Trump o Europie. Zmartwienia prezydenta USA. Partia w tarapatach. Konfederacja ma finansowy kłopot. Polska na tory. Coraz częściej przesiadamy się do pociągów. Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. A na początek Donald Trump na forum ONZ. W słowach, do których świat będzie wracał i krytyce, której w tej organizacji - także względem niej samej - jeszcze nie było. "To jest złoty wiek Ameryki" - mówi jej przywódca, ale dla innych państw ma raczej gorzkie przesłanie. Marcin Antosiewicz przysłuchiwał się wystąpieniu Donalda Trumpa. Marcinie, wątek europejski szczególnie nas interesuje i pojawił się m.in. w kontekście rosyjskiej agresji. Powiedz, czego od Europy oczekuje amerykański prezydent? Prezydent Trump stwierdził, że jest w stanie nałożyć cła na Rosję, jeśli Europa przestanie kupować rosyjską ropę i gaz i sami nałożą cła na Chiny i Indie, które finansują wojnę Putina w Ukrainie. Trump rozprawił się surowo z naszą polityką europejską imigracyjną, polityką klimatyczną i energetyczną. Uznał, że jeżeli chcemy uczynić Europę znowu wielką to powinniśmy szczelnie chronić naszych granic i wrócić do tradycyjnych surowców energetycznych węgla gazu i ropy. Najlepiej, żebyśmy importowali jest USA. Jestem prezydentem USA, ale martwię się o Europę. Kocham Europę, kocham Europejczyków i nienawidzę patrzeć, jak jest niszczona przez energię i imigrację. Ten dwuogonowy potwór niszczy wszystko, co stanie mu na drodze. Nie mogą na to dłużej pozwalać. Robicie to, bo chcecie być mili. Chcecie być poprawni politycznie i niszczycie swoje dziedzictwo. Musicie stanowczo i natychmiast przejąć kontrolę nad bezlitosną katastrofą imigracyjną i sfingowaną katastrofą energetyczną, zanim będzie za późno. Ślad węglowy to mistyfikacja wymyślona przez ludzi o złych intencjach, którzy podążają ścieżką całkowitej zagłady. Za około 5 godzin przemówienia prezydenta Nawrockiego. Jego otoczenie z zadowoleniem przyjęło tezy wygłoszone przez Trumpa. Dla nas najważniejszy wątek, jaki z tego wystąpienia wybrzmiał, to rosnące niezadowolenie z braku postępów w negocjacjach ze stroną rosyjską, pewnego rodzaju rozczarowania postawą Putina. To dobra informacja. Jeżeli ktokolwiek na świecie jest w stanie negocjować z Putinem i go przekonywać, czy wpychać w rolę negocjacyjną, to z całą pewnością prezydent Trump jest jedną z takich osób. Wieczorem czasu lokalnego prezydent Trump wyda przyjęcie dla ponad 100 przywódców. Weźmie w nim udział również polski prezydent. Mocne wystąpienie z jasnym przesłaniem - tak było wczoraj na nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ i wiadomość Radosława Sikorskiego do Rosjan na świecie odbiła się szerokim echem. Zagraniczne media piszą o jasnym sygnale, stanowczej reakcji i wyznaczaniu granic. W Polsce to też jest temat do dyskusji, a opinie nie są jednoznaczne. Takich słów prawdy Rosja nie słyszała na międzynarodowym forum już dawno. Wasz szalony nacjonalizm zawiera żądzę dominacji, która nie ustanie, dopóki nie zdacie sobie sprawy, że czasy imperiów minęły. A wasze imperium nie zostanie odbudowane. To były blisko 4 minuty aktu oskarżenia ze strony szefa polskiej dyplomacji w kierunku rosyjskiego ambasadora przy Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Mam tylko jedną prośbę do rosyjskiego rządu. Jeśli kolejny pocisk lub samolot wejdzie w naszą przestrzeń bez pozwolenia, specjalnie lub przez pomyłkę i zostanie zestrzelony, a jego wrak spadnie na terytorium NATO, proszę, nie przychodźcie później tutaj, by narzekać. Zostaliście ostrzeżeni. Te słowa zauważyły światowe media. Padły one 2 tygodnie po tym, gdy Rosja wielokrotnie naruszyła polską przestrzeń powietrzną dronami. I kilka dni po wdarciu się w estońską przestrzeń rosyjskich śmigłowców. O wsparciu nie tylko dla Polski, ale całego Sojuszu zapewnił sekretarz generalny NATO po radzie zwołanej na prośbę Estonii. Nie zawahamy się zrobić tego, co konieczne, by bronić naszych miast, naszych ludzi i naszej infrastruktury. Do słów szefa MSZ nie odniósł się prezydent, który też jest na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. W wywiadzie dla Fox Business mówił jednak o potrzebie wyraźnej reakcji na prowokacje Rosji. Stwierdził, że 9 września "sojusznicy, polskie wojsko i polski rząd zareagowali w sposób prawidłowy". A drony strącono po raz pierwszy w III RP. Tak będzie zawsze, kiedy nasze granice i naszą przestrzeń powietrzną naruszy państwo agresor, jakim jest oczywiście Rosja. Zdecydowaną reakcję na zagrożenie zapowiedział premier. Koalicja rządowa jednym głosem podpisuje się pod słowami Radosława Sikorskiego. Wspieram również działania pana ministra Sikorskiego, którego cenię i który ma coraz bardziej mocną markę europejską i światową. Zrobimy wszystko, żeby dać jasny sygnał, że nie zawahamy się użyć żadnej broni, polskiemu pilotowi nie zawaha się palec w momencie, gdy trzeba będzie odpalić rakietę w obronie, choćby jednego, ludzkiego życia. Jedności w całej polskiej klasie politycznej próżno jednak szukać. Mam nadzieję, że Rosja nie będzie chciała tego brutalnie sprawdzić, tego się niestety obawiam. I dlatego mam mieszany stosunek do słów pana ministra. W PiS-ie dwugłos w sprawie słów wicepremiera. Podpisałby się pan pod takimi słowami? Zdecydowanie tak. Ta reakcja powinna być wreszcie zdecydowana i taką reakcję minister zapowiedział. Mam taką nadzieję, że ono było prezentowane w imieniu całego NATO, nie tylko naszego kraju. Ale już przewodniczący klubu PiS przemówienie bagatelizuje. Nie słuchałem wystąpienia ministra Sikorskiego. Minister Sikorski jest nad wyraz niekompetentny. PiS krytykuje też wiceszefa MSZ Marcina Bosackiego, który na poprzedniej Radzie Bezpieczeństwa ONZ pokazał zdjęcie domu w Wyrykach, mówiąc że został zniszczony przez rosyjskiego drona, a nie polską rakietę. Konflikt w tej sprawie podgrzewa szef BBN, który twierdzi, że prezydent nie został odpowiednio poinformowany o rakiecie. Nieprawda. O wszystkim jest prezydent informowany, są określone notatki i będę tutaj bronił dowódcę operacyjnego i szefa sztabu, że nic przed prezydentem nie zataili. Szef MON zaapelował o jedność w sprawie bezpieczeństwa. Konflikt jest na rękę Rosji. "Polska granica z Białorusią, zamknięta od 12 września, zostanie ponownie otwarta w nocy ze środy na czwartek. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przygotuje wkrótce odpowiednie rozporządzenie" - poinformował premier Donald Tusk przed posiedzeniem Rady Ministrów. Biorąc pod uwagę, oczywiście, także interesy gospodarcze polskich przewoźników, także PKP Cargo, uznaliśmy, że ten środek zapobiegawczy spełnił swoje zadanie i oczywiście to narzędzie pozostaje dalej w naszym ręku, i jeśli będzie taka potrzeba, jeśli wzrośnie napięcie, albo agresywne zachowanie któregoś z sąsiadów, to nie będziemy się wahać i podejmiemy ponownie decyzję o zamknięciu przejść granicznych, ale w tej chwili wydaje się, że te bezpośrednie powody wygasły, dlatego proszę pana ministra o przeprowadzenie tej operacji. Oglądają państwo "19.30" we wtorek, co jeszcze przynosi dzień... Alkohol tylko do 22.00? Koalicja i PiS: ponad 60% wyborców tych partii popiera ten postulat. Zawsze to jest bezpieczniej, mniej tych awantur. Bohater też może potrzebować wsparcia. Wieczorami jest bardzo ciężko. Dziewczynki pytają o mamę. Każda złotówka się liczy. Francja oficjalnie uznała państwo palestyńskie. Prezydent Macron decyzję ogłosił w Nowym Jorku w trakcie spotkania poświęconego rozwiązaniu dwupaństwowemu. Kolejne kraje postrzegają je jako kluczowe na drodze do natychmiastowego przywrócenia pokoju. Na taki krok w niedzielę zdecydowały się: Wielka Brytania, Australia, Kanada i Portugalia. Im głośniej słychać o historycznym zwrocie w zachodniej polityce zagranicznej, tym większa jest krytyka ze strony Izraela i USA. Życia tych dzieci wyciągniętych spod gruzów nie udało się uratować. W Gazie rozpacz i śmierć to codzienność. Zniszczone cztery domy, w których przebywało około 40 osób. Są one obecnie zaginione i nie znamy ich losu. 20 osób wciąż znajduje się pod gruzami. Ze zrównanego z ziemią miasta uciekają tysiące Palestyńczyków. Trwa katastrofa humanitarna. Nadszedł czas, by zatrzymać wojnę, bombardowania w Gazie, masakry i ucieczki ludności. Mówił francuski przywódca na forum ONZ. I ogłosił to, o czym mówiło się od kilku dni. Oświadczam, że Francja uznaje dziś państwo palestyńskie. Oklaski wśród obecnych na sali Palestyńczyków. Radość i palestyńska flaga także w oknie paryskiego ratusza. W ostatnich godzinach do grona krajów uznających państwo palestyńskie dołączyły też m.in.: Kanada, Australia, Belgia, Portugalia i Wielka Brytania. Działamy, aby utrzymać możliwość pokoju i rozwiązania dwupaństwowego. Oznacza to bezpieczny Izrael obok realnego państwa palestyńskiego. W tej chwili nie mamy ani jednego, ani drugiego. Polska powinna uznać państwo palestyńskie - tak czy nie? Chyba tak. Polska uznała państwo palestyńskie prawie 40 lat temu. To ambasada Palestyny w Warszawie. A to mapa, na której zaznaczono wszystkie państwa, które podjęły taką decyzję. Jest ich ponad 150. Wśród nich nie ma USA. To jedyny stały członek Rady Bezpieczeństwa ONZ, który nie uznaje państwowości Palestyny. I krytykuje tych, którzy to robią. Niektórzy na tej sali jednostronnie uznają państwo palestyńskie, jakby zachęcając Hamas do kontynuowania wojny. Zdaniem ekspertów taka postawa nie zwiastuje końca krwawego konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Działania amerykańskie są tutaj kluczowe. Zarówno te symboliczno-polityczne, takie jak potencjalne uznanie, do jakiego nie dojdzie prawdopodobnie za prezydentury Trumpa, oraz oczywiście militarne. Tel-Awiw powtarza, że wojnę zaczął Hamas. A bombardowanie trwa, bo terroryści przetrzymują izraelskich zakładników. Stąd oburzenie po decyzji Francji i Wielkiej Brytanii. Chcecie, żeby zostawić tam tych ludzi. My o nich nie zapomnimy. Ta wojna się nie skończy, gdy zakładnicy wciąż są w Gazie. Palestyńczycy liczą, że uznanie ich państwa przez kolejne kraje doprowadzi do pokoju. Modlę się, aby to był początek narodu, abyśmy mogli zapuścić korzenie na własnej ziemi. A ta ziemia po atakach Izraela wygląda tak. Konfederacja ma poważny problem. Państwowa Komisja Wyborcza odrzuciła sprawozdanie finansowe partii w związku z nieprawidłowościami w finansowaniu kampanii, m.in. przyjęciem niedozwolonych korzyści majątkowych. Taka decyzja PKW oznacza utratę prawa do subwencji na 3 lata. Co konkretnie Komisja zarzuca Konfederacji? Było odrzucenie przez PKW sprawozdania finansowego Konfederacji. Jest zapowiedź złożenia skargi do Sądu Najwyższego. Nie jest to dla nas informacja dobijająca. Jesteśmy gotowi bronić swoich racji przed sądem. Jesteśmy dobrej myśli. - Wybory za rogiem. - Tak, jesteśmy do tego przygotowani. Państwowa Komisja Wyborcza swoją decyzję przyjęła jednogłośnie. Chodzi o sprawozdanie finansowe partii za ubiegły rok. Konfederacja może stracić na 3 lata prawo do pobierania subwencji. W grę wchodzi około 25 mln zł. Oj, to takie przykre. Ironizują rządzący. W skrócie ruch PKW to konsekwencja odrzuconego wcześniej, w marcu, sprawozdania komitetu wyborczego partii. Za ostatnie wybory do europarlamentu. Nie chcę tego Mentzena ruszać za bardzo, ale lepiej, żeby się nie dotykał do finansów państwa, jak nie jest w stanie rozliczyć finansów własnej partii. W tle sprawy jest m.in. zakup czapek z napisem "Mentzen 2025", ale również przyjęcie korzyści majątkowych, jak chociażby zakup alkoholu na wewnętrzne spotkania w partii jak chcecie udowodnić swoją rację przed sądem? Nie chciałbym się wdawać w szczegóły. Subwencja ma być przeznaczona na działalność statutową partii. Z tej subwencji Konfederacja sfinansowała wydarzenie nie partyjne, a wyborcze - w sierpniu ubiegłego roku. Wtedy Sławomir Mentzen poinformował o starcie w wyborach prezydenckich. Jest pewne abecadło polityki. Jeżeli ktoś chce na poważnie uprawiać politykę, to takie rzeczy powinien mieć opanowane i nie powinien popełniać tak rażących błędów. Tych błędów jest więcej. Chodzi m.in. o wpłacenie nadwyżki, która pozostała na rachunku komitetu, na prywatne konto jego pełnomocnika. Nie ma możliwości odwołania od tego typu błędu ani wygrania w sądzie w mojej ocenie. W uchwale PKW czytamy, że Konfederacja tylko w ubiegłym roku pozyskała niemal 14 mln zł. Ugrupowanie uspokaja swoich wyborców. To będzie trwało długo pewnie. Będzie trwało długo, póki nie ma prawomocnej decyzji, jeśli chodzi o odrzucenie sprawozdania, to też subwencja jest w tym czasie wypłacana, więc jesteśmy spokojni. Subwencja Konfederacji za 2025 rok wynosi 8 mln zł. Kara dla Konfederacji może być bolesna. Przekonał się o tym PSL. PKW odrzuciła sprawozdanie ludowców z wyborów parlamentarnych w 2001 roku. Sąd oddalił skargę. Patia musiała zapłacić 9 mln zł. PSL straciło subwencję przez głupi proceduralny błąd, właściwie błąd działacza, który pomylił konta i wpłacił na nie to, co trzeba. Nie można tego porównywać z zakupywaniem alkoholu za państwowe pieniądze. Pytanie, po ilu latach doczekamy się prawomocnej decyzji. Sprawa PSL ciągnęła się 20 lat. Bez alkoholowych zakupów nocą i bez procentów na stacjach benzynowych. To ustawowe propozycje Lewicy na temat, który, jak pokazała gorąca dyskusja wśród stołecznych radnych, budzi ogromne emocje. Są też ciekawe dane, jak te o 7 na 10 Polakach, którzy są "za" nocną prohibicją, czy te, które pokazują jak po jej wprowadzeniu, SOR-y wreszcie przestają być izbami wytrzeźwień, a ulice miast - areną walk nocnych imprezowiczów. Wałbrzych może być kolejnym miastem z nocnym zakazem sprzedaży alkoholu. Pod petycją podpisało się kilkudziesięciu mieszkańców. Wprost żądają zamknięcia sklepów nocnych, sprzedaży alkoholu w nocy. Projekt jest obecnie konsultowany. Zawsze to jest bezpieczniej, mniej tych awantur wieczornych. Dla mieszkańców jest to uciążliwe. Jeżeli ktoś chce iść na imprezę, albo jakaś uroczystość planuje, to może kupić wcześniej. Teraz o nocnej prohibicji decydują samorządy. Lewica chce odgórnych ustawowych zapisów. Mamy 10 razy więcej sklepów alkoholowych niż aptek. W tej chwili nasze SOR-y zamieniają się w izby wytrzeźwień. Lewica chce zakazu sprzedaży alkoholu w nocy oraz na stacjach paliw. Zakazu jego reklamy i sprzedaży w internecie. Swój projekt ogłasza też Polska 2050. Ale tu o nocnej prohibicji nadal mają decydować samorządy. Rozszerzamy tę możliwość do godziny 9.00 rano. Projekt dodatkowo zakłada też zakaz reklamy oraz podwyższenie koncesji na alkohol. O nocnej prohibicji decydują samorządy. Mimo tego apelu. Donald, Władek, Szymon zróbmy to. Na razie nie wiadomo, czy rząd poprze któryś z koalicyjnych poselskich projektów. Żaden z tego typu projektów nie był omawiany. Jeśli będzie omawiany, to będziemy o tym informować. Bardziej stanowczo brzmiały wczorajsze słowa premiera, który pytany był o ubiegłotygodniową burzę na sesji Rady Warszawy. Zamiast zakazu nocnej sprzedaży w całym mieście, wprowadziła ograniczenie, jako pilotaż, tylko w 2 dzielnicach. Wolałbym, żeby brano przykład z tych samorządów, które konsekwentnie starają się walczyć z takimi negatywnymi konsekwencjami tego alkoholowego liberalizmu. W Ratuszu słyszymy, że będzie kolejne podejście do uchwały w sprawie nocnej prohibicji. Mieszkańcy podziałem dzielnicowym raczej zdziwieni. Nie powinniśmy dzielić na dzielnice, które wprowadzają, a ktore nie. Zaraz będą pielgrzymki do innych dzielnic po to, żeby kupić alkohol. W każdej dzielnicy jednak sporo się dzieje po tej 22.00. Prawie 70% Polaków chce ograniczenia nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w swojej miejscowości. Przeciwników jest dwukrotnie mniej - blisko 30%. Podobne wnioski płyną z raportu Fundacji Grow Space, która chce całkowitego zakazu reklamy alkoholu. 2 największe siły: Koalicja i PiS, ponad 60% wyborców tych partii popiera ten postulat. Co ciekawe, wyborcy Konfederacji, którzy maja z reguły najbardziej wolnościowy elektorat, również 50%. Wspomniane 2 największe partie decyzję wolałyby zostawić samorządom. Żeby jednak trochę swobody samorządom w tej materii dać. Decyzje powinny być podejmowane poprzez referenda, przez społeczność lokalną. Konfederacja przeciwna. Restauratorzy, puby są w sytuacji uprzywilejowanej. Za nocną prohibicją są za to zdecydowanie pracownicy SOR-ów. W godzinach właśnie nocnych w okolicach weekendu liczba osób, które stają się ostatecznie pacjentami SOR-u, a są to osoby pod wpływem alkoholu, zdecydowanie wzrasta. Już 180 gmin w Polsce wprowadziło jakiś rodzaj nocnej prohibicji. Wśród nich Kraków, w którym liczba policyjnych interwencji z powodu alkoholu spadła o niemal 70 procent. Historyczne zamówienie na Kolej Dużych Prędkości, nowe linie i odpowiedź na nowe połączenia konkurencji zza granicy. Jaki jest plan na polską kolej? O części pomysłów premier Donald Tusk mówił podczas Międzynarodowych Targów Kolejowych w Gdańsku. Wątek komunikacyjnego bezpieczeństwa też się pojawił, co jeszcze? Kolej ma całkiem dobrą prasę. Czystość wagonów, wygoda, szybkość przejazdu. Bardzo się cieszę, że mogę bilet kupić w aplikacji. Pociągi wracają do miast, które nie widziały ich często od dekad. W grudniu, po 14 latach, wreszcie wróci kolej pasażerska do Ciechocinka. W przyszłym roku, w czerwcu, na mapę kolejową po 33 latach wraca Łomża. Na najbliższą dekadę rząd zapowiada tysiąc kilometrów nowych tras. Naszą obsesją, obsesją jest, aby kolej była najbardziej dostępnym środkiem transportu. Tak mówił premier na targach kolejowych TRAKO. Nie ma tygodnia, żeby gdzieś z Polski ktoś nie dzwonił i mówił: "Panie premierze, pan musi tu być, bo otwieramy, zaczynamy budowę, odnowiliśmy dworzec". Choćby wczoraj w Sierakowicach, szef rządu zapowiedział wartą pół miliarda zł modernizację linii Kartuzy-Lębork. Ważnej, i dla pasażerów, i dla przyszłej budowy elektrowni jądrowej w Lubiatowie. Bez inwestowania w kolej nie obędzie się też Centralny Port Komunikacyjny. Pociągi jadące powyżej 300 km/h mają połączyć: Warszawę, Poznań i Wrocław z lotniskiem. Na targach premier rozmawiał z potencjalnymi polskimi producentami pociągów. Pesą i Newagiem. Jest bardzo prawdopodobne, że będziemy mieli chętnych do tego wielkiego przedsięwzięcia. W Łodzi powstaje tunel średnicowy łączący dworce: Fabryczna, Kaliska i Żabieniec i - w ramach CPK - tunel dalekobieżny. XXI wiek zawitał na zmodernizowaną właśnie Warszawę Zachodnią. Polska ma największy budżet inwestycyjny w krajach UE na kolej. W tej chwili to jest prawie 50 mld euro do 2032 r. Do tego na rynek z impetem wjeżdża zagraniczna konkurencja. Od grudnia z Krakowa do Trójmiasta pojadą pociągi czeskiego RegioJet. Kilka dni temu ruszył pilotaż. Przez dekady chętni operatorzy z zagranicy byli blokowani, ale to się zmieniło. Intercity powiedziało: "Nie boimy się konkurencji" i mają rację. W ubiegłym roku ponad 16 mld zł poszło na zakup nowego taboru, na modernizację wagonów, więc Intercity jest przygotowane na tę walkę. Nie musi być krwawa. Prywatna konkurencja nie zabija państwowego przewoźnika - uspokaja ekspert. Tam, gdzie konkurencja się pojawiła w Europie, i myślę, że to jest najważniejsze dla ludzi, ceny spadły o 40%. Czeski LeoExpress wiosną wydłuży trasę Praga-Kraków do Warszawy. Na jesieni Bruksela chce ogłosić plan szybkich połączeń pomiędzy europejskimi miastami. Pociągi mają być konkurencją już nie tylko dla autostrad, ale też dla transportu lotniczego. Teraz opowieść o geniuszu, ale i cenie, jaką trzeba za niego zapłacić. W Gdyni publiczność zobaczyła wyjątkowy film Michała Kwiecińskiego "Chopin, Chopin" z niezwykłą rolą Eryka Kulma. Dla aktora ta kreacja jest spełnieniem marzeń łączących muzykę i aktorstwo. Co obok "Chopina" słychać na 50. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, opowie Sandra Meunier. Te brawa na dzień dobry to tylko namiastka tego, co działo się po seansie. Widzowie opuszczali Teatr Muzyczny w Gdyni głęboko poruszeni. Michał Kwieciński i jego "Chopin, Chopin". Zmienili perspektywę i spojrzenie na kompozytora. Bardzo się cieszę, bo na tej reakcji publiczności najbardziej mi zależało, jestem mile zaskoczony i taki spełniony. To również zasługa Eryka Kulma. To on pewnego dnia zadzwonił do reżysera i powiedział, że marzy, by zagrać Chopina. Jego kreacja sprawiła, że pomnikowa postać stała się człowiekiem z krwi i kości. Jak kiedyś grałem na fortepianie, to uwielbiałem jego muzykę. I jakoś tak poczułem, że jest jakoś mi bliski. Że byłoby to jakimś spełnieniem marzeń. Połączyć muzykę i aktorstwo. To jest nasza taka tendencja, że naszych geniuszy... Zawsze robimy z nich pomniki i taki też romantyczny wizerunek. Chopin zawsze nam się kojarzył z latem w Nantes. A tutaj mamy geniusza, ale też pokazana wyraźna cena tego geniuszu. W konkursie głównym o Złote Lwy oprócz filmu Kwiecińskiego walczą także: "Franz Kafka" Agnieszki Holland, polski kandydat do Oscara, oraz głośny "Zamach na papieża" Władysława Pasikowskiego. To już 9. wspólny film reżysera i Bogusława Lindy na przestrzeni ostatnich 35 lat. Co pana w tej roli bardziej interesowało? Człowiek z bronią czy system, który go stworzył? I jedno, i drugie. Najbardziej to, że chciałem zrobić film z Władkiem. I udało nam się go zrobić. Niespodzianki i emocje. Tak jest co roku. 50 lat - co to jest? Życzę temu festiwalowi, żeby dożył setki. Festiwal to ludzie, to państwo, twórcy, to my, odbiorcy, miłośnicy kina, ludzie, którzy ten festiwal tworzą. Tacy jak Jerzy Skolimowski. który został nagrodzony za całokształt twórczości. Polski reżyser światowego formatu odebrał jubileuszową nagrodę z okazji stulecia Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych. Jak sam przyznaje, najważniejszy film wciąż przed nim. Zrezygnował z pracy, całkowicie poświęcając się rodzinie. Codziennie zaskakuje miłością i wrażliwością, ale młodemu ojcu bardzo przyda się wsparcie. Bo gdy ma się 29 lat i umiera ukochana żona, to z dnia na dzień wali się świat, który dla czwórki dzieci trzeba postawić na nowo. Maja, Magda, Laura i Szymon od sierpnia mają tylko tatę. Mama w wieku 30 lat zmarła. Chorowała na raka szyjki macicy. Uwaga, idzie koń. Dziś próbują żyć normalnie, ale trudno im zaakceptować to, że nie są już w komplecie. Najczęściej wieczorami jest ciężko, bo wieczorami dziewczynki dużo pytają o mamę. Najmłodszy 4-letni Szymon jeszcze nie końca rozumie, co się stało. Tym bardziej że w czasie leczenia mama czasem na chwilę znikała z domu. Chemioterapia, radioterapia. I myśleliśmy, że wyjdzie z tego. Z chorobą nowotworową kobieta walczyła od marca ubiegłego roku. Mama, wróciłaś. Po chwilowej poprawie przyszły jednak kolejne problemy. Dziś 29-letni Tobiasz Miechowicz samotnie wychowuje czwórkę dzieci. Uczy się bycia rodzicem na 200%. Z powodu domowych obowiązków musiał zrezygnować z pracy. Na szczęście może liczyć na pomoc rodziny. Mamy nikt im nie zastąpi. Chcemy jak najbardziej tu być, żeby pokazać im swoją miłość do nich. Co robicie? Wspólnie radzą sobie, jak mogą. Obiadek robimy. Wszyscy znaleźli się w sytuacji, której się nie spodziewali, bo choroba mamy przyszła znienacka. Pana Tobiasza martwi teraz zapewnienie dzieciom godnego życia. Chciałbym zabezpieczyć dzieci na przyszłość też, jak będą starsze, to będę próbował znaleźć bliżej pracę. Tymczasem pomóc może każdy. Wystarczy skontaktować się elektronicznie lub przez telefon z Fundacją TVP. Każda złotówka się liczy. Mamy nadzieję, że to w jakiś sposób ułatwi życie i funkcjonowanie tej rodziny. Bo przed nimi jeszcze wiele trudnych chwil i wyzwań. Najbardziej się boję zbliżających się świąt Bożego Narodzenia, bo zawsze spędzaliśmy je razem, całą rodziną. Po kolei. Hop, hop, hop. Dla pana Tobiasza najważniejsze jest teraz, żeby dzieci miały lepszą przyszłość. A reszta marzeń dla mnie... Już teraz nie widzę marzeń. Moim marzeniem było żyć z żoną do końca. Historię tej rodziny opowiemy szerzej w "Magazynie ekspresu reporterów" o 22.25 w Dwójce. W "19:30" to już wszystko. Za chwilę Dorota Wysocka-Schnepf zaprosi Państwa na rozmowę z sędzią Trybunału Stanu Józefem Zychem. Ciekawego wieczoru. Do zobaczenia.