Mamy rekord zakażeń 4. fali - ponad 28 tysięcy. W sejmie odbyło się spotkanie ponad podziałami poświęcone strategiom walki z pandemią. Dobry wieczór państwu. Danuta Holecka, zapraszam na główne wydanie Wiadomości. Kolejna noc i kolejne ataki migrantów. Agresywne zachowania, rzucanie kamieniami, kawałkami drewna, stroboskopy. Polityczna debata o strategii walki z pandemią. Dyskusja była długa, była merytoryczna, dotyczyła spraw, które są ważne dla naszych obywateli. 30. rocznica śmierci wielkiego artysty. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale jego się nie zastapi. Nielegalni migranci napierający na naszą wschodnią granicę są coraz bardziej agresywni, podobnie jak służby białoruskie, które już nie kryją się, że biorą udział w ataku na Polskę. Ostatniej doby odnotowano 267 prób nielegalnego przekroczenia granicy. Ranny został jeden z polskich żołnierzy. Kolejna noc i kolejne ataki coraz bardziej agresywnych nielegalnych migrantów. Niebezpiecznie było w Dubiczach Cerkiewnych oraz w Mielniku, gdzie grupy kilkudziesięciu osób siłowo próbowały sforsować polską granicę. Scenariusz, niestety, powtarzający się ostatnio każdej nocy - agresywne zachowania, rzucanie kamieniami, kawałkami drewna, stroboskopy, wszystko po to, by oślepić funkcjonariuszy i żołnierzy ochraniających granicę państwa. Coraz bardziej konfrontacyjnie zachowują się także służby reżimu Łukaszenki. Jeszcze kilka tygodni temu służby trochę próbowały się ukrywać, że wspierają nielegalną imigrację albo brały bierny udział, czyli obserwowały, nie reagując. Teraz tną koncertinę, dostarczają narzędzia, pomagają imigrantom rzucać kładki przez barierę. Osoby te bez pozwolenia znalazły się w strefie stanu wyjątkowego. Odciągają naszą uwagę. Zmienia się plan działania migrantów sterowanych przez Białorusinów. Tworzone są mniejsze grupy, które zmuszają polskich mundurowych do działania na jeszcze większym terenie. To ma ułatwić nielegalny biznes przemytnikom, których od sierpnia zatrzymano już ponad 300. Tutaj apel do firm wypożyczającej samochody - zwłaszcza busów, samochodów dostawczych - aby jednak zastanawiały się, komu te samochody wypożyczają. Aby zachować tutaj dużą czujność. Podpowiedź do właścicieli tych firm, aby pobierały odpowiednią kwotę jako zabezpieczenie, gdyby ten samochód utracili. Nielegalni migranci, którzy inną drogą dostaną się na terytorium Polski, muszą liczyć się z tym, że prędzej czy później i tak zostaną zlokalizowani i zatrzymani. Wzmożone patrole na Dolnym Śląsku oraz w Lubuskiem są skuteczne. Okazało się, że są to obywatele Bliskiego Wschodu. Część z tych osób usiłowała uciec, funkcjonariusze podjęli czynności i udało się te osoby zatrzymać. Polskie służby chronią nas przed hybrydowym atakiem nie tylko z ziemi, ale i z powietrza, np. Straż Graniczna przy użyciu samolotów, które umożliwiają precyzyjną identyfikacje obserwowanych obiektów znajdujących się w odległości 15 km. Samoloty te mają jedne z najnowocześniejszych systemów obserwacyjnych nie tylko w Europie, ale również na świecie. Bohaterowie, którzy bronią naszej wschodniej granicy, mają coraz lepsze warunki służby. Logistycy Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych wydali już 55 t żywności, z których przygotowywane są powiększone porcje posiłków. Powstają też specjalne kontenery mieszkalne. Kilkaset już takich kontenerów zostało zainstalowanych i przynajmniej w 2 miejscowościach żołnierze już zostali przeprowadzeni i spędzą najbliższy czas, realizując swoje zadania na granicy. Nielegalni migranci coraz więcej ryzykują, często pod przymusem białoruskich służb narażając swoje zdrowie. Wbrew opinii niektórych polscy mundurowi pomagają tym, którzy tej pomocy potrzebują. Udzielamy im pomocy. Koce, ewentualnie sami wyciągamy swoje termosy, w których mamy gorące napoje. Działania polskich żołnierzy i funkcjonariuszy z uznaniem ocenia społeczność skupiona w Akademickich Klubach Obywatelskich. Działania SG, wojska, policji, WOT-u oceniamy niezwykle wysoko. Jest to piękna postawa i bardzo skuteczna, bo mając możliwości bardzo siłowego wykorzystywania możliwości, które mają, ograniczają te możliwości do minimalnych potrzeb. Wszystko w obronie naszej wschodniej granicy. Ponad połowa Polaków dobrze ocenia działania rządu w związku z kryzysem na polsko-białoruskiej granicy. Tak wynika z sondażu przeprowadzonego przez pracownię Kantar na zlecenie "Gazety Wyborczej". Spójrzmy na szczegóły: Prace rządu na granicy z Białorusią dobrze ocenia 54% badanych. Przeciwnego zdania jest 38%. Pozostała część respondentów nie ma zdania w tej sprawie. Premier kontynuuje ofensywę dyplomatyczną polskiego rządu - dziś na temat sytuacji na wschodniej granicy, działaniach ze strony Białorusi i Rosji rozmawiał z prezydentem Francji i premierem Słowenii. Kolejne wizyty już wkrótce - jutro w Niemczech, a pojutrze w Wielkiej Brytanii. Spotkanie i rozmowa premiera z prezydentem Emmanuelem Macronem w Pałacu Elizejskim o wspólnych wyzwaniach i zagrożeniach dla całej Unii Europejskiej. Wiążą się z kilkoma jednocześnie występującymi dziś działaniami, zjawiskami, które bardzo obszernie skomentowaliśmy sobie z panem prezydentem Macronem i, co ważne, właściwie parę razy pan prezydent podkreślił, że mamy bardzo podobne patrzenie na te ryzyka, które wokół nas mają miejsce. Na temat działań Białorusi francuski prezydent rozmawiał dziś w Paryżu także z premier Estonii, a stanowisko Francji w sprawie kryzysu jest jednoznaczne. Będziemy nadal wywierać presję na Aleksandra Łukaszenkę, aby położył kres tym niedopuszczalnym praktykom. Naszą strategią jest solidarność i ochrona zewnętrznych granic Europy. Wizyta w Paryżu to kolejny już element ofensywy dyplomatycznej polskiego rządu w związku z kryzysem na granicy z Białorusią. To jest próba przekłucia tej solidarności politycznej, którą Polska doświadczyła w związku z kryzysem na granicy w pewien punkt zwrotny, celem jest skłonienie UE, żeby poważnie potraktowała rzeczywistość, żeby dostrzegła poważne zagrożenia. Po południu premier odwiedził również Słowenię, która obecnie sprawuje przewodnictwo w UE. Słowenia stoi na stanowisku, że UE powinna zdecydowanie popierać państwa członkowskie broniące wspólnej granicy strefy Schengen, ale też finansowo wspierać budowę fizycznych ogrodzeń na wspólnej zewnętrznej granicy, bo to działania, które zapewniają bezpieczeństwo wszystkim w Europie. W ciągu kilku ostatnich dni szef rządu rozmawiał już z przywódcami Estonii, Łotwy, Litwy, Czech, Słowacki, Węgier i Chorwacji, a dziś także Francji i Słowenii. Ta ofensywa dyplomatyczna premiera Morawieckiego jest bardzo ważna, dlatego że rzecz toczy się o to, jaka będzie podstawowa narracja, czy ta kreowana przez agresorów, czyli Putina i Łukaszenkę, czy też ta, która wychodzi z Warszawy. Sytuacja za wschodnią granicą UE cały czas jest bardzo groźna - to nie tylko kryzys graniczny wywołany przez Łukaszenkę i sprowadzeni przez niego migranci, którzy próbują nielegalnie przedostać się do Polski czy państw bałtyckich, ale także szantaż gazowy Moskwy czy działania destabilizujące Unię, jak również gromadzenie rosyjskich wojsk na garncy z Ukrainą. Nie jest to kryzys unijny wyłącznie, jest to kryzys na wschodnich granicach Unii, oczywiście w sensie obrony przed nielegalnymi migrantami, ale jest to także kryzys na wschodniej flance NATO w sensie narastającego zagrożenia wojskowego naszego wschodniego sąsiada, czyli Ukrainy. Jutro premier na temat sytuacji na wschodniej granicy Polski i UE będzie rozmawiał w Berlinie z ustępującą kanclerz Angelą Merkel, ale także z Olafem Scholzem, który wkrótce przejmie władze. Tematem ofensywy dyplomatycznej Polski jest także energetyka, bo Kreml, manipulując dostawami gazu i cenami energii, stara się wywrzeć presję na uruchomienie gazociągu Nord Stream 2. Wiele europejskich stolic wyciąga wnioski z tej sytuacji i zmienia podejście do kształtu unijnej transformacji energetycznej. Kryzys na granicy polsko-białoruskiej i europejski kryzys energetyczny to dwie części tego samego planu Kremla. M.in. o tym premier rozmawiał z prezydentem Francji. Szantaż gazowy, który prowadzi do podniesienia cen w całej Europie. We Francji hurtowe ceny energii biją rekordy. W Hiszpanii podobnie, co skłoniło władze spółki energetycznej Endesa do ponownego uruchomienia wyłączonej kilka miesięcy temu elektrowni węglowej. Transformacja energetyczna bez spójnego planu działań jest błędem. Hiszpania założyła niemożliwe do poniesienia koszty zmian w porównaniu z innymi krajami. Ten szok nie pozostaje bez wpływu na myślenie Paryża i innych unijnych stolic o transformacji energetycznej. Uzmysłowił Europejczykom, że po pierwsze muszą mieć stałą podaż energii i źródła odnawialne nie są w stanie udźwignąć dużych gospodarek samodzielnie, a po drugie Rosja, czyli kraj, który jest największym dostawcą gazu ziemnego do Europy, nie jest wiarygodnym dostarczycielem tego paliwa. Francuzi wyciągnęli z tego twarde wnioski. Wycofali się z deklaracji ograniczania produkcji energii jądrowej, która obecnie pokrywa 70% zapotrzebowania kraju. By zagwarantować Francji niezależność energetyczną i osiągnąć neutralność klimatyczną w 2050 r., po raz pierwszy od dziesięcioleci wznowimy budowę reaktorów jądrowych w naszym kraju. Ta decyzja oznacza otwarte starcie z Berlinem, który nie chce elektrowni jądrowych w Europie i robi wszystko, by Unia nie uznawała ich za ekologiczne. Paryż zdał sobie sprawę z tego, że transformacja energetyczna została tak zaprojektowana, by zarabiali na niej głównie Niemcy: na rozprowadzaniu gazu z Nord Stream 2 i sprzedaży technologii pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych. Tymczasem to Francja jest liderem bezemisyjnych technologii w Europie. Jeśli Unia uzna atom za narzędzie polityki klimatycznej, Francuzi będą mogli budować elektrownie nuklearne w innych krajach. Być może w Polsce, o co zabiegają. To będzie sprawiało, że Francja będzie miała interes w przełamywaniu oporu zarówno Brukseli, jak i Berlina. W proatomowej koalicji oprócz Francji i Polski jest 8 innych państw, m.in. Słowenia, którą dziś również odwiedził premier. Mateusz Morawiecki wzywa też do zmian w unijnym systemie handlu prawami do emisji CO2, by nie mogły nimi spekulować instytucje finansowe, które nie są zaangażowane w produkcję energii. Jednocześnie Polska uniezależnia się od gazu z Rosji, budując gazociąg Baltic Pipe i zwiększając moc gazoportu w Świnoujściu. Zwiększa się też udział odnawialnych źródeł energii w krajowej produkcji. 3 największe spółki połączyły siły w budowie farm wiatrowych na Bałtyku. Planujemy 3 projekty z Eneą i 1 z Tauronem. Transformację energetyczną przechodzi również grupa Orlen. Polski Koncern Naftowy pozostaje jednak sponsorem tytularnym zespołu Alfa Romeo Racing Orlen w Formule 1. Prestiż Formuły 1. To, że będziemy reprezentować Polskę w królowej motorsportu, jest bardzo ważne. Na całym świecie transmituje około 99 stacji telewizyjnych. Wydarzenia śledzi około 400 mln ludzi, miliardy są kibicami Formuły 1. To buduje rozpoznawalność marki. Robert Kubica będzie nadal pełnił funkcję kierowcy rezerwowego teamu Alfa Romeo. Oglądają państwo główne wydanie Wiadomości. Oto co jeszcze przed nami w programie. PO chce wpuścić migrantów do Polski? Trybunał Konstytucyjny orzekł, że Europejski Trybunał Praw Człowieka nie ma kompetencji do oceny legalności wyboru sędziów polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Jednocześnie sędzia sprawozdawca zastrzegł, że "Trybunał Konstytucyjny nie kwestionuje dorobku orzeczniczego Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i roli, jaką odgrywa". Orzeczenie zapadło w postępowaniu toczącym się z wniosku prokuratora generalnego. Art. 6 u. 1 zd. 1 konwencji powołanej w pkt. 1 w zakresie, w jakim przyznaje Europejskiemu Trybunałowi Praw Człowieka kompetencje do oceny legalności wyboru sędziów Trybunału Konstytucyjnego, jest niezgodny z art. 194 u. 1 w związku z art. 8 u. 1 konstytucji. TK zwraca także uwagę, że Europejski Trybunał Praw Człowieka nie ma podstaw do badania niezawisłości sędziów Trybunału Konstytucyjnego, bowiem jej źródłem są konstytucja i ustawy. Źródłem niezawisłości sędziowskiej, także w odniesieniu do sędziów TK, jest art. 178 u. 1 konstytucji, który stanowi, że sędziowie w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają wyłącznie konstytucji i ustawom. Europa walczy z pandemią. Niemcy zanotowały w ciągu doby ponad 66 tys. nowych zakażeń. Rekordy zachorowań notują też Czechy, Słowacja czy Węgry. W Polsce dziś z inicjatywy marszałek Sejmu Elżbiety Witek odbyło się ponadpartyjne spotkanie w sprawie strategii walki z epidemią. Przedstawiciele wszystkich klubów oraz kół w Sejmie i 3 godziny rozmów o walce z pandemią - tak wyglądało dzisiejsze spotkanie zorganizowane przez marszałek Sejmu. Mam nadzieję, że z tych rozwiązań proponowanych dziś przez poszczególne kluby i koła może powstać projekt, który będziemy w stanie przyjąć ponad podziałami. Oczywiście we współpracy z rządem. Pomysły były różne. Lewica domaga się większych restrykcji. Jak ograniczeń dla osób, które są niezaszczepione. PSL postuluje o bonus finansowy dla zaszczepionych. Dla tych, co się nie przekonali, bonus taki, świadczenie, 600 zł za zaszczepienie się. PO nie przedstawiła żadnej konkretnej propozycji. Uważam, że opozycja w takiej sprawie, tak ważnej, tak trudnej, powinna wykazać się również taką konstruktywną współpracą, nie tylko krytyką. Ten apel nie został jednak wysłuchany. Lider PO atakuje. Twierdzi, że jego partia popiera rekomendację rady medycznej przy premierze, ale zarzuca rządowi, że ten ukrywa zalecenia rady. Ja je tutaj mam. Borys Budka je ma. Jak pani Witek odmówi, jak minister Niedzielski odmówi to my pokażemy, jak te rekomendacje wyglądają. I nich przyjdzie premier, niech pani Witek, niech pan Niedzielski, pan Kaczyński niech powiedzą wyraźnie, że zrealizują te rekomendacje. A my je poprzemy To kłamstwo - odpowiada rząd. Są rekomendacjami jawnymi. Są dostępne na stronach rządowych. Ostatnia rekomendacja, która się pojawiła po radzie medycznej w ostatnią niedzielę, jest to rekomendacja z 22 listopada. Zawiera 5 punktów, które są przez rząd i Ministerstwo Zdrowia w tej chwili realizowane. Tajny dokument, którym wymachiwał Donald Tusk w trakcie konferencji jest dostępny na stronach rządowych. Otóż te rekomendacje, proszę państwa, są jawne. Najnowsza rekomendacja rady medycznej jest właśnie teraz, z 22 listopada, zaleca to, o czym zresztą mówiłam na konferencji prasowej, czyli zachęcanie do szczepień, zachęcamy, bo szczepienia chronią. Zapoczątkowane dziś rozmowy ponad politycznymi podziałami będą kontynuowane. W piątek odbędzie się spotkanie robocze. To jest pierwszy krok do tego, abyśmy jako parlament, jako Sejm, jako Senat wypracowali wspólne rozwiązania, za którymi będą głosowały wszystkie partie polityczne. Bo sytuacja jest poważna. 28 tys. nowych przypadków oznacza, że zbliżamy się do apogeum 4. fali - mówi Ministerstwo Zdrowia. Resort spodziewa się, że szczyt zachorowań nastąpi w ciągu półtora tygodnia. Później liczba zakażeń zacznie spadać. Szczepienia powodują, że mamy stosunkowo mniej hospitalizacji w stosunku do liczby zakażeń i to jest też podstawą tego, że możemy sobie w tej chwili pozwalać na to, żeby dolegliwe restrykcje nie były wprowadzone. Gdyby jednak sytuacja wciąż się pogarszała, na początku grudnia rząd podejmie decyzję w sprawie ewentualnego zaostrzenia restrykcji. Jutro Europejska Agencja Leków ma podjąć decyzję w sprawie dopuszczenia szczepionek dla dzieci w wieku od 5 do 11 lat. "Łukaszenka jest jak wirus" - mówiła dziś w europarlamencie liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska, która zaapelowała do UE o twardą walkę z białoruskim reżimem. Podkreśliła, że jedynym skutecznym sposobem jest nakładanie dotkliwych sankcji. Kartki zza krat. Od więźniów politycznych białoruskiego satrapy. W tej chwili na Białorusi jest więcej więźniów politycznych niż członków Parlamentu Europejskiego zgromadzonych dziś tutaj. Niemal 900. Miesiącami przetrzymywani w aresztach bez wyroku albo pozamykani na wiele lat w koloniach karnych i więzieniach. U nas nie ma więźniów politycznych. Ani jednego, bo nie ma takiego paragrafu. Nie ma też paragrafu umożliwiającego zlikwidowanie organizacji pozarządowych. Gdy jednak dziennikarz BBC Steve Rosenberg zapytał o powód delegalizacji w ostatnim czasie 270 takich struktur, m.in. Urzędu ds. Osób Niepełnosprawnych i Centrum Miłośników Zwierząt, Łukaszenka odpowiedział: Wyrżniemy wszystkich łajdaków, których wy finansowaliście. Przejęliście się tym, że zlikwidowaliśmy wasze strukturki? W tych oparach absurdu jednak pojawiła się też prawda. Łukaszenka przyznał, że demonstranci, którzy w sierpniu ubiegłego roku wyszli na ulice w proteście przeciwko sfałszowaniu wyborów, byli bici. Tu są te kadry, proszę spojrzeć. Nie trzeba, przyznaję. Przyznaje pan? I w areszcie dostawali. Łukaszenkowski reżim - mówiła w europarlamencie Swiatłana Cichanouska - jest jak wirus. Trzeba więc go zwalczać i izolować. Zaapelowała, by kontynuować i zaostrzać sankcje. Sankcje rozbijają elity, niszczą systemy korupcyjne i dzielą ludzi oddanych Łukaszence. Nikt nie chce dzielić się odpowiedzialnością za zbrodnie reżimu. Są jednak tacy, którzy z reżimem rozmawiają. "Podczas gdy unijni przywódcy dzwonią do Aleksandra Łukaszenki - mówiła w Strasburgu Swiatłana Cichanouska - by poprawić sytuację migrantów, którzy stali się jego zakładnikami, zakładnikami tego reżimu wciąż jest 9 mln Białorusinów". To jest tak naprawdę zdrada tych ludzi, którzy wychodzili na ulice, protestowali, żądali prawdy i uznania prawdziwego wyniku wyborów. Ci sami przywódcy zachodni, którzy wtedy ich popierali, teraz wbijają im nóż w plecy, rozmawiając z Łukaszenką. Polsko, Litwo, pozostańcie silne. Wiemy, że płacicie wysoką cenę za waszą solidarność z obywatelami Białorusi. Rok temu przedstawiciele białoruskiej opozycji odebrali w Parlamencie Europejskim Nagrodę im. Sacharowa za wolność myśli. Część z nich siedzi teraz w białoruskich aresztach. Radosław Sikorski proponuje stworzyć centrum recepcyjne na granicy dla imigrantów. Pomysł europosła z PO oznacza wybudowanie obozu dla imigrantów i wpuszczenie ich na teren Polski. Tego właśnie niezmiennie chcą politycy części opozycji, choć wiedzą, że stawką jest bezpieczeństwo Polaków. Chaos, strach, koniec bezpieczeństwa. Z tym zmagają się mieszkańcy, którzy musieli zgodzić się na wybudowanie imigranckich obozów w swoich państwach. Taki pomysł przedstawił Polakom Radosław Sikorski. Dlaczego nie można stworzyć centrum recepcyjnego na granicy, gdzie wnioski o azyl mogłyby być profesjonalnie i szybko rozpatrywane? O szczegóły tej propozycji chcieliśmy zapytać szefa PO. Niestety na konferencję prasową Donalda Tuska kolejny raz nie wpuszczono dziennikarzy, a jedynie operatorów kamer. Natomiast rzecznik prasowy partii nie przekazał Tuskowi naszego pytania. Faktem jednak jest, że PO i ludzie z nią związani robią wszystko, by otworzyć polską granicę dla nielegalnych imigrantów. Ja bym otworzyła serca. Powiedziałabym, że to była mniejszość, a tych kamieni nie było aż tak wiele. W obliczu realnego zagrożenia, którego nie było w Polsce od dziesiątek lat, przerwania naszej granicy, trudno traktować wypowiedzi posłów opozycji jako racjonalne. Przykłady szaleństwa opozycyjnego. Dlatego dziennikarze, rozkładając ręce, proponują lokalizację utworzenia obozu dla imigrantów m.in. w miasteczku Wilanów lub w posiadłości Radosława Sikorskiego. Na Twitterze taką sondę zrobiłem i wygrał chyba dwór w Chobielinie. Sądzę, że recepcjonistką główną powinna być pani Marta Lempart. Totalny brak wyciągania wniosków z polityki otwartych drzwi dla imigrantów szokuje. Te tysiące ofiar na Morzu Śródziemnym to nic innego jak owoc durniów, którzy ich do Europy zapraszają. Choć Niemcy i inne państwa Europy zrezygnowali z takiej polityki, PO idzie w zaparte. Zaproszenie setek tysięcy imigrantów to nie tylko branie odpowiedzialności za ich życie, ale także umożliwienie niegodziwego zarobku. Setki milionów euro do kieszeni przestępców, przemytników. Mimo to PO nadal uważa budowę ogrodzenia i wprowadzenie stanu wyjątkowego za błędy. Ewidentnie mieliśmy tutaj rację. Umiędzynarodowienie problemu to lek opozycji - zapewnia wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego PO Marek Sowa. Zaangażować Fortex... Frontex, nie Fortex. Jeśli już... To zgoda. Przepraszam... Mnie pan nie przeprasza. Ich pan przeprosi. W sukurs politykom idzie część mediów i celebrytów, przedstawiając ckliwe historie z granicy. Był afgański kot i relacja arabskiego dziennikarza telewizji Al Jazera, w której wystąpiła aktorka Maja Ostaszewska. Znalezieni w lesie kobieta, jej mąż i ich przyjaciel zostali pobici. Byli przerażeni. Były też takie kuriozalne wypowiedzi o nadludzkiej wytrzymałości imigranta. Płynął 6 dni w ciągu dnia w tej lodowatej wodzie. W nocy wychodził na brzeg, mokry i zmarznięty, kładł się na gołej ziemi. Kolejne kłamstwa, które pojawiły się w przestrzeni publicznej, to była opowieść o kobiecie ciężarnej, którą podobno polscy strażnicy mieli przerzucać przez 2,5-metrowy płot. To są wyssane z palca informacje, dementowane. Ale w mediach nadawanych w Polsce pojawiają się regularnie, mimo że idealnie wpasowują się w rosyjską i białoruską propagandę. Granica, by pluć na polski mundur, dawno została przekroczona. Zawsze polscy leśnicy bronili ojczyzny, poświęcali dla niej życie. Od zawsze stoją na straży polskiej natury. Mamy honor i dumę, a nasz mundur to świętość. Nie ubrudzi go "Gazeta Wyborcza", która tą publikacją zapisze się w historii hańby dziennikarstwa. Sabotowanie w Polsce działań naszych żołnierzy i funkcjonariuszy może mieć konkretny cel. Jeżeli to zaufanie się podważy, to wtedy zielone ludziki będą mogły hulać bezkarnie. Z próbą takich działań mamy niestety do czynienia obecnie. Pozostanie silnym to jedyna droga, by skutecznie przeciwstawić się atakowi na granicy - podkreśliła Swiatłana Cichanouska, liderka białoruskiej opozycji. Muzyczny geniusz, samouk. Może państwo nie wiedzą, ale Freddie Mercury nigdy nie brał lekcji śpiewu. A śpiewał tak, że do dziś utwory zespołu Queen zyskują nowych fanów. W końcu "Show musi trwać". Dzisiaj 30 lat od śmierci legendarnego muzyka. Freddie Mercury zmarł 30 lat temu. Nie ma dzisiaj takich artystów. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. Jego się nie zastąpi. Na szczęście pozostały jego utwory. Freddie Mercury, czyli Farrokh Bulsara, pochodził z Zanzibaru. Gdy miał 24 lata, wraz z kolegami założył Queen. Zespół mistrzowsko łączył rock, ballady i elementy operowe. Ludzie, którzy ją lubili, przekazują ją na pokolenia. Moi rodzice, dziadkowie, wszyscy tego słuchali. I ja też moim dzieciom powiem. Freddie wielkim artystą był. I to nie jest przesada. Kiedyś na Wembley były próby bez mikrofonu, to oddał taki głos, że mikrofony byłyby po prostu niepotrzebne. Pokazał taką fajną muzykę, która przynajmniej w naszym wieku jest do słuchania i do niej się wraca cały czas. Na dzień przed śmiercią, 23 listopada 1991 r., opublikował oświadczenie, że choruje na AIDS. Postać w sumie tragiczna. Wcześniej już opinia publiczna dyskutowała na temat jego orientacji seksualnej. Freddie był związany z Mary Austin, której się oświadczył. Zamiast ślubu było rozstanie. Po latach Mary wyznała, że już wtedy podejrzewała, że Freddie jest homoseksualistą. Freddie do samego końca, i zresztą jest pokazane, jest taki wywiad, w którym dziennikarka stara się intensywnie wywrzeć na nim presję, żeby on się zadeklarował: "Jaka jest twoja seksualność?". W tym momencie - już widać - po prostu puszcza mu ciśnienie i mówi, że to jest jego prywatna sprawa. Sam artysta konsekwentnie milczał na temat swojego życia prywatnego. To jest o tyle wielowymiarowa postać, że spłaszczanie jej tylko do tego jednego wątku, ważnego oczywiście, ale to nie jest całe jego - że tak powiem górnolotnie - jestestwo. Freddie Mercury nigdy nie epatował swoim życiem prywatnym. Nie szukał popularności w skandalu. Nie musiał. Fenomen popularności tego charyzmatycznego wokalisty tkwi w sile głosu Freddiego. Ale rzeczywiście jego życiorys to gotowy scenariusz na film. TVP w sobotę o 21.35 w TVP1 przypomni biograficzny obraz "Bohemian Rhapsody", nagrodzony aż czterema Oscarami. Zespół, który zmienił oblicze rocka. Tuż po, o godzinie 23.45, debata z ekspertami o filmie, a także o legendarnym frontmanie Queenu, który zmarł, mając 45 lat. To pierwsza taka misja w historii. Z Bazy Sił Kosmicznych Vandenberg w Kalifornii wystartowała sonda, która ma przetestować możliwość zmiany kursu asteroidy. Punktualnie o 7.21 czasu polskiego... Uruchomiono misję, która ma uchronić nas przed podzieleniem losu dinozaurów. Pierwsza próba zmiany toru asteroidy, która potencjalnie mogłaby zagrażać Ziemi. Planetoida Didymos, w kierunku której lecimy, nam akurat nie zagraża. Przecina się z orbitą Marsa. Ale do próbnego strzelania jest idealna. Za 10 miesięcy pędząca z prędkością niemal 24 tys. km/h i ważącą ponad pół tony sonda uderzy w jej satelitę. Trafienie z Ziemi w tak niewielki obiekt można byłoby porównać ze strzelaniem z Ziemi do tarczy strzeleckiej umieszczonej na Księżycu. Cel? Zmiana kursu o ułamek procenta. Wszystko będzie obserwowane właśnie z teleskopów naziemnych. I wysłanej zaraz za sondą DART drugiej sondy, która będzie obserwować, jak się zachowuje cały układ podwójny asteroidy. "Pojazd" przez większość czasu sterowany będzie z Ziemi. Za najważniejszy, ostatni etap lotu i celowanie odpowiadać będzie jednak autonomiczny system kontroli stworzony przez NASA. Ten eksperyment jest bardzo bezpieczny dla Ziemi, bo się dzieje wiele milionów kilometrów od naszej planety. To pierwszy, ale nie ostatni test systemu obrony planetarnej. Amerykański Kongres już w 2005 roku zlecił agencji śledzenie ciał niebieskich, których średnica przekracza 140 m. Taki obiekt byłby w stanie zniszczyć sporych rozmiarów miasto. W tej chwili nie obserwujemy żadnej asteroidy, która mogłaby istotnie Ziemi zagrozić w najbliższym czasie. Co nie znaczy, że takiej wkrótce nie zaobserwujemy. Jak na razie - to szacunki NASA - odkryto około 40% asteroid, które mają mniej niż 1 km średnicy. NA "GOŚCIA WIADOMOŚCI" Z NAPISAMI ZAPRASZAMY DO KANAŁU TVP INFO.