Brytyjski wywiad informuje o gotowym scenariuszu ataku Rosji na Ukrainę. Szczegóły już za chwilę. Jest 19.30, Michał Adamczyk, witam państwa i zapraszam na Wiadomości. Jesteśmy na krawędzi. To straszne i przerażające. Plany Putina ujawnione. Kijów na celowniku. Jeśli Rosja zaatakuje lub spróbuje zainstalować tam swoją marionetkę, będą poważne konsekwencje. Najważniejszym punktem zawsze jest przy spotkaniu, kto? Publiczność! Odeszła Barbara Krafftówna - wielka dama sceny kinowej i teatralnej. Osoba o nieprawdopodobnym temperamencie scenicznym. Prawda jest taka, że się bałem. Przeżył falę tsunami. W oceanie spędził 27 godzin. Opadał z sił, opadał na dno. W końcu chwycił się jakiejś belki i przetrwał. Jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę, odpowiemy - mówią Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. Londyn i Waszyngton donoszą o możliwych próbach Kremla zainstalowania w Kijowie przyjaznych sobie władz. Minister spraw zagranicznych Ukrainy wie, że jedność europejska nie istnieje, a Niemcy odmawiające dostarczania naszemu wschodniemu sąsiadowi broni defensywnej ułatwiają Rosji ewentualny atak. Rosyjska propaganda na najwyższych obrotach. Oto telewizyjny scenariusz ataku. Jednocześnie na terytorium Ukrainy, państw bałtyckich, Szwecji i Polski. Jest to oczywiście totalna bzdura, ale to wpisuje się w rosyjską strategię. Jej celem jest zastraszenie Zachodu, przekonanie zachodnich decydentów, opinię publiczną na Zachodzie, że wojna jest w pełni realna. Tak naprawdę ciągle chodzi tylko o Ukrainę. Administracja Putina medialnie przygotowuje Rosjan na decyzję Putina o zaatakowaniu Ukrainy. Władca Kremla utrzymuje ponad 100 tys. żołnierzy tuż przy ukraińskim terytorium. Jesteśmy na krawędzi. To straszne i przerażające, tak, mogę powiedzieć, że się boję. Brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało, że Kreml chce umieścić w Kijowie prorosyjskiego przywódcę. Wesprzemy ich obronę. Jeśli Rosja zaatakuje lub spróbuje zainstalować tam swoją marionetkę, będą poważne konsekwencje. Te doniesienia potwierdził także amerykański wywiad. Potencjalny kandydat Moskwy to były ukraiński deputowany Jewgienij Murajew słynący z antyzachodnich wypowiedzi. NATO nie zagwarantuje nam rozwoju gospodarczego, to batuta Stanów Zjednoczonych. Wciąż jest szansa, by powstrzymać Władimira Putina, którego największą bronią jest szantaż. Chce usunąć broń z terytoriów NATO, stawia nierozsądne żądania. Jeśli się ugniemy, wysunie kolejne, jedyna możliwość to pokazać siłę. Ale Niemcom bliżej do składania hołdu Putinowi. Nie widzę problemu, jeśli by mnie o to poproszono, by okazać mu szacunek, którego naprawdę żąda i na który prawdopodobnie również zasługuje. Te słowa wypowiedział dowódca niemieckiej marynarki wojennej. Podał się do dymisji po zmasowanej krytyce, ale Niemcy wciąż sabotują działania NATO i większości państw europejskich. Wciąż odmawiają dostarczania broni Ukrainie. Bezpieczeństwo Europy jest dla Berlina mniej ważne niż gazowe interesy z Kremlem. Również pewne tradycje historyczne współpracy niemiecko-rosyjskiej, które przecież miały miejsce. Stąd też takie, a nie inne podejście. Jak groźna może być niemiecka fascynacją Rosją, Europa doskonale wie. Imperialna polityka Kremla to nic nowego. Dziś Władimir Putin straszy atakiem na Ukrainę. Ale to nie jedyny kraj i nie jedyna część świata zaatakowana przez Rosjan i przez nich okupowana. Przykładem jest też Gruzja, gdzie Rosjanie zajęli 1/5 terytorium i w której na samej linii rosyjskiej okupacji był nasz reporter Marcin Tulicki. To zaledwie godzina drogi od stolicy Gruzji - Tbilisi. Zasieki. Odgradzające Gruzję od jej okupowanej przez Rosję części. Spotykamy się z Valią. Kilka miesięcy temu straciła męża. Mieszka tu sama. Gruzini mi pomagają. Przynoszą jedzenie. A policja wodę. Bo na tym terenie rządzą separatyści - wspierani rzecz jasna przez Kreml. Czyli de facto rządzi tu Rosja. Valia, podobnie jak inni, ma tylko dwa wyjścia. Żyć pod okupacją albo uciekać do suwerennej części Gruzji. Zostawiając dobytek życia. Mówisz, że powinnam to wszystko zostawić Rosjanom? Nigdy! Przecież już tyle wycierpieliśmy z mężem, który już nie żyje. Takie zasieki zwykle stawiane są nagle. Pod osłoną nocy. Im więcej mija czasu, tym bardziej oni przesuwają granice. Bardzo często dochodzi do prowokacji, bardzo często porywają ludzi, przeprowadzają na drugą stronę, a potem zmuszają do płacenia kary i wypuszczają. Taka sytuacja spotkała bliskich Valii. Moja córka, jej mąż i dziecko zostali zatrzymani w pobliżu mojego domu. Przewiezieni do więzienia, w którym byli przetrzymywani przez tydzień. W praktyce Rosja okupuje i kontroluje 1/5 Gruzji. To te tereny. Samozwańcze, nieuznawane przez świat republiki. Tzw. Abchazja i Osetia Południowa. Podobna sytuacja jest na Ukrainie. To dwie samozwańcze republiki na Donbasie - wokół Ługańska i Doniecka. Oraz półwysep Krymski. Krok po kroku Putin realizuje scenariusz, który w 2008 roku, w czasie rosyjskiej inwazji na Gruzję, przewidział prezydent Lech Kaczyński. Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może przyjść czas na mój kraj, na Polskę. Spotykamy się z politologiem z Uniwersytetu Kaukaskiego. Który wprost przed Putinem ostrzega także Polskę. Największym problemem jest dla nich Ukraina. Widzimy, co się tam teraz dzieje. Kolejnymi krajami mogą być inne z Europy Wschodniej. Przede wszystkim Polska. To czarny, ale realny scenariusz. Biorąc pod uwagę coraz bardziej agresywne zachowanie Putina. Interesy na linii Berlin - Moskwa. Oraz wyjątkowo słabą pozycję prezydenta Stanów Zjednoczonych. Takie miejsca jak to tylko potwierdzają, że imperialna polityka Kremla nie jest tylko teorią. To w praktyce zniszczone ludzkie życia i siłą zagrabiane terytoria i suwerenność innych państw. Liczba nowych zakażeń koronawirusem przekroczyła dziś 34 tys. To dwa razy więcej niż przed tygodniem. Eksperci podkreślają, że należy przygotować się na gwałtowny wzrost zachorowań w najbliższych tygodniach. Dwukrotny wzrost liczby zachorowań na COVID-19 w stosunku do poprzedniej niedzieli to czytelny sygnał. Mamy piątą falę. Piąta fala, która za chwilę będzie zdominowana przez ten najnowszy wariant, przez Omikron. O dużej zakaźności, bardzo dużej zakaźności. Nowy wariant wirusa to już ponad 1/3 badanych próbek w Polsce. Wystarczy jeden środek komunikacji miejskiej, wystarczy jeden sklep i 15 minut. Dlatego dzienna liczba nowych zakażeń, która dziś przekroczyła 34 tys., najprawdopodobniej będzie szybko rosnąć. Na razie te wzrosty nie przekładają się na większą liczbę hospitalizacji i zgonów. Istnieją prognozy robione przez bardzo rzetelne ośrodki, które wskazują na olbrzymią falę, która czeka nas w najbliższych tygodniach. To już ostatnia szansa, by się zaszczepić i uniknąć ciężkiego przebiegu choroby. Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale zasadniczo osoby zaszczepione chorują lżej. Trzeba się szczepić. Każdy powinien się szczepić, kto jest odpowiedzialny i kto dba o swoje zdrowie, ale też o zdrowie swoich przyjaciół, domowników. Bo się ma dla kogo żyć. Jest rodzina, wnuki. Nowa mutacja koronawirusa, choć bardziej zakaźna, najprawdopodobniej powoduje łagodniejszy przebieg choroby niż dotychczas występujące w Polsce warianty. To w połączeniu ze szczepieniami daje nadzieję na przekształcenie Sars-Cov-2 w sezonową infekcję. Przyjęcie strategii walki z koronawirusem w wersji zero Covid jest w zasadzie niemożliwe. Musimy uznać, że będziemy żyć z tym wirusem. Omikron wywołuje też objawy szybciej niż pozostałe warianty. To dlatego kwarantanna po kontakcie z zarażoną osobą od wtorku zostanie skrócona do tygodnia. Z kolei od czwartku w aptekach będą dostępne darmowe testy. O dalszej walce z pandemią premier chce we wtorek rozmawiać także z opozycją. Nie żyje dama polskiej sceny - Barbara Krafftówna. Niezwykła artystka teatralna, filmowa, serialowa i kabaretowa. Jej role znają całe pokolenia. Odeszła dziś w nocy. Miała 93 lata. Najważniejszym punktem zawsze jest przy spotkaniu kto? Publiczność. Kochała ludzi, a oni kochali ją. Bardzo wyrazistą aktorką była. Była to aktorka z klasą. Występowała w na deskach teatru, ale także na wielkim i małym ekranie. Korzystano z umiejętności pani Krafftówny bardzo chętnie i bardzo hojnie, szerokim gestem przez całe dziesięciolecia. Niezapomniana Honoratka z "Czterech pancernych i psa". Wielka miłość serialowego Gustlika, granego przez Franciszka Pieczkę. Osoba o nieprawdopodobnym temperamencie scenicznym, życzliwa dla kolegów, dla współpracowników. Zawsze wyciągająca pomocną dłoń. Na Basię zawsze można było liczyć. Ponad 100 razy wystąpiła w Teatrze Polskiego Radia. Była dla mnie kimś bardzo, bardzo bliskim. Basieńka, nasza ukochana artystka, była perfekcyjna, była niezwykle pracowita, była wiarygodna, cudowna, niezwykła. Przez lata związana była z kabaretem "Pod Egidą". Doskonała aktorka, od której uczyliśmy się fachu, można powiedzieć. Miała takie podejście do pracy aktorskiej, że nam ambitnym samoukom to bardzo wiele dawało, ten kontakt z nią. Agnieszka Osiecka mówiła o Krafftównie, że zakłada maskę, by powiedzieć prawdę o sobie. Daliśmy sobie zadanie, żeby pod tą maskę zajrzeć, żeby pokazać cżłowieka, i oczywiście pokazaliśmy pięknego człowieka, ale gdzieś balansującego na granicy takiego zgrywu i jednak smutku. Ale cały czas pan mówi o przeszłym czasie, a mnie interesuje teraźniejszość. Cały czas w takim nienasyceniu żyła. I myślę, że to nienasycenie jest odpowiednim słowem, żeby scharakteryzować Barbarę Krafftównę, bo ona zawsze była niezwykle ciekawa świata, ciekawa rzeczywistości. I tę ciekawość pozostawiła widzom. Dziś dotarła do nas także kolejna smutna wiadomość. Ze sceną życia pożegnała się także inna aktorka - Janina Traczykówna. Przez blisko 40 lat występowała w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Razem z Janem Kobuszewskim zagrała w pierwszym polskim serialu "Barbara i Jan". Jedną z jej najbardziej znanych kreacji aktorskich była rola Michaliny Ostrzeńskiej w "Nocach i dniach" Jerzego Antczaka. Janina Traczykówna odeszła w wieku 91 lat. W związku z odejściem znakomitych aktorek prezes Telewizji Polskiej Jacek Kurski zdecydował o zmianie ramówki. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. ISIS szkoli dzieci do przeprowadzania ataków w Europie. Putin grozi wojną z Ukrainą, a portal Onet wystawia mu laurkę. Od początku roku zdecydowanie poprawiło się bezpieczeństwo na polskich drogach. Widać to wyraźnie w statystykach. Policja wystawia znacznie mniej mandatów i mniej wykroczeń rejestrują też fotoradary. Także sami kierowcy widzą pozytywne zmiany. Od otwarcia tunelu Południowej Obwodnicy Warszawy minął miesiąc, a już skorzystało z niego ponad 1,2 mln kierowców. Odpukać na całe szczęście przez ten już ponad miesiąc nie odnotowaliśmy zdarzeń, kolizji czy wypadków drogowych. Świadczy to o tym, że jednak kierowcy zachowują się odpowiedzialnie, a tunel co do zasady jest bezpieczny. To nie tylko odpowiedzialność kierowców, ale też stały pomiar prędkości w tunelu. Od początku roku obowiązują wyższe mandaty. Chociaż zmiana, czemu trudno się dziwić, może nie cieszyć kierowców, efekty na drogach zdecydowanie widać. Chyba tak, chyba jednak ludzie trochę zdjęli nogę z gazu. Trochę chyba rzeczywiście wolniej jeżdżą kierowcy i sama też wolniej jeżdżę. Od 1 stycznia mandat za przekroczenie prędkosci o 30 km/h wynosi 800 zł. 2500 za jazdę o 70 km/h szybciej niż zezwalają przepisy ma jeszcze bardziej zniechęcić do takich ryzykownych zachowań. O to chodziło, żeby kierowcy bardziej spokojniej jeździli, żeby byli bardziej zdyscyplinowani, żeby nie zagrażali bezpieczeństwu swojemu jak i innych uczestników ruchu drogowego. I to się udało. Od początku roku do 16 stycznia fotoradary zarejestrowały prawie 27 tys. naruszeń przepisów drogowych. To ok. 11 tys. mniej wykroczeń niż w tym samym czasie poprzedniego roku. Tendencję potwierdzają też dane z kontroli policji. Podkarpaccy policjanci ukarali za wykroczenia w ruchu drogowym 2016 kierowców. Jest to o wiele mniej niż w roku ubiegłym. W analogicznym okresie 2021 roku podkarpaccy policjanci ukarali 4300 kierujących. Poza przestrzeganiem przepisów niezbędny jest rozsądek, bo żadne ograniczenia nie są w stanie przewidzieć każdego zagrożenia. Nie ma jakiejś po prostu liczby czarodziejskiej, która załatwia sprawę, tylko właściwa prędkość w określonym miejscu na drodze jest zależna od wielu czynników, które się zmieniają. To ważne tym bardziej teraz w okresie zimowym, gdy warunki na drodze mogą zmienić się dosłownie w ciągu kilku minut. Kilkadziesiąt tysięcy osób wzięło udział w dorocznym Marszu dla Życia w Waszyngtonie. W tym roku marsz jest wyjątkowy, bo za kilka miesięcy amerykański Sąd Najwyższy ma zdecydować, czy w Ameryce będzie możliwe ograniczenie prawa do zabijania nienarodzonych dzieci. Uczestnikom protestu pozdrowienia przesłał papież Franciszek. Jak co roku w centrum Waszyngtonu zebrało się tysiące osób, by zaprotestować przeciwko decyzji Sądu Najwyższego z 1973 roku. Wtedy to w głośnej sprawie Roe przeciwko Wade sędziowie zalegalizowali aborcję, powołując się na 14. poprawkę do konstytucji, a dokładnie na prawo do prywatności i wolności, ale z taką interpretacją konstytucji nie zgadzają się uczestnicy marszu. Osoby, które przyjechały do Waszyngtonu, mają nadzieję, że to ostatni taki marsz, ostatni taki marsz w obecnym systemie prawnym. Latem tego roku Sąd Najwyższy ma rozpatrzyć sprawę przeciwko ustawie przegłosowanej w Missisipi. Ustawa ta zabrania aborcji po 15. tygodniu ciąży. Jeśli sędziowie uznają te przepisy za zgodne z konstytucją, otwiera to możliwość zmiany przepisów aborcyjnych w całej Ameryce. Aborcja jest okropna, nie powinna być dozwolona w żadnym kraju na świecie. Każde życie ma znaczenie. Można oddać dziecko do adopcji, niechciana ciąża nie musi się kończyć aborcją. Ludzie którzy nie mogą mieć dzieci, mogą przecież adoptować. Sama jestem adoptowana i biorę udział w tym marszu także dla mojej biologicznej matki, żeby podziękować jej, że oddała mnie do adopcji, że jednak zdecydowała się dać mi życie. Jedno jest pewne: temat aborcji będzie tu szeroko dyskutowany przynajmniej przez kolejne miesiące i będzie jednym z głównych tematów zbliżającej się kampanii wyborczej do Kongresu. Niemiecka chadecja - CDU - ma nowego przewodniczącego. Został nim Friedrich Merz. Przez lata zdecydowanie, jednak bezskutecznie krytykował politykę Angeli Merkel i opowiadał się za powrotem partii do swoich korzeni. Nowy przewodniczący CDU Fredrich Merz jest uznawany za przedstawiciela konserwatywnego skrzydła tej partii. Zapowiada przebudowę i odzyskanie dawnej pozycji przez niemieckich chadeków. Angela Merkel pozostawiła ruinę i zgliszcza. Dwie próby wykreowania następców kompletnie nieszczęśliwe. CDU w ciągu ostatnich 3 lat trzykrotnie zmieniała przewodniczącego. Najpierw z władzy w partii po spadku w sondażach zrezygnowała Angela Merkel, później jej następczyni Annegret Kramp-Karrenbauer, a na końcu Armin Laschet - po tym gdy partia po kilkunastu latach oddała władzę. My, CDU, przeżyliśmy 3 trudne lata i ponieśliśmy ciężką porażkę w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych. Ale ten okres już za nami. Merz przez lata krytykował Angelę Merkel choćby za jej forsowaną w Europie politykę migracyjną. W 2020 roku po otruciu Aleksieja Nawalnego wzywał też do wstrzymania budowy gazociągu Nord Stream 2. Jednak byłych już władz CDU przed współpraca z Rosją Putina to nie powstrzymało. Tak jak wcześniej nie powstrzymała wojna na wschodzie Ukrainy czy zestrzelenie przez Rosjan pasażerskiego samolotu. Zginęło wtedy niemal 300 osób - także Niemcy. To, co pani Merkel zostawiła, z tym się przyszłe rzady będa musialy zmierzyć. To będzie się odbijało przez lata, czyli polityka migracyjna, polityka klimatyczna, polityka energetyczna i też oczywiście tak samo dla nas. Jeszcze rok temu Friedrich Merz przegrał wybory na szefa CDU. To wtedy były polski premier Donald Tusk dziękował niemieckim chadekom i zachwalał ich działania. Wasza sztuka rządzenia była błogosławieństwem nie tylko dla Niemiec, lecz dla całej Europy. Takich wypowiedzi byłego polskiego premiera najwyraźniej nie docenili również Niemcy. W tym samym roku CDU przegrała wybory, Angela Merkel odeszła na polityczną emeryturę, a dziś nowe władze CDU zapowiadają kolejne nowe otwarcie. Tzw. państwo islamskie szkoli dzieci do przygotowywania ataków w Europie. Tak wynika z nagrania opublikowanego przez organizacje terrorystyczną, na którym przyszli zamachowcy uczą się, jak mordować. Jeden z trenerów zwraca się do chrześcijan, ostrzegając że nowe pokolenie zostało wychowane w pasji do męczeństwa i zabijania w imię Allaha. Organizacja terrorystyczna Państwo Islamskie opublikowała nagranie dokumentujące szkolenie nastoletnich żołnierzy w wieku 12-18 lat. Terroryści wpajają dzieciom najbardziej zradykalizowaną wersję Islamu. Świętą wojnę i walkę z tzw. niewiernymi. Opublikowano również nagranie, w którym młody członek ISIS zachęca do wstąpienia do organizacji. Wszędzie mówię młodzieży, która wciąż nie słyszała wezwania do świętej wojny w imię Allaha: Co was powstrzymuje? Zanim zaczniesz hidżrę, musisz dać Allahowi zapewnienie, że przez Allaha będziesz prowadzić świętą wojnę aż do śmierci. Dzieciom, które są nieświadomymi ofiarami ISIS, podczas szkolenia pokazywano dotychczasowe zamachy. Przygotowywanie młodych terrorystów obejmuje mord z zimną krwią więźniów, w tym nigeryjskich żołnierzy. Najbardziej w tym wszystkim niebezpieczne jest to, co czytamy w tych doniesieniach: że zaczynamy wracać do punktu wyjścia, czyli do ideologii religii, jaką jest islam, czyli wojującej religii, która zrobi wszystko, żeby cały świat nawrócił się na islam. Jak zauważają islamskie media, terroryści uruchomili "instytuty ofensywy szczeniąt" wychowanych w pasji do męczeństwa i zabijania w imię Allaha. Na nagraniu ogłoszono, że dzieci-żołnierze mają być wykorzystani do "podbicia Rzymu oraz części Hiszpanii". Nieletni mają zostać niezauważeni wśród grup migrantów. Dzieciak ma większe możliwości. On wygląda niewinnie, on wygląda niepozornie, on może też prowadzić nawet już nie ataki, ale on może prowadzić bardzo dobrze, jak jest do tego przygotowany, nawet rozpoznanie celu ataku, bo jest osobą postronną, bo jest dzieciakiem. Może będzie mniejsza uwaga skoncentrowana na takim kilkunastoletnim dzieciaku jak na osobie dorosłej. Dlatego tak ważna jest odpowiednia klasyfikacja i weryfikacja migrantów, bo czasami na pierwszy rzut oka niegroźna, młoda osoba może okazać się wyszkolonym terrorystą. Onet, portal niemiecko-szwajcarskiego wydawnictwa, ociepla wizerunek Władimira Putina. Serwis opisał rosyjskiego przywódcę, szantażującego Ukrainę napaścią, jako miłośnika sportu. Czytelnicy mogli przeczytać m.in. o tym, że Putin od dzieciństwa trenuje sztuki walki. Mimo ogromnej krytyki Onet nie przeprosił i nie wytłumaczył się z wpadki. Za jego rządów Rosja dokonała m.in. inwazji na Gruzję, aneksji ukraińskiego Krymu i okupacji Donbasu. Agresywna polityka Władimira Putina napędzana jest przez jego imperialistyczne zapędy. On carem się czuje. Jest to bardzo zły człowiek, tak powiem delikatnie. W czasie, gdy Władimir Putin znów sięga po militarny szantaż i zamyka Ukrainę w kleszczach stutysięcznej armii rozstawionej na jej granicach, portal Onet postanawia ocieplić wizerunek gospodarza Kremla. Na portalu kontrolowanym przez niemiecko-szwajcarski Ringier Axel Springer opublikowano artykuł skupiający się na sportowych zainteresowaniach Putina. Czytelnicy mogli przeczytać m.in. o tym, że od dzieciństwa trenuje sztuki walki, a zagraniczne media przezywały go nawet "Indiana Jonesem". Publikacja Onetu wywołała oburzenie. Zagraża nam, no to co go tu kreować na wielkiego przywódcę i celebrytę? No absolutnie nie. Niedobre to jest, bo on nie jest żadnym celebrytą. Zabieg propagandowy, który ma na celu ukazanie go tak, żeby społeczeństwo postrzegało go jako takiego fajnego gościa, a w rzeczywistości wiadomo, że tak nie jest. Po fali krytyki i zarzutach wpisywania się w kremlowską propagandę Onet zmienili tytuł i początek artykułu. Nad ranem artykuł został cichaczem zmieniony. Czytając ten artykuł o Putinie miałem wrażenie, ze czytam bądź oglądam Russia Today, bądź Sputnika. Media rosyjskie, media propagandowe. Ten artykuł wpisał się w propagandę rosyjską. To kolejna tego typu publikacja Onetu. Nie tak dawno na jego łamach zastanawiano się: Jednak ocieplanie wizerunku Putina to nie wszystko. Tuż przed poprzednim Bożym Narodzeniem Onet postanowił przedstawić swoim czytelnikom trudy i smutki żołnierskiej Wigilii w okopach Wehrmachtu. A gdy Polacy świętowali setną rocznice zwycięskiej Bitwy Warszawskiej, Onet na czołówce opublikował takie wspomnienia bolszewickiego lekarza z frontu walk. Sądząc po tego typu publikacjach trzeba mieć bardzo poważne wątpliwości tak naprawdę, czy jest to koncern, który utożsamia się z interesem kraju, w którym funkcjonuje. Nawet o ministrze niemieckiej nazistowskiej propagandy Josephie Goebbelsie portal swego czasu napisał, że "w III Rzeszy stawiano go za wzór". Pytanie z jakich wzorców przy pisaniu takich artykułów czerpie Onet. Donald Tusk od kilku dni próbuje rozmawiać z wyborcami, którzy zarzucają liderowi Platformy Obywatelskiej nie tylko zmienność poglądów, ale i brak wiarygodności. Jak mówią: to co mówi teraz jest zaprzeczeniem jego wcześniejszych rządów, o których nie zapomnieli. Część wyborców zarzuca Donaldowi Tuskowi zmienność poglądów, bo to co mówi teraz... Priorytetem dobrej władzy w Polsce musi być pomoc - także dla ludzi ciężko pracujących. ...jest zaprzeczeniem jego działań z czasów, gdy był premierem. Ja jestem goły i wesoły! I kiedy nie było takiej jak teraz rządowej pomocy dla przedsiębiorców dotkniętych kryzysem. Donald Tusk, kiedy był premierem, nie dbał o pracujących. Podwyższał wiek emerytalny, podwyższał podatki. Dzisiaj ubiera się i stroi w piórka najciężej pracujących. To jest szczyt hipokryzji. Polacy pamiętają. Przewodniczący PO nadal zmaga się nie tylko z poważnym kryzysem politycznym, ale także wizerunkowym. Dlaczego pan tak sprzyja Niemcom? Wśród wyborców również rozgoryczenie także ostatnim zachowaniem Donalda Tuska wobec Polaków. Albo chleb będzie droższy, albo ludzie musieliby stracić pracę! To szokujące słowa, bo wzrost cen prądu i gazu to konsekwencje decyzji, jakie na forum Unii Europejskiej podejmowała partia Donalda Tuska. Z jednej strony brak skutecznego sprzeciwu Brukseli wobec Nord Stream 2, z drugiej zgoda na regulacje klimatyczne. Donald Tusk podejmował w 2008, w 2014 fatalne decyzje, jeżeli chodzi o unijny system handlu emisjami i dzisiaj 60% ceny energii dla milionów Polaków, dla tych przedsiębiorców, które fałszywie odwiedza Donald Tusk, to jest unijny parapodatek. Teraz Tusk szukając rozwiązania problemu mówi o zwolnieniach pracowników lub podwyżkach cen. Zwalnianie ludzi czy podwyżka? Politycy opozycji już nie ukrywają, że chcieliby powrotu do polityki autora tzw. terapii szokowej. Jak wyglądały lata, gdy inspirujący polityków Platformy Leszek Balcerowicz wprowadzał swoje rozwiązania. Polacy też pamiętają. Stąd pojawiające się opinie, że ewentualny powrót Donalda Tuska to także powrót do polityki nieaktywnego państwa z lat 90, których symbolem stała się wówczas skrajna bieda. Jest coraz gorzej, bo niestety te kreseczki w zeszycie są coraz dłuższe. Myślę, że Donald Tusk przeliczył się licząc na amnezje Polaków, ponieważ większość z nich pamięta tamte czasy. I, co pokazują wybory, nie chce, by wróciły. W morzu spędził 27 godzin. Mieszkaniec archipelagu Tonga w wodzie znalazł się po tym, jak w wyspy uderzyła 2-metrowa fala, będąca następstwem erupcji podwodnego wulkanu na południowym Pacyfiku. 57-latek o własnych siłach przepłynął ponad 7 km i ocalał. Niszczycielki żywioł. Potężna eksplozja podwodnego wulkanu sprawiła, że fale tsunami dochodziły do 15 m wysokości. Ta, która uderzyła w wyspę, miała 2 m. Mężczyzna wspiął się na drzewo, ale spadł, a fala go porwała. Prawda jest taka, że się bałem. Ale, jak powiedziałem, moja wiara w Boga pokonała te lęki. To jest wielki pożytek z modlitwy i mojej wiary. Lisala jest niepełnosprawny i ma kłopoty z chodzeniem. Tylko ramiona trzymały go na powierzchni. Ośmiokrotnie znalazł się pod wodą walcząc o życie. Słyszałem, jak mój syn mnie woła z lądu, ale nie chciałem się odzywać, bo bałem się, że popłynie, aby mnie szukać. Za dziewiątym razem, gdy byłem pod wodą, udało mi się złapać kłodę i na niej się utrzymałem. Dryfował ponad dobę, zanim dopłynął do najbliższej wyspy. Chylę czoła sile walki tego człowieka, bowiem gdy go zgarniała ta fala, to on kilkukrotnie próbował się ratować. Opadał z sił, opadał na dno, w końcu chwycił się jakiejś belki i przetrwał. Widać tu jego hart ducha. Po erupcji i tsunami mieszkańcy wyspy byli przerażeni. Myślałem, że świat się kończy. Nigdy nie widziałem tutaj czegoś takiego. Poprzedniej nocy niebo miało różne kolory. Na tych satelitarnych zdjęciach widać chmurę pyłu, gazu i pary wodnej, która wystrzeliła po wybuchu. Wysokość chmury popiołu sięgała znacznie powyżej 30 km, a niektóre szacunki mówią nawet o 39 km. Meteorolodzy mówią, że to najwyższa chmura popiołu, jaką kiedykolwiek zarejestrowali. Naukowcy z NASA obliczyli, że wybuch wulkanu był 500 razy potężniejszy od bomby zrzuconej na Hiroszimę. Fala uderzeniowa przeszła przez ziemską atmosferę z prędkością 1100 km/h, okrążając planetę dwa razy. Zmiany ciśnienia zarejestrowano również w Polsce na Kasprowym Wierchu. Jest to dosyć ciekawe zjawisko, no taka ciekawostka, że coś, co się dzieje 16 tys. km stąd, jest rejestrowane na urządzeniach w Polsce. Wybuch podwodnego wulkanu Tonga to najpotężniejsza erupcja, jaką odnotowano na naszej planecie od 30 lat. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.