Niemcy nie przekażą ani nie sprzedadz ciężkiego uzbrojenia Ukrainie. Osobiście miał tego dopilnować kanclerz Olaf Scholz. Szczegóły już za chwilę. Jest 19.30, Michał Adamczyk, witam i zapraszam na Wiadomości. Mariupol nadal stawia opór Rosji. Rosyjscy bandyci nadal mordują Ukraińców. Życie tych ludzi jest w rękach tylko jednej osoby - Władimira Putina. Ustawa o obronie ojczyzny pozwoli nam na znaczący rozwó, jeżeli chodzi o polskie siły zbrojne. Wielka rozbudowa polskiej armii. Żeby mieć jak najnowocześniejszą armię, zdolną do obrony nie tylko naszego kraju, ale również udzielenia pomocy naszym sojusznikom. Szok, jeden wielki szok. Donald Tusk najbogatszym emerytem w Polsce? Skandal to jest po prostu, pogarda dla nas, ludzi, zwykłych obywateli, którzy ciężko pracują na tego człowieka. Akcja ratunkowa w kopalni "Pniówek" została przerwana, a miejsce, w którym doszło do 2 wybuchów metanu, zostało odizolowane. Skład atmosfery w korytarzu znajdującym się około 1000 m pod ziemią uniemożliwia dalsze prowadzenie akcji, a - co gorsza - wczoraj wieczorem doszło do kolejnego wybuchu. Do 3. już wybuchu doszło około godziny 19.37, w czasie, gdy grupa ratowników wycofywała się z akcji. Od 19.40 ratownicy w bazie, która została bardzo daleko odsunięta od strefy zagrożenia, odczuli 7 wybuchów. Nie wiemy, skąd następuje dopływ tlenu. Rannych zostało 10 osób, 7 trafiło do szpitali. Stan 3 jest stanem ciężkim, 4 - względnie dobry, 3 na miejscu trzeba było opatrzeć. Dziś rano z powodu skrajnie niebezpiecznych warunków panujących na dole podjęto decyzję o przerwaniu akcji ratunkowej. Na tą chwilę niestety rejon się stał zbyt niebezpieczny dla prowadzenia akcji, która zmierzała do tych górników, których mamy w ścianie. 7 górników i ratowników wciąż uznaje się za zaginionych. Ich bliscy jako pierwsi zostali poinformowani o odstąpieniu od poszukiwań. Ratownicy zawsze, w każdej sytuacji idą - można powiedzieć - na krawędzi przepisów i ogromnego ryzyka. Natomiast my musimy stworzyć im warunki do tej dobrej bezpiecznej pracy. A to może potrwać nawet kilka miesięcy. Przed kopalnią pojawiają się kolejne znicze. W niedzielę w województwie śląskim będzie obowiązywać 1-dniowa żałoba. Dzięki bohaterskiej walce Ukraina nadal odpiera ataki prowadzone przez wojska Władimira Putina. Tymczasem nawet zbliżająca się prawosławna Wielkanoc nie jest dla Rosjan wystarczającym powodem, by zatrzymać zbrodniczą inwazję. W Kijowie jest Tomasz Jędruchów. Czy to oznacza, że zbliżające się święta będą niespokojne? Jest takie zagrożenie. Rosja odrzuciła apel ONZ, żeby wprowadzić wielkanocne zawieszenie broni. Ukraińskie służby ostrzegają, że w czasie świąt może dochodzić do ataków i prowokacji. Apelują, by Ukraińcy nie chodzili tam, gdzie są duże skupiska ludzi. Do prawosławnych duchownych apelują, żeby postarali się zmniejszyć liczbę wiernych. W Donbasie Rosjanie robią co mogą, by przełamać ukraińską obronę. Głównym celem rosyjskiej ofensywy na wschodzie jest przejęcie kontroli nad obwodami donieckim i ługańskim oraz utrzymanie korytarza lądowego do okupowanego Krymu. Najeźdźcy nadal bombardują teren zakładów Azowstal, w których wciąż broni się ponad 2 tys. ukraińskich żołnierzy. Oprócz nich ukrywa się ludność cywilna. Najeźdźcy będą musieli opuścić naszą ziemię, w tym Mariupol, miasto, które kontynuuje opór przeciw Rosji. W zrujnowanym mieście przed bombami ukrywa się ponad 100 tys. mieszkańców. Życie tych ludzi jest w rękach tylko jednej osoby - Władimira Putina. Władze szacują, że w Mariupolu Rosjanie zamordowali już 22 tys. cywilów. Na tych zdjęciach satelitarnych z okolic Mariupola widać masowe groby, w których może znajdować się nawet 9 tys. ciał ofiar. Okupanci mieli je zwozić tu od kilku tygodni. Świat musi zrozumieć, że Mariupol to zbrodnia popełniona przez Rosję na skalę jeszcze większą niż Bucza, Irpień, Hostomel i Borodzianka. Kijów odwiedzili ministrowie kultury Polski i Litwy. Także o kulturę toczy się ta wojna. Rosjanie chcą zniszczyć kulturę ukraińską. I my się na to nie godzimy. Polska zabiega o skuteczne sankcje na Rosję. O tym m.in. rozmawiali premierzy Słowacji i Polski. Niestety mamy do czynienia z kluczeniem, z kunktatorstwem, z działaniami dwuznacznymi. Nie wszyscy w ślad za swoimi obietnicami dotyczącymi dostaw broni czy pomocy humanitarnej robią to, co obiecują wcześniej. W ogniu krytyki - także w Niemczech - jest kanclerz Olaf Scholz. Blokuje wysłanie ciężkiej broni na Ukrainę. Po której stronie stoi ten niemiecki generał w stanie spoczynku - też można mieć wątpliwości. Najważniejsze jest to, aby politycy nie mówili: "chcemy, aby Ukraina wygrała". Dla mnie myślenie o końcu konfliktu nie oznacza militarnego zwycięstwa którejkolwiek ze stron. Priorytetem wcale nie jest wygrana Kijowa - mówi były wieloletni doradca Angeli Merkel. Kanclerz, której partii za politykę bezpieczeństwa dziękował Donald Tusk. Dziś widać, czym skończyło się finansowanie Putina przez Niemcy, które pompują na Kreml miliardy euro za gaz. Widać też, jaką fikcją były wcześniejsze sankcje Zachodu. Na tym nagraniu udostępnionym przez władze w Kijowie widać auto francuskiej marki, w którym zginęła ukraińska rodzina zabita bronią, do której komponenty dostarczyli Francuzi - już po aneksji Krymu. Są montowane w rosyjskiej fabryce w Wołogdzie na licencji. Czyli z francuskich projektów i z kupionych u Francuzów części. To tylko jeden z przykładów wielu schematów pozwalających zachodnim firmom obchodzić embargo i nadal dostarczać rosyjskiej armii zła najnowszych technologii wojskowych. Oczywiście nie bez udziału rządów, patrzących na to przez palce. Wzmocnienie polskiej obronności, wsparcie sojusznicze, rozwój współpracy w ramach natowskiej obecności i koordynacja pomocy dla Ukrainy. Minister obrony narodowej zakończył 3-dniową wizytę w Waszyngtonie, z której wniosek jest jeden - modernizacja uzbrojenia polskiej armii ulega znacznemu przyspieszeniu. Wyrzutnie rakietowe Patriot, HIMARS, czołgi Abrams, myśliwce F-35, śmigłowce szturmowe Apacz albo Viper i pociski Javelin. To najważniejsze punkty na liście zakupów Wojska Polskiego. Już w sobotę wchodzi ustawa o obronie ojczyzny, która stanowi fundament, który pozwoli nam na znaczący rozwój, jeżeli chodzi o polskie siły zbrojne, a przede wszystkim na wyposażenie polskich sił zbrojnych w nowoczesny sprzęt. Patrząc na to, co dzieje się dzisiaj na Ukrainie, widać wyraźnie, że Kreml rozumie jedynie argument siły. Polska jest krajem, który pokazuje, że najbardziej dba o bezpieczeństwo w tym regionie, największy wysiłek wkłada w to, żeby mieć jak najnowocześniejszą armię zdolną do obrony nie tylko naszego kraju, ale również udzielenia pomocy naszym sojusznikom z NATO. USA są w stanie szybko wyprodukować i dostarczyć potrzebną nam broń. Dostawy czołgów, co dedykowane jest od razu do określonych związków technicznych, które są już w trakcie przygotowań. Moskwa nie będzie czekała. W kontekście bezpieczeństwa zawsze trzeba zakładać najgorszy wariant. Stąd obok listy sprzętu w Waszyngtonie uzgadniano też zwiększenie obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce i być może stałe bazy. W interesie narodowym USA jest stabilizacja militarna Europy, zabezpieczenie Europy przed ewentualnymi przyszłymi nieprzyjaznymi zachowaniami ze strony Rosji, tutaj Polska odgrywa kluczową rolę. Prezydent Litwy zaapelował właśnie o zwiększenie kontyngentu wojsk NATO w rejonie przesmyku suwalskiego. Najkrótszego odcinka między granicami Białorusi i rosyjskiego obwodu królewieckiego. 100 km granicy na styku Polski i Litwy. Chciał współpracy z Rosją - taką jaką ona jest - od pierwszych dni swoich rządów w Polsce. Nie protestował przeciw zagrażającym Polsce rosyjsko-niemieckim projektom jak Nord Stream. Donald Tusk, który był przez Rosjan nazywany ich człowiekiem w Warszawie, dziś za wszelką cenę próbuje napisać swój polityczny życiorys na nowo. Niemal 2 miesiące po tym, jak Rosja napadła na Ukrainę, PO zorganizowała debatę na ten temat. Dzień dobry państwu, serdecznie witam w gronie ekspertek, ekspertów. Wśród dyskutantów generał Piotr Pytel, szef kontrwywiadu wojskowego w czasie rządów koalicji PO-PSL. Tu pozujący do zdjęcia w rosyjskiej czapce wojskowej z krążownika Aurora, symbolu bolszewickiej rewolucji. Dziś Donald Tusk chce udawać polityka, który sprzeciwiał się Niemcom i Rosji, ale niestety jego polityka temu przeczyła i dzisiejsze jego ruchy trudno odczytywać inaczej niż pewnego rodzaju desperację, bo on chce po prostu zmazać te plamy, których zmazać się już właściwie nie da. Współpracę z Putinem Donald Tusk zapowiedział już w swoim pierwszym exposé w 2007 roku. Chcemy dialogu z Rosją, taką, jaką ona jest. Ze współpracy z Tuskiem zadowolona była też Moskwa. Podkreślała to nawet kremlowska propaganda. Równie dobrze można by powiedzieć, na to wskazywała atmosfera rozmów, o prezydencie Putinie "nasz człowiek w Moskwie" tyle samo by znaczyło. Tusk nie sprzeciwił się Putinowi nawet, kiedy ten w 2008 roku najechał Gruzję. Gra potencjałów złożonych z rakiet, tarcz przeciw tym rakietom, z czołgów i z min, taka gra potencjałów czyni nasze społeczeństwa martwymi. Tusk nigdy nie sprzeciwił się także Angeli Merkel, która wspólnie z Putinem realizowała projekt Nord Stream 2 uzależniający Europę od rosyjskiego gazu. Tusk blokował za to budowę gazociągu z Norwegii do Polski. Mamy ważne kontrakty rosyjskie, to wiadomo, że my tego norweskiego gazu za dużo nie potrzebujemy, w związku z tym polski rynek jest mały dla Norwegii, żeby inwestować w tak potężne przedsięwzięcia, jakim byłby gazociąg. Za to Rosjanom chciał sprzedać Lotos. Nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, aby mówić kategorycznie "nie" inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji. W 2014 roku - już po aneksji Krymu - Tusk zablokował wprowadzenie embarga na rosyjski węgiel. To brzmi fajnie, ale nie róbmy awantury. Donald Tusk był esencją tej polityki, czyli tą emanacją między Berlinem a Moskwą, łącznikiem dla bardzo różnych projektów. Dziś wśród uczestników debaty PO znalazł się także Radosław Sikorski. Ten sam, który jako minister spraw zagranicznych w rządzie Tuska w 2010 roku kpił z Jarosława Kaczyńskiego już wtedy ostrzegającego Europę przed zagrożeniem, jakim jest rosyjski imperializm. Wybaczą państwo, ale ja zadaję sobie zawsze pytanie, czy tym razem pan prezes jest na proszkach, czy nie. Nawet teraz - w obliczu wojny - politycy opozycji nie rezygnują z działania wbrew polskiej racji stanu. Zablokowali wypłatę unijnych funduszy dla Polaków, co wprost przyznała europosłanka z partii Tuska. W Parlamencie Europejskim bardzo mocno gardłowaliśmy za tym, żeby nie dawać rządowi przynajmniej części pieniędzy. Mimo że Donald Tusk stoi na czele największej partii w Parlamencie Europejskim, unijne instytucje nadal nie chcą też wypłacić Polsce pieniędzy na pomoc uchodźcom. A potrzeby są ogromne, bo w ciągu 2 miesięcy Polska przyjęła niemal 3 mln uchodźców wojennych z Ukrainy. Część osób to są osoby starsze, które będą miały problem, żeby się usamodzielnić, część osób to są kobiety z wieloma dziećmi, wiadomo, że tu też trzeba stworzyć warunki. Dla porównania, w czasie kryzysu imigracyjnego w 2015 roku do całej Europy napłynęło niecałe 2 mln osób. Donald Tusk najbogatszym emerytem w Polsce. Prawie 4 mld zł trafią do polskich rolników w ramach programu wspierającego przy zakupie nawozów. Komisja Europejska dała zielone światło na wypłatę funduszy przez polski rząd. To kolejna pomoc dla rolników w obliczu kryzysu związanego m.in. z wojną na Ukrainie. W ubiegłym roku pan Adam przeznaczył na swoje uprawy 7,5 tony nawozu. Niestety z powodu rosnących cen gazu i wojny na Ukrainie w tym roku nawożenie na takim poziomie jest nieopłacalne. W zeszłym roku saletra amonowa była po 1200 zł, a w tym roku kosztuje 4300 zł. Dlatego rząd zdecydował się na dopłaty do nawozów. Zgodę wyraziła Komisja Europejska, co oznacza, że do kieszeni polskich rolników z budżetu państwa popłyną prawie 4 mld zł. Z 27 krajów członkowskich, rolnicy wszystkich krajów są dotknięci wysokimi cenami nawozów, natomiast tylko Polska zdecydowała się na tę pomoc i otrzymała zgodę w bardzo szybkim tempie. Rząd dopłaci do nawozów kupionych od 1 września poprzedniego roku do 15 maja tego roku. Wsparcie wyniesie 250 zł do hektara łąk i pastwisk i 2 razy więcej do hektara gruntów rolnych. Od poniedziałku wnioski będzie przyjmować Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Na pewno będą pomocne rolnikom, bo, nie ukrywajmy, że dużo rolników czekało na te dopłaty do nawozów, na pewno jest to bardzo dobry krok w tym kierunku. Dodatkowa pomoc trafi do sadowników. Ze względu na zamknięcie granicy polsko-białoruskiej nie mogą sprzedawać tam swoich jabłek. Otrzymają ponad 200 mln zł z unijnej rezerwy kryzysowej. Już w następnym tygodniu zakłady przetwórcze będą skupowały jabłka deserowe, a różnicę w cenie, bo taka niestety wystąpi - w wysokości 30 gr, będzie rekompensować rolnikom. Rząd przekazał też Brukseli projekt Planu Strategicznego dla Wspólnej Polityki Rolnej. W latach 2023-27 państwa Wspólnoty otrzymają aż 25 mld euro. Na przełomie kwietnia i maja rząd planuje powołać Krajową Grupę Spożywczą, którą tworzyć będzie 15 spółek w segmentach m.in. produkcji cukru czy nasion. Ma ona wzmocnić rozwój polskiego rolnictwa na rynkach zagranicznych i chronić przed tzw. zmową cenową. To kolejny etap odbudowy po tym, jak za czasów rządów PO-PSL wyprzedawano zakłady przetwórstwa spożywczego. Konsekwencja, gospodarczość, odpowiedzialność, solidarność - w tych sprawach można zawrzeć nasz program gospodarczy, ale w szczególności program gospodarczy dla rolników. W tym tygodniu rząd przyjął też projekt nowelizacji ustawy o emeryturach rolniczych. Zakłada on, że nie będą oni musieli zaprzestawać działalności rolniczej, by otrzymać świadczenie w pełnej wysokości. To jedna z siedmiu najważniejszych zmian dla polskiej wsi zawartych w Polskim Ładzie. Pozostałe to dopłata powyżej średniej unijnej dla małych i średnich gospodarstw, nowy system ubezpieczeń upraw - z dopłatą 65% z budżetu. To też 4,5 mld przeznaczone na odbudowę polskiego przetwórstwa oraz dofinansowanie w wysokości 15 tys. zł na budowę zbiornika retencyjnego w gospodarstwie. Rolnicy małych i średnich gospodarstw zyskają. Większa ilość dopłat. Polska gospodarka w 1. kwartale tego roku urosła o blisko 8%. Tak szacują ekonomiści na podstawie kolejnych rekordowych danych płynących z GUS-u. To oznacza, że polska gospodarka poprawiła wynik z ostatniego kwartału ubiegłego roku. I to pomimo kryzysu energetycznego i wybuchu wojny na Ukrainie. Choć wojna na Ukrainie i kryzys energetyczny to nie jest najlepszy okres na inwestycje, to w dobrze naoliwionej maszynie, jaką jest polska gospodarka, nic nie zwalnia. Wręcz przeciwnie, inwestycji będzie więcej, na przykład tych kolejowych. W wyniku realizacji tych inwestycji na pewno sytuacja się poprawi dla ogromnej rzeszy osób, które dojeżdżają do szkoły, do pracy. Zwiększenie budżetu programu Kolej Plus o połowę oznacza, że przemysł będzie miał co produkować. Choć w ostatnim czasie produkcja w Polsce ma się całkiem dobrze. Marzec był trzecim miesiącem z rzędu, gdy produkcja przemysłowa rosła o kilkanaście procent rok do roku. I to mimo problemów na świecie z dostępem stali spowodowanych wojną na Ukrainie, która jest ważnym eksporterem rudy żelaza. Wojna na Ukrainie nie spowolniła też sprzedaży detalicznej. Przyjęcie przez Polskę ponad 2 mln uchodźców wpłynęło za to na większą liczbę sprzedanych produktów w sklepach. W marcu sprzedano w Polsce o 22% produktów niż w marcu ubiegłego roku. Dane pokazują, że polska gospodarka, w szczególności polski przemysł, radzi sobie z różnymi problemami. Wcześniej poradził sobie dość dobrze z pandemią, teraz jak na razie znakomicie radzi sobie z utrudnieniami związanymi z wojną na Ukrainie. Dzisiaj problemem gospodarek na całym świecie, także tej polskiej, jest przyspieszająca inflacja. Po epidemii koronawirusa i kryzysie energetycznym celowo wywołanym przez Rosję teraz sytuację pogarsza wojna na Ukrainie. Dlatego rosną naciski na Brukselę, by ta zrewidowała politykę energetyczną, w której do tej pory głównym elementem był rosyjski gaz. Przez całe lata polityka energetyczna UE niestety była prowadzona bardzo źle i doprowadziła do tego, że tak poważny kryzys energetyczny dzisiaj dotyka państwa członkowskie. Nasz głos nie był do tej pory słuchany. Polityka energetyczna Brukseli sprawia, że każdy kraj członkowski musi dziś samodzielnie radzić sobie ze skutkami szalejącej inflacji. Rząd właśnie przyjął zmiany w podatkach, dzięki czemu fiskusowi trzeba będzie oddać mniej. Podatki w Polsce będą niższe, podatki w Polsce będą bardziej przewidywalne, a cały system podatkowy bardziej zrozumiały i bardziej stabilny i dla płatników podatków, i dla samych podatników. Główna zmiana to obniżenie stawki podatku dochodowego PIT od lipca z 17 do 12%. Dzięki obniżeniu wieku emerytalnego przez rząd PiS Donald Tusk, który kończy dziś 65 lat, może iść na emeryturę. I jak donosi jedna z codziennych gazet, dochody będącego już w wieku emerytalnym Tuska mogą wynosić ponad 60 tys. zł miesięcznie. Donald Tusk już został okrzyknięty najbogatszym emerytem w Polsce. Jak donoszą media, były premier może liczyć na astronomiczne świadczenia. Z ZUS-u Tusk może otrzymać około 10 tys. zł. Dodatkowo dzięki temu, że był szefem Rady Europejskiej, dożywotnio będzie dostawał kolejne około 21 tys. zł miesięcznie. A to nie koniec. Według nieoficjalnych informacji Donald Tusk jako szef Europejskiej Partii Ludowej co miesiąc inkasuje około 30 tys. zł. Oznacza to, że dochody szefa PO już po osiągnięciu wieku emerytalnego wynosić mogą - uwaga - ponad 60 tys. zł miesięcznie. Szok, jeden wielki szok. Myślę, że to jest duża przesada, nie powinno tak być, nie zasługuje na taką emeryturę. Polacy są zszokowani fortuną, jaka wpłynie na konto emeryta Tuska. Skandal, jedno słowo: skandal. To jest po prostu pogarda dla nas ludzi, zwykłych obywateli, którzy ciężko pracują na tego człowieka. Słowo "pogarda" zdaniem emerytów dobrze opisuje stosunek rządu Tuska do seniorów. Symbolem jego rządów stały się wyjątkowo skąpe waloryzacje świadczeń. Wzrost świadczenia emerytalnego i rentowego wyniesie 36 zł. To już w ogóle był koszmar, jak on jeszcze przyjdzie, to będzie po 20 groszy. Sytuacja seniorów zmieniła się dopiero po tym, jak Polacy odebrali władzę PO i przekazali ją PiS-owi. Wtedy emerytury zaczęły szybko rosnąć. Miałam 600 zł, a teraz mam 2200. Do seniorów zaczęły też trafiać 13., a nawet 14. emerytury. Rząd zapewnił im także darmowe leki. O czymś takim za Tuska emeryci mogli tylko pomarzyć. Wtedy jak były podwyżki, to ja dostałem 2,70 zł tylko, a teraz dostałem tydzień temu 1300 zł. Mama dostawała wtedy po 5, 20 zł, a teraz dostała 80 zł, stówę jeszcze, nie mówiąc o tych trzynastkach, czternastkach. Pieniędzy nie było, był za to przymus dłuższej pracy. Dla kobiet aż o 7 lat. To rząd Tuska podniósł i zrównał wiek emerytalny kobiet i mężczyzn. To była inicjatywa Donalda Tuska. To jest decyzja, którą ktoś wreszcie musi podjąć. Te decyzję cofnął rząd PiS. Donald Tusk ma szansę osobiście doświadczyć konsekwencji dobrej zmiany. Gdyby rządził on, PO, jeszcze musiałby pracować 2 lata, a tak może już przejść na emeryturę. Przyszłym emerytom Tusk zabrał także oszczędności zgromadzone w OFE. Pieniądze, które są w OFE, nie są własnością Polaków, gdyby były własnością Polaków, każdy mógłby wycofać pieniądze z OFE. Tak jak pieniądze w ZUS-ie nie są własnością Polaków. Jednocześnie Tusk mamił Polaków mglistą wizją emerytur wypłacanych z wydobycia gazu łupkowego. W przyszłości miałby zabezpieczać, gwarantować bezpieczeństwo polskich emerytur. Ale jak wiemy, obiecywane przez Tuska gazowe eldorado okazało się mirażem. Kłamie, kłamczuch, kłamie w żywe oczy. Podobnie jak obietnice wyborcze Donalda Tuska. By żyło się lepiej - wszystkim. Tak miało być dobrze. On zrobił dobrze, ale dla siebie i dla swojej elity. I koniec, nie ma o czym mówić. Bo Tusk wbrew takim zapewnieniom... Być polskim premierem to jest dla mnie stukrotnie ważniejsza rzecz niż te potencjalne awanse europejskie. ...szybko przeniósł się do Brukseli, kiedy tylko nadarzyła się okazja. By żyło się lepiej. Dziennikarze policzyli, że jako szef Rady Europejskiej Tusk zarobił blisko 7 mln zł. Cały czas inkasuje miesięcznie około 30 tys. zł z Europejskiej Partii Ludowej. Do tego może liczyć na rekordowo wysoką emeryturę. Nic dobrego nie zrobił dla kraju według mnie. Nic dziwnego, że Polacy są rozgoryczeni bogactwem Tuska. Szczególnie kiedy porównują je z efektami jego rządów. On był przeciwko Polsce, przeciwko Polsce był, tak, cały czas jest przeciwko Polsce, przeciwko Polakom. Polskość to nienormalność - tak stwierdził. Tym bardziej, że Tusk pomimo astronomicznych dochodów cały czas przekonuje, że reprezentuje zwykłych ludzi. Dla ludzi takich jak my, tych najskromniejszych... Choć w Polsce zaledwie garstka najlepiej zarabiających może liczyć na - przypomnijmy - około 60 tys. zł miesięcznie. Danke! Trwają rozmowy z kontrolerami lotów. Oszczędności są konieczne, ponieważ z powodu pandemii oraz wojny znacząco spadły dochody Agencji Żeglugi Powietrznej. Część kontrolerów domaga się wprowadzenia nowego regulaminu pracy, warunków płac i przywilejów socjalnych. Tłumaczy się im, że trzeba ciąć koszty, bo spadły wpływy znacząco z powodu pandemii oraz wojny. Część kontrolerów, którzy nie godzą się na program oszczędnościowy, zdecydowało, że 1 maja odejdzie z pracy, a to może oznaczać ograniczenie pracy na lotnisku w Warszawie. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info. Co dzieje się z ruchem lotniczym nad Polską? Na dzień dzisiejszy ruch będzie bezpieczny. Wszystkie osoby wsiadające mogą czuć się bezpiecznie. Nic się nie zmieniło. Sytuacja w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej... Wszystkim pracownikom wręczono wypowiedzenia zmieniające. Część pracowników przyjęła te wypowiedzenia, duża część nie przyjęła. Mówimy o około 200 osobach. Są to kontrolerzy ruchu lotniczego. 80% kontrolerów, którzy zarządzają przelotami nad Polską i 80% kontrolerów, którzy odpowiadają za podchodzenie do lądowania i starty z lotniska Warszawa i lotniska Modlin. Co się stanie, jeżeli te 80% zrezygnuje z pracy? 1 maja nie pojawią się w pracy? Negocjacje trwają. A jeśli te osoby odejdą z pracy, realnie oceniamy to wspólnie z europejską agencją, że ilość możliwych startów i lądowań z lotniska Okęcie i lotniska Modlin zmniejszy się o około 2/3. 2/3 lotów nie będzie się mogło odbyć z tych lotnisk. Kto będzie o tym decydował, które loty zostaną utrzymane? Nie dotyczy to całej Polski. Rejsy nad Polską będą odbywać się i rejsy do portów regionalnych też. Ustaliliśmy z Komisją Europejską, że jest to po stronie rządu polskiego. Ministra właściwego ds. transportu. Minister wspólnie z nami, z Urzędem Lotnictwa Cywilnego, określi zasady niedyskryminacyjne, które ustalą, które loty jakich linii lotniczych, w którym miejscu będą się mogły odbywać w tym zmniejszonym wymiarze. Czy możliwe jest przekierowanie lotów do innych miast, na inne lotniska w Polsce, żeby nie likwidować 2/3 połączeń? Ze względów ruchowych, które mamy, oraz w sytuacji wojny po naszej wschodniej stronie nie ma możliwości przekierowania tych rejsów na lotniska regionalne, dlatego że i tak będzie bardzo dużo rejsów, które będą dolatywać do tych lotnisk z Czech, Słowacji, Niemiec. Nie ma tam też przepustowości odpowiedniej. Mamy taką sytuację, że rejsy zaplanowane z portów regionalnych nie są zagrożone. Przeloty nad Polską - część odbędzie się normalnie, a część poleci trasą okrężną. Zagrożenie, które mamy, to zagrożenie, że 2/3 lotów z Warszawy się nie odbędzie. Gdzie można szukać informacji na temat tego, które loty zostaną odwołane lub przesunięte? Te informacje będziemy w stanie podać najpóźniej w poniedziałek lub wtorek. Przekażemy to liniom lotniczym i one będą to komunikować pasażerom. Za chwilę porozmawiamy o negocjacjach. To Eurocontrol może zdecydować o odwołaniu lotów z Polski i do Polski? Nie. To nie jest totalne odwołanie lotów. To jest redukcja pewnej ilości lotów z bardzo konkretnego lotniska. O tym będzie decydować strona polska. Uzgodniliśmy sytuację taką, że jeżeli jest to sytuacja dotycząca części lotnisk, mówimy o zamknięciu całego ruchu, to wtedy jest to decyzja ze strony polskiej. To jest efekt waszych ustaleń. To jest efekt naszych dzisiejszych rozmów.