Ukraina walczy i świętuje dzień niepodległości. W rozmowach pokojowych - impas. Lista pytań i rozbieżności przed środową radą gabinetową. Matka i jej 11-miesięczne dziecko zginęli w pożarze domu na Pomorzu. Monika Sawka, dobry wieczór. Na Majdanie w centrum Kijowa, symbolicznym miejscu, ukraiński prezydent przekonywał, że jego kraj nie jest ofiarą, a wojownikiem. Z okazji Dnia Niepodległości podkreślił, że Ukraina nie przegrała wojny z Rosją. Zapewnił, że pozostaje silnym sojusznikiem Europy i wierzy w odzyskanie jedności oraz pokoju na całym swoim terytorium. Życzenia solidarności z Ukraińcami popłynęły z całego świata. Jestem tu teraz, w sercu Kijowa, na placu Niepodległości. To tutaj najlepiej można poczuć, czym jest niepodległość. I walka o to, by jej nie utracić. To orędzie Wołodymyra Zełenskiego z okazji Dnia Niepodległości Ukrainy. Ukraina nie jest już ofiarą, lecz wojownikiem. Obchodzonego czwarty raz w cieniu wojny, która trwa od 1278 dni. Za każdy z tych dni chcę wam podziękować, ukraiński żołnierzu, ukraiński wolontariuszu, lekarzu, ratowniku. Prezydent podziękował też sojusznikom, którzy wspierają Kijów. Życzenia z okazji Dnia Niepodległości popłynęły z całego świata. Wpisy w mediach społecznościowych opublikowali też między innymi kanclerz Niemiec, premier Wielkiej Brytanii i przewodnicząca Komisji Europejskiej. Prezydent Stanów Zjednoczonych w liście do Wołodymyra Zełenskiego docenił odwagę Ukraińców. Nagranie z okazji Dnia Niepodległości opublikował również premier Kanady. Tego dnia 34 lata temu Ukraina ogłosiła niepodległość od Związku Sowieckiego. Który przyjechał do Kijowa. Był głównym gościem uroczystości w Kijowie. Minutą ciszy upamiętniono żołnierzy poległych w obronie kraju. Wiemy, że pokój jest coraz bliżej. Kanada zawsze będzie solidarna z Ukrainą. W uroczystościach wziął udział również specjalny wysłannik amerykańskiego prezydenta do spraw Ukrainy. Keith Kellog został odznaczony ukraińskim orderem za zasługi. Bardzo dziękuję za wasze wsparcie. Były podziękowania, ale i stanowcze słowa. Jak donosi "Wall Street Journal", Pentagon od miesięcy nie zezwala Ukrainie na stosowanie rakiet dalekiego zasięgu przeciwko celom w Rosji. Kiedyś prosiliśmy o pozwolenie. Kijów o zgodę dziś nie pyta, bo jak twierdzi, do dalekich uderzeń wykorzystuje własne rakiety. Niebawem część sprzętu wojskowego Ukraińcy będą produkowali we współpracy z Kanadą. Ottawa sfinansuje też zakup dronów i amunicji, nie wyklucza również innych form wsparcia. Współpracujemy z naszymi sojusznikami i koalicją chętnych, a także z Ukrainą nad szczegółami gwarancji bezpieczeństwa. Nie wykluczam obecności naszych wojsk na Ukrainie. Niektóre państwa Zachodu są gotowe wysłać swoich żołnierzy do Ukrainy, by strzegli zawieszenia broni, o ile do niego dojdzie. Milowym krokiem na drodze do pokoju miało być spotkanie Wołodymyra Zełenskiego z Putinem, zapowiadane po szczycie na Alasce. Teraz staje się jasne - Kreml gra na czas. O opóźnianie rozmów oskarżył właśnie Zachód. Oni po prostu szukają pretekstu do zablokowania rozmów. Zdaniem amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną spotkanie z Zełenskim byłoby ciosem wizerunkowym nie tylko dla Putina, ale też rosyjskiej machiny propagandowej. Ukraińcy z niepokojem spoglądają na wschód, gdzie walczą obrońcy kraju. Kiedy Dzień Niepodległości stał się dniem walki, zaczął mieć inne znaczenie. Dziś ten dzień ma smak potu i krwi. W środę Rada Gabinetowa i z pewnością będzie gorąco, bo atmosfera na linii mały - duży pałac jest napięta. Prezydent na posiedzeniu chce rozmawiać między innymi o finansach państwa i inwestycjach. Zachęca też do konsultacji z nim kształtu ustaw. Rządzący odpowiadają: wszystkie wątpliwości zostaną wyjaśnione i przypominają, że w Polsce to rząd rządzi, a nie głowa państwa. Dokładnie 3 tygodnie po zaprzysiężeniu odbędzie się pierwsza Rada Gabinetowa. I jak zapowiada Kancelaria Prezydenta, zaproszeń Karola Nawrockiego dla rządu będzie więcej. Dobrze by było, żeby była zwoływana sukcesywnie, i myślę, że taki jest też pomysł i wizja pana prezydenta, żeby dyskutować z rządem. Nawet w tych, w których się nie zgadza, o najważniejszych sprawach państwa. Według prezydenta to o tych trzech obszarach należy rozmawiać w pierwszej kolejności: finanse państwa i sytuacja budżetowa, inwestycje rozwojowe, głównie CPK i elektrownie jądrowe, oraz rolnictwo w kontekście umów handlowych Unii z Mercosur i Ukrainą. Takie polityczne zagranie, bo widzimy, co będzie w trakcie posiedzenia Rady Gabinetowej. To tematy, za które PiS i prezydent krytykują rząd. Choć - jak słyszymy - nie mają ku temu powodów. Za naszych rządów doprowadziliśmy do zakończenia otwartych granic dla produktów rolno-spożywczych przez UE jako całość. Projekt CPK wreszcie ruszył, wreszcie jest realizowany. Poprawiliśmy jego parametry. I jak przekonują rządzący, są gotowi wytłumaczyć wszystkie wątpliwości. Zwłaszcza w kluczowej, jak mówi kancelaria Nawrockiego, sprawie finansów. Uprzytomni mu też, kto do tego doprowadził, bo przypomnę, że po ośmiu dokładnie latach rządów PiS-u mamy do spłaty po tych ośmiu latach prawie 770 mld złotych, to wszystko trzeba spłacić, to jest m.in. zasługa pana Morawieckiego. Choć Kancelaria Prezydenta nie chce zmian w agendzie Rady Bezpieczeństwa, to tematów zdaniem koalicji rządzącej jest więcej. Na przykład nieobecność przedstawiciela Polski w Białym Domu, dron, który eksplodował na Lubelszczyźnie, czy pierwsze weto nowego prezydenta, do ustawy o odnawialnych źródłach energii, która miała również mrozić ceny prądu. Myślę, że pan premier i rząd również skorzystają z tego, żeby przedstawić swoje stanowisko. Zwłaszcza że przy okazji weta i na chwilę przed spotkaniem z rządem prezydent zapowiedział chęć zwiększenia swojej obecności w procesie legislacyjnym. To też moment, żebym zachęcił i większość parlamentarną, i polski rząd, aby kształt ustaw proponowanych prezydentowi konsultować na etapie prac parlamentarnych. Jak dodał Nawrocki, współpraca oznaczałaby mniej wet. Gdyby więcej było właśnie w warunkach pewnego kompromisu pewnej koncyliacyjnej pracy, to myślę, szybciej udałoby się realizować te zobowiązania. Ale przy wcześniejszych zapowiedziach o zmianie konstytucji nowa miałaby zwiększyć uprawnienia prezydenta - rządzący odbierają słowa głowy państwa jako szantaż. I nieuprawnioną ingerencję w prace parlamentu i rady ministrów. Nie ma do tego żadnych uprawnień. I być może musi nauczyć się konstytucji na pamięć, powinien tego wymagać od swoich współpracowników. Jemu się całkowicie pomyliło. My mamy w Polsce taki system, gdzie rząd rządzi. Rząd rządzi, prezydent, jeżeli mamy ten wariant kohabitacji, powinien współpracować z rządem i takie jest jego zadanie. Oficjalnie obie strony liczą na dobrą dyskusję. Powiem tak, chciałbym, żeby ta temperatura sporu politycznego się obniżyła w Polsce. Ta nawalanka kampanijna powinna się skończyć. Czy tak będzie, dowiemy się w ciągu kilku dni. Radę Gabinetową zaplanowano na środę. Na posiedzeniu Rady Gabinetowej poruszone mogą być także informacje niejawne. Pytanie, co z szefem BBN, bo według służb specjalnych Sławomir Cenckiewicz nie dość, że ma prokuratorskie zarzuty, to nie ma ważnych poświadczeń bezpieczeństwa, które gwarantowałyby mu dostęp między innymi do krajowych tajemnic. Sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, bo Kancelaria Prezydenta jest innego zdania i apeluje o niepowielanie kłamstw. Dla jednych jest bohaterem, dla drugich - szkodnikiem. Sławomir Cenckiewicz od ponad dwóch tygodni jest szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego. W piątek usłyszał prokuratorskie zarzuty. Nie było w historii Polski takiej sytuacji pomocnictwa w ujawnieniu przez byłego szefa MON Mariusza Błaszczaka w środku kampanii wyborczej tajnych planów obronnych Polski. Kwestie bezpieczeństwa, wrażliwych danych są wykorzystywane przez polityków do zwalczania przeciwników politycznych, nie możemy czuć się w Polsce bezpiecznie. BBN - na którego czele stoi Cenckiewicz - to instytucja wspierająca prezydenta w wykonywaniu zadań z zakresu bezpieczeństwa. Na stronie biura czytamy o opiniowaniu działalności Sił Zbrojnych i planach operacyjnych czy przygotowaniu koncepcji kierowania bezpieczeństwem narodowym. Pytanie, jak szef BBN może takie analizy opracowywać. Pan Cenckiewicz nie posiada dostępu do informacji niejawnej. W tej sprawie można się pogubić. To deklaracja szefa Kancelarii Prezydenta. Pan profesor Cenckiewicz ma poświadczenie do informacji niejawnych. Zbigniew Bogucki zarzuca rządzącym kłamstwo. Pytanie, czy ten zasób informacji, który jest przekazywany, jest pełny. Powinien być pełny, ale tu trudno zweryfikować przy tego rodzaju służbach. Zaznaczmy raz jeszcze - służby mają nie przekazywać informacji szefowi BBN. Testem będzie środowa Rada Gabinetowa. Będzie mógł w tej części niejawnej uczestniczyć? Wszystko zależy od tego, czy ma prawo i dostęp do dokumentów. Zależy, komu wierzyć. Kancelaria mówi, że tak, rząd - że nie. No dobrze, ale są różne kategorie dokumentów. Kancelaria Prezydenta zapewnia, że Cenckiewicz rady nie opuści. Ma pan cały czas poświadczenie bezpieczeństwa? Przecież wygrałem proces. Chodzi o Wojewódzki Sąd Administracyjny, który to uchylił decyzję o cofnięciu poświadczenia bezpieczeństwa, wskazując na brak podstaw prawnych. Do tej decyzji skargę wniosła Kancelaria Premiera. Wciąż nie ma prawomocnego wyroku. Wiarygodność pana Cenckiewicza jest zerowa. Pozycja Sławomira Cenckiewicza jest niezagrożona. Murem stoi za nim prezydent. To człowiek, który całe życie służy prawdzie, polskiej pamięci narodowej. Ale to także człowiek, który do sieci wrzuca zdjęcie w takiej koszulce. A jego komisja badająca rosyjskie wpływy próbowała wyeliminować z życia publicznego Donalda Tuska. Okazał się bohaterem, który ujawnił kompromitujące materiały dotyczące działalności poprzedniej władzy, i ona się teraz mści. A za zasługi dla kraju na pewno będzie doceniony. Łamał prawo w imię polityki. I łamał to prawo w najgorszy możliwy sposób. Za co grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności. Zarzuty prokuratorskie panu nie będą przeszkadzały w pełnieniu funkcji szefa BBN? Musi pani to wszystko rozstrzygnąć w sercu swoim. Roman Polko - były wiceszef BBN - zwraca uwagę, że biuro zawsze było wolne od polityki. Bo chodzi o bezpieczeństwo kraju. Osobista zemsta czy jakieś tam partyjne wojenki nie mają tam miejsca, ponieważ trzeba wznieść się ponad te podziały. A z tym w polityce jest coraz ciężej. Oglądają państwo 19:30. Już za chwilę... Ja już nie mam siły nosić córki. Uwięziona we własnym domu. To jest coś, co zabiera mi resztki mojej wolności, osobowości. Jedyna taka telewizja na świecie. Jesteśmy jedyną telewizją, która daje głos dziewczynkom i kobietom. Kobiety nie mają prawa głosu, dlatego nawet nie próbują protestować. Pamiątkowy hit tegorocznych wakacji. A co na straganie kupiłaś? Kapibarę. Fenomen zdecydowanie tego roku. Nie wiadomo jeszcze, dlaczego doszło do pożaru w Gniewie na Pomorze, ale jak tylko pojawiły się płomienie, na pomoc ruszyli sąsiedzi. Przez okno pomogli wydostać się z domu 55-letniej kobiecie. Tylko ona przeżyła. Jej córka i wnuczka przed ogniem uciekły do łazienki. Mieszkańcy próbowali wyważyć drzwi, ale bezskutecznie. Kiedy strażacy przyjechali na miejsce, na ratunek było już za późno. Panią Małgosię zdążyliśmy wyciągnąć przez okno, ale już do Michasi i córki nie dało się wejść. Było takie zadymienie. To dramatyczna relacja sąsiada, który rzucił się na pomoc trzem osobom. Tyle zostało z doszczętnie zniszczonego domu. Chyba do 6:00 wszyscy tu staliśmy, czekaliśmy, krzyczeliśmy. Straszne. Pożar wybuchł w nocy w Gniewie. Tragiczny bilans to dwie ofiary śmiertelne. 24-letnia kobieta i jej niespełna roczne dziecko. Ranna została babcia, która trafiła do szpitala. Funkcjonariusze z komisariatu w Gniewie i Pelpinie jako pierwsi dotarli na miejsce i wydostali przez okno 55-letnią kobietę. A następnie udzielili jej pomocy do czasu przyjazdu karetki pogotowia. Na miejsce skierowano natychmiast dziewięć zastępów straży pożarnej i trzy karetki. Niestety ogień był szybszy. Po przybyciu na miejsce zdarzenia zastaliśmy obiekt całkowicie objęty pożarem, czyli przez wszystkie okna kondygnacji wychodziły płomienie. Ogień w kilka minut strawił niemal cały dom. Strażacy z żywiołem walczyli kilka godzin. Akcja była ekstremalnie trudna. Próbowaliśmy ratować cały czas. Tam było gadane, że dziecko jest w środku. Próbowaliśmy, nawet mój brat i jego kolega próbowali przez okno wchodzić. Matkę i niemowlę znaleziono później. Mimo podjętej reanimacji ich życia nie udało się uratować. Przez okno została wyciągnięta przez znajomych i przez policję. Cała czarna od sadzy, masakra. Zadymienie było tak gęste, że wejście do środka było możliwe tylko w aparatach tlenowych. Strażacy zabezpieczeni w środki ochrony indywidualnej weszli z jedną linią gaśniczą do budynku. Na razie nie jest znana przyczyna pożaru. Dokładny przebieg zdarzenia wyjaśnia policja pod nadzorem prokuratury. Nożownik z Chorzowa usłyszał zarzut zabójstwa. Mężczyzna zaatakował obywatela Ukrainy. Do zdarzenia doszło w pobliżu przystanku autobusowego. Sprawca zadał ofierze śmiertelne ciosy. Napastnika zatrzymali świadkowie zdarzenia. 47-latek nie przyznaje się do winy. Grozi mu dożywocie. Sąd rejonowy w Chorzowie podzielił stanowisko oraz argumentację prokuratora i zastosował wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na trzy miesiące. Za zabójstwo grozi od 10 do 30 lat pozbawienia wolności albo dożywotnie pozbawienia wolności. Byłam w szoku, że w ogólne coś takiego się wydarzyło. On tu codziennie stał od rana do wieczora, ale nikomu nic nie robił. Zawsze do każdego kiwał. Tragedia, strach się bać. Zdjęcia, które zobaczą państwo za chwilę, ściskają za gardło i trudno o nich zapomnieć. Sytuacja w Gazie z każdym dniem jest coraz gorsza. Palestyńczycy tłoczą się w oczekiwaniu na ryż w charytatywnych kuchniach. W Strefie Gazy niedożywionych jest pół miliona osób. W tym samym czasie internet zalewają propagandowe filmy, które mają udowodnić, że w enklawie rzekomo jest dobrobyt. To Karam Akoumeh, 17-letni Palestyńczyk, jeszcze niedawno wyglądał tak. Dziś jest nie do poznania. Waży już tylko 35 kilogramów. Kilka dni temu chciał zdobyć jedzenie dla rodziny i otarł się o śmierć. Potrzebowaliśmy mąki. Poszedł po nią do punktu i został ranny. Trafiła go kula wystrzelona z izraelskiego czołgu. Ma ranę wlotową na plecach i wylotową w brzuchu. Dziś karmiony jest przez strzykawkę dożylnie. Tak jak kilkudziesięciu pacjentów tylko w tym szpitalu. W Strefie Gazy już ponad 500 tysięcy osób jest skrajnie niedożywiona. Izrael Palestyńczyków głodzi na śmierć, ludzie ryzykują życiem, by zdobyć choćby resztki jedzenia. Izraelska okupacja przekształciła Gazę w wielkie więzienie, a wszystko to obserwują rządy całego świata i Stany Zjednoczone. Amerykanie mają wielki problem z Izraelem. W tej sytuacji takiego zachowania rządu izraelskiego nie bardzo wiedzą, co zrobić, kiedy ich sojusznik dopuszcza się takich działań. W tej sprawie do Melanii Trump specjalny list napisała żona prezydenta Turcji. Emine Erdogan poprosiła o wystąpienie pierwszej damy w obronie nie tylko ukraińskich, ale też palestyńskich dzieci. Zaznaczyła, że Strefa Gazy stała się cmentarzyskiem dzieci. Izrael twierdzi, że pomoc utrudnia ONZ. Teraz propaganda Tel Awiwu kryzys próbuje przedstawić jako kłamstwo Hamasu. Ten film opublikowała na platformie YouTube izraelska ambasada. Pokazuje dobrobyt, jaki rzekomo jest w Gazie. Podobne nagrania konto ambasady publikuje mniej więcej raz w tygodniu. W tym zdjęcia walczących o jedzenie Palestyńczyków nazywa celową inscenizacją Hamasu. Palestyński Hamas fałszuje relacje. A media je podchwytują. Problem w tym, że filmiki wyświetlają się w całości jako reklamy na platformie. Ośrodek analizy dezinformacji NASK od momentu publikacji tych reklam zgłasza je do administracji serwisu YT i kontaktowaliśmy się też z koncernem Google w tej sprawie. Reklamy nie są zdejmowane pomimo naszych zgłoszeń. Za reklamy wyświetlane na platformie odpowiada koncern Google należący do Amerykanów. W domu zamknęła ją choroba. Pani Iwona porusza się na wózku. Kiedyś wychodzić z mieszkania pomagał jej ojciec, później matka, teraz sąsiedzi i przyjaciele. Ale nie zawsze jest to możliwe. Dlatego mieszkańcy Witrogoszcza Osady w Wielkopolsce postanowili odmienić jej życie. Zbierają pieniądze na windę, dzięki której dom nie będzie więzieniem. Każde wyjście z domu pani Iwony spoczywa na barkach sąsiadów i przyjaciół. Ona zadzwoni, to ja biegnę. Tak że nie ma tego, że ja nie przyjdę, chyba że jestem w pracy, ale ona zna mój grafik. Gdy żył jej tata, to on pomagał jej wyjść do ludzi, później przez lata na plecach po schodach znosiła ją mama. Ja już nie mam siły nosić córki, jestem po zabiegu, jest mi bardzo ciężko. Problemy zdrowotne zaczęły się, gdy Pani Iwona miała 10 lat. Powikłania po grypie doprowadziły do reumatoidalnego zapalenia stawów. Początek mojej choroby był taki mocno uderzeniowy, czyli bardzo bólowy, i w tamtym czasie nie było takich leków, nie było takich możliwości. Kobieta porusza się tylko na wózku. Żeby nie była więźniem we własnym domu, potrzebuje windy. Winda sama to około 70 tysięcy, ale trzeba drzwi, trzeba wybudować jakąś podbudowę pod tę windę. W sumie potrzeba 110 tysięcy złotych. Żeby ona mogła sobie poradzić, jak mnie już nie będzie i żeby mogła wychodzić na dwór. W czterech ścianach ona nie da rady, to jest za żywotna kobieta, żeby siedzieć w domu. Dom pani Iwony zawsze jest otwarty. Kontakt z drugim człowiekiem daje jej siłę do pokonywania barier. Moje życie to przede wszystkim ludzie, staram się wychodzić do ludzi, przebywać z różnymi ludźmi. Sąsiedzi zawsze mogli liczyć na panią Iwonę, swoimi pracami wielokrotnie wpierała potrzebujących, teraz inni chcą pomóc jej. Przynoszą tutaj fanty, żeby sprzedać tego jak najwięcej, pomimo że ludzie wpłacają pieniążki. Pomagają wszyscy dookoła. Mieszkańcy zbierają pieniądze do puszek i prowadzą licytacje gadżetów, założyli także internetową zbiórkę, gdzie udało się zebrać ponad 60 tysięcy. Teraz patrząc na siłę tego dobra, które jest skierowane w moją stronę, to ja wierzę, że to może się udać. A wtedy spełni się największe marzenie pani Iwony - by bez barier w życiu iść przed siebie. U Magdaleny zaczęło się od zmian na skórze głowy, u Jagody - na czole. A u Dominiki - na łokciach. Wstydziły się, ukrywały chorobę, cierpiały, często w samotności. Drapanie swędzącej skóry przyciągało spojrzenia. Były też komentarze i przezwiska. Tak wygląda życie z łuszczycą. Ale nie musi tak być. Inicjatorki kampanii "Daj się odkryć" postanowiły przełamać społeczne tabu. Te zmiany są pękające, są kłopotliwe, bo bardzo bolą. Łuszczyca pojawiła się u Jagody Kuś, kiedy miała 7 lat. Choroba na długie lata zmieniła jej życie. Aktualnie wszystko ładnie zeszło, więc mam nadzieję, że tak będzie, ale też mogę się spodziewać, że wróci za 2-3 miesiące, nikt tego nie wie. Bo łuszczyca atakuje rzutami, może przejść do okresu remisji, ale nie da się jej całkowicie wyleczyć. Objawy były takie, że dużo zmian takich twardych, łuskowatych na głowie, pod włosami, później stopniowo przeniosło się to na ciało. Charakterystyczne objawy to właśnie łuszczące plamy i uporczywy świąd, ale stan zapalny toczący się w organizmie może powodować powikłania wielonarządowe. Jedną z postaci jest łuszczyca stawowa, która ma charakter okaleczający, pacjenci mają problem z poruszaniem. Magdalena Szczech podkreśla, że poza bólem fizycznym choroba wiąże się z ogromnym obciążeniem emocjonalnym. Brak zrozumienia innych ludzi i ich obawy, czy tym się nie da zarazić. Ponad połowa pacjentów z łuszczycą zmaga się z depresją. Nie jest to choroba zakaźna, jest to choroba autoimmunologiczna o podłożu genetycznym. Ta choroba bardzo oddziałuje na psychikę. Ja sama wiem, jak wiele lat się ukrywałam. Stąd kolejna edycja kampanii "Daj się odkryć", która ma być wsparciem dla pacjentów, którzy ukrywają chorobę i zmagają się z dyskryminacją. Dla mnie ten absurd polegał na tym, że ludzie chcieli mnie wykluczyć, żebym siedziała w domu, a ja nie chciałam. Nie działamy na niekorzyść, a jednak jesteśmy postrzegani jak trędowaci. Inicjatorki kampanii, które same też zmagają się z łuszczycą, postanowiły przełamać społeczne tabu, zapraszając chorych do symbolicznej sesji zdjęciowej. Stwierdziłyśmy, że pokazanie dysproporcji pięknego psa, który też jest w ciapki, do skóry, która przez ludzi postrzegana jest jako brzydka, bo jest w ciapki, jest czymś, co przykuje uwagę. Chciałabym, żeby ludzie zobaczyli, że osoby z łuszczycą to wartościowe osoby. Silne, naprawdę nie wolno kogoś oceniać przez to, jak wygląda jego skóra. Sesja zdjęciowa miała być dla chorych rodzajem terapii, by pomoc im w samoakceptacji. Ona zostanie ze mną do końca życia, ale zawsze sobie powtarzam: są gorsze rzeczy, łuszczyca to nie koniec świata. Tylko w Polsce na łuszczycę cierpi blisko 1,2 mln osób. To jedyna na świecie taka telewizja. Nadawana jest z Paryża prosto do Kabulu. Skierowana do afgańskich kobiet. W programie są lekcje dla dziewczynek i rozrywka dla dorosłych. Stworzyły ją uchodźczynie i aktywistki. W Afganistanie nie byłoby na to szans. Odkąd talibowie przejęli władzę, kobiety nie mają tam żadnych praw. A jeśli próbowały protestować, znikały w niejasnych okolicznościach. Okno na świat afgańskich kobiet otworzyło się w Paryżu. To z tego małego studia do Kabulu nadaje jedyna na świecie telewizja, skierowana do afgańskich kobiet. Tworzą ją uchodźczynie, które po upadku Kabulu musiały w popłochu uciekać w obawie o własne życie. Pracowałam jako dziennikarka stacji rządowej, która sprzeciwiała się Talibom. Więc gdy Talibowie doszli do władzy, musiałam uciekać, nawet nie pożegnałam się z rodziną. Wszędzie mnie szukali, przyszli po mnie do domu. Wajiha dziś przygotowuje własny program informacyjny, ale na antenie Begum TV zobaczyć też można programy rozrywkowe, zdrowotne i edukacyjne. Afganistan jako jedyny kraj świata, zakazuje szkoły dziewczynkom powyżej 13 roku życia. Tylko telewizja daje im szansę na edukację, dzięki satelicie lekcje oglądają tysiące dziewcząt w całym kraju. Jesteśmy jedyną telewizją, która daje głos dziewczynkom i kobietom. Podczas programów na żywo otrzymujemy setki telefonów. Kobiety chcą się wyrazić, wykrzyczeć swój gniew, uczyć się i otrzymać wsparcie. Bo od momentu przejęcia władzy przez Talibów, dokładnie cztery lata temu, kobiety w Afganistanie nie mają już żadnych praw. Po tym jak zagraniczne siły pod dowództwem USA wycofywały się z kraju, 15 sierpnia 2021 roku Talibowie triumfalnie wkroczyli do stolicy. Rozpadły się afgańskie siły bezpieczeństwa, a wspierany przez Stany Zjednoczone prezydent wolnego Afganistanu, Aszraf Ghani, uciekł za granicę. Talibowie natychmiast wprowadzili surowe prawo szariatu. Kobiety nie mogą już uczęszczać do szkół i uniwersytetów, samotnie korzystać ze środków transportu czy parków a nawet odzywać się w przestrzeni publicznej. Kobiety nie mają prawa głosu, dlatego nawet nie próbują protestować, bo od razu trafiają do więzień, są bite i się boją. Wiele zniknęło w niejasnych okolicznościach. Według ONZ celem Talibów jest stworzenie społeczeństwa, które całkowicie wyeliminuje kobiety z życia publicznego. Dlatego za prześladowanie kobiet, Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakazy aresztowania dwóch czołowych przywódców organizacji. W piątek na ulicach Kabulu Talibowie hucznie obchodzili czwartą rocznicę dojścia do władzy. Na ulicach nie było ani jednej kobiety. Tego lata gęś Pipa, nie mówiąc już o tatrzańskich ciupagach czy bursztynach, to już przeszłość. Absolutnym hitem wakacji w Polsce jest pluszowa kapibara. Maskotka podbija stragany od Helu aż po Zakopane. Jej nagła popularność, tak jak w przypadku gęsiomanii to zasługa mediów społecznościowych. Dlaczego padło na tego gryzonia? Pogoda nad morzem bywa barowa, a ostatnio nawet kapibarowa. Fenomen zdecydowanie tego roku, mamy duże zapotrzebowanie no i się dobrze sprzedaje. Choć kosztują słono. Małe kapibary są po 25 złotych, duże za 65, a nawet i więcej, to maskotka sama słodycz. A co na straganie kupiłaś? Kapibarę. Można się nimi bawić. Wszystkie inne dzieci mają, oglądają w telewizji czy TikToka i wszędzie gdzie nie pójdziesz są te zabawki. No kapibary mamy, dziewczynki się skusiły na kapibary. Bo kapibara kusi, a diabeł tkwi w szczegółach i choć nie ubiera się u Prady, modne dodatki mają znaczenie. Mają fajne plecaczki, tak śpiewają i mogą kręcić ogonem. I tak właśnie się kręci ten biznes. Co jakiś czas trafiają na rynek zabawkarski takie zabawki z różnymi inspiracjami. W tym roku są to kapibary, w poprzednim były gęsi, a jeszcze wcześniej możemy szukać fidget spinnerów. Zabawki zawsze cieszyły się jakąś popularnością i każdy sezon miał swój top. Rok temu topem była gęś Pipa. Już była w ogródku i już się witała z gąską, ale moda przemija. Wcześniej była ta gęś Pipa. Tylko pytanie dlaczego ta kapibara, nie wiemy, ale wygląda chociaż sympatycznie. Właśnie skąd ona się bierze? Zapytaliśmy również na południu Polski. Skąd się to bierze? Wujek Tadek sprzedaje.