Dobry wieczór, Edyta Lewandowska, witam państwa i zapraszam na Wiadomości. A oto co dzis w programie. Atak na polską suwerenność. Trybunał w Strasburgu pod płaszczykiem ochrony praworządności w istotny sposób, w newralgiczny sposób zaatakował praworządność. Pakt Biden-Merkel-Putin. Tego typu porozumienia Rosja odbiera jako oznakę słabości i zachętę do dalszych, nawet konfliktów zbrojnych. Będzie momentem radości i wytchnienia. Wiem, z jakim utęsknieniem czekali na nią sportowcy. Już jutro start Letnich Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Chcemy zagrać jak najlepszy turniej. Chcemy zagrać turniej życia. To kolejny atak europejskiej instytucji na Polskę. Najpierw Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a dziś także Europejski Trybunał Praw Człowieka uderza w Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego. Polski rząd mówi jasno i stanowczo: zawieszenie izby byłoby niezgodne zarówno z polskim jak i europejskim prawem. Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu kwestionuje legalność Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Trybunał w Strasburgu pod płaszczykiem ochrony praworządności w istotny sposób, w newralgiczny sposób zaatakował praworządność po prostu. Nie miał uprawnień aż tak daleko idących. Uwaga, na szczęście od tego wyroku Polsce przysługuje odwołanie do Wielkiej Izby. Dzisiejsze orzeczenie to kolejny element presji na Polskę, by wycofała się z reformy wymiaru sprawiedliwości. Zawieszenia Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego domaga się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a ultimatum wobec polskiego rządu wystosowała w tej sprawie Komisja Europejska. W Polsce obowiązuje Konstytucja, w Polsce obowiązuje zasada legalizmu i w oparciu o te zasady nie ma możliwości realizacji bezprawnych w świetle polskiego prawa, ale też i w świetle prawa europejskiego postanowień sądu w Luksemburgu. Ta presja jest pozaprawna, jest kreowana czysto politycznie i ma służyć temu, żeby w konsekwencji tego procesu pozbawić Polskę istotnego elementu naszej suwerenności. Polski Rząd przypomina, że Trybunał nie może nakazać zawieszenia Izby Dyscyplinarnej, gdyż wykracza w ten sposób poza swoje kompetencje. W sprawach ustrojowych, w sprawach takich, gdzie Unia Europejska nie posiada swoich kompetencji, istnieje nadrzędność prawa krajowego nad prawem europejskim. O możliwości kompromisowego rozwiązania, pozwalającego na rozwiązanie sporu z Brukselą i kontynuację reformy wymiaru sprawiedliwości - mówi nowo wybrany Rzecznik Praw Obywatelskich. Pewne zarzuty dotyczące zgodności z prawem Unii Europejskiej w ten sposób bedą wyeliminowane. Na podwójne standardy europejskich instytucji wskazują nie tylko Polacy. Na łamach dziennika Frankfurter Allgemeine Zeitung czołowi niemieccy konstytucjonaliści skrytykowali Komisję Europejską za ingerencję w suwerenność państw Unii. Były prezes niemieckiego trybunału konstytucyjnego mówi wprost o niedozwolonej prawnie współpracy Komisji i TSUE na niekorzyść niektórych państw. To, co jest w innych państwach uznawane za zasadne, właściwie w Polsce się piętnuje. Te podwójne standardy są aż nader widoczne i nie na taką UE się umawialiśmy. My chcemy UE równych szans. Stanowisko Polskiego rządu, który jasno mówi o prymacie naszej Konstytucji nad prawem unijnym, tak komentuje lider opozycji: To jest upór, który będzie nas kosztował bardzo wiele. I nie mówię tutaj tylko o pieniądzach. Bardzo podobne słowa - wówczas jako szef Rady Europejskiej - Donald Tusk wygłaszał kilka lat temu, gdy Polska nie zgodziła się na przymusowe przyjęcie imigrantów w ramach programu relokacji. To będzie wiązało się nieuchronnie z pewnymi konsekwencjami. Takie są zasady w Europie. Niedawno w podobnym tonie opozycja mówiła o sporze wokół kopalni Turów, której TSUE nakazał natychmiastowe wstrzymanie wydobycia. Turów jest do zamknięcia. Jest orzeczenie sądowe i rządzący muszą się do niego dostosować. Teraz Platforma Obywatelska głośno mówi o ograniczaniu unijnych pieniędzy dla Polski. Te pieniądze będą nie tylko opóźnione, ale może w ogóle ich nie zobaczymy. Ale sama Komisja Europejska mówi w tej sprawie co innego. Komisja może wnioskować o nałożenie kar na Polskę, ale z powodu sporu politycznego z polskim rządem nie może odebrać środków z unijnego budżetu ani funduszu odbudowy po pandemii. Nie ma powiązania pomiędzy tym, co się dzieje z wymiarem sprawiedliwości w Polsce, a środkami z Funduszu Odbudowy. Obserwatorzy polskiej i wuropejskiej sceny politcznej wskazują na nieprzypadkową sekwencję wydarzeń: seria niekorzystnych dla Polski orzeczeń europejskich instytucji krótko po powrocie Donalda Tuska z Brukseli do Polski. O potrzebie wzmocnienia sił opozycyjnych w Polsce i na Węgrzech otwarcie pisze niemiecka prasa. A zdaniem części komentatorów Niemcy z niepokojem patrzą na dane ekonomiczne z Polski, która szybko nadrabia straty wywołane pandemią, a także na uniezależnienie się Polski na polu energetycznym i militarnym. Donald Tusk wyraźnie kieruje się na interesy Berlina. On tego nawet nie ukrywa, że to Niemcy powinni rządzić Europą, że to Niemcy są dominującym państwem, i że Polska powinna wykonywać polecenia Niemiec. Ostatnia aktywność Tuska wzbudziła sympatię Jerzego Urbana, Goebbelsa stanu wojnnego. Tusk bardzo urósł w moich oczach. Bo jawił się samą mądrością, imponującym wymiarem męża stanu. Ale u innych zachowanie Tuska i całej opozycji budzi zupełnie odmienne skojarzenia. W XVIII wieku Konfederacja Targowicka, chcąc przywrócić siebie czy swoich ludzi do władzy, do wpływów w państwie polskim zapraszała do interwencji czynnik zewnętrzny, w tym wypadku carycę Katarzynę. Minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek pozostanie na stanowisku. Jego odwołania domagała się bezskutecznie Koalicja Obywatelska. Sejmowa większość, 236 posłów, stanęła w obronie ministra. Konfederacja tym razem nie przyłączyła się do opozycji totalnej, wstrzymując się od głosu. Wynik nikogo nie zaskoczył. Wobec nieuzyskania wymaganej większości głosów... Sejm odrzucił wniosek o wotum nieufności wobec Ministra Edukacji i Nauki. Wniosek złożyła Koalicja Obywatelska. Bez żadnych, absolutnie żadnych argumentów merytorycznych. Dotyczył pomysłu, który dopiero idzie do konsultacji. Chodzi o ustawę, która ma chronić dzieci i młodzież przed indoktrynacją LGBT, tzw. edukatorami seksualnymi, którzy chcą mówić w szkołach o masturbacji i zmianie płci. Jak o tym mówić w klasach I-III? Wiceszef Platformy wprowadził w Warszawie kartę LGBT Plus. Teraz ta sama partia domaga się usunięcia ministra, który nie zgadza się na wprowadzanie takiej ideologii do szkół. Odbiera pan nauczycielom, rodzicom, młodzieży prawo do ustanawiania tych dodatkowych zajęć, bo to kurator musi się najpierw na takie zajęcia zgodzić. Organicznie brzydzicie się wolnością. Krytykujecie ustawę, która ma chronić prawo rodziców do wychowywania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. Przemysław Czarnek zapowiada także powrót do przestrzegania wolności słowa w trakcie debat uczelnianych. Bo obecne środowisko uniwersyteckie jest zdominowane lewacką narracją. Chcemy tylko tego, żeby nikt nie był karany za głoszenie swoich przekonań światopoglądowych, filozoficznych i religijnych, bo gwarantuje to konstytucja Rzeczpospolitej w artykule 25 ust. 2. Konstytucja! Argumenty opozycji skierowane przeciwko Ministrowi Edukacji i Nauki przypomniały też dawne ponure komunistyczne czasy. Chce zafundować im jeszcze więcej historii, jeszcze więcej żołnierzy wyklętych. Jesteście po prostu jak ten major z "Psów" Pasikowskiego. Czasy się zmieniają, a pan major cały czas w komisji. Zwiększenie liczby godzin historii ma służyć poznawaniu przez dzieci lokalnych miejscowości i bohaterów. Będziemy ich uczyć wiecie czego? Że Polacy, setki tysięcy, miliony Polaków ratowało swoich żydowskich braci z okupacji niemieckiej, że ratowało im życie narażając swoje życie i ginąc za nich. Nie chcieliście ich uczyć tego, bo to nie w smak wam. Pan Czarnek to właśnie zagrożenie dla tej normalności szkoły. To zacofanie, to próba wprowadzenia średniowiecznego modelu nauki. W szkole jest potrzeba wychowywania, podkreśla minister. Męstwo, roztropność, umiarkowanie, mądrość. To są cnoty, które wyście wyśmiali w ostatnich tygodniach. Ale nie ma nic dziwnego. Wy macie zupełnie inny model edukacyjny. Opozycja namawiała do udziału w niezwykle agresywnych i wulgarnych manifestacji w ubiegłym roku. Uczestniczyło w nich wielu uczniów. Młodzi ludzie stojąc dwa metry od bramy, przed którą przejeżdżały tysiące polskich męczenników na Szucha, w najgorszym miejscu w okupowanej Warszawie, młodzi ludzie trzymają swastykę i nie wiedzą, co to jest w ogóle. I nie wiedzą, jaką szkodę robią sobie, swoim rówieśnikom i historii Polski. To jest skandal i to jest niestety wasza zasługa. Do tej wypowiedzi ministra nikt z opozycji się nie odniósł. Waszyngton pozwala na dokończenie budowy gazociągu Nord Stream 2. Choć sam przyznaje, że to szkodliwa inwestycja. Trudno wiec się dziwić, że zawrzało w wielu miejscach na świecie. Przenieśmy się do Waszyngtonu. Tam jest Marcin Tulicki. Powiedz, jak zareagowano w stolicy USA? To porozumienie na linii Waszyngton-Berlin wywołała oburzenie nie tylko w Europie Środkowo-Wschodniej, ale też w Waszyngtonie, konkretnie w Kongresie. Twierdzą, że nie po to były uchwalone przepisy, Waszyngton dał zielone światło. Rosyjsko-niemiecki gazowy projekt Nord Stream 2 może zostać dokończony. Dzisiaj mamy praktycznie zwycięstwo Rosji, jeżeli chodzi o budowę tego gazociągu. Otwarte pozostaje pytanie, ile z tych zarobionych pieniędzy Kreml wyda na zbrojenia. To pytanie jak pewnie nigdzie wybrzmiewa na Ukrainie. Której część jest dziś przez Rosję okupowana. Szefowie dyplomacji Polski i Ukrainy wydali wspólne oświadczenie dotyczące nowej politycznej rzeczywistości, czyli zgody na dokończenie tej rosyjsko-niemieckiej inwestycji. Wzywamy USA i Niemcy do podjęcia kroków w celu znalezienia adekwatnej odpowiedzi Tego typu porozumienia Rosja odbiera jako oznakę słabości i zachętę do dalszych nawet konfliktów zbrojnych na wschodzie Europy. Były litewski szef dyplomacji przypomina, że kilka lat temu Ukraińcy umierali z flagami Unii Europejskiej w dłoni. A dziś nie mogą liczyć na żadne wsparcie. Nie dostali członkostwa w NATO, nie mają europejskich perpektyw, ale dostali za to Nord Stream 2. Zmiana o 180 stopni u naszego amerykanskiego partnera, związana ze zmianą administracji rzeczywiście zdumiała wiele krajów. Zdumiała Litwę, Ukrainę, Polskę, Łotwę. Wściekli Ukraińcy porozumienie Waszyngtonu z Berlinem nazywają współczesną Jałtą. Duże zaangażowanie polityczne jak widzimy także kancelrz Angeli Merkel pokazuje tylko, że projekt ten jest projektem politycznym i niebezpiecznym dla bezpieczeństwa Europy. Niemiecki dziennik Die Welt pisze wręcz o "pożegnalnym prezencie Angeli Merkel dla Władimira Putina". To również ważny temat w Ameryce. To osłabia Ukraińców, osłabia naszych przyjaciół w Polsce, ale także USA i NATO. To głos Republikanów, ale decyzja administracji Bidena nie podoba się kongresmenom także z jego Partii Demokratycznej. Kongres rozumie lekcję płynącą z historii. Gdy Rosja i Niemcy wchodzą w zmowę, cenę płacą narody środkowej i wschodniej Europy. O tym, jak zachowuje się w tej sytuacji administracja Joe Bidena, świadczy choćby sytuacja sprzed kilku tygodni, gdy Waszyngton zawiesił sankcje na firmy budujące gazociąg Nord Stream 2. Sojusznicy amerykańscy nie znaleźli czasu na konsultacje Nie ma wątpliwości, że Joe Biden zagrał tak, jak chciał tego Władimir Putin. Mimo takich propagandowych zapewnień: Przypomnijmy, jaki stosunek do energetycznego bezpieczeństwa naszej części Europy miał były prezydent USA Donald Trump. Zależy nam na tym, byście mieli zapewniony dostęp do alternatywnych źródeł energii, aby Polska i jej sąsiedzi nigdy więcej nie stały się zakładnikiem jedynego dostawcy energii. Polityczni oponenci Donalda Trumpa nazywali prorosyjskim. Także ci w Polsce. Politycy Koalicji Obywatelskiej w wyborach z całych sił kibicowali przecież Joe Bidenowi. Kreml, aby osiągnąć swoje cele, działa na wiele sposobów. Choćby zatrudniając w swoich spółkach emerytowanych, ale wciąż bardzo wpływowych w swoich krajach polityków. Takich jak były niemiecki kanclerz Gerhard Schroeder, zatrudniony w rosyjskim koncernie naftowym Rosnieft. Były premier Francji Francois Fillon - dla niego znalazła się posada w koncernie energetycznym Zarubieżnieft. A to już Karin Kneissl - dla niej też znalazło się miejsce w Rosniefcie. Tu na jej weselu tańczy Władimir Putin. Dziś zatrudniani przez niego wpływowi europejscy politycy tańczą dla niego. Już jutro w Japonii inauguracja 32. Igrzysk Olimpijskich. Przed nami wiele godzin transmisji i naprawdę wielkie sportowe emocje. Przenieśmy się zatem do Tokio, gdzie jest Michał Adamczyk. Dobry wieczór. Do inauguracji igrzysk odliczamy już ostatnie godziny. To właśnie na tym stadionie jutro o 13.00 czasu polskiego uroczyste otwarcie. Igrzyska jak wszyscy wiemy opóźnione o rok z powodu epidemii koronawirusa. Z tego samego powodu wszystkie zawody odbędą się bez udziału publiczności. W Japonii znów wzrasta liczba zachorowań i w związku z tym obowiązują surowe obostrzenia. Jutrzejsza ceremonia otwarcia będzie przebiegać na niemal pustym stadionie. Jest tam Mateusz Nowak. Co jutro zobaczą kibice i telewidzowie na całym świecie? Jak będzie przebiegać ta ceremonia? Nie zabraknie oczywiście oficjalnej defilady sportowców. Choć tym razem będzie ich mniej. Na żywo ceremonię będzie obserwować niespełna tysiąc dziennikarzy i oficjeli. W tym prezydent Andrzej Duda. Japończycy wykazali się kreatywnością i połączyli nowoczesność z tradycją. Już jutro sztafeta zakończy swój bieg i po wyjątkowo długiej, 5-letniej przerwie znowu zapłonie olimpijski znicz. Ceremonia otwarcia igrzysk będzie momentem radości i wytchnienia. Wiem, z jakim utęsknieniem czekali na nią sportowcy. Ceremonia odbędzie się bez udziału kibiców i z ograniczoną liczbą sportowców. Tradycyjnie jej przebieg jest trzymany w tajemnicy, ale jej rąbka uchylił Piotr Sobczyński, który uczestniczył w próbie. Japończycy mają naprawdę bogatą inwencję. W związku z tym kilka pomysłów rewelacyjnych. To, co już ujawniono, można powiedzieć, że jest fantastyczne. Jest w tym trochę japońskiej tradycji, japońskiej nowoczesności i japońskiego poczucia humoru. W ceremonii weźmie udział Andrzej Duda, który dziś przyleciał do Japonii. W sobotę prezydent będzie osobiście kibicował naszym sportowcom podczas zmagań na olimpijskich arenach. Zachowując zdrowy rozsądek, normy, musimy pokazać, że się nie boimy, że trwamy, że pandemia koronawirusa nas nie pokona. Przywieźliśmy przyjaźń, przywieźliśmy wdzięczność i wiarę w sportową rywalizację, która będzie się tutaj toczyła podczas igrzysk olimpijskich. W tej rywalizacji liczymy na dobry występ Polaków. Kilkanaście medali? Jak najbardziej realne. Z samych młociarzy mogą być 3-4 medale. Mamy wielu innych zawodników. Mamy Piotrka Liska, który może się zakręcić koło podium, mamy Marysię Andrejczyk, która legitymuje się pierwszym wynikiem na świecie i drugim w historii w rzucie oszczepem. Nie wiadomo, czy na tej liście znajdzie się Justyna Święty-Ersetic. Dziennikarz TVP Sport Aleksander Dzięciołowski poinformował dziś, że multimedalistka mistrzostw świata i Europy naciągnęła mięsień czworogłowy. Jest jednak nadzieja, że wyleczy się do startu w sztafecie. Tym bardziej jest mi szkoda, że po prostu wszystko tak się potoczyło na ostatniej prostej, że jest wszystko pod górkę. Ale wierzę w to. W Londynie było też pod górkę, a potem było z górki, wiec mocno wierzę, że tym razem też tak będzie. Trzymamy kciuki, bo panie w biegu 4 x 400 m są naszą kolejną medalową szansą. Podobnie jak siatkarze czy koszykarze 3x3. My się skupiamy na naszej pracy, którą mamy do wykonania. Chcemy zagrać jak najlepszy turniej. Chcemy zagrać turniej życia. A my ten turniej chcemy państwu jak najlepiej pokazać. Czołowi komentatorzy, najlepsi eksperci. Łącznie 350 godzin transmisji z japońskich aren w TVP1, TVP Sport, Internecie i aplikacji mobilnej. Jedziemy tam z wielkimi nadziejami na sukcesy. TVP przygotowała się perfekcyjnie do tej imprezy. Wysyłamy tam 8 profesjonalnych ekip, które będą śledzić te wydarzenia insidersko, zakulisowo. Tak by nic nie umknęło państwa uwadze. Będziemy razem kreować te wartości, które łączą społeczeństwo. Dzięki TVP polskie społeczeństwo, ale nie tylko, będzie przeżywało wspaniałe emocje. Początek transmisji ceremonii otwarcia 32. Letnich Igrzysk Olimpijskich jutro o 12.35 w TVP1. A już dziś zaraz po Wiadomościach o 20.10 w TVP1' specjalna konferencją i prezentacja szczegółów transmisji z igrzysk olimpijskich na antenach TVP. Tu w Tokio igrzyska już organizowano, ale było to 57 lat temu - w 1964 roku. I były to bardzo udane igrzyska dla Polski. 23 medale, w tym 7 złotych. Zresztą nigdy wcześniej ani później Polska nie zdobyła więcej tych najcenniejszych krążków. Ale polskich sukcesów na igrzyskach było całkiem sporo i przypomni je teraz Adrian Borecki. Pierwszy złoty medal dla Polski na igrzyskach olimpijskich zdobyła w 1928 roku w Amsterdamie - Halina Konopacka w rzucie dyskiem. Przed wojną były jeszcze dwa złota - w 1932 w Los Angeles Janusz Kusociński w biegu na 10 km i Stanisława Walasiewicz w biegu na 100 m. Po wojnie jedne z najlepszych okazały się igrzyska w Tokio w 1964 roku. Łącznie 23 medale, w tym 7 złotych. Zdobywali je m.in. nasi bokserzy czy lekkoatleci. Polska na ostatniej zmianie, kapitalnie, zwycięża! Legendarne okazały się także igrzyska w Kanadzie w 1976 roku. Królowała na nich multimedalistka igrzysk Irena Szewińska. Tak ona, na pewno! Miażdżące zwycięstwo, to był nokaut! W Montrealu złoto zdobyła także drużyna Huberta Wagnera. Podobnie będzie w tym roku w Tokio? Nie mamy nic przeciwko. I aut! Aut! Nie było bloku! Polacy najwięcej medali zdobyli na igrzyskach w Moskwie w 1980 roku. 32 krążki, ale tylko 3 złota. W tym to, które przeszło do historii nie tylko ze względu na wynik sportowy. I jest! Coś nieprawdopodobnego! Rok 1996 i igrzyska w Atlancie - tym razem 7 złotych medali. Jest koniec walki! Jest złoty medal! Jest mistrzem olimpijskim! Radości nie brakowało także w 2004 roku w Atenach. To jest coś niezwykłego! 4. tytuł mistrza olimpijskiego. Czy wytrzyma Otylia Jędrzejczak to tempo? Otylia Jędrzejczak mistrzynią olimpijską! Otylia będzie ekspertem TVP podczas tegorocznych igrzysk. Podobnie jak jeden z wioślarskich terminatorów z 2008 roku z Pekinu - Marek Kolbowicz. Będzie "Jeszcze Polska nie zginęła"! Brawo, terminatorzy, dominatorzy! W XXI wieku najczęściej na igrzyskach zdobywamy po 11 medali. Tak było w 2012 roku. Mamy złoty medal w pchnięciu kulą! I w 2016. Rekord świata! A więc jest to, co miało być. Do tej pory Polska na igrzyskach olimpijskich wywalczyła łącznie 284 medale - 68 złotych, 84 srebrne i 134 brązowe. Jak wyliczyła agencja Associated Press w Japonii nasi reprezentanci mają zdobyć 22 medale, w tym 5 złotych. Oby było ich jeszcze więcej! Droga na igrzyska to dla sportowców ciężka, codzienna praca. Lata wyrzeczeń, długie, często żmudne treningi. Do tego wszystkiego potrzebna jest odpowiednia infrastruktura sportowa. W ramach kolejnej edycji programu "Sportowa Polska" zostanie dofinansowanych kilkaset obiektów sportowych. Boisko przy I Liceum Ogólnokształcącym w Kielcach. Dzięki dofinansowaniu z programu "Sportowa Polska" niebawem powstanie tu hala sportowa. Bardzo jesteśmy zadowoleni z otrzymanych środków finansowych. Bardzo nam to rozwiąże problemy z naszą bazą sportową. Te problemy wkrótce zostaną zażegnane. Również tu - na stadionie lekkoatletycznym przy szkole podstawowej w Aleksandrowie Łódzkim. Mam nadzieję, że za rok, zgodnie z harmonogramem, który był złożony we wniosku, w przyszłym roku w sierpniu zrobimy otwarcie nowego stadionu, który służy dzieciom, młodzieży. W ramach tegorocznej edycji programu "Sportowa Polska" z dofinansowania skorzysta 260 podmiotów. Łączna kwota wsparcia to ponad 370 mln zł. "Sportowa Polska", program dofinansowywania inwestycji lokalnych, trwa już od 4 lat. I łącznie to już jest prawie miliard złotych, które poszło na te inwestycje. Efekty widać gołym okiem, jak choćby tu, w szkole podstawowej numer 2 w Łomży, gdzie powstało boisko i hala gimnastyczna. Sala gimnastyczna była bardzo oczekiwana przez dzieci, bardzo się ucieszyły. Bez tych środków tej sali by nie było, i tego boiska wielofunkcyjnego. Cieszy także to, że młodzi ludzie mają coraz większy wpływ na to, co dzieje się w przestrzeni publicznej. Dziś podsumowano I kadencję działalności Rady Dialogu z Młodym Pokoleniem. Myślę, że najważniejszym osiągnięciem tej kadencji było wypracowanie ustawy, która ustanawia na wszystkich szczeblach samorządu instytucje silnych młodzieżowych rad, to jest odpowiedź na postulat samej młodzieży, od dawna powtarzany. Wspierać i doceniać zaangażowanie obywatelskie młodzieży ma nowy konkurs "Ambasador Młodego Pokolenia", w którym nagrodzone zostaną osoby w 9 kategoriach. Przewodniczący MKOl 2 dni temu ostrzegał, że z powodu wzrostu zachorowań na koronawirusa w Tokio igrzyska mogą zostać odwołane nawet w ostatniej chwili. Ale dziś wydaje się, że ruszą zgodnie z planem. Przed nami zatem 16 dni wielkich sportowych emocji. To tyle z Tokio. A teraz wracamy do studia w Warszawie. Edyta Lewandowska i pozostałe Wiadomości. Dziękuję, Michale. Do zobaczenia jutro z okazji ceremonii otwarcia. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Drogowi zabójcy szokują głupotą. Nieznacznie rośnie liczba zachorowań na COVID-19 w Polsce. Resort zdrowia poinformował dziś o 126 potwierdzonych przypadkach. Jednocześnie spada liczba hospitalizowanych pacjentów i leżących pod respiratorami. Jedyną szansą na skuteczną walkę z pandemią, w tym tzw. wariantem Delta koronawirusa, są szczepienia, stąd apele do tych, którzy do tej pory nie zdecydowali się na przyjęcie szczepionki. To już kolejny dzień ze spadającą liczbą zajętych tzw. łóżek covidowych. Spada jednocześnie liczba hospitalizowanych, wymagających respiratora. Nieznacznie, za to wzrasta liczba zakażonych koronawirusem. Te wzrosty z tygodnia na tydzień są rzędu 20%. Ministerstwo zdrowia poinformowało dziś o 126 takich przypadkach. Szef resortu zdrowia ostrzega, że czwarta fala epidemii będzie się napędzała z dnia na dzień. Jej kulminacji możemy się spodziewać pod koniec wakacji. Zgony związane z COVID-em to jest w tej chwili 99%, które dotyczą osób niezaszczepionych. Więc to jest realna ochrona. Stąd ciągłe apele o to, by się szczepić. Do tej pory w Polsce zaaplikowano ponad 33 mln dawek preparatów. W pełni zaszczepionych jest ponad 16,5 mln osób. Lepiej się zaszczepić jak zachorować. Niestety, choć rośnie liczba punktów, gdzie można przyjąć szczepionkę, zainteresowanie tym jest niewielkie. Często nawet dwukrotnie przekraczają prędkość i nawet chwalą się tym w sieci. Są bezkarni? Do czasu, gdy nie zabiją kogoś na drodze. A od wakacji nie było dnia bez śmiertelnego wypadku na polskich drogach. Każdy ma powód, by przekroczyć dozwoloną prędkość, każdy myśli, że jemu wypadek się nie przydarzy. A jednak od początku roku policja odnotowała już ponad 11,5 tys. wypadków na polskich drogach. Najczęstszą przyczyną wypadków jest brawura i prędkość, to jest logiczne. Logika jednak zawodzi, gdy prędkość osiąga 236 km/h. 36-latek twierdził, że bardzo spieszy się z powodów zawodowych, natomiast absolutnie nic nie tłumaczy tej prędkości. Policjanci nie ukarali kierowcy mandatem, ale od razu skierowali sprawę do sądu. Nawet doświadczeniu funkcjonariusze, którzy już mają wiele lat służby na drodze, rzadko spotykają się z takimi prędkościami. Kierowca musi zapłacić 4 tys. zł grzywny i koszty postępowania. A tu już kara będzie wyższa. Kierowca tego porsche, Patryk D., usłyszał zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku. Sprawca to patoinfluencer, który już wcześniej w sieci chwalił się, że jeździ z prędkością nawet do 300 km/h. Ale nie on jeden nagrywa takie filmiki. Tu kolejny przykład. 2 bomby na zegarze i można lecieć, mordy. To wyjątkowy popis głupoty. Mężczyzna nagrywał filmik, jednocześnie pędząc samochodem 200 km/h. 2 bomby, zjeżdżać koty, kabanosy, jedzie Mario! Takich kierowców informujemy, że działania policji to nie tylko pomiar prędkości na drodze, ale również analiza źródeł social mediów, nagrań przesyłanych przez kierowców. Tak że takie osoby również mogą spodziewać się zaproszenia na przesłuchanie do jednostki policji. Statystyki są bezlitosne - ponad 13 tys. rannych i ponad 1000 ofiar wypadków drogowych od początku roku. A teraz jeszcze nowe przepisy weszły, dużo kierowców się nie stosuje. Rząd szykuje radykalne zaostrzenie kar dla kierowców za łamanie przepisów drogowych. Od maja pracownicy i wolontariusze katowickiego hospicjum Cordis zdobywają Koronę Gór Polski, czyli 28 najwyższych szczytów. Właśnie weszli na Czupel. Robią to dla swych podopiecznych, którzy nie są w stanie sami wybrać się w góry, ale też i dla siebie, by zmierzyć się z własnymi słabościami. Jest i on! Czupel - najwyższy szczyt Beskidu Małego. Niby nic takiego, ale nie o wysokość tu chodzi. Nasi chorzy, którzy u nas są na oddziale, sami nie mogą tego zrobić, więc chcemy być tak jakby ich nogami, ich rękami, ich oczami. Potem pokazujemy im te zdjęcia i filmiki. Wszystkiego najlepszego im życzę, żeby wszystko grało, żeby wszystko było zawsze tak, jak jest. Ja to robię dla nich. Myślę, że oni też mają w głowie osoby, które tutaj gdzieś tam są w ciężkim stanie i nie mogą wyjść w te góry. "Korona w koronie" - tak nazywa się ta akcja. Stąd na głowie Magdaleny Gorzkowskiej korona. Zanim wyruszyli odwiedziła hospicjum i zobaczyła świat, z którym na co dzień mierzą się jego pracownicy i podopieczni. Są to szczyty innego zupełnie rodzaju - towarzyszenie osobom, dla których pobyt w hospicjum Cordis jest ostatnimi dniami w ich życiu. Dotyczy to dorosłych jak i dzieci. Zespół hospicyjny. Opiekunowie medyczni, lekarze, pielęgniarki, psycholodzy, wolontariusze, portierzy, pracownicy administracji czy kuchni na szczyty górskie w szczytnym celu wyruszyli w majówkę. Po to, żeby walczyć chyba z własnymi słabościami. Tak naprawdę zdobywamy szczyty Korony Gór Polski, ale też chyba przede wszystkim szczyty własnych możliwości. Hospicjum to godne życie do końca. Nikt nie powiedział ani nie obiecał, że to życie łatwe. Wśród osób, które przyłączyły się do akcji, są więc też ci, których najbliżsi tu odeszli. Prawie 8 lat temu zmarł mój brat. Leżał tutaj. Jadę na pewno też dla podopiecznych z hospicjum i dla mojego brata.