Debiutanci i superresorty - nowy gabinet Donalda Tuska. Głód zamiast pokoju - Gaza pod presją Izraela. Chłodne prognozy, gorące ceny - fala odwołań rezerwacji w polskich kurortach. "19.30", zaczynamy. Rząd po rekonstrukcji i to raczej głębokie zmiany niż lifting. Kluczowe resorty z nowymi nazwiskami i zapowiedziami nowej dynamiki, bo premier mówi o spalonych okrętach na plaży i drodze tylko w przód. Tak wygląda nowy rząd. Z 26 resortów rząd redukuje się do 21. Prezydent dokona tych zmian jutro o 15.30. Kto zostaje, kto odchodzi, a kto nadchodzi? Po tygodniach spekulacji i koalicyjnych dyskusji premier odsłonił karty. To jest trochę zespół komandosów. Porównanie do komandosów nieprzypadkowe. Bo jak mówił premier - to rząd na trudne czasy. Z jednej strony bezpieczeństwo i zagrożenia zewnętrznie. Z drugiej współpraca z nowym prezydentem z przeciwnego obozu. Po tym politycznym trzęsieniu ziemi, jakim były wybory prezydenckie, czas na nowo podjąć wyzwania przed jakimi stanęliśmy. Rekonstrukcja odchudziła rząd o 20%. Dotąd oprócz premiera było 26 ministrów. Teraz będzie 21. Wicepremierem został szef MSZ Radosław Sikorski. Polska 2050 w tym rozdaniu wicepremiera nie dostała. Ale przejmuje resort kultury. Hannę Wróblewską zastąpiła Marta Cienkowska. Rządowa reprezentacja polski 2050 to same kobiety. Kobiety są siłą. Kobiety w polityce są znakiem że idzie nowe. Powstają dwa nowe resorty - gospodarki z Andrzejem Domańskim na czele i energii dla Miłosza Motyki. Ministrę zdrowia Izabelę Leszczynę zastąpi Jolanta Sobierańska-Grenda. Ministra aktywów Jakuba Jaworskiego - Wojciech Balczun. Ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego - Stefan Krajewski. Nowym ministrem sprawiedliwości będzie Waldemar Żurek. Adam Bodnar zapowiada, że dalej będzie walczył o praworządność, demokrację, prawa człowieka" już jako senator. Marcin Kierwiński wraca do MSWiA. Tomasz Siemoniak będzie koordynatorem służb specjalnych. Minister sportu a zarazem były sztabowiec Rafała Trzaskowskiego pożegnał się wczoraj. To jest cena za kampanię? Proszę pytać premiera. Mam nadzieję, że reszta koalicjantów to dostrzeże, że my potrafimy poświęcać najlepszych, znajdując innych ludzi do współpracy. Sławomira Nitrasa zastąpi Jakub Rutnicki. Rząd mówi o nowym otwarciu. Koalicja wyjdzie wzmocniona w drugiej połowie meczu, zawodnicy dobrze ustawieni na pozycjach. Opozycja wielkich zmian nie zauważa. To mi trochę przypomina takiego przypudrowanego nieboszczyka. Bierzmy się do roboty, bo mamy dużo jeszcze do zrobienia. Przegrane przez Rafała Trzaskowskiego wybory prezydenckie wielu, jak mówił dziś Donald Tusk, poobijały. Jeśli niektórzy czują ból po kraksie, po upadku, to trzeba wstać, wsiąść na rower i jechać dalej i wygrywać. Taki pokaz w gruncie rzeczy bezradności. Tusk próbuje ich pocieszać, mówi "jesteśmy poobijani", po czym oni są poobijani? Koalicja zwiera szyki, bo wie, że stawką są wybory parlamentarne za dwa lata. 15 października to nie był koniec konfrontacji dobra ze złem. To tak naprawdę był dopiero początek. I ten etap w którym jesteśmy teraz nie jest łatwiejszy niż w roku 2023. Jest być może nawet trudniejszy. Rekonstrukcja ma też zażegnać spory źle odbierane przez wyborców. Koniec konfliktów w koalicji 15 października. Tu także trzeba zaprowadzić porządek. Rząd i koalicja nabrały nowej dynamiki, że oczywiście to nie jest dotknięcie czarodziejskiej różdżki. Na wyniki trzeba zapracować. Powyborcza i zarazem przed wyborcza mobilizacja. Koniec sporów koalicyjnych i przyspieszenie zarówno rozliczeń jak i legislacyjne, które ma pokazać, że koalicja szybciej dowozi wyborcze obietnice. Rekonstrukcja ma być dla rządu nowym otwarciem w nowej politycznej rzeczywistości. Z 26 ministrów zostało 21. W składzie gabinetu starzy towarzysze politycznych walk, ale też polityczni debiutanci i to w newralgicznych miejscach. Jolanta Sobierańska-Grenda, która obejmie resort zdrowia. Wojciech Balczun - aktywa państwowe. Jakub Rutnicki - sport. I sędzia Waldemar Żurek w ministerstwie sprawiedliwości. Zgodnie z refleksją premiera czasem trzeba się ogarnąć i stanąć twardo na ziemi, więc gdzie tej twardości będzie więcej, bo ogarnięcia było za mało? Nie wszyscy z nowych ministrów to znane twarze polskiej polityki. Nie wszyscy nawet do tej pory byli politykami. Dziś stoją ze mną nowi ludzie. Nowym ministrem sprawiedliwości zostanie sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie, Waldemar Żurek. Wcześniej, członek Krajowej Rady Sądownictwa. By objąć tekę, będzie musiał zrzec się urzędu sędziego. W jakimś sensie symboliczna jest kandydatura pana sędziego Waldemara Żurka. Przez lata walczył o praworządność. Musimy powołać nową, zgodną z naszą konstytucją KRS. I sprzeciwiał się reformom PiS-u w wymiarze sprawiedliwości. Za co spotkały go represje ze strony rzeczników dyscyplinarnych Zbigniewa Ziobry. Prezes PiS tak ocenił jego nominację: Łamie wszelkie reguły związane z obowiązkami i ograniczeniami, jakie powinien przyjąć na siebie sędzia. Przed nowym ministrem lista zadań. W tym rozliczenie PiS. Uporządkowanie czy kontynuowanie tych kilkudziesięciu czy kilkuset różnego rodzaju postępowań karnych, które się toczą. Absolutną debiutantką jest nowa ministra zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda. Menadżerka i radczyni prawna. Dotychczas kierowała spółką Szpitale Pomorskie. Ministerstwo zostanie odpolitycznione. W najbliższych dniach ten resort przejdzie wyłącznie w ręce fachowców od zarządzania całym systemem ochrony zdrowia. Wojciech Balczun pokieruje ministerstwem aktywów państwowych. To były bankier, prezes PKP Cargo i kolei ukraińskich. Obecnie - prezes Agencji Rozwoju Przemysłu. Jest też muzykiem rockowego zespołu Chemia. Dobrze rozumie, że państwo jest obecne w spółkach skarbu państwa nie po to, żeby jakieś partie tam desygnowały swoich kandydatów. Nowy minister sportu, Jakub Rutnicki, to poseł Koalicji Obywatelskiej, przewodniczący komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki. Rano, jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem nominacji, nie chciał zdradzać szczegółów, ale chwalił swojego poprzednika, Sławomira Nitrasa. W ministerstwie zrobił kawał dobrej roboty i serdecznie mu tego gratuluje. Jest kolejny etap i to wszystko zawsze zależy od pana premiera, a my parlamentarzyści zawsze musimy być gotowi. Miłosz Motyka, dotychczas wiceminister w resorcie klimatu i środowiska stanie na czele nowego resortu energii. To jeden z najmłodszych ministrów w historii Polski, ma 32 lata. Swojego partyjnego kolegę na stanowisku ministra rolnictwa i rozwoju wsi zastąpi Jarosław Krajewski. Wcześniej tak mówił o działaniach resortu. Półtora roku dobrej pracy, dobrej współpracy i taka współpraca dalej będzie. Jedno z największych zaskoczeń to nominacja dla tej dotychczasowej wiceministry kultury i dziedzictwa narodowego. Stanowisko szefowej resortu miała objąć Aleksandra Leo z polski 2050, ale odmówiła z powodów osobistych. Marta Cienkowska w partii Szymona Hołowni jest od pięciu lat. To jedna z najmłodszych kierujących resortem, w ministerstwie zajmowała się m.in. promowaniem polskiej kultury za granicą. Niesamowicie pracowita. Czuję się doceniona. Przez ostatnie kilkanaście miesięcy to było moje życie. I czuję, że to znaczy, że ta robota, którą robiłam, była dobrą robotą. I będę po prostu pracować dwa razy ciężej, trzy razy ciężej. Jutro po południu nowych ministrów powoła prezydent Andrzej Duda. Rząd zeszczuplał a teraz ma powalczyć o wydolność i kondycję. Tam gdzie wielu mówi o tym samym czasem trudno o jedną decyzję - mówi premier i pokazuje nową strukturę a nawet dwie. Powstaną dwa superresorty Finansów i Gospodarki z Andrzejem Domańskim na czele i Energii, które poprowadzi Miłosz Motyka. Jak ma być wypracowana nowa efektywność? Ta tabliczka wkrótce zniknie. Bo po niespełna półtora roku zniknie Ministerstwo Przemysłu z siedzibą w Katowicach. Resort przemysłu i dział energia będą skupione w jednym ręku. Premierowi się nie odmawia. Będzie to ręka Miłosza Motyki z PSL-u. Dotychczasowy wiceminister klimatu i środowiska stanie na czele nowego ministerstwa energii. Tak zwanego superresortu, bo energetyką zajmowały się do tej pory głównie dwa ministerstwa. Jak jest za dużo ludzi gadających na ten sam temat, to trudniej podjąć decyzję. I dotrzymać obiecanych terminów. Z poślizgiem przygotowano ustawę wiatrakową. Opóźnia się budowa elektrowni atomowej. Rozbicie kompetencji energetycznych między szereg resortów powodowało przede wszystkim problemy z komunikacją i wydłużało proces decyzyjny. Teraz scentralizowanie tego w ramach jednego resortu energii jest moim zdaniem korzystne. Choć nie jest to pełna centralizacja. OZE zostaje u nas, energetyka rozproszona prosumencka, więc ta bliska i dobra współpraca będzie bardzo potrzebna. Współpracy z nowym ministrem nie wyklucza opozycja. Może liczyć na nasze wsparcie, jeżeli będzie kontynuował te prace, tym bardziej że jesteśmy zwolennikami ponad politycznego przyspieszenia, jeśli chodzi o elektrownie jądrowe. Na przychylność opozycji nie może liczyć szef drugiego superresortu. Andrzej Domański pokieruje ministerstwem finansów i gospodarki. Pod jego skrzydła trafią sprawy, Według premiera stworzenie centrum finansowo-gospodarczego jest konieczne, aby sprostać rosnącym wyzwaniom. Polska właśnie staje się 20. gospodarką świata. Dwudziestą gospodarką świata. Nasze PKB przekroczyło symboliczny bilion. PKB w pierwszym kwartale wzrosło o przeszło trzy procent rok do roku. Inflacja w czerwcu wyniosła nieco ponad cztery procent i według prognoz będzie spadać. Stopa bezrobocia to 5,2%. Mimo to opozycja powtarza, że państwowa kasa świeci pustkami. Tusk potrzebuje Domańskiego, żeby jakoś jeszcze wieźć ten budżet, który jest budżetem fatalnym. Deficyt budżetowy w tym roku to niemal 290 mld zł. M.in. przez coraz większe zakupy zbrojeniowe. Budżet nie jest z gumy, więc szef superresortu będzie mieć trudne zadanie. Czy Polska będąc jednocześnie liderem wydatków na obronność wśród państw NATO będzie w stanie te wszystkie wydatki sfinansować w taki sposób, żeby pieniądze szły również na polską gospodarkę. Dwa superresorty - oba z dużym wpływem na portfele Polaków. Jeśli będzie to dobry wpływ, rząd może zatrzymać spadek poparcia, oceniają eksperci. Rząd Tuska chyba tą zmianą potwierdza, że Polacy głosują głownie jednak portfelem i to zadecyduje czy będą mieli sukces w kolejnych wyborach czy nie. Jest dużo tego PR. No może to, w określonej sytuacji, może to dać pewne plusy, jeśli idzie o efektywność. Niestety nie ma takiej gwarancji. Pierwsze posiedzenie rządu w nowym składzie - w piątek. A więcej o kulisach rekonstrukcji w programie "Bez Trybu". Justyna Dobrosz-Oracz zaprasza do TVP Info o 20.18. Ruch obrony granic umacnia zachodnie rubieże. W sieci bezczynni pogranicznicy, agresywni imigranci i rycerscy patrioci w spontanicznych ujęciach z frontu walki o bezpieczny kraj. Teraz się okazało, że z tą spontanicznością było trochę inaczej. Portal Goniec.pl publikuje nagrania z panem Bąkiewiczem, który jak mistrz kina instruuje kogo, jak i kiedy nagrywać, by odsłony szły w miliony, a emocje pod niebiosa. No nadal nie ma tych migrantów, cholera. Pojawił się za to Robert Bąkiewicz, lider samozwańczego ruchu, który wraz z komentatorem prawicowej telewizji, radził aktywistom co robić, gdy zatrzyma ich policja. "Wyobrażasz sobie, ja jestem psem i ty krzyczysz: zostaw mnie, przecież ja bronię polskiej granicy". To czysty polityczny cynizm - słyszymy od rządzących. A działania Bąkiewicza na granicy polsko-niemieckiej to dla prawicy polityczne paliwo. Politycy PiS robili tu sobie zdjęcia, organizowali konferencje i straszyli nielegalną falą migrantów z Niemiec. Są polityczni łajdacy, którzy są gotowi z każdego problemu, z każdego lęku, z każdego strachu robić polityczne złoto. I oni też stanowią problem dla polskiego bezpieczeństwa, ale my nie będziemy ulegali histerii tylko będzie w sposób twardy i zdecydowany działać. Jak wynika z relacji dziennikarza Gońca, podczas jego patrolu, który trwał dobę - nie pojawili się żadni migranci. "Napływ nielegalnej migracji jest z kierunku białoruskiego" - mówił dziś w Sejmie wiceszef MSWiA. Posłanka Lewicy się dziwi. Obrońcy granic nie pofatygowali się na granice, które faktycznie są niebezpieczne. Bo to tu, na wschodniej granicy, Rosja i Białoruś toczą przeciw Polsce wojnę hybrydową. Ale Robert Bąkiewicz i jego ludzie wolą patrolować granicę zachodnią. On spłaca dług PiS-u za te miliony, które dostały jego organizacje. I dziś, jak mówią rządzący, Bąkiewicz w rękach PiS-u jest narzędziem w walce o skrajnie prawicowy elektorat, rozproszony pomiędzy Konfederację a partię Grzegorza Brauna. Dziś przed Sejmem odbyła się jego konferencja, gdzie znów padały kłamliwe tezy historyczne. To degenerat i kłamca, który powinien zniknąć z życia publicznego. Jego miejsce nie jest w przestrzeni publicznej, ale w więzieniu. Braunowi towarzyszyła grupa mężczyzn - w strojach przypominających te wojskowe. Jesteście jakąś organizacją paramilitarną? Tak jak widać. Właśnie widać jakbyście byli wojskowymi. No to wystarczy tyle. Mężczyźni chcieli dostać się do sejmu, ale cofnięto im przepustki. Jest akt oskarżenia wobec Grzegorza Brauna. Europoseł odpowie przed sądem m.in. za zgaszeniem świec chanukowych w Sejmie. Oskarżenie wobec Grzegorza Brauna obejmuje w sumie siedem czynów. Dotyczą one m.in. wydarzeń w Niemieckim Instytucie Historycznym, gdzie Braun zablokował wykład o Holokauście oraz incydentu w krakowskim sądzie, z którego Braun wyniósł ustawioną tam przez sędziów choinkę, po czym wrzucił ją do kosza. Na wokandę trafią też inne incydenty o podłożu antyżydowskim oraz ten za wtargnięcie do szpitala w czasie pandemii i atak na jego dyrektora, byłego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. "Naszym zadaniem jest dążenie do zawieszenia broni. Tylko USA mogą zmusić Rosję do zawarcia pokoju". Bardzo ciężki przebieg, czy ten pacjent przeżyje? Nie wiem, mógł się zaszczepić. Lepiej zapobiegać, niż leczyć. Pojawiają się osoby, które chcą uzupełniać zaległe szczepienia swoich dzieci. Ponad dwa miliony mieszkańców Gazy - wszyscy, głodują. Część z nich jest w sytuacji katastrofalnej a prawie pół miliona może umrzeć z głodu. Bez pomocy z zewnątrz będzie tylko gorzej, bo nikt tam żywności nie produkuje. Wysoki przedstawiciel UE ds. zagranicznych i bezpieczeństwa Josep Borrell mówi wprost: dla Izraela głód to broń. Trzymiesięcznego Yahji nie zabiły bomby ani kule z karabinów. Zmarł z niedożywienia. Rodzina nie miała czym go nakarmić. Jedyne, co mogli podać chłopcu, to woda z anyżem. Matka chłopca była tak wycieńczona głodem, że straciła pokarm. A w Gazie od tygodni brakuje mleka modyfikowanego. Każdego dnia przyjmujemy kolejne dzieci z niedożywieniem. Jest ich tak dużo, że musieliśmy otworzyć dodatkowy oddział. Ale przez brak mleka i leków nie wszystkie dzieci udaje się uratować. Tylko w ostatnich trzech dniach z głodu zmarło 21 z nich. ONZ alarmuje: 1/3 mieszkańców Gazy nie je żadnego posiłku przez kilka dni z rzędu. Rodzice dla dzieci gotują nawet trawę. A żywność jest, ale na tych ciężarówkach stojących przy granicy z Gazą. Izrael od miesięcy nie chce ich wpuścić. Do tej pory tylko Hamas zakazywał nam działalności. Ale nawet Hamas w końcu ustąpił. Izrael nie ustępuje. A jedyna pomoc, na którą zezwala to ta udzielana przez izraelsko-amerykańską Gaza Humanitarian Aid Foundation. Tyle, że jest to pomoc w dużym cudzysłowie. Fundacja ma zaledwie cztery punkty pomocy - zamiast 400 prowadzonych jeszcze do niedawna przez ONZ. Aby do nich dotrzeć większość Palestyńczyków musi iść kilka godzin. Pieszo, bo nie ma benzyny. W piekącym słońcu, bez wody - jej także w Gazie brakuje. A idąc, nie wiedzą, czy w ogóle wrócą do domu. To sadystyczna pułapka śmierci. Snajperzy strzelają bez ładu i składu do tłumów, jakby mieli licencję na zabijanie. Bo porządku w punktach pomocy pilnują żołnierze i najemnicy. Do tej pory zabili 900 cywilów szukających żywności. Zginął tam mój drugi brat. Osierocił pięcioro dzieci. Szukam mąki, by mogły coś zjeść. Jak tysiące innych ojców, wujków i dziadków w Gazie, którzy każdy dzień zaczynają od poszukiwania żywności. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do tego, żeby rząd wspierany przez zachodnie stolice głodził całe społeczeństwa. Ale to wsparcie powoli się kończy. Wielka Brytania zawiesiła rozmowy handlowe z Izraelem, nad rewizją umów debatuje Unia Europejska. Francja nie wyklucza uznania państwa palestyńskiego. Jaki jest pożytek z Francji i Zachodu w ogóle? To pytanie jest jeszcze bardziej aktualne w przypadku wojny w Gazie. Aby w Gazie coś się zmieniło cierpliwość do działań Izraela musi jednak stracić jego najważniejszy sojusznik: Waszyngton. Na to - póki co - się nie zanosi. Ukraińcy na ulicach. Wyszli w proteście i z transparentami. Prezydent Zełenski ustawą ograniczył niezależność instytucji antykorupcyjnych, a to czuły punkt ukraińskiej świadomości, bo korupcja to tam pierworodny grzech. Władza ma tłumy na ulicach w chwili gdy Rosja zdobywa Pokrowsk a pokojowe rozmowy to nadal rosyjskie pozory i gra na czas. Pomimo ryzyka nalotów i bombardowań wyszli na ulice. To pierwsze w czasie wojny masowe protesty w kraju. I to nie przeciwko działaniom Władimira Putina, a Wołodymyra Zełenskiego. Czuję się jak przed Majdanem, przed Rewolucją Godności. Kiedy Janukowycz wybrał nie integrację europejską a drogę autorytaryzmu. Nie pozwolimy, aby to się powtórzyło. Przez ostatnie trzy lata patrzyłam, jak rząd mówi nam, czego nie możemy robić z powodu wojny, a jednocześnie sam robi to, co chce. Mieszkańcy Kijowa zgromadzili się niedaleko biura prezydenta. Zełenski mógł sam usłyszeć protestujących. le głosu ulicy nie posłuchał i ustawę podpisał, tłumacząc to walką z rosyjskimi wpływami. W powszechnym odbiorze jego decyzja oznacza likwidację niezależności instytucji antykorupcyjnych. Były jedną z głównych zdobyczy rewolucji godności sprzed 11 lat i są warunkiem integracji Ukrainy z Unią Europejską. Bruksela już ustawę skrytykowała. Moskwa marzy o chaosie w Kijowie. Szczególnie teraz, gdy Rosjanie za wszelką cenę próbują przełamać front. Po wielomiesięcznych walkach wdarli się do Pokrowska, kluczowego miasta w Donbasie i niespodziewanie zaatakowali Ukraińców na ich tyłach. Sytuacja na kierunku Pokrowska jest trudna, ale jestem wdzięczny każdej jednostce za ich odporność, za oczyszczenie naszej ziemi z okupanta i za rzeczywiste wyniki w ochronie naszego państwa, naszych miast i naszych ludzi. Naszym zadaniem jest dążenie do zawieszenia broni. To jest to, co cały świat mówi Rosji. Naszym zadaniem jest też zorganizowanie spotkania przywódców. To właśnie może przybliżyć pokój. Ukraińcy dziś, po raz trzeci, zasiedli z Rosjanami przy jednym stole. Kreml już wcześniej zapowiadał, że żadnego przełomu w rozmowach nie będzie. Bo cele Putina są niezmienne - kapitulacja Kijowa. Jedynym namacalnym sukcesem poprzednich dwóch spotkań były wymiany jeńców. Putin boi się tylko Trumpa. On rozumie, że tylko USA mogą zmusić ich do zawarcia pokoju. Trump dał Putinowi 50 dni na zakończenie wojny w Ukrainie. I z tego czasu Putin korzysta. Rodzice dziecka, które w marcu trafiło do wrocławskiego szpitala z objawami błonicy, odpowiedzą przed sądem za brak obowiązkowych szczepień u syna. Sprawa dotyczy zagrożenia życia u dziecka, ale także u wielu innych osób, które wracały z wakacji na Zanzibarze tym samym samolotem. Wrocławska prokuratura oskarżyła ich o narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Jakie są koszty takiego zaniechania? Kilka tygodni w szpitalu w stanie zagrożenia życia. Powód - brak obowiązkowych szczepień. Po tym jak na oddział zakaźny wrocławskiego szpitala trafił 6-latek z błonicą służby sanitarne sprawdziły kilkaset narażonych osób: tych, które z chorym wracały samolotem z Zanzibaru i tych, które miały z nimi kontakt. Zachorował także mężczyzna, przebywający na tym oddziale. Uruchomiono wszystkie służby - lokalne, GIS, międzynarodowe, kluczowe było wyłapanie wszystkich osób, które mogły zakazić się tą chorobą. Obowiązkowe szczepienie na błonicę, tężec i krztusiec dzieci muszą dostać czterokrotnie do drugiego roku życia. Potem ponownie w szóstym, 14. i 19. roku życia. Dorośli powinni brać dawki przypominające co 10 lat. Ale to w Polsce rzadkość. Mało osób po 30 roku życia doszczepia się przeciwko błonicy, a starsi już wyjątkowo rzadko. Jeśli by się to rozprzestrzeniło, to mamy straszliwą epidemię niebezpiecznej choroby, bo nie zdążylibyśmy ich doszczepić. W przypadku dalekich wyjazdów warto konsultować się z lekarzem medycyny tropikalnej, które choroby są aktywne w kraju docelowym i przyjąć dedykowane szczepionki. Na przykład na cholerę, której w Polsce nie było od lat. Robi to zaledwie co szósty turysta. Ale wiele szczepień to skuteczna ochrona bez względu na miejsce urlopu. Na przykład na WZW czy właśnie na błonicę, krztusiec i tężec. Najczęstszym powodem zgłaszania się do lekarzy w okresie urlopowym jest uraz, a uraz też oznacza zagrożenie laseczką tężca. Ile osób w Polsce odmawia szczepień u dzieci i z jakich powodów? Dziś kończy się kontrola kart szczepień w całej Polsce, GIS zbiera te dane od kwietnia. To już spowodowało wzrost zainteresowania szczepieniami. Pojawiają się osoby, które chcą uzupełniać zaległe szczepienia swoich dzieci. Punkty szczepień zaczęły przysyłać zaległe informacje od osób uchylających się od szczepień. Rodzice 6-latka nie zgłosili się z dzieckiem na obowiązkowe szczepienia na błonicę, krztusiec i tężec. Rodzice przyznali się, wskazując, że ich postępowanie było podyktowane doświadczeniem związanym z pierwszym dzieckiem. Przypadek błonicy pokazuje, że nawet jeśli w Polsce część chorób nie występuje, w przypadku podroży należy zachować czujność i rozsądek. Rodzicom 6-latka grozi kara od dwóch miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Lato być może jest, ale objawy daje mało agresywne. Fale upałów rozbijają się, zanim jeszcze do nas dotrą, a cieplej jest w Szwecji i w Anglii. Turystyczna Polska patrzy ze zgrozą w kalendarz, bo półmetek wakacji tuż tuż, a rezerwacji ubywa. Po pierwsze, bo pogoda a po drugie, bo w związku z pogodą nie widać żadnej cenowej refleksji. Sezon mamy może letni, ale to czasem znaczy "umiarkowanie ciepły". Zamiast tłumów, puste plaże i pensjonaty. Główny winowajca? Kapryśna aura. Brzydka. Wczoraj przywitał nas deszcz, a dziś jest piękna słoneczna pogoda. Kiepska na razie. Chciałbym, żeby była lepsza. Byłoby fajniej. Dane portalu Nocowanie.pl pokazują, że w lipcu zrealizowano o 21% mniej rezerwacji w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Na pewno pogoda nie jest sprzymierzeńcem turystów. Widać to w rezerwacjach. Najgorzej wygląda sytuacja nad morzem. To już jezioro Ukiel. Kajaki czekają, ale chętnych brak. Na Mazurach również branża turystyczna z rozrzewnieniem wspomina ubiegłoroczny sezon. Tarasy były zapełnione, plaża, sprzęt wodny - to wszystko chodziło. Całkowicie inaczej niż w tym roku. Na gości z nadzieją czekają też przedsiębiorcy z ziemi kłodzkiej. Bez nich odbudowa turystycznych miejscowości w rejonach popowodziowych będzie jeszcze trudniejsza. Jest bezpiecznie, możemy spokojnie pływać. Jesteśmy codziennie w pracy, czekamy na turystów. Nie narzekają tylko hotelarze z Zakopanego i przekonują, że u nich zawsze jest dobra pogoda. Lipiec zamknę na poziomie 89% obłożenia, więc dawno nie miałem takiego lipca. Ośrodki wypoczynkowe próbują przyciągnąć turystów dodatkowymi atrakcjami, ale widać wyraźnie, że większość rezerwuje noclegi w ostatniej chwili albo skraca pobyt do maksymalnie kilku dni. Nigdy nie byłem w Zakopanem i chciałem zobaczyć, jak tu jest. Wyjechaliśmy o 2.00 w nocy z Warszawy, żeby od razu ruszyć w góry. Turystów odstraszają też kosmiczne ceny. Z roku na rok ceny są coraz wyższe. Wakacje są dużo droższe, niż było to rok temu. Jak się porównuje wakacje w Polsce, to staja się one ekskluzywne w porównaniu z wakacjami zagranicznymi. Jak wynika z porównania przeprowadzonego przez Rankomat.pl czteroosobowa rodzina najwięcej zapłaci za hotel w Solinie - za 7 noclegów ponad 8000 zł. 1000 zł mniej wydadzą w Mrągowie. Podium najdroższych polskich lokalizacji zamyka Szczyrk. Dla porównania w Turcji taki pobyt można znaleźć już za 2000 zł. Mniej niż w Polsce zapłacimy też za wakacje w Grecji i we Włoszech. Klienci wybierają zagranicę ze względu na cenę i pogodę. Większość nie chce być w sytuacji, kiedy pada deszcz, Branża turystyczna z nadzieją czeka na odbicie w sierpniu. Najwięcej w tym sezonie jest rezerwacji na długi sierpniowy weekend. To wszystko u nas. Zapraszam jeszcze na "Pytanie Dnia", w którym Cezary Tomczyk, wiceminister obrony narodowej, będzie gościem Mariusza Piekarskiego.