Komisja Europejska ściśle współpracuje z Polską w ochronie granic zewnętrznych i potępia Białoruś za podsycanie kryzysu migracyjnego. Polska wysyła pomoc humanitarną. Dobry wieczór, Edyta Lewandowska, witam i zapraszam na "Wiadomości". Oto co dziś w programie. Polska wspiera ukraińską niepodległość. W naszym kraju słowo "solidarność" ma niezwykłą moc. Ukraina potrzebuje dziś w sposób nadzwyczajny solidarności międzynarodowej. Można tymczasowo okupować terytorium. Ale niemożliwe jest okupowanie miłości ludzi do Ukrainy. Tak nie postępują żołnierze. Śmiecie po prostu. Politycy opozycji wulgarnie obrażają żołnierzy Wojska Polskiego. Dzisiaj Tusk milczy. To znaczy, że akceptuje, bo to jest język, którego również on używał. Znicz igrzysk paraolimpijskich zapłonął. XVI igrzyska paraolimpijskie - czas, start! Każdy walczy o medal, bo po to się tutaj przyjeżdża. Prezydent Andrzej Duda kontynuuje wizytę na Ukrainie. W ostatnim dniu podróży wziął udział w uroczystych obchodach Dnia Niepodległości. Na miejscu w Kijowie jest Michał Adamczyk. Witaj, Michale. Ukraina świętuje 30-lecie niepodległości. W centrum Kijowa odbyła się wielka parada wojskowa. Nie zabrakło polskich akcentów - nad stolicą Ukrainy przeleciały myśliwce F-16 polskich sił zbrojnych. Ale ważniejszy od świętowania jest silny wspólny głos wielu krajów przeciw rosyjskiej agresji. Defiladę oraz 3-dniową wizytę prezydenta Andrzeja Dudy na Ukrainie obserwował Maksymilian Maszenda. Jak przebiegały uroczystości i jaki jest najważniejszy przekaz, który dziś płynie z Kijowa? Dla Ukrainy to szczególny dzień. Rocznicy niepodległości, o którą wciąż Ukraina musi walczyć. Na wschodzie kraju wciąż tli się podtrzymywany przez Rosję konflikt. Ukraina musi zabiegać o odzyskanie anektowanego przez Rosjan Krymu. Ukraina chce być silniejsza i samodzielna. Ma w tym pełne poparcie sojuszników. M.in. Polski. Prezydent Andrzej Duda był obecny na dzisiejszych uroczystościach. Polska była jednym z pierwszych państw na świecie, które 30 lat temu uznała niepodległość Ukrainy. Obchodzony 24 sierpnia - w tym roku w sposób szczególny. Dzień niepodległości Ukrainy, pokaz dumy, siły i jedności państwa w obliczu zagrożenia. Jesteśmy młodym krajem o tysiącletniej historii. Budujemy nasz dom na ziemi, na której żyli i budowali nasi przodkowie. Nie jesteśmy gośćmi ani przyjezdnymi. Jesteśmy młodą rodziną ze wspaniałej dynastii Rusi Kijowskiej - Ukrainy. Nad Kijowem przeleciały dziś także 4 polskie F-16 z bazy w Krzesinach, a w uroczystościach udział wziął prezydent Andrzej Duda - to silny sygnał wsparcia Ukrainy przez Polskę - zresztą nie jedyny w ostatnich dniach. Wczoraj polski prezydent uczestniczył w inauguracji Platformy Krymskiej, która ma przypominać światu o odebraniu Ukrainie przez Rosję Krymu w 2014 roku. W naszym kraju słowo "solidarność" ma niezwykłą moc. Ukraina potrzebuje dziś w sposób nadzwyczajny solidarności międzynarodowej. Polska pomaga Ukrainie na wielu poziomach. Prezydent Andrzej Duda symbolicznie przekazał dziś w Kijowie ponad 120 ton sprzętu medycznego do walki z COVID-19. Mam nadzieję, że ten sprzęt pomoże ludziom. Pomoże tym, którzy na Ukrainie walczą o życie innych. Ukraina 30 lat temu i dziś to dwie zupełnie inne rzeczywistości, jednak jej droga do niepodległości nigdy nie była łatwa. Rosja wciąż nie daje tu o sobie zapomnieć. Na wschodzie kraju trwa konflikt zbrojny - tu ukraińscy żołnierze za niepodległość wciąż płacą własnym życiem. Przed 2014 i wojną w Donbasie mieliśmy tylko dzień wolny, ale teraz stał się wielkim świętem. To jest święto ludzi, którzy walczą o przyszłość. Chcemy, aby nasze dzieci były szczęśliwe, abyśmy mogli żyć i się rozwijać. Ukrainę i jej integrację z Zachodem wspiera UE, oficjalnie wspierają także Niemcy, tyle tylko, że jednocześnie kończą budowę gazociągu, który wprost uderza w interesy Ukrainy, za to wzmacnia Rosję Putina. Na Ukrainie wielu odbiera to jako zdradę Zachodu, podobnie jak niedawną wizytę Angeli Merkel w Moskwie, tuż przed krótką wizytą w Kijowie. Ta chronologia wizyt Angeli Merkel najlepiej obrazuje stosunek Niemiec do Ukrainy. Najpierw Angela Merkel pojechała do Moskwy, gdzie usłyszała od Putina, że tak, on utrzyma tranzyt przez Ukrainę, pod warunkiem że UE zwiększy ilość kupowanego w Rosji gazu. Spór związany z budową gazociągu przez Niemcy i Rosję wciąż trwa. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo złożyło wniosek o włączenie go do postępowania certyfikacyjnego operatora gazociągu Nord Stream 2. Wierzymy, że poszanowanie prawa przez administrację niemiecką doprowadzi do włączenia nas w certyfikację Nord Stream 2. W ten sposób polska spółka gazowa chce patrzeć Rosji na ręce i nie dopuścić, żeby właściciel gazociągu uzyskał uprzywilejowaną pozycję na europejskim rynku. PGNiG jest dzisiaj firmą, która dba nie tylko o interes ekonomiczny Polski, ale i całej UE. Nord Stream 2 powstaje pomimo głosów o zagrożeniu z nim związanym - podnoszonych nie tylko na Ukrainie czy w Polsce, ale również w Niemczech. Ukraińcy zapłacili i wciąż płacą ogromną cenę za swe europejskie marzenia i pragnienie wyrwania się z rąk Kremla. Ostatnie 7 lat niepodległości to rosyjska okupacja Krymu i rozpętana przez Rosję wojna w Donbasie, która pochłonęła 14 tys. istnień. Hymn Ukrainy na kijowskim Majdanie. Wystrzał armatni to nie tylko uhonorowanie 30. rocznicy niepodległości. To przede wszystkim symbol wciąż pełzającej wojny na wschodzie kraju. Można tymczasowo okupować terytorium, ale niemożliwe jest okupowanie miłości ludzi do Ukrainy. Minuta ciszy poświęcona pamięci poległych. Wojnę w Donbasie rozpętała Rosja. I to Rosja ukradła Ukrainie Krym. Cena, jaką Ukraińcy zapłacili i wciąż płacą za europejskie marzenia. Listopad 2013 roku. Europejski Majdan w środku Kijowa. Tak Ukraińcy próbowali przekonać swojego ówczesnego prezydenta do podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Gdy nie podpisał i nie chciał kraju wpuścić do Europy, postanowili Europę stworzyć na Majdanie i oddzielić się od władzy. Przetrwali mroźny grudzień i styczeń. Majdan i barykady powoli zamieniły się... Mamy demokrację! Oni mają swoją, a my swoją! ...w piekło. Pierwsze ofiary, coraz większy chaos i coraz większa determinacja po stronie demonstrantów. Wreszcie krwawy przełom. Czarny lutowy czwartek 2014 roku. Na Majdanie od kul snajperów i znienawidzonego Berkutu - sił specjalnych ówczesnej ukraińskiej milicji - ginie 100 demonstrantów. Gniew ludzi jest tak wielki, że znienawidzony ówczesny prezydent ucieka z kraju. I gdy wydaje się, że Ukraińcy mogą wreszcie odetchnąć, zza pleców wyłania się Rosja. W marcu na oczach całego świata, zasłaniając się nieuznanym przez nikogo na świecie referendum, zabiera Ukrainie Krym. Potem rozkręca rebelię, a wreszcie regularną wojnę w Donbasie. Sytuacja rewolucyjna po pierwsze, po drugie słabość państwa ukraińskiego po rządach Janukowycza spowodowały, że bardzo łatwo było zająć Krym i dość łatwo było rozpętać wojnę w Donbasie. Oddech Kremla na ukraińskich plecach wciąż jest wyczuwalny, ale Ukraina dziś to inne państwo. Ukraińcy podpisali umowę stowarzyszeniową z UE, kraj jest też partnerem NATO. Więcej o sytuacji na Ukrainie i relacjach polsko-ukraińskich w rozmowie z prezydentem Dudą, który będzie dziś gościem "Wiadomości". Do Kijowa zatem jeszcze wrócimy, a teraz pozostałe informacje ze studia w Warszawie i Edyta Lewandowska. Michał Adamczyk z Kijowa. Dziękuję, Michale. Oglądają państwo główne wydanie "Wiadomości". Zobaczmy, co jeszcze przed nami. Polska broni granicy przed nielegalną migracją. Dokładnie tydzień pozostał do rozpoczęcia roku szkolnego. Wszyscy uczniowie wracają do nauki w trybie stacjonarnym, ale z zachowaniem reżimu sanitarnego. Na wniosek rodziców szkoły będą mogły też zorganizować punkt szczepień. Gdy dzieci cieszą się ostatnim tygodniem wakacji, nauczyciele już pracują. Nad zapewnieniem uczniom bezpiecznego powrotu do szkół. Wszystko jest praktycznie już przygotowane, nauczyciele też praktycznie każdego dnia przychodzą, żeby jeszcze przygotować sale na ten pierwszy dzwonek, na pierwsze spotkanie z uczniami. Ministerstwo Edukacji i Nauki przekazało 100 mln zł na dodatkowe środki bezpieczeństwa w szkołach. Wszyscy uczniowie wracają do nauki w trybie stacjonarnym. Ale zasady reżimu sanitarnego nadal obowiązują. Czyli dezynfekcja, dystans, maseczka, wietrzenie klas. Powrót dzieci do szkół z pewnością przełoży się na wzrost zachorowań - przewiduje Ministerstwo Zdrowia - i apeluje o zaszczepienie się dzieci i rodziców jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego. Bo w wakacje liczba rejestracji na szczepienie wyraźna spadła. Liczymy, że teraz powrócimy do tych szczepień, tym bardziej, że w szkołach rozpoczną się szczepienia dzieci, a także rodziców. Resort prognozuje szczyt zachorowań na przełomie września i października. I nie wyklucza powrotu do regionalnych obostrzeń. Tym razem na poziomie powiatów, a nie województw. Ważną rolę odgrywać będzie odsetek zaszczepionych mieszkańców. Zaszczepienie populacji w danym regionie jest bardzo ważnym parametrem, który mówi o tym ryzyku. Po pierwsze, ile będzie zakażeń, a po drugie, jakie będzie obciążenie lokalnej infrastruktury. Mimo trwającej pandemii, ministerstwu udało się przygotować Plan Dla Chorób Rzadkich, który został dziś przyjęty przez rząd. Ten plan to jest 37 bardzo konkretnych zadań. Budżet tego planu to jest blisko 128 mln złotych. Plan ma być zrealizowany w ciągu 2 lat i znacząco poprawić opiekę nad ponad 2 milionami pacjentów z chorobami rzadkimi. Talibowie zablokowali drogi do lotniska w Kabulu, informując, że przepuszczają jedynie obcokrajowców. To koniec ewakuacji dla Afgańczyków, którzy mają pozostać w kraju. Bojownicy po raz kolejny podkreślili, że termin zakończenia operacji to 31 sierpnia i nie będzie wydłużony. Według amerykańskich mediów w tej sprawie z talibami osobiście rozmawiał w Kabulu dyrektor CIA, ale nawet jego oferta nie została zaakceptowana. Dramatyczny i szokujący zwrot w akcji ewakuacyjnej. Talibowie zablokowali wszystkie drogi dojazdowe do lotniska w Kabulu. Chcemy, by Amerykanie ewakuowali wszystkich obcokrajowców do 31 sierpnia. Nie wypuścimy też już więcej naszych obywateli. Dla zdecydowanej większości Afgańczyków to na ten moment koniec marzeń o wolności. Mamy komplet dokumentów, ale wszystkie bramy są zamknięte i nie pozwalają nikomu wejść. Według mediów w Kabulu z talibami osobiście spotkał się szef CIA, miał mieć dla bojowników ofertę w zamian za wydłużenie terminu zakończenia ewakuacji. To był też główny temat wirtualnego szczytu G7, który zwołał brytyjski premier Boris Johnson. Wiadomo jednak, że oferty i prośby na nic się zdały. Został niespełna tydzień. Gdyby nie błędy prezydenta Bidena i jego otoczenia, można było to zorganizować zupełnie inaczej i to Amerykanie mieliby wszystkie asy w rękawie. A w tej chwili są zdani na łaskę i niełaskę talibów. Talibowie po raz kolejny oświadczyli, że więcej czasu Amerykanie nie dostaną. To oznacza, że jeśli 1 września na lotnisku wciąż będą żołnierze sił koalicji, zostaną uznani za siły okupacyjne. Dopuszczono się 2 karygodnych błędów - zarówno dane biometryczne tych, którzy z nami współdziałali, jak i sprzęt, uzbrojenie dostały się w ręce osób, do których trafić nie powinny, i będą mogły być użyte przeciwko nam. Polska do tej pory ewakuowała blisko 800 osób, wśród nich współpracowników polskiej armii. W tym momencie jest kilkadziesiąt osób na lotnisku w Kabulu, które zdołaliśmy wyłuskać już z tłumu, sytuacja tam na bramie, w tym miejscu, gdzie tłum się zbiera, jest coraz trudniejsza. Większość chętnych z polskich list już została wywieziona z Afganistanu, teraz ewakuacja obejmuje współpracowników krajów NATO i tych, którzy na lotnisko dotarli w ostatniej chwili przed blokadą. To nie są uchodźcy, to są przyjaciele polscy, to są ludzie, którzy Polsce pomagali, a Polska przyjaciół nie zostawia. Polski rząd i organizacje pozarządowe szukają też informacji o rodzinie 13-letniego Fawada, który w trakcie ewakuacji zgubił swoich rodziców i nie wiadomo, czy dostali się na pokład któregoś z samolotów, a jeśli tak - to jakiego kraju. Ambasador Afganistanu w Polsce wystosował list otwarty do wszystkich Polaków z podziękowaniami za pomoc. Polska granica wschodnia jest bezpieczna - zapewniają nasze władze i jednocześnie wzmacniają ochronę granicy z Białorusią. To znak, że Polska nie ugnie się przed hybrydową agresją reżimu Łukaszenki i obroni UE przed zalewem nielegalnych imigrantów. Kolejny dzień grupa cudzoziemców koczuje na Białorusi, tuż przy granicy z Polską. Dziś przyjechali tu pracownicy biura Rzecznika Praw Obywatelskich. Terytorialnie stwierdzamy, że obozowisko znajduje się po stronie białoruskiej, natomiast pozwolono nam porozmawiać z osobami, które tam przebywają. Polska zaoferowała pomoc humanitarną. Już wczoraj wieczorem na granicę ruszył transport z namiotami, łóżkami, kocami i środkami ochrony osobistej. Złożyliśmy stronie białoruskiej taką deklaracje, że możemy również dostarczyć żywność, leki, środki medyczne. Strona białoruska na razie nie wydała zgody na wjazd konwoju. Zostało przeprowadzone spotkanie z charge d'affaires Białorusi. Oczekiwaliśmy odpowiedzi, czy jest zgoda strony białoruskiej i niestety brak jest informacji. Polski rząd zapewnia, że wschodnia granica Unii Europejskiej jest i będzie dobrze strzeżona. Mamy do czynienia z atakiem hybrydowym. To jest właśnie ten rodzaj ataku, kiedy w sposób systematyczny, zorganizowany nasz sąsiad ze wschodu próbuje zdestabilizować sytuację polityczną. Jeszcze w tym tygodniu ma ruszyć budowa płotu z zasieków na granicy z Białorusią. Bezpieczeństwa pilnują tu już nie tylko strażnicy graniczni, ale policjanci i wojsko. Podwoimy liczbę żołnierzy służących tu na granicy polsko-białoruskiej do 2 tys. żołnierzy. Są to działania, które zapewnią Polsce bezpieczeństwo. Za przykładem Polski i Litwy budowę bariery na swoich granicach rozważają Łotwa i Estonia. Działania polskiego rządu popiera Komisja Europejska. Podkreśliła dziś, że ściśle współpracuje z Polską, by nie dopuścić do powstania nowego szlaku migrantów w Europie. Nie możemy zaakceptować jakichkolwiek prób podżegania lub przyzwolenia na nielegalną migrację do Unii Europejskiej przez państwa trzecie. Potrzebna jest w tym celu kontrola granicy. Komisja Europejska już kilka tygodniu temu alarmowała, że Białoruś pomaga w organizowaniu przylotów nielegalnych migrantów do Mińska, a potem kieruje ich na granicę z Litwą i Polską. To uszczelnienie granicy zewnętrznej jest absolutnie koniecznością. My nie możemy w Europie sobie pozwolić na to, żeby pozwalać na przechodzenie przez naszą granicę każdego, bez względu na to, kim jest, skąd przychodzi i w jakich zamiarach. Tylko w tym miesiącu zanotowano 2700 prób nielegalnego przekroczenia polsko-białoruskiej granicy. Kolejne skandaliczne ataki na Wojsko Polskie i Straż Graniczną, na ludzi broniących naszego kraju na granicy z Białorusią. Do Władysława Frasyniuka, który funkcjonariuszy wyzwał od śmieci i watahy psów dołączył Janusz Lewandowski z PO, który stwierdził, że na granicy z Białorusią został zhańbiony polski mundur. Na Fakty zaprasza Grzegorz Kajdanowicz. Pracownik TVN ciągle na antenie, choć nie reagował, kiedy w prowadzonym przez niego programie wulgarnie obrażano i szkalowano żołnierzy Wojska Polskiego... "Śmiecie po prostu" ...którzy przeciwstawili się hybrydowej agresji reżimu Łukaszenki. Mam wrażenie, że to jest wataha, wataha psów, która otoczyła biednych, słabych ludzi. Tak nie postępują żołnierze. Śmiecie po prostu. Zamiast reakcji - pracownik TVN nakręcał emocje. Myślę, że wystarczyłoby po prostu pokazać twarz i się wylegitymować, i powiedzieć jak się nazywa żołnierz, strażnik czy policjant, i przekazać swoją funkcję. Nie zachował się przyzwoicie, to jest poniżej działalności dziennikarza. Dziennikarz musi tonować. Tonować emocje i wypowiedzi... ...które przekraczają wszelkie granice. Słowa, które zostały użyte w stosunku do naszej polskiej armii, naszych żołnierzy, to jest obraza po prostu. Nie ma usprawiedliwienia. Uważam, że to jest przegięcie nazwać kogoś śmieciem. Według mnie nie powinna się wypowiadać publicznie taka osoba. Ja to przyjąłem jako obrzydliwe kłamstwo. Mało że kłamstwo, ale ubliżanie ludziom. Jednak Frasyniuk nie zamierza przepraszać. Ma również poparcie innych. Do ataku na polskie wojsko dołączają kolejni politycy opozycji. Na granicy z Białorusią z woli rządzących hańbiony jest polski mundur. Jak widać, poczucie honoru niektórych funkcjonariuszy nie opuszcza, co jest po prostu obrzydliwe. Szef PO Donald Tusk milczy i nie reaguje na ataki swoich partyjnych kolegów. Zdaniem komentatorów to celowa strategia Tuska, którą stosował już w przeszłości. Już kilka lat temu zauważyli to obecni sojusznicy Tuska. On tak przez 7 lat robił, jak była jakaś ważna afera, czy coś się działo, to jego nigdy nie było, albo się chował, albo wystawiał rzecznika prasowego. Teraz w anonimowych wypowiedziach potwierdzają to politycy opozycji. To, że dzisiaj Tusk milczy, to znaczy, że akceptuje, bo to jest język, którego również on używał, jego pomagierzy. Warto przypomnieć pana Palikota. Dziś jego wysłanniczką, można powiedzieć, na granicy jest pani Jachira. Pan Joński i Szczerba, którzy w wypucowanych bucikach idą z dwoma śpiworami na granicę, to są rzecznicy jego w sprawie bezpieczeństwa Polski. Bezpieczeństwem Polaków grają też politycy innych opozycyjnych partii, kłamliwie przedstawiając sytuację nielegalnych migrantów. Przerażający jest wstyd, że doszło do czegoś takiego, że na polskiej granicy, przed polską granica, tak w zasadzie nie wiadomo gdzie, na terytorium niczyim... Do tej kłamliwej narracji opozycji ochoczo przyłączają się sympatyzujące z nimi media. I co z tymi, którzy pozostają po polskiej stronie? Czy w końcu jest im udzielana jakakolwiek pomoc humanitarna, o którą pytamy od kilkunastu dni? Po stronie polskiej nie ma żadnych grup koczujących imigrantów, te osoby które tam się znajdują, to jest strona białoruska, nie ma pasa ziemi niczyjej, jest linia granicy, jest strona polska, jest strona białoruska. Ale w tym przypadku fakty nie mają żadnego znaczenia. Zarówno tym wpisem jak i wypowiedzią Władysława Frasyniuka... Śmiecie po prostu. ...zajmie się prokuratura Co kieruje tymi ludźmi? Niech na to odpowie prokuratura, bo już nawet ciężko polemizować z takim człowiekiem. Tak jak mówię, jest to albo brak rozumu, albo skrajny cynizm i jakaś taka nienawiść do wszystkiego, co się łączy z tym rządem. Przeciwnicy polskiego rządu chcą sprowokować zagraniczną interwencję w Polsce, której efektem będzie otwarcie polskich granic na masową nielegalną migrację. Niestety wydaje się, że jest w Polsce wpływowe środowisko, dla którego bezpieczeństwo Polaków wcale nie jest priorytetem. Załóżmy, że przyjmujemy tych 7 tys. Wśród nich jest jeden zamachowiec. I wysadza się w powietrze, ginie 10 Polaków, no ale uratowaliśmy życie tych 6999 osób, które przecież uciekały przed wojną. Od 6 lat polskie władze przestrzegają przed skutkami polityki otwartych drzwi dla nielegalnych imigrantów. Dzięki temu wiele państw zachodniej Europy zmieniło politykę dotyczącą imigrantów. Widać jednak, że otrzeźwienie przyszło za późno. Budowa ogrodzeń na granicach, radykalne zwiększenie liczby zabójstw z udziałem imigrantów i strach kobiet przed wieczornym wyjściem z domu. Taki krajobraz powstał w państwach zachodniej Europy po szerokim otwarciu drzwi dla nielegalnych imigrantów. Nie podobają nam się zmiany, które prowadzą do tego, że kobiety nie mogą wieczorem wyjść na ulicę. Nie chcemy, żeby odebrano nam prawa, o które walczyliśmy. Sylwester w Kolonii sprzed 5 lat zmienił niemieckie społeczeństwo. Dotknął mnie z tyłu pod spódnicą, po pośladkach. Próbowałam się bronić, zasłaniałam się i prawie upadłam. Dla imigrantów z Bliskiego Wschodu to była zabawa. Sztuczny tłok kilkudziesięciu mężczyzn i kilka wykorzystywanych seksualnie kobiet. Pomyślałam, że oni mogą nas zabić i że nikt tego nawet nie zauważy. Nie było wokół nas nikogo, kto próbowałby nam pomóc. Niemiecka policja i telewizja milczały o tym wydarzeniu przez kilka dni, choć ataki imigrantów na kobiety zostały przeprowadzone wtedy także w innych miastach. Milczenie miało zapewnić dobry obraz polityki niemieckich władz - wpuszczania imigrantów, którzy nie stanowią zagrożenia. Już się urodziły duże niepokoje społeczne, konflikty w różnych regionach. To jest w imię ideologii realizowany projekt. Wymaga pewnej cenzury, wymaga też terroru, czyli oskarżeń o islamofobię. Niemiecką politykę przymusowego przyjmowania uchodźców popierał rząd PO-PSL. Nie możemy udawać, że nas to nie dotyczy. Polska jest bardzo dużym krajem i te 5 czy 6 tys. ludzi nie jest w stanie zakłócić bezpieczeństwa naszego kraju. Jako kraj jesteśmy przygotowani właściwie na każdą liczbę. Na każdą? Czyli na 50 tys. też? Jako kraj jesteśmy przygotowani. Gdy po wyborach rząd PiS sprzeciwił się polityce narażającej bezpieczeństwo Polaków, z Brukseli popłynęły groźby. To będzie wiązało się nieuchronnie z pewnymi konsekwencjami. Takie są zasady w Europie. Paryż, Bruksela, Nicea - to największe ataki terrorystyczne przeprowadzone przez zamachowców, którzy do Europy dotarli razem z uchodźcami. Wszyscy zaczęli krzyczeć, że ktoś dźga ludzi nożem, to było totalne szaleństwo. Poczucie zagrożenia czują mieszkańcy miasteczek, w których pojawiają się nielegalni imigranci. W Rimini w 2017 roku została brutalnie zgwałcona Polka. Wiele się zmieniło wraz z imigracją, jest komunikat, by nie wchodzić na plażę w nocy. Wskutek masowej imigracji w wielu europejskich miastach powstały strefy no-go, w których rządzi szariat i do których policjanci boją się wchodzić. A teraz o jubileuszu "Gazety Polskiej Codziennie", która ukazuje się już od dekady. Z tej okazji zorganizowano uroczystą galę. W jej trakcie wręczono Nagrody Wolności Słowa. Laureatami zostały kluby "Gazety Polskiej" oraz PKN ORLEN. Chodziło o to, żeby prawa strona w ogóle miała jakieś pole dialogu. Praktycznie bez pieniędzy, w 2 miesiące, powołaliśmy "Gazetę Polską Codziennie" po to, żeby zdążyła jeszcze przed wyborami zaznaczyć się na scenie publicznej. Nie byliśmy pewni czy będziemy istnieć miesiąc, rok czy dłużej - udało się 10 lat. W tym czasie zniknęło wiele dzienników. W trakcie uroczystej gali przypomniano jak wyglądał tzw. zerówkowy numer gazety. Była to też okazja do podsumowania najważniejszych momentów z życia redakcji. 10 lat odkąd wydawana jest "Gazeta Polska Codziennie" minie dokładnie 9 września. Niewiele ponad 2 tygodnie temu zgasł olimpijski ogień, ale dziś zapłonął na nowo. W Tokio ruszyły 16. paraolimpijskie igrzyska, które potrwają aż do 5 września. Szans na medale Biało-Czerwonych nie brakuje. Rozpoczynamy drugą część olimpijskiej walki w Tokio. Znicz igrzysk paraolimpijskich zapłonął. O medale w 539 konkurencjach będzie rywalizować ponad 4,5 tys. sportowców ze 163 krajów. Wśród nich... Joanna Mendak i Maciej Lepiato w roli chorążych. ...silna ekipa z Polski. Zostało niewiele czasu, stresu na razie nie ma, myślę, że dopiero przyjdzie, bo jednak to jest wyjątkowy start i to moje pierwsze igrzyska, ale ja staram się nie zajmować tym głowy i myśleć tylko o pozytywnych rzeczach. Kinga Dróżdż, podobnie jak inni szermierze, rywalizację zainauguruje już jutro. Pierwsze polskie medale w Tokio - jak najbardziej realne. 5 lat temu w Rio Biało-Czerwoni wywalczyli aż 39 krążków, co dało im świetne, 10. miejsce w klasyfikacji medalowej. Powtórzenie tego wyniku będzie bardzo trudne. Jeśli będzie 28 medali, według moich szacunków, to ja już będę bardzo zadowolony. 28 brzmi naprawdę nieźle. Jedną z faworytek do złota jest Natalia Partyka, która od 2008 roku nie przegrała ani jednego meczu w turniejach dla niepełnosprawnych. Wszyscy się już chyba przyzwyczaili, że z każdych Igrzysk przywożę złoto i każdy ode mnie oczekuje, że to złoto zdobędę bez wielkiego wysiłku, ale moje przeciwniczki grają coraz lepiej. Niezależnie od wyniku, oni już są zwycięzcami. Bo gdy życie rzuca im kolejne kłody pod nogi, oni za każdym razem potrafią się podnieść. Na początku było mega ciężko się z tym pogodzić, że jednak jako sprawny chłopak musiałem trafić na wózek. Sport był w moim życiu zbawienny i wskazał mi tą drogę, która doprowadziła mnie do miejsca, w którym teraz jestem. Zmagania 89 polskich herosów sportu zobaczą państwo tylko w TVP. Ponad 100 godzin bezpośredniej transmisji w TVP Sport, a codziennie o 16.50 w TVP1 kronika igrzysk paraolimpijskich w Tokio. Na "Gościa Wiadomości" z napisami zapraszamy do kanału TVP Info.