W drodze. Jedziemy do domu na Bo¼e Narodzenie. Trump na zakupach. Na oku ma Grenlandi-. Rozdzieleni bracia. Jeden w domu pomocy, drugi w szpitalu. Joanna Dunikowska-Paź. Dobry wieczór. Zaczynamy "19:30". Ruch większy niż na co dzień, patroli też więcej, a to oznacza, że ruszyliśmy na święta. Policja apeluje, by wyjechać wcześniej, zdjąć nogę z gazu, zachować szczególną ostrożność, tak by podróż zakończyć bezpiecznie. Coroczne bożonarodzeniowe statystyki nie napawają optymizmem, ale to, jak podsumujemy te święta, zależy od nas. Polacy ruszyli w drogę. Już dziś na wielu głównych trasach widać większy ruch. Przez całe święta będzie też widać więcej patroli policji. A jeśli komuś spieszyć się będzie na tyle, że złamie przepisy, musi liczyć się z konsekwencjami. Nie będzie żadnego pobłażania, żadnej taryfy ulgowej dla piratów drogowych, którzy będą swoim zachowaniem stwarzali zagrożenie dla pozostałych uczestników ruchu drogowego. To zagrożenie niezmiennie od lat wynika głównie z pośpiechu. Jeśli połączymy to z dużym ruchem, ryzyko wypadków rośnie. Zwiększona obecność policjantów drogówki ma to zagrożenie zmniejszyć. Będziemy zwracać uwagę na prędkość, z jaką poruszają się kierowcy. Tu nie ma czasu na brawurę. Ważne, żeby bezpiecznie dotrzeć do celu podróży. Bezpieczniejsza i szybsza będzie w tym roku świąteczna podróż z Warszawy do Krakowa. Dziś na tej trasie otwarto brakujący 13-kilometrowy odcinek S7 i drogę S52, czyli północną obwodnicę Krakowa. Dzięki temu tę trasę będzie można przejechać w 2,5 godziny. Ale dobra droga nie powinna uśpić naszej czujności. Zachęcałbym, apelowałbym do wszystkich kierujących: noga z gazu, zwolnijmy. Musimy być wypoczęci przed podróżą. Zachowujmy się w taki sposób, żebyśmy przewidywali sytuację na drodze. Większy ruch dziś także na dworcach kolejowych. I tu, i w pociągach w czasie świąt będzie więcej funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei. Ale kolejarze mają też apel do kierowców. Żeby zachować szczególną ostrożność, żeby nie popełniać błędów na przejazdach, zwracać uwagę na znaki "stop", na czerwone światło, nie wjeżdżać pod opadające rogatki. Bo w takich miejscach kierowcy też niestety często nie wiedzą, jak się zachować. Statystyki są nieubłagane dla kierowców. Zdarza się co roku około 200 wypadków, za które w znacznej większości, w 99%, odpowiadają kierowcy. W takiej sytuacji zawsze trzeba wyłamać rogatki, które skonstruowane są tak, żeby samochód, nawet osobowy, mógł bez problemu wyjechać i nie stwarzać zagrożenia dla podróżujących pociągiem. W ubiegłym roku podczas 3 dni świąt Bożego Narodzenia w 86 wypadkach zginęło 14 osób, 105 osób zostało rannych. Te liczby podajemy ku przestrodze. "Niestraszne nam są ilości. Niestraszny jest nam czas. Cel jest szczytny". Mówią ci, którzy przygotowują poznańską wigilię dla potrzebujących. Ale podobnych przykładów w całym kraju jest zdecydowanie więcej. W świątecznym czasie mamy sporo okazji, by zauważyć i nie zostawić bez pomocy ludzi samotnych, ubogich czy w kryzysie bezdomności. Wigilie dla potrzebujących to kolacje na tysiące miejsc, za tysiące uśmiechów i wzruszonych spojrzeń. Barszcz już doprawiony. Warzywa na sałatkę pokrojone. Trzeba jeszcze usmażyć karpia i przygotować stoły. Zrobienie dla rodziny jest trudne, a zrobienie dla setek osób jest ekstremalnie trudne. Jest tak szczytny cel. Niestraszne nam są ilości, niestraszny jest nam czas. Ale to właśnie te ilości są imponujące. Dzisiaj robimy sałatkę jarzynową. Zaczynamy od ziemniaków - 50 kg. Później marchewka i wszystko inne. Jeśli chodzi o puszki, to 40-50 sztuk groszku, kukurydzy, tak że jest co robić. W Poznaniu przygotowania też idą pełną parą, ale tu miejsc przy stole będzie jeszcze więcej, bo nawet 1300. 600 litrów barszczu, przeszło 400 kg karpia, prawie 600 kg kapusty z grzybkami, tysiące uszek, chyba 8 tys. Jest to wyzwanie dla wielu serc, wielu rąk, setek wolontariuszy. Tę pracę i zaangażowanie doceniają ci, którzy przychodzą tu od lat. Wspólnota ze wszystkimi. Niektórzy są samotni. Niektórzy są bezdomni, ubodzy są także. A w takich miejscach mogą poczuć świąteczną atmosferę. Jest choinka, barszcz, wspólny opłatek. Tu jest tak pięknie. Ja uważam, że ludzie tak w domu nie mają, jak tu jest na tej hali. Piosenki, kolędy lecą. Coś cudownego. Cudowny wieczór. Bo przepełniony dobrem i serdecznością. Przychodzą ci ludzie tutaj, żeby się spotkać z innymi, podzielić się opłatkiem, chociaż chwilę nie być samotnym. To właśnie ta bliskość w święta daje siłę i nadzieję. Pacjenci hospicjum w Przemyślu kolację wigilijną mieli już dziś. Możemy przyjść tutaj, podzielić się z mamą opłatkiem czy z innymi osobami. Niektórzy ludzie może nie mają nikogo, nikt ich nie odwiedza. A tak razem to jest przyjemnie. Naprawdę mi się łzy kręcą w oczach. Ale w święta możemy też pomóc, nawet nie wychodząc z domu. Zróbmy coś naprawdę wyjątkowego. Wystarczy, że w pierwszy i drugi dzień świąt tuż po naszym programie obejrzymy specjalny blok reklamowy. Cały dochód trafi do potrzebujących. Pomoże i da odrobinę radości. Razem dla dzieci. Oglądają Państwo "19:30" w przedświąteczny poniedziałek. Za chwilę coraz dłuższa lista zarzutów dla polityków PiS, a potem także... PKW w kryzysie. Przewodniczący Marciniak próbuje tylnymi drzwiami wprowadzać uchwałę. Sędzia Marciniak stoi na straży prawa. Trump kupi wyspę? Grenlandia nie jest na sprzedaż. Należy do Grenlandczyków. Nie będziemy kontrolowani przez Amerykanów. Żywa czy sztuczna? Sztuczna ze względu na pieska i wnuki. Każda choinka niesie ze sobą jakiś ślad węglowy, ale żywa - zdecydowanie mniejszy. Daniel Obajtek i Michał Róg pozwani przez Orlen. Byli członkowie zarządu spółki mieli wydawać pieniądze koncernu na prywatne cele, głównie rozrywkowe, więc Orlen chce ich zwrotu. Daniel Obajtek przed kamerami mówi o staczającym się gospodarczo kraju, a pytany o przenoszenie majątku do rodzinnej fundacji, odpowiada, że mu wolno. Daniel Obajtek śmiechem reaguje na pytania o możliwe zarzuty prokuratury, choć te są poważne. Chodzi o usługi detektywa, które opłacał Orlen. Jednak korzyści dla koncernu z nich nie płynęły. Bo detektyw miał śledzić m.in. polityków ówczesnej opozycji. Obajtek zaprzecza. Każda firma międzynarodowa zatrudnia różne firmy, które prowadzą badania, obserwacje i chronią interes spółki. To jest nic nienormalnego. Inne zdanie ma prokuratura. Twierdzi, że detektyw nie działał na rzecz Orlenu, tylko na rzecz ówczesnego prezesa. Miało być to nadużycie uprawnień. W Parlamencie Europejskim jest już wniosek o uchylenie immunitetu Danielowi Obajtkowi. To jest dyskwalifikujące dla pana Obajtka. Uważam, że słusznie, że prokuratura taki wniosek kieruje. Ale byłego szefa paliwowego giganta przed sąd chce też postawić obecny zarząd Orlenu. Domaga się od niego zwrotu 160 tys. zł. Przekonuje, że Obajtek wydawał służbowe pieniądze na botoks, protetyka, na wakacje w luksusowych hotelach oraz drogie prezenty. Podobny pozew dostał Michał Róg, za czasów Obajtka wiceprezes Orlenu. On też za zakupy i hotele miał płacić służbową kartą. Ja też spałem na hotelach, które miałem zamawiane. Nie miałem na to wpływu żadnego. Jako prezes spółki nie zajmowałem się tym, w którym mam hotelu spać. Nie wiadomo, czy w hotelu. Wiadomo, że z azylem politycznym na Węgrzech przebywa Marcin Romanowski. Uciekł tam przed polskim wymiarem sprawiedliwości. Teraz zapewnia, że może wrócić do kraju w ciągu 6 godzin, ale pod pewnymi warunkami. Postawił je w liście otwartym do ministra Adama Bodnara. To żałosne, że ktoś podejrzany o poważne przestępstwa śmie jakiekolwiek warunki Rzeczpospolitej Polskiej stawiać. Jest ich pięć. To publikacja wyroków Trybunału Konstytucyjnego, uznawanie orzeczeń wszystkich izb Sądu Najwyższego, przywrócenie prezesów sądów - zdaniem Romanowskiego - odwołanych nielegalnie, brak manipulacji w losowaniu sędziów do spraw karnych oraz uznanie Dariusza Barskiego jako prokuratora krajowego. Pan Romanowski łaski Rzeczpospolitej nie robi. Ma do kraju wrócić i ma się oddać w ręce wymiaru sprawiedliwości. Co, jeśli tego nie zrobi? Polskie służby liczą na węgierski sąd, który musi się odnieść do europejskiego nakazu aresztowania wydanego za politykiem PiS. Jeśli będzie odmowa, to rozpocznie się nowy etap w tej Romanowskiej telenoweli. Byłem zdziwiony, że do tego, aby poszukiwać posła, zostały uruchomione takie siły i środki, jakby był jakimś przestępcą, bandytą największego kalibru. Romanowskiemu grozi 25 lat więzienia. Były wiceminister sprawiedliwości w rządzie PiS ma 11 zarzutów w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości. Najpierw nagły zwrot, a po nim równie szybka decyzja, by sprawą się jednak nie zajmować. PKW nie podjęła w trybie obiegowym uchwały w sprawie sprawozdania komitetu PiS za ubiegłoroczne wybory parlamentarne. Sprawa wróci na posiedzeniu 30 grudnia. Sylwester Marciniak chciał decyzji dziś do południa, ale część członków wyraziła sprzeciw, argumentując, że to próba wprowadzenia uchwały tylnymi drzwiami. Pomysł obiegowego, czyli zdalnego głosowania przez PKW w sprawie subwencji PiS, nie tylko zdziwił, ale i wielu oburzył. Przewodniczący Marciniak próbuje tylnymi drzwiami wprowadzać tę uchwałę po to, żeby załatwić ważną sprawę dla PiS-u. Ostatecznie z powodu sprzeciwu części członków PKW zajmie się tym 30 grudnia. Ale i tak posypały się ostre komentarze. "Marciniak - sługus Kaczyńskiego" - napisała Kamila Gasiuk-Pihowicz. Bareja. Bo przecież co? Od innego systemu głosowania ma zależeć inny wynik tej decyzji? Tydzień temu bowiem PKW postanowiła, że nie będzie zajmować się uchwałą nieuznawanej Izby Kontroli Sądu Najwyższego o przywróceniu subwencji PiS, dopóki status zasiadających w niej neosędziów nie zostanie uregulowany. Ja się trzymam prawomocnej uchwały PKW z poniedziałku i nie mogę nad tym w ogóle głosować. Innego zdania jest szef PKW. Sylwester Marciniak twierdzi, że komisja nie podjęła tydzień temu żadnej uchwały. I krytykuje odroczenie. Uważam tę decyzję za ogromny błąd. Sędzia Marciniak stoi na straży prawa. W naszej ocenie wystarczy tylko przestrzegać prawa. To PiS złamał prawo, nielegalnie finansując ubiegłoroczną kampanię parlamentarną na kwotę ponad 3,5 mln zł - przypominają rządzący. Choćby organizując za publiczne pieniądze takie pikniki wojskowe. Głosujcie na PiS. PiS prowadził kampanię wyborczą na sterydach. Kary za nadużywanie pieniędzy z budżetu państwa nie dostanie. Zablokowanie pieniędzy dla PiS to jest polityczna gangsterka. Grzmi PiS, który złożył zawiadomienie do prokuratury na PKW i ministra finansów. Nie dam się zastraszyć PiS-owi. Realizuję uchwały PKW. Pieniądze dla PiS na przyszły rok zostały wstrzymane. Ja proponuję, żeby się PKW przestała bawić w politykę, a zajęła tym, co do niej należy. Wykonać wyrok SN i kropka. Tyle że kierowana przez Joannę Lemańską, prywatnie znajomą prezydenta, Izba Kontroli jest nieuznawana przez europejskie trybunały. Zasiadają w niej sędziowie wyłonieni przez upolitycznioną KRS. Trzeba stanąć na stanowisku, że to nie jest sąd. I decyzja tego organu nie jest ważna. Problem w tym, że to również ta izba będzie rozstrzygać o ważności wyborów prezydenckich. Dlatego Szymon Hołownia proponuje, by o wyborach zamiast kwestionowanej Izby Kontroli decydował skład wyłoniony ze wszystkich sędziów Sądu Najwyższego. O pomyśle rozmawiał już z prezydentem. Ja jestem otwarty na dyskusje. Nie ukrywam, że martwi mnie moment, w którym ta cała sprawa jest podnoszona. Projekt dziś wpłynął do Sejmu. Mam nadzieję, że na pierwszym styczniowym posiedzeniu powinniśmy już mieć kolejne kroki w tej sprawie zrobione. W styczniu ruszy zbieranie podpisów i rejestracja komitetów. Ważne, by rozstrzyganie wszelkich protestów nie budziło żadnych wątpliwości prawnych. To była długa rozmowa, pierwsza od 8 lat. Słowacki premier z rosyjskim dyktatorem w Moskwie rozmawiał m.in. o dostawach gazu do Europy. Robert Fico tłumaczy, że to odpowiedź na decyzję Wołodymyra Zełenskiego, który sprzeciwił się dostawom rosyjskiego surowca tranzytem przez terytorium Ukrainy, i że najważniejsi unijni urzędnicy wiedzieli o jego podróży. Jak na nią reagują? Zdrada. Hańba. Niemoralna i szokująca wizyta. To tylko część komentarzy do tego spotkania premiera Słowacji na Kremlu z Władimirem Putinem, zbrodniarzem wojennym. Tego nie można inaczej nazwać jak zdradą. To zdrada Słowacji. Zdrada naszych narodowych interesów. Zdrada naszych sojuszników. Zawrzało też w sąsiednich Czechach. Robert Fico pocałował pierścień masowego mordercy na Kremlu. To zdrada. To właśnie o rosyjskim gazie, od którego uzależniona jest Słowacja, Fico przez kilka godzin rozmawiał w cztery oczy z Władimirem Putinem. Surowiec kupowany od Gazpromu Bratysława sprowadza za pośrednictwem Ukrainy. A ta nie zamierza w nowym roku przedłużać wygasającej z Rosją umowy na jego tranzyt. Takie stanowisko popiera Komisja Europejska. Nie będziemy umożliwiać zarabiania dodatkowych miliardów na naszej krwi. A każde państwo na świecie, które dostaje coś tanio od Rosji, ostatecznie stanie się zależne od Federacji Rosyjskiej, za miesiąc lub za rok. Bo taka jest ich polityka. Jeśli Zełenski wstrzyma tranzyt gazu, czeka nas poważny konflikt. Niech Zełenski się poważnie zastanowi, czy tego chce. Fico wielokrotnie krytykował unijne sankcje wobec Moskwy. Nawołuje do jak najszybszych negocjacji pokojowych z Rosją i mówi "nie" Ukrainie w Sojuszu. Jest trzecim unijnym przywódcą, który odwiedził Moskwę od czasu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Wcześniej zrobił to tylko kanclerz Austrii oraz ostatnio premier Węgier Viktor Orban. Za to jest pierwszym, który wystąpił w najbardziej propagandowym show rosyjskiej telewizji. A w maju planuje przyjechać na Paradę Zwycięstwa w Moskwie. Przeciwko takiej polityce rządu w Bratysławie zaprotestowało dziś kilka tysięcy osób. "Posiadanie" Grenlandii to dla Waszyngtonu "absolutna konieczność" - pisze w mediach społecznościowych Donald Trump. Temat wraca przy okazji wyboru kandydata na stanowisko przyszłego ambasadora USA w Danii. Na zapowiedź amerykańskiego prezydenta elekta jest szybka odpowiedź premiera Grenlandii: "Nie jesteśmy na sprzedaż i nigdy nie będziemy". Donald Trump przyłącza kolejne terytoria do USA. Na razie w mediach społecznościowych. Po Kanadzie przyszedł czas na duńską Grenlandię. Na tej wyspie Amerykanie mają bazę kosmiczną. Geograficznie należy do Ameryki Północnej, a politycznie - do Europy. To autonomiczne terytorium zależne od Danii i rząd w Kopenhadze już raz od Trumpa, gdy był prezydentem, propozycję kupna wyspy otrzymał. Grenlandia nie jest na sprzedaż. Należy do Grenlandczyków. Czasy, kiedy można było sprzedawać i kupować kraje z ich mieszkańcami, minęły. Wtedy Trump obraził się i odwołał swoją wizytę w Danii. Dziś odpowiedź jest wciąż ta sama. Grenlandia nie jest na sprzedaż. Nie była w 2019 i nie jest teraz. Chcemy współpracy w obronności, edukacji i handlu, ale nie będziemy kontrolowani przez Amerykanów. Na Grenlandii nie kończą się jednak ambicje Donalda Trampa. Spogląda w kierunku Ameryki Środkowej. Będziemy żądać całkowitego zwrotu Kanału Panamskiego Stanom Zjednoczonym Ameryki. Szybko i bez pytań. Nie mam zamiaru tego tolerować. Prezydent elekt chce, żeby Panama obniżyła ceny za korzystanie z kanału pomiędzy Oceanami Spokojnym i Atlantyckim. W przeciwnym razie - ostrzega - Waszyngton przejmie kontrolę nad tym kluczowym szlakiem morskim. Każdy metr kwadratowy Kanału Panamskiego i terenów do niego przyległych należy i będzie należeć do Panamy. Suwerenność i niezależność naszego kraju nie podlegają negocjacjom. Jeszcze się przekonamy. Trump i na to oświadczenie zdążył już odpowiedzieć. W social mediach. Zamiast przedświątecznych przygotowań w bezpiecznym domu - walka o to, by móc kiedykolwiek do niego wrócić. Czas przed Bożym Narodzeniem to dla mieszkańców popowodziowych terenów wyjątkowo trudny moment, a każdy krok, który przywraca normalność, wyjątkowo doceniają. W opolskich Krapkowicach otwarto most tymczasowy. To jak wyczekany przedświąteczny prezent - mówią mieszkańcy. Dziś także niektóre rodziny odebrały klucze do nowych mieszkań. Co udało się zrobić, a jak wiele wciąż jest do odbudowy po wielkiej wodzie? Właśnie otrzymaliśmy klucze od naszego nowego mieszkania, za to jesteśmy bardzo wdzięczni, bo niestety nie mamy nic, powódź nam zniszczyła cały dół domu. Rodzina państwa Machyniów długo czekała na ten moment. Poszkodowani przez powódź mieszkańcy Kamieńca Ząbkowickiego po wrześniowej tragedii mogą wreszcie odetchnąć. Postaramy się jeszcze przed świętami zorganizować wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, meble. I święta spędzimy tutaj rodzinnie. To jeden z 24 lokali, które gmina kupiła za pieniądze z Banku Gospodarstwa Krajowego. Wydane w ten sposób 8 mln zł to nowy dom także dla Marleny Sienkiewicz i jej córki. Ich rodzina 4 miesiące temu straciła dach nad głową. Jak dwie rzeki wylały, to mieszkanie zostało zalane i budynek nasz też został zalany. Łączna pula pieniędzy z rządowego programu obsługiwanego przez Bank Gospodarstwa Krajowego to pół miliarda złotych. Każdy tydzień przynosi coraz więcej takiego impetu inwestycyjnego, bo na początku trzeba przygotować projekty, potem trzeba zbudować finansowanie, a potem dopiero przystąpić do inwestycji. Ale ja się cieszę, że już możemy się spotykać przy konkretnych inwestycjach. Takich jak otwarty dzisiaj tymczasowy most w Krapkowicach na Opolszczyźnie. Mieszkańcy z niecierpliwością oczekiwali przeprawy przez rzekę Osobłogę. Cieszymy się, tak ładnie zrobione, tak fajnie, tak się nasz starosta i starościna postarali, że jesteśmy im wdzięczni. Sam most wybudowano w zaledwie 28 dni. O wiele dłużej trwało załatwianie formalności związanych z inwestycją. To jest rzecz, która powinna być, którą powinniśmy już wcześniej mieć zrobioną, ale dzisiaj wszystko się udało, jest wielki finał tej akcji. Takich finałów oczekuje jeszcze wiele miejscowości dotkniętych przez powódź, m.in. Głuchołazy położone tuż przy granicy z Czechami. Dla Marii Surman, której mieszkanie zostało całkowicie zalane, te święta będą inne niż zwykle. Będzie smutno, bo to wszystko jeszcze świeże, człowiek stara się jakoś inaczej żyć, ale to wraca wszystko. W święta nikt nie powinien być sam, a czteroletni chłopiec powinien być otoczony wyłącznie miłością i opieką. Są dobre informacje w sprawie 4-letniego Miłosza chorego na cukrzycę, ale to połowiczny sukces. Chłopcem zaopiekuje się rodzina zastępcza, ale jego brat zostanie w Domu Pomocy Społecznej w Mrągowie. Miłosz do nowych opiekunów trafi, gdy przejdą odpowiednie szkolenia. Nie jest w domu lepiej. Czteroletni Miłosz choruje na cukrzycę. Troskliwy personel olsztyńskiego szpitala robi wszystko, by znalazł tu namiastkę domu, ale chłopiec bardzo tęskni za bratem. Obserwujemy narastające zaburzenia emocji, poczucie porzucenia. Miłosz i jego starszy brat Wiktor od 2 lat są pod opieką Domu Pomocy Społecznej w Mrągowie. Ich rodzice mają ograniczone prawa rodzicielskie. Brata może masz? Mam. Lekarze podłączyli dziecku pompę insulinową, a to wymagało od opiekunów odpowiedniego przeszkolenia. Ku zaskoczeniu szpitala placówka odmówiła udziału w szkoleniach. Chłopiec już dawno mógłby być wypisany, gdyby przeszli szkolenia. Zapraszaliśmy personel DPS na szkolenia, jednak nie uzyskaliśmy zgody. Urzędnicy przerzucają się odpowiedzialnością. Starosta tłumaczy, że bracia w ogóle nie powinni trafić do domu pomocy społecznej, bo ośrodek jest przeznaczony dla dzieci z upośledzeniem intelektualnym. Z kolei Elbląskie Centrum Usług Społecznych twierdzi, że od 2 lat bezskutecznie szuka dla chłopców domu. Dziecko powinno wrócić tam, gdzie przebywało. W związku z tym, że nie ma gdzie wrócić, szukaliśmy kandydatów na rodzinę, na rodzinę zastępczą. I spośród naszych rodzin zastępczych zawodowych została taka rodzina wyłoniona. Nowi opiekunowie najpierw muszą przejść konieczne szkolenia, dlatego już wiadomo, że Miłosz najbliższe święta spędzi w szpitalu. Na chwilę obecną nie dociera do niego, że zamieszka z nami. Myślę, że pierwsze dni nowego roku będą już wspólne. To tylko połowiczny sukces, bo nowa rodzina ma pod opieką już kilkoro dzieci i jest w stanie przyjąć tylko jednego z chłopców. Problem jest rozwiązany czasowo. Eksperci podkreślają, że rodzeństwo nie powinno być rozdzielane. Taka sytuacja może być dla obu chłopców ogromną traumą. Pozbawienie dziecka kontaktu z taką jedyną bliską osobą jest wyrządzeniem mu strasznej krzywdy, która latami może przeszkadzać mu w normalnym funkcjonowaniu emocjonalnym. Miłosz powinien jak najszybciej trafić do rodziny zastępczej. W kraju brakuje 4000 takich rodzin. Jest symbolem świąt - do tego momentu pełna zgoda. Żywa czy sztuczna? Oto jest pytanie. A w ślad za nim to, jak pogodzić tradycję z troską o środowisko? Choinka - żywa najlepiej w doniczce, bo z czasem zyska drugie życie, sztuczna - najlepiej, by była z nami jak najdłużej. A o lasach warto myśleć nie tylko od święta. Choinka - główna bohaterka, odpowiedzialna za wizualną atrakcyjność świąt. Od dawna dzieli Polaków. Prawdziwa tylko i wyłącznie. Zawsze od lat, jak co roku. Tradycja, miła atmosfera, zapach. Niestety sztuczna ze względu na pieska i wnuki. Też ze względów ekonomicznych. Można złożyć i kilkukrotnie użyć jej przez parę lat. A żywej też mi czasem szkoda. Przez dekady był to dylemat czysto estetyczny, dziś coraz częściej zastanawiamy się nad skutkami naszego wyboru dla środowiska. Próbujemy być ekologiczni, ale przyznam szczerze, że jedna choinka to zawsze musi być prawdziwa, żeby pachniała. No wiem, że może się nie powinno już ścinać, ale... Rzeczywiście najlepiej nie ścinać, opcja najbardziej ekologiczna to choinka w doniczce. Drzewko po świętach można wkopać w ziemię i dać mu drugie, długie życie. Każda choinka niesie ze sobą jakiś ślad węglowy, ale żywa zdecydowanie mniejszy. Sztuczna choinka z reguły jest wytwarzana praktycznie zawsze z plastiku. Czasem to może być plastik z recyklingu, ale to się zdarza niezmiernie rzadko. Zwłaszcza że gros produkcji odbywa się w Chinach, gdzie nie obowiązują unijne normy środowiskowe. A co, jeśli już mamy sztuczną? Jeżeli mamy sztuczną choinkę już w domu od lat, to ją zostawmy, używajmy jak najdłużej, żeby nam służyła jak najdłużej, i jeśli to możliwe i jest w dobrym stanie, to jeszcze przekażmy ją komuś dalej, jeżeliby się okazało, że już np. nie będzie nam potrzebna. Choinki żywe pochodzą, a przynajmniej powinny, ze specjalnych plantacji. Kupując drzewka ze sprawdzonych źródeł, nie szkodzimy dzikiej przyrodzie. One są najczęściej na takich terenach, gdzie lasu by nie było, np. pod liniami wysokiego napięcia. Najlepiej, jeśli świerk czy jodła pochodzi z bliskiej okolicy i nie pokonuje dalekich tras. Kupujemy blisko miejsca zamieszkania. To nie jest choinka sprowadzana z jakiegoś innego kraju, np. z Danii. Po świętach choinki mogą zostać zjedzone. Niektóre ogrody zoologiczne przyjmują drzewka, ale tylko te, które nie zostały sprzedane. I to też nie wszystkie. Tylko takie z naszych polskich lasów. Kiedyś przyjęliśmy drzewka marketowe. Zwierzęta, nawet kozy ich nie chciały. O lasach warto pomyśleć przy pakowaniu prezentów. Zastąpić kolorowy papier i taśmę klejącą czymś oryginalnym. Wykorzystać do tego np., jeżeli mamy, stare mapy w domu albo jakieś gazety, sznurki jutowe albo torebki z poprzednich lat z prezentów. W święta można godzić tradycję z troską o środowisko na wiele sposobów. Najważniejsze nie marnować jedzenia. Jeśli już mamy nadwyżki i wiemy, że wszystkiego nie zdołamy zjeść, przekażmy je do takich jadłodzielni. W dzisiejszym programie to już wszystko. Za moment Justyna Dobrosz-Oracz przywita się z Państwem w "Pytaniu dnia". Dziś gościem będzie sędzia Sądu Najwyższego Krzysztof Rączka. I jeszcze ważna informacja: jutro program zaczniemy wyjątkowo o 18:30, a tuż po nim transmisja pasterki z Watykanu. Do zobaczenia.