Głosy oburzenia i solidarności z funkcjonariuszami strzegącymi naszej granicy w odpowiedzi na film Agnieszki Holland "Zielona granica". Dobry wieczór, Anna Bogusiewicz, witam państwa w polskiej telewizji i zapraszam na Wiadomości. A oto co dziś w programie. Jeżeli ktoś Polsce dobrze życzy, to jednego na pewno nie powinien życzyć - niemieckich porządków. Donald Tusk z tęsknotą o narzuconych Polsce porządkach. Tusk właśnie zasugerował, że ponad połowa Polski jest gorsza kulturowo. To jest uderzenie w Polskę, to jest wpisanie się w scenariusz Putina. Antypolski film zachwycił białoruską propagandę. Antypolski, skandaliczny paszkwil pani Holland. Jestem zachwycona. W ogóle nie spodziewałam się, że tak to wszystko pięknie wygląda. Krajobrazy, historia i bezpieczeństwo - tak Polska przyciąga turystów. Październik będzie taki piękny też. W wielu miastach w całym kraju Polacy protestują przeciwko, jak sami mówią, antypolskiemu paszkwilowi. Film "Zielona granica" Agnieszki Holland jest za to bardzo mocno promowany przez polityków opozycji. A Rafał Trzaskowski wprost przyznaje, że film otrzymał 300 tys. zł dofinansowania od władz Mazowsza i Warszawy. W kinach film Agnieszki Holland. A przed kinami protesty Polaków. Temu się sprzeciwiamy, żeby nie pluć na polski mundur, któremu należy się szacunek, a nie obrażanie. Film służy przede wszystkim, żeby destabilizować sytuację u nas w Polsce i żeby odpowiednia partia doszła do władzy. Politycy opozycji nie kryją swojego poparcia dla filmu przedstawiającego polskich strażników granicznych jako zwyrodnialców. Ten film pokazuje realia i nie obraża nikogo, pokazuje prawdę. Mało tego, Rafał Trzaskowski wprost przyznaje, że film był współfinansowany przez władze Mazowsza i Warszawy, czyli przez mieszkańców. Rzeczywiście ten film dostał dofinansowanie 300 tys. zł, więc niewielką sumę. Politycy PO promują film - także wśród młodzieży. W liceum ogólnokształcącym w Kędzierzynie-Koźlu uczniowie mieli iść do kina na film Angieszki Holland. To szkoła, w której jedną z nauczycielek jest kandydatka Platformy do Sejmu. Nauczycielka, próbując wykorzystać fakt, że startuje z list Platformy Obywatelskiej, próbowała wyciągnąć młodzież z liceum na antypolski, skandaliczny paszkwil pani Holland. Paszkwil, który już bardzo mocno rezonuje w Polsce jak i za granicą. Ten film "Zielona granica" to jest uderzenie w Polskę, to jest wpisanie się w scenariusz Putina. Jego cel jest jasny - mówił w Szczecinie lider obozu Prawa i Sprawiedliwości. On ma otworzyć drogę do tego, żeby zburzyć tę zaporę, żeby ta operacja planowana przez Putina i jego kolegów, jego popychle w Mińsku, mogła zostać zrealizowana. Białoruś już wykorzystuje film do swojej propagandy. Film Agnieszki Holland "Zielona granica". Media rosyjskie i białoruskie już kolportują narrację, według której wszystko to, co zaprezentowano w filmie, jest prawdziwe. Rzeczywistość jest dokładnie odwrotna. Zdarzenia te nigdy nie miały miejsca i nie rozumiemy, dlaczego ktoś próbuje nas oczerniać. A sceny te trafią na ekrany nie tylko na wschodzie, ale też na zachodzie. Ten film jest zrealizowany tak, jakby pani Holland zależało na tym, żeby ten film maksymalnie zabolał społeczeństwo polskie, naród. A o tym, co naprawdę Polski naród myśli o obrońcach granicy, mogliśmy przekonać się wczoraj w Mielniku, podczas koncertu "Murem za polskim mundurem". Widzieliśmy, jak ludzie z całej Polski przyjeżdżali i wręcz prawie ze łzami w oczach dziękowali żołnierzom. Bo to dzięki nim Polska jest bezpieczna. Jak w rzeczywistości wygląda sytuacja na polsko-białoruskiej granicy? Z czym muszą się mierzyć funkcjonariusze strzegący naszego bezpieczeństwa? To będą mogli państwo zobaczyć w filmie Marcina Tulickiego "Na granicy". Emisja dziś o 21.15 w TVP Info. Strach przede wszystkim, co będzie dalej, czy pójdą na nas. Ile trupów jeszcze potrzeba? Był hejt. Tę akcję zorganizowały białoruskie służby specjalne. Oglądałem wtedy telewizję i moje dzieci były obok. Polacy są bezpieczni. Nasz kraj udało się obronić przed hybrydowym atakiem inspirowanym z Kremla, dzięki niezłomnej postawie polskich funkcjonariuszy Straży Granicznej, policji i żołnierzy. W ich kierunku płyną głosy wdzięczności. Nie wiedzieliśmy, czym to się może skończyć. Justyna Stasiulewicz mieszka w Nowym Dworze, tuż przy granicy z Białorusią. Opowiada nam o początku kryzysu. Był w nas strach przed tym, co się wydarzy, do czego to zmierza, i czym to się po prostu może skończyć. Strach minął, gdy na granicy pojawiło się wojsko i dodatkowe siły Straży Granicznej. Jakiś większy spokój, jak byli tu żołnierze już. Strażnicy? Tak, wtedy juz czuliśmy się bezpiecznie. Wśród obrońców granicy byli także znajomi kobiety. Pytamy więc o film Holland. Mi osobiście jest bardzo ciężko. Nie wyobrażam sobie, jak oni mogą się czuć z tego powodu, że są bardzo niesprawiedliwe potraktowani i zupełnie to nie odzwierciedla tego, co się wokół działo. To samo mówią nam inni mieszkańcy pogranicza. Żołnierze normalnie traktowali. Przyjadą to w samochód zabierali i wieźli tam na placówkę. Nikt tam ich nie bił. Nikt tam nie przerzucał, nic tam nie działo się, co tam. To jest takie science-fiction, że szok. Holland to nagrała horror. Dla nich polscy mundurowi to bohaterowie. Mieszkańcy Podlasia są po prostu wdzięczni. Każdy, kogo spotkaliśmy, mówi: "Czujemy się bezpiecznie. Tego nie byłoby, gdyby nie niezłomna postawa polskich służb". Tu nikt nie ma wątpliwości - stoimy murem za polskim mundurem. Destabilizacja w krajach Afryki i Bliskiego Wschodu będzie pogłębiać kryzys migracyjny w Europie. Nie pomagają, a szkodzą kolejne pomysły przymusowej relokacji. Jak wygląda sytuacja w ogarniętym kryzysem Libanie i jak realnie można pomóc na miejscu sprawdzał Maksymilian Maszenda. Choć to nie jest prawdziwa szkoła, lecz centrum edukacyjne w palestyńskim Szatila w Libanie, te dzieci i tak mają ogromne szczęście. Większość ich rówieśników nie ma szans na edukację. Czas spędzają w domu albo na ulicy. Tutaj po prostu nie ma więcej miejsc. Nie mogą też liczyć na szkoły publiczne w Libanie, ani tym bardziej na prywatne, które są ekstremalnie drogie. Na liście oczekujących tylko w tej jednej szkole jest ponad 5000 dzieci. Brakuje pieniędzy i nauczycieli, których pensja w Libanie to zaledwie 50 dolarów miesięcznie. Edukacja w takich miejscach jak ten palestyński obóz Szatila w Bejrucie, możliwa jest tylko i wyłącznie dzięki pomocy międzynarodowej, m.in. z Polski. Wsparcie dla dzieci z Libanu, Syrii czy Palestyny przekazuje papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie ze składek prywatnych darczyńców czy polskich firm, które chcą pomóc. To jest jeden z aspektów życia tutaj - edukacja. Kupujemy busy dla szkół. Dziękujemy bardzo i prywatnym sponsorom i Telewizji Polskiej, że zawsze państwo jesteście z nami i tutaj w Bejrucie w tak trudnych warunkach. Rok szkolny trwa tu tyle, na ile rządowi wystarczy pieniędzy. Przez sytuację ekonomiczną w Libanie coraz więcej dzieci jest poza jakimkolwiek systemem edukacji, a wygląda na to, że będzie tylko gorzej. Pomoc na miejscu jest nie tylko skuteczniejsza, ale także tańsza niż kolejne unijne plany przymusowej relokacji. Bez tej pomocy kolejne setki tysięcy ludzi bez perspektyw i wykształcenia będą próbowały przedostać się do Europy. Dwóch ciężko rannych rosyjskich generałów, 9 zabitych oficerów. Rosja milczy o ataku na kwaterę główną Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu. Ukraińcy zaś uderzają w okupowany Krym dzień po dniu, także dziś. Szczegóły w przeglądzie wydarzeń z zagranicy. To był precyzyjny cios. Do wczorajszego ataku na kwaterę główną rosyjskiej Floty Czarnomorskiej Ukraińcy mieli użyć brytyjskich rakiet dalekiego zasięgu Storm Shadow. Odłamki rozsypały się w promieniu setek metrów. W uderzeniu zginęli wyżsi rangą rosyjscy dowódcy. Pół kilometra - taką średnicę ma gigantyczne osuwisko, które powstało na autostradzie w Szwecji. Masy ziemi zniszczyły trasę w obu kierunkach, porywając ze sobą auta i uszkadzając restauracją oraz stację benzynową. Ranne zostały 3 osoby. To największy i najdroższy okręt w historii. USS Gerald Ford jest właśnie na swojej pierwszej misji bojowej. By lotniskowiec działał, potrzeba niemal 5000 osób. 16 ton jedzenia i napojów dziennie. Skąd wziąć zaopatrzenie na morzu? Amerykanie pokazali - i tak kilkadziesiąt razy. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości w polskiej telewizji. Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Plan zatwierdzony przez rząd Tuska zostawiał wschód Polski na pastwę Rosjan. Jednak nie dają rady z migrantami. Niemcy chcą pozbyć się problemu. 300 tys. żołnierzy i najbardziej nowoczesna broń - tak już za kilka lat będzie wyglądać Wojsko Polskie. Po zakończeniu wprowadzonego już planu modernizacji będziemy dysponować najsilniejszą armią lądową w Europie. Jej znaczną część będą stanowić żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, a wstępem do kariery żołnierza zawodowego może być dobrowolna zasadnicza służba wojskowa. Ja, żołnierz Wojska Polskiego, przysięgam służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, bronić jej niepodległości i granic. Przysięgę złożyli właśnie żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. Będę nosiła ten mundur z dumą przede wszystkim. Bóg, honor i ojczyzna. Dziś przysięgali też żołnierze dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej. To nowy rodzaj służby wojskowej, który w ubiegłym roku wprowadziła ustawa o obronie ojczyzny. Wzmacniamy Wojsko Polskie, żeby odstraszyć agresora. Wcześniej, bo już w 2017 roku, powstały Wojska Obrony Terytorialnej. Wbrew opozycji. Trzeba zlikwidować Wojska Obrony Terytorialnej, bo one nie służą naszemu społeczeństwu. Nie widzimy efektu ich działań. Teraz to już 35 tys. żołnierzy. Docelowo - co najmniej 50 tys. Już za kilka lat Wojsko Polskie będzie liczyć łącznie co najmniej 300 tys. żołnierzy. Zainteresowanie służbą rośnie m.in. dzięki atrakcyjnym warunkom. Młodzi żołnierze już na starcie mogą zarobić niemal 5000 zł miesięcznie i szybko awansować. Odtwarzamy też i budujemy nowe jednostki wojskowe. Kupujemy myśliwce, czołgi, artylerię i systemy obrony przeciwlotniczej. Także od polskiej zbrojeniówki. Tworzymy naprawdę silną armię. W pośpiechu, z bardzo dużym wysiłkiem, no ale nie można w obecnej sytuacji zrobić tego inaczej. Pomagamy zaatakowanej przez Rosję Ukrainie - zabezpieczając jednocześnie własne interesy. Przykład to embargo na ukraińskie zboże, co nie podoba się władzom w Kijowie. Chcę też powiedzieć panu prezydentowi Zełeńskiemu, żeby nigdy więcej nie obrażał Polaków. Wzmacniamy Straż Graniczną. To nowy patrolowiec tej formacji. Będzie służył na Bałtyku i na Morzu Śródziemnym. Straż Graniczna już od dwóch lat skutecznie odpiera szturmujących naszą granicę nielegalnych imigrantów przywiezionych przez Łukaszenkę i Putina. To jeden z nich. This Poland. Takich ludzi chce wpuścić do Polski opozycja. To są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi. W sprawie polityki migracyjnej i przyszłości bariery na granicy z Białorusią każdy z nas będzie mógł wypowiedzieć się w październikowym referendum. Wschodnia Warszawa, Lublin, Olsztyn, Rzeszów, Tarnów - to tylko kilka miejscowości, które w przypadku ataku ze wschodu trafiłyby w ręce Rosjan. Taki plan operacji wojskowych zatwierdził rząd Donalda Tusk. Teraz szef PO broni się, manipulując. Te dokumenty nie pozostawiają wątpliwości. Tusk i jego rząd byli gotowi po maksymalnie dwóch tygodniach oddać agresorowi Polskę na wschód od Wisły i Wieprza. To była zdrada, to jest linia zdrady Tuska. Opozycja nie widzi jednak nic szokującego w planach rządu Tuska. Atakuje za to obecne władze. Przedstawienie dokumentów dotyczących obronności państwa jest skandalem i to dyskredytuje nas wśród naszych sojuszników z NATO. Błaszczak nie przekazuje żadnej aktualnej tajemnicy, a warto opinii publicznej pokazać, że niestety niektórzy politycy nie czuli odpowiedzialności za Polskę. Tusk na pytania o linię Wisły odpowiada manipulacją. Generałowie opracowali różne plany operacyjne jako konsekwencje planu zatwierdzonego przez Lecha Kaczyńskiego. Jest po prostu wierutnym kłamstwem. Wskazuje profesor Cenckiewicz, który przypomina, że prezydent Lech Kaczyński podpisał inną dyrektywę obronną w 2009 roku. Ten dokument znacząco różni się od tego, który został ujawniony przez pana ministra Błaszczaka. W roku 2011 te sformułowania ani razu nie mają odzwierciedlenia w dyrektywie, Szczyt cynizmu, szczyt bezczelności, żeby wpisywać świętej pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego w plan, który powstał za rządów Platformy Obywatelskiej. Rzeczywiście plan zakładający oddanie niemal połowy Polski Rosjanom Klich podpisał w 2011 roku, czyli rok po tragedii smoleńskiej. To dopełnia ten obraz, jaki szykowano wschodniej Polsce. Dokładnie się wpisuje w doktrynę "ch*** z Polską wschodnią". Ona była realizowana. Szokuje porównanie map obrony na linii Wisły z mapą likwidowanych jednostek wojskowych na wschodzie kraju za rządu Tuska. Wnioski nasuwają się same. Zjednoczona Prawica najbliżej sukcesu w październikowych wyborach - tak wynika z najnowszego badania pracowni Social Changes, przygotowanego dla portalu wPolityce.pl. Na pytanie "Kto wygra wybory i będzie rządził w Polsce?" największa grupa ankietowanych - 43% - wskazała na Prawo i Sprawiedliwość wraz z sojusznikami. Koalicję Obywatelską wraz z jej potencjalnymi koalicjantami wskazało 25% pytanych. 32% głosujących nie ma zdania w tej sprawie. Do ciszy wyborczej pozostały dokładnie 3 tygodnie. Nie milkną echa skandalicznej wypowiedzi Donalda Tuska Niemcy przyznają, że nie radzą sobie z nielegalnymi migrantami. Polityka otwartych drzwi naraziła bezpieczeństwo obywateli tego kraju. Dziś wielu z nich boi się wychodzić na ulice. Berlin chciałby pozbyć się problemu kosztem choćby Polski, ale rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zgadza się na przymusową relokację. Co innego Donald Tusk. Chaos, strach i przemoc na ulicach niemieckich miast. Agresorami - nielegalni islamscy migranci. To tylko niektóre przypadki. Dzień Erytrei w Stuttgarcie zamienił się w regularną walkę migrantów z policją. Podobnie było w też w innych miastach. Przemoc, bójki i gwałty na miejskich basenach opanowanych przez przybyszów z Bliskiego Wschodu i Afryki. Agresja wobec kobiet. Obywatele utracili poczucie bezpieczeństwa, wzrosło zagrożenie terrorystyczne, są ogromne trudności z przestępczością zorganizowaną, która w dużej mierze korzysta z nielegalnej imigracji. To efekt polityki otwartych drzwi dla islamskich migrantów. Sami Niemcy przyznają, że kryzys migracyjny ich przerósł, a kanclerz i rząd udają, że problemu nie ma. Ten system, który stworzyliśmy, nie funkcjonuje. Nie dajemy sobie rady z napływem migrantów. Jesteśmy na granicy możliwości. Tylko w pierwszych ośmiu miesiącach roku do Niemiec dotarło 70 tys. nielegalnych migrantów. Zdecydowana większość to młodzi mężczyźni. Migranci z Bliskiego Wschodu, z Afryki nie chcą w żaden sposób integrować się z lokalnymi społecznościami, a także nie chcą pracować. Przede wszystkim żyją na zasiłkach. Berlin chce pozbyć się problemu kosztem innych państw - także Polski. Prawo i Sprawiedliwość przypomina, że Donald Tusk już jako szef Rady Europejskiej nakazywał Polsce przyjmowanie islamskich migrantów. Posunął się nawet do gróźb. Jeśli rząd Polski będzie zdecydowany, aby nie uczestniczyć w tym solidarnym podziale obowiązków w sprawie uchodźców, to będzie wiązało się nieuchronnie z pewnymi konsekwencjami. Takie są zasady w Europie. To słowa pod dyktando Berlina. Te niemieckie porządki to są właśnie rządy Tuska i rządy tej całej grupy, która do tego wszystkiego doprowadziła. Teraz Tusk wrócił. Jeśli znów dojdzie do władzy, natychmiast ugnie się przed unijnymi biurokratami i przyjmie nielegalnych imigrantów do Polski. Jeżeli ponownie Donald Tusk zostałby polskim premierem, to jego polityka się nie zmieni, ponieważ on tak rozumie interes Polski. Interes Polski ma być podporządkowany interesom Brukseli i Niemiec. Dziś Polska jest bezpiecznym krajem, ale zmiana polityki migracyjnej może ten spokój zburzyć. Polska gospodarka z łatwością pokonuje niemiecką - tak pisze brytyjski dziennik Telegraph. Niemcy zmagają się z recesją i strukturalnymi problemami, o których alarmują także ekonomiści i przedsiębiorcy za naszą zachodnią granicą. To nie jest Europa - tak o wyzysku pracowników sezonowych zbierających szparagi czy truskawki w Niemczech alarmuje międzynarodowa organizacja OXFAM. Pracownicy sezonowi zbierający towary dla niemieckich supermarketów Chodzi o nieuczciwe rozliczenia, potrącenia od wynagrodzeń, niewystarczające ubezpieczenia i złe warunkach zakwaterowania. To jednak w niewielkim stopniu problemy Polaków, którzy od kilku lat nie są już kluczową siłą roboczą w niemieckim rolnictwie, a coraz rzadziej i w innych gałęziach gospodarki. Na saksy nie jeździ już Przemysław Śliwiński. Zarobki za naszą zachodnią granicą nie stanowią aż takiej wartości, żeby poświęcić rozłąkę np. z rodziną. Tam branże, które potrzebują zatrudnienia, są to takie branże, gdzie nikt nie chce pracować, więc jak gdyby pełnimy tam rolę "zapchajdziury". Tymczasem Polska gospodarka od 2015 roku urosła o ok. 1/3. W tym okresie do średniej unijnej zbliżyliśmy się o 10 punktów procentowych. W europejskiej statystyce najmniejszego zagrożenia ubóstwem i wykluczeniem społecznym awansowaliśmy o 10 pozycji i znaleźliśmy się w ścisłej czołówce. Są dziesiątki różnych statystyk, które pokazują jak dobrze wypadły te ostatnie lata, właśnie lata naszych rządów. Ostatnie lata w Polsce przypominają boom gospodarczy, który miał miejsce w Niemczech od wojny do całkiem niedawna. Teraz jednak nasi zachodni sąsiedzi są w recesji i grozi im upadek przemysłu - alarmuje prezes drugiej co do wielkości niemieckiej firmy chemicznej. Istnieje ryzyko deindustrializacji Niemiec. To mnie boli, bo obserwuję już pierwsze jej oznaki. Okazuje się, że kluczem do gospodarczego sukcesu nie był tylko inżynieryjny geniusz, a biznes z Putinem. W Niemczech korzystaliśmy z taniego rosyjskiego gazu, a teraz go już nie ma. To bardzo zaszkodziło modelowi niemieckiej gospodarki. Odsetki od długu rządu w Berlinie rosną najmocniej od kryzysu strefy euro z 2012 roku. Prezes Deutsche Banku ostrzega, że to Niemcy mogą być "chorym człowiekiem Europy", jak wówczas nazywano Grecję i inne kraje południa. Ekonomiczny publicysta brytyjskiego dziennika Telegraph jest sceptyczny, jeśli chodzi o reakcję Berlina na obecny kryzys. To nasze uzależnienie od gospodarki niemieckiej dzisiaj nie jest już tak duże jak jeszcze 5 lat temu. My nie jesteśmy oczywiście przeciwko relacjom gospodarczym z Niemcami, tylko chcemy, żeby one były obustronnie korzystne. Polskie porządki - to realna wizja gospodarcza. Na niemiecki porządek III Rzeszy podczas II wojny światowej pracowało wiele koncernów, produkując nie tylko uzbrojenie, ale też infrastrukturę obozów koncentracyjnych. Siemens, Continental, Mercedes i BMW, Deutsche Bank, Dr Oetker, Bayer - te znane dziś koncerny są nie tylko współodpowiedzialne za niemieckie zbrodnie, ale i skorzystały na nich, stając się po wojnie potężnymi koncernami. Daimler-Benz czy BMW były jednymi z wielu niemieckich koncernów, które produkowały dla III Rzeszy wykorzystując przymusowych robotników przede wszystkim z Polski. Mordercza praca. 12 godzin w dzień, 12 godzin w nocy. Niemiecka firma Continental testowała podeszwy butów, zmuszając więźniów obozów koncentracyjnych do wielokilometrowego chodu. Ci, którzy nie wytrzymywali tempa marszu, byli mordowani przez esesmanów. Siemens z niemiecką precyzją tworzył elektronikę do komór gazowych, a Deutsche Bank inwestował w rozwój Auschwitz. Wiele niemieckich firm na wojnie zyskało ogromny kapitał, który po roku 1945 wszedł w gospodarkę Republiki Federalnej Niemiec i do dzisiaj do XXI wieku buduje potencjał ekonomiczny i finansowy Niemiec. Zachowała się korespondencja niemieckiej firmy Bayer z komendantem niemieckiego obozu Auschwitz. Planujemy eksperymenty z nowym lekarstwem usypiającym. Po targach... Więźniarki zostały kupione przez Bayer i wykorzystane do eksperymentu. Próby zostały przeprowadzone. Członkowie zarządu tej firmy brali bardzo aktywny udział m.in. w różnego rodzaju eksperymentach medycznych. BASF, Agfa, Krupp, Porsche, dr Oetker czy Hugo Boss - niemieckich przedsiębiorstw, które powinny zadośćuczynić Polakom, jest bez liku. Nie byłoby potęgi Niemiec, gdyby nie zbrodnie III Rzeszy. Wykorzystały zrabowany majątek z Polski, z innych krajów, pracę przymusową i szybko się wzbogaciły. Dzisiaj są jednym z najbogatszych krajów na świecie, najbogatszym krajem Europy. I nie zamierzają się rozliczyć z Polakami. Mają wsparcie części polityków opozycji, którzy wielokrotnie wyśmiewali temat reparacji. Donald Tusk za to tęskni za innym, narzuconym porządkiem. Mam nadzieję, że Tusk przez te niemieckie porządki rozumie reparacje, tylko jakoś nigdy o tym nie powiedział. Dyskretny jest w tej sprawie. To dyskrecja w sprawie ponad 6 bilionów złotych dla Polski. Nie milkną echa skandalicznej wypowiedzi Donalda Tuska o zaprowadzeniu "porządków" po wyborach. Donald Tusk mówił o wyższości kultury na terenach byłego zaboru pruskiego, sugerując pogardliwy stosunek do reszty kraju. Komentatorzy ostrzegają - to zapowiedź wprowadzenia "niemieckich porządków" po ewentualnej wygranej przez lidera opozycji. Mogą mnie od Niemców wyzywać. Do niemieckich skojarzeń Donald Tusk nawiązał sam, niczym nie prowokowany. Pewne cechy, które są tak cenione na Pomorzu, w Wielkopolsce, przez to że byliśmy bardziej pod wpływem kultury zachodu. Wiecie, tak naprawdę być może w polskiej polityce potrzebny jest elementarny porządek. Te z kolei zaskakujące słowa sprowokowały lawinę komentarzy. Tusk właśnie zasugerował, że ponad połowa Polski jest gorsza kulturowo, bo nie znajdowała się pod niemiecką okupacją. Rzekoma wyższość kulturowa, organizacyjna, prawna, gospodarcza i każda inna Niemców nad Polakami była od stuleci argumentem za zaprowadzeniem niemieckiego porządku w naszym kraju. Mówiąc wprost - okupacji. Próbowano usprawiedliwiać w ten sposób zagarnięcie, de facto zrabowanie polskich ziem i polskiego majątku. Ale te słowa... Potrzebny jest elementarny porządek. ...to nie tylko odwołanie historyczne. To przede wszystkim zapowiedź powrotu w przypadku przejęcia władzy do tego, co już znamy. Fur Deutschland. Polityki uległości wobec Berlina. Na wielu płaszczyznach. Tej szczególnie aktualnej... Chodzi o przygotowanie gruntu pod zmianę polityki migracyjnej w Polsce. ...ale i innych ważnych dla Polaków. Niemiecki styl rządzenia Tusk chwalił i realizował w praktyce jego interesy. To jest partia zewnętrzna, to jest partia niemiecka. Przykład? Jak wtedy, gdy Tusk wycofał polski sprzeciw wobec Nord Stream 2 i zrezygnował z polsko-norweskiego projektu Baltic Pipe, niebezpiecznego dla gazowego sojuszu Moskwy i Berlina. Gdy likwidował polskie stocznie i wtedy... Stopniowo zrównywać i podwyższać wiek emerytalny. ...gdy podejmował decyzję o podniesieniu wieku emerytalnego po otrzymaniu wyraźnych wskazówek od kanclerz Merkel. Przypomnijcie sobie te 5 zł. Kompletna ruina finansów publicznych, okradanie totalne - tak te porządki wyglądały, wyprzedaż, likwidacja! Czy te porządki wrócą - zdecydują wyborcy. Jeśli ktoś Polsce dobrze życzy, to jednego nie powinien życzyć - niemieckich porządków. Bo historycznie dla Polaków oznaczały śmierć i zniszczenie. Współcześnie - podporządkowanie i sprowadzenie do roli taniej siły roboczej. Partią pruską nazywano dawniej zwolenników niemieckich porządków. Dziś sami... Mogą mnie od Niemców wyzywać. ...określają swoje pozycje. Do Polski zawitała jesień. Zarówno ta kalendarzowa jak i astronomiczna. W tym roku zaczęły się tego samego dnia. Warto przy tej okazji podsumować ostatnie letnie tygodnie i miesiące. Jak się okazuje, miniony sezon turystyczny w Polsce zbliżył się do rekordów z lat ubiegłych. Kolejki i ceny nie odstraszają, unikalne wystawy przyciągają. Na Wawelu padł rekord frekwencji. Tylko do września odwiedziło go już 2 mln turystów. To 200 tys. więcej niż w całym ubiegłym roku. Jak podaje Ministerstwo Sportu i Turystyki liczba zagranicznych turystów w Krakowie wzrosła w te wakacje aż o 150%. O wiele więcej, również krajowych, było ich na Pomorzu. Plaża, mili ludzie, mniej korków, pyszne jedzenie i cudowne widoki. Pogoda w tym roku dopisała nam i w ogóle jest pięknie. Morze jest super, dobrze się tu przebywa po prostu. 65% Polaków wakacje spędziło w kraju. Popularnym kierunkiem było też Świętokrzyskie z królewskim miastem Sandomierzem. Jestem zachwycona. W ogóle nie spodziewałam się, że tak to wszystko pięknie wygląda, że są takie ulice z kamienia, że są takie zabytki. Co najbardziej przyciąga do Polski zagranicznych gości? Bogata historia, atrakcyjne ceny, dobra komunikacja i poczucie bezpieczeństwa. W tym roku w sumie przyjechało do Polski 30% więcej turystów zagranicznych niż przed rokiem. Istotny wzrost ruchu turystycznego zagranicznego, przyjazdowego. To lecimy jeszcze w góry zapytać, czy pierwsze jesienne dni będą sprzyjać krajowym wyjazdom. Lato się trochę przedłuży, trochę dłużej z nami zostanie. Październik będzie taki piękny też, złota Polska jesień, jak to się goda. Więc nie ma co godać, tylko korzystać z pięknej aury z każdym zakątku Polski. W wiadomościach to wszystko. Zapraszam Państwa do TVP Info, tam rozmowa z gośćmi Wiadomości, którymi będą dziś Zbigniew Kuźmiuk i Władysław Teofil Bartoszewski. Dziękuję za uwagę i do zobaczenia.