Wkr#tce porozumienie? Kolejna tura rozm#w o pokoju w Ukrainie. 52 chętnych - kolejka do prezydentury się wydłuża. Gigantyczny powerbank - powstanie największy magazyn energii w Europie. "19.30", Zbigniew Łuczyński, dobry wieczór. "Poważne kwestie" - tak o rozmowach w stolicy Arabii Saudyjskiej, gdzie trwają dziś rozmowy USA i Rosji, mówią przedstawiciele strony agresora w wojnie z Ukrainą. Temat zawieszenia broni w powietrzu i w basenie Morza Czarnego jest kontynuowany. Wczoraj swoje stanowisko przedstawiała strona ukraińska. A czy dzisiejsze spotkanie zmienia nastawienie Rosji? Rijad, 8.00 rano. Rosyjska delegacja przyjeżdża na rozmowy z Amerykanami. Więcej nie zobaczymy - dziennikarze zostali z hotelu wyproszeni. Skład rosyjskiej delegacji budzi kontrowersje. Tam jest generał Biesieda, który jest teraz doradcą szefa FSB, były szef działu FSB, który jest odpowiedzialny za Ukrainę, rusyfikację, za walkę z dysydentami rosyjskimi i ukraińskimi. Jest też były dyplomata Grigorij Karasin. Na obu ciążą amerykańskie i europejskie sankcje nałożone po zajęciu Krymu w 2014 roku. Myślę, że w Arabii Saudyjskiej w poniedziałek zobaczycie prawdziwy postęp. Ten postęp ma dotyczyć przede wszystkim zawieszenia broni na Morzu Czarnym. Kwestię tę chciała poruszyć delegacja rosyjska. To była propozycja prezydenta Trumpa, a prezydent Putin się na nią zgodził. Propozycja dotyczy m.in. przywrócenia tzw. Inicjatywy Czarnomorskiej, dzięki której mimo wojny przewożono ukraińskie produkty rolne. Będziemy rozmawiać o zawieszeniu broni na Morzu Czarnym, aby obie strony mogły przewozić paliwo oraz ponownie rozpocząć handel. Rosyjskie dążenie do porozumienia dotyczącego Morza Czarnego nie dziwi: Ukraina ma tam przewagę militarną. Na razie kontrolujemy sytuację na Morzu Czarnym, na Morzu Azowskim i na wodach otaczających tymczasowo okupowany Krym. Dla nas rozmowy niewiele więc zmienią. Ukraińska delegacja przyjechała do Rijadu z jasnym celem: zawarcia częściowego rozejmu dotyczącego energetyki i infrastruktury cywilnej. Na stole negocjacyjnym położyła listę obiektów, które nie mogą być celem ataków rosyjskich. Niedzielne spotkanie minister obrony Rustem Umerow określił jako udane. W podobnym tonie wypowiedział się Wołodymyr Zełenski. Strona ukraińska wyciągnęła wnioski z fatalnego spotkania w Gabinecie Owalnym W podobnym tonie wypowiedział się Wołodymyr Zełenski. Strona ukraińska wyciągnęła wnioski z fatalnego spotkania w Gabinecie Owalnym i stara się nie drażnić Donalda Trumpa. I Rosji. Oni uważają, że ocieplenie pewne atmosfery z Rosją służy być może tym negocjacjom. Ale proszę pamiętać, że Ukraina nie jest bezwolną ofiarą agresji, Ukraina walczy. I przypomina, że niezależnie od jej dobrej woli zakończenie wojny zależy od Putina. Niezależnie od tego, jakie tematy omawiamy z naszymi partnerami, Putin musi zostać zmuszony do wydania prawdziwego rozkazu wstrzymania ataków. A te nie ustają. Tylko dziś w wyniku ataku rakietowego na Sumy w północno-wschodniej Ukrainie rannych zostało prawie 30 osób, w tym czworo dzieci. Kampania prezydencka w Polsce przekroczyła już półmetek, a 55. dzień przed wyborami do pierwszej tury to ostatni moment na rejestrację komitetów wyborczych kandydatów na prezydenta. PKW czeka na zgłoszenia tylko do końca dnia. To jeden z kluczowych terminów nadchodzących wyborów i już wiadomo, że na liście osób, których komitety wyborcze zostały zgłoszone, są 52 nazwiska. Wśród nich ci, którzy już od początku kampanii dają się zapamiętać. Jeszcze nigdy tak wielu kandydatów nie chciało zająć miejsca po ustępującym prezydencie. Chęć startu do PKW zgłosiły już 52 osoby. Swoje komitety zarejestrowało 41 jeden z nich, m.in. były policjant, uczestniczka reality show, zarządca parku rozrywki. Kluczowe jest tutaj słowo "popularność" i wiele z tych osób wie, że będzie miało darmowy czas antenowy. Żeby jednak przejść dalej, trzeba zebrać 100 tysięcy podpisów. Na razie do PKW dostarczyło je tylko tych 7 kandydatów. Mamy zebranych dużo podpisów, proszę się nie obawiać. Będę na tej karcie wyborczej. Reszta kandydatów przekonuje, że jest już blisko z podpisami. Trochę brakuje, ale nie tak bardzo dużo. To data, która zweryfikuje te zapewnienia. Kto do 4 kwietnia nie dostarczy podpisów, ten z listy kandydatów wypadnie. Do tego czasu... Mam cichą nadzieję być czarnym koniem tych wyborów. ...teoretycznie możliwe jest wszystko. Możecie mówić mi Kasia. Dlatego w internecie kampania trwa na całego. Ja się czuję jak Jaśko z Wyspiańskiego w chocholim tańcu. Według Oko.press aż 16 spośród 40 kandydatów prezentuje poglądy antyukraińskie, prorosyjskie... A czego ty się tej Rosji boisz? i antyunijne. Jesteśmy w Unii Europejskiej, jesteśmy krajem okupowanym. Występując przeciwko polskiej racji stanu. W gronie tegorocznych kandydatów także weterani wyborów prezydenckich. Marek Jaubiak, Paweł Tanajno i Stanisław Żółtek, niezrażeni takimi wynikami sprzed 5 lat, chcą spróbować ponownie. Paweł Tanajno w poprzednich wyborach zasłynął jako uczestnik protestów przeciw covidowym obostrzeniom. Tym razem, jeszcze bez stu tysięcy podpisów, za to z gotową wyborczą piosenką. Paweł Tanajno swych wrogów zmieni w łajno. W Sejmie komentują to krótko: To demokracja musi wytrzymać. Ostatnie sondaże, w tym ten wykonany przez IPSOS dla "19.30", wskazują, że walka o Pałac Prezydencki rozegra się między tymi trzema kandydatami. Największe szanse ma Rafał Trzaskowski. Tu podczas spotkania w Złotowie. Chcemy przyspieszyć reformowanie Polski i prezydent jest niezbędny jako ktoś, kto będzie współpracował, ale też będzie osobą wymagającą. PiS dziś nie zarejestrowało żadnego nowego komitetu, czym potwierdziło, że zamiany kandydata nie będzie. Choć Karola Nawrockiego - tu podczas dzisiejszej wspólnej podróży samolotem z Andrzejem Dudą - w walce o drugą turę dogania Sławomir Mentzen. Jako socjolog absolutnie nie wierzę,, bo rozmawiam z ludźmi i to poparcie dla doktora Karola Nawrockiego jest ogromne. Jeśli jednak okaże się niewystarczające na drugą turę, rządzący wieszczą trzęsienie ziemi w PiS. To nie jest kandydat obywatelski, tylko kandydat jednego obywatela, Jarosława Kaczyńskiego. I to prezes PiS za jego wynik będzie rozliczany. Na jaw wychodzą kolejne niewygodne dla kandydata na prezydenta, popieranego przez PiS, informacje dotyczące jego kontaktów. "Wielki Bu", Olgierd L., a teraz Grzegorz Horodko, pseudonim "Śledziu". Karol Nawrocki na informacje o znajomościach z osobami ze środowiska przestępczego i neonazistowskiego ma wytłumaczenia, ale jego słowa bardzo szybko są weryfikowane. "Olo", "Śledziu", "Wielki Bu", "Nikoś", "Masa" - to osoby z trójmiejskiego półświatka, które powiązane są z Karolem Nawrockim. O jego kłopotliwych znajomościach mówiło się ostatnio wiele. Artykuł Onetu rzuca jednak nowe światło w tej sprawie. Duże konsekwencje złego wyboru. Człowiek prześwietlony, ale okazuje się, że za uszami ma dużo różnych nie najsympatyczniejszych spraw. A sprawa poważna, bo dotyczy Grzegorza Horodki, wielokrotnie karanego neonazisty. Nawrocki tłumacząc się ze wspólnej znajomości, przekonywał, że poznał go w Areszcie Śledczym w Gdańsku. Tam miał prowadzić wykład jako pracownik IPN. I tu pojawia się kluczowy problem. Z informacji przekazanych mi przez Areszt Śledczy w Gdańsku i z dostępnych u nich dokumentacji wynika, że pan dr Nawrocki nie prowadził w tym okresie takich zajęć. Zatem kandydat PiS mija się prawdą, i to nie pierwszy raz, słyszymy od rządzących. Może pan Nawrocki jest jak Tina Turner, że gra koncert i dla jednego widza, i dla 200 tysięcy. Kandydata PiS broni rzecznik IPN, który zamieścił pisma osadzonych i Karola Nawrockiego do dyrektora gdańskiego aresztu. Co warto podkreślić, nie wynika z nich, że to właśnie Karol Nawrocki prowadził wykład. Ja myślę, że pan Nawrocki zaraz wygłosi oświadczenie, że to nie on wykładał w więzieniu, tylko pan Batyr. Posłanka Lewicy nawiązuje do tego wywiadu. To historyk, który zainspirował mnie do mojej pracy. Gdzie Karol Nawrocki, występując jako Tadeusz Batyr, tak mówił o samym sobie. Mieliśmy w Polsce jedynego historyka, który miał odwagę zajmować się przestępczością... Udaje kogoś innego, chwali się jako ten ktoś inny, poruszał się w środowisku bardzo dwuznacznym. Pewnie takie informacje jeszcze będą się pojawiały. Kandydat PiS na prezydenta swoje podejrzane znajomości rozpoczął jeszcze w czasach, kiedy był bramkarzem w trójmiejskich dyskotekach. To miało wynikać z tajnego raportu, który trafił na biurko prezesa PiS. Miał on powstać jeszcze przed ogłoszeniem kandydatury Nawrockiego. Opisano w nim szczegółowo kontakty Nawrockiego z neonazistami i gangsterami: wspomnianym już Grzegorzem Horodką, Olgierdem L. czy Wielkim Bu. Dlaczego pan zlekceważył raport, który był u pana na biurku, w sprawie Nawrockiego? Bo nie ma żadnej wartości, to jest fake news. Jednak klika tygodni później sam Nawrocki o raporcie mówił już tak. Miałem świadomość, że jest taki raport. Kandydat PiS dziś nie znalazł czasu, aby odpowiedzieć na pytania o swoją przeszłość. Nie zorganizował konferencji prasowej. Panią nie martwią takie kontakty Karola Nawrockiego z gangsterami? Co to znaczy, że kontakty? To jest kwestia bardzo dyskusyjna. Pytanie, czy tych kwestii dyskusyjnych, jak mówi posłanka PiS, będzie do wyborów więcej. Do 18 maja jeszcze się czegoś dowiemy o Karolu Nawrockim? Nie wykluczam, dlatego że to jeszcze prawie dwa miesiące i on ma bardzo bogaty życiorys. A ten życiorys, jak każdej postaci publicznej, podlega weryfikacji. Oglądają państwo "19.30", program informacyjny, któremu można zaufać. A już za chwilę: Ambitny plan deregulacji. To nabiera przyspieszenia i bardzo konkretnych wymiarów. Mamy ponad 13 tys. propozycji zgłoszonych przez obywateli. Wyrok za brutalne zabójstwo żony i dwóch córek. Wymierza oskarżonemu karę dożywotniego pozbawienia wolności. Nie jest to dla niego specjalna niespodzianka. Czworo małych dzieci bez opieki. Zostawili te dzieci same w domu, będąc przy tym pod wpływem alkoholu. Pozostawione same sobie. Może stać się dramat. Ma być największy w Europie, a energia pozyskiwana z wielkoskalowego bateryjnego magazynu o mocy 981 megawatogodzin może być gromadzona i wykorzystywana w razie potrzeby. PGE rusza z budową magazynu energii elektrycznej w Żarnowcu. A ta inwestycja to dopiero początek. Efektem niższe ceny energii? Pierwsi ustawili się w tej kolejce już w sobotę rano. Widziałam, że było tu takie miasteczko namiotowe. Ludzie mieli koce, mieli termosy, fotele, jakieś krzesełka. Komitet kolejkowy. W gminie Wyry niedaleko Katowic powstał w związku zapisami na dotacje do paneli fotowoltaicznych i banków energii. Zostałam wykreślona po poludniu w niedzielę. Dlaczego? Bo nie byłam na sprawdzaniu obecności. Uzyskać można 85% dofinansowania. Obowiązuje zasada "kto pierwszy, ten lepszy". Tu są duże pieniądze i na pewno warto tutaj stać i próbować otrzymać tę dotację. Czemu służą przydomowe banki energii? To tak naprawę większe baterie, które poprzez fotowoltaikę są ładowane, gdy świeci słońce, gdy słońce zachodzi lub dzień jest pochmurny, można z tej zmagazynowanej energii skorzystać. To skala jednego gospodarstwa, ale w związku z tym, że energii z odnawialnych źródeł energii jest coraz więcej, konieczna jest budowa wielkich magazynów energii. Mamy co nadrabiać, lata zaniedbań w tym zakresie, bo budowaliśmy głównie źródła energii, a nie budowaliśmy formy odbioru bezpiecznego. Stąd decyzja o budowie największego w Polsce i jednego z największych w Europie magazynów energii. Koszt inwestycji to 1,5 mld złotych. To jest po prostu energetyczny powerbank, czyli baterie litowo-jonowe, ładowane tak jak baterie, i oddają tę energię tak, jak oddają ją powerbanki. Lokalizacja magazynu nie jest przypadkowa. Postanie w Żarnowcu, na Pomorzu, w sąsiedztwie elektrowni szczytowo-pompowej, a także planowanej gigantycznej morskiej farmy wiatrowej. Moc magazynu to ponad 260 megawatów. Ten magazyn energii będzie mógł zasilić podczas jednego cyklu rozładowania ok. 12 tys. sztuk takich samochodów elektrycznych. Grupa PGE wybrała generalnego wykonawcę inwestycji, to spółka LG Energy Solution Wrocław. Ten magazyn ma być gotowy za dwa lata, kolejnych 5 powstanie do końca 2035 roku. Wciąż jeszcze jesteśmy daleko od tego finalnego efektu, który pozwoli w 100% wykorzystywać OZE, ale im więcej magazynów energii, tym więcej elastyczności pozwalającej ujarzmić coraz więcej źródeł odnawialnych w Polsce. Takie magazyny można uruchomić w kilkadziesiąt sekund, np. w sytuacji, kiedy któraś z elektrowni nagle przestaje działać. Chodzi o to, żeby zapewniać gospodarce nie tylko stabilne, bezpieczne źródła energii, ale żeby ta energia była tania. I ta transformacja będzie do tego prowadziła. Gdy mocno wieje lub świeci, ceny energii są ujemne. Kto będzie w stanie tanią energię zmagazynować, ten w dłuższej perspektywie będzie miał niższe rachunki za prąd. Deregulacja, czyli uwolnienie gospodarki od nadmiaru przepisów, które utrudniają i spowalniają prowadzenie działalności gospodarczej. To wszystko jest od pewnego czasu oczkiem w głowie premiera i rządu. Według Rafała Brzoski, który kieruje zespołem mającym przygotować propozycje zmian, "liczba biurokratycznych absurdów jest przytłaczająca". Jednak ma to się zmienić, są już konkretne propozycje, a pierwsze rozwiązania możliwe są nawet w maju. Pakiet deregulacyjny to wytęskniona w Polsce rewolucja, mówił dziś premier na spotkaniu w swojej kancelarii z przedstawicielami strony społecznej. Proponowane zmiany mają pomóc głównie małym i średnim przedsiębiorcom, ale jednocześnie ułatwić życie nam wszystkim. Uwolnienie polskiej gospodarki i szerzej polskiego życia społecznego od nadmiaru regulacji leży w interesie wszystkich bez wyjątku Polaków. Poznaliśmy kilka planowanych zmian w przepisach. To np. domniemanie niewinności podatnika. To do urzędu skarbowego będzie należało udowodnienie naszej winy, od początku do końca. Odstąpienie od karania za niecelowe błędy ma sprawić, by - przykładowo - księgowa nie musiała obawiać się poważnych konsekwencji zwykłej pomyłki. Milczące załatwienie sprawy to automatyczne rozstrzygnięcie jej zgodnie z wnioskiem obywatela, jeśli urzędnik przekroczy termin odpowiedzi. Ważna ma być też cyfryzacja. Mówimy o tym, by cyfryzacja rzeczywiście pchnęła nas do przodu. Jesteśmy jednym z najbardziej scyfryzowanych społeczeństw w Unii Europejskiej i możemy jeszcze nadać lepszy ton i większe tempo w tym zakresie. Deregulacja może być istotnym elementem rozwoju polskiej gospodarki. Bo im więcej czasu spędzamy w urzędach, tym mniej zajmujemy się naszym przedsiębiorstwem - słyszymy od ekonomisty. Biurokracja jest dodatkowym podatkiem. Czas, który spędzamy, załatwiając sprawy, koszty, które ponosimy, to jest dodatkowy taki niewidzialny podatek. Ten podatek akurat można obniżyć. Rządzący dostali 111 propozycji deregulacyjnych. Do końca kwietnia do Kancelarii Premiera może trafić ich nawet 300. Obie strony chcą, by pierwsze projekty trafiły do Sejmu już w maju. Do czerwca premier chce przedstawić konkretne propozycje Unii Europejskiej. Jak mówił szef rządu, Wspólnota zgodziła się, że potrzebne jest szybkie uproszczenie przepisów dla biznesu. A Komisja Europejska już wycofała się z 40 aktów prawnych, co ma być pierwszym krokiem do poważnej deregulacji. Dziś Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Prezydent Andrzej Duda upamiętnił tych, którzy w czasie II wojny światowej, ryzykując życiem, udzielali pomocy ludności pochodzenia żydowskiego. Dokładnie dziś przypada też rocznica męczeńskiej śmierci rodziny Ulmów, którzy zostali zamordowani przez nazistów. Za pomoc Żydom pod okupacją hitlerowską groziła kara śmierci. Nie tylko dla tego, kto bezpośrednio pomagał, ale także dla jego najbliższych. Prezydent odsłonił kolejne nazwiska na tablicach pamięci poświęconych Polakom, którzy zapłacili najwyższą cenę za ratowanie Żydów pod niemiecką okupacją. Uroczyste obchody odbyły się również w Markowej, gdzie Niemcy zamordowali beatyfikowaną trzy lata temu rodzinę Ulmów. To właśnie dzień ich męczeńskiej śmierci w 2018 roku ustanowiono Narodowym Dniem Pamięci Polaków Ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Za ratowanie Żydów w czasie niemieckiej okupacji zginęło od 300 do ponad 1500 Polaków. Zabił swoją żonę i dwie córki. Ich ciała ukrywał w pokoju. Według sądu jego wina nie pozostawia wątpliwości. Dziś Serhij T. został skazany na dożywocie. Morderca z Puszczykowa został skazany, choć na ostatniej rozprawie przed ogłoszeniem wyroku zmienił zeznania i wyparł się wcześniejszych, przerażających opisów brutalnego zabójstwa. Serhij T. skazany. Wymierza oskarżonemu karę dożywotniego pozbawienia wolności. Za zabójstwo żony i dwóch małych córek - 1,5-rocznej Marii i 4-letniej Darii. Mężczyzna nie miał pracy, pił i pogrążał rodzinę w długach. W listopadzie 2023 roku, prawdopodobnie w ciągu alkoholowym, udusił żonę i dwoje dzieci, jak zeznał, po to, by skończyły się jego problemy. Bezwzględny, zwłaszcza w stosunku do dzieci, wobec których stosował dodatkową przemoc, wszelkimi środkami zmierzał, aby pozbawić ich życia. Działał z wyjątkową siłą. Opisy jego czynów są zbyt drastyczne, by je cytować. Z psychologicznego punktu widzenia w zdarzeniu tym szczególne znaczenie odgrywało to okrucieństwo, ponieważ pozbawienie życia trzech osób w ciągu jednego zdarzenia zdecydowanie niesie większy ładunek emocjonalny. Wbrew prokuraturze sędzia w tych zbrodniach nie dopatrzył się jednak szczególnego okrucieństwa. Zachowanie jego było ukierunkowane na szybkie zadanie śmierci. Mężczyzna przez kilka dni trzymał ciała ofiar w zamkniętym pokoju tego domu. 11-letniemu pasierbowi mówił, że nie może tam wchodzić, bo mama i przyrodnie siostry zachorowały na covid. Po paru dniach sam zgłosił się do służb i przyznał do zabójstw. Pod koniec procesu Serhij T. wycofał się z zeznań, wskazując kogoś innego jako sprawcę. Sędzia nie wziął tego pod uwagę. Ta linia obrony oskarżonego, to, na co wskazywał ostatnio, w żaden sposób nie zostało sprawdzone. Jest to zbyt poważna sprawa, żeby tak zupełnie tego nie sprawdzać. Obrońca będzie składał apelację. Prokurator jeszcze nie zdecydowała. Nie chcę komentować tego wyroku, zobaczymy, czy będzie skierowany wniosek o uzasadnienie tego wyroku. Serhij T. przyjechał z Ukrainy 7 lat temu, później ściągnął rodzinę. Oskarżony - według biegłych - był poczytalny, wykazywał skłonność do agresji. W żadnym momencie się nie zatrzymał, nie zreflektował, nie wpadł, że może zadzwonić po policję, po pogotowie, może wycofać się z tego zbrodniczego działania. Wszystko to wskazuje na zdeterminowanie, zaciętość. Skazany po 25 latach będzie mógł się ubiegać o przedterminowe zwolnienie. Wyrok na Serhija T. może zostać podważony i uchylony. To dlatego, że sprawę prowadził neosędzia. Wszystko, co miałem do powiedzenia na sali, podałem. W takim przypadku cały proces będzie musiał zostać przeprowadzony od nowa. O gwałtach i napaściach na tle seksualnym, których miał być sprawcą, mówiono już w przeszłości. Wtedy wszystkiemu zaprzeczał. Mówił o medialnym spisku. Teraz 76-letni gwiazdor kina Gerard Depardieu staje przed sądem, aby odpowiedzieć na zarzuty. Oskarżają go dwie kobiety, z którymi pracował na planie filmu w 2021 roku. Powrót do odroczonej rozprawy wzbudza zainteresowanie na całym świecie, bo problem molestowania seksualnego w środowisku filmowym był tematem tabu przez długie lata. Już nie legenda kina, ale potwór, predator seksualny i gwałciciel - tak Gerarda Depardieu opisują jego ofiary. Gwiazdor stanął dziś przed sądem w Paryżu, bo dwie kobiety, z którymi w 2021 roku pracował na planie filmu "Zielone Żaluzje" oskarżyły go o napaść na tle seksualnym i molestowanie. Jedna z nich twierdzi, że dotykał jej talii, brzucha i biustu, brutalnie grożąc, że ją zgwałci. Jej zeznania są zbyt drastyczne, by móc je zacytować. Według adwokata aktora to zwykłe kłamstwo. Ten proces skonfrontuje oskarżenia z rzeczywistością. I w sposób bezstronny, obiektywny i niepodważalny wykaże, że wszystkie zarzuty są fałszywe. Prawda jest po naszej stronie. Gerard Depardieu to największy gwiazdor francuskiego kina. Zagrał w blisko 150 produkcjach, był nominowany do Oscara, jest laureatem Złotej Palmy i Złotego Globu. Kobiety, które z nim pracowały, mówią, że właśnie ze względu na wielką sławę nigdy wcześniej nie usłyszał zarzutów, chociaż ofiar jest wiele. Mam nadzieję, że sprawiedliwość go ukarze, ta bezkarność jest nie do zniesienia. Przed sądem w Paryżu protestowały dzisiaj organizacje broniące praw kobiet, domagając się surowszych kar dla przestępców seksualnych. To pierwszy z wielu procesów, które czekają Depardieu. O gwałt i molestowanie oskarża go aż 20 kobiet. Tarnów. Czworo małych dzieci bez opieki, ślady krwi w mieszkaniu. Taki obraz zastali bliscy rodziny, którzy zawiadomili policję. Rodzice dzieci pojawili się wkrótce po przyjeździe patrolu. Byli pijani. Teraz oboje trafili do aresztu, a dzieci są już bezpieczne w pogotowiu opiekuńczym. To już kolejne takie zdarzenie w ostatnim czasie. W Zgierzu to pięciolatek zadzwonił pod numer alarmowy i poprosił o ratunek. Tarnów, sobota wieczór. W domu czwórka maleńkich dzieci pozostawionych bez opieki. Najstarsze ma cztery lata, najmłodsze bliźnięta - zaledwie 10 miesięcy. Pozostawione same sobie, może stać się dramat. Szkoda słów na takie zachowanie. Policję wezwała na miejsce osoba z rodziny, która znalazła je same. W trakcie interwencji wrócili rodzice. Oboje byli kompletnie pijani. 32-letni ojciec miał 3 promile alkoholu w organizmie, 26-letnia matka ponad dwa. Policja ustala, jak długo dzieci były bez opieki. Czy kilkadziesiąt minut, czy kilka godzin, trudno powiedzieć, to wszystko będzie teraz wyjaśniane. Wszystkie osoby, z którymi mieliśmy do czynienia, były pijane i nie do końca pamiętają, co się działo. Dzieci trafiły do pogotowia opiekuńczego. Sprawdzamy możliwości umieszczenia dzieci w pieczy zastępczej w środowisku rodzinnym, czyli weryfikujemy, czy jest taka możliwość. O ich dalszym losie zadecyduje sąd rodzinny. Ale psycholodzy nie mają wątpliwości, że to doświadczenie pozostawi ślad w ich psychice. Przede wszystkim ogromny lęk, strach, poczucie porzucenia. Często takie dzieci pomimo, że są kilkuletnie, przejmują opiekę, inicjatywę w opiece nad młodszym rodzeństwem, stają się bohaterami. Tak było w przypadku tego pięciolatka spod Zgierza, który w desperacji zadzwonił na numer alarmowy i prosił o pomoc. W domu byli jeszcze jego młodsi bracia - trzylatek i 9-miesięczny niemowlak. Byli też rodzice, tak pijani, że nie byli w stanie zająć się dziećmi. Dzięki zaangażowaniu dyspozytorki udało się ustalić, gdzie mieszają i w porę na miejsce dotarła pomoc. Widać było, że dzieci są zaniedbane, głodne, w mieszkaniu panował bardzo duży bałagan. Rodzice dostali zakaz kontaktowania się z dziećmi. Sąd zadecyduje, czy zostaną pozbawieni praw rodzicielskich. W żadnym wypadku nie można zostawić dziecka samego poniżej 7. roku życia, samo zostawienie go jest wykroczeniem. To nie są sytuacje, które stanowią wyjątki. Co miesiąc zdarzają się interwencje, szczególnie w weekend. A wspólnym mianownikiem najczęściej jest alkohol. Niestety na alkohol jest przyzwolenie i alkohol jest coraz tańszy, niestety coraz więcej go pijemy i to w coraz bardziej szkodliwy sposób. Rodzice czwórki dzieci z Tarnowa dziś usłyszeli zarzuty narażenia dzieci na utratę zdrowia lub życia, za co grozi do pięciu lat więzienia. Już za niecałą godzinę, bo o 20.45 początek meczu na Stadionie Narodowym. Reprezentacja Polski zmierzy się tam z Maltą w drugim meczu eliminacji mistrzostw świata. Na Stadionie w stolicy są już kibice, a wśród nich nasz reporter Michał Niewodowski. Kibice wierzą w zwycięstwo, my kibicujemy naszym, a ty jaki wynik obstawiasz? Gdybym mógł życzeniowo podejść do pytania, chciałbym powtórki z roku 2003, kiedy Polacy ostatni raz mierzyli się z Maltą. Wtedy zdobyliśmy 4 bramki, wygrywając mecz 4:0. Jednym ze strzelców był Sebastian Mila. Po spotkaniu Polski z Litwą nasza kadra ma coś do udowodnienia. Wygraliśmy w kiepskim stylu, ale zdobyliśmy 3 punkty. Dzisiaj też chcemy to powtórzyć. Przed chwilą skończył się mecz Litwy z Finlandią. Remis 2:2. Jeśli dziś pokonamy Maltę, będziemy liderem grupy. Pierwszy gwizdek dziś o 20:45. Transmisja już o 20:25 w Jedynce. Dziękuję. Michał Niewodowski ze Stadionu Narodowego. Już wkrótce będziemy mogli sprawdzić na żywo, jak radzą sobie na murawie nasi piłkarze. Bezpośrednia transmisja oczywiście na antenach TVP. Ale przedtem jeszcze "Pytanie dnia". W studiu już Justyna Dobrosz-Oracz i jej gość: prokurator krajowy Dariusz Korneluk. "19.30" wraca jutro. Dobranoc i do zobaczenia.