Skandal w Strasburgu. Parlament Europejski odmówił premierowi Polski prawa głosu podczas debaty o Białorusi. Jest 19.30, Michał Adamczyk, witam państwa i zapraszam na Wiadomości. Polska ofensywa dyplomatyczna w sprawie kryzysu na granicy. Były użyte po stronie białoruskiej również granaty hukowe. To nie jest nasz problem lokalny, to jest problem globalny. Inflacja trzęsie światowymi rynkami. Wąskie gardła w łańcuchu dostaw, które wytworzyły się w wyniku pandemii, powodują wzrosty cen, co uderza w domowe budżety. Pięknie jest, cudnie! Słońce świeci, śnieg. No wszystko, co można sobie wymarzyć! Super, super! Dla dzieciaków coś fajnego. Nadciąga zima. Noce już będą chłodniejsze, ranki będą z przymrozkami. Wiadomości zaczynamy od wizyt i ważnych rozmów premiera Mateusza Morawieckiego na Węgrzech oraz w Chorwacji. W Budapeszcie szef polskiego rządu spotkał się z przywódcami Grupy Wyszehradzkiej. Dyskutowano o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, która jest zewnętrzną granicą całej Unii Europejskiej. Potem temat ten został poruszony na spotkaniu z premierem Chorwacji. W Zagrzebiu jest Marcin Czapski. Powiedz, jakie wnioski płyną z tych dzisiejszych rozmów? Przede wszystkim politycy ustalali stanowisko dotyczące tego, co dzieje się na granicy Białorusi z UE. Podkreślali, że to nie jest problem tylko Polski, ale tak naprawdę całej wspólnoty, no i wyrażali poparcie dla polskich działań w tym zakresie. Premier Mateusz Morawiecki podkreślał, że to nie jest już tylko kryzys humanitarny czy migracyjny, ale też kryzys polityczny, zwracając uwagę, że w tle są także kwestie związane chociażby z energetyką czy też kwestie bezpośrednio militarne. W tym kontekście wymienił relokację wojsk rosyjskich, które rozlokowane są coraz bliżej granicy z UE. Polsko-białoruska granica w okolicach Białowieży. Tak wyglądał szturm na polską granicę grupy 50 nielegalnych migrantów, wspomaganych przez białoruskie służby m.in. latarkami i laserami. Te osoby rzucały kamieniami, kładły kładkę na koncertinę, jakieś drabiny różnego rodzaju. Były użyte po stronie białoruskiej również granaty hukowe. Ostatniej doby na polsko-białoruskiej granicy odnotowano 174 prób jej nielegalnego przekroczenia. Wobec 66 cudzoziemców wydano postanowienia o opuszczeniu terytorium Polski. Reżim Łukaszenki poszukuje wciąż nowych kierunków, żeby cudzoziemców na Białoruś sprowadzać. Mamy sygnały o tym, że w najbliższym czasie może ulec intensyfikacji wykorzystanie trasy między Moskwą a Mińskiem. Dlatego cały czas trwa polska ofensywa dyplomatyczna, której celem jest zjednoczenie Europy, aby zażegnać kryzys na wschodniej granicy Unii Europejskiej. Poziom solidarności, pozytywnej odpowiedzi na nasze obawy, na nasze refleksje, które tutaj usłyszałem, jest naprawdę budujący. Bardzo ważne jest, by Unia Europejska pomogła Polsce, która jest teraz pod naprawdę wielką presją. Zdaniem premiera Węgier unijne wsparcie dla Polski, Litwy i Łotwy w ochronie wschodnich granic Wspólnoty powinno mieć też wymiar finansowy. To jest nie do przyjęcia, że te koszty mają przyjąć na siebie te tylko kraje, które przez historię i geografię po prostu są na tej granicy Unii Europejskiej. O zagrożeniu ze wschodu prezydent Andrzej Duda rozmawiał z prezydentem Bułgarii. W sprawie kryzysu granicznego wspólne stanowisko przyjęli szefowie parlamentów Polski, Litwy, Łotwy i Estonii. Wzywamy do niezwłocznego wprowadzenia w życie nowego pakietu sankcji, uzgodnionego na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich Unii Europejskiej, wymierzonego w osoby i podmioty zaangażowane i przyczyniające się do działań reżimu Łukaszenki, nastawionych na ułatwienie nielegalnego przekraczania zewnętrznych granic Unii. Jak poinformował Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak, z polskimi mundurowymi współpracują już wojskowi z Estonii. Dyplomatyczne działania Polski popierane są przez USA. Działania reżimu Łukaszenki dotyka sąsiadów Białorusi, w tym naszych partnerów z UE i sojuszników z NATO, dlatego głęboko cenimy sobie działania takich krajów jak Litwy, Łotwy i Polski, które konfrontują się z wyzwaniami, jakie niesie ze sobą reżim Łukaszenki i w pełni zdajemy sobie sprawę z trudności, z jakimi się zmierzyli. Solidaryzujemy się z nimi. Z tego międzynarodowego chóru wyłamał się Parlament Europejski, który nie pozwolił premierowi Mateuszowi Morawickiemu zabrać głosu w debacie o kryzysie migracyjnym. Wielu europosłów nie kryło, że bardziej troszczy się o komfort nielegalnych imigrantów niż bezpieczeństwo Polaków oraz innych Europejczyków. Nie zapominajmy o katastrofie humanitarnej na granicy. Tam również obowiązują międzynarodowe prawa i odpowiedzialność, z których polski rząd się nie wywiązuje, dlatego należy uruchomić procedurę naruszeniową przeciwko Polsce. W obliczu tak poważnych kryzysów mówienie o praworządności czy sprowadzenie wojny hybrydowej na wschodniej granicy UE do kryzysu humanitarnego jest albo wyrazem niezrozumienia, albo też politycznego zacietrzewienia, które niektóre grupy tutaj od dawna prezentują. Europosłowie Prawa i Sprawiedliwości zwracali uwagę, że Putin i Łukaszenka do swojej brudnej gry cynicznie wykorzystują nielegalnych imigrantów. Oni mają tyle wspólnego z uchodźcami, co ja z baletem czy ze śpiewem operowym. Nielegalni migranci już nie raz pokazali, że są zagrożeniem dla zdrowia a nawet życia Polaków. Ale lekceważą to politycy opozycji oraz ich sympatycy, którzy żądają otwarcia granic. Ja bym otworzyła serca. Powiedziałabym, że to była mniejszość, a tych kamieni nie było aż tak wiele. Równie absurdalną narrację prezentuje telewizja TVN24, która swoim widzom zaprezentowała m.in. taką relację opisującą, co rzekomo przeżył jeden z migrantów na polsko-białoruskiej granicy. Białorusini wepchnęli go do rzeki i on płynął 6 dni. To było w ubiegłym tygodniu. Płynął 6 dni w ciągu dnia w tej lodowatej wodzie. W nocy wychodził na brzeg. Mokry i zmarznięty kładł się na gołej ziemi. W tym czasie nie jadł i nie pił. Dramatyczna historia, ale zdaniem ekspertów równie fantastyczna co emocjonalna. Późną jesienią przy obecnych temperaturach nikt nie przeżyłby 6 dni w rzece. Tym bardziej bez jedzenia i picia. Amerykański wywiad ostrzega sojuszników przed możliwym atakiem Rosji na Ukrainę. To m.in. w tej sprawie wizytę w Polsce złożyła szefowa wywiadu narodowego USA. Jak ujawnili Niemcy, Rosja odmówiła udziału w kolejnej rundzie negocjacji dotyczących sytuacji w Donbasie i, jak twierdzą analitycy, przygotowuje się do jego zbrojnego przejęcia. Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej może być zasłoną dymną przed militarną ofensywą Rosji na Ukrainie. To opinia amerykańskiego wywiadu, które zostały poruszone również na szczycie w Budapeszcie. Kilka dni temu do Warszawy przyleciała dyrektor Wywiadu Narodowego USA, by przedyskutować z polskimi władzami kwestie dotyczące bezpieczeństwa w regionie. Nieoficjalnie miała przekazać polskim władzom informacje wywiadowcze, które teraz dyskutowane są w kuluarach spotkań premiera w europejskich stolicach. Tutaj jest wymagana skoncentrowana reakcja całej Unii Europejskiej, w tym najsilniejszych państw, takich jak Niemcy czy Francja. Szef niemieckiego resortu spraw zagranicznych przyznał, że Rosja wycofała się z mediacji w sprawie Donbasu. Rosja właśnie odmówiła spotkania w formacie normandzkim, a ostatnie wiadomości o ruchach rosyjskich wojsk na pograniczu z Ukrainą są niezwykle niepokojące. Tym bardziej, że jak twierdzi ukraiński wywiad, w Donbasie ogłoszono zwiększenie gotowości bojowej rosyjskich separatystów. To wszystko w celu zastraszenia i wywarcia presji, i w celu pokazania Europie Zachodniej i USA, że Ukraina nadal pozostaje w rosyjskiej strefie wpływów. Liczba rosyjskich sił przy granicy z Ukrainą stale rośnie. Analitycy monitorujący ruchy wojsk przekazali, że zmobilizowano kolejne jednostki pancerne. Rosja testuje sojusz północny NATO, Rosja testuje Unię Europejską i sprawdza reakcje. Jak widzi, że te reakcje są słabe, niezdecydowane, no to jest przekonana o tym, że może pójść dalej. Rosja utrzymuje, że broni się przed ruchami Amerykanów i NATO w regionie. Ale dla porównania liczba amerykańskich żołnierzy, stacjonujących w krajach NATO sąsiadujących z Rosją, nie przekracza 8000, a rosyjskich, stacjonujących w krajach sąsiadujących z krajami NATO, dobija do 50 tys. Z całej Polski płyną głosy wsparcia dla żołnierzy i funkcjonariuszy strzegących granicy. Zawsze gotowi, zawsze blisko. Tę maksymę bierze do serca coraz więcej Polaków. W kilku miejscach kraju brygady obrony terytorialnej przeżywają oblężenie. Terytorialsów jest już ponad 31 tys. Żołnierze tego rodzaju sił zbrojnych rozpoczęli ćwiczenia także z uczniami szkół wojskowych. Sprawność fizyczna musi być tutaj na wyższym poziomie. Tu na nikim huk wystrzału nie robi wrażenia. Strzelanie z broni krótkiej bardzo mi się podobało i polecam spróbować. To podstawowa umiejętność uczniów szkół wojskowych. Praktycznie wszyscy z nich chcą nosić mundur. W innym zawodzie się nie widzę. Szkolą się razem z Wojskami Obrony Terytorialnej, które w ostatnich tygodniach rosną w siłę. Zauważamy coraz większe zainteresowanie szkołami, klasami mundurowymi, co się przekłada na potencjalnych kandydatów na żołnierzy. Na Podkarpaciu, Pomorzu, a także w Łodzi rekordowa liczba rekrutów pokazuje swoje zaangażowanie dla Ojczyzny. Tutaj żołnierze otrzymują swoje pierwsze mundury oraz niezbędny sprzęt do odbycia szkolenia 16-dniowego. Misją wzmacniania odporności społecznej na kryzysy zainteresowanych w szeregach terytorialsów jest już 31 tys. Polaków. Wstąpili do WOT-u, rodzaju sił zbrojnych, którego korzenie tkwią w lokalnych społecznościach. Działania kryzysowe, które mają miejsce w naszej ojczyźnie, wzbudzają w naszym społeczeństwie zwiększone takie odruchy patriotyczne. Do końca roku żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej będą 32 tys. Są w ciągłej gotowości i gwarantują szybką reakcję na zagrożenie, mimo że na co dzień prowadzą zwykłe życie cywila. Reprezentują cały przekrój społeczeństwa. Mamy uczniów, studentów, osoby bezrobotne, osoby, które pracują na etatach, prowadzą własną działalność gospodarczą, kobiety, mężczyźni - są to osoby w różnym wieku. Polskie obywatelstwo i skończone 18 lat, bycie zdrowym i niekaranym to podstawowe warunki, by rozpocząć szkolenie i zostać terytorialsem. Z całej Polski płyną głosy wsparcia dla żołnierzy i funkcjonariuszy strzegących granicy. Formy wdzięczności są różne. Dzieci przygotowują laurki, pszczelarze przekazują miód. Polacy nieustannie stoją murem za mundurem. Podlaski Związek Pszczelarzy od ponad tygodnia prowadził zbiórkę miodów dla funkcjonariuszy broniących polskiej granicy. Taka drobna przysługa. Życzę, żeby im tam było trochę cieplej, żeby wytrwali i wszyscy jesteśmy z nimi. Podlascy pszczelarze w sumie przekazali naszym służbom ponad 300 litrów miodów. Podziękować żołnierzom, policjantom za to, że trzymają się tam jakoś, bo naprawdę aż głos odbiera. Podziękowania płyną także od najmłodszych, którzy przygotowali dla mundurowych prawie tysiąc laurek. Jest serce i kokardka, i flaga Polski. I co chciałabyś powiedzieć naszym żołnierzom? Dziękujemy za to, że o nas dbacie. Chciałbym pokazać tę laurkę dla żołnierzy, że bronią naszą Polskę. Chcę podziękować żołnierzom, że walczą, że pilnują naszych granic. Część wcześniej przygotowanych laurek już dotarła do żołnierzy i funkcjonariuszy. Z żołnierzy oczywiście że jestem dumna, bo nas strzegą, tych granic. Z pewnością gdyby ich tam nie było, to czułbym się zagrożony. Czuje się bezpieczniej, skoro oni tam są. To wsparcie ważne i potrzebne jest także dla rodzin naszych bohaterów. Wiadomo, jest czasem ciężej, czasem lżej. Wolałabym, żeby był codziennie w domu ze mną i z dzieckiem niż taka rozłąka nas teraz dzieli. Decydując się na związek z żołnierzem zawodowym miałam świadomość, jak wygląda jego praca, a raczej służba, która trwa tak naprawdę 24 godziny na dobę i on po prostu musi realizować te swoje zadania. Zobowiązał się do tego, to jest jego zawód, który on wybrał. On to lubi, kocha, więc ja muszę to zrozumieć i po prostu go w tym wspierać. A gdy po kilku tygodniach służby na granicy wracają do domu, tak jak policjant Zbigniew Niewiadomski, to emocje sięgają zenitu. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Oto co jeszcze przed nami. Kierowcy-piraci zagrażają życiu Polaków. 27 grudnia Narodowym Dniem Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. W ostatnich dniach do punktów szczepień znów zaczyna się zgłaszać więcej osób. Lekarze apelują i przekonują: to naprawdę bezpieczne i może ratować życie nam i naszym bliskim. Sytuacja pandemiczna w Europie jest bardzo trudna. Część państw znów wprowadziło drastyczne ograniczenia, cześć szuka innej drogi. Liczba szczepień w Polsce cały czas rośnie i znów zaczyna przyśpieszać. Ostatniej doby to ponad 90 tys. Obserwujemy wzrost szczepień, wzrost zainteresowania od kilku dni o 100-200% w porównaniu z poprzednim okresem. Tak jest w wielu miejscach w kraju. Szczepienia ratują zdrowie i życie. Dane jasno pokazują: im więcej osób zaszczepionych, tym mniej przypadków śmiertelnych. Chcę być zdrowy. Szczepimy się i walczymy o zdrowie. Uważam, że trzeba chronić i tych starszych, i samych siebie przede wszystkim. Szczególnie teraz pomogą nas chronić również podstawowe zasady. To najprostszy sposób na unikanie infekcji. Nic nie kosztuje, może uratować życie. Dystans, dezynfekcje, noszenie maseczek, ale także kontrole, ścisłe kontrole tej regulacji oraz trzecia rzecz, która wydaje się ważna: jakaś regulacja w postaci paszportów covidowych, nie lockdownu - tu nie chodzi o to, żeby się zamykać. Na jutro marszałek Sejmu Elżbieta Witek zapowiedziała spotkanie wszystkich frakcji parlamentarnych w sprawie ich stanowiska na temat poselskiego projektu przepisów, które dawałyby możliwość sprawdzania przez pracodawców, czy pracownik jest zaszczepiony lub ma aktualny test na COVID. Żebyśmy potem nie mówili jako parlamentarzyści: "Nic nie wiedzieliśmy, nic nie zrobiliśmy, nikt nas nie pytał o zdanie". Ja jako marszałek Sejmu, to jest parlament, to nie jest rząd. Trudna i bardzo trudna sytuacja pandemiczna panuje praktycznie w całej Europie. Dodatkowo w kilku krajach po wprowadzeniu drastycznych obostrzeń dochodzi do masowych protestów. Szczególnie niespokojnie w ostatnich dniach było w Belgii i Holandii, gdzie policja strzelała do protestujących. Użyto też armatek wodnych. Premier Holandii nazwał uczestników zamieszek "idiotami". Myślę, że to już w Holandii nie zadziała, bo ludzie są zmęczeni, a chodzi też o zdrowie psychiczne i sytuacje ekonomiczną, sam to wiem. Tu chodzi o coś więcej niż COVID. Ludzie chcą po prostu żyć. We Włoszech prokuratura prowadzi śledztwo przeciwko ludziom organizującym tzw. COVID Party, czyli spotkania z osobami zakażonymi koronawirusem, by się nim zarazić i po przechorowaniu uzyskać przepustkę sanitarną. Problem szybko rosnących cen dotyczy całej Europy i niemal całego świata. Niemiecki bank centralny ostrzegł właśnie przed wzrostem inflacji do blisko 6%. Główną przyczyną są przerwy w globalnych łańcuchach dostaw i kryzys energetyczny. By ograniczyć jego skutki USA uwalniają rezerwy ropy, a Polska obniży akcyzę na nośniki energii. Za dwa dni w USA Święto Dziękczynienia. Analitycy wyliczyli, że za przygotowanie tradycyjnej kolacji z indykiem Amerykanie zapłacą w tym roku 14% więcej niż przed rokiem. I choć sklepowe wystawy sugerują, że wyprzedaże już się zaczęły, to w tym roku nie będzie dużych przecen. Nie znaleźliśmy żadnej dużej promocji. W październiku inflacja w USA przekroczyła 6%. Mimo że to najwięcej od 30 lat i 3 razy więcej niż wynosi cel amerykańskiego banku centralnego, prezydent Joe Biden właśnie powołał jego prezesa na drugą kadencję. Każdy kraj zmaga się z tym samym problemem, jakim są wąskie gardła w łańcuchu dostaw, które wytworzyły się w wyniku pandemii. To one powodują wzrosty cen, co uderza w domowe budżety. Wiemy, że wysoka inflacja odbija się na rodzinach - szczególnie tych, których nie stać, by zapłacić więcej za podstawowe produkty i usługi, takie jak jedzenie czy opłaty za mieszkanie i transport. Prezydent Joe Biden zdecydował też o uwolnieniu 50 mln baryłek ropy z krajowych rezerw, po to by ograniczyć wzrosty cen na stacjach. W Niemczech inflacja jest już najwyższa od 28 lat, a tamtejszy bank centralny ostrzega, że jeszcze przyspieszy. Podwyższona inflacja w Niemczech tak jak w Polsce to w dużej mierze wynik kryzysu energetycznego. Rząd w Warszawie zapowiada pakiet inflacyjny - m.in. obniżkę akcyzy na nośniki energii. Widzimy, że ten problem to nie jest nasz lokalny problem. To jest problem globalny. W Europie on jest szczególnie zaakcentowany, dlatego że mamy europejski rynek energii. W Europie mamy też Wspólną Politykę Rolną, którą podobnie jak energetykę Bruksela stara się podporządkować walce z ociepleniem klimatu. To musi odbić się na wielkości produkcji rolnej, ale jak wynika z wystąpienia komisarza Janusza Wojciechowskiego w Europarlamencie, ucierpi chów przemysłowy, a zyskają małe i średnie gospodarstwa. Osiągnęliśmy kompromis najlepszy z możliwych. Małe i średnie gospodarstwa powinny zostać uratowane przez tę reformę. Podobny wniosek płynie z wypowiedzi ministra rolnictwa i rozwoju wsi podczas Forum Rolników i Agrobiznesu. Gospodarstwa, które mają poniżej 50 ha, bo to te gospodarstwa będą uprawnione do otrzymania płatności redystrybucyjnej, osiągną średnią płatność na poziomie europejskim. Unijna polityka klimatyczna sprzyja też powstawaniu biogazowni, w których wykorzystywane są odchody zwierzęce i odpady roślinne. W tej sprawie podpisano porozumienie sektorowe. Jak obserwujemy to, co się dzieje w świecie energetyki, w świecie ciepłownictwa, to kluczowym wyzwaniem dla nas jest samodzielność i samowystarczalność. Obecne podejście Unii wspiera też rozwój kolei. Podpisano umowę na projekt tunelu pod Łodzią dla kolei dużych prędkości. Będzie to druga taka podziemna trasa w tym mieście, bo trwa już budowa tunelu dla pociągów regionalnych. W pewnym momencie nastąpi rozwidlenie, przejdzie pod Łodzią, umożliwi połączenie z kierunku warszawskiego, z kierunku CPK na Wrocław i na Poznań. Program budowy kolei dużych prędkości to część projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego. Nadmierna prędkość zabija - ostrzegają policjanci i eksperci zajmujący się bezpieczeństwem na drodze. Mimo to nieodpowiedzialnych kierowców wciąż nie brakuje. Przekraczają prędkość, narażają siebie i innych, bo w każdej chwili może dojść do tragedii. Szczególnie w terenie zabudowanym, gdzie ostatnio Donald Tusk pędził przez wieś ponad 100 km/h, drastycznie łamiąc obowiązujące przepisy. Nadmierna prędkość może zabić. Tak wygląda tragiczny koniec pirackiego rajdu nieodpowiedzialnego kierowcy. Zawsze nadmierna prędkość zwiększa ryzyko. Ponieważ nasza droga hamowania będzie dłuższa, dlatego starajmy się zawsze stosować do przepisów ruchu drogowego. Wyhamować nie zdążył kierowca właśnie skazany na 7 lat i 10 miesięcy bezwzględnego więzienia. Przy ulicy Sokratesa w Warszawie śmiertelnie potrącił mężczyznę, który przechodził przez przejście dla pieszych z synkiem i żoną. Oboje w ostatniej chwili wypchnął spod nadjeżdżającego auta, sam nie zdążył odskoczyć. Tragicznie skończył się także ten wypadek koło Barczewa w województwie warmińsko-mazurskim. Zginęły dwie kobiety. Jak wynika z ustaleń policji, czołowe zderzenie spowodował znany łódzki adwokat, który po wypadku sugerował, że winę ponoszą ofiary kolizji, bo maiły stary samochód. Zapominamy o tym, że po naszych drogach poruszają się trumny na kółkach. I to była konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach. I dlatego te kobiety zginęły. Szokujące i skandaliczne słowa, podobnie jak śmiertelnie niebezpieczne zachowanie na drodze. Największym niebezpieczeństwem na drogach, jest to, co sami sobie robimy, czyli brawura, lekkomyślność, lekceważenie przepisów, brak umiejętności współistnienia. A właśnie tak, zdaniem mieszkańców miejscowości Wiśniewo koło Mławy... Przekroczył, nie powinien tak. ...zachował się Donald Tusk. Powinien trochę jednak uważać. Właśnie przez tę wieś... Nie jest bezpiecznie, jest duży ruch. szef Platformy Obywatelskiej pędził ponad 100 km/h, przeszło dwukrotnie przekraczając dopuszczalną prędkość. Myśli, że jemu wypadek się nie przydarzy. A jak się zdarzy? Jak wytłumaczysz, dlaczego jechałeś za szybko? Tusk urządził piracki rajd w miejscu, gdzie tylko w tym roku, jak informuje policja, doszło do kilku poważnych wypadków, w których byli ranni. Jeżeli chodzi o miejscowość Wiśniewo na drodze krajowej nr 7, mamy do czynienia z terenem zabudowanym, a więc miejscem, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h. Nie ma więc wątpliwości, że piracki rajd Tuska, za który stracił prawo jazdy, naraził innych uczestników ruchu drogowego na realne niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub nawet życia. Piąte przykazanie wskazuje na to, że nie tylko powinniśmy dbać o swoje życie, ale o życie innych. Powinien ponieść konsekwencje swoich czynów. Jak na razie Donald Tusk nie przeprosił za swoje zachowanie. 27 grudnia oficjalnie nowym świętem państwowym. Uroczyste podpisanie ustawy przez prezydenta Andrzeja Dudę o ustanowieniu Narodowego Dnia Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego odbyło się w hotelu Bazar w Poznaniu, czyli w miejscu, w którym zaczęło się Powstanie. To historyczny moment nie tylko dla Wielkopolski. Ustawa ustanawiająca dzień wybuchu Powstania Wielkopolskiego świętem państwowym z podpisem prezydenta. Cieszę się ogromnie, że święto to od tego roku wpisze się na trwałe do oficjalnego kalendarza Rzeczypospolitej, do kalendarza świąt państwowych jako Dzień Zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego. Co ważne, 27 grudnia nie będzie dniem wolnym od pracy. Święto to ma dwa główne cele. Pierwszy to oczywiście oddanie hołdu tym bohaterskim naszym przodkom, a druga sprawa, bardzo tez istotna, to jest właśnie upowszechnienie wiedzy o Powstaniu Wielkopolskim. Gdyby nie ten czyn zbrojny, który wybuchł 27 grudnia 1918 roku, być może kolebka państwa polskiego nie znalazłaby się w granicach odrodzonej Rzeczypospolitej. Niech żyje Polska! O tej chlubnej historii opowiada niezwykły pełnometrażowy dokument "Zwycięstwo. Powstanie Wielkopolskie 1918-1919". W produkcję zaangażowano grupy rekonstrukcyjne oraz aktorów. Wykorzystano także niepublikowane dotąd materiały archiwalne, które pozyskaliśmy z archiwów paryskich, z Muzeum w Waszyngtonie, z polskiej Filmoteki Narodowej, jak również materiały, które posiadają potomkowie powstańców wielkopolskich. Tak że warto to obejrzeć. W Poznaniu na grobie pierwszego naczelnego dowódcy Powstania Wielkopolskiego - generała Stanisława Taczaka - wieniec złożył dziś prezydent. A w przyszłości o tym zwycięskim zrywie niepodległościowym będzie opowiadać nowoczesne muzeum. W Portugalii i Hiszpanii atak zimy. Wiele tras, szczególnie w północnej części Półwyspu Iberyjskiego, było nieprzejezdnych. Biało na moment zrobiło się dziś też w wielu regionach Polski. Tak wyglądały dziś drogi na Podlasiu. Uważać trzeba! Zachować bezpieczeństwo, odległości. Noce już będą chłodniejsze, ranki będą z przymrozkami. Będzie ślisko i temperatury będą lekko na minusie. I to naprawdę ostatni dzwonek, by odwiedzić wulkanizatora. Zaczęły się telefony urywać, bo zapowiedziano śnieg. My zapisujemy wszystkich. Na swoją kolej doczekał się pan Jerzy, a w zasadzie jego polonez, rocznik 1998. Wsiadam, jeżdżę. Specjalnie nic nie robię, tylko zabezpieczam to, co trzeba. Nie tylko o zmianie opon należy pamiętać. Dobrze jest też zajrzeć pod maskę. Mówimy o płynie do spryskiwaczy, który warto wymienić na zimowy płyn. Sprawdźmy, czy w chłodnicy jest również płyn, jak również czy olej jest w silniku. Na tryb zimowy musimy przejść i my. Czym się martwić? Jak to zrobić, zapytaliśmy mieszkańców Suwałk, według IMGW najchłodniejszego dziś miasta w Polsce. Kamasze trzeba, bajłoki na zimę i więcej co? Cieplejsze ubrania, spacery i to wszystko. Na przyjęcie pierwszych gości szykują się stoki narciarskie. Z kolei ten prawdziwy śnieg czeka już w wyższych partiach gór. Super, super! Dla dzieciaków coś fajnego. W takich warunkach to już musi być odpowiednie wyposażenie, czyli buty ponad kostkę na twardym vibramie, odzież termiczna, najlepiej polar, windstopery i kurtka zewnętrzna przeciwwiatrowa. Na Śnieżce tej nocy było bardzo mroźno. Odczuwalna temperatura oscylowała w okolicy -33 stopni Celsjusza. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.