Monika Sawka, dobry wieczór, zaczynamy "19:30". Były dyrektor z Funduszu Sprawiedliwości sypie. Minister Romanowski otrzymywał polecenia od ministra Ziobro. W tej sprawie możemy mówić o sprawie o ewidentnym charakterze politycznym. Niech przestaną atakować personalnie, tylko niech się ustosunkują merytorycznie. Nigdy w historii nie było takiej polityki prorosyjskiej. Burza w Sejmie. Wyrzucony został natychmiast, w 2016 roku. Panie Macierewicz, pan go zatrudnił mając pełną świadomość jego wypowiedzi antyukraińskich i prorosyjskich. Dość fikcji - pora na karę. Wniosek o Trybunał Stanu dla Macieja Świrskiego. To jest sprawa na Trybunał Stanu albo na zwykły sąd dla tych, którzy to robią. Pan Świrski był zawsze funkcjonariuszem Prawa i Sprawiedliwości. Miażdżące zeznania byłego dyrektora departamentu Funduszu Sprawiedliwości. Według Tomasza Mraza nic nie działo się bez wiedzy Zbigniewa Ziobry. To były minister sprawiedliwości miał decydować, kto dostanie pieniądze. Ziobryści nie mają sobie nic do zarzucenia. Dziennikarze "19:30" dotarli do nagrań, które pokazują czarno na białym, jak dotacje z funduszu były przyznawane. Dotarliśmy do taśm, które mogą świadczyć o tym, jak w Ministerstwie Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry dzielono pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Czy decyzje mogły zapadać, zanim jeszcze ogłoszono konkurs? Kurczę, szef chce, żeby w piątek odpalić ten konkurs. Wczoraj Tomasza Mraz, były dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości, zeznawał podczas posiedzenia zespołu do spraw rozliczeń PiS. Jego słowa były wielkim aktem oskarżenia przeciwko Zbigniewowi Ziobrze i jego zastępcom. Był tak naprawdę głównym decydentem. Mraz opowiadał o tym, jak przebiegał proces przyznawania środków. Przypomnijmy, fundusz nadzorowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości miał pomagać ofiarom przestępstw. w rzeczywistości pieniądze miały trafiać do organizacji bliskich politykom ówczesnej władzy oraz pomagać im w kampanii wyborczej. Jak wczoraj usłyszeliśmy, to na zlecenie Zbigniewa Ziobry powstał proceder. Minister Ziobro, kiedy już była informacja, że konkurs jest ogłoszony, przekazał ministrowi Romanowskiemu listę podmiotów, które mają zwyciężyć. Marcin Romanowski przekazał ją do departamentu. W marcu służby na zlecenie prokuratury w związku z aferą w Funduszu Sprawiedliwości przeszukały dom Zbigniewa Ziobry oraz m.in. nieruchomości polityków Suwerennej Polski: Michała Wosia, Marcina Romanowskiego oraz Dariusza Mateckiego. Ziobro zaprzeczał wtedy wszelkim zarzutom. Decyzje co do konkretnych spraw, które zapadały ws. Funduszu Sprawiedliwości, poza jedną, podejmowali moi podwładni, więc ja nawet w sensie dokumentacyjnym nie uczestniczyłem w podejmowaniu tych czynności. Co innego twierdzi były dyrektor funduszu. Nie mogłem samodzielnie podjąć decyzji o przyznaniu patronatu honorowego jakiemuś kołu naukowemu bez konsultacji z ministrem Romanowskim, natomiast minister Romanowski otrzymywał polecenie od ministra Ziobro. Suwerenna Polska w oświadczeniu odpiera zarzuty. Giertych dał pokaz swoich gangsterskich metod. Z pomocą zastraszonego "sygnalisty" dokonał linczu na chorym Zbigniewie Ziobro i współpracownikach ministra. Niech przestana atakować personalnie, tylko niech się ustosunkują merytorycznie, co się stało z tymi pieniędzmi. To atak na prawicę - mówili w Sejmie politycy Suwerennej Polski. W tej sprawie możemy mówić o sprawie o ewidentnym charakterze politycznym, o takiej politycznej nagonce. A to kolejne nagranie z udziałem wiceministra Mogące świadczyć o tym, że konkursy były jedną wielką grą pozorów. Tak się zastanawiam, wiesz. Samego Mraza politycy prawicy przedstawiają jako niewiarygodnego, bo jego adwokatem jest właśnie Roman Giertych. Mam do tego prawo, nie jest to zakazane. Reprezentuję tych ludzi w uzyskiwaniu statusu świadka koronnego, nie ukrywajmy tego. Dziś Prokuratura Krajowa potwierdziła, że były dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości jest podejrzanym w śledztwie. Informuje też o przygotowywanych wnioskach o uchylenie immunitetów poselskich. Co potwierdził minister sprawiedliwości. To będzie więcej niż jeden wniosek. Nie chciałbym teraz za prokuraturę przesądzać, ile tych wniosków będzie ostatecznie. I choć minister nie zdradził personaliów, wnioski mogą dotyczyć Michała Wosia i Marcina Romanowskiego. Koalicja rządząca nie ma wątpliwości, że odpowiedzialność powinien ponieść także były minister sprawiedliwości. To jest moje marzenie, żeby Zbigniew Ziobro odpowiedział przed sądem za naruszenia prawa. Proszę państwa, ja nie wiem, wykorzystują kogoś, kto jest po prostu oszustem. O oszustwach, ale w Funduszu Sprawiedliwości ze strony Suwerennej Polski, słyszymy od rządzących. Obsiedli Ministerstwo Sprawiedliwości, obsiedli fundusze publiczne i budowali z pieniędzy, które należały do ludzi, popularność i wpływy swojej partii. Jak dziś mówił minister sprawiedliwości i prokurator generalny - wnioski o uchylenie poselskich immunitetów to kwestia nie tygodni, lecz dni. Fundusz miał jeden cel: pomagać ofiarom przestępstw. O wsparciu miały decydować organizacje pozarządowe i samorządy. Gdzie płynęły pieniądze za czasów Zbigniewa Ziobry? 100 mln trafiło do fundacji księdza egzorcysty, który wypędzał duchy salcesonem, a 14 do imperium Tadeusza Rydzyka. A to tylko początek listy. Wartość dotacji - 100 mln zł. Cel - budowa kompleksu Wyspy Wolne od Przemocy a w nim m.in. supernowoczesne studia nagraniowe. Te pieniądze poszły do Fundacji Profeto, to jest słynny egzorcysta wypędzający diabła salcesonem. Zdaniem ówczesnego dyrektora departamentu Funduszu Sprawiedliwości pieniądze nigdy do tej fundacji nie powinny trafić. Zachodzi przesłanka wykluczenia formalnego. Bo cele statutowe fundacji były zupełnie inne niż cele konkursu. Wtedy usłyszałem wiele niecenzuralnych słów na temat tego, co ja sobie myślę, o tym że nie chciałbym na pewno, żeby o tym się dowiedział minister i że mam nic takiego nie robić, bo to jest podmiot, na którym szczególnie zależy ministrowi i ma on zwyciężyć. Teraz budowa stanęła. Ksiądz Michał O., prezes obdarowanej fundacji jest w areszcie. Podobnie jak dwie urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości. Fundusz powstał w 1997 roku. Jego głównym zadaniem było finansowanie pomocy skazanym i byłym więźniom. Pieniądze pochodziły z pensji pracujących więźniów. W 2012 roku nazwę instytucji zmieniono. Od tego momentu fundusz miał wspierać także ofiary przestępstw i ich najbliższych, a także świadków. Jak do tego doszło, że pieniądze z funduszu mogły być wydawane na dowolny cel? Zaczęło się od zmiany nazwy za rządów Zjednoczonej Prawicy. Z Funduszu Pomocy Osobom Pokrzywdzonym Przestępstwem na Fundusz Sprawiedliwości - okazało się, że sprawiedliwości definiowanej przez posłów Solidarnej Polski. Za zmianą nazwy poszły odpowiednie zmiany w prawie, które dały ministrowi Ziobrze zdecydowanie większą swobodę w dysponowaniu środkami. Niepomiernie rozszerzono zakres tego, co fundusz mógł finansować i jakiego rodzaju podmioty, że właściwie kolokwialnie się zrobiło z tego takie mydło i powidło, a może lepiej mętna woda, i w tej mętnej wodzie można było sporo pieniędzy wysupłać na różne potrzeby, na przykład partyjne. Pieniędzy nie brakowało. Jak ustaliła Najwyższa Izba Kontroli, tylko 34% środków tego funduszu trafiło na pomoc osobom pokrzywdzonym, a tylko 4% na pomoc więźniom. Wzrosły dochody funduszu w ostatnich latach, bo sędziowie zasądzali w ostatnich latach coraz wyższe nawiązki od skazanych na rzecz funduszu. Były więc rozdawane przez polityków Suwerennej Polski czajniki, talerze i garnki dla kół gospodyń wiejskich, a nawet maszyna do popcornu. Minister Ziobro z Funduszu przyznawał też pieniądze samorządom, które ogłaszały się strefami wolnymi od LGBT i przez to nie mogły korzystać z unijnego dofinansowania. Gmina, która stała się przedmiotem sankcji, można powiedzieć prześladowań ze strony pani komisarz. Były też czeki dla straży pożarnej od kandydata na prezydenta Rzeszowa, wiceministra sprawiedliwości. W literaturze socjologicznej nazywa się to "legalna korupcja". Pieniądze zasiliły też konta fundacji ojca Tadeusza Rydzyka. Fundusz sfinansował też zakup izraelskiego systemu inwigilacji Pegasus. Awantura w sejmie o rosyjskie wpływy. "W kłamstwie jesteście mistrzami" - mówił do polityków Prawa i Sprawiedliwości wiceminister aktywów państwowych. Szef MSWiA wskazywał na powiązania PiS-u z prorosyjskim wojskowym, doradcą byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza. A były minister edukacji pytał o spotkanie sprzed 15 lat premiera Donalda Tuska z Władymirem Putinem. Kowalski ten tutaj Janusz i Europol Gaz z Federacji Rosyjskiej. Janusz, spasiba! Te słowa i riposta posła Suwerennej Polski... Twój tato, polityk... ...obrazują poziom emocji. Jako prowadzący obrady udzieliłem panu głosu w celu sprostowania, a nie w celu sformułowania ataku personalnego. Na mównicę kilkukrotnie chciał wejść Antonii Macierewicz. Panie pośle, teraz jest czas jeszcze dla rządu. Bo to do byłego szefa MON w rządzie PiS najczęściej zwracali się posłowie koalicji. Nie dziwię się, że pan się denerwuje. Ma pan powody, żeby się denerwować. Wśród tych powodów - kariera Krzysztofa Gaja. To były wojskowy, który w 2014 roku, po napaści Rosji na ukraiński Krym powiedział to: Mimo to Krzysztof Gaj zrobił błyskotliwą karierę w rządowych instytucjach po tym, jak PiS przejął władzę. Czego symbolem jest to zdjęcie. Gaj najpierw został doradcą Antoniego Macierewicza i awansował na stopień pułkownika. Potem trafił na kierownicze stanowisko w Sztabie Generalnym Wojska Polskiego. Co pan mówi? Ja współpracowałem z pułkownikiem Gajem? Ja? Tak teraz na pytania o pułkownika Gaja reaguje Antonii Macierewicz. Panie Macierewicz, pan go zatrudnił, mając pełną świadomość jego wypowiedzi antyukraińskich i prorosyjskich. Wyrzucony został natychmiast, w 2016 roku. Dokładnie po 10 miesiącach, z powodu medialnej burzy po ujawnieniu jego prorosyjskich poglądów. Do rządu wrócił dwa lata później. Został zatrudniony w KPRM i pracował z panem Dworczykiem i panem Morawieckim, mając pełny dostęp do informacji niejawnych. To m.in. mail od niego z dołączonym tajnym dokumentem NATO wyciekł ze skrzynki Michała Dworczyka i został umieszczony na rosyjskiej platformie. I za to odpowiada Antoni Macierewicz i wcześniej czy później będzie się musiał z tego rozliczyć. Dlaczego pan się wypiera współpracy z Gajem? A dlaczego pani kłamie? - odpowiada Antonii Macierewicz, wobec którego lista zarzutów jest długa. To m.in. unieważniony przetarg na francuskie śmigłowce Caracal, brak ochrony przeciwlotniczej i ta akcja z grudnia 2015 roku. Bardzo państwu dziękuję. To ówczesny bliski współpracownik Antoniego Macierewicza, który w środku nocy wszedł do Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO i zabrał stamtąd dokumenty niejawne. To jest kompromitacja rządu polskiego. W ten sposób wybijaliście zęby polskiemu kontrwywiadowi. Politycy koalicji przypominali też, że za rządów PiS zlikwidowano kilkanaście terenowych delegatur Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W czyim interesie działa rząd, który niszczy kontrwywiad w kraju? W czyim interesie? Politycy PiS odpierają zarzuty. Miała być bomba, miały być pytania o jakieś prorosyjskie wpływy w naszym rządzie, a nie było nic. To jest żenujące. I w odpowiedzi na takie oskarżenia. Nigdy w historii nie było takiej polityki prorosyjskiej. Zgodnie powtarzają: Polacy doskonale to wiedzą, że najbardziej prorosyjskim premierem był Donald Tusk. Donald Tusk - i wszyscy to wiedzą. Kłamstwo powtórzone wielokrotnie nie staje się prawdą. Wstępny raport z prac powołanej we wtorek komisji do spraw rosyjskich wpływów ma być gotowy po wyborach. Znów iskrzy na linii prezydent-rząd. Andrzej Duda nie zgadza się na zmianę ambasadora przy NATO. Sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych wydała pozytywną opinię w sprawie kandydatury Jacka Najdera. Prezydent twierdzi, że to nie było z nim konsultowane. Tak przedstawionego kandydata z całą pewnością nie zaakceptuję jako Prezydent RP. Nie podpiszę zgody na tak ustawionego ambasadora absolutnie, bo uważam, że to złamanie wszelkich zasad i jest to absolutny brak kultury politycznej. NATO jest domeną prezydenta jako zwierzchnika sił zbrojnych - tak jest w Polsce od zawsze, jeśli chodzi o realizację zadań wynikających z konstytucji. Oglądają państwo "19:30". Już za chwilę wniosek o Trybunał Stanu dla szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. A później jeszcze: Ofiary księży chcą zawieszenia przewodniczącego Episkopatu. Wykazał się zaniedbaniami w zadośćuczynieniu. Wielu z nas ma za sobą albo myśli samobójcze, albo próby. Alerty pogodowe. Strażacy głównie usuwają skutki silnego wiatru czy podtopień. W bardzo krótkim czasie może spaść bardzo duża ilość wody - nawet do 50 litrów na m2. Trybunał Stanu dla szefa Krajowej Kady Radiofonii i Telewizji Macieja Świrskiego. Wniosek w tej sprawie zawiera 11 zarzutów. Wśród nich blokowanie środków dla TVP i Polskiego Radia, sprzyjanie prawicowym mediom czy blokowanie koncesji. Dokument w Sejmie złożyło ponad 180 posłów różnych partii. Ten wniosek został przed chwilą dostarczony do marszałka Sejmu. Blokowanie pieniędzy z abonamentu dla mediów publicznych, blokowanie koncesji dla nadawców prywatnych, a także niewykonanie badań statystycznych dotyczących oglądalności stacji telewizyjnych - to główne zarzuty, które znalazły się we wniosku o Trybunał Stanu dla Macieja Świrskiego. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji stała się dokładnie tym samym co Trybunał Przyłębskiej - kompletnie zniszczoną instytucją. Wniosek jest obszerny - zawiera 285 stron. Podpisało się pod nim 185 parlamentarzystów koalicji rządzącej. Pan Świrski był zawsze funkcjonariuszem PiS. W tej chwili dokonuje się nadużyć prawa, łamania konstytucji, żeby opanowywać kolejne instytucje, które zgodnie z konstytucją powinny być niezależne. Maciej Świrski na niezależne media - TVN24 I TOK FM - nakładał kary. Nie karał za to, kiedy w prawicowych mediach padały takie zdania: Mam okrutny żart z tymi imigrantami: oni liczą na to, że Polacy są przygotowani, bo mamy baraki. Mamy braki dla emigrantów w Majdanku, Treblince, mamy dużo baraków zbudowanych tu przez Niemców. Zdaniem szefa Krajowej Rady była to satyra i nie ma mowy o wykroczeniu. Dziś ten sam przewodniczący od kilku miesięcy blokuje 300 mln zł, które miały trafić z abonamentu do Telewizji Polskiej czy Polskiego Radia. Jego ustawowym obowiązkiem jest przekazywanie środków z abonamentu do mediów publicznych. Co potwierdził sąd, który odrzucił kolejny wniosek Świrskiego o złożenie pieniędzy z abonamentu do depozytu sądowego. W nieprawomocnym postanowieniu czytamy, że według sądu problemu nie ma, bo od 8 kwietnia w publicznie dostępnym Krajowym Rejestrze Sądowym widnieje likwidator TVP Daniel Gorgosz. Maciej Świrski do sprawy odniósł się dziś w mediach społecznościowych. Wniosek o postawienie Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu trafił już do biura Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji. Jak wróci, to pójdzie do komisji odpowiedzialności konstytucyjnej. Koalicja będzie próbować straszyć przewodniczącego Krajowej Rady. Dość fikcji - pora na karę. Maciejem Świrskim interesuje się także prokuratura, która w ubiegłym tygodniu wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez przewodniczącego Krajowej Rady. W Sejmie jest już też wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu prezesa NBP Adama Glapińskiego. Skrzywdzeni przez księży piszą list, w którym domagają się zawieszenia lub odwołania przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski arcybiskupa Tadeusza Wojdy. To reakcja na doniesienia portalu Więź o podejrzeniach wobec hierarchy w sprawie wykorzystania seksualnego dwóch nastolatek. Nie lubią określenia "ofiary". Dlatego mówią o sobie "nieumarli". wielu z nas ma za sobą albo myśli samobójcze, albo próby samobójcze i stąd ci "nieumarli" - czyli ci, którym udało się nie popełnić samobójstwa. Wykorzystani seksualnie przez duchownych mają dość cierpienia w ciszy. Chcieliśmy dać znać, że jesteśmy i że biskupi nie będą mieli od nas spokoju, Upominają się w tym liście. Podpisało go 46 skrzywdzonych osób. To ich reakcja na artykuł opublikowany przez portal "Więź". Mowa w nim o nieprawidłowościach przy wyjaśnianiu przestępstwa seksualnego w diecezji gdańskiej. Od 2021 roku metropolitą jest tam arcybiskup Tadeusz Wojda. W marcu do Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie wpłynęło oficjalne zawiadomienie w tej sprawie. Jest oskarżany o to, że w przypadku dwóch kobiet molestowanych przez księdza podległego mu w archidiecezji gdańskiej wykazał się zaniedbaniami w zadośćuczynieniu. Arcybiskup Wojda od 2 miesięcy jest także przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski. Sygnatariusze listu domagają się jego zawieszenia. Duchowny, któremu brakuje empatii w stosunku najsłabszych, W opinii ekspertów szanse na zamianę są jednak nikłe. Taką decyzję podjąć może jedynie Watykan. Zawieszenie Wojdy byłoby bezprecedensowe, nie mieliśmy czegoś takiego nigdy wcześniej w Kościele polskim, w Kościołach na świecie było to rzadkie. Skrzywdzeni chcą także powołania rzecznika praw osób molestowanych. Liczą na osobiste spotkanie z duchowymi i zmianę prawa kanonicznego. Żeby osoby poszkodowane mogły być stroną w procesie, a nie tylko świadkami, żeby byli traktowani przez Kościół jako partnerzy do rozmowy. W krótkim komunikacie rzecznik Konferencji Episkopatu Polski potwierdza jedynie otrzymanie listu. Nie ma tu takiej relacyjnej bliskości, Obowiązkiem osób duchownych i hierarchów jest wysłuchanie tej grupy osób. Grupy, która z krzywdą zadaną przez Kościół będzie mierzyć się już do końca życia. Syn Jacka Kurskiego, mąż Jadwigi Emilewicz czy nauczycielka plastyki z Myślenic, czyli rodzinnych stron Daniela Obajtka - to, jak pisze "Business Insider", tylko niektóre z ponad stu osób zwolnionych z Orlenu. W największej polskiej firmie od kilku miesięcy trwa wymiana kadr. Wypowiedzenia dostają przede wszystkim osoby powiązane z byłym prezesem paliwowego giganta. O panu Emilewiczu słyszałem, że tak stracił stanowisko w Czechach. Wielka miotła wymiotła w Orlenie ponad 100 osób. Mamy się z tego cieszyć, że zwalnia się fachowców, a zatrudnia się partyjnych nominatów? Ja ubolewam nad tym. Matki, żony i kochanki, serial by można napisać, tak to wyglądało, Kaczyński był alarmowany, Morawiecki, przecież są notatki, polskie służby alarmowały o tym, co działo się w Orlenie. Mówiono o powiązaniach towarzyskich, o tym, jak zatrudniano tam osoby na fikcyjnych stanowiskach. Przez długi czas dzięki parasolowi ochronnemu nad Obajtkiem i spółką nikt nie ponosił odpowiedzialności. Był pijany, miał wyzywać i szarpać policjantów. Poseł Ryszard Wilk z Konfederacji - jak informuje "Wyborcza" - został znaleziony na środku drogi w Kamionce Małej, w Małopolsce. Poseł do sprawy odniósł się w Internecie. Tłumaczy, że stres i emocje zawsze znajdą jakieś ujście, ale nigdy nie powinny w taki sposób. Postępowanie prowadzi prokuratura. To główna ulica w Kamionce Małej, wsi niedaleko Nowego Sącza. Kilka dni temu policjanci otrzymali wezwanie do pijanego mężczyzny blokującego ruch. Okazało się, że to poseł Konfederacji Ryszard Wilk. Jego reakcja na interwencję była taka. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", poseł chciał najpierw uciec z radiowozu, a potem rzucił się na jednego z policjantów, zrywając mu z munduru kamerę oraz pagony. Prokuratura rejonowa w Nowym Sączu prowadzi śledztwo w sprawie znieważenia, naruszenia nietykalności cielesnej oraz wywierania wpływu na czynności funkcjonariuszy policji. Poseł w mediach społecznościowych potwierdził, że takie zdarzenie miało miejsce. Po tym zdarzeniu pan poseł spotkał się z funkcjonariuszami, którzy przeprowadzali tę interwencję, i w towarzystwie ich przełożonych przeprosił ich za swoje zachowanie. To pierwsza kadencja Ryszarda Wilka w Parlamencie. W ostatnich wyborach samorządowych bezskutecznie ubiegał się o prezydenturę Nowego Sącza. Teraz kandyduje z list Konfederacji do europarlamentu. Nie będziemy tego w żaden sposób komentować, nie będziemy wyciągać żadnych konsekwencji. Nie mamy w chwili obecnej żadnych danych. Nie mam żadnych informacji, widzę jakiś artykuł... Ale mamy też wpis samego posła. W tej Konfederacji to mają takie inklinacje, Mentzen się błąkał po piwach, tam coś szukał na zewnątrz. Ten się nie błąkał, tylko się położył na ulicy, bo nie doszedł do domu. To jest oczywiście pomieszanie i parodia polityczna. Do tej pory poseł nie usłyszał zarzutów, ukarano go jedynie mandatem za utrudnianie ruchu na drodze publicznej. Zatrważający raport Narodowego Funduszu Zdrowia. Deszcze niespokojne nad Polską. W mgnieniu oka ulice zamieniały się w rwące potoki, w Tarnobrzegu zalana jest stacja benzynowa. W Toporzysku w Kujawsko-Pomorskiem powalone drzewa zniszczyły nagrobki na cmentarzu. Zalane ulice i połamane drzewa. Nad Polską znów przechodzą nawałnice. Strażacy głównie usuwają skutki silnego wiatru czy podtopień, największe niebezpieczeństwo to jest drzewo, które spada na budynki, na samochody. W miejscowości Rzuchowa w woj. małopolskim wystarczyła zaledwie godzina, Jeżeli mamy parapet, balkon, sprzątnijmy rzeczy, żeby porwane przez wiatr nie stanowiły zagrożenia dla innych. W bardzo krótkim czasie może spaść bardzo duża ilość wody, nawet do 50 l na m2, to jest mniej więcej tyle, ile powinno spaść przez miesiąc. W ostatnich tygodniach anomalie pogodowe są w Polsce na porządku dziennym, W poniedziałek Gniezno sparaliżowały intensywne opady deszczu i gradu. Ja już państwu dziękuję. Ruszyło wielkie odliczanie. 31 maja rusza Festiwal w Opolu. To jedno z najważniejszych wydarzeń muzycznych w kraju. Na scenie największe gwiazdy estrady oraz ci, którzy dopiero rozpoczynają swoją karierę. Co czeka na nas w tym roku podczas tego wydarzenia? Dobry wieczór. Na czerwonym dywanie pojawią się gwiazdy. Lista artystów jest naprawdę imponująca. Od Kai przez Piaska, po Natalią Przybysz. Konferencja prasowa powinna rozpocząć się o 20:30. Wtedy poznamy szczegóły. Oprócz takich atrakcji jak premiery 3 debiuty, szykują się wielkie powroty. Powrót super jedynek oraz kabaretonu. Ja już państwu dziękuję.