Po Mariupolu także Chersoń na południu Ukrainy okrążony przez rosyjskie siły. 300 tys. mieszkańców zaczyna brakować jedzenia i leków. Szczegóły już za chwilę. Jest 19.30, Michał Adamczyk, witam państwa i zapraszam na Wiadomości. Putin nie ma planów zakończenia tej wojny. Rosyjscy bandyci znowu zbombardowali ukraiński szpital. Jak to ująć? Czuję tyle złości. Chce mi się płakać. Rosyjskie okrucieństwo jest nieludzkie. Mam nadzieję, że najbliższy szczyt NATO w sposób jednoznaczny stanie tutaj na straży wolnego świata. Niespotykane barbarzyństwo Putina jednoczy cywilizowany świat. To jest rodzaj melodramatu, który dzieje się na tle wielkiej historii, która w jakimś sensie wpływa na losy bohaterów. "Marzec 68" - historia protestów przeciw komunistycznej tyranii. Jestem przekonany, że film ten nie pozostawi nikogo z państwa obojętnym. Wielkie, piękne, tożsamościowe kino. "Marzec '68", serdecznie zapraszam. Trwa 27. dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Dziś rano ukraińska agencja informacyjna poinformowała o zatrzymaniu przez służby kontrwywiadowcze grupy dywersantów, którzy przygotowywali atak na prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego. To już kolejna próba ataku na prezydenta Ukrainy i kolejna niespokojna noc dla mieszkańców napadniętego kraju. Kijów pozostaje niezdobyty, jednak Rosjanie i tej nocy prowadzili ostrzał. W Siewierodoniecku okupanci ostrzelali ludzi stojących w kolejce przed sklepem spożywczym. Rosyjscy zbrodniarze kilkukrotnie ostrzeliwali Mikołajów. W Kramatorsku w obwodzie donieckim Rosjanie ponownie użyli zakazanej przez cywilizowany świat amunicji fosforowej. O kolejnym dniu bohaterskiego oporu Ukrainy - Marcin Tulicki. Kolejne dowody rosyjskich zbrodni. Tu akurat w Mikołajewie, na południu Ukrainy. Jak to ująć? Czuję tyle złości. Chce mi się płakać. Rosyjskie okrucieństwo jest nieludzkie. Rosyjscy bandyci zbombardowali kolejny szpital. Tym razem psychiatryczny. Wróciłem tutaj i zastałem zniszczony szpital. Cóż innego mogę powiedzieć, jeśli nie to, że Rosjanie to dranie. Bez żadnych skrupułów. To chęć sparaliżowania strachem. Taka zemsta na cywilach za niepowodzenia na froncie. Rosja nie zdobyła żadnego strategicznego politycznie celu. W obwodzie charkowskim rosyjski czołgista ostrzelał samochód osobowy. Morderca zabił trzy osoby, w tym 9-letnie dziecko. W Siewierodoniecku - to Donbas - celowo ostrzelano ludzi w kolejce do sklepu. Putin nie ma planów zakończenia tej wojny. Ukraina jest tylko środkiem do celu zaatakowania Europy. Przede wszystkim do przejęcia państw bałtyckich, państw wchodzących w skład ZSRR, a następnie innych państw, które miały armię sowiecką i wpływy sowieckie. Noc najcięższa była w obwodach kijowskim, sumskim, donieckim i chersońskim, czyli w niemal we wszystkich kierunkach. Choć widać, że morale bandytów Putina jest jeszcze niższe niż na początku inwazji. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przechwyciła rozmowę, w której rosyjski żołnierz mówi, "że nawet w Czeczenii nie było tak źle". 4. dnia wojny generał obiecał nam, że wszystko skończy się za kilka godzin. Tymczasem w okupowanych miastach Ukraińcy wychodzą na ulicę. Protestują. Nie zaczęliśmy, ale musimy skończyć te wojnę. Rosjanie nie mogą walczyć w zwarciu. Pamiętaj, to tchórze. O! Słyszysz to teraz? Te syreny. To znaczy, że znowu zaczęli nas bombardować. To akurat słowa syna jednego z zabitych ukraińskich żołnierzy. We wciąż atakowanym Mariupolu wiele osób nie ma dostępu do żywności i wody. Za zbrodnie odpowiada ten sam rosyjski bandyta, który wcześniej kierował wymierzoną w cywilów rosyjską operacją w Syrii. O podobnym terrorze mówi mer Melitpola, który wcześniej był porwany i przetrzymywany przez Rosjan. Później miał zostać wymieniony za 9 rosyjskich żołnierzy. Stoimy w obliczu katastrofy humanitarnej, ponieważ w mieście skończyła się żywność. Miasto Melitopol ma duże problemy z zaopatrzeniem we wszelkie lekarstwa. Rosyjscy najeźdźcy celowo niszczą duże magazyny żywności. Muszą być sfrustrowani, gdy z frontu dochodzą kolejne informacje o porażkach. Np. z obwodu charkowskiego, gdzie armia ukraińska zniszczyła kolumnę rosyjskich wojsk i zestrzeliła pocisk manewrujący. Niedaleko, w obwodzie sumskim, ok. 300 rosyjskich żołnierzy odmówiło wykonania rozkazów i wycofało się z pola bitwy. Charków, zaraz po Kijowie był drugim najludniejszym miastem Ukrainy. Położony zaledwie 40 km od granicy z Rosją. W wyniku napaści rosyjskich wojsk, zniszczonych zostało setki domów. W Charkowie jest Jacek Łęski. Jacku, jak teraz wygląda miasto? W Charkowie już od dawna godzina policyjna, więc muszę się łączyć z państwem z piwnicy z zaprzyjaźnionej restauracji. Charków leczy dzisiaj głębokie zadane przez agresora. Jeśli pojedzie się do dzielnic, gdzie byłem dzisiaj, zobaczyłem budynki przebite na wylot rakietami. Miasto duchów. To jest budynek przedszkola, tu jeszcze niedawno bawiły się dzieci. Czy rakieta była celowana w to miejsce czy inne, czy też przypadkowo - za każdym razem te ataki przynoszą zniszczenia śmierć, krew i ból, i tak wygląda ta wojna. Tutaj w Charkowie zostały zaatakowane dzielnice cywilne, dzielnice mieszkalne, zostało zaatakowane centrum miasta. Dzisiaj jest już spokojnie. Te rany są już bardzo głębokie. Nie tylko rany takie fizyczne, te zniszczenia budynków, które trzeba będzie latami całymi odbudowywać i płacić za to, ale to są też rany psychiczne. To są dwa okna naszego mieszkania. Rozmawiałem z mężczyzną, którego matka zginęła w jednym z takich budynków. Tu mieszkał mój brat z mamą. Moja mama doznała urazu podczas wybuchu 6 marca i zmarła na OIOM-ie 12 marca z powodu poniesionych obrażeń. Mieszkanie jest doszczętnie zniszczone. Ten budynek pewnie rozbiorą. 2 dni po wybuchu znaleźliśmy tu dokumenty brata, nieduże oszczędności, zdjęcia i pamiątki. Tutaj jeszcze kilka dni temu toczyły się bardzo ciężkie boje. Armia rosyjska stoi kilkanaście, może kilkadziesiąt km stąd. Wciąż słyszymy tutaj alarmy przeciwlotnicze, wciąż słyszymy pracę artylerii przeciwlotniczej. Ci Rosjanie są blisko. Samo miasto jest niedaleko od rosyjskiej granicy. Chyba w teraz znacznie bardziej uszkodzone, zniszczone niż sam Kijów. Jeden z rosyjskich prokremlowskich dzienników w obszernym artykule o sytuacji na Ukrainie opublikował liczby dotyczące zabitych i rannych żołnierzy. Te prawdziwe, które rosyjskie władze starają się ukrywać. Po kilku minutach artykuł zniknął, ale i tak wywołał falę spekulacji. Rosyjskie straty przewyższają już te z dziesięcioletniej wojny w Afganistanie. To jedna z najbardziej strzeżonych informacji w rosyjskiej rzeczywistości. W propagandowych przekazach nie ma mowy o wojnie, zabijaniu cywili, niszczeniu miast, ale też porażkach rosyjskiej armii i tysiącach zabitych żołnierzy. Ostatnie oficjalne dane Rosjanie podali 2 marca. Wtedy propaganda odważyła się powiedzieć o niespełna 500 zabitych żołnierzach. Tym razem jednak coś albo poszło bardzo nie tak, albo ktoś celowo ujawnił inną liczbę. Komsomolska Prawda to największy rosyjski dziennik, który jest główną tubą Kremla. Władze gazety mówią o ataku hakerskim, chociaż z jednej strony może to być kontrolowany przeciek, podający i tak mniejsze straty niż te obliczone przez Ukrainę, z drugiej, celowa dywersja. Publikacja zbiegła się w czasie z kolejnym odwołaniem i aresztowaniem wojskowego wysokiego szczebla. Nieoficjalnie chodzi o generała Władysława Jerszowa - dowodzącego 6 Armią Połączonych Sił Zbrojnych. Jest kolejnym usuniętym siłą bezpośrednim podwładnym ministra Szojgu. Wszystkie źródła wskazują, że dzisiejsza wojna na Ukrainie to będzie najbardziej kosztowna wojna dla Rosji, jeśli chodzi o straty osobowe. Według danych ukraińskiego sztabu Rosjanie stracili ponad 15 tys. żołnierzy w niespełna 4 tygodnie. Więcej niż przez 10 lat ciężkich walk w Afganistanie. Na współczesnym polu bitwy to katastrofa. Jej rozmiar zaczyna powoli przebijać się do świadomości Rosjan. W Afganistanie doprowadziło to do tzw. syndromu afgańskiego, gdzie Rosja tę wojnę przegrała. Mam nadzieje, że w krótkim czasie będzie syndrom ukraiński. Tym bardziej, że żołnierze sami informują bliskich o realiach tego, co dzieje się na Ukrainie. Wielu podejmuje próby samookaleczenia, żeby tylko nie wysyłać ich na front. Setki poddają się całymi oddziałami, albo zwyczajnie uciekają z pola walki porzucając sprzęt. O sytuacji na Ukrainie i jej konsekwencjach dla Europy i świata Od początku wojny na Ukrainie do Polski przybyło już ponad 2,141 mln osób uciekających przed wojną. Ukraińcy opuszczają atakowane miejscowości i udają się na zachód kraju, a stamtąd m.in. do Polski. We Lwowie jest nasz wysłannik Marcin Lustig. Marcinie, powiedz, jak tam wygląda sytuacja? Żywego ducha nie ma na ulicach. We Lwowie jest około 200 tysięcy uchodźców wewnętrznych. Większość z nich decyduje się na opuszczenie kraju. To głównie uchodźcy z najbardziej zniszczonych w wyniku inwazji rejonów Ukrainy. Często nie mieli czasu nawet na spakowanie walizki. Liczą na pomoc wolontariuszy przy dworcu głównym we Lwowie. Podwarszawski Nadarzyn. Codziennie docierają tu kolejni Ukraińcy, którzy uciekli przed wojną. Ich spotykają pierwszych - Terytorialsów z 6 mazowieckiej brygady. Tutaj zajmujemy się tym, żeby kontrolować ruch ludzi do autokarów, ewentualnie wskazujemy, jaki autokar dokąd jedzie albo zaopatrujemy ludzi w dodatkowe materiały, których potrzebują. W trzech halach tysiące ludzi. Przede wszystkim kobiety z dziećmi. Niczego im nie brakuje. Tutaj dobrze się mieszka: jest ciepła, miękka pościel, dobrze karmią i z uwagą nas traktują. 50 żołnierzy WOT pomaga tu w systemie 24-godzinnym. To nie tylko wsparcie w noszeniu walizek czy podaniu ciepłego posiłku. Oni też potrzebują takiego wsparcia psychicznego. Podchodzą, rozmawiają. Nie wracają wspomnieniami do tego, co tam zostało. Bardziej ich interesuje, co dalej będzie - przyszłością, nie przeszłością. Choć ta nie jest tak odległa i często wraca. Jedna pani szukała jedzenia. Dałem jej jedzenie, a po chwili rzuciła się na mnie i przeprosiła mnie za to, ale powiedziała, że przypominam jej syna, który jest też żołnierzem i dostała zdjęcie, jak jest ranny teraz na froncie w Charkowie. Ja w ogóle sobie nie wyobrażam, jak byśmy sobie tutaj poradzili 2 tygodnie temu przy 10 tys. uchodźców bez żołnierzy obrony terytorialnej. Oni tutaj wykonali dla mnie największą prace. Oni również nam pomagają. Na przykład tak. Codziennie ustawiają się tu kolejki. Pani Kasia wraz z innymi stworzyła punkt weterynaryjny. Każdy zwierzak otrzymuje pomoc i opiekę lekarza. Piesek został tu zachipowany, bo bez chipa nie można wyjechać za granicę, i dali mu smycz. Teraz czekamy na lekarza, na kontrolę. Nie bój się. Ja cię nikomu nie oddam. Najbardziej cierpią koty. Hałas, tysiące ludzi, zapachów i brak swojego kąta dezorientują. Staramy się im ten stres zminimalizować. Rozdajemy kontenerki na koty, dajemy kocyki, jakieś zabawki. A to kolejna pomoc, tym razem ze strony Narodowego Banku Polskiego. Wszyscy Ukraińcy, którzy uciekli przed wojną, od piątku będą mogli wymienić do 10 tys. hrywien po zaokrąglonym, oficjalnym, a nie kantorowym kursie. Parlamentarzyści z Polski i 12 innych państw podpisali porozumienie ws. obrony powietrznej Ukrainy. O sytuacji na Ukrainie i jej konsekwencjach dla Europy i świata rozmawiał w Bułgarii i Rumunii prezydent Andrzej Duda. Już pojutrze weźmie też udział w szczycie NATO w Brukseli. Obecny na nim będzie również prezydent USA Joe Biden, który dzień później złoży wizytę w Warszawie. Wczoraj w Mołdawii, dziś rano w Bułgarii, a po południu w Rumunii - to dalszy ciąg dyplomatycznej ofensywy polskiego prezydenta. Będziemy prowadzić intensywne zabiegi dyplomatyczne, tak aby wszyscy tworzący ten wielki światowy sojusz obronny zrozumieli, jak bardzo poważna jest sytuacja i jak rzeczywiście groźna jest Rosja, Podobne działania prowadzi polski rząd. Ostatnie miesiące to kilkadziesiąt spotkań w Polsce i za granicą. Tylko wczoraj do Warszawy przyjechali prezydent Szwajcarii i premier Holandii. To co się dzieje w przeciągu ostatnich miesięcy, to jest coś, czego w historii polskiej dyplomacji jeszcze nie było. Zarówno ilość jak i jakość tych spotkań to są rzeczy, które na pewno przejdą do historii. Wizytę w Polsce złożyła dziś minister spraw zagranicznych Szwecji. Jestem pod ogromnym wrażeniem polskiego przewodnictwa w OBWE w tych trudnych czasach i jestem ogromnie wdzięczna ministrowi Rauowi za jego nieprawdopodobne wysiłki. We wszystkich międzynarodowych organizacjach, w których uczestniczymy, mamy wspólny pogląd na kwestie bezpieczeństwa w regionie. To co rząd Prawa i Sprawiedliwości mówił od lat i ostrzeżenia przed agresywną polityką Rosji teraz są szeroko akceptowane na zachodzie Europy. Konsekwentna polityka zagraniczna Polski wpływa na zmianę podejścia państw zachodnich do nowych zagrożeń. Mam nadzieję, że ta polityka rożnego rodzaju prezentów, które wiele państw Zachodu, łącznie z USA dawały Putinowi, jednak definitywnie jest za nami i będziemy w tej chwili podążać za polskim przykładem i szukać rozwiązań, które będą nas wzmacniać. W czwartek w Brukseli odbędą się spotkania przywódców państw NATO i Unii Europejskiej z udziałem także prezydenta USA. Dzień później Joe Biden przyleci do Polski. Parlamentarzyści z Polski i 12 innych państw podpisali porozumienie ws. obrony powietrznej Ukrainy. W liście podkreślono, że musi być możliwość obrony ludności, a to oznacza ochronę przestrzeni powietrznej i zatrzymanie ruchu wojsk. Pod listem podpisały się też Niemcy i USA. Amerykanie już kilka lat temu chcieli dozbrajać Ukrainę, obawiającą się Rosji. Sprzeciw wyraziły wtedy Niemcy. Sygnatariusze listu z 13 krajów podkreślają konieczność wsparcia Ukrainy w walce z Rosjanami. Parlamentarzyści z Polski, Czech, Estonii, Francji, Gruzji, Niemiec, Irlandii, Łotwy, Litwy, Holandii, Szwecji, Wielkiej Brytanii i USA piszą m.in. o potrzebie pilnej modernizacji ukraińskiej obrony powietrznej. W liście podkreślono też konieczność zapewnienia pomocy humanitarnej oraz wsparcie poprzez dostarczanie broni. Ta od początku napaści Rosji jest dostarczana Ukrainie z wielu krajów. Jesteśmy takim europejskim hubem, jeżeli chodzi o dostarczanie broni dla Ukrainy. Proszę zwrócić uwagę, że wszystkie samoloty z bronią przylatują bezpośrednio do Polski. 8 lat temu Waszyngton był skłonny poważnie dozbroić Ukrainę po wybuchu wojny w Donbasie i rosyjskiej okupacji Krymu. Orędownikiem tego rozwiązania był ówczesny wiceprezydent USA Joe Biden. Wierzymy w to, że Ukraińcy mają prawo się bronić. Kiedy USA rozważały możliwość wysłania broni na Ukrainę: Jeśli dyplomacja zawiedzie, pytałem mój zespół, jakie będziemy mieli opcje? Dostarczanie broni Ukraińcom jest jedną z takich opcji, ale nie podjąłem jeszcze decyzji w tej sprawie. Sprawę na niekorzyść Ukrainy przesądziła wizyta kanclerz Angeli Merkel w Białym Domu. Zawsze powtarzałam, że nie widzę wojskowego rozwiązania tego konfliktu. Powinniśmy szukać rozwiązań dyplomatycznych. Kulisy amerykańskiej decyzji przypomina Washington Post. Kluczem do myślenia Obamy była wizyta w Białym Domu w lutym 2015 r. kanclerz Niemiec Angeli Merkel, Angela Merkel prowadziła politykę względem Rosji opartą na jak się okazało fałszywym i niebezpiecznym założeniu, że budowa więzów energetycznych będzie takim kagańcem nałożonym na pysk reżimu Władimira Putina. Okazała się być jednak energetyczną smyczą, na której Władimir Putin trzyma Europejczyków, przede wszystkim Niemcy. Wstyd - to słowo niemieckie władze słyszą ostatnio bardzo często. Media za Odrą niezależnie od sympatii politycznych wytykają Berlinowi sprowokowanie obecnej wojny na Ukrainie. Był rosyjski gaz i ropa, osobiste interesy niemieckich lobbystów, a do tego dziś dochodzi blokowanie sankcji przeciwko Rosji. Mimo że berliński Dworzec Główny od siedziby niemieckiego rządu dzieli zaledwie 400 m w linii prostej, kanclerz Olaf Scholz dotąd nie znalazł czasu, by spotkać się z uchodźcami. Podobnie jak Bundestag po słynnym przemówieniu prezydenta Zełeńskiego. Część polityków i media nazwały to hańbą. Fakt, że Scholz nie odpowiada na przemówienie ukraińskiego prezydenta w Bundestagu, Niemcy przez lata szukały uzasadnień dla swojej polityki "zrozumienia Rosji". Dziś niemieckie media nazywają to wprost: iluzje i toksyczna mieszanina interesów gospodarczych i lobbystycznych utorowały drogę agresywnej polityce Putina. Niemiecka niechęć do dostrzeżenia prawdziwego charakteru rosyjskiego reżimu To jest wynik niemieckiej polityki wobec Putina i tego sojuszu energetyczno-gospodarczego, który został ukształtowany, funkcjonował od ponad 20 lat. Oczywistym tego symbolem jest były kanclerz Schroeder... Robią kozła ofiarnego z Schroedera. ...choć jak podkreślają obserwatorzy, w cieniu za nim chowa się Angela Merkel. To ostatecznie jej decyzje wrzuciły Ukrainę wprost w ręce Moskwy. Gdy mówimy o Nord Stream, to jest rura, która omija w sposób celowy kraje środkowoeuropejskie, w tym Ukrainę. Czyli krótko mówiąc dzięki tej rurze była możliwa inwazja na Ukrainę. Zahamować Rosję mogłoby odcięcie dopływu jej surowców energetycznych, ale tu znów Berlin pojawia się jako główny hamulcowy. Mamy informację, że Niemcy nie chcą popierać dalszych sankcji, co więcej, nie są w stanie zrealizować obecnych zapowiedzi sankcji, ponieważ muszą kupować gaz, muszą kupować ropę. Muszą albo chcą. Stąd apele: "Obudźmy sumienia naszych zachodnich sąsiadów". Pod tym hasłem jutro przed ambasadą Niemiec w Warszawie odbędzie się manifestacja klubów Gazety Polskiej. Dzisiaj chcemy powiedzieć Niemcom: "Obudźcie swoje sumienia, nie zarabiajcie pieniędzy na wojnie, bo kiedyś ta wojna może Was dotknąć. Nie bądźcie odpowiedzialni za trzecią wielką wojnę w ciągu jednego stulecia. Obudźcie swoje sumienia". Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał za niedopuszczalne podważanie statusu sędziów. Nie ma wątpliwości, że polskie państwo musi być jak najlepiej przygotowane do odparcia ewentualnego zagrożenia ze wschodu. Mimo to opozycja kluczy w sprawie propozycji wyłączenia z reguły finansowej wydatków na armię i nie ustaje w politycznej walce, która jak podkreślają komentatorzy podczas wojny na Ukrainie osłabia pozycję Polski. Liczniejsza, jeszcze lepiej wyszkolona i nowocześniej wyposażona - tak ma wyglądać polska armia. W myśl ustawy o obronie ojczyzny liczba polskich żołnierzy ma wzrosnąć do minimum 300 tys. Ćwierć miliona żołnierzy zawodowych i 50 tys. Wojsk Obrony Terytorialnej. Już w piątek amerykański prezydent Joe Biden przyleci do Polski. Ścisła współpraca na linii Warszawa - Waszyngton. To zwiększanie obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce do 10 tys. To także dostęp do najnowocześniejszych technologii i amerykańskiego sprzętu. Polska armia za oceanem zakupiła już systemy Himars czy Patriot, Blackhawki czy myśliwce F-35. Chcemy pozyskać sprawdzone w boju czołgi Abrams. Właśnie takie zakupy w obliczu wojny na Ukrainie jeszcze bardziej usprawni zaproponowana przez rząd zmiana w konstytucji - wyłączenia z reguły finansowej wydatków na armię. Mimo to opozycja... Jesteśmy tym zaskoczeni, oczekujemy na jakieś wyjaśnienia w tej kwestii. Analizujemy tę propozycję, która padła na tym spotkaniu, ale też jest to po prostu nieodpowiedzialne. ... z Donaldem Tuskiem na czele... Nie do końca poważni byli partnerzy ze strony rządowej. ...nie ustaje w politycznej walce. Opozycja nie rozumie sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. To jest bardzo smutny wniosek, bardzo taki dołujący, bardzo niedobry dla Polski. Bo kiedy jak nie teraz powinniśmy być solidarni i powinniśmy zdobyć się na taki nadzwyczajny wysiłek w celu ochrony naszego kraju? Donald Tusk miał z tym problem już kiedy był premierem. Głównym zadaniem jest racjonalizacja wydatków. Za rządów koalicji PO-PSL likwidowano jednostki wojskowe. Potrzeby militarne nie wskazują na potrzebę i użytkowania dużych jednostek. Zapadały takie absurdalne decyzje o likwidacji 1 Dywizji - jednostek, które były przeznaczone na przesmyk suwalski, ten region najbardziej zagrożony z punktu widzenia potencjalnych działań operacyjnych. Stąd opinia, że nieprzypadkowo sami Rosjanie mówili o Tusku "nasz człowiek w Warszawie". Obok Wołodymyra Zełeńskiego i ukraińskiej armii, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał za niedopuszczalne podważanie statusu sędziów. To orzeczenie oznacza, że próby kwestionowania powołania sędziów narusza nie tylko Polską konstytucję, ale i Unijne prawo. To wyraźna zmiana w orzecznictwie TSUE, które może przyczynić się do znacznego ocieplenia relacji między Polską a Unią Europejską - zwracają uwagę eksperci. Wobec Moniki Frąckowiak wszczęto postępowanie dyscyplinarne w związku z przewlekłością prowadzonych przez nią spraw. Sędzia należy do "Iustitii" - stowarzyszenia, które razem z opozycją sprzeciwiało się trwającej reformie wymiaru sprawiedliwości. W obliczu postępowania Frąckowiak postanowiła zakwestionować status sędziego Jana Majchrowskiego. W swoim wniosku twierdziła, że prezydent Andrzej Duda nie miał prawa powołać go do Sądu Najwyższego. Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej jest jasne: Trybunał powiedział: nie ma przepisu prawa, na podstawie którego można by unieważnić powołanie przez prezydenta RP danej osoby do sprawowania urzędu sędziego. TSUE orzeczenie wydał nie tylko na podstawie prawa unijnego, ale także opierając się na polskim prawodawstwie. To jasny sygnał z unijnej instytucji: podważanie statusu jakiegokolwiek sędziego jest niezgodne zarówno z polską konstytucją jak i unijnym prawem. Destabilizacja, która byłaby skutkiem kwestionowania przez kolejne instancje sądów, do których można byłoby się odwoływać, statusu poprzedniego sądu, powodowałaby absolutną niemożliwość ferowania wyroków, a zatem wykonywania przez sądy tego, co jest jego podstawową funkcją. To wyraźny krok w kierunku poprawy relacji między Polską a Brukselą. Polska jest ostoją wartości europejskich - o tym powinniśmy mówić, o tym powinniśmy pamiętać. I my od swojej roli w tym ważnym momencie się nie odżegnujemy, tylko aktywnie realizujemy to, do czego się zobowiązaliśmy: do właśnie szanowania zasad demokracji. Orzeczenie, mimo przychylności dla Polski, nie zamyka toczącego się od lat sporu o reformę sądownictwa i praworządność w Polsce. Nawet w obliczu wojny na Ukrainie unijni politycy kontynuują tą narrację. Poruszyliśmy też trudniejsze tematy - jak praworządność i postępy w tej kwestii. Była ambasador USA w Polsce mówi wprost: to część rosyjskiej dezinformacji. Jeśli uznać te ataki na praworządność w Polsce za taki swoisty Nord Stream 3, to Unia powinna się z tego natychmiast wycofać. Mamy dzisiaj do czynienia z sytuacją, w której naprawdę są ważniejsze kwestie niż dobre samopoczucie kilku zbuntowanych sędziów w Polsce i zblatowanych z nimi polityków opozycji totalnej. Polityków, którzy szumnie zapowiadali orzeczenie TSUE jako przełomowe, a teraz milczą. Do kin wchodzi najnowsza produkcja Telewizji Polskiej - "Marzec'68". Film opowiada o trudnej miłość dwojga młodych ludzi na tle burzliwych wydarzeń, które dokonały się wiosną 1968 roku w Polsce. Warszawa, 1968 rok. Studenci protestują w obronie zdjętych z afisza "Dziadów" Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym. Wśród protestujących zakochani w sobie Hania i Janek - tak zaczyna się film "Marzec'68" Krzysztofa Langa. To jest rodzaj melodramatu, który się dzieje na tle wielkiej historii, która w jakimś sensie wpływa na los tych bohaterów i taki był zamysł tego filmu. Demokracja! Fabuła przybliża tamte dramatyczne wydarzenia, w których aparat opresji zderzył się z oporem społecznym. Z jednej strony mamy walkę studentów o to, żeby w jakiś sposób zliberalizować ten system komunistyczny, z drugiej strony jest to siermiężna walka pomiędzy frakcjami partyjnymi. Do tego antysemityzm ukryty pod nazwą antysyjonizmu. Dlaczego ci ludzie nie mogą tu normalnie żyć? Dlaczego wyrzuca się ich z pracy? Do mnie mówisz?! W rolach głównych aktorzy młodego pokolenia - Ignacy Liss i Vanessa Aleksander. Nasz reżyser jest osobą, która przeżyła te historie osobiście, więc mieliśmy informacje z pierwszej ręki na temat wydarzeń wiosny '68 roku. Na planie między ujęciami opowiadał anegdoty, historie o ludziach, miejscach. To było coś dla mnie niesamowitego. Jestem poruszona, że opowiedzieliśmy tę historię. Historie ludzi, którzy zostali pominięci, o których nikt się nie upomniał przez tak wiele lat, których nikt nie przeprosił. Gnoiłem ludzi, bo tak chciałeś, bo tak żądała partia. Zdjęcia realizowane były w zeszłym roku głównie w Warszawie i okolicach. Opowiadanie polskiej historii przez losy ludzi, zwykłych ludzi to jest patent na widza masowej wyobraźni i na zaciekawienie opowiadaniem o historii. Ten patent się sprawdza zarówno w "Stuleciu Winnych" jak i w paru innych produkcjach i sprawdza się w "Marcu '68". Premierowy pokaz wywołał duże poruszenie. Bardzo wzruszające kino i dające do myślenia, opowiadające o tej historii, żebyśmy jej nie zapomnieli. Film niesamowity, polecam wszystkim. Świetna reżyseria, wspaniała obsada. Ze wzruszeniem oglądałam Polskę z lat mojego dzieciństwa. Podczas premiery minutą ciszy uczczono wszystkie ofiary wojny na Ukrainie. "Marzec'68" od piątku w kinach w całej Polsce. Jestem przekonany, że film ten nie pozostawi nikogo z państwa obojętnym. Wielkie, piękne, tożsamościowe kino. "Marzec '68", serdecznie zapraszam. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.