Piątek, 22 listopada, w programie między innymi: Wielka gra - Trzaskowski czy Sikorski? Dziś prawybory w Koalicji Obywatelskiej, PiS swojego kandydata przedstawi w niedzielę. Putin straszy - według rosyjskiego dyktatora konflikt nabrał charakteru globalnego. Atak zimy - karambol na A4, śnieg i mróz w całej Polsce. Monika Sawka, dobry wieczór. Zaczynamy "19:30". A zaczynamy od prawyborów w Koalicji Obywatelskiej. Trzaskowski czy Sikorski? Wyniki mamy poznać jutro w południe. Na razie trwa głosowanie - drogą SMS-ową. PiS swojego kandydata na prezydenta ma zaprezentować w niedzielę w Krakowie. Rzecznik partii w swoim komunikacie pisze o "bezpartyjnym" uczestniku tego wyścigu. Co może oznaczać, że będzie nim prezes IPN Karol Nawrocki. O wielkiej grze o Pałac Prezydencki. a kogo pan zagłosował, panie premierze? Na jednego z dwóch kandydatów. Donald Tusk nie zdradza, czy w prawyborach postawił na Rafała Trzaskowskiego, czy na Radosława Sikorskiego. Zdradzają za to chętnie parlamentarzyści. Numer 1, właśnie w tej chwili wysłałem. Na jedyneczkę. I poszło. Z dwójeczką, na Radosława Sikorskiego. Wysłałam smsa o treści 2. Głosowanie ruszyło o 8.00 rano. 25 tys. członków Koalicji Obywatelskiej decyduje, kto stanie do walki o Pałac Prezydencki. Przygotowaliśmy się do tych wyborów, bo wszystkie bazy danych członków zostały zaktualizowane. I dzisiaj mamy informację od komisji wyborczej, że wszystko przebiega w porządku. Głosowanie odbywa się drogą SMS-ową. Wystarczy, że każdy członek Koalicji Obywatelskiej wyśle wiadomość na wskazany numer: o treści 1 - w przypadku postawienia na Trzaskowskiego, lub 2 - jeżeli głosuje na Sikorskiego. Tak obaj na ostatniej prostej walczyli o głosy. Dziś głosujmy w prawyborach Koalicji Obywatelskiej. Proszę o każdy głos. Szef polskiej dyplomacji brał już udział w prawyborach w 2010 roku. Wtedy przegrał z Bronisławem Komorowskim. Jak będzie teraz, dowiemy się jutro. Prezydent Warszawy wydaje się pewny wygranej. Czuję się dobrze, bo spodziewam się, że wygram, tak? Wydaje mi się, że jest bardzo duża szansa, tak. Niezależnie od wyniku - prawybory i takie obrazki w Sejmie pokazują, że to Koalicja Obywatelska jest w centrum uwagi. Choć zdania, kto powinien być kandydatem, są podzielone, to prekampania była fair play - słyszymy. Radosław Sikorski jest najdłuższej w historii funkcjonującym ministrem spraw zagranicznych, byłym ministrem obrony i ma wszystkie atrybuty, żeby zostać prezydentem. Niech wygra lepszy, my uważamy, że lepszy jest Trzaskowski. Wszystkie badania to pokazują. Głosowanie jest anonimowe i potrwa do północy. Bardzo fajna szkoła demokracji. Jestem bardzo dumny z obu naszych kandydatów i wiem, że dobrze będzie, jeżeli chodzi o przygotowanie. Przygotowanie do starcia z kandydatem PiS. Według naszych informacji zdecydowanym faworytem jest Karol Nawrocki, szef IPN. Jeśli to będzie Karol Nawrocki i to on będzie ogłoszony w niedzielę, to wygramy te wybory. Ja się przyłożę, żeby Nawrockiego promować. Mam ten elektorat negatywny i to jest oczywiste. Po takiej wypowiedzi Przemysława Czarnka można wnioskować, że były minister edukacji z wyborem prezesa już się pogodził. Kandydat PiS ma być, jak czytamy w komunikacie rzecznika partii, niezależny. Nasze kierownictwo już zadecydowało. I ten kandydat zostanie ogłoszony. Oficjalnie kandydata PiS poznamy w niedzielę na spotkaniu obywatelskim z udziałem samego prezesa. W Krakowie, tam, gdzie 10 lat temu Prawo i Sprawiedliwość przedstawiało Andrzeja Dudę. Partia Kaczyńskiego wybory chce wygrać, dlatego - jak słyszymy - kandydat musi przekonać wyborców Konfederacji i innych środowisk prawicowych. Karol Nawrocki, jak widać, się w to wpisuje. Jak na przedstawiciela kadry PiS, zachowywał się wobec nas całkiem okej. Podejście, które mi się podoba. Jedno jest pewne. Ten weekend odsłoni prezydenckie karty. W sondażach Rafał Trzaskowski i Radosław Sikorski wygrywają w II turze z kandydatem PiS. Bez względu na to, kto nim będzie. To sytuacja bez precedensu. Do Sejmu wpłynął wniosek prokuratora generalnego o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobrze. Adam Bodnar chce zgody na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie byłego ministra sprawiedliwości przed sejmową komisję śledczą ds. Pegasusa. Komisja śledcza, ale ta do spraw wyborów kopertowych, skierowała 10 wniosków do prokuratury. Dotyczą one m.in. prezesa PiS i byłego premiera. Zbigniew Ziobro kilka razy nie stawił się przed komisją do spraw Pegasusa. Teraz może ponieść konsekwencje. Jest wniosek prokuratora generalnego do marszałka Sejmu o zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie byłego ministra sprawiedliwości. To jest wydarzenie bez precedensu, w historii polskiego parlamentaryzmu nie było dotychczas takiej sytuacji. Skoro niektóre osoby nie stawiają się przed komisją, to należy uruchomić cały aparat państwa, żeby do tego doprowadzić. Bo nie możemy mieć obywateli, którzy są w takiej sytuacji, nie podlegają władztwu Sejmu. Pismo, które wysłał Adam Bodnar, jest już w Sejmie. Jak mówi Szymon Hołownia, prawnicy zajmą się nim jak najszybciej i z jak największą starannością. Decydujemy o pozbawieniu kogoś wolności, to jest naprawdę bardzo poważna rzecz i przy takich rzeczach wszystkie papiery muszą się zgadzać. Komisja zawnioskowała o doprowadzenie, bo jak stwierdzili posłowie, Ziobro uporczywie nie stawiał się na posiedzeniu. Na 4 wezwania - 2 razy przedstawił zaświadczenie lekarskie, 2 razy nieobecność była nieusprawiedliwiona. Jak chcą organizować szopki, mogą, naprawdę nie mamy z tym problemu. Chcą nas aresztować, mogą naprawdę nas pozamykać. Jak poinformował nas wiceprezes PiS Michał Wójcik, były minister sprawiedliwości w rządzie PiS sam nie stawi się przed komisją. Choć niemal rok temu o rozliczeniach jego działań mówił tak. Liczę na was, mam nadzieję, że nie okażecie się takimi fujarami jak za czasów Trybunału Stanu. Pan Ziobro lubił używać tego typu sformułowań jak fujary, jak miękiszon. Dobrze byłoby, żeby też wiedział, że tego typu sformułowania mogą się odwrócić w jego stronę. Zdaniem Ziobry - tak jak i posłów PiS - komisja do spraw Pegasusa działa nielegalnie. Powołuje się na decyzję Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Może lepiej byłoby, żeby się stawił i opowiedział, co ma do powiedzenia. Nie może się stawić, raz jeszcze mówię, bo jest nielegalna, jak będzie powołana nowa, to się stawi. Chwyta się każdego argumentu, aby nie przyjść i nie złożyć swoich zeznań. Niewykluczone, że sprawa Ziobry pojawi się na posiedzeniu Sejmu w przyszłym tygodniu. A to nie koniec problemów posłów PiS. Sprawozdanie komisji śledczej badającej wybory kopertowe przedstawiła jej przewodnicząca. Skala nieprawidłowości i sposób działania najwyższych urzędników państwowych był porażający i bezprecedensowy. Komisja skierowała do prokuratury 10 zawiadomień wobec 19 osób, w tym Mateusza Morawieckiego i Jarosława Kaczyńskiego. PiS cały czas twierdzi, że działał w warunkach szczególnych, a wszystko odbyło się zgodnie z prawem. Ci, którzy w tej trudnej sytuacji próbowali ją ratować, mają za to odpowiadać. - PiS nie ma sobie nic do zarzucenia? - Nie. Komisja zarzuca byłym rządzącym m.in. że chcieli jak najszybciej przeprowadzić wybory, bo w pandemii sondaże dawały zwycięstwo Andrzejowi Dudzie w I turze. Wiele działań dotyczących organizacji wyborów nie miało podstawy prawnej. Pieniądze wyrzucone, wybory niezorganizowane i złamane prawo - za to wszystko muszą odpowiedzieć. Wybory kopertowe, które się nie odbyły, kosztowały nas kilkadziesiąt mln zł. Politycy PiS powtarzają, że nie czują się winni zarzucanych im nieprawidłowości, ale przecież część z nich straciła już immunitety i ma prokuratorskie zarzuty. I wiele wskazuje na to, że niebawem w polskim Sejmie będzie o wiele więcej głosowań ws. uchylenia immunitetów. Oglądają państwo "19:30", już za chwilę: Putin straszy, a później jeszcze... Śmierć poniosła jedna osoba. Atak zimy i problemy kierowców. W pełnej gotowości jest 300 pługów i posypywarek. Będą cięcia w budżetach tzw. świętych krów. Tuskowi i Kierwińskiemu zabierzcie pieniądze, sobie, a nie sędziom. Te cięcia powinny być prowadzone nie siekierą, a skalpelem. Haniebna kradzież i szczęśliwy finał. Wózek dla pani będzie w poniedziałek, osobiście go dostarczę. Dobrze, że siedzę, bo bym się przewaliła z zachwytu. Władimir Putin straszy w telewizyjnym orędziu do narodu. Kreml zapowiada odwet za użycie przez Ukrainę broni otrzymanej od zachodnich partnerów. Według dyktatora "konflikt lokalny" nabrał cech "globalnego charakteru". O tym, że zagrożenie jest poważne i realne, mówił dziś polski premier. Jaką odpowiedź dla rosyjskiego przywódcy ma Zachód? To uchwycona w locie nowa rakieta Putina, nim uderzyła w czwarte co do wielkości ukraińskie miasto Dniepr. Choć Kreml ładunku jądrowego nie użył, chciał pokazać, jak wyglądałby atak nuklearny, i przestraszyć Zachód. Wydaje się, że to pozwoliło niektórym być bliżej rzeczywistości, poczuć ją na własnej skórze. Pocisk balistyczny był uzbrojony w 6 głowic bojowych. I poruszał się 10-krotnie szybciej od dźwięku. A to oznacza, że 3 km pokonywał w zaledwie sekundę. Ukraina była poligonem testowym, bo nigdy wcześniej Moskwa takiej broni i elementu nuklearnego swojego systemu walki w praktyce nie używała. Mogę potwierdzić, że Rosja wystrzeliła eksperymentalny pocisk balistyczny pośredniego zasięgu przeciwko Ukrainie. Był to pocisk oparty na konstrukcji pocisku balistycznego o zasięgu międzykontynentalnym RS-26 Rubież. Na krótko przed jego wystrzeleniem Kreml uprzedził Waszyngton. W niespodziewanym wieczornym orędziu Władimir Putin ujawnił, że to najnowocześniejszy rosyjski system rakietowy - o nazwie Oriesznik. W jego zasięgu znajduje się niemal całe terytorium Europy oraz zachodnie wybrzeże USA. W przypadku eskalacji agresywnych działań będziemy odpowiadać tak samo zdecydowanie. Rekomenduję rządzącym elitom tych państw, które mają plany wykorzystywać przeciwko Rosji swoje wojska, by poważnie się zastanowiły. Nerwową reakcję rosyjskiego dyktatora wywołało użycie przez Ukrainę amerykańskich pocisków ATACMS i brytyjskich Storm Shadow do uderzenia na cele w Rosji. Wojna na Wschodzie wchodzi w rozstrzygającą fazę. Wydarzenia z ostatnich kilkudziesięciu godzin pokazują, że to zagrożenie jest naprawdę poważne i realne, jeżeli chodzi o konflikt globalny. Putin zmarnował wart około 20 mln dolarów pocisk balistyczny. Bo swojego celu nie osiągnął. To próba rosyjskiego dyktatora przestraszenia ludność Ukrainy i Europy. Nie powinniśmy się temu poddawać. Granie strachem było receptą, którą Putin wykorzystywał już przed inwazją. Ale przez tysiąc dni nauczyliśmy się, że najlepszą ochroną naszego europejskiego pokoju jest wspieranie Ukrainy w jej samoobronie, dopóki Putin nie zatrzyma tej strasznej wojny. To nas nie zniechęci. Nadal będziemy działać, by Ukraińcy mieli to, czego potrzebują. Z powodu poważnego zagrożenia atakiem rakietowym parlament Ukrainy odwołał dziś posiedzenie. Mieszkańcy zaatakowanego Dniepru mówią zaś, że do rosyjskich rakiet już się przyzwyczaili. Ale do kolejnych krzyży na tym cmentarzu - nie chcą. Świadkowie i niepublikowane dotąd materiały. Wieczorem w Telewizyjnej Jedynce premiera nowego programu "Raport specjalny". Dziś tajemnicze pożary, do których od 2 lat dochodzi w Polsce. Przynajmniej za częścią z nich stoją ludzie związani z rosyjskimi i białoruskimi służbami, które rekrutują dywersantów. Odwieczna walka dobra ze złem. W tej walce - jak się okazuje - wcale nie trzeba używać rakiet, czołgów, okrętów - wystarczą ludzie. Podpalenie restauracji w Gdyni miało być zaledwie testem ich możliwości. Planowali wykolejenie pociągu z pomocą humanitarną do Ukrainy. Ktoś to zlecił, ktoś zapłacił. Po co? Dlaczego? Wojna hybrydowa jest faktem. O tym, jakie siły stoją za serią pozornie zwykłych, niepowiązanych ze sobą zdarzeń... - Czy ukrywasz swoje związki ze służbami specjalnymi? - Nie. ...opowiada reportaż "Dywersanci" w premierowym odcinku nowego programu w Jedynce. "Raport specjalny" tym razem ujawnia, kto pociągał za sznurki i dokąd prowadzą tropy śledztw w sprawach niedawnych głośnych pożarów. Nasze dziennikarskie śledztwo doprowadziło nas do tego, że za tymi pożarami i innymi zdarzeniami, które uderzają w bezpieczeństwo państwa, mogą stać rosyjskie służby. Czy to jest takie szpiegostwo, dywersja, które my sobie wyobrażamy? Takie szpiegowsko-filmowe? Absolutnie nie. To są właśnie takie małe działania i Kreml, Moskwa jest w tym świetna. Żeby sprawdzić, jak Rosjanie werbują w Polsce dywersantów, autorzy reportażu przeprowadzili staranną prowokację dziennikarską. Patrz, jest. Cześć, bracie, cieszę się, że cię widzę. Czyli złapali. Nawiązali kontakt z rekruterami, sprawdzili, ile rosyjski łącznik oferuje za akcję dywersyjną, jaki jest jej cel. Chodzi o wpływ na nasze społeczeństwo. Sianie tutaj zamętu, niepokoju i tym samym później wpływ na naszą politykę wewnętrzną czy zagraniczną przede wszystkim. Jest zagrożenie, które się nie kończy i z którym będziemy się nadal stykać w sferze publicznej. Po emocjonującym reportażu ekspercka rozmowa w studiu. I tak będzie w każdym kolejnym wydaniu nowego programu. "Raport specjalny" to jest magazyn reportersko-śledczy. Bardzo szerokie spektrum, bo to od afer gospodarczo-politycznych przez ekologiczne sprawy, przez sprawy związane z korupcją. Program będzie ujawniał afery dotąd nieznane lub odsłaniał kulisy i nowe wątki tych, o których już było głośno. W listopadzie i w grudniu program będzie emitowany co tydzień na antenie TVP1, o godzinie 22.00 w piątek. Od wiosny również w piątki, również o godzinie 22.00, ale co dwa tygodnie. Tragiczny karambol na autostradzie na Dolnym Śląsku, drogi jak tafle lodu i gruba warstwa śniegu. Zima zaatakowała. Na jezdniach jest ślisko i niebezpiecznie. W takich warunkach łatwo wpaść w poślizg. Liczba wypadków i kolizji rośnie z każdą godziną. Niektóre trasy zostały zablokowane, m.in. przez samochody ciężarowe, które nie mogły wjechać na wzniesienia. Nagły atak zimy i fatalne warunki na drogach mogły doprowadzić do karambolu na A4 na Dolnym Śląsku. Zderzyły się 4 ciężarówki, 2 osobówki i bus. Śmierć poniosła jedna osoba. Natomiast jedna odniosła obrażenia i trafiła do szpitala w Bolesławcu. Strażacy udzielali pierwszej pomocy. Pomagali zespołowi ratownictwa medycznego. W sumie około 40 min. Na pewno warunki były trudne. Śliska nawierzchnia plus ograniczona widoczność. W takich warunkach nawet najlepsi kierowcy mogą mieć problem z szybką reakcją i bezpiecznym hamowaniem. Zmienione opony to podstawa. Odstęp powinien być zachowany. O oponach zimowych, to przede wszystkim, i o tej wolnej i bezpiecznej jeździe. Ale uważać trzeba również na chodnikach. Te śliskie i oblodzone mogą doprowadzić do bardzo niebezpiecznych wypadków. W takich okolicznościach nietrudno o, potocznie mówiąc, wywinięcie orła. Dlatego służby dbają o to, by odśnieżone były zarówno ulice, jak i przystanki autobusowe czy tramwajowe. Pługoposypywarki są w gotowości całą dobę. W pełnej gotowości jest 300 pługów i posypywarek. Odpowiadamy również za 4 mln m2 chodników, które są odśnieżane czy posypywane piaskiem. A jeśli ktoś planuje wypad w Tatry lub już tam jest, to ratownicy TOPR ogłosili I stopień zagrożenia lawinowego. Na Kasprowym Wierchu leży już kilkanaście centymetrów białego puchu. Do tego zimo - nawet do -9 stopni. To nie są odpowiednie warunki do uprawiania turystyki. Z kolei Bieszczady przypominają wioskę Świętego Mikołaja. Ale służby ostrzegają i mają kilka rad dla kierowców. Nie tylko zdrowy rozsądek, ale również odpowiednie wyposażenie. Takim wyposażeniem, które będzie potrzebne, na pewno będą łańcuchy. Lepiej dmuchać na zimne. I korzystając z uroków zimy, nie zapominać o ostrożności. Będą cięcia w wydatkach na tzw. święte krowy. Budżety 14 instytucji państwowych, m.in. Kancelarii Prezydenta, Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego, zostaną ograniczone. W sumie ma chodzić o ponad 300 mln zł. Zmianę poparli posłowie z komisji finansów publicznych. Opozycja mówi o zamachu na fundamenty ustroju. Premier, że pieniądze trafią m.in. na ochronę zdrowia. Co wy robicie - Białoruś z Polski? Ostra wymiana zdań na temat ostrych cięć w państwowych instytucjach. Jesteście leniwym rządem, sobie zabierzcie pieniądze, a nie sędziom. Próbujemy naprawiać sytuację w polskim systemie. Sejmowa komisja finansów zgodziła się na okrojenie budżetów tzw. świętym krowom. Same ustalają, ile chcą pieniędzy z państwowej kasy, a rząd nie ma prawa w to ingerować. Jedynie Sejm może dokonać zmian. I tak się właśnie teraz dzieje. My chcemy tym procederom, takiemu dojeniu polskiego podatnika, powiedzieć "stop". Cięcia mają dotknąć 14 instytucji. Kancelaria Prezydenta zamiast rekordowych 312 mln, ma dostać niespełna 300. Mniejsze budżety przewidziano też dla Kancelarii Sejmu, Senatu, Najwyższej Izby Kontroli, IPN-u, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji czy Państwowej Inspekcji Pracy. Na liście jest też Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej, co budzi największe polityczne emocje. Bo przewodniczący komisji finansów Janusz Cichoń z Koalicji Obywatelskiej przyznał, że intencją jest zabranie pieniędzy na wynagrodzenia sędziów. Nie mają legitymacji do tego, żeby orzekać - naszym zdaniem, stąd taka decyzja. W tej chwili na naszych oczach dokonuje się zamach na fundamenty ustroju. Przecież to jest konstytucyjny organ, nie wolno tego robić. Wolno, a nawet trzeba - przekonują rządzący. Tam, gdzie rzeczywiście mamy do czynienia z organem, który nie jest tym organem opisanym w Konstytucji, i sędziami, którzy nie są sędziami, to trzeba ciąć. Choć bardziej skalpelem, a nie siekierą - dodaje marszałek Hołownia. Szczególnie że nie wiadomo, ile sędziowskich etatów będzie w Trybunale. W grudniu wygasa kadencja Julii Przyłębskiej i 2 innych sędziów, w tym jednego dublera. Żadna partia nie zgłosiła nowych kandydatów. Czekamy na ten moment, aby kandydaci byli jak najbardziej transparentni. Cięcia w Trybunale i pozostałych instytucjach to w sumie ponad 335 mln. Donald Tusk zapewnia w mediach społecznościowych, że pieniądze trafią m.in. na ochronę zdrowia. Będzie to 50 mln złotych. Drugie tyle otrzyma szkolnictwo wyższe. 35 mln dostanie straż pożarna, a 200 mln trafi na walkę z usuwaniem skutków klęsk żywiołowych. Co premier zapowiadał jeszcze we wrześniu. Będziemy przekonywali posłanki i posłów, aby cięcia w tych miejscach były pozytywnie odczuwalne przez ofiary powodzi. Zmiany musi jeszcze zatwierdzić Sejm w głosowaniu nad całą ustawą budżetową. Jest wyrok w sprawie zabójstwa Jaroszewiczów. To była jedna z najgłośniejszych zbrodni lat 90. Sąd Okręgowy w Warszawie uniewinnił trzech oskarżonych o zamordowanie byłego premiera PRL i jego żony. W uzasadnieniu była mowa o "błędach i uchybieniach" w postępowaniu prokuratury. Błędy i niekonsekwencje w działaniach prokuratury w postępowaniu przygotowawczym doprowadziły do wydania wyroku, który zapadł w dniu dzisiejszym. Do zabójstwa doszło w 1992 roku w domu Jaroszewiczów na warszawskim Aninie. Były premier był maltretowany, później uduszony. Jego żona została zastrzelona. 2 lata po zamachu zatrzymano 4 kryminalistów podejrzanych o zabójstwo, ale sąd ich uniewinnił. Sprawa wróciła w 2017 roku, kiedy prokuratura podjęła kolejne śledztwo po zeznaniach Dariusza S., który przyznał się do zbrodni i wskazał na dwóch innych mężczyzn, w tym Roberta S., który był głównym oskarżonym. Wszyscy byli członkami tzw. gangu karateków, który w latach 90. dokonywał napadów rabunkowych. Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania premiera Izraela i lidera Hamasu! Chodzi o zbrodnie wojenne podczas wojny w Strefie Gazy. Prezydent USA Joe Biden mówi o skandalicznej decyzji, szef unijnej dyplomacji podkreśla, że orzeczenie musi być wdrażane przez państwa członkowskie. Benjamin Netanjahu trafił na czarną listę. Trybunał wydał nakazy aresztowania dwóch osób, pana Benjamina Netanjahu i pana Joawa Galanta za zbrodnie przeciwko ludzkości. Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze jednogłośnie odrzucił apelację Izraela. Twierdzi, że istnieją "uzasadnione powody", by sądzić, że premier Netanjahu dopuszczał się w Strefie Gazy zbrodni na cywilach i licznych prześladowań takich jak celowe pozbawianie mieszkańców żywności. Z tymi samymi zarzutami, co oburzyło władze Izraela, ścigany jest też dowódca Hamasu Mohammed Deif. I to pomimo że prawdopodobnie zginął w połowie lipca w nalocie na Strefę Gazy. Ale Trybunał uznał, że skoro Hamas nigdy nie potwierdził jego śmierci, możliwe, że Deif żyje. To antysemicki krok, który ma jeden cel: odstraszyć nas od korzystania z naszego prawa do obrony przed wrogami, którzy chcą nas zniszczyć. Premier Izraela zanim wyjedzie z kraju będzie musiał się dwa razy zastanowić. Jurysdykcję Międzynarodowego Trybunału Karnego uznaje ponad 120 krajów, które są sygnatariuszami Statutu Rzymskiego, to np. państwa Unii Europejskiej. Decyzja ta jest decyzją wiążącą i wszystkie państwa będące stronami tego trybunału są zobowiązane do wdrożenia tej decyzji sądu. USA takiego obowiązku nie mają, mimo to sprawę skomentowały. Kategorycznie odrzucamy decyzję sądu o wydaniu nakazów aresztowania wysokich rangą urzędników Izraela. Część krajów, m.in. Holandia i Kanada, już zapowiedziała, że aresztuje polityków, jeśli tylko przekroczą ich granice. Część nie daje jasnej odpowiedzi. Dokładnie badamy, co to dla nas oznacza w kontekście wdrażania na szczeblu krajowym. Za to jednoznaczne stanowisko zajmuje Viktor Orban. Zaproszę premiera Izraela na wizytę na Węgrzech i zagwarantuję, że jeśli przyjedzie, orzeczenie Międzynarodowego Trybunału Karnego nie będzie miało tu żadnego znaczenia, Węgierski premier idzie w ślady władz Mongolii, które gościły prezydenta Putina, gdy również on został oskarżony o zbrodnie wojenne. Zderzamy się z realizmem międzynarodowym, a stosunkami międzynarodowymi rządzą 3 rzeczy: prawo, interesy ekonomiczne i siła militarna, dlatego niektóre państwa nie respektują orzeczeń trybunałów. To jest bardzo przykre, ale to jest rzeczywistość międzynarodowa. A to pokazuje, jak decyzje Trybunału są trudne do egzekwowania. Widzowie Telewizji Polskiej znowu nie zawiedli. Pani Katarzyna cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Tydzień temu straciła wózek elektryczny, który ułatwiał jej życie. Dzięki wsparciu Fundacji TVP właściciela sklepu ze sprzętem medycznym i rehabilitacyjnym a także towarzystwa przyjaciół Brwinowa pani Katarzyna otrzyma nie tylko nowy wózek, ale także garaż. Dzień dobry, pani Kasiu. To ja do pani wczoraj dzwoniłam z fundacji TVP. To pani do mnie dzwoniła? Ja nie wierzyłam. Wczoraj pokazaliśmy historię Katarzyny Dudki, która od urodzenia cierpi na mózgowe porażenie dziecięce i nie może samodzielnie funkcjonować. Jej przepustką do świata zewnętrznego był nowoczesny wózek elektryczny, który został skradziony przez nieznanych sprawców. Zobaczyłam materiał o pani Kasi i tak niesamowicie mnie wzruszył, że od razu napisałam do pani Kasi Dowbor i Piotra Jabłońskiego, pozostałych dwóch członków zarządu, czy pomożemy. Reakcja była natychmiastowa - oczywiście. I Katarzyna Dudka odebrała telefon, który zmienił wszystko. Pani Kasiu, sfinalizujemy pani zakup tego wózka. O jejku! Teraz to mi pani... Nowy wózek ze swoich środków kupi Fundacja TVP, a wszystkie niezbędne akcesoria sfinansuje Ryszard Tywoniuk, przedsiębiorca z Kłodzka, który współpracował z Telewizją Polską podczas akcji powodziowej. To jest dokładnie ten sam model, taki jaki pani miała. Bardzo dziękuję. Mogę panią przytulić? Oczywiście. Znajomi Katarzyny Dudki z Towarzystwa Przyjaciół Brwinowa, gdzie mieszka nasza bohaterka, od wczoraj zbierali pieniądze na ten cel. Dzwonią do nas ludzie z całej Polski - dzwonią z Wrocławia, Poznania, Szczecina. Odzew, który jest z wpłatami, to jest po prostu szczęście, to jest po prostu coś wielkiego. Udało się już zebrać kilkanaście tysięcy złotych, które zostaną przeznaczone na nowy garaż i system antywłamaniowy, żeby już nikt nie ukradł nowego wózka. Wózka, który fundacja zobowiązała się dostarczyć w poniedziałek. W końcu Kasia wyjdzie na dwór i będzie tak jak wcześniej, bardziej samodzielna, że ze wszystkim sobie poradzi. Że naprawdę po prostu będzie korzystać z tego życia. Ja od państwa otrzymałam tyle dobrych uczynków, że chyba do końca życia nie będę w stanie ich spłacić. Bardzo dziękuję. Ja już Państwu dziękuję. Czekam na Państwa jutro o 19:30, a już teraz "Pytanie Dnia" i Justyna Dobrosz-Oracz. Gościnią jest ministra edukacji Barbara Nowacka.