Polacy - "Murem za polskim mundurem". Wielka akcja jedności i szacunku dla obrońców granic i naszego bezpieczeństwa. Dobry wieczór. Edyta Lewandowska. Witam państwa w polskiej telewizji i zapraszam na Wiadomości. Nam jest po prostu niezwykle przykro, że ktoś może szkalować nas, mundur. Gest poparcia dla polskich żołnierzy i straży granicznej. Murem za polskim mundurem - to mówimy my. Jest pytanie, co mówi Tusk, co mówi opozycja. Bardzo duży ukłon w stronę rządu, że tutaj coś robi. Rząd nie zgodzi się na żadne rozwiązania, które mogłyby narazić polskich rolników. Będziemy bronić interesów polskiego rolnika i polskiej gospodarki. Dzisiaj będę miała przyjemność zaśpiewać takie hity jak "Kocham cię, kochanie moje". Najpiękniejsze utwory o miłości do usłyszenia już dziś wieczorem podczas "Biesiady miłosnej". Murem za polskim mundurem stanęli ramię w ramię artyści i po prostu Polacy, którzy wzięli udział w koncercie w Mielniku dedykowanym obrońcom naszej ojczyzny. Nie zabrakło emocji i wśród wspieranych, i wśród wspierających. Strzegą naszych granic, naszego państwa, miasta. Czujemy się bezpiecznie, skoro są przy nas. Nie można pozwalać, zwłaszcza w dzisiejszych trudnych czasach, na lżenie polskiego munduru. Oni robią kawał niebezpiecznej roboty. Jesteśmy wzruszeni, dziękujemy bardzo społeczenstwu za to, że są tutaj z nami i wspierają służby mundurowe. 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Polscy funkcjonariusze straży granicznej, policjanci i żołnierze strzegą polskich granic. W podziękowaniu za ogromną pracę i poświęcenie TVP zorganizowała specjalny koncert "Murem za polskim mundurem". W Mielniku jest Joanna Paprocka. Jaka atmosfera panowała na tym wyjątkowym wydarzeniu? Było muzycznie, wesoło i rodzinnie. Ten wyjątkowy koncert nie został zorganizowany tylko dla dobrej zabawy. Ta inicjatywa pokazała wsparcie Polaków wobec służb, które strzegą polskich granic. Wykonawcy na scenie i tłumy przed nią. To wyjątkowe podziękowanie. To głośny wyraz solidarności ze wszystkimi, którzy bronią polskiej granicy. Przyjechałem zaśpiewać dla tych, którzy tam za mnie wypinają pierś. Za mnie stoją, za mnie nocami patrolują. No i należy im się chociaż piosenka. Piosenka w wykonaniu polskich artystów. Nigdy nie będziemy wiedzieć, co wydarzy się za rok, za pół roku, ale ten kontekst, który się dzieje aktualnie, jest ewidentny. I chciałem podziękować żołnierzom za to, że są, że dzięki nim w jakiś sposób mogę czuć się bezpiecznie. Za poczucie bezpieczeństwa, za spokój i obronę. Dziękować jest za co. Za ich odwagę, za ich męstwo, że są po prostu. Wspieramy ich, jak najbardziej. Dzięki nim możemy spać spokojnie. Nie tylko murem za polskim mundurem, ale też ramię w ramię. W mielniku utworzono łańcuch poparcia. To wyraz oburzenia na kłamliwy film "Zielona granica". Dlaczego kłamliwie oskarża, fałszywie przedstawia wizerunek żołnierza i idzie taka narracja w świat? Agnieszka Holland pluje na nich. Muszą czuć to wsparcie. Tuż przy polsko-białoruskiej granicy to wsparcie widać na każdym kroku. Mieszkańcy przygranicznych miejscowości każdego dnia doceniają pracę tysięcy funkcjonariuszy straży granicznej, policjantów i tysięcy żołnierzy. A specjalny koncert TVP "Murem za polskim mundurem" o 22.55 w TVP3. "To jest odrażający i obrzydliwy paszkwil" - mówi o filmie Agnieszki Holland lider Zjednoczonej Prawicy. Jarosław Kaczyński mówi wprost: PiS stoi murem za polskim mundurem i broni honoru żołnierzy i funkcjonariuszy. Jak widzieli państwo przed chwilą, bronią też zwykli Polacy. Z kolei politycy opozycji biorą w obronę autorkę filmu. Lider Zjednoczonej Prawicy krótko i zdecydowanie o filmie Agnieszki Holland, szkalującym polskich mundurowych. To jest paszkwil, odrażający, obrzydliwy paszkwil. Który dodatkowo ma ważny wymiar polityczny. Jest, można powiedzieć, przygotowaniem do zburzenia ogrodzenia i do zgody na relokację. Wystarczy spojrzeć na fragmenty. Jednak mimo takich haniebnych scen politycy opozycji i sympatyzujący z nimi dziennikarze bardzo aktywnie zaangażowali się w promowanie filmu "Zielona granica". Część lansuje się na premierze filmowej, mówiąc, że trzeba stać murem za Agnieszką Holland, a nie za polskimi żołnierzami. Wiceszef partii Szymona Hołowni Michał Kobosko wzywa do obrony, ale nie polskiego munduru, tylko autorki filmu. Politycy związani z PO i PSL-em byli zaangażowani w finansowanie filmu. Wsparcie finansowe przypłynęło też z Berlina. Ten film, który został przygotowany pod zamówienie PO Tuska, ma zmierzać do tego, aby obrzydzić zdecydowaną walkę o bezpieczeństwo Polaków. Politycy Zjednoczonej Prawicy mówią wprost: stoimy murem za polskim mundurem. Nie dam nigdy w życiu dopuścić do tego, żeby polski orzeł, żeby polski mundur był opluwany, był szykanowany. Film przedstawiający polskich strażników granicznych jako zwyrodnialców i bandytów obejrzą widzowie niemal na całym świecie. Za granicą stanie się fundamentem do budowania bardzo negatywnego wizerunku naszego kraju i naszych mundurowych. Idealnie wpisując się przy tym w rosyjską i białoruską propagandową narrację. Ta pseudoelita, ci celebryci, ale też media i część politycznej klasy opozycyjnej stają jeden do jednego po stronie Putina i Łukaszenki. Co każe postawić pytanie, czy scenariusz do tego filmu nie został przypadkiem napisany cyrylicą. Mieszkańcy pogranicza polsko-białoruskiego są w szoku po tym, jak zobaczyli niektóre sceny z filmu Agnieszki Holland. "To science fiction", "Coś takiego nie miało miejsca", "Widziałam, jak strażnicy graniczni sami kupowali wodę dla tych ludzi". Ja się czuję tu bardzo dobrze, bo to jest moja miejscowość rodzinna. Teresa Domańska od zawsze mieszka w Nowym Dworze na Podlasiu. Ten mur tutaj dużo daje, bo człowiek myśli, że ktoś czuwa, ktoś broni. Gorzej by było, gdyby nikogo nie było, człowiek by się czuł osamotniony. Wspólnie oglądamy fragmenty "Zielonej granicy". Taki paszkwil to mnie nie interesuje. Ja mam o pani Holland nie takie dobre zdanie. Gdyby ona tutaj przyjechała i zobaczyła, jak oni ciężko pracowali... Bo oni w kontenerach spali przez rok, to jest naprawdę poświęcenie. Każdy, komu pokazujemy fragmenty filmu, lub kto widział je w Internecie, tu, przy granicy z Białorusią, nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył. Ja nie wiem, że to z Polski rodem kobieta mogła to zrobić. W sklepie spotkaliśmy raz uchodźcę, zadzwoniliśmy po straż graniczną, Obecność żołnierzy i funkcjonariuszy Straży Granicznej oraz zapora na granicy z Białorusią to dla mieszkańców gwarancja bezpieczeństwa. To byli tacy sumienni ludzie, ja podziwiałam ich za tę ciężką pracę. Od początku kryzysu z narażeniem własnego życia i zdrowia stawali w obronie mieszkańców pogranicza. Dla nich żołnierze i strażnicy graniczni byli i na zawsze pozostaną bohaterami, niezależnie od tego, co próbuje im się wmówić. Polska nie zniesie embarga na zboże z Ukrainy. Jednocześnie Ministerstwo Rolnictwa rozpoczęło rozmowy z rządem w Kijowie, aby wypracować plan współpracy na przyszłość. Polskie władze podkreślają jednak, że nie zgodzą się na żadne rozwiązania, które uderzyłyby w polskich rolników. Tak od kilku dni wygląda sytuacja rolników w Bułgarii. Znów wyszli na ulice, bo na ich rynek po zniesieniu unijnego embarga ponownie może trafiać tańsza żywność z Ukrainy. Polscy rolnicy nie mają już tego problemu, bo rząd utrzymał embargo na zboże z Ukrainy. Embargo to jest bardzo istotna rzecz dla nas. Jakby tego nie było, to mielibyśmy duże problemy z cenami, ze skupem. Bardzo duży ukłon w stronę rządu, że tutaj coś robi. Polska utrzymała embargo na produkty z Ukrainy wbrew woli Brukseli i Kijowa. Ważniejszy był bowiem interes polskich rolników. Będziemy, tak jak poprzednio, teraz i w przyszłości bronić interesów polskiego rolnika i polskiej gospodarki, bo jest to nasz interes narodowy. A jak w podobnej sytuacji zachowałby się rząd PO-PSL? Przeszłość mówi wiele. Bo gabinet Donalda Tuska nie podejmował decyzji, które mogłyby być źle odebrane w Berlinie czy Brukseli. Ta prawdziwa solidarność, czyli istota UE, wymaga czasami poświęcenia pewnych cząstkowych narodowych czy państwowych interesów. Tyle tylko, że gdy ówczesne władze poświęcały część polskich interesów, inni zyskiwali. W momencie gdy Donald Tusk był przy władzy, zamykano polskie stocznie, bo nam Unia kazała, a w tym czasie Niemcy otwierali stocznie. Taka była polityka. My gramy dla interesu polskiego rolnika. Resort rolnictwa właśnie ogłosił nowy program wsparcia dla sadowników, którzy ucierpieli z powodu tegorocznej pogody. O pieniądze będzie można wnioskować już w październiku. Jest decyzja środowiskowa w sprawie budowy pierwszej polskiej elektrowni atomowej na Pomorzu. To kolejny, siódmy już etap skomplikowanego procesu inwestycyjnego, który przyspieszył w ostatnich latach. Prześwietlenia programu chce PO, która swoich zapowiedzi w sprawie atomu nie spełniła wcale. Swobodny dostęp do plaży po zakończeniu budowy, zasadzenie drzew i odtworzenie siedlisk roślin i zwierząt. To niektóre warunki powstania na Pomorzu pierwszej dużej polskiej elektrowni jądrowej. Najtrudniejszym i najważniejszym momentem jest uzyskanie tej decyzji administracyjnej, która jest już za nami. Uzyskanie zgody środowiskowej wymagało 4 lat badań na morzu i lądzie z udziałem 700 ekspertów. Efektem jest 19 tysięcy stron dokumentacji. To już siódmy etap procesu inwestycyjnego. Wcześniej m.in. wybrano technologię - firmy Westinghouse. Amerykanie liczą, że już w przyszłym tygodniu zostanie podpisana umowa na projekt elektrowni. Ostatnie lata to przyspieszenie polskiego programu atomowego. PO zapowiada jednak jego audyt, co może dziwić, bo w sprawie budowy elektrowni jądrowej partia Tuska nie zrobiła właściwie nic. Choć Tusk obiecywał wiele. Do roku 2020 prąd powinien popłynąć z jednej lub dwóch elektrowni jądrowych. Skończyło się głównie na pomiarach, w dużej mierze zautomatyzowanych. To jest bardzo dobra wiadomość, że Donald Tusk chce zrobić audyt, bo będzie można porównać dwie sytuacje i dwa modele, w którym jeden poszedł do przodu, a w drugim skończyło się na międleniu papierów. Za które, według prasowych doniesień, 100 tysięcy złotych miesięcznie zarabiał po odejściu z rządu Tuska były minister skarbu Aleksander Grad. To de facto była przechowalnia dla ludzi, którzy potrzebowali częściowo bardzo dobrej pracy. Teraz przygotowania idą zgodnie z planem. Duża elektrownia atomowa na Pomorzu ma powstać za 10 lat. 2 lata później ma ruszyć drugi taki zakład - w Koninie. Wcześniej skarbowe spółki planują uruchomienie małych reaktorów jądrowych. Oglądają państwo główne Wiadomości w polskiej telewizji. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Niemieccy reprezentanci rosyjskich interesów. Bulwersujące słowa Donalda Tuska. Niemcy mówią "dość" polityce otwartych drzwi. Francja chce uruchomienia procedur deportacji z Europy nielegalnych migrantów, a Włochy wzywają ONZ do działania w Afryce Północnej i powstrzymania przemytników ludzi. Media w zachodnich stolicach wskazują na ostry zwrot w polityce migracyjnej wywołany ostatnimi obrazami z Lampedusy. Czyli zwrot w kierunku polityki takiej jak w krajach Europy Środkowo-wschodniej. Słowacko-węgierskie pogranicze. To kolejny szlak migrantów zmierzających drogą lądową z południa na północ w kierunku Niemiec. Oni nie chcą tu mieszkać czy pracować, to tranzyt. Próbują się przedostać, jak mogą. Większość nie ma dokumentów, więc nawet nie wiadomo, jak się nazywają. Mieszkańcy tego regionu mówią wprost: w takich sytuacjach poczucie bezpieczeństwa drastycznie spada. W obecnych czasach rodzice odprowadzają dzieci nawet na przystanek, nie puszczają ich samych, bo się boją. Ten szlak jest niemal dokładnie taki sam jak 8 lat temu, gdy na zaproszenie Berlina w drogę do Niemiec ruszyły setki tysięcy ludzi z południa. Wtedy część polityków, również w Polsce, ostrzegała przed niekontrolowanym napływem nielegalnych i niezweryfikowanych migrantów. Najpierw liczba cudzoziemców gwałtownie się zwiększa, później nie przestrzegają, oni nie chcą przestrzegać, deklarują, że nie będą przestrzegać naszego prawa. Nazywano to ksenofobią i rasizmem. Dziś podobną do polskiej politykę zaczynają stosować kraje Europy Zachodniej. Dokładnie te same rozwiązania, które proponuje polski rząd, zaproponowała ostatnio pani premier Włoch. Niemcy mówią nawet wprost o końcu polityki otwartych drzwi. Z kolei Włochy pozostawione przez Francję i Niemcy w zasadzie same z problemem apelują do ONZ o zdecydowany ruch w kontekście przemytu ludzi, wskazując na kompletną bezczynność organizacji. Czy naprawdę możemy udawać, że nie widzimy, że żadna inna działalność przestępcza na świecie nie jest dziś bardziej dochodowa niż handel migrantami? Stąd wezwanie do pomocy krajom Afryki czy Bliskiego Wschodu tam, na miejscu, czyli strategii, o której od lat mówili politycy konserwatywnych i prawicowych partii w Europie. Polska mąka dla Libanu. Ogromny transport z pomocą humanitarna dla zmagającego się z kryzysem gospodarczym kraju dotarł do portu w Bejrucie. O tym, że chcemy i potrafimy bezinteresownie pomagać na całym świecie, z Libanu Maksymilian Maszenda. Pomoc humanitarna z Polski dla Libanu i Syrii, łącznie 800 ton mąki w kilku transportach, trafi do najbardziej potrzebujących. Syria - ciągle trwająca wojna, Liban - olbrzymi kryzys ekonomiczny. To wszystko sprawia, że ci ludzie potrzebują najbardziej prostych, najbardziej codziennych rzeczy. Pomoc zorganizowało papieskie stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie, a sfinansowali prywatni darczyńcy i przedsiębiorcy. Dziękujemy, Polsko. To, co robicie w tak trudnych czasach, znaczy dla nas naprawdę bardzo dużo. Wy naprawdę potraficie się dzielić i potraficie pomagać innym. Do Libanu trafiła mąka z polskiego zboża, z polskich młynów. Teraz będzie wypiekana też w Aleppo czy w Bejrucie i będzie tam produkowany Polski chleb. Czy możemy być z tego bardziej dumni? Transport z pomocą z Polski dociera do portu w Bejrucie, przed laty zrównanego z ziemią na skutek gigantycznego wybuchu. Setki osób zginęły, tysiące zostało rannych, zniszczona została duża część miasta. Port w Bejrucie - symbol ogromnego kryzysu, z którym zmaga się Liban, ale także symbol nadziei na lepsze jutro. W dystrybucję pomocy humanitarnej z Polski zaangażowani będą nasi żołnierze, którzy stacjonują w Libanie w ramach misji pokojowej ONZ. My pomagamy na miejscu. Dlaczego? Bo jak mówiła jedna pani w obozie w Iraku, która mieszkała w namiocie przy kościele: "Dopóki nasze siostry, nasi księża są z nami, to się podzielą ostatnią kromką chleba albo będą wiedzieli, do których drzwi zapukać". We wsparcie zaangażować może się każdy. Papieskie stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie regularnie wysyła transporty humanitarne z żywnością, materiałami higienicznymi i ubraniami dla najbardziej potrzebujących, w tym także żyjących tu, w takich prowizorycznych obozach syryjskich dzieci. Tysiące nielegalnych migrantów szturmuje granicę USA z Meksykiem. Tylko w tym miesiącu amerykańskie służby zatrzymały 140 tysięcy osób, które próbowały nielegalnie dostać się do USA. Od tej informacji zaczynamy przegląd wiadomości zagranicznych. Mimo masowych zatrzymań dużej części migrantów udało się przedrzeć przez granicę. W porównaniu do lipca liczba nielegalnych przekroczeń wzrosła tu aż o 60%. To głównie Wenezuelczycy uciekający przed autorytarnym rządem prezydenta Maduro i kryzysem gospodarczym. Amerykańskie służby graniczne szacują, że do końca września mogą zatrzymać 210 tys. nielegalnych migrantów. Mieszkańcy Nowej Zelandii walczą z powodziami. Rekordowe opady spowodowały, że w miejscowościach Queenstown, Gore, a także w regionie Southland wprowadzono stan wyjątkowy. Część dróg jest nieprzejezdnych, zamknięto szkoły. Były to największe opady deszczu od ponad 24 lat. Przy drodze w północnej Serbii kierowcy zauważyli kilkumiesięczne lwiątko. Zwierzę było bardzo osłabione, prawdopodobnie uciekło nielegalnym handlarzom dzikimi zwierzętami. Maluchem zaopiekowali się pracownicy ogrodu zoologicznego. "Pająk w sieci rosyjskich wpływów w Niemczech" - tak o byłym niemieckim kanclerzu piszą holenderskie media. Według nich Gerhard Schroeder miał przez lata pilnować rosyjskich interesów w Berlinie. W politykę resetu z Rosją chętnie wpisał się też Donald Tusk, co pokazuje m.in. serial TVP "Reset". Holenderski dziennik NRC pisze o rosyjsko-niemieckich relacjach i nie przebiera w słowach. Interesów miał pilnować były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder. To bardzo niebezpieczny układ, bo Rosja przekupuje polityków, żeby działali na rzecz i zgodnie z interesami Rosji. Gerhard Schroeder jest tylko przykładem tego typu polityków. Rzeczywiście, zatrudnienie w rosyjskich spółkach znaleźli też byli premierzy Francji czy Finlandii, były kanclerz i była szefowa austriackiej dyplomacji. Ale według gazety gęsta sieć powiązań oplatała przede wszystkim Berlin. Niemieccy politycy i dziennikarze byli korumpowani przez Rosję. Politykę resetu z Rosją prowadził też rząd PO-PSL z ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem. Donald Tusk realizował w stu procentach polecenia, które szły z Berlina. One zakładały głębokie zbliżenie z Rosją, ten słynny reset. Było to ze straszliwą szkodą dla Polski, dla naszego bezpieczeństwa. Za zgodną z niemiecką linią politykę resetu Berlin chętnie nagradzał Tuska zaszczytami i stanowiskami. Zachował się tak, jak Berlin by tego oczekiwał, czyli nie szedł z drogi resetu z Rosją. Ona oczywiście opłaciła się Donaldowi Tuskowi i politykom PO. Sam Donald Tusk został szefem Rady Europejskiej i prawdopodobnie bez uprawiania tego typu polityki nie miałby na to szans. Tyle że ceną takiej polityki było uzależnienie Polski od rosyjskich surowców i niemieckich wpływów i narażenie naszego bezpieczeństwa. Wielkopolska wielokrotnie była pod okupacją. To wspomnienia, które przywołują najgorsze chwile. Dla Polaków to był dramat, ale dla Donalda Tuska to właśnie "pod wpływem kultury Zachodu" na tych terenach są tak cenione cechy jak elementarny porządek. Te słowa w kontekście naszych historycznych traum szokują, ale zważywszy na autora, już chyba nie dziwią. Piła. Donald Tusk i jego zachwyt nad momentami, kiedy Wielkopolska była pod okupacją. Pewne cechy, które są tak cenione na Pomorzu, w Wielkopolsce przez to, że byliśmy bardziej pod wpływem kultury Zachodu... Być może w polskiej polityce potrzebny jest elementarny porządek. Donald Tusk niech zmierzy się z historią pierwszego niemieckiego obozu koncentracyjnego na ziemiach polskich, w forcie siódmym w Poznaniu, to niestety było bardzo często to, co nieśli ze sobą nasi zachodni sąsiedzi. Te słowa są skrajnie obraźliwe. Nerwowe reakcje. Towarzyszą Tuskowi od dłuższego czasu, gdy pytania trudne, także te zadawane przez Polaków. Dlaczego pan likwidował jednostki wojskowe w całym kraju, na terenie wschodnim? Teraz ja mówię, proszę odejść. Pan już miał głos, teraz ja mówię. Gorzkie słowa, z którymi musi mierzyć się Tusk, są też efektem działań jego rządów. Panie przewodniczący, dlaczego pański rząd podpisał skrajnie niekorzystną umowę gazową w 2010 roku? Zagłuszyć próbują zwolennicy i współpracownicy szefa PO. Przedstawiają swoje najgorsze oblicze. Mam nadzieję, że oni nie są aż tak źli, jak siebie pokazują. Oceniają eksperci. Niestety na zmianę nic nie wskazuje. Kolejne aktywności Tuska i kolejne skandaliczne zachowania. Mówiono nam, że będzie konferencja prasowa tutaj. Czego boi Donald Tusk? Najwyraźniej tylko - albo i aż - pytań o swoją politykę. Z narażeniem życia bronią naszego bezpieczeństwa, odparli zmasowany szturm sprowadzonych przez Putina i Łukaszenkę nielegalnych imigrantów, w dzień i w nocy pilnują szczelności polskiej granicy. Ale polscy żołnierze i strażnicy graniczni muszą też się mierzyć z falą nienawiści inspirowaną przez opozycję. Ale dziś na własne oczy mogli przekonać się, jak bardzo większość Polaków docenia ich służbę. Akcja w Mielniku na Podlasiu, ale praktycznie akcja w całej Polsce, to odpowiedź na ataki pod adresem polskich służb. Nie oczekujemy, że ktoś nas będzie wynosił na piedestał. Jedyne, czego oczekujemy, to szacunku. "Murem za polskim mundurem" - to mówimy my. Jest pytanie, co mówi Tusk, co mówi opozycja. Mówią coś zupełnie innego. Wataha psów, śmieci po prostu. Mieszający z błotem obrońców polskich granic. Zgodni w narracji z Łukaszenką i Putinem. To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi. Czarę goryczy przelał film "Zielona granica". Proszę się rozebrać! Do naga! Tymczasem NATO uznało nielegalną masową migrację za element wojny hybrydowej Rosji przeciwko Europie. Odpowiedzią Polski było natychmiastowe wzmocnienie granicy z Białorusią i budowa fizycznej i elektronicznej zapory. Do tego - co bardzo ważne - mocno przyspieszył też proces modernizacji polskiej armii. Kupujemy nowoczesną broń od USA, Korei Południowej i od polskiej zbrojeniówki. Ważne dla nas jest to, aby inwestować w siłę polskiej armii, właśnie w polskie uzbrojenie, które produkowane jest w kooperacji z najlepszymi tego świata. Rośnie też liczebność polskiej armii, a na wschodzie powstają kolejne jednostki wojskowe. Na przykład tu, w Kolnie. Tworzymy jednostki wojskowe w miejscach, w których powinna być obecność Wojska Polskiego zaznaczona ze względu na bezpieczeństwo. W ciągu 2 kadencji rządów PO-PSL zlikwidowano ponad 600 jednostek Wojska Polskiego, głównie na wschodzie kraju. Potrzeby militarne, takie też obiektywnie opisane, nie wskazują w żadnym wypadku na potrzeby budowy i użytkowania dużych jednostek. W razie ataku Rosji mieliśmy bronić się dopiero na Wiśle. Polska w najlepszym wypadku poniosłaby klęskę militarną, ale oprócz tego byłaby zmasakrowana. A Polaków mieszkających po prawej stronie Wisły miał spotkać los Buczy, Irpienia i Mariupola. Kolejne elementy polityki resetu z Rosją rządu Donalda Tuska ujawnia serial dokumentalny "Reset". Jego autorzy zostali ostatnio wyróżnieni nagrodą Wolności Słowa. Romantyczne ballady i piosenki, przy których serce zaczyna mocniej bić. "Polskie biesiady" tym razem przenoszą nas do pałacu w Chrzęsnem, gdzie wybrzmią najpiękniejsze utwory o miłości. Kiedy się pierwszy raz zakochałem? Oj, bardzo dawno temu. Zakochanie niejedno ma imię. Kolorowy zawrót głowy, patrzymy wtedy przez różowe okulary, niemożliwe staje się możliwe. Motyle były, ale po tylu latach się nie pamięta. Na pewno warta zapamiętania będzie "Biesiada miłosna". Artyści wyśpiewają wszystko to, co zakochanym w sercu gra. Dzisiaj będę miała przyjemność zaśpiewać takie hity jak "Kocham cię, kochanie moje" czy też przecudne "Kasztany", czy też "Chodź, pomaluj mój świat". To jest dla nas kolejne spotkanie, gdzie możemy zaśpiewać o miłości i zobaczyć miłość na własne oczy, bo ludzie będą się przytulali, będą tańczyli, będą razem z nami śpiewali. Zaproszeni do zabawy są wszyscy zakochani, ale i ci, którzy miłości dopiero szukają. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Bardzo dobrze, że wracamy do tych naszych starych piosenek, z naszej młodości piosenek o miłości. Każdego tygodnia widzowie udowadniają, że "Polskie biesiady" to najlepsza rozrywka. Już byłam raz na jednej biesiadzie, bawiłam się znakomicie, więc kiedy dowiedziałyśmy się, że znowu w naszej okolicy się to odbywa, to była tylko chwila zastanowienia. Miłość wybacza, miłość unosi, miłość sprawia, że jesteśmy szczęśliwi. Będziemy dzisiaj o tym śpiewać i przypomnimy sobie tę starą prawdę, że najważniejsza na świecie jest miłość. Początek zabawy o 20.50 w Dwójce. Zaraz po biesiadzie, o 22.00 - nowy odcinek muzycznego show "Rytmy Dwójki". W Wiadomościach to wszystko. Za chwilę nasz gość - szef rządowego Centrum Legislacji Krzysztof Szczucki.