Zdążyć na Gwiazdkę. Świąteczna gorączka przed wolną Wigilią. Naprawienie Sądów - rząd przygotował dwie ustawy praworządnościowe. Przy stole - coraz więcej jednoosobowych gospodarstw domowych. Joanna Dunikowska-Paź, dobry wieczór. Na początek ważna kalendarzowa zmiana i związany z nią przedświąteczny wyścig z czasem. Wigilia w tym roku pierwszy raz wolna od pracy, kto o zmianie nie będzie pamiętał - święta może zacząć od przykrej niespodzianki. Krajobraz na dziś to pełne galerie handlowe, dworce, drogi czy lotniska i jeden cel: zdążyć przed pierwszą gwiazdką. I tak od rana... W sklepach - tłok. Na bazarach - kolejki. Na parkingach - ciasno. Wszędzie ten sam widok, bo wielu dopiero dziś sobie przypomniało, dlaczego ruch jest tak duży. Aha, bo Wigilia jest wolna. No właśnie i to po raz pierwszy. Dlatego nie każdy pamięta. Więc jeszcze raz - od tego roku 24 grudnia jest dniem wolnym od pracy. Niemal każda galeria handlowa dziś wygląda tak. Tłumy ludzi, slalom między półkami i kolejki do kas. Właśnie w takich miejscach najlepiej widać świąteczną gorączkę i wyścig z czasem, bo to ostatnie godziny na ostatnie zakupy przed Wigilią. W torbach prezenty, jedzenie, ostatnie świąteczne zakupy - cała operacja skrócona o jeden dzień. Można to było zrobić wcześniej. Ja niestety pracowałam, więc nie miałam czasu zrobić tego wcześniej. Dzisiaj właśnie kończymy już zakupy świąteczne, bo dzieci nie chodzą do szkoły, więc i tak trzeba było wziąć wolne. Udało się wszystko kupić czy jeszcze przed panią kilka sklepów? Już wszystko kupiliśmy. Nawet za dużo. Ale wielu przygotowało się wcześniej. Wszystko jest - także już czekam na Wigilię. Już wszystko pokupowałam. To już drobne rzeczy tylko. Tylko że nie wszystko jeszcze stracone, bo dyskonty dziś wydłużyły godziny otwarcia do 23.00, a część nawet dłużej. Z jednej strony mamy interes 800 tysięcy zatrudnionych w handlu, z drugiej strony mamy interes 14 mln pracujących gdzie indziej, dla których to jest problem - zakupy przedświąteczne. Jutro tylko nieliczne sklepy będą otwarte. Jeśli właściciel stanie za ladą. Inaczej - kara. Te kary mogą sięgać nawet 100 tys. zł. Dlatego myślę, że większość przedsiębiorców, prowadzących tą działalność, musi się mocno zastanowić. Kontrole zapowiada Państwowa Inspekcja Pracy. Rząd podkreśla, że łatwo sprawdzić, czy przepisy były przestrzegane. Każde takie doniesienie, każdy taki sygnał, że prawa pracownicze są łamane, jest i będzie przekazywany PIP, tak żeby ona przeprowadzała kontrole i wyciągała wobec niesprawiedliwych pracodawców konsekwencje. Z racji że jestem tutaj pracownikiem, uważam, że to jest bardzo na plus. Także ja jestem bardzo zadowolona. Będę miała jeden dzień wolnego. Będę mogła bardziej przygotować się do Wigilii. Na święta do domu. Po 16 latach. Pierwszy raz na święta jestem w Polsce. Tak samo na dworcach. Każdy w drodze do domu. 505 km do domu mam aktualnie. Drugi prawie koniec Polski. Na drogach kontrole i korki. Jak mantrę powtarzamy: trzeźwość i prędkość. Dostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze. Tutaj nie ma taryfy ulgowej. Dlatego noga z gazu. Lepiej dojechać później, niż nie dojechać wcale. Oglądają państwo "19.30" w przedświąteczny wtorek. Co jeszcze przed nami? Neutralne płciowo ogłoszenia o pracę. Nie powinno się na etapie rekrutacji definiować, czy to ma być kobieta, czy mężczyzna. Od jutra wchodzi nowe prawo. Żeby uwzględnić, że mogą się zgłaszać kandydaci i kandydatki na to stanowisko. To jest wprowadzanie ideologii do przepisów polskiego prawa. Myślę, że szybko się do tego przyzwyczaimy. "To dobry dzień dla wymiaru sprawiedliwości. Przywracamy porządek w sądach" - zapowiada minister Waldemar Żurek. A przyjętę dziś ustawy w największym skrócie mają przywrócić prawo do niezależnego i bezstronnego sądu. Obywatel ma być pewny, że za stołem siedzi prawidłowo powołany sędzia, KRS ma być legalna, a prawo pewne. Na razie pewne jest, że drogi na skróty nie będzie. I wiele wskazuje na to, że zielonego światła z dużego pałacu też nie. W przywracaniu praworządności rząd przyśpiesza. Dla wymiaru sprawiedliwości, dla polskich obywateli, to na prawdę dobry dzień. Dzień przed Wigilią rząd zajął się dwiema kluczowymi ustawami. Chodzi o tzw. ustawę praworządnościową i projekt nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. To są ustawy pełne nadziei. W tym sensie dobrze pasują do ducha świąt Bożego Narodzenia. To po kolei. Ustawa praworządnościowa ma za zadanie przywrócić wiarę obywatela w bezstronny i niezależny sąd. Chodzi o tzw. neo-sędziów. Często po wieloletnim procesie okazuje się, że na końcu nie był prawidłowo wybrany sędzia. Ustawa ma uregulować status neosędziów - to ponowne przeprowadzenie konkursów na stanowiska sędziowskie przed legalnym organem. Nie dotyczy to jednak grupy ponad tysiąca młodych sędziów, którzy powołani zostali po ukończeniu Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. Na takie rozwiązania - czeka środowisko sędziowskie. Nie może być tak, żeby obywatel, który idzie do sądu, zastanawia się, czy człowiek siedzący w tym sądzie, w todze i z łańcuchem, jest sędzią, czy jest uzurpatorem. A za to Polska do dziś płaci odszkodowania. I to niemałe. Tym, którzy wygrali sprawy w Europejskim Trybunale Praw Człowieka - za to, że wyrok wydał wadliwie powołany sędzia wypłacono już ponad 5,5 mln zł. Na rozpatrzenie wciąż czeka ponad tysiąc polskich spraw. Ta ustawa przywraca ten porządek w Sądach. Daje gwarancję też wyjścia z zaległości. Bo czas oczekiwania na rozpoznanie sprawy przeciętnego Kowalskiego za czasów Zbigniewa Ziobry został znacząco wydłużony. Zaufanie Polaków do sądów wciąż spada. Według ostatnich badań nie ufa im ponad 57%. Chcemy, żeby wszyscy mieli wreszcie w Polsce prawo do sądu bezstronnego, niepolitycznego, szybko działającego, którego wyroków nikt nie będzie kwestionował. Pomóc w tym ma także nowelizacja ustawy o KRS. A w niej powrót do rozwiązań, które są zgodne z konstytucją. Przyjęty projekt przewiduje wybór 15 członków przez wszystkich sędziów. Za PiS-u sędziów wybierali politycy. Pis wybierał tych 15 sędziów, ale swoją decyzją, bo wybrali ich wyłącznie posłowie PiS-u. Co proponuje minister? Sami sędziowie mają wybrać swoich przedstawicieli. A wybory do KRS przeprowadzać ma Państwowa Komisja Wyborcza, która zorganizuje wysłuchanie publiczne kandydatów. Dodatkowo zostanie powołana rada społeczna przy KRS. Tam będą przedstawiciele innych zawodów prawniczych, ale także organizacji społecznych. Chodzi o to, żeby ten proces nominacji konkursu sędziowskiego był procesem absolutnie transparentnym. Zmiany nie podobają się tym, którzy odpowiadają za demontaż wymiaru sprawiedliwości. Oni naprawiają praworządność po mnie, a ja jestem baletnicą. A szef klubu idzie dalej. Do kryzysu doprowadziła Koalicja 13 grudnia poprzez ataki na sędziów. Tu warto przypomnieć, że to właśnie rząd PiS-u na czele ze Zbigniewem Ziobro atakował i prześladował niezależnych sędziów, tylko dlatego, że wydawali wyroki nie po myśli Nowogrodzkiej. Doskonałym przykładem jest sam minister Żurek, który miał ponad 20 dyscyplinarek. To jest chyba ostatnia taka szansa na przywrócenie spokoju. Na razie w środowisku oczekiwanie na zmiany. Czy przepisy ostatecznie wejdą w życie - zdecyduje prezydent. Niezależnie od wszystkiego tych ustaw po prostu nie będzie. Mimo tej deklaracji polityka PiS Sędziowie mają apel do prezydenta. Albo przywraca porządek konstytucyjny w zakresie sądownictwa, albo niestety bawimy się nadal zapałkami w składzie z amunicją. I może to bardzo wiele nas wszystkich kosztować. Rządowymi ustawami najpierw jednak zajmie się Sejm. Dwóch górników zginęło w kopalni Pniówek w Pawłowicach. Wczoraj doszło do wyrzutu metanu z masą skalną. Po sześciogodzinnej akcji ratowniczej odnaleziono ciała 40- i 41-latka. Kondolencje rodzinom złożyli prezydent i premier. W momencie wyrzutu metanu na głębokości 830 metrów było 10 pracowników. O własnych siłach wyszło ośmiu z nich. Z dwoma utracono kontakt. Górnicy, którzy zginęli, byli doświadczonymi pracownikami z wieloletnim stażem w kopalniach. Rodziny poszkodowanych zostały otoczone opieką psychologiczną i pomocą materialną. To 14. i 15. ofiara śmiertelna w tym roku w polskim górnictwie. Kopalnia Pniówek jest zakładem o jednym z najwyższych w kraju wskaźników zagrożenia metanowego. Czy zakład meblarski nadal będzie mógł poszukiwać na rynku pracy stolarza? -. Zamiast "szukam stolarza" można napisać "szukam osoby do prac stolarskich" - tak na to pytanie odpowiada ministra Dziemianowicz-Bąk i to ważna kwestia, bo jutro wchodzą w życie istotne zmiany w Kodeksie pracy. W ogłoszeniach o pracę będzie obowiązek stosowania określeń neutralnych pod względem płci. Rekrutacja ma nie dyskryminować, a wynagrodzenia mają być jawne. Co jeszcze się zmienia? Świąteczny jarmark to taki rynek pracy w pigułce. W tym roku pod choinkę pracownicy dostaną równość i transparentność. Jutro w życie wchodzi nowelizacja kodeksu pracy. Pierwsze zmiany to nie tylko wolna Wigilia, ale też to, że oferty zatrudnienia będą neutralne płciowo. Co to oznacza? Można szukać osoby, która będzie wykonywać prace stolarskie, ale nie powinno się na etapie rekrutacji definiować, czy to ma być kobieta, czy mężczyzna. Neutralność ma dotyczyć nie tylko tytułu ogłoszenia, ale całej komunikacji rekrutacyjnej od nagłówka po opis obowiązków i wymagań. Niektóre zawody, które wydawały nam się męskie lub kobiece, będziemy szerzej akceptować, że mogą być wykonywane przez różne płcie. Chodzi o stosowanie bardziej inkluzywnego języka, czyli takiego, który dąży do szanowania różnorodności. Przykładowo w służbach mundurowych w Polsce 1/3 stanowią kobiety. Żołnierki nie dziwią już nikogo. No prawie... Takie aberracyjne sprawy światopoglądowe. Ja wiem, że te feminatywy wszystko już wypierają, język polski... No ale wolałbym, żeby wszystko pozostało tak, jak było. Bo cóż w tym wszystkim było złego? Zła w tym wszystkim jest luka płacowa, która jak wynika z danych Eurostat ma się całkiem dobrze. Od jutra zarobki powinny być jawne. A kobiety w Europie wciąż zarabiają średnio 12% mniej niż mężczyźni, w Polsce ta różnica wynosi niecałe 8%. O czym na antenie TVP Info mówiła ministra. Wciąż niestety jest w Polsce tak, że na tych samych stanowiskach, zatrudniony jest mężczyzna i kobieta, kobieta zarabia znacznie mniej tylko dlatego, że jest kobietą. Żeby z tym walczyć trzeba o takiej nierówności wiedzieć. Pracownik będzie miał prawo do informacji o średnich płacach na podobnych stanowiskach. Ale jawność płacy to również ważny element na rozmowach kwalifikacyjnych. Pracodawca nie będzie mógł zapytać o poprzednie wynagrodzenie, ale będzie musiał już na początku przedstawić widełki płacowe. Każdy pracownik i każdy kandydat tak na prawdę chce wiedzieć, ile będzie w przyszłości zarabiał za pracę, którą będzie wykonywał. Zmiana w prawie wprowadza też nowy obowiązek dla pracodawców, będą musieli śledzić lukę płacową w firmie i publikować raporty. Powyżej 100 osób zatrudnionych będzie obowiązek publikowania tzw. luki płacowej. To będzie uśredniona w skali firmy różnica pomiędzy tym, ile zarabiają kobiety i mężczyźni. Pracownicy będą mogli również żądać wyjaśnień, dotyczących różnic w wynagrodzeniach. Jeśli pracodawca w myśl tych zmian ustawowych będzie miał różnice płacowe powyżej 5% na takim samym stanowisku, to będzie musiał to skonsultować z przedstawicielami załogi i podjąć działania naprawcze. Za naruszenie obowiązku neutralności ogłoszeń o pracę oraz zasad przejrzystości wynagrodzeń grożą kary. Nawet do 50 tys. zł. Święta w cieniu wojny liczą w latach. I w tym roku kolejny raz, jeśli w ogóle uda się spotkać, to najczęściej nie w komplecie i raczej bez nadziei na pokój. Wołodymyr Zełenski ostrzega Ukraińców przed rosyjskimi bombami. W czasie świąt agresor wściekle atakuje, biorąc za cel cywilów i infrastrukturę krytyczną. I to strategia, która idzie w poprzek nie tylko kalendarza świąt, ale i kolejnych negocjacyjnych spotkań. Jest złem i po zło sięga. Walczy ciemnością, strachem i chłodem. To jego ulubiony oręż. W przeddzień Bożego Narodzenia Putin po raz kolejny udowodnił, że nie potrafi żyć bez terroru i zabijania. Wystrzelił kilkadziesiąt rakiet i ponad 650 dronów. Jeden z nich, w tym domu, zabił czteroletnie dziecko. Ten rosyjski atak wysyła niezwykle jasny sygnał, dotyczący priorytetów Rosji. Atak przed Bożym Narodzeniem, kiedy ludzie chcą po prostu być z rodzinami, w domu i bezpieczni. Olena, by rozświetlić putinowski mrok, ręcznie robi świeczki. Ma ich dziesiątki. Ataki zakłócają nasze plany, stabilność. Bez prądu siedzimy w ciemności przez dwa lub trzy dni. To bardzo trudne. Anastazja do walki z zimnem Kremla używa generatora. Bez ogrzewania i wody jest bardzo trudno. W mieszkaniu nie można przechowywać więcej niż 30 litrów. Dobrze, że mamy generator i niech Bóg broni, żeby się nie spalił z powodu przeciążenia. Ich nieustające buczenie na ulicach miast w nocy i w dzień to nowy odgłos życia. Kiedy budzę się wcześnie i słyszę buczenie generatora, czuję się szczęśliwa, ponieważ oznacza to, że żyję, bo jestem w stanie to usłyszeć. Biorąc pod uwagę to, co dzieje się na froncie, szum generatora zamiast świątecznych dźwięków wcale mi nie przeszkadza. Moskwa odrzuciła bożonarodzeniowy rozejm. Ukraińcom nie chce dać ani chwili wytchnienia. Wołodymyr Zełenski przestrzegł rodaków przed kolejnymi zmasowanym uderzeniami. Rosja zgodnie ze swoją naturą może w Boże Narodzenie przeprowadzić potężny atak. Wołodymyr Zełenski przestrzegł rodaków przed kolejnymi zmasowanym uderzeniami. Rosja zgodnie ze swoją naturą może w Boże Narodzenie przeprowadzić potężny atak. Dlatego dzisiaj w tej sprawie odbyło się spotkanie sztabu. Najważniejszą kwestią była obrona powietrzna naszych miast i wsi, zwłaszcza w dniach 23, 24 i 25 grudnia. W tych dniach ludzie muszą zachować szczególną ostrożność. To już czwarte święta Bożego Narodzenia w cieniu wojny. Inne niż wszyscy by chcieli. Ale wszyscy chcą poczuć w nich choć odrobinę świątecznej magii. Pomimo wojny nasze dzieci chcą się zrelaksować, chcą przeżyć coś nowego, chcą poczuć szczęście, poczuć dzieciństwo. Dlatego pomimo ciągłych rosyjskich ataków Swietłana zabrała wnuki na świąteczny jarmark w centrum Kijowa. Dzieci wiedzą. Wiedzą wszystko. Kiedy jest światło. Kiedy nie ma światła. Przystosowały się. Miroczka miała trzy lata, kiedy zaczęła się wojna. Już dorosła. Zdecydowanie za szybko. Warsztaty artystyczne, odwiedziny znanych i lubianych, a wszystko przy akompaniamencie orkiestry dętej. Wyjątkowy czas, gdy to nie choroba gra pierwsze skrzypce, zorganizowała dzieciom na Oddziale Onkologii w Instytucie Matki i Dziecka Fundacja Herosi. Szanse na wyleczenie i aktywne życie są ogromne, a dowodem niech będę historie byłych pacjentów, których Małgorzata Wiśniewska odwiedziła po chorobie. To Hania, bohaterka naszego materiału sprzed ośmiu lat. Kiedy zachorowała na raka kości miała trzy miesiące. Była najmłodszym na świecie dzieckiem, któremu po wycięciu guza, wszczepiono endoprotezę kości ramiennej. Dziś żyje jak inne dzieci i uprawia sporty. Lubię pływać i się wspinać. Rozwija się jak każda 8-latka. Jest bardzo żywa, chodzi na basen. Ula - uczennica klasy maturalnej. Po usunięciu części przedramienia wszczepiono jej fragment kości strzałkowej. Przed operacją liczyła się z tym, że może stracić rękę. Tak mówiła, kiedy z nią rozmawialiśmy półtora roku temu. Dotknęłam palców i tak się ucieszyłam, że mam tę rękę, że cała się zapłakałam. Dziś szykuje się do studiów dziennikarskich i docenia każdą chwilę. Pojechać pociągiem czy metrem, czy pójść do kina, takie czynności, na które nikt nie zwraca uwagi. Milan ma za sobą roczne leczenie z powodu raka kości udowej. Pół roku temu w Instytucie Matki i Dziecka dopiero uczył się chodzić. Chłopiec ma za sobą kilkanaście cyklów chemii i wszczepioną endoprotezę kości udowej, która będzie z nim rosła. Teraz nadrabia czas, który spędził w szpitalu. Milan super sobie radzi. Próbuje grać w piłkę, jeździ samochodzikami. Świąteczna atmosfera przed oddziałem onkologii w Instytucie Matki i Dziecka, dzięki Wilanowskiej Orkiestrze Dętej, dla tych, którzy są w procesie leczenia. Jak weszliśmy tutaj, to już czekały dziewczynki. Mówiły: jest godzina 11, spóźniliście się 3 minuty. Oni czekają, a na oddziale warsztaty artystyczne i wizyta trenera reprezentacji siatkarzy, który wie, czym jest walka z silnym przeciwnikiem. Ich mecz jest najtrudniejszy. Mam nadzieję, że wszyscy wygrają. Metody stosowane w tej klinice są porównywane z najlepszymi ośrodkami na świecie. Dzięki temu, że te badania kliniczne są, że jest ich coraz więcej, że mamy dostęp do tych terapii - to możemy poprawiać wyniki u dzieci. I choć część pacjentów spędzi te święta w szpitalu, dla większości kolejne będą z bliskimi w domu. Świąteczny stół, a przy nim coraz mniej osób. Przed dekadą ponad połowa gospodarstw domowych składała się maksymalnie z dwóch osób, a przed rokiem było to już ponad 63%. Na drugim biegunie domy, w których rodzinne święta przy jednym stole może spędzić sześć lub więcej osób. Takich gospodarstw jest zaledwie 2%. Oczywiście to tylko statystyka, ale pokazuje ona ważną i niepokojącą demograficzną zmianę o głębokich konsekwencjach. Jak kurczą się rodzinne święta? Razem z pestkami, ze skórką. Bez kompotu z suszu w święta ani rusz. Szczególnie gdy chętnych wielu. Elżbieta Klecha z Mirocina Górnego koło Zielonej Góry zasiądzie do wigilijnego stołu z mężem i pięciorgiem dzieci. Potrawy już niemal gotowe. Każdy z nas coś tam przygotowuje, bo jedni robią rybę po grecku, jedni robią pierogi. To tak żeby odciążyć jeden drugiego. To nie jest tak, że wszyscy przychodzą na gotowe. Coś się dzieje zawsze i każdy rozmawia ze sobą, nie chciałabym na pewno być w ten czas sama. Świątecznych spotkań w tak dużym gronie jak u pani Elżbiety jest i będzie w polskich domach coraz mniej. Przez niespełna dekadę przybyło osób żyjących samotnie lub rodzin dwuosobowych. Łącznie to już niemal dwie trzecie wszystkich gospodarstw domowych. Ubywa za to rodzin wieloosobowych. Sześcioosobowe gospodarstwo domowe to już rzadkość - tylko 2%. Myślę, że takie bardzo liczne spotkania w gronie rodzinnym przejdą do rzadkości, będą sporadyczne, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę fakt wielopokoleniowości tych spotkań. Coraz więcej osób starszych, coraz mniej dzieci - to mówi samo za siebie. Współczynnik dzietności w Polsce to niewiele ponad jeden, co oznacza ujemny przyrost naturalny. Więcej ludzi umiera niż się rodzi - to dane do końca września. Młodzi odkładają decyzję o powiększeniu rodziny lub w ogóle o tym nie myślą. Widać wyraźnie, że rodzina nie jest już jedynym naszym sukcesem, że jest jednym z wielu wyznaczników szczęścia i sukcesu. Młodzi ludzie coraz częściej inwestują w samorozwój, w sukces finansowy. Ludność Polski w zeszłym roku to nieco ponad 37 milionów. O 158 tysięcy mniej niż dwa lata temu. GUS prognozuje, że w tym tempie przez 35 lat ubędzie nas dziewięć milionów. To pięciokrotność obecnej liczby mieszkańców Warszawy. Kryzys demograficzny to jednak nie tylko krótsza lista gości na Wigilii. System emerytalny stanie się niewydolny, zacznie brakować pracowników. Być może konieczne będą niepopularne decyzje. Ważne jest to, żeby nie zmuszać do przedłużania czasu pracy, okresu składkowego, ale zachęcania do tego, żeby pozostawać na rynku pracy. Próbowano różnych zachęt dla rodziców. Dekadę temu ruszył program 500+, od niedawna 800+. Rok temu wystartowało tzw. babciowe. Jeśli efekty nadejdą, to nieprędko. Procesy demograficzne nie są takie łatwe do odwrócenia, gdyż liczba dzieci, które mają szansę urodzić się w danym roku zależy na przykład od liczby kobiet w wieku reprodukcyjnym. A ta liczba od dłuższego czasu jest coraz mniejsza. W połowie lat 80. mówiło się, że niedługo Polaków będzie 40 mln. To nigdy nie nastąpiło i nie nastąpi już. Może jednak zrealizuje się bardziej optymistyczny scenariusz. To jest to szczęście. Bardzo doceniam, że mam dużą rodzinę, bardzo. I takie rodzinne przygotowania do Wigilii nie będą rzadkością. Zdrowych, spokojnych świąt, pełnych dobrych życzeń - najlepiej nie napisanych przez sztuczną inteligencję. Niech to będzie najważniejsze z nich, bo problem z przełożeniem myśli na kreatywne życzenia mamy coraz większy. O mocy wysyłanych sobie nawzajem świątecznych słów. Kiedyś absolutna przedświąteczna konieczność. Dziś już niemal tylko tradycja seniorów. Polacy piszą coraz mniej kartek świątecznych. W ciągu dekady ich popularność spadła aż o 90 %. "Niech wszystkie troski odpłyną gdzieś w dal" - tak pisze pani Katarzyna z Szaflar na Podhalu. W jej rodzinie od lat tworzy się odręczne, spersonalizowane kartki. Piszę bo pamiętam, chcę sprawić przyjemność. Moja mama też pisała. Babcia do kuzynek, Wrocławia, Rybnika, to trwa od pokoleń. Moje dzieci też się w to wciągnęły. Za pierwszą kartkę świąteczną w historii uznaje się tę zamówioną przez Henry'ego Cole'a w Londynie w połowie XIX wieku. Nie chciał pisać listów, więc zlecił namalowanie kartki, by powieloną wysyłać do wielu osób. W Polsce ten zwyczaj upowszechnił się w XX wieku. W Archiwum Państwowym może zobaczyć, jak zmieniały się przez dekady. To jest jedno z wielu cennych źródeł, które umożliwiają poszerzenie wiedzy z zakresu historii życia codziennego, przemian kulturowych, społecznych. Cecylia Wnuk na Poczcie Głównej w Warszawie przepracowała 40 lat. Pamięta kartkowe szaleństwo z XX wieku. Sama już kartek nie pisze, ale jej klienci owszem. To wszystko jest fajne, dostanie takiej kartki. Przyjemność, ktoś się podpisał, ktoś coś napisał. Życzenia są kierowane do mnie i tylko do mnie. Ale taką przyjemność w zabieganych dużych miastach sprawiamy sobie coraz rzadziej. Kiedyś tak, teraz nie. Dlaczego? SMS-y lecą w świat. A ktoś z Pani znajomych? Wątpię. Też nie. Zawsze miło otworzyć skrzynkę i zobaczyć coś innego niż list z urzędu. Polacy piszą mniej kartek - potwierdza Poczta Polska, ale tych świątecznych i tak jest najwięcej. W zeszłym roku było ich ponad 3,5 miliona. Tym, czego nam najbardziej brakuje, jest czas. Napisanie takiej kartki, listu to wyraz tego, że jesteśmy skłonni ofiarować komuś co tak trudno dostępne. Albo poprosić o to, o czym się marzy. To dzieci, pisząc listy do świętego Mikołaja, kontynuują kartkową tradycję. Bo tam można od siebie coś napisać. Językoznawca profesor Bralczyk od lat nie wysyła już kartek świątecznych, choć dostaje je od innych - czasem nawet wierszowane. Jego zdaniem polszczyzna nie ubożeje z powodu redukcji kartek, bo ich treść żyje w SMS-ach i Internecie. Te formuły, które tam są, podobne do formuł umieszczanych na dawniejszych kartkach. To są skonwencjonalizowane dowody pamięci. I one docierają do nas w inny sposób. Pani Katarzyna woli jednak by o tej pamięci świadczyły także jej piękne literki i taka miniszopka. To mały gest, ale wart jest miliony. Wystarczy włączyć telewizyjną Jedynkę w pierwszy i drugi dzień świąt, by wesprzeć akcję "Reklama Dzieciom". Specjalny świąteczny blok reklamowy zostanie wyemitowany 25 i 26 grudnia 2025 roku w TVP1 tuż po programie "19.30". Dochód z niego zostanie w całości przeznaczony na pomoc potrzebującym dzieciom. W tym roku największa charytatywna inicjatywa TVP zwraca uwagę na problem samotności i bezradności najmłodszych. Do tej pory przez 32 lata akcji udało się zebrać ponad 37 mln zł. Dzięki środkom zebranym podczas poprzednich edycji udało się pomóc setkom placówek w całej Polsce. Od ośrodków rehabilitacyjnych i placówek opiekuńczo-wychowawczych, po przedszkola, szkoły podstawowe i szkoły specjalne. Za chwilę Marek Czyż zaprosi państwa na "Pytanie dnia". Dziś gościem będzie Michał Kobosko, europoseł Polski 2050. Ciekawego wieczoru. Do zobaczenia.