy być najbardziej konkurencyjni w gospodarce, w polityce, bo byliśmy kreatywni, odważni, nie lękaliśmy się, odkryliśmy Amerykę nomen omen. To odpowiedź Donalda Tuska na zapowiedzi nowego prezydenta USA, który chce nałożyć cła na europejskie towary. UE jest dla nas bardzo zła. Traktują nas bardzo źle. W ogóle nie biorą naszych samochodów. Nie przyjmują naszych produktów rolnych. Traktują nas bardzo źle. Więc będą musieli zapłacić cła. Donalda Trumpa denerwuje to, że UE sprzedaje USA więcej towarów, niż od Amerykanów kupuje. Nadwyżka w wymianie handlowej to 158 mld euro. Na liście zastrzeżeń Donalda Trumpa wobec Europy są też zbyt niskie wydatki na obronność. Nikt w Europie nie powinien się irytować niektórymi sugestiami czy wskazaniami. Aż się narzuca parafraza słynnych słów Kennedy'ego: "Ask not what America can do for Europe and its security. Donald Tusk apelował do unijnych polityków o pomoc w zwiększeniu bezpieczeństwa na zewnętrznych granicach Unii, w tym tej z Białorusią, i rezygnację z części regulacji i wymogów, w tym tych w Zielonym Ładzie. Niektóre regulacje europejskie doprowadziły do tego, że cena energii jest nieakceptowalnie wysoka. Nie zgadzam się z panem. Deregulacja - nie, bo to byłby krok wstecz wobec wszystkich starań, które już poczyniliśmy. Jeśli porzucimy Zielony Ład, to odbierzemy przyszłość naszym dzieciom. Choć propozycje odejścia od części przepisów klimatycznych nie spodobały się eurodeputowanym lewicy, to polskiego premiera na unijnym forum najbardziej krytykowała polska opozycja. Niech pan nie mówi o duchu Europy, bo kaznodzieją pan nie jest, Monteskiuszem też nie. Zero pomysłów, zero konkretów, zero rozwiązań. Te wszystkie okrągłe słówka, które pan wygłosił, nijak się mają do rzeczywistości. Wszyscy, którzy oglądali te debaty, mogli usłyszeć i zobaczyć, dlaczego z taka determinacją wraz z innymi demokratami w Polsce walczyłem o to, by tych ludzi odsunąć od władzy, bo ten sposób myślenia jest zagrożeniem dla demokracji, dla jedności Europy. "Wojna w Ukrainie nigdy by się nie wydarzyła, gdybym był prezydentem" - mówi Donald Trump. I o ile dywagacje warto odłożyć na bok, to trzeba zapytać o przyszłość wojny, gdy Trump prezydentem znów jest. Europie zarzuca, że za mało wspiera Kijów. NATO radzi, by do kieszeni sięgnąć głębiej. Wołodymyr Zełenski w Davos apeluje o pomoc i wysłanie sił pokojowych na Ukrainę w konkretnych liczbach. I nie tylko spotkanie w Szwajcarii zdominowało bezpieczeństwo. W przemówieniu inauguracyjnym o Ukrainie nie powiedział ani słowa. Ale na swojej pierwszej oficjalnej konferencji prasowej - już musiał. Wezwał pan do zawieszenia broni w Ukrainie. Jeśli Władimir Putin nie usiądzie do stołu negocjacyjnego, czy nałoży pan dodatkowe sankcje na Rosję? Wydaje się to prawdopodobne. Tak. Będzie pan nadal wysyłał broń do Ukrainy czy wkrótce zakręci pan kurek? Przyglądamy się temu. Rozmawiamy z Zełenskim. Wkrótce będziemy rozmawiać z prezydentem Putinem. Zobaczymy, jak to się potoczy. Donald Trump obiecywał w kampanii, że czyli wojnę w Ukrainie zakończy w ciągu doby. Od zaprzysiężenia minęło już 48 godzin, a agresja Rosji nadal trwa. W tym czasie na Ukrainę spadła niemal setka rosyjskich bomb lotniczych, atakowano dronami i za pomocą rakiet balistycznych. Nie chcemy tylko zakończenia tego konfliktu, by za dwa, trzy czy cztery lata doszło do jego wznowienia. Chcemy zapewnić stabilność. Strategia nowej administracji zakłada m.in. złagodzenie sankcji wobec rosyjskich przemysłu naftowego, jeśli pomoże to w osiągnięciu pokoju. W przeciwnym wypadku gotowa jest je zaostrzyć. To najnowszy wpis amerykańskiego prezydenta. Jeśli nie zawrzemy umowy, i to wkrótce, nie będę miał innego wyjścia jak tylko nałożyć wysokie podatki, cła i sankcje na wszystko, co Rosja sprzedaje USA i różnym innym uczestniczącym krajom. Trump powtarza, że w pomoc musi bardziej zaangażować się Europa. Jednym z rozważanych przez trumpistów scenariuszy jest stworzenie patrolowanej przez europejskie wojska strefy zdemilitaryzowanej wzdłuż obecnej linii frontu. Do wysłania wojsk pokojowych do Ukrainy wzywa również Zełenski i wymienia liczbę żołnierzy niezbędną, by zapobiec kolejnemu rosyjskiemu atakowi. Od wszystkich Europejczyków? 200 tys. to minimum. W przeciwnym wypadku nie będzie to miało znaczenia. To więcej, niż liczy cała niemiecka armia i niewiele mniej od wielkości francuskich sił zbrojnych. Według szefowej unijnej dyplomacji Rosja obecnie w 3 miesiące jest w stanie wyprodukować więcej broni i amunicji niż Unia przez rok. Nadal robimy zbyt mało. Musimy zwiększyć nasze wydatki na obronność, poprawić nasze zdolności i być przygotowanym na wojnę. Współpraca w zakresie przemysłu obronnego i bezpieczeństwa były jednym z głównych tematów spotkania premierów Polski i Norwegii w Oslo. Nie ma drugiego polityka w Europie, bardziej zainteresowanego efektywną pomocą dla Ukrainy jak ja. Z oczywistych względów, bo dla nas sytuacja w Ukrainie to jest kwestia "być albo nie być". Premierzy rozmawiali też o partnerstwie w obszarze energetyki. Oglądają Państwo "19:30" w środę. Za chwilę kolejny polityk bez immunitetu, ale nie tylko. Coraz dłuższa lista kandydatów. Cała Polska naprzód! Jest to dobra informacja dla wszystkich wyborców. Każdy walczy o ten sam elektorat. Czynszowy problem. Przykro na to patrzeć. Wilgoć w mieszkaniu, podłoga pozarywana. Kolej i wykonawca olali nas zupełnie. Ferie z perspektywy rodzica. Rodzice nie mają tyle urlopu, ile wolnego mają dzieci. To dezorganizuje pracę i rodzicom, i dzieciom. Krzysztof Szczucki uprzedza ruch prokuratury i zrzeka się poselskiego immunitetu. Chodzi o "specjalną komórkę" w Rządowym Centrum Legislacji. Z ustaleń śledczych wynika, że w 2023 roku Krzysztof Szczucki jako szef RCL utworzył specjalną jednostkę, a w niej osoby z własnego sztabu wyborczego i z pensją z budżetu państwa. Prokuratura zarzuca mu wykorzystanie środków publicznych do prowadzenia kampanii, a chodzi nawet o 1,2 mln zł. W tym przypadku w PiS-ie nie ma jednomyślności. Sądzę, że może by lepiej, żeby się nie zrzekał. Tak Jarosław Kaczyński skomentował... Chcę tę sprawę przyspieszać. ...ruch wyprzedzający swojego partyjnego podwładnego, który zrzekł się immunitetu. Krzysztof Szczucki zrobił to w dniu, w którym komisja regulaminowa miała zająć się wnioskiem o uchylenie jego immunitetu. Ja się nie dziwię, że oni zrzekają się immunitetu, bo oni się boją dyskusji i debaty. To jest taka strategia przyjęta przez Nowogrodzką. Jakbym nie złożył tego wniosku, toby powiedzieli posłowie z opcji rządzącej, że się chowam z immunitetem. Ale ten poseł z opcji najbliższej Krzysztofowi Szczuckiego też jakby niezadowolony. Zawsze byśmy wiedzieli, kto głosuje za tym, żeby ten immunitet uchylić, kto by miał różne moralne konsekwencje. Prezes nie ma racji? Ja sam podjąłem decyzję. Nie znam tej wypowiedzi pana prezesa. Od teraz formalnie nic już nie stoi na przeszkodzie, by prokuratura mogła postawić Krzysztofowi Szczuckiemu zarzut wykorzystania środków publicznych do prowadzenia kampanii wyborczej. To było bezczelne wykorzystywać Rządowe Centrum Legislacji zamiast do wykorzystywania dobrego prawa jako jakaś agenda kampanijna. To teraz po kolei. Zachęcam do głosowania. Krzysztof Szczucki w czasach rządów PiS-u był odpowiedzialny za Rządowe Centrum Legislacji. W wyborach kandydował do Sejmu. Skuteczny dla regionu. Mandat zdobył. W kampanii miało mu pomagać 6 pracowników Rządowego Centrum Legislacji. Czy to byli pracownicy Rządowego Centrum Legislacji na którejś konferencji? Ja teraz nie chcę się odnosić do... Ale byli czy nie byli? ...zdjęć, których teraz nie widzę. Na konferencjach przed kampanią wyborczą występowałem jako prezes Rządowego Centrum Legislacji. W takich przypadkach towarzyszyli mi pracownicy RCL. Tyle że według audytu ten pracownik RCL-u roznosi ulotki wyborcze Krzysztofa Szczuckiego, a nie pracuje na rzecz publicznej instytucji, jaką jest RCL. Każdy człowiek w Polsce jest wolny. Także pracownicy instytucji państwowych mogą w swoim czasie wolnym angażować się w różne działania. Czyli uczestniczyli w kampanii? Nie w ramach obowiązków służbowych. Według audytu i informacji z Kancelarii Premiera 6 pracowników nie świadczyło żadnej pracy. Nie logowali się nawet na komputerach. Nie stałem nad kimś, czy logował się do komputera, czy nie. Czyli jest ewentualność, że nie logowali się do komputera? A czy kierowca mu się logować? Ale pan to powinien wiedzieć jako szef RCL, jak pana pracownicy pracują. 190 osób. Myśli pan, że jakiś szef nad nimi stoi, czy się logują, czy się nie logują? Przeprowadzone przez CBA śledztwo wykazało, że w tej sprawie niezgodne z prawem mogło zostać wydane ponad 1 mln zł. I to m.in. z tego powodu PKW pierwotnie odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu PiS. Coraz dłuższa kolejka do prezydenckiego wyścigu. Na liście pojawiają się kolejni kandydaci, ale za nim zawalczą o wyborcze głosy, trwa wyścig z czasem o zebranie 100 tys. podpisów i rejestrację komitetów. Ci, którzy są w grze, podkreślają, że większa konkurencja podnosi poziom, choć gdy walczy się o te same elektoraty, czasem głosy też trzeba podzielić. Gdy w Sejmie na 4 miesiące przed wyborami prezydenckimi dyskusja o tym, kto ma je rozstrzygać. Nazywam się Piotr Szumlewicz. Kolejni kandydaci rozpoczynają kampanię. Ja proponuje potężne inwestycje w usługi publiczne po to, żeby poprawić jakość zdrowia Polaków. Składanie wyborczych obietnic, podróże po kraju i zbieranie podpisów. Jednym idzie szybciej, drugim - nieco wolniej. Jaki wynik pan celuje? Jak sondaże wskazują, nie na zbyt wysoki. Ale całkiem poważnie dla wielu z tych, którzy ogłosili chęć swojego startu, to najważniejsza w ich dotychczasowej politycznej karierze kampania. Do gry o Pałac Prezydencki dołączył już 17. kandydat - Krzysztof Stanowski. Nie oznacza to, że 18 maja oddamy głos na jednego z kilkunastu tych kandydatów. Bo ci muszą zebrać co najmniej 100 tys. podpisów i zarejestrować komitet wyborczy. Jest to dobra informacja dla wszystkich wyborców, że tego szerokiego katalogu kandydatów na urząd prezydenta RP mogą wybrać swojego. Karol Nawrocki odwiedził dziś m.in. Zakopane. Jako obywatelski kandydat... Mówił o pięknym krajobrazie, który będzie przedmiotem jego troski jako przyszłego prezydenta RP. Tu przypomnijmy, że Nawrocki kandydatem PiS-u nie jest, bo partia go tylko wspiera. Przynajmniej oficjalnie. Naszego... to znaczy wspieranego przez nas kandydata. W Sejmie do dziennikarzy przeszedł ten, który z dziennikarzami zwykle rozmawiać nie chce. Kandydat Konfederacji przyznaje, że im więcej kandydatów w wyborach. tym trudniej o głosy Polaków. Każdy walczy o ten sam elektorat. Mamy już kilkunastu kandydatów. Liczba ludzi, którzy mogą wziąć udział w wyborach, jest ograniczona. I w takich słowach ocenia Rafała Trzaskowskiego. Trzaskowski kopiuje pana program? Tak. Jest takim "kseroboyem". Kandydat KO walczył o głosy w Zachodniopomorskiem. Najpierw spotkanie z lokalnymi samorządowcami, potem z wyborcami w Szczecinie. Będziemy robić kampanię bezpośrednio. Z ludźmi, na spotkaniach, w zwykłych salach, a nie w halach za miliony. Gorący czas debaty i politycznych pojedynków będziemy obserwować do samego końca kampanii. Długa lista kandydatów może się okazać rekordowa. Dla porównania: w wyborach prezydenckich w 1995 roku było zarejestrowanych 14 kandydatów. Kampanii z bliska i bez trybu w swoim programie wnikliwie przyjrzy się Justyna Dobrosz-Oracz. Początek o 20:18. Odliczamy dni do 33. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej. Teraz informacje ze Śląska, gdzie dziś rano w kopalni Knurów-Szczygłowice doszło do niebezpiecznego wypadku. Przyczyną było zapalenie metanu. Pod ziemią znajdowało się 44 górników. Rannych zostało 16 osób. Najcięższe obrażenia odniosło 7 górników, którzy przebywają w szpitalu. Dwóch z nich trafiło na oddział intensywnej terapii w Siemianowicach Śląskich. Stan poszkodowanych lekarze określają jako ciężki. Mają poparzenia drugiego i trzeciego stopnia. Do zapalenia doszło na głębokości poniżej 850 metrów. Przyczyna pożaru nie jest znana. Jak poinformowała Jastrzębska Spółka Węglowa, do której należy kopalnia, "Czekamy na możliwość wizji, która będzie decydowała o przyczynach tego zdarzenia". W kamienicy nie mieszkają, bo się zawaliła, ale to nie przeszkadza, by pobierać czynsz, bo jak tłumaczą właściciele, to opłaty administracyjne, które się po prostu należą. Budowa tunelu kolejowego pod Łodzią mocno dała się we znaki mieszkańcom kamienicy i, jak się okazuje, to nie koniec problemów. W hotelach lub wynajętych mieszkaniach czekają na to, co dalej, i płacą - czasem podwójnie. Biorę tabletki na noc na uspokojenie, bo nie idzie normalnie żyć. Renata Mazur w tej kamienicy mieszkała 11 lat. Normalne życie rodziny z dwójką dzieci skończyło się we wrześniu, gdy część kamienicy runęła. Przykro na to patrzeć. Teraz to jest wilgoć w mieszkaniu, podłoga pozarywana. Przykro patrzeć na to wszystko, zwłaszcza że przed relokacją mieliśmy wyremontowane, odświeżaliśmy córce pokój, by miała fajne warunki, ale okazało się, że wszystko na marne. Wszystko przez budowę tunelu kolejowego pod Łodzią. Gigantyczna tarcza o nazwie Katarzyna według ekspertów powinna drążyć tunel znacznie głębiej, niż zapisano w projekcie inwestycji pod ulicami Łodzi. To był błąd ludzki, błąd w projektowaniu, identyfikacji zagrożeń w rozpoznaniu wywołanych w procesie tunelowania. Pani Renaty z rodziną musiała zamieszkać w hotelu, podobnie jak 250 osób z 4 okolicznych kamienic. Za pobyt płaci firma odpowiedzialna za budowę tunelu. Alternatywa to wynajęcie mieszkania, za który dostają zwrot 140 zł dziennie. Problem w tym, że mieszkańcy zagrożonych kamienic, mimo że do mieszkań nie mogą wrócić, muszą płacić za nie czynsz. Dodatkowo opłacać czynsz i media w mieszkaniu, które wynajmą. Wszystkie rachunki musiałam płacić z opóźnieniem, łącznie oprócz za wynajem mieszkania, komorne, światło gaz, inne opłaty, odsetki. To się wiąże z tym, że będę musiała płacić kary. Złych nastrojów nie poprawia brak informacji ze strony inwestora i wykonawcy. Kolej i wykonawca olali nas zupełnie. Dziś nie mogliśmy uzyskać komentarza PKP PLK. Wykonawca w oświadczeniu pisze, Tarcza drążąca tunel stanęła w listopadzie. Czy i kiedy ruszy - nie wiadomo. Ludzie niestety muszą się pogodzić z tym, że jeszcze przez długie miesiące będą musieli być zlokalizowani poza swoimi mieszkaniami. Nie wiemy, co dalej z tym budynkiem będzie. Katarzyna dalej stoi. Jest to paranoja. Dzisiaj jestem osobą bezdomna. Niedługo idę na emeryturę, a skończyłam jak żul. Zwykle jednak za bezdomność nie płaci się czynszu. Dla tych młodszych to podstawowa sprawa, dla starszych - czarna magia, więc postanowili połączyć siły w międzypokoleniowej szkole. Seniorzy zdobywają w niej podstawowe kompetencje cyfrowe, nauczycielami bywają ich własne wnuki, a zdobyta wiedza przyda się od zaraz - przy zapisie do lekarza czy sprawdzeniu recepty. Ramię w ramię w szkolnych ławach. Ci młodsi i ci młodzi duchem. To projekt "Szkoła międzypokoleniowa". W wielkim skrócie: uczniowie uczą seniorów, jak bezpiecznie korzystać z Internetu. My jesteśmy tym pokoleniem przejściowym - od liczydeł do komputera. Takie dla nas podstawowe rzeczy, dla seniorów - czarna magia. Seniorzy z sieci korzystają chętnie, choć nie zawsze bezpiecznie. A pułapek w sieci nie brakuje: oszuści, podejrzane linki czy obrazy wygenerowane przez sztuczną inteligencję. Starsi jeszcze nie wszyscy pojmują to wszystko. Ale pojmować chcą, bo nie chcą zostać w tyle. Kuba na zajęcia zaprosił swoją babcię. Żeby nie klikała we wszystkie linki i różne kody QR, nie skanowała wszystkiego, jak dostanie wiadomość, że coś mi się stało, to żeby nie wysyłała mi pieniędzy. Babcia wie, że nie taki diabeł straszny. I nie trzeba jej było namawiać na udział w zajęciach. Gdy ma się wsparcie, obok siebie wnuka czy dobrego nauczyciela, to nie jest takie straszne. Wszystkiego można się nauczyć w każdym wieku. Program ministerstw: cyfryzacji i edukacji narodowej jest ogólnopolski. Dołączyło do niego prawie 1700 szkół podstawowych. Nie chodzi o to, żeby seniorzy zostali informatykami, ale by ułatwić im życie. Jak być bezpiecznym, na co nie reagować, ale też na jaką stronę wejść, z jakiej aplikacji skorzystać np. mObywatel, żeby sprawdzić kluczowe informacje, zapisać się do lekarza, sprawdzić swoje recepty. Bardzo życiowe codzienne rzeczy. Badanie poziomu cyfrowych kompetencji europejskich seniorów pokazuje, że do zrobienia jest sporo. Na 27 krajów zajmujemy dopiero 24. miejsce. Tylko 13% Polaków między 65. a 74. rokiem życia ma podstawowe kompetencje cyfrowe. Dla porównania: w Holandii, która zajmuje 1. miejsce - 67%. Klucz to edukacja, ale wspólne zajęcia z młodszymi to coś więcej. Ważny jest ten dialog i więzi międzypokoleniowe. Uczniowie znakomicie czują się w roli asystentów osób dojrzałych, znakomicie czują się także seniorzy. Jakby ubyło 50 lat albo nawet więcej. Dobrze się czuję w szkole. Za 25 lat seniorzy będą stanowić około 40% mieszkańców Polski. Ferie, wakacje, świąteczne przerwy - dla uczniów brzmi jak wymarzony plan bez lekcji, dla rodziców oznacza prawdziwe wyzwanie w układaniu harmonogramu opieki nad dziećmi. Na chwilę po ponad dwutygodniowej świąteczno-noworocznej przerwie ruszyły dwutygodniowe ferie. Na jakiś czas uda się wyjechać, ale portfel przeciętnej rodziny średnio pasuje do długości szkolnych przerw, zdecydowanie dłuższych od europejskiej średniej. Dla dzieci wolnego nigdy za wiele. Taki wymarzony czas bez szkoły to jest ile? Cały rok. Wolne. Fajne jest. Plany na to wolne też są całkiem fajne. Odpoczywanie i granie w piłkę nożną. Imprezy i do babci. A rodzice kombinują i organizują wyjazdy, warsztaty, zimowiska, lodowiska. Nie wiadomo, co z nimi robić czasami. Wszystko mają przerobione i czasem ciężko im dogodzić, jeżeli chodzi o zabawy. A niebawem Wielkanoc, potem majówka, egzaminy maturalne i ósmoklasisty, Boże Ciało i znów wakacje. I tak w ciągu roku szkolnego uczniowie mają łącznie około 14 tygodni wolnych od szkoły. Tylko letnia przerwa to 10 tygodni odpoczynku. Plasuje nas to mniej więcej w połowie państw europejskich, czyli są państwa, które mają nawet więcej dni wolnych, i są państwa, które mają znacząco mniej. I tu zaczynają się schody. To dezorganizuje pracę i dzieciom, i rodzicom. Nauczyciele na pewno mają kłopot, bo uczniowie nie mogą się wdrożyć. Po świętach żyją już feriami. Rodzice nie mają tyle urlopu, ile wolnego mają dzieci. Dla rodziców ułożenie rodzinnego grafiku łatwe nie jest. Mąż i ja pracujemy. Nie mamy babci pod bokiem. To nie lada wyzwanie, żeby zorganizować opiekę nad dzieckiem. Przyjechaliśmy tu na dwa tygodnie i żonglujemy z mężem pracą. Raz ja mam wolne, raz mąż ma wolne. Jest trochę problem, zwłaszcza jak się nie uda półkolonii, to siedzą w domu z rodzicami pracującymi z domu. Ja jestem samotną mamą, dla mnie to już w ogóle duży problem. Wiadomo, że człowiek klei, jak może. I choć co jakiś czas słychać pytanie, czy ferii, przerw dni wolnych nie ograniczyć, rządzący uspokajają... uczniów. Nie będziemy skracać wakacji ani ferii. Uczeń też ma prawo do odpoczynku. I z tą informacją można z energią wjechać w nowy semestr. W "19:30" to już wszystko. Odliczamy dni do 33. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej. I choć to wydarzenie jeszcze przed nami, to już można doliczyć się rekordowych kwot proponowanych aukcji. W niedzielę orkiestra zagra dla onkologii i hematologii dziecięcej. Telewizja Polska też z nią gra. Mamy swoje aukcje i zaproszenie, o którym opowie Małgorzata Wiśniewska. Zapraszamy do licytacji, bo to, co poznają państwo w telewizji, może przydać się także w codziennym życiu. "19:30" zaprasza do wylicytowania dnia pracy z redakcją. U nas zawsze dużo się dzieje, ale oprócz tego, że dużo się dzieje w Polsce i na świecie, to atmosfera w tej redakcji jest zdecydowanie wyjątkowa. Zapraszamy do licytowania i żeby o tej atmosferze się przekonać i nas poznać. To miejsce tworzą wyjątkowi ludzie, którzy najczęściej na ekranie są bardzo poważni. My nadal jesteśmy poważni, ale zapraszam, żeby podejrzeć te nasze wady. Osoba, które to wylicytuje, będzie mogła osobiście sprawdzić, jak wygląda praca reportera telewizyjnego, Uczestniczyć w pracy dziennikarza w pracy wydawcy, będzie współtworzył materiał, który tego dnia ukaże się na antenie. Więc coś wyjątkowego. Na innych aukcjach wylicytować można choćby spotkania z naszymi dziennikarzami i prezenterami. Zbigniew Łuczyński zaprasza do studia. Jeśli chcą państwo usiąść za stołem prezentera, wystarczy tylko licytować. Czekam na państwa. Będą także niespodzianki. Witold Tabaka prosto z Waszyngtonu proponuje wspólną kolację w Warszawie. To jest doskonałe miejsce i doskonały czas, żeby przypomnieć o tym, że licytujemy na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Wystawiłem tam gadżety z kampanii, w tym czapeczkę MAGA, oraz rozmowę o kulisach kampanii wyborczej i o kulisach zaprzysiężenia Donalda Trumpa. Akademia Telewizyjna oferuje szkolenie medialne. Chcemy nauczyć, jak przekazywać komunikaty w prosty, komunikatywny i jasny sposób, ale też jak kręcić rolki, relacje, czyli to, co robią influencerzy. 15 lat temu dzień pracy w redakcji Panoramy wylicytował 17-letni Czarek. Chory na guza mózgu, marzył o tym, by zobaczyć, jak powstaje program informacyjny, zanim choroba odbierze mu wzrok. Kiedy pokazaliśmy jego historię, znaleźli się darczyńcy, którzy sfinansowali mu skomplikowaną operację mózgu w Hanowerze. Wszystko wydarzyło się po finale orkiestry, który był poświęcony onkologii. Bo takie aukcje to w TVP tradycja. Jaką historię napiszemy tym razem z osobą, która spędzi z nami dzień? Aukcja dnia z "19:30" potrwa do 10 lutego. Zagrajcie z nami. W "19:30" to już wszystko. Dorota Wysocka-Schnepf zaprasza Państwa na rozmowę z prof. Grzegorzem Motyką w "Pytaniu dnia". Spokojnego wieczoru. Do zobaczenia.